Skocz do zawartości

Witam


MagnusMagnesium

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
Od razu pragnę podziękować wszystkim za wejście i rozpoczęcie czytania moich wypocin. Wiele to dla mnie znaczy.
Dołączyłem na to forum przez kanał Radio Samiec. Słuchałem podcastów przez dłuższy czas i stwierdziłem, że warto spróbować tutaj zaistnieć, będąc pojedynczym promieniem w świetle żarówki.
Nie jestem osobą doświadczoną w relacjach z kobietami - byłem tylko w jednym, dość toksycznym związku z niepełnosprawną dziewczyną, gdy chodziłem do gimnazjum. Chciałem jej zagwarantować piękne, dostatnie życie, by nie musiała się przejmować swoją kondycją, ale wyszło na to, że ze mną zerwała wszelki kontakt. Do dziś nie znam powodu jej decyzji.
Kończąc mogę wspomnieć o moim zainteresowaniu chemią i fizyką oraz hobby - robótkach ręcznych w drewnie. Co jakiś czas piszę opowiadania, których nikt nigdy nie zobaczy.
Życzę miłego dnia wszystkim użytkownikom serwisu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja 'tfurczość' jest prawdopodobnie niewystarczająco dobra, chwilowo.
Zazwyczaj piszę po angielsku, ale jak przetłumaczę na polski jakąś pracę i przejdzie ona recenzję mojej siostry, to ją mogę zamieścić.
Jestem perfekcjonistą, więc, z dużą dozą pewności, stwierdzam, że w tym roku się ona nie pojawi.

Ale dziękuję za zachętę!

Edytowane przez MagnusMagnesium
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam @DanielS

Z pewnością mój perfekcjonizm mnie kiedyś zabije, ale na chwilę obecną mam siostrę, która daje mi obiektywny feedback.
Będę musiał z czasem nieco ograniczyć swoje samobiczowanie. Jeden raz zemdlałem już z przemęczenia, ponieważ robiłem projekt z chemii i chciałem przekazać całą swoją wiedzę idealnie, pięknie, ciekawie. Robiłem ten projekt przez cztery dni i cztery noce, aż w końcu po prostu upadłem i straciłem przytomność.
Albo to jak dostałem 5 z jednego sprawdzianu z chemii... Poczułem wtedy taki ból w klatce piersiowej, że myślałem, że to zawał. Po dwudziestu minutach błagania, nauczycielka pozwoliła mi to napisać ponownie na przerwie. I napisałem na 6...
To już jest pracoholizm. Co prawda, w niektórych przypadkach pcha mnie to do zwycięstwa, bowiem dochodzę do krajowych konkursów chemicznych, ale z drugiej strony ciągle jest mi mało i chcę więcej i więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

6 godzin temu, MagnusMagnesium napisał:


Nie jestem osobą doświadczoną w relacjach z kobietami - byłem tylko w jednym, dość toksycznym związku z niepełnosprawną dziewczyną, gdy chodziłem do gimnazjum. Chciałem jej zagwarantować piękne, dostatnie życie, by nie musiała się przejmować swoją kondycją, ale wyszło na to, że ze mną zerwała wszelki kontakt. Do dziś nie znam powodu jej decyzji.

 

Jeśli była porządna to może po prostu chciała Ci dać wolność. Wiedząc że z nią będziesz się marnował.

Moja znajoma to samo zrobiła po diagnozie SM gdy zacząłem się do niej przystawiać. Po prostu zniknęła

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn
Moja miała miopatię wrodzoną - to taka choroba mięśni, która postępuje w różnym tempie. Jest bardzo podobna do zaniku mięśni.
To, co powiedziałeś, ma sens. Gdy zaczynaliśmy nasz związek, ona jeszcze chodziła i trenowała piłkę ręczną, by jej choroba nie postępowała. W czasie, gdy zaczęły jej się pojawiać mocne stany depresyjne, złamała nogę i ją kurowała zadziwiająco długo. Po kuracji okazało się, że musi chodzić z laską, a ja musiałem ją nosić na schodach (w naszej szkole nie było windy). Pewnego dnia po prostu upadła na moich oczach i nie mogła się podnieść. Pomogłem jej, ale okazało się, że nawet laska nie pomaga - ciągle upadała na niej. Po miesiącu była u lekarza i ten powiedział jej, że nie ma szans, że nie stanie na nogi już nigdy więcej. Ja oraz jej dziadek (nie mieszkała u rodziców, porzucili ją, jak dowiedzieli się o chorobie) skombinowaliśmy jej wózek inwalidzki. Od tego wydarzenia płakała codziennie, aż w końcu nadszedł koniec gimnazjum i już nigdy więcej o niej nie usłyszałem, jakby się rozpłynęła w powietrzu...

Czułem, że to była kobieta, z którą mógłbym konie kraść. Mądra, inteligentna, kreatywna... może trochę leniwa (nic nie robiła sama z siebie, czekała na rozkazy), ale za to zawsze mogła doradzić i miała milion pomysłów na sekundę. Nie ubierała się też dobrze, ale jak zaczęła Ci mówić o fizyce kwantowej, to mogłeś słuchać bez końca. Była też niezdecydowana - trzeba było podejmować za nią decyzję cały czas (nigdy nie narzekała na to, co wybrałem, więc dziewczyna-marzenie, ponieważ uwielbiam narzucać innym swoją wolę, tak szczerze), a jak coś od niej chciałeś, to wystarczyło powiedzieć dlaczego i od razu miałeś to zrobione. Myślała bardzo matematycznie, przez co nie było ani jednego sporu o uczucia.
Tęsknię za nią, ale trzeba iść naprzód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że jest dobrym pomysłem zrobienie z tego tematu na świeżakowni jutro.
Dużo jest tutaj do powiedzenia, a sam nie daję sobie z tym rady - dręczy mnie to niesamowicie wręcz. Nie powiedziałem całego brudu w tej sprawie i całej otoczki, co pozbawia koniecznej treści do zrozumienia mojej sytuacji.
To jest uczucie, jakbym robił to, co robię, tylko po to, by na chwilę zapomnieć o niej, a później znowu karuzela smutku.
Z drugiej strony - boję się tak otwierać na innych. Miałem przykre doświadczenia związane z oszustwami i manipulacjami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MagnusMagnesium

Spóźnione witaj. Pod wpływem Twoich wpisów wróciłem wspomnieniami do czasów szkoły średniej. Chętnie bym się dowiedział więcej na temat życia licealnego w Twoim otoczeniu. Myślę, że mimo upływu lat wciąż naprawiam zawinione i niezawinione błędy przeszłości z gimnazjum i dalej. Gdyby mnie ktoś wtedy pokierował na właściwe tory byłbym teraz zupełnie kimś innym. Uniknąłbym wielu przykrych sytuacji, porażek, traum czy straty czasu. Dużo problemów z psychiką i emocjami rodzi się właśnie nie gdzie indziej a w szkole. Z dzisiejszej perspektywy zupełnie inaczej widzę tamte minione wydarzenia. Co do perfekcjonizmu jest to bardzo toksyczna cecha i wynika z niskiej samooceny. Czujesz, że jesteś niewystarczająco dobry i chcesz przez to wszystkim udowadniać na siłę swoją wartość. Nie osiągniesz w ten sposób celu a tylko niepotrzebnie się zajedziesz. Z perspektywy czasu stwierdzisz, że nie było warto. I jeszcze na koniec, oceny w szkole są nic nie warte po jej zakończeniu. Pracuj nad samooceną to niższe noty będą mniej w Ciebie uderzały. Nie porównuj się z rówieśnikami bo mają zupełnie inną sytuacje życiową. Poza tym dorosłe życie to wolna amerykanka, niekiedy bardzo brutalna i dobre stopnie czy inteligencja nie dają Ci żadnej gwarancji sukcesu. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.