Skocz do zawartości

Spartan

Starszy Użytkownik
  • Postów

    364
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Spartan

  1. Faktycznie, masz rację, Bracie @Rnext - oparłem się o dane z 2016 roku My bad, obecnie są minimalnie na plusie a inflacja rośnie i spada do prawie zerowego poziomu w okresie półrocznym. Dlatego właśnie mój pomysł na pomoc tym najuboższym z szarej strefy, z kredytami czy zobowiązaniami - w sytuacji deflacji długo by się nie wygrzebali ze spirali finansowej.
  2. Wojna na skalę przemysłową to tylko kwestia czasu. Tak średnio raz na sto lat musi wybuchnąć jakiś większy konflikt w celu wydrenowania populacji i sztucznego napędzenia gospodarki na skalę przed chwilą wspomnianą. Kurz opadnie, silni staną się jeszcze silniejsi, a słabsi jeszcze słabsi - staną się zależni od tych silniejszych. Muzułmanie raczej do wojny się nie będą kwapić, zginie jakiś mały procent ich całej, muzułmańskiej populacji, a na miejsce "białych" przyjedzie jeszcze więcej muzułmanów Nie ma się co dziwić, że inflacja rośnie, kiedy ówczesna władza robi wszystko, by sabotować własne podwórko i ogródek. Przy niskiej rodzimej produkcji dóbr wszelakich, trzeba je ściągać z zewnątrz, a to kosztuje Inflacja utrzymywana na mniej więcej stałym poziomie 2-2.5% może być dla gospodarki odżywcza, o ile razem z nią pójdzie wzrost płac pracowniczych. Człowiek, który będzie więcej zarabiał, będzie też więcej wydawał. W obecnej sytuacji, kiedy przeciętny obywatel musi coraz bardziej zaciskać pasa, bo przy tym samym poziomie płac, wszystkie jego ulubione produkty "idą do góry", w dodatku ilość pieniądza w obiegu jest stale drenowana przez jakieś głupie programy socjalne - jak to mówi legendarny mem - Andrzej ! To jebnie Bo w końcu musi.
  3. Dorzuciłbym do tego "własną produkcję" wszelakich dóbr w kraju. Przy naszym niskim poziomie produkcji czegokolwiek - nawet węgiel, którego mamy pod dostatkiem importujemy zza granicy - a przy wysokim poziomie importu, deflacja nie zajdzie. Spójrz na Japonię - ceny spadają z miesiąca na miesiąc, gospodarka i produkcja hamują, ponieważ nie ma popytu, a sztucznie napędzać produkcję żeby wyjść na zero nikomu nie służy. Do tego dorzuć ujemny wzrost naturalny, starzejące się społeczeństwo i masz przepis na katastrofę. Zauważ, że w Japonii na ulicy możesz kupić wszystko - istnieją nawet automaty do sprzedaży samochodów. To samo "za chwilę" dotknie Chiny - oni budują całe miasta, które stoją puste tylko by napędzić gospodarkę. Przy niskim popycie, ceny będą tylko maleć, gospodarka dostanie po łbie, bo w końcu dojdzie do takiego momentu, że "produkcja" nie będzie opłacalna. Nawet przy niskich kosztach pracowniczych. Moim skromnym zdaniem, wyciągnąć japońską gospodarkę z recesji można wykonać, czyniąc kilka kroków jednocześnie. W sytuacji, gdzie szacuje się, że deflacja postępuje z około 0.5% miesięcznie (sic!) - januszowy sposób - czyli dodrukować pieniądza, żeby zwiększyć ilość gotówki w obrocie, obniżyć stopy procentowe i dofinansować tych najmniej zarabiających z szarej strefy. Bank centralny mógłby również wyemitować jakiś pakiet obligacji z bardzo niskim procentem.
  4. Zgadza się, Bracie @Kim Un Jest? - bardzo ciężko jest znaleźć zdrową równowagę, nie tylko w mięśniach dna miednicy. Co chciałem przez swój post przekazać jest to, że jeżeli robimy kegle w jednym treningu, to w ramach cooldownu wskazane jest wręcz rozluźnienie mocno spiętych mięśni przez wykonywanie reverse kegli właśnie I przy dobrze wykonanym treningu, robionym z rozsądkiem i głową, możemy sporo zyskać. A o wszystkich tych pseudo treningach na spalenie smalcu z brzucha z litości nie wspomnę - w sensie - masę ludzi nadal wierzy w magię treningów z mens healtha (specjalnie z małej litery) Mam wrażenie, że oni co miesiąc mają nowy super trening, który zrobi z Ciebie następnego Jaya Cutlera Zresztą, nieodpowiedni temat
  5. Nie zgodzę się. Jeżeli utrzymujesz prawidłową równowagę mięśni dna miednicy - czytaj - jeżeli wykonujesz tzw. reverse kegels, w których rozluźniasz napięte do granic wcześniej wspomniane mięśnie, to wszystko będzie w najlepszym porządku. Na wyżej wspomnianym forum jest wszystko, tylko trzeba trochę pogrzebać Tu już nie chodzi bardziej o doznania, tylko o możliwość zastopowania nadchodzącego wytrysku, nie tylko siłą mięśni, ale też spowolnieniem oddechu. Dzięki temu, możesz przedłużać stosunek i to Ty decydujesz, kiedy dochodzisz. W połączeniu z silnymi pośladkami (mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć ich funkcji w kopulacji), możesz zamienić się w istny młot pneumatyczny Ale faktycznie, orgazm bez wytrysku to już wyższy stopień wtajemniczenia, i prawdą jest, że wyzwala niespotykane dotąd pokłady odczuwania. W drugą stronę też to działa - kobiety z mocnymi mięśniami dna miednicy, potrafią tak docisnąć faceta w środku, dosłownie i w przenośni wycisnąć z niego ostatnie soki Wszystkim Wam Bracia życzę przeżycia czegoś takiego
  6. Pewnie ma na myśli trening mięśni Kegla, obczaj sobie forum www.pegym.com - tam masz wszystko opisane.
  7. Od razu przypomniał mi się genialny standup Carlosa Mencii sprzed lat, o tym jak brzydcy faceci rwą gorące laski I am already fu**ing ugly, what she is going to do ? Not fu*k me ? She is already not gonna fu*k me To ważne, by w dzisiejszych czasach mass mediów, fejsbuka i innych wyciskaczy atencji, uniezależnić się po prostu od opinii innych. To jak w Matrixie, kiedy Neo wszedł po raz pierwszy i obaj z Morfeuszem szli pod prąd, walcząc ze spojrzeniami wrogiego tłumu Zupełnie tak samo postrzegają nas Ci, dalej emocjonalnie podłączeni do systemu, nazywając nas mizoginami, incelami i tak dalej. Do czego zmierzam, że afirmacje mogą pomóc nam się pozbyć tej zależności od cudzej opinii
  8. Znam ten ból, również unikałem tego typu imprez jak tylko mogłem, zostałem kiedyś zaproszony przez kuzynkę na jej wesele, gdzieś tam jesteśmy kuzynami w którymś tam pokoleniu No więc pojechałem na mazurską wieś, jako jedyny przedstawiciel "rodziny z Zachodu". Tylko nikt mi nie wspomniał, że rodzina nie jest zbyt zamożna, co okazało się na miejscu - proste, skromne, wiejskie wesele, a tu przyjeżdża "z Zachodu" ziuta, sportowym samochodem za 150 koła Czułem się jak wyrzutek, taka niechciana atrakcja wieczoru, co chwila się podchodził jakiś pijany Janusz, rzucając pięknego openera - "To ty jesteś zachodu, ta ? A ta fura to twoja ?". Do czego zmierzam jest to, że odfajkowałem wspólne zdjęcie z młodą parą, strzeliłem głębszego weselnej, spakowałem się w samochód i pojechałem do hotelu jeszcze przed 21. Jak się później okazało, mimo moich dwóch metrów wzrostu i słusznej postury, nikt nie zauważył mojego wyjścia, albo raczej ewakuacji po angielsku
  9. Sam używam najprostszego drążka od: https://www.pullupmate.co.uk/pl/produkty.html Co prawda, unowocześnili poprzednią wersję nieco, ale zasada działania podobna. Mimo swojej niemałej ceny, jestem z niego bardzo zadowolony, wytrzymuje moje 110kg cielsko w podciągnięciach i dipach Można szybko zdemontować, zapakować w torbę i wyjść z tym na powietrze
  10. Co więcej ! Czarne mają białe wewnętrzne strony stóp i dłoni Parada atrakcji Brunetka z ciemną karnacją i czerwoną szminką, lub rudowłosa bladolica z zielonymi oczami
  11. Raz popełniłem taki błąd i przedstawiłem swoją ówczesną ofiarę rodzicom Ojciec cały czas gapił jej się w dekolt, a matka od razu wyjebała z bazooki, pytając: "A kiedy ślub ?". Takiego przerażenia połączonego z niemałą dozą zażenowania dawno w kobiecych oczach nie widziałem Od tamtej pory minęło przeszło dziesięć lat, a oni myślą, że jestem gejem bo nie przyprowadzam już więcej dziewczyn na chatę Less you know, longer you live
  12. Dokładnie, Bracie @vand ! To nie boli, a można tylko zyskać. Jeśli myśl jest nasionem, to wiara w siebie jest wodą i nawozem jednocześnie. A raz zasiane ziarno należy pielęgnować, chronić inwestycję Spytacie, co ma wiara w siebie i własne umiejętności do afirmacji, otóż ma - skoro nie jesteś w stanie uwierzyć, że Twoje umiejętności/ cechy/ predyspozycje/ przekonania/ działania są wystarczające do osiągnięcia celu, to nikt tak naprawdę w to nie uwierzy. I faktycznie, afirmacje dużo tu nie pomogą. I to chyba najlepsza puenta wszystkich moich dotychczasowych wypocin w tym temacie
  13. Tak mi się znów nasunęło na myśl - krótki cytat z filmu, który mocno traktuje o podświadomości, pt. "Rewolwer" - "Chroń swoją inwestycję". To odnośnie wiary w swoją własną afirmację Dziękuję, Bracie @self-aware za ciepłe słowa motywacji Wierzę również - czy z afirmacjami, czy bez, że wkrótce osiągniesz zamierzony cel, cokolwiek by to nie było
  14. Myślę, że to co sobie afirmowałeś przeszło Ci koło nosa. W sensie - za daną myślą - czytaj - afirmacją, powinno podążyć "działanie". Tak jak pisałem wcześniej - zaczynasz zachowywać się tak, jakby Twoja afirmacja już się urzeczywistniła, a obecną rzeczywistość zaczynasz niejako "afirmować" jako rezultat. Podświadomość pracuje non stop i "słysząc myśl", przystępuje do działania. Albo jeszcze inaczej, bardziej obrazowo - założyłeś jakąś firmę, świadczącą daną usługę, w pewnym momencie, spotkałeś pewnego jegomościa, który wyszedł z pewną propozycją współpracy, mimo wszystko nie przystałeś na ów propozycję z jakiegoś powodu, być może kłóciła się ona z Twoimi przekonaniami lub uważałeś, że nie jest wystarczająco dobra. Do czego zmierzam jest to, że mogłeś po prostu odmówić pomocy/ kontaktu/ współpracy z jegomościem, którego to Twoja podświadomość podsunęła Ci do pomocy w osiągnięciu celu. Oczywiście, gdybać można by w sposób - ten jegomość pojawił by się tak czy inaczej, z afirmacjami lub bez. I nie jestem Ci tego w stanie udowodnić. Ale z mojego własnego doświadczenia napiszę, że już zbyt wiele razy stało się coś, co można by nazwać czystym przypadkiem, i było jakoś dziwnie "skorelowane" z moją afirmacją. Ja bym porównał to do boskiej proporcji, ludzie na całym świecie doszukują się jej obecności dosłownie wszędzie, próbując udowodnić wszystkim, że tak jest. Są w swoich przekonaniach tak głęboko zakorzenieni, że nawet cała masa ludzi, którzy mówią, że to może być po prostu zwykły przypadek - nawet oni nie są w stanie wybić z głowy właśnie tych przekonań. Tak mi się nasunęło. @Quo Vadis? - z czystym sumieniem mogę napisać, że mija właśnie siódmy miesiąc moich codziennych medytacji, połączonych z afirmacjami. Odgłosy padającego deszczu, lub coś co po angielskiemu nazywa się "wind chimes" - cichutko w tle, i wyżej wspomniana afirmacja
  15. Nie sadzę, Bracie @Posejdon abyś spróbował posłuchać jakiejkolwiek afirmacji, ale gdyby tak się jakimś cudem stało, to zauważyłbyś, że wszystkie te nagrywane afirmacje mają jeden wspólny mianownik - mówione zwykle powoli i dokładnie, ze sporymi pauzami na wzięcie wdechu ale przede wszystkim, mówione niskim, męskim głosem, z "przesadnym" przeciąganiem i akcentowaniem kluczowych słów. Zdecydowanie zbyt często powtarzany schemat, żeby nazwać to neomarksistowskim szambem lub po prostu przypadkiem.
  16. Tak trochę na wesoło, aczkolwiek dosadnie i w punkt Od siebie dorzucę "herbatki" z imbirem lub czosnkiem, granat - końska dawka antyoksydantów, i gorzka czekolada - wzmaga produkcję czerwonych krwinek. A jeśli już dojdzie do infekcji - gorące, długie prysznice, żeby wypocić toksyny, mnóstwo arbuza z jogurtem naturalnym, no i mleko z czosnkiem i miodem - sprawdzony sposób naszych babć Warto pamiętać, że jakakolwiek infekcja mocno obciąża organizm i dolewanie oliwy do ognia w postaci treningów czy ciężkiego żarcia lub intensywnego trybu życia tylko niepotrzebnie dociąża i tak nadwyrężony organizm. Stąd propozycja arbuza z jogurtem - sprawdzona w bojach
  17. @self-aware - napisałem to w formie bezosobowej, nigdzie konkretnie nie napisałem, że faktycznie tak było Nie znam Cię, i tymbardziej nie mnie jest mi Ciebie oceniać, jako osobę a tymbardziej przez pryzmat afirmacji. Z doświadczenia wiem, że początki bywają trudne. Jeżeli Cię to uraziło to przepraszam - nie miałem takiego zamiaru. @vand - zgadza się, stąd pojawia się generalnie słowo "bogactwo", które możemy interpretować na wiele sposobów. Niekoniecznie ów "bogactwo" musi się równać materialnym zyskom, ale takim się stanie, jeśli w to uwierzysz Właśnie sobie zdałem sprawę, że z tą szóstką w totka popełniłem takie małe "faux pas" Kilka tygodni temu, pewien ziuta, wychodząc z domu, rzucił do starej - "idę po wygraną" w Euro Jackpota. I wygrał grube melony Nie wiadomo jednak, jak długo, o ile w ogóle, myślał o głównej wygranej. Przytoczę tutaj po raz kolejny przykład naszych siatkarzy, a przede wszystkim trenera Heynena. Jeszcze przed startem obecnego sezonu reprezentacyjnego wieszał na wejściu do szatni liczbę przedstawiającą ilość dni do finałów igrzysk olimpijskich w siatkówkę. Codziennie, wychodząc na trening wieszał kartkę z aktualnym "wynikiem". Zawodnicy doskonale wiedzą po co wychodzą na salę, a każdy kolejny trening przybliża ich do tego celu. Po uzyskaniu kwalifikacji zrobił o krok więcej - zaprosił nas, Polaków by zapisać sobie pewną datę w historii, mimo, że zostało jeszcze 11 miesięcy. Po wygranych mistrzostwach świata w zeszłym roku przyznał się, że bilet powrotny do domu zarezerwował sobie dzień po finałach.
  18. Według mnie, tak jak napisałem przed chwilą wyżej. Bracie @self-aware, bezduszne powtarzanie słów w myślach do niczego nie doprowadzi. Myślę również, że podszedłeś do tego jak do ostatniej deski ratunku, i zniechęcałeś się coraz bardziej, nie widząc postępu. To co pisał Brat @Quo Vadis? - nie spodziewaj się natychmiastowych efektów. Jeśli chodzi o metodykę - afirmacja wcale nie musi być rozbudowana - patrz jedną z najprostszych i skutecznych afirmacji od Josepha Murphy'ego - "sukces, bogactwo". Stosuję ją nadal, już ładne kilka miesięcy, oddychając miarowo i głęboko. Podobnie jak z wypowiadaniem słów, odbiór Twojej osoby będzie lepszy kiedy będziesz mówił wolno i wyraźnie, ale tylko przy wydechu, pauzując przy wdychaniu. Ja zastosowałem tą metodę do medytacji - wypowiadam słowo "sukces" przy około 5 sekundowym wydechu, by przy następnym wypowiedzieć słowo "bogactwo". Nie myśl też w kategoriach, że po kilku tygodniach nagle pykniesz szóstkę w totka. Od kiedy ja zacząłem stosować wyżej wymienioną, natknąłem się na fajną serie ciekawych "okoliczności" i podejmując kroki zgodnie z duchem wypowiadanej afirmacji, osiągnąłem znaczący zysk materialny
  19. Afirmacja jest jak nasiono, zasiane na żyznej glebie podświadomości. Niepodlewana nigdy nie wykiełkuje, ani tymbardziej nie zrodzi owoców. Ale bezduszne powtarzanie jej w myślach też jest bez sensu - uwierz w to, o czym myślisz, uwierz, że cel Twojej afirmacji już się ziścił i zachowuj się tak, jakby faktycznie tak było :) Jeśli chodzi o mnie, medytuję po 5-7 minut dziennie, tuż po przebudzeniu i tuż przed snem. Na moje własne potrzeby w zupełności wystarcza, po porannej sesji mam kopa na cały dzień, a kładąc się spać, wiem, że to był kolejny fajny dzień.
  20. Masę podobnego szmelcu znajdziesz na Pintereście, po co zaśmiecać forum ?
  21. Masz rację Bracie @Exar - popełniłem błąd. Przeczytałem również opis hasła z linku u góry po angielsku i zgodnie z tym co jest tam napisane, akrylamidy rozpuszczają się łatwo w wodzie i w kilku innych organicznych rozpuszczalnikach, a dawka prowadząca do jakichkolwiek "neuropatii" - oryginalne stwierdzenie z tego samego artykułu - jest 500 razy wyższa od średniego spożycia. Ale to amerykańskie badania i należy je włożyć między bajki :D Wszak, oni dalej myślą, że syrop kukurydziany, znany też pod nazwą syropu glukozowo - fruktozowego - to swoista ambrozja i dodają ją do wszystkiego :D Jeśli chodzi o dalszą część Twojego posta - zżeramy codziennie masę egzotoksyn i polepszaczy smaku, spora część z nich nie wywiera na nasz organizm praktycznie żadnego wpływu, jedynie przezeń przelatuje. Inne się odkładają, czy to w wątrobie czy w nerkach, ale ich ilości są śladowe, patrząc pod kątem jednorazowego spożycia. Ale dodajmy funkcję czasu i myślę, że mamy odpowiedź :)
  22. Większość ze wspomnianych przez Braci ziół to tzw. adaptogeny - generalnie substancje przywracające organizm do stanu wyjściowego. Obniżają stres, zwiększają metabolizm i odporność, poprawiają koncentrację. Należy je rozpatrywać w kategoriach suplementu, który przy dłuższym stosowaniu przyniesie określone rezultaty, w połączeniu ze zdrowym trybem życia i dietą. Jak walisz w turbo dzień w dzień i wciągasz kebaby nie gorzej niż Turek, to nawet wiadro adaptogenów nie postawi Cię na nogi Sam biorę sobie różeniec górski rano na czczo - fajnie rozbudza i dodaje energii, a w połączeniu z moim porannym sokiem z gumi-jagód - cytryna, imbir, miód i szczypta soli - stawia lepiej na nogi niż kawa. Ashwagandhę i macę po treningu, przyspieszają regenerację i pomagają zniwelować tzw. stres oksydacyjny - po chłopsku kiedy ciało nie nadąża usuwać produktów ubocznych przemiany materii po ciężkim treningu. Do tego ZMA na noc. Selen jest zawarty w nasieniu, jest to pierwiastek raczej rzadki, więc na wzmożone harce i strzelanie do tarczy jak najbardziej. Jeżeli masz prawidłową dietę, czytaj - zbilansowaną, to wszelkie L-argininy i inne aminokwasy możesz sobie odstawić - jest ich pełno w jajkach, wołowinie, łososiu, kaszach czy wszelkiej maści orzechach. Arginina sama w sobie poprawia gospodarkę azotową organizmu, co z kolei przekłada się m.in. na obniżenie ciśnienia, produkcję i wydalanie insuliny czy produkcji hormonu wzrostu. Co do samych aminokwasów - cała grupa kluczowych amino dla człowieka - tzw. wielka szóstka znajdziesz właśnie w jajkach, moim sztandarowym śniadaniem jest 6 jajek na boczku/ szynce z oliwkami i szklanka świeżego soku pomarańczowego. Sok ten w swoim składzie posiada pewne estry, które wspomagają wchłanianie wszelkich aminokwasów. Kombinacja warta uwagi, zwłaszcza przy wzmożonym treningu Pamiętaj jednak, że wszystko w za dużych dawkach jest trucizną.
  23. Cała magia i zabawa z sokami warzywnymi lub owocowymi polega na tym, że nie tylko ogranicza Nas własna wyobraźnia - łączyć możemy praktycznie wszystko ze wszystkim - ale pewne połączenia mają różne, ciekawe właściwości. Można stworzyć miksa typowo pod facetów, poprawiającą ukrwienie żołnierza czy produkcję testosteronu, dla Pań i w sumie nie tylko - na detoksykację organizmu, lepszą pracę jelit itd. Jest masę paskudztwa w dzisiejszym jedzeniu, opiszę po krótce kilka z nich i podam co warto wcinać, żeby im przeciwdziałać: a) Akrylamidy - paskudztwo dodawane do większości żywności mocno przetworzonej typu chipsy, frytki itp. Miód z własnej pasieki, unikać syntetycznego ścieku w słoikach - to nie jest miód ! Do tego buraki, awokado. b) Egzotoksyny - wszelkie polepszacze smaku, typu słodziki, konserwanty i tego typu syf - warto używać bazylię, wcinać jagody, jagody goji, jarmuż, zwykłą kapustę i pić zieloną herbatę c) Parabeny i ftalany - temat rzeka, kiedyś dodawali i chyba nadal dodają te ścierwo nawet do pasty do zebów - kupując, czytajcie składy chemiczne ! A do tego warto zamienić olej rzepakowy na oliwę z oliwek, wcinać ziemniaki, najlepiej jak najmniej przetworzone - na surowo też można na upartego Do tego imbir - jeden z moich ulubionych składników w prawie każdym miksie, byle był świeży, jabłka i ananasy. d) Bisphenol A - potocznie znany jako BPA - do jest dopiero świństwo, zabójca męskiego libido i obecny praktycznie w każdej przemysłowo pakowanej żywności. Ja osobiście staram się kupować mięso od rzeźnika, warzyw mam również świeżą dostawę wiec unikam pakowanych rzeczy jak ognia. Zminimalizować ich skutki można, dorzucając do diety: szpinak, jarmuż, gałązki brokuł i same brokuły. Sama słodycz e) Izoflawony - zawarte w zasadzie we wszystkich produktach sojowych, których to faceci również powinni unikać jak ognia Indukują "uwalnianie" się żeńskich hormonów, kosztem tych męskich oczywiście. Polecam wszelkie cytrusy, cytryny, pomarańcze, mandarynki, limonki, do tego świeże jaja, pełne aminokwasów, arbuz, olej rybny. Z bardziej szkodliwych substancji można by jeszcze długo wymieniać, ale zwróćcie uwagę na opakowania w poszukiwaniu powyższych, a także DDT i organochlorydów (grupa pestycydów, sic! ), ditoksyn a także PCB. Osobiście używam Nutri Ninja, 1000W, na moje potrzeby w zupełności wystarcza. Ba, daje rade zmielić nawet surowe, twarde buraki A jeśli chodzi o moje miksy, to jest ich kilka, na różne okazje i sporo składników się często powtarza Generalnie staram się dziennie wypijać jeden warzywny i jeden owocowy miks. A oto moje miksy: a) na przebudzenie - silniejsze niż kawa, gwarantuję Szybko nawadnia i uzupełnia elektrolity i wodę po nocy: połówka cytryny, łyżka miodu wielokwiatowego (każdy inny też będzie dobry, o ile jest naturalny), szczypta soli i szczypta świeżo tartego imbiru. b) po treningu - garść - około 50g nasionek granatu (mój ulubiony owoc, uwielbiam !), łyżeczka suszonych goji, arbuz i jagody lub borówki amerykańskie - końska dawka antyoksydantów i mnóstwo witamin c) do posiłku - generalnie cytrusowo - pomarańcz, grejpfrut, odrobinka cytryny, żeby przebić smak grejpfruta, kilka liści młodego szpinaku - generalnie ciekawa uwaga dla trenujących - sok pomarańczowy i zawarte w nim ciekawe estry wspomagają wchłanianie białek i aminokwasów, 2-3 godziny po treningu idealny miksior na szybszą regenerację To taka moja sztandarowa trójca Oczywiście kombinować można do woli, ale u mnie w lodowce zawsze znajdzie się granat, wszelkie cytrusy w dużych ilościach, imbir, szpinak i jarmuż, pomidorów, ogórków i innych wygibasów zawsze w opór. Do miksów często dodaje też mleko kokosowe, otręby, nasiona chia
  24. Na pierwszy rzut oka, narracja @MalVina wydała mi się jednostronna, biedna kobitka i kolejny prosiak, błędnie nazywany facetem. Ale jednak przyznaję, że jest w tym drugie dno. Sam zostałem zdradzony przez kobietę, w czasach kiedy dumnie kroczyłem przez życie, ze sztandarem białego rycerza na plecach i różańcem w ręku, odganiając wszelkie wampiry i demony dnia powszedniego Nie jest to przyjemne uczucie, i nikomu nie życzę by się tak poczuł. "Karanie" partnera zdradą jest conajmniej nie na miejscu, skoro oboje przysięgali sobie tą wierność, abstrahując już od kościoła (żeby nie było - specjalnie z małej litery) i nie wystawia dobrego świadectwa temu, który się tego dopuścił. Ale z doświadczenia wiem, że zdrada to nigdy nie jest zero jedynkowy temat. Najpierw pojawia się myśl. Stara/ stary z biegiem czasu traci seksapil, atrakcyjność, dochodzą problemy natury szarego dnia, pojawia się też pokusa. Jakikolwiek by to powód nie był. Czas, który upływa między pojawieniem się myśli a wprowadzeniem w życie jest różny. Ale jedno nie ulega wątpliwości - ów para powinna w tym momencie przysiąść i spróbować o tym porozmawiać. Jeżeli faktycznie ziuta by uznał, że kobieta nie wykazuje inicjatywy, jedynym słusznym wyjściem, w moim mniemaniu, jest się po prostu rozejść. Z doświadczenia również wiem, studiując w ramach rozwoju zawodowego orzeczenia izb morskich, czytając zwykłe opisy wypadków i kar w wypadkach drogowych, czy w jakimkolwiek innym aspekcie życia - podział winy również nie jest zero- jedynkowy. W wypadkach morskich statystycznie 70% błędów jest spowodowane ludzkim zaniedbaniem i serią niefortunnych zdarzeń lub błędnych decyzji, a najwyższy podział winy z jakim się spotkałem był 90/10. I dokładnie tak samo można się odnieść do tej historii. Bądź co bądź, do czego zmierzam jest to, że w tym wypadku zawiedli oboje, jako ludzie i jako para, i podział winy jest dokładnie po pół. A co do kobiecego forum, wspomnianego u góry, jestem pewien, że kobitki już dawno powiesiłyby gościa za jaja, zawłaszczając sobie jego mienie, argumentując taki wybryk sztampowym, sztandarowym wręcz hasłem: " bo mnie się należało!"
  25. Pierdziu, jutro jadę po nitro do sklepu i będę siedział w lesie tak długo, póki do mnie taka dziołcha boża nie napisze xD
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.