Skocz do zawartości

Święta i wspólne picie - wkurwienie


Brat Jan

Rekomendowane odpowiedzi

W związku z :

http://braciasamcy.pl/index.php/topic/2581-nareszcie-i-moja-do%C5%82%C4%85czy%C5%82a-do-schematu/

 

Święta się zbliżają prawdopodobnie czeka mnie "rodzinne spotkanie przy wódce" i na samą myśl czuję się wkurwiony!

 

Nie potrafię się odnaleźć przy jednym stole (ja, żona, szwagier ) i wspólnie biesiadować.

 

Od tamtego incydentu nie miałem żadnych kontaktów ze szwagrem, żonie wybaczyłem  ;)  ale nie wyobrażam sobie wspólnego siedzenia przy stole i "świętowania".

 

Jakieś pomysły ?

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idealna okazja do sprawdzenia czy żonka odrobiła lekcje.
W czasie świąt udałbym, że coś mi dolega i nie mam ochoty na picie. Tym samym postawiasz ją znowu w roli tej wychylającej za zdrowie wszystkich.
Siadasz sobie przy stoliku, wcinasz z uśmiechem karpia i niepostrzeżenie dla wszystkich zerkasz na żonkę czy jej oczka za bardzo gdzieś bokami nie latają. 
To dobra okazja by sprawdzić jaki ona ma do Ciebie respekt, czy szanuje Twoje zdanie i zasady.
Na szwagra masz pewno jeszcze trochę wkurwa, ale przywitaj się z nim jak gdyby nigdy nic. 
To (jeśli coś byłoby na rzeczy) uśpi czujność żony, a Tobie rozjaśnić może późniejszą sytuację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może zabrzmi to dziwnie, ale na świeta przylatuje tylko ze wzgledu na polskośc, las po ktorym uwielbiam chodzic, pola, łąki i ta cala otoczka za która niewyobrazalnie tesknie...

Co do rodziny, spotykamy sie jak co roku, ale moje stosunki z nimi oprocz brata i siostry sa bardzo jałowe...

Z ojcem nie mam wspolnych tematow, ciagle uwazam go za obca mi osobe, nie czuje z nim zadnej więzi, dyskusja z kims kto rozmawia z Toba tylko do momentu kiedy sie zgadzacie to nie rozmowa a rynsztok...

Z mama mam lepsze kontakt, aczkolwiek tez jakos szczegolnie bez rewelacji...

Co rok na swieta, siedze jak na szpilkach, przewaznie biore auto i robie sobie przejezdzki na mazury badz w inne miejsca 100-150km od domu...

Nie cierpie sztucznosci, i wszystkiego na pokaz...Moze chamsko ale szczerze...W dodatku zawsze jak siegam pamiecia na takich spotkaniach z rodzina, zawsze mieli w dupie co mowie o czym i tak dalej...Stad wolalem towarzystwo psa, badz wolalem ulotnic sie by oddac sie naturalnej metydacji...:)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz iść zobaczyć jak się zachowuje żona ale bez picia wódki. Zrób to.

Nie chcesz iść. Nie idź.

 

Spędź święta, tak jak Ty chcesz.

Inaczej inni zaplanują za Ciebie.

A w bonusie dostaniesz hujowe uczucie, że robisz coś wbrew sobie

 

 

W związku z :

http://braciasamcy.pl/index.php/topic/2581-nareszcie-i-moja-do%C5%82%C4%85czy%C5%82a-do-schematu/

 

Święta się zbliżają prawdopodobnie czeka mnie "rodzinne spotkanie przy wódce" i na samą myśl czuję się wkurwiony!

 

Nie potrafię się odnaleźć przy jednym stole (ja, żona, szwagier ) i wspólnie biesiadować.

 

Od tamtego incydentu nie miałem żadnych kontaktów ze szwagrem, żonie wybaczyłem  ;)  ale nie wyobrażam sobie wspólnego siedzenia przy stole i "świętowania".

 

Jakieś pomysły ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko wyjazd.Ofert jest pełno. Ja często spędzałem święta w terenie. Są zawsze super. Polecam. Coraz więcej ludzi tak robi. Dzień na stoku, a wieczorem wigilia. Coś pięknego!

 

Byłoby ok zwłaszcza, że śnieg jest obecnie tylko w górach.

Już pisałem jak się zachowała podczas krótkiego wypadku z rodziną do stolicy, wchodzimy do opłaconego lokum, a ona "tu śmierdzi". Zwyczajne mieszkanie tzw apartament, pościel czyściutka, kuchnia, łazienka też.

Nie będę ryzykował po raz 2.

 

Wyskoczyć w góry z jakąś ogarniętą panienką,  pomarzyć...

 

Jakbyś tak zrobił, to ona tego nigdy nie zapomni i będzie wypominała przy każdej okazji. Swoich grzeszków nie pamiętają. ;)

 

Jeżeli mnie sprowokuje czymś na tej imprezie to coś odstawię :D

 

 

 

 nie spotkamy się ze szwagrem, jakoś nie wyobrażam sobie żebyśmy we trójkę siedzieli przy jednym stole przy wódce,

tylko rodzice i teściowie a wigilia jeszcze mniej osób

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie cierpię świąt i tego zakłamania.

 

Życzeń, fałszywych uśmiechów, prezentów. choinki, i całą tą otoczkę.

 

Czyste zakłamanie i rozgrzeszenie raz do roku.

Tuś mi bratem Adolf. Ja bym dodał jeszcze do tej litanii, że nie cierpię świątecznej góry żarcia, bo to wszystko na masę idzie.

Parę lat temu poznałem starszego pana, który od czasu, gdy mu żona zemdlała stojąc przy garach ( nad ranem w wigilię ), gdy przychodzą święta zabiera mamuśkę ( są z 3city ) i jadą we dwoje do Krynicy Górskiej i mają wywalone na wszystko. Ot np. taka oferta:

http://www.admiral.karpacz.pl/en/

Wyjdzie taniej, niż święta w domu i mniej wyczerpująco.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wyskoczyć w góry z jakąś ogarniętą panienką,  pomarzyć...

 

 

Musze zapytać szczerze, bo cholera...czasem ciężko jest mi to zrozumieć: Po jakiego chuja Ty jeszcze w ogóle jesteś z tą kobietą, skoro piszesz takie teksty?

Jesteś facetem - to powiedz jej, że marzysz żeby pojechać w góry z jakąś fajną dupą, a to dla niej oznacza - Sayonara. I rozejdz sie z Nią z honorem. Dla mnie życie z kimś i codzienne myślenie o tym jak fajnie byłoby z kimś innym jest podobnym kurestwem jak kobiece gierki. I to kurestwem zarówno dla takiego faceta, jak i dla jego baby.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musze zapytać szczerze, bo cholera...czasem ciężko jest mi to zrozumieć: Po jakiego chuja Ty jeszcze w ogóle jesteś z tą kobietą, skoro piszesz takie teksty?

Jesteś facetem - to powiedz jej, że marzysz żeby pojechać w góry z jakąś fajną dupą, a to dla niej oznacza - Sayonara. I rozejdz sie z Nią z honorem. Dla mnie życie z kimś i codzienne myślenie o tym jak fajnie byłoby z kimś innym jest podobnym kurestwem jak kobiece gierki. I to kurestwem zarówno dla takiego faceta, jak i dla jego baby.

 

Z wygody, bo robi dobre lody, bo po iluś latach razem trochę dopasowaliśmy się (ja odpuściłem trochę wymagań, ona w innych się podciągnęła), bo są dzieci, bo na co dzień jest w miarę ok, bo porównując z tym co tu większość Braci z babami przeżyła to ja nie mam terrorystki.

 

Nie jestem tym kto rozpierdalałby związek tylko dla tego, że ma się ochotę na wyskok z "ogarniętą panienką",

bo nie znam żadnej ogarniętej panienki która leciałaby na mnie :D

 ale pomarzyć zawsze można ;)  

 

Nie myślę codziennie o fajnym życiu z inną, ale przyznaję że dawniej częściej myślałem, bo przed ślubem znacznie lepiej rokowała , jednak gdy obczaiłem to forum oraz texty Marka zrozumiałem i  przeszło mi.

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednym z niepisanych praw rządzących naszą rzeczywistością jest 'ona przed ślubem dobrze rokowała' :lol:

 

czemu ja tego prawa nie znałem przed zaobrączkowaniem !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D :D :D :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jan, ja bym zrobil tak jak jeden kolega tutaj pisze: konfrontacja musi byc, a wiec bym pojechal. Nie pil. Zonie polewal - aby zobaczyc jak sie bedzie zachowywala.

Watpie, aby takie zachowanie to "wyjatek", maly "poslisg", to raczej musi siedziec w srodku jej... A wiec, musisz sie upewnic...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jan, ja bym zrobil tak jak jeden kolega tutaj pisze: konfrontacja musi byc, a wiec bym pojechal. Nie pil. Zonie polewal - aby zobaczyc jak sie bedzie zachowywala.

Watpie, aby takie zachowanie to "wyjatek", maly "poslisg", to raczej musi siedziec w srodku jej... A wiec, musisz sie upewnic...

 

Nie chcę na siłę kusić losu :D, bo wystarczy żeby popatrzyli na siebie podczas zwykłej rozmowy przy stole, a już w mojej głowie zacznie się analiza co to spojrzenie miało znaczyć.

A po powrocie nie chcę jej dokuczać bo to po mojemu będzie okazanie słabości.

 

Oznajmiłem jej że nie widzę możliwości  siedzenia przy wspólnym stole i goszczenia się i kropka.

 

To jej zachowanie to pierwszy raz, 

w każdym człowieku "coś siedzi w środku" kwestia tylko, czy chce się żeby to "wyszło" czy nie.

Też pewnie przy propozycji jakiejś laski gdybym był nawalony nie odmówiłbym :D.

 

Dlatego też jestem przeciwniekiem wszelkiego typu "wyjazdów integracyjnych" z pracy, wszelkich wyjazdów zagranicznych w pojedynkę, wychodzenia z koleżankami do lokalu na "babski wieczór".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...no ale przed tym nie uciekniesz! Predzej, czy pozniej podobna sytuacja sie powtorzy. I co wtedy? Jezeli potrzebujesz wiecej czasu aby ochlonac, to OK.

To Twoj szwagier, takze kontaktu zerwac nie da sie.

 

Raczej ta sytuacja mogłaby wyniknąć z każdym facetem,  gdyby było wspólne upicie się w większym gronie i coś by do niej dwuznacznego zagadał.

Po prostu moja wpasowuje się idealnie w schemat "baba upita dupa zdobyta"  ;)  :D 

 

Prawdopodobnie najbliższy kontakt będzie w maju na 1 komunii, jest chrzestną

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co wtedy? Masz juz plan jak zareagujesz? Zreszta, miec plan to jedno - wykonac go, to drugie.

 

Ale na co mam reagować ?

Schlać się na komunii nie da więc i kontrolować się pewnie będzie

 

inna sprawa, że mam w domu być może potencjalną alkoholiczkę i kurwę :lol: bo już się bałem, że może ona jest jakaś święta ;)

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.