Skocz do zawartości

Jak sobie radzicie ze świadomością nie bycia alfami ?


aras

Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 tygodnie później...

Prawdopodobnie każdy z nas dla pewnych osób, które nas otaczają, jawi się jako 'alfa' a dla innych - beta. W jednej grupie mogę występować jako szanowany gość, specjalista w swojej dziedzinie z licznymi zawodowymi sukcesami, człowiek renesansu i pożądana dusza towarzystwa a w drugiej, dla której liczą się inne przymioty - jako nikt i popychadło. Czasami odnoszę wrażenie, że sami na tym forum nieświadomie wznosimy na piedestał wzór, który nie istnieje - mężczyznę kamelona. Kogoś, kto o 15ej wykaże supereleganckie maniery na berbatce u angielskiej królowej a dwa kwadranse później założy dres i gołymi rękoma wpierniczy dwudziestu członkom lokalnego gangu, bo mu w nocy spać nie dali rykami na ławce pod blokiem.

Sorki, ale to trochę taki męski mit jak słynne już kobiece połączenia - rozważny ale romantyczny, powściągliwy ale żarliwy, czuły ale zdystansowany :) Pasztet pół na pół - jden zając, jeden wół.

 

Ręka do góry panowie, kto jest debeściak we wszystkim (Pikaczu - Ty nie musisz podnosić ;) ). Charyzma rockmana, wrażliwość poety, zdecydowanie bandyty, pióro literata, umysł ścisły noblisty, kulturysta jak Arnold i jednocześnie wiotki niczym Ania Rubik, pięcioboista - akrobata - komandos - tenor - tancerz - opiekun do dziecka - taki mega-alfa-we wszystkim ?

Hę ? Las rąk ! Z moją jako pierwszą, a co ! ;) Marketing i PijaR ponad wszystko.

 

Każdy z nas jest w czymś 'alfą' a w innej dziedzinie 'betą'. Cokolwiek te terminy nie miałby znaczyć. Jest kilka dziedzin w których czuję się jak ryba w wodzie więc bez kija nie podchodź ;) I wiele takich, w których wolę machnąć ręką i świadomie zrezygnować niż narazić się na z góry przewidywalną porażkę, i to taką lipną porażkę że mucha nie siada z wrażenia. No to jak? Alfa?Beta?Alfaceta?Betalfa? Półalfa, ćwierćbeta ? Może w ułamki dziesiętne liczyć ?

 

Poza tym kwestia odbioru nas samych przez osoby trzecie. Dla Agaty to ja mogę być Uberalfą a dla Anety potoczną ciepłą kluchą (tak, to przykład z życia wzięty i nawet imiona pań są prawdziwe! Pozdrawiam brązowooką Agatkę i pozdrawiam blondwłosą Anetkę ! ) - w tym samym czasie, wykazując te same cechy. To co, referendum mamy robić? Z dwoma polami do zaznaczenia na kartce do głosowania?

 

Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził - i to w zasadzie powinno być podsumowanie tego wpisu. Ale dodam jeszcze raz by podkreślić - zmitologizowanym alfistycznym maczomeństwem robimy sobie, jako mężczyźni, mentalną krzywdę. Krzywdę którą można porównać wyłącznie do wiecznego kobiecego porównywania swojego wyglądu do wyretuszowanych lasek na okładkach czasopism.

Oba schematy postępowań są bardzo podobne i mają wręcz identyczną genezę.

 

Więc ja się pytam - a po co to? A co nam to da? A jaki my mamy w tym koszer intheres ? Urośnie nam coś od tego? Przybędzie?

 

S.

 

Strasznie pitolisz obiektywny - chyba nie do konca rozumiesz o co chodzi w tym calym pitoleniu o byciu 'Alfa' - dla mnie to okreslone umiejetnosci i wiedza pozwalajace na manipulowanie otaczajacym mnie swiatem w taki sposob by 'swiat' dzialal na moja korzysc (brakuje mi jeszcze sporo umiejetnosci w tej dziedzinie przyznaje - ale sie staram i mam efekty) - przytocze kilka zdarzen z zycia:

Siedze w MacDonaldsie i zre pasze jak to niekiedy robie gdy przemieszczam sie po Polsce samochodem. Przy stoliku obok trzech kolesiow o sporych rozmiarach, wszyscy mlodsi ode mnie o 15 lat... Zaczynam przygladac sie jednemu z nich, wchodzimy w 'starcie wzrokiem'. Koles jest duzy ale nie ma doswiadczenia, patrzy sie mi bezczelnie w oczy ale ja wiem co zrobic by go sponiewierac - wystarczy ze sie usmiechne w odpowiedni sposob - nastepuje spuszczenie wzroku i kolega kiwa do mnie glowa pozdrowiajac i jednoczesnie przepraszajac...

Inny przyklad - jestem w knajpie pod stadionem po meczu (nie bywam w takich miejscach normalnie) - przy wejsciu do kibla siedzi grupka koksow i jako ze sie dobrze ubieram i mam ladna buzke - gdy ide sie odlac jeden z nich wola do mnie i sugeruje ze jestem pedalem. Zlewam go, ide sie odlac, gdy wychodze staje przed nimi wszystkimi, przerywam im gadke i mowie mu ze to nie 'Blekitna Ostryga', zaczynaja sie pluc ale zaden nie wstaje i nie zaczyna 'akcji' tylko sie pluja... Usmiecham sie do nich wszystkich, odwracam na piecie i ide do swojego stolika.

Napierdolony w sztok - na imprezie tancze z laskami, po tym jak juz mocno przeginam - podchodzi 'boyfriend' i mowi do mnie ze wszystko pieknie ale to jego dziewczyna... Ja mowie no susz... dobrze, dobrze... Przeciez nie bede sie bil o piczke, nie?

W sytuacjach mesko-damskich - to ja decyduje ktore panie do siebie dopuscic a ktore nie - i to jak one sie nastaraly jesli chodzi o wyglad to ma bardzo ograniczone znaczenie - jesli np. pala papierosy - sa przegrane na starcie (no chyba ze 'wniosa' cos bardzo wyjatkowego). Oczywiscie trudno jest tutaj uzyskac rownowage z bardzo atrakcyjnymi osobniczkami - one maja w odwodzie dziesiatki frajerow ktorzy stoja na progu i czekaja - w zwiazku z czym trudno je przekonac do ukladu 'laczy nas tylko seks' a sciemy nie chce mi sie pociskac... A i sa takie pizdy ktore z gory wiedza ze ze mna niczego nie ugraja a bedac wyrachowane wybiora pantofla...

 

To tyle 'refleksji'...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Siedze w MacDonaldsie i zre pasze jak to niekiedy robie gdy przemieszczam sie po Polsce samochodem. Przy stoliku obok trzech kolesiow o sporych rozmiarach, wszyscy mlodsi ode mnie o 15 lat... Zaczynam przygladac sie jednemu z nich, wchodzimy w 'starcie wzrokiem'. Koles jest duzy ale nie ma doswiadczenia, patrzy sie mi bezczelnie w oczy ale ja wiem co zrobic by go sponiewierac - wystarczy ze sie usmiechne w odpowiedni sposob - nastepuje spuszczenie wzroku i kolega kiwa do mnie glowa pozdrowiajac i jednoczesnie przepraszajac...

 

I chuj. Zawsze mnie śmieszy jaranie się czymś takim.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alpha w podstawowym schemacie nam kojarzy się z agresją, bo jesteśmy człekokształtnymi myśliwymi żyjącymi w grupach, ułatwiając tym samym przeżycie. Jak pokazuje nauka zachowań behawioralnych samce alpha po detronizacji są źle traktowane, przeganiane, zabijane przez grupę - tak jest u goryli,orangutanów, szympansów (oprócz bonobo). 

 

Prosty przykład z życia ludzi: od ojca "alpha" terroryzującego swoją kobiete i dzieciaki gdy okoliczności sprzyjają natychmiast - odwracają się,ignorują, wykreślają z życia. W pracy gdy miną jego dni i zostanie zdjęty ze stanowiska, a sam się nie zwolni, traci szacunek byłych podwładnych. Byłem i jestem świadkiem takich zachowań.

 

Dzisiejszy alpha to człowiek myślący który pracuje dla siebie, a nie na chwałę systemu, cwaniaka przełożonego, czy innego "huja - różowego kołnierzyka". Który nie da się zapędzić w dwunastogodzinny system pracy, zaślepiony cudzą motywacją zysku czy zdobywaniem dla siebie coraz to nowych gadżetów. Który wie czym są wartości, rodzina i przyjaźń. 

 

Takie jest moje zdanie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry wpis. Aczkolwiek biję się z myślami w kwestii tej 'rodziny'. Jakoś zauważam, że to właśnie przez rodziny człowiek na największe problemy w życiu.
I tu zachodzi pytanie - czy w takim wypadku mamy do czynienia z przypadkiem rodziny patologicznej, czy tak jest wszędzie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedze w MacDonaldsie i zre pasze jak to niekiedy robie gdy przemieszczam sie po Polsce samochodem. Przy stoliku obok trzech kolesiow o sporych rozmiarach, wszyscy mlodsi ode mnie o 15 lat... Zaczynam przygladac sie jednemu z nich, wchodzimy w 'starcie wzrokiem'. Koles jest duzy ale nie ma doswiadczenia, patrzy sie mi bezczelnie w oczy ale ja wiem co zrobic by go sponiewierac - wystarczy ze sie usmiechne w odpowiedni sposob - nastepuje spuszczenie wzroku i kolega kiwa do mnie glowa pozdrowiajac i jednoczesnie przepraszajac...

 

Zauważ że tak postępują często kocury - siedzą naprzeciwko i łypią na siebie podejrzliwie, pomrukując hałaśliwie, wydając dźwięki momentami przypominając płacz dziecka. To pojedynek charaterów i siły woli, kto pierwszy wymięknie, odpada i okrywa się hańbą. U mnie z tydzień temu pod oknem takich dwóch "jegomości" uskuteczniało takie cyrki godowe przez dobre pół godziny, aż spuściłem swojego pieska i sprawa natychmiast się rozwiązała.

 

Kiedyś tak uparcie pojedynkowałem się z jedną laską w SKM-ce, jakieś emo to było z taką grzywką. Przez dobre 10 minut trwał zażarty pojedynek wzrokowy, ja bym nie odpuścił choćbym nawet miał jechać 20 stacji dalej, ale ona w końcu nie wytrzymała, spuściła wzrok i przesiadła się do innej częsci SKM-ki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry wpis. Aczkolwiek biję się z myślami w kwestii tej 'rodziny'. Jakoś zauważam, że to właśnie przez rodziny człowiek na największe problemy w życiu.

I tu zachodzi pytanie - czy w takim wypadku mamy do czynienia z przypadkiem rodziny patologicznej, czy tak jest wszędzie?

Brzytwa sam wychowuje dwie córki więc piszę z perspektywy - że rodzina - to dzieci za które czuje się odpowiedzialny i jestem w tzw "obowiązku" którego z nikim nie dzielę a który nałożyło mi życie. Jest to dla mnie dobry poligon cierpliwości, i pokory życiowej i wiem że to się skończy z chwilą ich usamodzielnienia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzytwa, warto sie zastanowić nad punktem zapalnym, czyli w jaki sposób uznajemy daną rodzine za patologiczną? Brak wzorca w postaci samca alpha? W związku z tym wszystko jest pod rządami kobiet. W ten sposób dzieci odpierają ojca instynktownie jako słabego osobnika i po wszystko co niezbedne zgłaszają się do matki. Jak wiadomo Ona wszystkiego dać nie może.

Być może w ten sposób powstaje patologia, to moje zdanie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzytwa sam wychowuje dwie córki więc piszę z perspektywy - że rodzina - to dzieci za które czuje się odpowiedzialny i jestem w tzw "obowiązku" którego z nikim nie dzielę a który nałożyło mi życie. Jest to dla mnie dobry poligon cierpliwości, i pokory życiowej i wiem że to się skończy z chwilą ich usamodzielnienia.

Poczucie odpowiedzialności za dzieci to coś normalnego - to przyszłość gatunku więc mechanizm jak najbardziej potrzebny. A obowiązek to mi się wydaje, że nałożyłeś sobie sam - no chyba że dzieci są z wpadki, to wtedy można mówić o działaniu sił zewnętrznych (instynkt przetrwania gatunku)? Jeżeli rzeczywiście jesteś w stanie swoje córy po ukończeniu przez nie 18 lat puścić luzem w świat - to szczerze chylę czoła. Od lat przebywam w bardzo sfeminizowanym środowisku i nie raz słyszałem opowieści o tym jak ojcowie potrafili się bać o swoje córki nawet jeżeli miały one po 25-30 lat. Przykłady - odwożenie po imprezach, próby dawania szlabanów godzinowych na wyjścia w miasto, kontrolowanie partnerów córek, wywiad środowiskowy - nie że neguję te zachowania, ponieważ to jest pewien sposób dbania o dobre (bo własne) geny - ale to też pewnego rodzaju odpowiedzialność. Gdybię sobie tylko, czy faktycznie jest możliwe jej odrzucenie tak łatwo jak to piszesz powyżej.

ED: Odrzucenie odpowiedzialności jest chyba łatwiejsze na linii ojciec-syn, niż na linii ojciec-córka. W końcu syn to mężczyzna, więc sobie poradzi. Zwłaszcza, że był wychowywany przez TAKIEGO OJCA :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalni, rozsądni Rrdzice zawsze będą się bać o swoje dzieci ,zwłaszcza jeśłi sami poużywali życia w różnych aspektach i wiedzą co się może zdarzyć.Puszczanie dzieciaka samopas w  wieku 18 lat to głupota.Ten wiek to wstęp do masy głupich zachowań.Im masz lepsze relacje z dziećmi i jesteś dla nich autorytetem tym mniejsza szansa na pójście w tango i na całość przez małolata.Kilku moich znajomych nie żyje.Wielu się stoczyło i dlatego wiem czym pachnie zbyt szybkie i nierozsądne ,,używania życia ,, . Świadkiem byłem i uczestnikiem często zdarzeń że filmy kręcić więc wiem z autopsji o czym mówię  :)

 

Wracając do bycia Alfa.Im więcej rzeczy w swoim życiu kontrolujesz tym bardziej jesteś alfa.Co z tego ,że będziesz zajebistym ruchaczem jak Twoja praca to frytkowy w Mcdonaldzie? Co z tego ,że masz kasę i zaliczasz dzięki temu głupie laski a przy okazji nie masz przyjaciół , zaufanych kumpli itd?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bycie alfą to prowadzenie innych, tak jak to robił Jezus czy Budda.  :) to bycie dobrym przywódcą i kompanem na którego można zawsze liczyć.. w chwili słabości zwrócić się po poradę i nabrać mocy z jego płynącej mądrości.. Afla doskonale wie jak zarządzać ( tymi głupszymi i silniejszymi fizycznie ) a jak wykorzystywać moc tych kruchych a kumatych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie raz słyszałem opowieści o tym jak ojcowie potrafili się bać o swoje córki nawet jeżeli miały one po 25-30 lat. Przykłady - odwożenie po imprezach, próby dawania szlabanów godzinowych na wyjścia w miasto, kontrolowanie partnerów córek, wywiad środowiskowy

nie to ze ten no ale rozumiecie%-)popieram%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzytwa - staram się być "rozumnym" ojcem, z autopsji wiem że najlepiej smakuje - zakazane. Bez sensu są moje zakazy i drobiazgowa kontrola. Sens ma ostrzeganie i pokazywanie jakie konsekwencje niesie za sobą nasze świadome albo nieświadome działanie spowodowane grą, uczuciami czy hormonami. 

Przykład:

-18 letnia córka kumpla wpadła ze swoim chłopakiem - zaprzepaszczona szansa na studia tam gdzie chciała (mieszkają w małym mieście, marzyła o Szczyrku), zaprzepaszczona szansa na autonomie,na samostanowienie, może na karierę.

- wspomniany przeze mnie we wcześniejszych postach przyjaciel biolog - który ryzykując rozpad rodziny kręci na kilka frontów z powodu kiepskiej komunikacji z żoną  i jego "smugi cienia" która go dopadła

 

Takie sprawy omawiam z nimi, rozmawiam też o kobietach z którymi byłem- dlaczego nie wyszło i co fajnego w sobie miały, staram się - nie zawsze mi to wychodzi, liczyć z ich zdaniem - zresztą byłby to duży błąd z mojej strony - pełna akceptacja ich fanaberii. 

 

Dzisiejszy Alpha to człowiek posiadający wiedzę a nie siłę fizyczną.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się oburącz.
Scedowanie funkcji rodzicielskich z 'chłopskiego rozumu' na 'małego Hitlerka' kończy się tragicznie dla obu stron.

A do wiedza=władza zastrzeżeń nie mam. Tylko osobiście dopisałbym tam klauzulę, że wiedza ta może pochodzić niekoniecznie ze świata materii lub kontaktów międzyludzkich, ale również z wewnętrznego poznania intuicyjnego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Mnie mocno gryzie pojęcie samca alfy.

Toto ukradzione z biologii od zwierząt stadnych, które najczęściej są gdzieś... góra pośrodku łańcucha pokarmowego.

Muszą nieustannie kutać do upadłego, ryczeć, bić się po klacie i ciskać gałęziami tylko po to, żeby zapewnić sobie dostateczną ilość nosicieli swoich genów bo ich potomstwo jest nieustannie pożerane przez większych i silniejszych.

Mi nigdy na stadzie nie zależało. Miałem dziwne poczucie, że stado potrzebne jest słabym i tym co nie wiedzą co z sobą zrobić. Z jednej strony cię chroni, z drugiej ogranicza.

 

Alfa jest tylko w stadzie. Bez stada nie ma alfy.

Nie wiem czy będąc człowiekiem godnie jest brać przykład ze zwierząt...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Dla mnie bycie prawdziwym facetem oznacza, życie w taki sposób jaki się chce żyć, bez względu na to, co wszyscy powiedzą albo system, społeczeństwo. Nie musi być ani silny, mieć wielu partenerek seksualnych, status społecznego, charyzmy, pieniędzy itd.  Wybrał swoją ściężkę i nią podąża. Jest po prostu autentyczny. 

 Jak facetem alfa może być ktoś, kto najpierw chce się dowiedzieć kim jest samiec alfa, a potem robi wszystko, żeby nim być. To zwykłe pozerstwo ! i tyle.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się ktoś zastanawia czy jest samcem alfa to nim nie jest. Temu co nim jest prawdziwie, z urodzenia i wychowania przez mężczyzn pewnie lata to koło pędzla czy go nazywają sralfa czy omega. Zastanawianie się nad tym wzięło się z wiedzy  że alfa to ten co dyma więc hmmm, ja też kcem być tom alfom. Ja jestem alfą pierwszej serii z karabinu, czytaj jakieś 2-3 miechy a potem alfa ugotowany dlatego nie interesują mnie związki. Za miętki do tego jestem. Ale surczybykom co to potrafią zazdroszczę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dzisiejszych czasach, w zwykłych społecznych grupach nie ma stałego, TYPOWEGO alfy. Po pierwsze - nie jest potrzebny. Dowódcy potrzeba dopiero wtedy, kiedy Stawka jest większa niż Życie.

Po drugie - 'alfa' w grupkach znajomych się cały czas zmienia. Raz ty wpadniesz na jakiś pomysł, raz twój kolega ma lepszy, wiecie jak to jest, inicjatywa nie wychodzi tylko od jednego człowieka.

Po trzecie - szef w pracy, prezydent, czy inny wyższy w hierarchii - to nie Alfa, to tylko szef.

 

Mówiąc Alfa przychodzą mi na myśl ciężkie czasy, w których trzeba poprowadzić jakąś grupę, bo np. jest zagrożenie życia. Alfa dyga 'nadgodziny' dwojąc się i trojąc, żeby inny mógł spać. A ładne panie i pozycja w grupie jest marną osłodą. Bo Alfa najwięcej zawsze ryzykuje. Za wszystkie czyny będzie musiał zapłacić, np. kosą w żebro, czy to od wroga (prawda stara jak świat - 'ryba psuje się od głowy'), czy to od pobratymca, który sam chce być 'najlepsiejszym'.

 

Tak samo jest z honorem. W dzisiejszym państwie prawa honor wydaje się być przeszkodą. Honor był wtedy, kiedy nie było kontroli nad obywatelem. Za kłamstwa, kradzieże, gwałty odcinało się kończyny. A dzisiaj? Dzisiaj 3 lata w zawiasach.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Johnsons.

Wyglada ze kapujesz o co chodzi.

Wsrod 7 miliardow ludzi nie moze byc jednego alfa.

Jest AMOG czyli alfa male of the group.

Wystarczy ze jestes najlepszym samcem w pokoju i dupy beda na ciebie szly.

Przynajmniej dzisiejszego wieczoru a o co wiecej chodzi?

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.07.2015 o 13:27, Assasyn napisał:

warto sie zastanowić nad punktem zapalnym, czyli w jaki sposób uznajemy daną rodzine za patologiczną? Brak wzorca w postaci samca alpha?

Coś w tym jest. Brak ojca w rozwoju dziecka rzeczywiście powoduje zachowania patologiczne. Polecam dane które podał @EnemyOfTheState

 

-63% samobójców pochodzi z domów bez ojca, to 5-krotność średniej
-90% bezdomnych pochodzi z domu bez ojca, to 32-krotność średniej 
-85% dzieci z zaburzeniami osobowości, było wychowywanych bez ojca, 20-krotność średniej
-80% gwałcicieli z problemami gniewu, pochodzą z domów bez ojca, 14-krotność średniej
-71% porzucających naukę, pochodzi z domu bez ojca, 9-krotność średniej

 

 

Polecam posłuchać wypowiedzi tego czarnoskórego człowieka, gdzie mówi co jest prawdziwym źródłem problemów wśród czarnych. W skrócie - Brak Ojca w wychowaniu dziecka.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.