Skocz do zawartości

deleteduser54

Użytkownik
  • Postów

    190
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser54

  1. Wiesz co - a według mnie, to "Najlepiej byłoby schudnąć.". Kropka. Bez żadnego ale. Jeśli będziesz miał dobre, zadbane ciało, to Twoja pewność siebie i samoakceptacja będą takie, że niewiele Cię już będzie ruszać. A jak coś jeszcze będziesz umiał, to np. wracając z takim towarzystwem do domu po wyjściu z knajpy zrobisz jeszcze ludzką flagę na latarni i zobaczysz, że wszystkim pękną gumy od gaci. Cel w postaci zadbanego, wyćwiczonego ciała to jest zajebisty cel. Inwestycja, która zwraca Ci się na wszystkich , powtarzam: wszystkich polach. Kobiety Cię chcą, faceci szanują, łatwiej nawiązujesz kontakty, kontrahenci/klienci Cię lubią, pani w okienku załatwi szybciej. Idź w to i nie wątp.
  2. Łoł, w 9:26 facet mówi "dwadzieścia parę lat to ja miałem miesiąc temu". Myślałem, że koleś dobija do czterdziestki.... Tak na marginesie, wytłumaczcie mi, człowiekowi właśnie dobijającemu do czterdziestki, o co tu chodzi z tym nagrywaniem. Teraz ci wszyscy youtuberzy, vlogerzy siadają przed kamerą i klepią. Nic się nie dzieje (gadajaca głowa) czyli na dobrą sprawę wizja w ogólne nie jest potrzebna, od biedy to jest słuchowisko, ale taka bardziej pogadanka, pełna w dodatku powtórzeń, wypowiedzi typu eee yyy itd. Czemu ci ludzie, jeśli mają coś do przekazania, najzwyczajniej w świecie tego nie napiszą? Przecież przeczytanie tego samego zajęłoby ułamek czasu odsłuchiwania tej paplaniny (o oglądaniu nic nie piszę, bo widziałem już kiedyś kolesia gadającego na ławce i nie jest to widok na tyle fascynujący, żebym go jakoś w większych dawkach potrzebował).
  3. To powinien być poddtytuł tego wątku. Było, było a poza tym było. Po co zakładasz nowy wątek? Są już o tym ze 2-3 specjalnie założone tematy typu "Mężatek nie tykam".
  4. A to coś widocznie mamy błąd w Matrixie, bo tutaj: pisałeś: "Umówiony jestem na dwie kawy z dobrze rokującymi damami. Muszę tylko odpowiednio to rozegrać, gdyż zamierzam je wyłącznie wychędożyć...".
  5. Przepraszam za takie personalne pytanie, ale jesteś nadal żonaty? Od razu mówię: nie oceniam i nie będę. Homo sum humani nihil a me alienum puto
  6. Brawo @Pablo85 ! Dobrze czytać, że sobie radzisz.
  7. A on wbił w plecy? Ciekawa sprawa z tym miejscem wbicia. Ponieważ sprawa dotyczy historii, to reguły wymagają siegnięcia do źródeł. Ja u siebie mam "Cezar" Gerarda Waltera (PIW 1983) a tam na stronach 506-507 autor opisuje, że pierwszy cios zadał Kaska (chybiony), potem Kasjusz (w twarz) a potem pozostali, w tym Brutus: "Ze wszystkich stron wznoszą się sztylety. Zostaje zepchnięty <<jak jakieś zwierzę dzikie osaczony przez myśliwych>>, do stóp posągu Pompejusza. Za każdym ciosem nowy dziki krzyk. Otrzymawszy cios od Brutusa milknie, zarzuca sobie togę na głowę i osuwa się na ziemię". Na stronie 514 jest opis dwudziestu trzech ran po oględzinach przez Antystiusza, ale brak wzmianki o ranieniu w krocze ani tym bardziej o zadającym tak cios. A Ty @m4t na jakim źródle się opierasz?
  8. Mały OT: zawsze, jak patrzę na M. Szafrańskiego to myślę sobie "Genetyka to k**wa" Koleś miał wyjątkowego pecha - szacun, że się wybił.
  9. Wzorem cenionych przeze mnie przedmówców postanowiłem założyć swój wątek tutaj. Moja obecna sytuacja wygląda następująco - ja 38 lat, żonaty, - w małżeństwie od 11 lat, wcześniej 3 lata znajomości, - żona o rok młodsza, - dwoje dzieci: córka (10 lat) i syn (9 lat) Swoją sytuację materialną i osobistą oceniam jako świetną. Jestem w bardzo komfortowej sytuacji: mam wolny zawód, pracuję dla indywidualnych klientów i pewnej korporacji głównie z domu, 1 -2 razy na tydzień muszę też wyjść zawodowo. Pieniądze z tego są więcej niż dobre. Mam nowy dom, nowe samochody (swój i żony). Jeździmy na atrakcyjne wakacje latem i zimą, materialnie na niczym nam nie zbywa. Mamy rozdzielność majątkową, mam dużo swojego – koncentruję się na odkładaniu i ostrożnym inwestowaniu (bardziej, żeby przeciwdziałać inflacji niż dla zarobku). Żona, jak to kobieta, co ma to wydaje – oszczędności (chyba) nie ma, ale ma buty, płaszcze, itp.. itd. Jej cyrk, jej małpy. Ja jestem obecnie ostrym minimalistą i nawet zawodowo dwa garnitury + jeden zestaw koordynowany + trzy pary porządnych butów mi od dwóch lat wystarczają, ale już się nie wtrącam. Chce kupować, niech kupuje, byleby trzy mała u siebie w szafie i nie zagracała części wspólnych. Od momentu, gdy wróciłem do regularnej i cieżkiej aktywności fizycznej, sprawia mi to wielką radość. Mam w domu siłownię, należę do pewnej drużyny, mam mnóstwo pozywtywnego odzewu od różnych ludzi, w tym zwłaszcza kobiet, dzięki mojemu obecnemu wyglądowi. W małżeństwie było lepiej i gorzej, z przewagą niestety na gorzej. Obydwoje jesteśmy wybuchowi i mało kontrolujemy negatywne emocje. Zdarzały się rzeczy, z których nie jestem dumny ani zadowolony, np: - lata temu moje jakieś nieudolnie zatajone spotkania z innymi kobietami (nie było w tym nic ze zdrady fizycznej, ale żona bardzo to przeżyła), - wiele nieprzyjemnych awantur i docinków o głupoty, które przeradzały się w wielkie kłótnie, - zdarzała się przemoc fizyczna (w obie strony), - żona jakieś dwa lata temu założyła sobie konto na sympatii, gdzie zgadała się z jakimś żonatym facetem i prawie doszło do spotkania, wykryłem wszystko – poważnie byłem zdecydowany na rozwód wtedy, ale wizja chaosu jaki ogarnąłby nas i dzieci skłoniła mnie do szukania consensusu. Obecnie sytuacja zmieniła się o tyle, że nie obawiam się naszego rozstania i jestem bardzo spokojny o to, że łatwo znajdę sobie kobietę (do łóżka i przyjemnego spędzania czasu, nowe małżeństwo i kolejne dzieci mnie nie interesują). Dzieci oczywiście nadal nie chcę narażać na piekło rozowdu, ale życie tak, jak obecnie to wygląda, też jest niedopuszczalne. Ściślej: niedouszczalne jest, żeby przy takim potencjale i możliwościach były takie zaniedbania. Zdałem sobie ostatnio sprawę, że w wielu kwestiach moje życie w tym małżeństwie (domu) nie wygląda tak, jak bym sobie życzył. Jestem realistą o coraz mniejszych potrzebach materialnych (spać mam gdzie, jeść mam co, przedmioty to tylko narządzia, ciuchy mam nieliczne, proste, markowe i czyste i to wystarczy) i mam wszystko, czego potrzebuję, więc koncentruję się obecnie na sprawach nienabywalnych za pieniądze. Zdrowie, forma i dieta to obecnie dla mnie jedyne rzczy warte inwestycji i uwagi. Rzeczy, co do których jestem obecnie krytyczny i które wymagają ingerencji i naprawy, to: A. Domowe: - bałagan i zagracenie w domu, w częściach wspólnych, - bałagan i zagracenie w pokojach u dzieci, - zaniedbania córki w nauce i higienie, brak dyscypliny i tzw. moresu wobec rodziców - absolutne zaprzestanie krzyków czy przeklinania w domu (rodzice nawzajem i rodzice - dzieci, niestety córka zaczęła kopiować złe wzorce i też odkrzykuje) B. W kwestiach małżeństwa: - dużo więcej seksu i ochoty z jej strony (nie lubię być jedyną stroną chętną: mogę inicjować, ale ma być chętny i mocny odzew i ogień), - zaakceptowanie mojego zdania jako ostatniego – nie jestem despotą ani tyranem (chociaż za takiego bywam w jej babskim słowotoku określany) ale nie mam ochoty na związek, w którym nie mogę swobodnie mówić co mi się nie podoba i nie akceptować rozwiązań dziadowskich czy półrozwiązań, - szacunek dla mojej hierarchii: moja siłownia, bieganie i inne zajęcia sportowe są dla mnie tak samo ważne jak moja praca zawodowa: uzupełniają mnie, czynią mnie kompletnym, moje wyższe poczucie wartości w zakresie fizyczności przekłada się na wszelkie inne kwestie, - szacunek werbalny i w zachowaniu, zwłaszcza zero kąśliwych tekścików przy dzieciach. Z powodu różnych doświadczeń; dupy na boku wykluczam, seksu za pieniądze, chociaż byłoby mnie stać, w ogóle nie uznaję. Z konieczności te na boku musiałyby to być mężatki – z wolną kobietą sprawa za bardzo ryzykowna, potencjalnie zawsze może chcieć mieć mnie na wyłączność. Zostają zatem niefajne układy pierdolące na boku, może i fajne w trakcie samego aktu posuwańska, ale psychologiczno, moralnie i logistycznie szkodliwe. Ogólnie zatem romanse obecnie wykluczam – w celibacie żyć nie zamierzam, ale nowe baby będą dopiero, jeżeli z żoną będzie schluss. Jestem od jakiś dwóch-trzech tygodni bez porno i walenia konia i się trzymam. W ogóle lubię różne wyzwania i ulepszające wyrzeczenia, więc jestem co do przekucia tego w stan trwały dobrej myśli. Porządki zacząłem od rzeczy domowych – uznając, ze jeśli będzie ład i spokój, to mniej będzie punktów zapalnych. Wiem, że wielu tutaj uważa, że kwestia ogarnięcia domu powinna być sprawą wyłącznie kobiecą. W moim przypadku zostawienie kobiecie pracującej zawodowo sprzątania całego domu na głowie jest fizycznie niemożliwe, jeśli ona ma jeszcze jakoś funkcjonować w innych sferach. Dlatego sam nie mam zamiaru uchylać się od obowiązków, byle byłyby one jasne. Coś w domu robię teraz już i tak, a jeśli od niej wymagam, to też mam zamiar wymagać od siebie. Plan na najbliższe dni: - określenie przeze mnie podziału obowiązków w zakresie sprzątania, stref odpowiedzialności i cyklicznych zadań, jej ewentualne uwagi, może korekta a potem egzekwowanie ustaleń - doprecyzowanie, kto i co robi koło dzieci (głównie przygotowywanie posiłków i odrabianie lekcji oraz kontrola postępów w nauce), - kontrola emocji: zero krzyków czy przekleństw, - w wymianie zdań nie odpowiadać na jej kobiecą gadaninę – niektóre tekściki aż się proszą o odpowiedź, ale trzeba sobie dać na wstrzymanie, zresztą zauważyłem, że nawet ona sama tej swojej gadaniny, zarzutów i odgrażania się nie bierze na poważnie i nijak się to ma do rzeczywistości, ale pierd***ć farmazony to lubi i umie, - tematów związkowych nie ruszać w rozmowie, zresztą nauczony doświadczeniem nie będę negocjował takich spraw. Będę raportował co do stanu i postępów. Na koniec mała uwaga i prośba dla czytających: jeśli ktoś będzie chciał komentować lub doradzać, to oczywiście zapraszam, lecz w pierwszej kolejności bardzo chętnie przeczytam w pierwszej kolejności posty samców doświadczonych, to jest żonatych obecnie lub w przeszłości, mających dzieci – ogólnie znających temat empirycznie. Drobny offtop – w ogóle fajnie byłoby, gdyby na forum był dział właśnie tylko dla takich obecnie związanych długodystansowców, gdzie możnaby wymieniać uwagi doświadczonych w zakresie wieloletniego kierowania a czasem tylko zasiadania w tym kabarecie i zamku strachu w jednym.
  10. Panowie, drobne pytanko przy okazji: czy taki czytnik może czytać zeskanowane dokumenty? Mam zamiar oddać ba makulaturę szereg książek więc pomyślałem sobie, że mógłbym niektóre zeskanować.
  11. Hejho, to podbijamy! Przypomnijmy sobie stare dobre mądrości Bonzo i AR2D2 którzy ruchali wszystko i wszystkie. Liderzy rozwoju, kierwa mać. A nie, przepraszam. Jest też Bylybialyrycerz - żywy dildos, którego biorą sobie różne pary (np. z Włoch, bravissimo!). @Jaśnie Wielmożny leżało to sobie na dnie szamba, to musiałeś wziąć kij i zamieszać?
  12. Ponieważ nie jesteś pierwszym, który krytycznie się wyraża - z ciekowości i w celach samokształcenia zapytam: a dlaczego? Jak pisałem, wziąłem go w charakterze spróbunku, z Mens Health Krwią cyrografu nie podpisywałem, więc za miesiąc gdzieś go skończę i i tak wezmę inny plan. Przymierzam się do czegoś całkiem popapranego: w jednym planie robię te same ćwiczenia, tylko w każdym dniu treningowym innym ciężarem i inna iloś powtórzeń, czyli np. 1 dzień 5 powtórzeń maksami a koleny dzień 12 powtórzeń mniejszym ciężarem. Też z Mens Health, jakby kto pytał. Bardzo sporadycznie. Większą frajdę sprawia mi dążenie do sylwetki i zbliżanie się do celu +feedback otoczenia, niż radocha z wpierd***nia cukierków. 1. Na tym 2.300 jestem od początku września. W sierpniu świadomie zarzuciłem dietę i dwa tygodnie na wakacjach zajadałem się włoskimi specjałami, dobiłem do 84kg po powrocie. Wtedy zrobiłem roztrenowanie i wróciłem do trzymania 2.300 kcal. 2. Proporcji niestety nie sprawdzam, waga raczej stoi. Raz jest 79, raz 81,5. 3. Siedzę przy komputerze, nie chodzę dużo na co dzień. W weekendy jeżdżę na rowerze, pływam 1h na basenie (pływam bez przerwy 1h, około 80-90 długości x 25 m). Obecnie wrócilem do biegów (cardio, 3 x tygodniu na czczo od razu po obudzeniu 30 minut). NIe gestykuluję dużo, ale jestem ekstrawertykiem. 4. Lubię płatki, ale ich nie jem. Ryż - jem brązowy. Ogólnie jedzenie cukrów powoduje u mnie pogorszenie nastroju, ale to pewnie dlatego, że sam daję sobie psychiczne zjeby za to. 5. Ser biały około 250g jem codziennie na śniadanie i w ogóle uwielbiam. Z mięs - jem tatara (1 x na 3 dni), kurczaka (podobnie), codziennie jem też 4-5 jaj w formie jajecznicy. Wędlin nie jadam wcale, z ryb - tuńczyk z puszki 1 x na dwa tygodnie.
  13. @nihilus Czytam Twój wątek i przesyłam Ci drogą astralno-mentalno-netową wyrazy wsparcia i podziwu. Ja "u siebie" miałem tylko spierdolinę i internetowe miłości zakończone niedoszłą randką, a czacha mi dymiła. Rządzisz i trzymaj się. Jak uznasz, że już czas, pisz co i jak. Masz dwóch synów, duże chłopaki (pisałeś, że w podstawówce) - na pewno będzie lepiej, jak będą mieli stale miejsce zamieszkania u Ciebie, a nie u mamusi z dochodzącymi "wujkami". Salut!
  14. O, ciekawy temat. W moim przypadku objawy przypadłości żony zdiagonozowanej potem jako konto na sympatii i poznany tamże wielbiciel, to: - brak szacunku i bezczelność wobec mnie, - łatwo dopuszczanie się agresji słownej wobec mnie, - stałe trzymanie telefonu przy sobie, klasyka gatunku. Raz się kłóciliśmy, to na bezczela w trakcie tej kłótni grzebała w telefonie (ekranu nie widziałem, więc mogła też i sprawdzać szczegóły budowy wielkiego zderzacza hadronów, ale mi się nie wydaje). To były czasy
  15. Czasu: podałem jakieś kilkanaście minut na przygotowanie każdego. Co do budżetu, pytali - z tego, co pamiętam - czy dopuszczam suplementację i ile mogę wydać na miesiąc (wpisałem chyba, że ponad 200 zl). Na szczęście mam ten komfort obecnie, że budżet mnie nie ogranicza i tak długo, jak nie będą kazali się żywić wyłącznie truflami, dam radę.
  16. Rozpracowują mnie Założyli mi konto, na którym - po przesłaniu im ankiety - widnieje póki co tylko informacja, że opracowują mi tą dietę w oparciu o dane z ankiety, może to zająć do 5 dni roboczych. Aktualny - napisałem wyżej. O rozspiskę trenigową w ogóle się nie zwracałem do Fabrki Siły, wykupiłem tylko plan dietetyczny.
  17. Niesamowity wątek, przeczytałem wczoraj od deski do deski i aż mnie za serce ścisnęło. 5 miesięcy dokumentowania końca małżeństwa, z odsłanianiem prawdy, kolejnymi rewelacjami żony (tylko kolega, potem tylko rozmowy, upadte: jednak tylko przytulanie itp.). I mężczyzna, który musi w tym burdelu z podłą, zimną i cyniczną ladacznicą siedzieć i nie zwariować. Szacunek @raven i dużo powodzenia stary - jeśli to czytasz.
  18. Co do tematu merytorycznie (chociaż zagadnienie per se należy raczej do kategorii "Seks") mogę tylko powiedzieć, że moja żona w ciąży mała faktycznie ostre parcie na seks. Oczywiście na to też mogło się nałożyć to, że ciąże (dwie) były relatywnie krótko po ślubie, kiedy jeszcze nie przeszliśmy przez jakieś kryzysy i syfy, które trochę u nas popsuły. Brak konieczności zabezpieczania i strachu przed niechcianą ciążą się też dużo uwalnia mentalnie. A niemerytorycznie - kolega autor zakada kolejny wątek w sytuacji, gdy wszelkie zagadnienia możnaby ogarnąć w jego historii w świeżakowni. Ale nie będę się bawił w moderatora, bo znam swoje miejsce i cenię ludzi, którzy też to potrafią .
  19. Podpinam się pod przedmówcę. Napisz coś o tej glodówce. Wtedy w ogóle można też ćwiczyć?
  20. @WoLe Masz rację, nie morduję się tym trenigiem. MC jest 65 kg, ale to szczegół. Czyli sugerujesz, zeby robić każdego 4 serie po 20 powt? Co do tego, od kiedy trenuję tym planem - napisałem, że od 16 września. Wcześniej miałem taki plan FBW w łączonych seriach, np. dipy i pompki albo antagonistycznie: wyciskanie i podciąganie w jednej serii. Jeszcze wcześniej dwie wersje treningu na przemian z jednym dniem przerwy, 5 powtórzeń i 5 serii na maksymalnych ciężarach i to zajebiście lubiłem. Jeszcze wcześniej - już niestety pamięcią nie sięgam. ale albo ma się boskie ciało albo super zdolnosci umysłowe, więc rozumiesz.
  21. Bardzo pouczający przypadek, tym bardziej, że zakończył się publiczną anatemą, zerwaniem kariery politycznej (chociaż był pissowcem, to imho nawet na plus ) i wyrokiem skazującym. Kiedyś, co pół roku puszczałem sobie to nagranie i analizowałem zdjęcia ich jako pary w sieci, jako swego rodzaju studium przypadku i memento. Po pierwsze, koleś się spasł i zmisiał. Przestal żonę pociągać i zarazem ona była spokojna, że jakiegoś ciastka w nim nie straci. Po drugie koleś poszedł w materializm, przekupstwo pani. A na kobietę zawsze lepiej działają proste, atawistyczne bodźce : dobre ciało, mocne posuwanie. Po trzecie, w samym nagraniu widać apogeum błędow: koleś niby ją wywala z domu, ale ciągle negocjuje. Baba widzi, że może z nim robić co chce, bez konsekwencji. Wreszcie, potem koleś płakał, kajał się, pokazywał dalej słabość, co oczywiście utwierdziło żonkę i inne panie, że to przegryw, którego można już wypluć i wysrać.
  22. Chłopaki, dzięki za porady i odzew! Naprawdę super, że Wam się chce udzielać i radzić! Niegodnym Wykupiłem właśnie trzymiesięczny pakiet w Fabryce siły na dietę (koszt 160,00 zł, czyli w sumie jeden obiad na mieście z żoną i dzieciakami). Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Póki co muszę wypełnić dość szczegółową ankietę, łącznie z podaniem obwodów ciała.
  23. I. Trening Generalnie najlepiej chyba czuję się w treningu 5 x 5, ale wiadomo, że trzeba zmieniać. Obecnie - od 16 września - jadę tak, jak poniżej (i jeszcze kilka tygodni tak pójdzie): (wszytskie obciążenia podaję bez sztangi czy sztangielek. Sztanga 7,5 kg). 1. Poniedziałek i piątek. W te dni robię obwód. Wszystkie ćwiczenia obwodu jedno po drugim, w sumie trzy obwody, po 90 sec przerwy między obwodami. Każde ćwiczenie 10 powtórzeń. a) clean and press (podrzut i wyciśnięcie nad głowę) 40 kg b) podnoszenie prostych nóg wisząc do drążka 10 powt, c) wchodzenie i schodzenie na box ze sztangą na barkach 20 kg, d) dipy 10 powt e) podciąganie na drążku nachwyt/podchwyt (w zależności od nastroju) 10 powt, f) pomki na paraletkach z nogami na boksie 10 powt 2. Wtorek - klatka, plecy. Każde ćwiczenie 4 serie po 10 powt. a). Wyciskanie na skośnej ławce 65 kg b) Podciągnie na drążku nachwytem, c). rozpiętki 12,5 kg w każdej ręce, d pompki marynarskie/zwykłe 4 serie w opór, po kilkanaście powtórzeń, w zaleśności od dnia. 3. Środa - nogi. Każde ćwiczenie 4 serie po 10 powt. a) głębokie przysiady ze sztangą 50 kg, b) martwy ciąg 65 kg, c) uginanie nóg na piłce leżąc (alternatywa dla harmstring curls z braku maszyny), d) wykroki na każdą nogę 10 powt z obciążeniem w rękach 20 kg, 4. Czwartek ramiona a) uginanie przedramion na siedząco (bicek) po 10 kg w ręce, b) dipy po 13-15 powtórzeń, c) wznosy sztangielek bokiem 8,75 kg w każdej, d) wyciskanie sztangielek siedząc nad głowę 16,5 kg w każdej. Ufff. Co do produktów: bardzo dużo nabiału - uwielbiam biały ser. Izolat białka mieszam z maślanką. Ciemne pieczywo często zamiennie z takim dietetycznym, chrupkim typu Vasa. Mięsa miało, jak już to kurczak, zdarza się tatar. Codzienie 4-5 jajek w formie jajecznicy w tortilli. Z warzyw i owoców jabłka, sałata, sok pomidorowy (sok pomidorowy codziennie do śniadania). Słodyczy wcale z tym, że raz na tydzień złapie mnie atak i zjem kilka/kilkanście łyżek miodu i kilka łyżek masła orzechowego, albo wyjem trochę ciasta dla dzieci. Alkoholu nie piję od dwóch lat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.