Skocz do zawartości

Pamiętniki z "wakacji"


Rekomendowane odpowiedzi

1 hour ago, Reflux said:

Witamy Panią na forum ?

Poczytajcie posty @D Ozdoba ewidentnie Kobiecy tok myślenia w innych wątkach.

 

13 hours ago, montechristo said:

aby być robić obiady, obciągać itd. 


Każdy to lubi, ale zbyt przedmiotowe traktowanie ?

Edytowane przez Lexmark82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zacytuje 

Te bez szkoły jak i po uniwersytecie jednakowo głupa palić umiecie a skoro do mordy bierzesz dla kasy spierdalaj na pigalak tam są szlaufy twojej klasy " Firma"

 

Po co ten cytat , a no po to Panowie , że nie do końca sie zgadzam z stwierdzeniem kobiety z tych elit czy lepszym wykształceniem są lepsze w związku niż te szare myszki z produkcji itp  itd .

Spotkałem sie z wieloma kobietami w życiu i te co ledwo zawodówkę kończyły jak i Panią Adwokat , i Panią Doktor . 

Różnica oczywiście prócz wyglądu stylu ubierania się jak i wypowiedzi była ale styl zachowania w związku nie . Mało tego śmiem twierdzić , że te Panie które były , że tak powiem mniej usytuowane dawały mi więcej radości z spotykania ( nie mówię tu o seksie bo z tym to różnie wiadomo ) ale czas który z nimi spędzałem był dla mnie ciekawszy , może dla tego bo były bardziej spontaniczne a może dla tego , że nie musiały patrzeć na to kto co powie jak np. Pani adwokat bo co znajomi powiedzą . Ale do sedna każda kobieta ma jakąś wartość i nie rozumiem ciągle każdy pisze , żeby miała jakieś zainteresowania tzn co ? dobrze zgodzę się z tym , że kosmetyczka to nie wszystko ale jak kobieta będzie interesować sie malarstwem to jakiś super plus . Mnie to absolutnie nie interesuje więc czy to jej hobby czy pasja jest dla mnie pożyteczna ? Lubie chodzić na ryby , motocykl chodzę na strzelnicę (dawno nie byłem ;(  ale też nie wiem czy kobieta o tych samych zainteresowaniach była by czymś super ponieważ to mój Azyl pozapierdalać na moto po ciężkim dniu pracy czy iść na ryby dla ciszy a nie po to by gadać z babą na tych rybach . Uważam , że kobieta i jej pasje to jej świat to ja i moje pasje . Czy ma szkolę czy nie nie zmieni jej do końca to osobowość i albo osoby sie dogadują albo nie . Rola pasji i wykształcenia nie ma to za wiele do gadania . Jeżeli jest podświadomie kurwą to będzie nią . Jeżeli nikt nie nauczył jej , że trzeba żyć na równi i dawać tyle samo to szkoła i pasje tego nie zmienią .

Edytowane przez ares
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@montechristo Typowy mezalians. Trafiasz na takie kobiety przez twój mindset - myślę, że nie znasz swojej wartości. Jakiś czas temu poznałem dziewczynę - czymś mnie urzekła, taka wesoła i uśmiechnięta. Im dalej brnąłem tym więcej się dowiedziałem o niej - rodzice proste zawody i praca, ona sama brak wyższego bo pojebała licencjat, zero angielskiego, praca w dyskoncie. Wmawiałem sobie, że pannę wyciągnę, że jest spoko i tak dalej. Pewnego dnia pomyślałem sobie jednak - qrwa nie jestem partią dla niej. Jestem jakieś 5pktów wyżej w SMV, dobra praca, rodzice wykształceni, potencjał jest, rucham zajebiście, zarabiam dobrze a i wiem na co mnie stać. No i musieliśmy się rozstać. Sorry, życie jest brutalne. 

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, Obliteraror said:

Masz trochę racji, bo należy celować w górę, a nie dół, ale naprawdę myślisz, że to coś w sporej części przypadków na dłuższą metę zmienia? :) By kogoś sprawdzić, należy z nim zjeść beczkę soli i widzieć go w różnych sytuacjach. Z tego, co obserwuję w tych kręgach "elity", z którym mam i towarzyski i zawodowy kontakt  (nie lubię tego słowa, bo to elita często rodem z gołębnika) prędzej czy później wychodzi szydło z worka i pewne rzeczy są stałe.

No tak, ale kolega ma problem z tym, że kobiety to "jełopy bez ambicji", o urodzie, charakterze ani moralności nie było mowy. ;)

 

W pełni się zgadzam, że ambicje zawodowe czy życiowe, wykształcenie, inteligencja i tzw. kapitał kulturowy nie predestynują ani do bycia dobrą żoną czy matką, ani w ogóle do bycia dobrym człowiekiem. Inteligentna, zaradna i wykształcona pani profesor może być wredną suczą, prosta Halinka z wiejskiego sklepiku może być uczciwym, prawym człowiekiem i wierną żoną. Ani ambicje zawodowe, ani intelektualne, ani kulturalne NIJAK się nie mają do tego, czy można na daną osobę liczyć, czy można jej zaufać i czy będzie przy tobie na dobre i złe. 

 

5 hours ago, ZortlayPL said:

Dlaczego błędnie?  Widziałeś ślicznotkę, które nie ma w czym wybierać? Ja też nie.

Ponownie: nie mówimy o tym, że koledze się marzy ślicznotka. O ile zrozumiałem, swoją obecną wziął właśnie dlatego, że była ślicznotką. A teraz mu się odwidziało, bo ślicznotka okazała się jego zdaniem leniwym "jełopem bez ambicji".

 

Ja mówiłem o czymś zupełnie innym - jeśli masz laskę 7/10 z wysokim zarobkami, dobrym wykształceniem, inteligentną, zaradną, pewną siebie i z bogatym własnym życiem (w sensie pasji życiowych, nie w sensie bolców ;)  ) i z drugiej strony masz identyczną z wyglądu laskę 7/10 po zawodówce, robiącą za najniższą krajową, z ambicjami życiowymi na poziomie kuchni i przedszkola, to - o dziwo - kolejka chętnych będzie większa do tej drugiej. Bo będzie łatwiej "dostępna", a poza tym nie bardzo lubimy, jak nasza kobieta ma większe ambicje od nas. Wolimy mieć jasną przewagę w związku, i to jest 100% naturalne. Były nawet badania robione na ten temat, i okazuje się, że np. jak żona zarabiała w związku więcej od mężczyzny, to wiązało się to ze zdecydowanie podwyższonym poziomem stresu i niepewności u męża, natomiast w drugą stronę to tak nie działało.

 

 

 

Zanim udam się na Sylwka z panią z ambicjami i nie jełopowatą ;) chciałbym jeszcze jedną rzecz dorzucić, bo dopiero teraz do mnie to dotarło.

 

Autor pisze, że jego kobieta to stworzenie pozbawione ambicji życiowych i bezwartościowe intelektualnie oraz charakterologicznie. Ale: popatrzmy na to, co o niej sam pisze. Laska jest z robotniczej, niezamożnej rodziny. Zerowy kapitał kulturowy, zero wzorców. A mimo to - zrobiła studia, znazła prace - może i kiepską, może i na niepełny etat, ale umysłową, a nie fizyczną, jak rodzice. Dała radę wyjść z ambicjami o wiele wyżej, aniżeli to wynikałoby z jej doświadczeń rodzinnych. Ona po prostu nie wie, że można JESZCZE więcej wymagać od siebie - bo i tak osiągnęła dużo więcej, niż ją w domu nauczono. Przykładanie do niej miary takiej samej, jaką by się przykładało do laski z dobrej, zamożnej, wykształconej rodziny jest nieporozumieniem. Dalej: "obecnie od 2 lat bez pracy wychowując potomstwo". Robi jej zarzut z tego, że chce się dobrze opiekować małym dzieckiem, które było - jak pisze - jego pomysłem, a nie jej? Co jeszcze o niej autor pisze? Ano że nie chciała na jego koszt jechać za granicę, mimo że oferował jej coś takiego. No to tylko się chwali, że kobieta zamiast z radością potrwonić kasę naszego kolegi na swoje zachcianki - wykazała się rozumem. Kolega narzeka, że nie dołożyła się do sfinansowania budowy domu - a miała z czego? Serio te jej zarobki na niepełnym urzędniczym etacie na to pozwalały? Co mamy dalej? Że nie naciskała na dziecko, to był jego pomysł. Że akceptuje to, że pieniądze w związku nie są wspólne, tylko każdy sam się dokłada. Że seks i owszem, tylko koledze się przestała podobać. Że miła, wyrozumiała i się nie awanturuje. Że rodzinna. No horror, tak mi strasznie kolegi żal, straszna megiera mu się trafiła ... ?

Edytowane przez Sundance Kid
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sundance Kidto samo mam wrażenie ciągnie mężczyzn do samotnych matek, bo wydaje się pozornie, że taka udupiona kobieta, będzie bardziej zależna od mężczyzny i będzie można ją zdominować i taka kobieta będzie patrzyła na swojego wybawiciela jak na skarb. Ale to wszystko złudzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.12.2019 o 16:08, Sundance Kid napisał:

 

Autor pisze, że jego kobieta to stworzenie pozbawione ambicji życiowych i bezwartościowe intelektualnie oraz charakterologicznie.

Ale: popatrzmy na to, co o niej sam pisze. Laska jest z robotniczej, niezamożnej rodziny. Zerowy kapitał kulturowy, zero wzorców.

A mimo to - zrobiła studia, znazła prace - może i kiepską, może i na niepełny etat, ale umysłową, a nie fizyczną, jak rodzice. Dała radę wyjść z ambicjami o wiele wyżej, aniżeli to wynikałoby z jej doświadczeń rodzinnych. Ona po prostu nie wie, że można JESZCZE więcej wymagać od siebie - bo i tak osiągnęła dużo więcej, niż ją w domu nauczono. Przykładanie do niej miary takiej samej, jaką by się przykładało do laski z dobrej, zamożnej, wykształconej rodziny jest nieporozumieniem.

 

Dalej: "obecnie od 2 lat bez pracy wychowując potomstwo". Robi jej zarzut z tego, że chce się dobrze opiekować małym dzieckiem, które było - jak pisze - jego pomysłem, a nie jej?

 

Co jeszcze o niej autor pisze? Ano że nie chciała na jego koszt jechać za granicę, mimo że oferował jej coś takiego. No to tylko się chwali, że kobieta zamiast z radością potrwonić kasę naszego kolegi na swoje zachcianki - wykazała się rozumem. Kolega narzeka, że nie dołożyła się do sfinansowania budowy domu - a miała z czego? Serio te jej zarobki na niepełnym urzędniczym etacie na to pozwalały?

 

Co mamy dalej? Że nie naciskała na dziecko, to był jego pomysł.

Że akceptuje to, że pieniądze w związku nie są wspólne, tylko każdy sam się dokłada.

Że seks i owszem, tylko koledze się przestała podobać.

Że miła, wyrozumiała i się nie awanturuje. Że rodzinna.

No horror, tak mi strasznie kolegi żal, straszna megiera mu się trafiła ... ?

 

Kolego tutaj masz rację - wyszła wyżej od swoich rodziców. 

Jednakże diabeł tkwi w szczegółach  - można skończyć studia human. na powiatowej  uczelni, a można i SGH w stolicy.  Jak potem się życie układa - każdy wie. 

Jednak ludzie "sukcesu"  nie kończą na studiach - zawsze po drodze  dorabia się podyplomówkę, jakieś kursy  i szkolenia ,gołe studia wg mnie to przeżytek  - człowiek uczy się całe życie.  

 

Wychowanie potomstwa - nie znam, nie wiem ile de facto powinno trwać,  opinię zaczerpnąłem od rodziny i znajomych - moja siostra - rok w domu z dzieckiem  i z powrotem do roboty, kuzynka to samo, 

żona kolegi również,   więc wydaje mi się że 2 lata  to trochę  długo.  Dla mnie  to  i tak nie gra roli bowiem nie mamy wspólnych celów finansowych, więc czy pójdzie teraz czy  za 20 lat do pracy - nic nie zmienia.

 

Opłacony przyjazd za granicę - nie skorzystała  i dzięki temu zaoszczędziłem .............. hm... czyżby.  Sam bez kobiety,  po przyjeździe mogłaby pracować - i zostać współwłaścicielem domu, gorące obiadki - no nie wiem, ja raczej oceniam tę decyzję negatywnie również w wymiarze finansowym.  Właśnie dlatego nie mogła dołożyć się do finansowania budowy  - bo nie miała zarobków dostępnych za granicą. 

 

Owszem   dziecko  było moją  decyzją. 

Pieniądze nie są wspólne - owszem - umiem liczyć.  Po pierwsze to pewnego rodzaju kara  za olanie mnie  i moich celów, nie chciała wspólnie budować  to dlaczego mamy teraz mieć wspólne konto?

Poza tym  - czy kolega się zgodzi na wspólnotę  przy stos. zarobków 10:1 na swoją korzyść?

Seks wydaje mi się że dostępny - czy kolega posuwa 100-kilowe babochłopy? wątpię.

Miła i już nie tak wyrozumiała, nie awanturuje się.......  Czy kolega zaakceptowałby  wrzeszczącego ogra w swoim własnym domu? Wydaje mi się że raz , dwa może i tak. A później pewnie na bruk.

Horroru nie ma, kolegi wpis wydaje się być lekko sarkastyczny. 

Przypomnę że z finansami  oprócz podziału kosztów daje  Pani  1k pln na dziecko wychowywane w moim domu /bezczynszowym/ Oprócz tego otrzymuje ona z tego co wiem 500 +, więc szkody nie ma.

Jak twierdzi moja Mama   nie opłaca jej się iść  do pracy dlatego tak zwleka z oddaniem dziecka do przedszkola.

Mi w życiu nikt żadna z moich partnerek nie zapewniła dachu nad głową ani comiesięcznego bonusu  1k pln  - niby na dziecko. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.