Skocz do zawartości

deleteduser129

Starszy Użytkownik
  • Postów

    671
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser129

  1. Co ty, nie wiesz, że szczepionki to złoooo? Jako że na pewno ktoś ci tu podrzuci filmik z jutuba z Prawdą Której Nie Chcą Ci Powiedzieć Sługusi BigPharmy, to ja dla równowagi wrzucę to: https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736(21)02178-4/fulltext (oczywiście wiarygodność i wartość naukowa artykułów w Lancecie jest dużo niższa niż filmików z jutuba z żółtymi napisami, no ale warto znać też stanowisko drugiej strony, nie?) A z mojej działki, to w USA trwa (zaczyna się? sprawa jest dosyć świeża) duży proces sądowy przeciwko producentowi Gardasilu o szkody wywołane domniemanymi powikłaniami po tej szczepionce. Jako że jest tam dosyć, <khe khe>, specyficzna kultura prawna, to należy się spodziewać w amerykańskich social mediach dużego wzmożenia w poszukiwaniu potencjalnych pokrzywdzonych przez szczepionkę (kancelarie prawne specjalizujące się w takich procesach doskonale wiedzą, jak robić sobie marketing , a Merck to bogata firma, więc jest o co walczyć). Była też bardzo ciekawa sprawa w Japonii dotycząca zniesławienia na tle tej szczepionki: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7405595/
  2. Szczerze odradzam bawienie się w "ziołolecznictwo" osobom, które nie mają solidnych podstaw z botaniki i równie solidnych podstaw z medycyny. Chyba że chcecie wyjść na takich głupków, jak te domorosłe "zielarki" z warsiafkowych blokowisk, które lansują się swoim "zielarstwem" na Fejsie, a nie odróżniają glistnika do dziurawca, rumianek mylą z rumianem i maruną, a każde zielsko z żółtymi kwiatkami to dla nich "wrotycz". Albo wrzucają fotki jakiegoś syfu z rodziny selerowatych, który narwały i się pytają "a na co będzie dobra herbatka z tego?". "Na otrucie męża, głupia klępo". Rozróżnianie roślin co do gatunku (a nawet co do rodzaju) nie jest wcale takie proste, a wiele roślin jest po prostu toksycznych (albo toksycznych w niewłaściwej dawce). To naprawdę nie jest przypadek, że babsztyle, które się tym na wsi zajmowały, to zwykle były paskudne staruchy, a nie młode siksy. To jest wiedza, na którą sobie trzeba trochę popracować.
  3. Na 100%. W Stanach był nawet specjalny portal randkowy (oficjalnie: korespondencyjny) dla skazańców, dzięki którym osoby z takimi zaburzeniami mogły sobie przygruchać takiego typka albo typiarę. Dosyć obrzydliwe zaburzenie, zwykle skorelowane z dosyć poważnymi problemami w innych sferach psychiki. Ale taka nekrofilia albo koprofilia też są obrzydliwe. Nie wszystko co wiąże się z seksem jest seksowne.
  4. O, to polecam też "QED: osobliwa teoria światła i materii", także Feynmana. A dla wielbicieli zdobywania wiedzy z "filmików na jutubie" - trochę wykładów Feynmana zostało nagranych i wrzucono je na YT, więc można poobcować z nim również i tam. Feynman poza tym, że był noblistą, był też świetnym wykładowcą.
  5. A co w tym dziwnego? Piwniczaki lat 40 też ślinią się do 20-latek pokazujących cycki na insta z tysiącami followersów, i pewnie dają się wydoić z kasy jeszcze łatwiej i bez żadnych wydumanych podchodów. Czy oni nie mają krztyny rozumu? Ano właśnie. Ani samice, ani samcy nie podejmują logicznych decyzji w sytuacji, gdy na horyzoncie pokaże się atrakcyjny seksualnie kąsek. A bohater tej opowieści pokazuje, że bardzo łatwo to wykorzystać, o ile ma się wystarczająco dużą pulę potencjalnych łosi. Nie wiem, ilu mężczyzn zignoruje wyłudzaczkę z ładnym cycem na wierzchu, nie wiem, ile kobiet od razu przejrzy takiego księcia z bajki - ale dla nich to nie ma znaczenia, bo ekosystem Tindera, Insta itp. jest na tyle duży, że nawet jeśli 1% się nabierze, to i tak wyłudzacz wyjdzie na swoje. Insza inszość, że julka-wyłudzaczka nie musiałaby się tak męczyć Kobietom zawsze łatwiej, nawet w oszustwach.
  6. Po pierwsze, znaczna część bogatych ludzi jest bogata, bo załapali, że bogactwo nie pochodzi z ciężkiej pracy, tylko z dojenia frajerów i sprzedawania im różnych iluzji. Po co wydawać swoje pieniądze, skoro można zmonetyzować zainteresowanie naiwniaków? Po co pracować i zdobywać kwalifikacje, skoro można usadowić się w łańcuchu pokarmowym wyżej i doić kasę z ludzi, którzy ciężko pracują i zdobywają kwalifikacje, ale są na tyle nieogarnięci, że dają się nabrać na scamy, rzewne opowiastki i inne socjotechniki wyłudzania? Po drugie, taka uwaga dla braci z ambicjami na "sukces" finansowy - to, że ktoś ma wysokie zarobki, nie zawsze oznacza, że jest "bogaty". Wielu takich niedzielnych bogaczy typu piłkarze, modelki itp. przepala kasę na głupoty jakby jutro miał być koniec świata i jak przychodzi co do czego, to zostają bez grosza. Ten sam mechanizm, jak przy wielomilionowych wygranych w totka - taki "szczęściarz" zwykle szybko wszystko traci, bo nie umie sensownie gospodarować pieniędzmi.
  7. "Nie wiem, co czuję, potrzebuję przerwy, a może do siebie wróćmy, a może nie, a może znajdę lepszą, a może się poruchajmy dopóki nie znajdę lepszej, chcę się z tobą spotkać, ale chwilowo nie wiem kiedy i po co..." Typie, czy ciebie wychowywała samotna matka???? Bo brzmisz jak rozmemłana baba, a nie dorosły mężczyzna.
  8. Skoro na męskiej części forum temat nie chwycił (najwyraźniej wszyscy za bardzo się wciągnęli w naukową dyskusję to tym, jak bezdennie głupie są polskie babeczki ) ... ... to spróbuję tutaj.
  9. No dobra, przekonaliście mnie, od dzisiaj zostaję gejem, przecież nie będę się zniżał do kontaktów z tak głupimi istotami jak kobiety. Tylko ostatni debil by się z takimi zadawał. Bo wiadomo, z kim przestajesz, takim się stajesz... Ale przecież to jest właśnie przejaw skrajnego pragmatyzmu kobiet i ich bezwzględnej logiki. Wartość samca jest tym większa, im większa jest jego wartość jako ojca i opiekuna potomstwa. Samiec, który gwarantuje przetrwanie samicy, jest dobry. Samiec, który gwarantuje przetrwanie jej dzieci, jest najlepszy. Z biologicznego punktu widzenia to jest oczywista oczywistość.
  10. W rezerwacje coś ostatnio kobity wiosnę poczuły, bo od atencjuszostwa aż się tam gotuje. Więc może nie podsuwaj braciom takich pomysłów, bo się tam zadepczą.
  11. "Przykro mi bardzo, dział prawny nie wyraził zgody". U mnie w firmie to jest uniwersalna wymówka na wszystko. 😄
  12. Naiwność młodości zawsze mnie rozczula. Dziecko drogie, ale wiesz, że to nie ty jesteś tu osobą decyzyjną? I że masz wielkie okrągłe zero do powiedzenia? Możesz sobie tupać nóżką, napinać ramę i odgrywać twardego alfę aż dostaniesz zadyszki - ale na rozwój wypadków już w żaden sposób nie wpłyniesz. Panna jest już kobietą, poczuła wolę Bożą i teraz przemawia przez nią czysta, bezwzględna biologia. Ona już WIE, jaki jest biologiczny sens jej życia. Powoli zaczyna odpalać program reprodukcji - i zrealizuje go, czy tego chcesz, czy nie. Niekoniecznie z tobą. I bardzo słusznie, to jest dokładnie ten okres, kiedy powinna się rozmnożyć. Ty natomiast jeszcze nie jesteś na takim etapie życiowym, żeby być gotowym do odgrywania przywódcy stada i głowy rodziny. Skoro już kilka razy dałeś jej do zrozumienia, że dzieci może sobie mieć, ale nie z tobą, to są możliwe tylko dwa warianty - albo zadba o to, żebyś został tatusiem "przypadkiem" (a w tym wieku młódki zachodzą w ciążę od samego patrzenia ), albo poszuka sobie partnera, który chce przekazać dalej swoje geny. Ogarnięta 20-latka nie będzie miała z tym większych problemów. W obu przypadkach nikt sie ciebie o zdanie nie będzie pytał. Albo usłyszysz "kochanie, mam cudowną wiadomość", albo "nie wiem co czuję, potrzebuję przestrzeni, żeby pomyśleć o naszym związku". Wybór należy do niej. Nie do ciebie. Przykro mi bardzo, witaj w świecie dorosłych. Więc czy sobie będziesz pajacował, czy "sprowadzał do podłogi" - to nie ma już znaczenia. Ten pociąg już odjechał.
  13. Jak najbardziej żonaty i ponoć też dzieciaty. Konserwatysta przecież. Żonaty już podobno niedługo, bo żona odkryła, że w Polsce jednak można się jeszcze legalnie rozwieść. Zresztą podobno to jego żonka doniosła mężowi boskiej Karolinki, że Karolinka w godzinach pracy wysyłała jurnemu koledze nudeski. Rzekomo żona Tymka znalazła na jego telefonie kompromitujące materiały i pokazała komu trzeba. Ale bądźmy szczerzy: kto nie posunąłby Karolci, niech pierwszy rzuci kamieniem
  14. Rezerwat to jest banda zakompleksionych mitomanek szukających atencji na red pillowym forum. Tylko ostatni desperat szukałby tam kobiety. Medycyna, stomatologia, farmacja, weterynaria, prawo, geodezja, architektura, biotechnologia, chemia, różne filologie - na szybko z takich sarenek, które poznałem. A, znałem jeszcze jakąś pannę po jakimś egzotycznym kierunku inżynieryjnym z AGH. Coś z gazownictwem, ale nie robiła w zawodzie, bo poszła w instalacje ciepłownicze.
  15. Preferuję umawianie się z kobietami: - które płacą za siebie (i stać je na dobrą knajpkę, a nie Pizza Hut) - mają wypracowaną pozycję zawodową na poziomie solidnej klasy średniej (nie studentki, nie Ukrainki z kasy w Biedrze, nie "tatuś/misiu mnie utrzymuje") - mają jakieś szczątki inteligencji - pokończyły normalne studia (nie zaoczne studia fitnesu i robienia tipsów, tylko takie, po których się zarabia głową, a nie dupą) - nie są - tfu tfu - konserwatywkami (czyli najbardziej załganą i obłudną wersją kobiety, jaką oferuje rynek) Jak łatwo się domyślić, niemal wszystkie kobiety, z którymi łączyła mnie jakaś dłuższa i owocniejsza znajomość (poza bardzo wczesną młodością, kiedy interesowało mnie tylko, żeby miały cycki), były i są feministkami, nawet jeśli tak siebie nie nazywały. Równe prawa, równe szanse, samodzielność społeczna, ekonomiczna i seksualna, te klimaty. Nie umawiam się z dziećmi, więc nie mam za dużo do czynienia z tzw. "feministkami trzeciej fali", czyli niedorozwojami umysłowymi, które feminizm znają z tiktoka i twittera. Tak, feministki też zwykle w pewnym momencie chcą mieć rodziny na stałe. I też te fajniejsze żądają, żeby dawać im emocje i związek, a nie tylko seks. Niektóre lubiły dostawać drogie prezenty, zwłaszcza jeśli same takie mi dawały. Mother Nature is a bitch.
  16. Obserwacje De Waala są zajebiste, każdy, kto zaczytuje się kołczingowymi bredniami o tym, jaki powinien być samiec alfa, powinien sobie poczytać o historii tych trzech samców, o których wspomniał w tym wykładzie. I o tym, kto w rzeczywistości był najbardziej wpływową małpą w stadzie i dlaczego - cholernie daje do myślenia o mechanizmach władzy i o tym, kto i dlaczego korzysta na władzy. Ale największego mind-fucka zafundowały mi jego opisy społeczności bonobo. I nie chodzi nawet o obłąkańcze ilości seksu wszystkich ze wszystkimi.
  17. Wątek na polecanie dobrych, opartych na solidnej wiedzy książek popularyzujących osiągnięcia nauki. Jako że zakładam ten wątek, to mam bardzo uprzejmą prośbę, aby: - były to książki prezentujące faktyczny poziom wiedzy naukowej cieszącej się chociażby śladowym poparciem ludzi, którzy się na tych zagadnieniach znają (oczywiście, mowa o faktycznym poziomie wiedzy na datę publikacji, wiadomix, że badania naukowe często prowadzą do nowych wniosków i wiedza się szybko dezaktualizuje) - typowy mainstream, nie "wiedza zakazana !!!111oneone!!!" typu ufoludki budujące piramidy, magiczne kryształy, cudotwórcza lewoskrętna witamina C i inne tego typu opowiastki - fajnie by było, jakby książka była napisana przez kogoś, kto ma jakieś osiągnięcia albo przynajmniej orientację w danej dziedzinie, a nie magistra zarządzania, który naogladał się filmików na jutubie - żadnych dziwnych twórczości typu ekonomia, socjologia albo psychologia Żeby jakoś zacząć: - wszystkie książki Fransa de Waala o naczelnych - o behawiorze naszych najbliższych krewnych - "Neandertalczyk. W poszukiwaniu zaginionych genomów" Svante Pääbo - o badaniach kopalnego DNA - "Kim jesteśmy skąd przyszliśmy" David Reich - o badaniach kopalnego DNA - "Przebudzenia" Oliver Sacks - świetna książka o tym jak tryumf medycyny idzie ręka w rękę z jej klęską - "Cesarz wszech chorób. Biografia raka", Siddhartha Mukherjee
  18. Orbiterem? Nie. Ale warto przepozycjonować znajomość w taki sposób, żeby dać im do zrozumienia, że to ONE są na orbicie. I że jeśli się postarają i swoje odczekają w poczekalni, to być może znajdziesz dla nich miłą chwilkę. Jak będą bardzo grzeczne, to może nawet dwie chwilki.
  19. A co to ma do rzeczy? Kobiety wybierają meżczyzn według określonego klucza - i trzeba być świadomym tego klucza, a nie nadymać się, że jest nielogiczny i bez sensu. Kobiety oczekują od potencjalnych "przywódców stada" nie tylko przewodzenia, ale również opieki. Samiec, który większość czasu spędza na rozjazdach, z natury rzeczy będzie niepełnowartościowym opiekunem (i zwykle również będzie mało wartościowym przywódcą).
  20. Nie rozumiesz, po co kobiety szukają "ojca dla swojego dziecka". Nie po to, żebyś TY odgrywał SWOJĄ fantazję na temat bycia dobrym, silnym ojcem, który rządzi w rodzinie stalową ręką. Tylko po to, żebyś odgrywał fantazję KOBIETY na temat tego, jak powinien zachowywać się dobry ojciec dla jej dziecka. To są dwie KOMPLETNIE różne rzeczy. Dlatego taka matka wydrapie ci oczy, jak spróbujesz karcić i ustawiać jej dziecko - i wydrapie ci też oczy, jak będziesz próbował fikać i uchylać się od pomagania dziecku w robieniu lekcji, wożenia go na basen albo dżudo, płacenia za wakacje i kupowania hulajnogi.
  21. Nie. Biedaspołeczeństwo. Wbrew pozorom bycie fit, uprawianie sportu, spanie co najmniej 8h, życie z niskim poziomem kortyzolu i jedzenie zdrowej, zbilansowanej diety to nie jest standard w każdej klasie społecznej. To jest standard w CZĘŚCI klasy średniej (a nawet bym powiedział, wyższej klasy średniej) i w klasie wyższej, natomiast w pozostałych klasach społecznych jest to zachowanie czysto aspiracyjne i związane z naśladowaniem zachowań wyższych klas społecznych. Ludzie z dolnych pięter społeczeństwa (zwłaszcza w mieście) albo nie mają czasu, albo nie mają pieniędzy, albo nie mają kapitału społecznego i kulturowego, żeby prowadzić zdrowy tryb życia. Żrą wysokoprzetworzone gównojedzenie, są przepracowani, żyją w stresie, nie dosypiają, zamiast na siłownię wydają pieniądze na piwo i chipsy (bo tak łatwiej rozładować stres bez dodatkowego wysiłku fizycznego), spędzają czas na dojazdach do pracy, niepłatnych nadgodzinach i ogarnianiu rzeczy, które ludzie z wyższych klas społecznych delegują na innych ludzi (bo na pewnym poziomie twój czas jest cenniejszy niż koszt zlecenia pewnych czynności np. sprzątaczce), a nie na sporcie i kupowaniu brokułów. Unikają każdego dodatkowego wysiłku - tak fizycznego (np. siłka), jak i umysłowego (np. szukanie informacji dietetycznych, eksperymentowanie z nowymi potrawami, zastępowanie produktów wysokoprzetworzonych samodzielnie przygotowanymi). Kiedy pojawiają się dodatkowe obciążenia czasowe i finansowe związane z małżeństwem (dzieci, samodzielne mieszkanie), większość ludzi się zaczyna sypać, bo po prostu nie jest w stanie wygospodarować dodatkowych zasobów na zadbanie o siebie. Dbanie o siebie to luksus. Czas wolny to luksus. Dobre, zdrowe, zbilansowane jedzenie to także jest nadal luksus (tak, można się wyżywić tanio i zdrowo - ale cukier i tłuszcz to tania, powszechna i potwornie uzależniająca używka).
  22. I tu masz odpowiedź. Kobiety są bardzo pragmatyczne w poszukiwaniu potencjalnych partnerów. Koleś zarabiający na długich trasach na TIRach to nie jest żadna atrakcja dla takiej kobiety. Po pierwsze, kobiety z jakąkolwiek pracą umysłową czy biurową (nawet taką symbolicznie "biurową") niezbyt chętnie popatrują na mężczyzn wykonujących pracę typu kierowca (nawet jeśli jest dużo lepiej płatna od ich pracy). Kobiety automatycznie szukają partnera z wyższej półki społecznej, a nie z niższej, a niestety żyjemy w takim durnym społeczeństwie, w którym potoczne przekonanie jest takie, że praca zza biurka jest lepsza od pracy w terenie albo nie daj Boże pracy fizycznej. Głupie, bo głupie, ale tak już jest. Po drugie, jeśli ta kobieta zarabia choćby trochę przyzwoicie w korpo, to w tej chwili szuka kolesia, który nie tylko będzie zarabiał lepiej od niej i będzie miał wyższy od niej status społeczny, ale również będzie mógł robić za ojca dla jej dziecka. Sorry, ale TIRowcy to nie jest najbardziej atrakcyjny kąsek na rynku potencjalnych pełnoetatowych tatusiów. Po trzecie, kobiety potrzebują mężczyzn do trzech rzeczy - dawania kasy, dawania dzieci i dawania emocji. Mężczyzna, który jest ciągle w rozjazdach, to jest dobre źródło emocji tylko dla kobiety, która lubi sobie pofolgować z innymi jak jej misio jest w trasie. Albo takiej, która chce sobie poseksić bez zobowiązań i z doskoku.
  23. Powiedz pannie, że wolisz nie pomagać jej siostrze, bo masz od dłuższego czasu wrażenie, że próbuje cię poderwać.
  24. Zdradzę wam wielki sekret bycia zadowolonym z życia mężczyzną. Należy przestać zatruwać sobie życie bezproduktywnymi rozkminami o tym, kto nam się powinien podobać, w jaki sposób i kiedy. Co wypada a co nie. Czy to rozsądne i co lepiej świadczy o twoim statusie i ogarnięciu życiowym. Co powie mamusia, a co powiedzą koledzy. Co to będzie i jak będzie, i czy aby na pewno to jest inwestycja na całe życie i matka twoich piętnaściorga planowanych dzieci. I czy wszystkie rubryczki w tabelce się zgrywają. Nie wybierasz kobiety na całe życie. Nie wybierasz kobiety, która ma się spodobać mamusi albo zaimponować kumplom z siłki. Nie wybierasz kobiety, żeby spełnić oczekiwania społeczne swojego otoczenia. Wybierasz taką kobietę, z którą w danym okresie swojego życia się dobrze czujesz i która sprawia, że twoje życie jest lepsze i weselsze z nią niż bez niej. I tyle, żadna filozofia. Podobają ci się studentki? Uderzaj do studentek. MILFy? To do MILFów. Albo do jednych i drugich, nie ma (jeszcze) zakazu trójkątów MILF+studentka. Podobają ci się dominy? Zapakuj biczyk w pudełko ze skórzaną kokardką i podaruj na kolanach jakiejś ostrej jędzy. Podobają ci się głupie naiwniaczki? Jazda, bierz jak dają. Podobają ci się korposzczurzyce, biznespanny albo profesorki z długą listą publikacji? Nie patrz na to, czy kolegom na jej widok zwiędnie fiutek, ważne, że tobie stanie na baczność. Podobają ci się Ukrainki, Latynoski albo Azjatki? Płaskie albo cycaste? Z dużym tyłkiem albo z małą pupą? Rude albo z ogoloną głową? Pyskate albo uległe? To doskonale, mają się podobać tobie, a nie wszystkim dookoła. Jak ci się podoba panna po ścianie i ty sie podobasz jej, to nie ma się co przejmować, tylko czerpać radość z życia. Póki jest ci dobrze i póki panna wpływa pozytywnie, a nie destrukcyjnie na twoje życie, to jesteś we właściwym miejscu. Jak rachunek przestanie wychodzić na plus, to świat jest pełen innych kobiet, nie ta, to inna, dziękujesz za miłe chwile i idziesz swoją drogą. Bez stresu.
  25. Żadne z powyższych. Zostałem zaproszony na imprezę przez jedną taką pannę, z którą coś kiedyś mi się przydarzyło, a teraz sobie o mnie po latach przypomniała, bo się pożarła ze swoim "narzeczonym" i nie miała z kim pójść, a przecież trzeba się pokazać z chłopem, żeby do byłego dotarło, że się już po nim pocieszyła ... Nie lubię robić za zapychacz po innym facecie, więc dałem pannie kosza. A na Sylwestra wprosiłem się do nie-łóżkowej znajomej i spędziłem go z nią, moim psem i jej kotem, robiąc sobie maraton "Riget" Von Triera, wpierdalając serniczek z gruszkami podlewany tokajem aszu tudzież grillowanego ananasa i grillowane halloumi i kłócąc się na temat symboliki kota w "Inside Llewyn Davis". Może i Sylwester miałem w tym roku mocno platoniczny, ale serniczek był prima sort, a "Riget" wymiata. All in all, jestem zadowolony.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.