Skocz do zawartości

Przepowiednie Nostradamusa


Martius777

Rekomendowane odpowiedzi

On 12/15/2023 at 1:27 PM, Kespert said:

"Powróci" a nie powstanie.

 

Powstanie a nie powróci. Rok nigdy nie miał 13 miesięcy, nigdy nie było 13 znaków zodiaku.

 

To nie przypadek, że dzień się dzieli na 12 godzin, rok na 12 miesięcy, godzina na 60 mniejszych części (łac. minutum), a ta mała część, na 60 jeszcze mniejszych części - drugi rząd wielości podziału (łac. secundum de magnitudine secunda).

 

System sześćdziesiętny, który odziedziczyliśmy po starożytnych (z braku lepszej nazwy) wziął się z pragmatyki - 60 ma dużo naturalnych dzielników. Dwanaście jest jednym z nich. Nie jest nim 13. Trzymanie jest nieciekawą, niekorzystna liczba pierwsza, która nie ma żadnego praktycznego zastosowania.

 

On 12/19/2023 at 7:34 AM, Martius777 said:

Mówił też, że lewica działa na polecenie muzułmanów...

 

Nie działa. Lewica używa muzułmanów jako narzędzia-zarzewia konfliktu, i sojusznika w walce z zachodem, kulturą łacińską, chrześcijańską. To muzułmanie uważają lewicę za pożytecznych idiotów, którzy zostaną zniszczeni kiedy islam sięgnie po władzę. To jest to, czego lewica nie rozumie - oni myślą, że islam im pomoże a potem że będą sobie rządzić wszystkimi, jak pan Marks przykazał. A to się nie stanie. Żaden mahometanin na to nie pójdzie, i raczej zetnie ten pusty, lewicowy łeb ku chwale Allaha.

Skończą tak jak wierzący socjaliści z południowo Wietnamu - w dole z wapnem.

 

hqdefault.jpg

 

Unholy alliance : radical Islam and the American left; Horowitz, David, 1939

 

hqdefault.jpg

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wrotycz Bardzo lubię czytać twoje komentarze, bo dają inny punkt widzenia oraz nowe informacje! Chciałbym więcej krytycznych komentarzy, bo taka dyskusja daje szerszy obraz danego tematu.

 

- kwestia 13 miesięcy to szeroki temat, niedawno odkryto biblijny manuskrypt z 13 miesiącami i znowu jest dyskusja w internecie na ten temat - Żydzi przejęli od Babilończyków nazwy poszczególnych miesięcy: I. Nisan (marzec-kwiecień); II. Ijjar (kwiecień-maj); III. Siwan (maj-czerwiec); IV. Tammuz (czerwiec-lipiec); V. Ab (lipiec-sierpień); VI. Elul (sierpień-wrzesień); VII. Tiszri (wrzesień-październik); VIII. Marheszwan (październik-listopad); IX. Kislew (listopad-grudzień); X. Tebet (grudzień-styczeń); XI. Szebat (styczeń-luty); XII. Adar (luty-marzec). Jako pierwszy w kalendarzu żydowskim przyjmowany jest wiosenny miesiąc Nisan, w którym przypada święto Paschy, zgodnie z zapisem w Księdze Wyjścia: „Pan powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: «Miesiąc ten będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku!»” (Wj 12,1-2). Od V w. przed Chr. podstawą długości roku stał się 19-letni cykl księżycowy, po upływie którego poszczególne fazy Księżyca przypadały na te same dni miesiąca. Rok złożony był z 12 miesięcy, liczących 353 dni (jeśli miesiące Marcheszwan i Kislew miały po 29 dni), 354 dni (jeśli Marcheszwan liczył 29 dni, a Kislew 30) lub 355 dni (jeśli oba te miesiące miały po 30 dni), i trwał krócej od roku słonecznego o 11-12 dni. W cyklu 19-letnim różnica ta wynosiła 210 dni, dlatego w tym okresie siedmiokrotnie dołączano dodatkowy miesiąc, tzw. miesiąc przestępny (w 3, 6, 8, 11, 14, 17, 19 roku cyklu). W ten sposób pojawiał się dwukrotnie miesiąc Adar, i wówczas kalendarz żydowski liczył nie 12, ale 13 miesięcy.

 

- system dwunastkowy mamy od Sumerów, a Sumerowie twierdzili w swoich pismach, że otrzymali od bogów (astronautów). Naukowcy są zdania, że system dwunastkowy jest "nienaturalny", że Ziemianie prędzej powinni byli stworzyć system dziesiętny...

 

- Jeśli wierzyć Sumerom, tydzień składający się z 7 dni jest z tego powodu, że Ziemia jest siódmą planetą od strony Nibiru i siódmego dnia bogowie (astronauci) odpoczywali bo wybudowaniu bazy w Eridu. I mamy wzmiankę w Biblii - Bóg odpoczął 7 dnia. Ta sama historia jest w pamiętniku boga-austronauty - Enki - też napisał, że zbudowali w 6 dni bazę a 7 odpoczęli i zauważyli korelację, że akurat Ki (Ziemia) jest 7 planetą od strony Nibiru i tak już zostało. I stąd mówi się, że liczba 7 jest liczbą boga... Nostradamus wspominał, że na Ziemi były 2 cywilizacje. Czyżby właśnie mówił o tych z Nibiru i o Ziemianach?

 

- Nostradamus pisał, że po przebiegunowaniu Ziemi przez przelot Nibiru będzie nieco dłuższa doba i stąd ma być 13 miesięcy po 28 dni.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Martius777 said:

Bardzo lubię czytać twoje komentarze, bo dają inny punkt widzenia oraz nowe informacje!

 

Dzięki.

 

4 hours ago, Martius777 said:

system dwunastkowy mamy od Sumerów,

 

Sześćdziesiątkowy bardziej. 12 jest podzielnikiem i jest wygodniejsze niż 60 godzin na dzień, 60 miesięcy wroku, a tym bardziej 60 znaków zodiaku.

 

4 hours ago, Martius777 said:

Sumerowie twierdzili w swoich pismach, że otrzymali od bogów (astronautów).

 

Nie od "astronautów" a od "bogów", a raczej ludzi, których uważali za bogów, bo oni, ci "bogowie", wszystkiego ich nauczyli, dali im język, prawo, wiedzę, których oni nie znali. Mieli podstawy żeby ich uważać za bogów.

Ale to nie byli żadni "astronauci".

Nazywam ich starożytni, bo byli starożytni, i nie ma innego określenia. Nie wiadomo jak siebie nazywali.

 

4 hours ago, Martius777 said:

Żydzi przejęli od Babilończyków nazwy poszczególnych miesięcy

 

Żydzi wszystko przejęli od Babiliończyków. Abram, który przechrzcił się na Abraham, przyszedł z Mezopotamii (w sensie kraina geograficzna), konkretnie z Ur (w zatoce perskiej). Był Babilończykiem. Cała księga stworzenia jest kopią syberyjskich podań, i cały ich system wierzeń, praw i wszystkiego, był babiloński, bo "Żydzi" byli babilończykami.

Nawet Abram szedł przez Babilonię, do Harran (na drugim, północno zachodnim, końcu kraju), dopiero stamtąd poszedł do Egiptu, a dopiero potem do Kanaanu.

 

maxresdefault.jpg

 

Jak już się osiedlili w nowym miejscu to zaczęli się oddalać od swojej sumeryjskiej tradycji, i stworzyli sobie nowa. Napisali całą swoją "historię", a w zasadzie mitologię, od nowa. I tak powstał "naród wybrany". Wybrany przez kogo? Sami się wybrali, choć ich uzasadnienie pierwotnie mogło być takie, że ich plemię zostało przydzielone, czyli wybrane, do jednego z bogów - Jahwe. Potem jeden z bogów stał się Bogiem dominującym, a jeszcze potem jedynym, ale to już inna bajka.

W każdym razie wszystko co Żydzi piszą w swojej świętej księdze, a co nie pochodzi ze starszych podań, należy uznać za ich imaginację. Wszystko. Oczywiście, mogą tam być ziarna prawdy, ale jest jej tyle co rodzynek w cieście - niewiele.

 

Edytowane przez wrotycz
  • Like 1
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.12.2023 o 10:47, Martius777 napisał(a):

 

 

Nie znam się na astrologii, nie wyznaczę daty, chyba, ze ktoś ma program astrolabium,.

 

 

Nie wiem jak z opozycją do Neptuna, ale ostatni raz Mars był w pannie od 10 Lipca do 27 Sierpnia obecnego roku, a wróci tam chyba w 2025. Znaki w których przebywa ksieżyc zmieniają się co kilka dni, więc Ksieżyc w Baranie może się zdarzyć nawet dwa razy przy następnym tranzycie. Ale kiedy wybije księżyc w baranie wraz z marsem w trzecim stopniu panny w opozycji do Neptuna to nie wiem.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat jest bardzo ciekawy, czytałem kiedyś forum GP, czy to prawda czy nie nikt nie wie, raczej traktuje to jako pewną zabawę, bo co by nie mówić jakby trochę się sprawdza, ale też historia lubi się powtarzać.

 

Odnośnie przepowiedni warto wspomnieć że niby zapisał Nostradamus że jest dodatkowa planeta zwana Nibiru czy Marduk czy Nemezis, jak już było pisane Sumerowie ponoć też o niej wspominali. Teraz najlepsze centrum naszego układu słonecznego nie jest w centrum słońca, to tzw barrycenter który znajduje się poza słońcem

 

jupiter-sun.en.png

 

Więcej tutaj https://spaceplace.nasa.gov/barycenter/en/#:~:text=It's actually just outside the,in the solar system combined.

 

Oczywiście na taki układ wpływa wzajemne oddziaływanie na siebie wszystkich planet a dokładnie ich masa, proporcjonalnie do masy oddziałują na siebie i stąd centrum układu nie jest w środku i wszystko obraza się de facto względem tego barycenter.

 

doppspec-above.en.gif

 

Teraz najlepsze naukowcy nie wykluczają że w naszym układzie słonecznym są dodatkowe bardzo odległe planety, zresztą nawet plutona zdegradowano do planety karłowatej, ale i tak w dużej odległości mogą być kolejne. Oczywiście wpływałyby też na ten barrycenter.

 

 

Tutaj wkraczamy już w fantastykę naukową, ale jest taka możliwość, więc opisywana Nibiru mogła bybyć taką planetą jak pisał Nostradamus

 

 

Tutaj jeszcze fajna animacja orbit względem słońca i prawdziwego środka układu słonecznego

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jackn Nibiru był opisywany przez Sumerów. Teraz nakowcy szukają tej planety. 

 

Jak powstał Układ Słoneczny według Sumerów? 

 

 

„Gdy na wysokościach niebo nie miało imienia,

 

A ziemia poniżej nie była nazwana;

 

Był tylko APSU, ich rodzic pierwotny,

 

MUMMU i TIAMAT – która zrodziła ich wszystkich;

 

Ich wody były razem zmieszane.

 

 

 

Żadna trzcina nie miała jeszcze formy,

 

Żadne bagno nie miało oblicza.

 

Żaden z bogów nie pojawił się jeszcze,

 

Nikt nie nosił imienia, los nie ciążył na nikim;

 

W prądach wód rodzili się bogowie”.

 

 

 

Tak zaczyna się poemat Enuma Elish.

 

 

 

W bezmiarze kosmicznej przestrzeni planety jako bogowie – mają się dopiero pojawić, przybrać imiona i przyjąć wyznaczone im „losy”, los w znaczeniu Sumerów oznaczał orbity. Na początku istniały tylko trzy ciała: „pierwotny AP.SU” (w sumeryjskim brzmi tak„ten, który istnieje od początku”), MUM.MU („ten, który się urodził”) i TIAMAT („dziewica dająca życie”). „Wody” czyli podstawowe pierwiastki tworzące układ słoneczny - Apsu i Tiamat mieszają się.

 

Apsu jest Słońcem, „tym, który istnieje od początku”.

 

Najbliżej niego jest Mummu. Mummu był zaufanym pomocnikiem i posłańcem Apsu, idealna charakterystyka Merkurego, mitologicznego szybkiego posłańca bogów.

 

W pewnym oddaleniu znajdowała się Tiamat. Była „potworem”, dokładniej wodnym, planetarnym potworem, nie posiadał kontynentów, była całkowicie wodną planetą. Ona jest przyszłą Ziemią, podpowiadam :)

 

 

 

Układ słoneczny miał taką kolejność:

 

SŁOŃCE - MERKURY - TIAMAT

 

 

 

„Ich wody zmieszały się [...],

 

Z nich powstali bogowie:

 

Zrodzili się bóg LAHMU i bóg LAHAMU;

 

Nazywani byli po imieniu”.

 

 

 

(cytuję fragment od Sitchina) Etymologicznie, imiona tych dwóch planet pochodzą ze źródłosłowu LHM („wszczynać wojnę”). Starożytni przekazali nam, że Mars był bogiem wojny, a Wenus boginią miłości i wojny. LAHMU i LAHAMU to rzeczywiście imię męskie i żeńskie według wymienionej kolejności; tak więc tożsamość tych dwojga bóstw z eposu z planetami Mars i Wenus potwierdzona jest etymologicznie oraz na gruncie mitologii. Potwierdza ją również astronomia: Tiamat znajdowała się za Marsem. Mars i Wenus są faktycznie położone w przestrzeni między Słońcem (Apsu) a „Tiamat”.

 

 

 

Układ słoneczny

 

SŁOŃCE - MERKURY - WENUS - MARS - TIAMAT

 

 

 

„Zanim wzrośli w latach

 

I postaci do ustalonego rozmiaru

 

Bóg ANSHAR i bóg KISHAR przybrali kształt,

 

Prześcigając ich [w wielkości].

 

Gdy rozciągnęły się dni i pomnożyły lata,

 

Zrodzili boga ANU, syna – rywala przodków.

 

Potem pierworodny Anszara, Anu,

 

Sobie równego i na swój obraz zrodził NUDIMMUDA”.

 

 

 

Jak widać, wzrost Marsa i Wenus był ograniczony ustaloną miarą; lecz zanim osiągnęły pełnię rozwoju, została ukształtowana inna para planet. Były to planety majestatyczne, jak świadczą o tym ich imiona – AN.SHAR („książę, główny na niebie) i KI.SHAR („główny na stałym gruncie”). Przewyższyły rozmiarami dwoje wcześniej urodzonych, „prześcigając ich” wzrostem. Łatwo rozpoznać ich jako Saturna i Jowisza.

 

 

 

SŁOŃCE - MERKURY - WENUS - MARS - TIAMAT - SATURN - JOWISZ

 

 

 

Upłynął jakiś czas („pomnożyły się lata”) i narodziła się trzecia para planet. Najpierw powstał Anu, mniejszy niż Anszar i Kiszar („ich syn”), większy jednak niż pierwsze planety (rozmiarem „rywal przodków”). Anu z kolei zrodził bliźniaczą planetę, „sobie równego i na swój obraz”.Raz jeszcze opis wielkości i położenia pasuje do następnej znanej pary planet w Układzie Słonecznym, Urana i Neptuna. (wkleiłem słowa Sitchina)

 

 

 

SŁOŃCE - MERKURY - WENUS - MARS - TIAMAT - SATURN - JOWISZ - URAN - NEPTUN

 

 

 

Mały słowniczek polsko-sumeryski dla przypomnienia:

 

 

 

SŁOŃCE – Apsu, „ten, który istniał od początku”,

 

MERKURY – Mummu, doradca i posłaniec Apsu,

 

WENUS – Lahamu, „pani zmagań bitewnych”,

 

MARS – Lahmu, „bóstwo wojny”,

 

?? – Tiamat, „dziewica, która dała życie”,

 

JOWISZ – Kishar, „główny na stałym gruncie”,

 

SATURN – Anshar, „główny na niebie”,

 

PLUTON – Gaga, doradca i posłaniec Anszara,

 

URAN – Anu, „niebiański”,

 

NEPTUN – Nudimmud (Ea), „zdolny twórca”.

 

 

Jak powstał Pluton?

 

Jak powstała Ziemia i jej księżyc?

 

W końcu jak znalazło się życie na Ziemi, czy przyszło z innej planety, od kosmitów, czy od meteorytu zawierającego DNA?

 

 

Odsłaniam na  chwilę zagadkę Plutona.

 

Pluton był księżycem Saturna. Teraz jest na końcu Układu Słonecznego jakby był na wygnaniu... Co się wydarzyło. Dlaczego tam jest? Ten piękny Pluton z serduszkiem na powierzchni płacze za swoim ojcem Saturnem... nigdy nie wróci do domu.

 

W Sumeryskim określany był jako GAGA - posłaniec Anshara.

 

Z pierwotnej "wody" słowami Sumerów uformował się Układ Słoneczny.

 

SŁOŃCE - MERKURY - WENUS - MARS - TIAMAT, czyli przyszła Ziemia - SATURN z księżycem Plutonem jako GAGA - JOWISZ - URAN - NEPTUN

 

Układ był bardzo niespokojny!

 

„Boscy bracia się zebrali;

Trzęśli Tiamat, miotając się tu i tam.

Ich błazeństwa dręczyły »brzuch« Tiamat,

Ich szaleństwa rujnowały niebiański dom.

Apsu nie był w stanie uciszyć ich wrzasków;

Ich wybryki odjęły mowę Tiamat.

Ich uczynki były obrzydliwe [...].

Nieznośne było ich postępowanie”.

 

Oddaję głos Sitchinowi:

 

Mamy tutaj rzucającą się w oczy wzmiankę o chwiejności orbit. Nowe planety „miotały się tu i tam”; zbliżały się za bardzo do siebie („zebrali się”); stawały na przeszkodzie Tiamat; zbytnio zbliżały się do jej „brzucha”; ich „postępowanie” było nieznośne. Chociaż to, co robili, zagrażało głównie Tiamat, Apsu także uznał wybryki planet za „obrzydliwe”. Zapowiedział, że zamierza „zniszczyć, zniweczyć ich poczynania”. Zmówił się z Mummu, naradzał się z nim w tajemnicy. Jednakże „cokolwiek ukartowali”, zostało podsłuchane przez bogów; wykrycie spisku grożącego im unicestwieniem odebrało im mowę. Jedynie Ea nie stracił głowy. Obmyślił ekspedycję mającą na celu „uśpienie Apsu”. Kiedy innym niebiańskim bogom spodobał się ten plan, Ea „narysował wierną mapę Kosmosu” i rzucił boski urok na pierwotne wody Układu Słonecznego.

Czym był ten „urok”, czyli siła zastosowana przez „Ea” (planetę Neptun) – wtedy najbardziej skrajną planetę, jako że okrążała Słońce i wszystkie inne ciała niebieskie? Czy jego własna okołosłoneczna orbita miała wpływ na magnetyzm Słońca, a zatem na jego promieniowanie radioaktywne? Czy sam Neptun, w czasie gdy się tworzył, emitował olbrzymie ilości energii? Czymkolwiek to było, epos określił to jako „rozlanie snu” – efekt uspokajający – na Apsu (Słońce). „Mummu, doradca, nie miał siły się ruszyć”.

Tak jak w biblijnej opowieści o Samsonie i Dalili, heros – obezwładniony snem – mógł być łatwo pozbawiony sił. Ea pośpiesznie wydarł Apsu jego twórczą moc. Tłumiąc, jak się zdaje, potężny wylew pierwotnej materii ze Słońca, Ea/Neptun „ściągnął diadem Apsu, usunął płaszcz jego aury”. Apsu był „pokonany”. Mummu nie mógł już dłużej swobodnie wędrować. Został „związany i porzucony” – planeta bez życia u boku swojego pana.

Pozbawiając Słońce kreatywności – wstrzymując proces emisji większej ilości energii i materii mogącej utworzyć dodatkowe planety – bogowie na pewien czas zaprowadzili pokój w Układzie Słonecznym.

 

Ile czasu upłynęło, zanim niebiański pokój został powtórnie zerwany?

 

Wciskam w tym miejscu STOP i specjalnie zatrzymuję wydarzenia w tym miejscu :D Lubię zaostrzać apetyty.

 

 

Wciskam guzik cofnij! Co się działo się jeszcze wcześniej przed powstaniem Układu Słonecznego, tuż po tym jak Stwórca stworzył nasz wszechświat, w którym mieszkamy?

 

Wirowała masa gorącej plazmy, zalążek Drogi Mlecznej, rozprysła się na miliardy kropel,które stały się przyszłymi gwiazdami. Rzućmy okien na jedną kroplę światła.

 

Gwiazda pod wpływem szaleńczej prędkości rozpadła się na dwie siostry Słońce i Nemezis, które wirowały wokół siebie. Tańczyły opętańczy taniec wirowy trzymając się za grawitacyjne ręce. Rozchichotana Nemezis puściła ręce Słońca i odleciała pijana hen hen daleko, że siostry przestały widzieć siebie nawzajem.

 

(Dużo naukowców potwierdza, ze nasze Słońce musi mieć bliźniaka bo obliczenia na to wskazują, niestety prawdopodobnie Obłok Oorta zasłania nam widok na niego)

 

Nemezis zrodziła trzy planety, najmłodszą zwała Nibiru, którą Sumerowie nazywali Mardukiem.

 

Siostry tańczyły wciąż wirując wciąż w oddali, nie widząc siebie nawzajem, w pewnym momencie niesforne dziecię MARDUK wyrwało się z objęć Nibiru i pobiegło w stronę Słońca! Tak chciało poznać siostrę swojej matki!

 

Potworny MARDUK, sypiący iskrami pędził ku naszemu układowi.

 

Niósł w sobie DNA, które zostało zasiane na rozkaz Stwórcy Wszechświata... tak, Sumerowie wyraźnie to napisali. Na rozkaz samego Stwórcy! Jak o tym się dowiedzieli? To już inna historia.

 

Tymczasem Układ Słoneczny nie przeczuwał zbliżającej się niebiańskiej bitwy... i tego, że będzie miał żywych mieszkańców.

 

Nas.

 

Co nieco o sumeryjskiej Nemezis, zaginionej siostry Słońca.

 

Sumerowie nazywali ją jako ZAOS, które było matką Nibiru/MARDUKA.

 

Istnieje dużo badań naukowych i poszukiwań aby znaleźć brata bliźniaka Słońca. Sumerowie dawno wiedzieli, że ma bliźniaka... Czy te mity były tylko bajkami?

 

https://www.google.com/amp/s/www.komputerswiat.pl/aktualnosci/wydarzenia/nasze-slonce-mialo-blizniacza-gwiazde-nemesis/zy0bt3j.amp

 

https://www.national-geographic.pl/artykul/amp/slonce-ma-zaginionego-blizniaka-nowa-teoria-zmieni-rozumienie-wszechswiata?page=1&_gl=1*46nfkv*_ga*UTZjbEFrYlRSZVEwelVFM050VWhOLW9GZzdCTm5hbDdUQXc4Ty1mOC0taF9vcWZGT0lxR1lKQ2NmcWtPc1M2QQ..

 

https://www.google.com/amp/s/spidersweb.pl/2018/11/brat-blizniak-slonca-hd-186302.html/amp

 

https://nauka.rocks/slonce-mialo-brata-blizniaka/

 

https://www.google.com/amp/s/spidersweb.pl/2020/08/slonce-jako-uklad-dwoch-gwiazd.html/amp

 

 

Krótkie przypomnienie:

 

Pierwotna plazma słoneczna rozdzieliła się na dwa wirujące gwiazdy Słońce i Nemezis/ZAOS, które pod wpływem szybkiej rotacji oddaliły się od siebie na bardzo daleką odległość.

 

Powstały planety wokół Słońca w następującej kolejności najpierw Markury (Mummu) razem z Tiamat, która w przyszłości stała się naszą Ziemią, potem Wenus (Lahamu) i Mars (Lahmu, potem Jowisz (Kishar) i Saturn (Anshar) z księżycem Plutonem (Gaga), na koniec powstał Uran (Anu) i Neptun (Ea).

 

Układ Słoneczny
SŁOŃCE - MERKURY - WENUS - MARS - TIAMAT, czyli przyszła Ziemia - SATURN z księżycem Plutonem jako GAGA - JOWISZ - URAN - NEPTUN

 

Nemezis zrodziła też planety.

 

NEMEZIS - HELION - ARBODA - NIBIRU/MARDUK

 

Podczas wirowania Słońca i Nemezis, które trzymały się za "grawitacyjne ręce" najmłodsze dziecko Nemezis Marduk wyrwał się z jej objęć i podążył w stronę Słońca aby zobaczyć siostrę swojej matki. Na Marduku istniało już życia "zasadzone" na rozkaz Stwórcy Wszechświata.

 

Opis MARDUKA

 

„Powabna była jego postać, oczy pełne blasku;
Wykwintny w ruchach, majestatyczny, jak za dawnych czasów...
 
Mocno przyćmiewał bogów, prześcigał we wszystkim [...].
Pyszny, jak żaden z nich; przewyższał ich wzrostem;
Potężne były jego członki, niezmiernie był wysoki”.
 

Cytuję Sitchina, bo ładnie wyjaśnia:

Pojawiając się z zewnątrz, Marduk wciąż był nowo narodzoną planetą, miotającą ogień i emitującą promieniowanie. „Kiedy poruszał wargami, ogień przed nim buchał.”
Gdy Marduk zbliżył się do innych planet, „sypnęły na niego strasznymi błyskawicami”, on zaś świecił jasno, „przybrany w aureolę dziesięciu bogów”. A zatem jego zbliżenie wzbudziło pola elektryczne i inne pola promieniowania napotkanych planet Układu Słonecznego.
Kiedy Marduk zbliża się do Neptuna, siła ciążenia tego drugiego oddziałuje na przybysza w coraz większym stopniu. Zaokrągla trajektorię Marduka, „czyniąc ją odpowiednią do jego celu”.
W tym czasie Marduk musiał znajdować się jeszcze w bardzo plastycznej fazie. Kiedy mijał Ea/Neptuna, siła grawitacji spowodowała wybrzuszenie boku Marduka, tworząc mu jakby „drugą głowę”. Jednak żadna część Marduka nie została oderwana przy tym przejściu; ale kiedy znalazł się w sąsiedztwie Anu/Urana, zaczęły wydzierać się z niego bryły materii, formując w rezultacie cztery satelity. „Anu zrodził czterech i ukształtował cztery boki, powierzając ich energię przewodnikowi tego zastępu.” Owi czterej, nazywani „wiatrami”, zostali wepchnięci na szybką orbitę wokół Marduka, „gdzie wirowali jak trąba powietrzna”.
Kolejność mijania – najpierw Neptuna, potem Urana – wskazuje na to, że Marduk wchodził do Układu Słonecznego nie w kierunku orbitalnym tego układu (przeciwnym do ruchu wskazówek zegara), lecz odwrotnym. Przemieszczając się dalej, nadchodząca planeta została wkrótce przechwycona przez potężne, grawitacyjne i magnetyczne siły olbrzymiego Anszara/Saturna, a potem Kiszara/Jowisza. Jej trajektoria zakrzywiła się jeszcze bardziej do środka układu, w kierunku Tiamat...

 

Zbliżanie się Marduka zaczęło niebawem niepokoić Tiamat oraz wewnętrzne planety (Marsa, Wenus i Merkurego). „Wytwarzał prądy, irytował Tiamat; bogowie nie mieli spokoju, ogarnięci jakby burzą.”
Chociaż wiersze starożytnego tekstu są w tym miejscu częściowo zniszczone, możemy jeszcze mimo wszystko przeczytać, że przybliżająca się planeta „rozpuszczała ich organy [...], szczypała ich w oczy”. Sama Tiamat „krążyła jak oszalała” – jej orbita została najwyraźniej zakłócona.
Siła ciążenia nadciągającej wielkiej planety zaczęła wkrótce odrywać części Tiamat. Z jej środka wyłoniło się jedenaście „potworów”, „warcząca, wściekła” hurma satelitów, które „oddzieliły się” od jej ciała i „maszerowały przy boku Tiamat”. Szykując się do spotkania z napierającym Mardukiem, Tiamat „ozdobiła je aureolami”, przez co nadała im wygląd „bogów” (planet).
Szczególnie ważny w eposie oraz mezopotamskiej kosmogonii był główny satelita Tiamat, zwany KINGU; „pierworodny spośród bogów, jacy tworzyli jej asystę”: (Kingu to nasz ziemski księżyc!)

 

„Na czele postawiła Kingu,
Zrobiła go wielkim wśród nich [...].
Naczelne dowództwo w bitwie
Złożyła w jego ręce”.
 
Poddany sprzecznym siłom ciążenia, ten wielki satelita Tiamat począł przemieszczać się w kierunku Marduka. Tym, co szczególnie zaniepokoiło inne planety, było przyznanie Kingu tablicy przeznaczeń, własnej drogi planetarnej. Kto dał Tiamat prawo do tworzenia nowych planet? – zapytał Ea. Przedstawił ten problem Anszarowi, ogromnemu Saturnowi:
 
„Powtórzył mu wszystko, co Tiamat uknuła:
»[...] stworzyła gromadę i szaleje z wściekłości [...],
dozbroiła się jeszcze w broń niesłychaną,
urodziła bogów-potworów [...],
takich to od razu zrodziła jedenastu;
a spośród bogów tworzących jej gromadę
wyniosła Kingu, pierworodnego, zrobiła go wodzem [...],
nadała mu tablicę przeznaczeń, przymocowała mu ją
do piersi«„.
 
Zwracając się do Ea, Anszar zapytał go, czy byłby gotów pójść i zgładzić Kingu. Odpowiedź, której nie znamy z powodu uszkodzenia tabliczek; najwidoczniej nie zadowoliła Anszara, jako że w dalszej części opowieści zwrócił się do Anu (Urana), by go wybadać, czy „wyszedłby i przeciwstawił się Tiamat”. Ale Anu „nie był w stanie zmierzyć się z nią i odstąpił”.
W niebiosach zarysowuje się coraz bliższa konfrontacja: bogowie wycofują się jeden po drugim. Czy nikt nie stanie do walki z szalejącą Tiamat?
Marduk, minąwszy Neptuna i Urana, zbliża się teraz do Anszara (Saturna) i jego szerokich pierścieni. Nasuwa to Anszarowi pewien pomysł: „Ten, kto jest mocny, będzie naszym mścicielem; ten, kto jest zażarty w walce: Marduk, bohater!” Wchodząc w zasięg pierścieni Saturna („ucałował usta Anszara”), Marduk odpowiada:
 
„Jeśli rzeczywiście jako wasz mściciel
Mam pokonać Tiamat, ocalić wam życie
Zwołajcie zgromadzenie, by ogłosić moje
przeznaczenie najwyższym!”
 
Był to warunek zuchwały, aczkolwiek prosty: Marduk wraz ze swoim „przeznaczeniem” – orbitą wokół Słońca – miał zdobyć supremację wśród niebiańskich bogów. Właśnie wtedy Gaga, satelita Anszara/Saturna – przyszły Pluton – otrzymał nową orbitę:
 
„Anszar otworzył usta,
Do Gagi, swego doradcy, skierował słowo [...]:
»Ruszaj w swoją drogę, Gago,
przed bogami zajmij stanowisko
i powtórz im to, co ci powiem«.
 
Mijając innych bogów/planety, Gaga przynaglał ich, by „gotowali swoje wyroki na Marduka”. Decyzja była zgodna z przewidywaniami: bogowie byli zachwyceni, że znalazł się ktoś gotów pójść i załatwić za nich porachunki. „Marduk jest królem!” krzyczeli i ponaglali go, by nie tracił czasu: „Idź i przerwij życie Tiamat!”

 

Tak GAGA (Pluton)  znalazł się na końcu Układu Słonecznego. Grawitacja Marduka wyrwała go z dotychczasowej orbity wokół Saturna i wyrzuciła go w nowe miejsce.


Bogowie zadekretowali „przeznaczenie” Marduka; ich łączna siła ciążenia spowodowała, że mógł poruszać się tylko jedną drogą – do „bitwy”, zderzenia z Tiamat.
Jak przystało na wojownika, Marduk uzbroił się wszechstronnie. Napełnił swoje ciało „buchającym płomieniem”; „skonstruował łuk [...], założył na niego strzałę [...], przed sobą zapalił błyskawicę”, a „potem zrobił sieć, by schwytać w nią Tiamat”. Jest to powszechnie zrozumiała terminologia, określająca w tym wypadku zjawiska niebieskie – wyładowanie elektryczne i wzajemnie działająca siła ciążenia („sieć”), gdy dwie planety dążą do jednego punktu.
Jednak główną bronią Marduka były jego satelity, cztery „wiatry”, w jakie zaopatrzył go Uran, kiedy Marduk mijał planetę: Wiatr Południowy, Wiatr Północny, Wiatr Wschodni, Wiatr Zachodni. Przechodząc teraz obok kolosów, Saturna i Jowisza, poddany ich olbrzymiej sile grawitacji, Marduk „zrodził” trzy następne satelity, zwane: Zły Wiatr, Trąba Powietrzna i Niezrównany Wiatr.
Używając satelitów jako „rydwanu burzy”, „posłał naprzód wiatry, które zrodził, wysłał ich siedem”. Przeciwnicy byli gotowi do walki:
 
„Pan ruszył naprzód, zmierzał swoją drogą;
Ku szalejącej Tiamat obrócił swą twarz [...].
Pan zbliżał się, by zbadać jej wnętrzności
By wykryć knowania Kingu, jej doradcy”.
 
Ale kiedy planety przybliżyły się do siebie, Mardukowi zaczęły się plątać kroki:
 
„Gdy spojrzał, stracił zaraz równowagę,
Zaczął gubić kierunek, mylić poczynania”.
 
Nawet satelity Marduka zaczęły zbaczać z kursu:
 
„Kiedy bogowie, jego pomocnicy,
Którzy maszerowali u jego boku,
Ujrzeli walecznego Kingu, ich oczy zaszły mgłą”.
 
Czy przeciwnicy mieli się minąć?
Klamka jednak zapadła, obie planety nieodwołalnie zmierzały ku zderzeniu. „Tiamat wydała z siebie ryk...”, „Pan rozpętał zatapiającą burzę, swoją potężną broń”. Kiedy Marduk zbliżał się, „furia” Tiamat rosła; „korzenie jej nóg dygotały”. Zaczęła rzucać na Marduka „uroki” – ten sam rodzaj promieniowania kosmicznego, jaki Ea zastosował wcześniej przeciwko Apsu i Mummu. Ale Marduk nie przestawał się do niej zbliżać:
 
„Tiamat i Marduk, najmądrzejsi z bogów,
Natarli na siebie;
Parli do boju w pojedynkę,
Podchodzili do walki”.
 
Epos ENUMA ELISH przystępuje teraz do opisu niebiańskiej bitwy, w której wyniku zostały stworzone niebo i ziemia:
 
„Pan rozpostarł swoją sieć, by ją pochwycić;
Rozpętał Zły Wiatr i cisnął go jej w twarz.
Gdy Tiamat otworzyła usta, by go pożreć
Wbił go w nią tak, że nie zamknęła ust.
Potem gwałtowne wichry spadły na jej brzuch;
Jej ciało się rozdęło, usta miała szeroko otwarte.
Strzelił w nią z łuku, strzała rozdarła jej brzuch;
Przedarła jej wnętrzności, wdarła się do jej łona.
Ujarzmiwszy ją w ten sposób, uśmierzył jej oddech życia”.
 
Mamy tutaj zatem nader oryginalną teorię wyjaśniającą kosmiczne zagadki, dręczące nas do dzisiaj. W nie ustabilizowany Układ Słoneczny, złożony ze Słońca i dziewięciu planet, wtargnęła duża, zachowująca się na podobieństwo komety, planeta z przestrzeni kosmicznej. Najpierw spotkała się z Neptunem; kiedy przechodziła koło Urana, olbrzymiego Saturna i Jowisza, jej tor został mocno zakrzywiony do środka układu i utworzyła siedem satelitów. Jej droga prowadziła nieuchronnie do zderzenia z Tiamat, następną planetą w szeregu.
 
Ale te dwie planety się nie zderzyły; fakt o zasadniczym znaczeniu dla astronomii. To satelity Marduka uderzały w Tiamat, nie sam Marduk. „Rozdęły” ciało Tiamat, zrobiły w niej szeroką szczelinę. Przez te pęknięcia Marduk wstrzelił „strzałę”, „boską błyskawicę”, olbrzymi strumień elektryczny, który przeskoczył jak iskra z naładowanego energią Marduka, planety, która była „napełniona blaskiem”. Kierując się do wnętrza Tiamat, owa „strzała” „uśmierzyła jej oddech życia” – zneutralizowała jej siły i pola elektryczne i magnetyczne i „uśmierzyła” je.

 

Z pierwszego spotkania z Mardukiem Tiamat wyszła spękana i bez życia; ale jej ostateczny los miał się dopiero rozstrzygnąć przy następnych spotkaniach tych dwojga. Także Kingu, przywódcę satelitów Tiamat, czekało szczególne przeznaczenie. Los dziesięciu innych, mniejszych satelitów Tiamat został jednak z miejsca przypieczętowany:
 
„Po zgładzeniu Tiamat, przewodniczki,
Jej grupa została rozbita, jej armia rozproszona.
Bogowie-pomocnicy, którzy maszerowali u jej boku,
Trzęsąc się ze strachu podali tył, by ocalić
I zachować życie”.
 
Czy możemy zidentyfikować tę, rozbitą [...], rozproszoną” armię która trzęsła się i „podała tył” – odwróciła swój kierunek?
Proponujemy tu wyjaśnienie jeszcze jednej zagadki Układu Słonecznego – komet. O tych niewielkich bryłach materii mówi się często, że są „piratami” układu, jako że najwyraźniej nie przestrzegają żadnej z norm ruchu drogowego. Orbity planet wokół Słońca (z wyjątkiem Plutona) tworzą prawie dokładne koła; orbity komet są wydłużone, w większości przypadków bardzo wydłużone – do tego stopnia, że niektóre z nich znikają nam z pola widzenia na setki czy tysiące lat. Planety (z wyjątkiem Plutona) obiegają Słońce mniej więcej w tej samej płaszczyźnie; orbity komet leżą w wielu różnych płaszczyznach. Co najbardziej znaczące, gdy wszystkie znane nam planety okrążają Słońce w tym samym kierunku, przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, wiele komet porusza się w kierunku odwrotnym.
Astronomowie nie potrafią powiedzieć, jakie wydarzenie, jaka siła stworzyła komety i rzuciła je na ich niezwykłe orbity. Nasza odpowiedź brzmi: Marduk. Płynąc w odwrotnym kierunku, w swojej płaszczyźnie orbitalnej, rozbił roztrzaskał armię Tiamat na mniejsze komety i wciągnął w swoje pole grawitacji, w tak zwaną sieć:
 
Wrzuceni w sieć, znaleźli się w sidłach [...].
Całą bandę demonów, którzy maszerowali przy niej
Spętał, związał im ręce [...], mocno opasał,
Nie mogli uciec”.
 
Po skończonej bitwie Marduk odebrał Kingu tablicę przeznaczeń (niezależną orbitę Kingu) i przywiązał ją do swojej piersi: jego droga została wytyczona jako stała orbita okołosłoneczna. Odtąd Marduk był zobowiązany zawsze powracać na scenę niebiańskiej bitwy.
„Zwyciężywszy” Tiamat, Marduk wypłynął na niebo, w przestrzeń kosmiczną dookoła Słońca, by ponownie przejść koło planet zewnętrznych: Ea/Neptuna, „którego życzenie Marduk spełnił”, Anszara/Saturna, „któremu triumf Marduk zapewnił”. Potem, nowa droga po orbicie zawróciła Marduka na scenę jego zwycięstwa, „aby umocnił swoją władzę nad pokonanymi bogami”, Tiamat i Kingu.

 

Biblijna historia Genesis łączy się z mezopotamskim „Eposem o stworzeniu”; jako że dopiero w tym punkcie opowieść o stworzeniu nieba i ziemi zaczyna się naprawdę.
Kończąc swój pierwszy w historii bieg wokół Słońca, Marduk „powrócił wówczas do Tiamat, którą był ujarzmił”:
 
„Pan zatrzymał się, by popatrzeć na jej ciało bez życia.
Potem zaplanował przemyślnie, jak podzielić potwora.
Potem rozszczepił ją jak małża na dwoje”.
 
Tym razem Marduk sam uderzył pokonaną planetę, rozszczepiając Tiamat i odłączając jej „czaszkę”, czyli górną część. Następnie inny satelita Marduka, zwany Wiatrem Północnym, zderzył się z tą oddzieloną połówką. Ów potężny cios wyniósł ją – los chciał, że stała się Ziemią – na orbitę, gdzie dotąd nie krążyła żadna planeta:
 
„Pan deptał po tylnej części Tiamat;
Połączoną z nią czaszkę odciął swoją bronią:
Porozrywał jej naczynia krwionośne;
I spowodował, że Wiatr Północny ją poniósł
W nieznane miejsce”.
 
Tak powstała Ziemia!
Dolną część spotkał inny los: na innej orbicie uderzył ją sam Marduk, rozbijając na kawałki:
 
„Jej [drugą] połowę zawiesił jak zasłonę na niebie:
Splatając ich razem, rozstawił jak wartowników [...],
Zakrzywił orszak Tiamat, by uformować wielki pas,
Jak bransoletę”.

 

„Jej [drugą] połowę zawiesił jak zasłonę na niebie:
Splatając ich razem, rozstawił jak wartowników [...],
Zakrzywił orszak Tiamat, by uformować wielki pas,
Jak bransoletę”.

 

Kawałki tej rozbitej połowy zostały potłuczone, by stać się „bransoletą” na niebie, spełniającą rolę zasłony między planetami wewnętrznymi a zewnętrznymi. Rozciągały się w „wielkim pasie”. Został stworzony pas planetoid.
Astronomowie i fizycy zauważają znaczne różnice między wewnętrznymi, czyli „ziemskimi” planetami (Merkurym, Wenus, Ziemią, jej księżycem i Marsem) a planetami zewnętrznymi (Jowiszem i pozostałymi), dwiema grupami oddzielonymi pasem planetoid. W sumeryjskim eposie znajdujemy teraz wytłumaczenie tych zjawisk.
Do tego jeszcze otrzymujemy – po raz pierwszy – logiczne, kosmogoniczno-naukowe wyjaśnienie zjawisk niebieskich, które doprowadziły do zniknięcia „brakującej planety” i stworzenia w rezultacie pasa planetoid (oraz komet) i Ziemi. Po rozszczepieniu Tiamat na dwie części przez kilka satelitów Marduka i jego elektryczne wyładowania inny jego satelita przesunął jej górną połowę na nową orbitę jako naszą planetę Ziemię. Potem Marduk na swojej drugiej orbicie roztrzaskał dolną połowę na kawałki i rozciągnął je w wielki pas niebieski.
W tak rozszyfrowanym przez nas „Eposie o stworzeniu” znajdujemy wyjaśnienie wszystkich zagadek, o których mówiliśmy. Ponadto mamy też odpowiedź na pytanie, dlaczego ziemskie kontynenty skupione są na jednej półkuli, głęboka zaś wnęka (niecka Pacyfiku) jest na przeciwległej stronie. Pouczające są też ciągłe wzmianki o „wodach” Tiamat. Była nazywana Potworem Wodnym, i jest rzeczą zrozumiałą, że Ziemia jako część Tiamat była tak samo obdarzona tymi wodami. A nawet niektórzy współcześni uczeni opisują Ziemię jako „planetę-ocean” – ponieważ jest jedyną znaną w Układzie Słonecznym planetą błogosławioną życiodajnymi wodami.
Jakkolwiek te kosmogoniczne teorie mogą wydawać się nowe, akceptowali je prorocy i mędrcy, których słowa wypełniają Stary Testament. Prorok Izajasz przywoływał na pamięć „dni dawne”, kiedy ramię Pana „rozłupało potwora, przeszyło smoka morskiego [...], osuszyło morze, wody wielkiej toni [tehom-raba]”. Mówiąc do Pana Jahwe: „z dawna jesteś moim królem”, psalmista odtworzył w paru wersetach kosmogonię eposu o stworzeniu: „Tyś mocą swoją rozdzielił morza, zmiażdżyłeś głowy potworów na wodach”. Hiob przypomniał, jak ów niebiański pan sprawił też, że „przed nim ugięli się pomocnicy wyniosłego”; i w sposób zdradzający znajomość astronomii wychwalał Pana, który:
 
„Rozpostarł wykutą zasłonę w miejscu tehom
Ziemię zawiesił nad nicością [...],
Swoją mocą uspokoił wody,
swoją siłą zmiażdżył wyniosłego;
Swoim tchnieniem zmierzył wykutą bransoletę;
Jego ręka przebiła giętkiego smoka”.
 
Bibliści uznają obecnie, że hebrajskie tehom („głębia wodna”) pochodzi od Tiamat, że tehom-raba oznacza „wielką Tiamat” i że biblijne pojmowanie pierwotnych zdarzeń opiera się na sumeryjskich eposach kosmologicznych. Nie powinno też być wątpliwości, że koronnymi analogiami są początkowe wersety Genesis, opisujące jak Duch Boży unosił się nad wodami tehom i jak światłość Boga (w babilońskiej wersji – Marduka) rozjaśniła ciemność otchłani, kiedy uderzyła i rozszczepiła Tiamat, tworząc Ziemię i rakia („wykutą bransoletę”). Ów pas niebieski (tłumaczony dotąd jako „firmament”) zwany jest „niebem”.
Księga Genesis (1, 😎 stwierdza wyraźnie, że to właśnie tę „wykutą bransoletę” Bóg nazwał „niebem” (shamaim). Teksty akadyjskie także nazywają tę strefę niebieską „wykutą bransoletą” (rakkis) i opisują, jak Marduk rozciągał dolną część Tiamat, aż połączył oba końce i utworzył trwały, wielki obwód. Źródła sumeryjskie nie pozostawiają wątpliwości że to specyficzne „niebo”, w odróżnieniu od powszechnego pojęcia nieba i przestrzeni, jest pasem planetoid.
Nasza Ziemia oraz ów pas są „niebem i ziemią” zarówno w odniesieniach mezopotamskich, jak i biblijnych, stworzonymi, gdy Tiamat została rozczłonkowana przez niebiańskiego pana.
Po wypchnięciu jej na nową pozycję niebieską przez Wiatr Północny Marduka Ziemia otrzymała orbitę wokół Słońca (co przyniosło w rezultacie nasze pory roku) i przyjęła ruch dokoła osi (obdarzając nas dniem i nocą). Mezopotamskie teksty twierdzą, że jednym z zadań Marduka po stworzeniu Ziemi było rzeczywiście „wyznaczenie [na Ziemi] dni Słońca i ustalenie granic dnia i nocy”. Biblijne pojęcia są w istocie identyczne:
 
„Potem rzekł Bóg:
Niech powstaną światła na sklepieniu niebios,
aby oddzielały dzień od nocy
i były znakami
dla oznaczania pór, dni i lat!”
 
Współcześni uczeni uważają że na początku swojego istnienia Ziemia była gorącą kulą, pełną wybuchających wulkanów, napełniających niebo kłębami pary wodnej i dymu. Gdy temperatura zaczęła się obniżać, para zamieniała się stopniowo w wodę, dzieląc oblicze Ziemi na ląd stały i oceany.
Piąta tabliczka Enuma Elisz, chociaż poważnie okaleczona, przekazuje dokładnie te same informacje. Określając tryskającą lawę jako „ślinę” Tiamat, „Epos o stworzeniu” poprawnie umieszcza to zjawisko przed utworzeniem się atmosfery, ziemskich oceanów i kontynentów. Po „zebraniu się chmur wodnych” zaczęły powstawać oceany i zostały wzniesione „fundamenty” Ziemi – jej kontynenty. Gdy nastąpiło „wytwarzanie zimna” – ochłodzenie – pojawił się deszcz i mgła. Tymczasem „ślina” wylewała się nieustannie, „układając się warstwami”, kształtując topografię Ziemi.
Jeszcze raz znajdujemy wyraźną analogię biblijną:
 
„Potem rzekł Bóg:
Niech się zbiorą wody spod nieba
na jedno miejsce i niech się ukaże suchy ląd!
I tak się stało”.
 
Ziemia z oceanami, kontynentami i atmosferą była teraz przygotowana do utworzenia gór, rzek, źródeł, dolin. Przypisując całość stworzenia Panu Mardukowi, Enuma Elisz kontynuuje narrację:
 
„Kładąc głowę Tiamat [Ziemię] na miejsce,
Podniósł na niej góry.
Otworzył źródła, by wypuścić potoki.
Z jej oczu puścił Tygrys i Eufrat.
Z jej sutek ukształtował wysokie góry,
Wywiercił otwory studzienne, by wydobyć wodę”
 
W całkowitej zgodzie z wynikami badań doby dzisiejszej, zarówno Księga Genesis, jak i Enuma Elisz oraz inne, związane z tematem teksty mezopotamskie, umieszczają powstanie życia na Ziemi w wodach, gdzie następnie „zaroiły się wszelkie żywe, ruchliwe istoty”, a „nadto wszelkie ptactwo skrzydlate”. Dopiero później „istota żywa według rodzaju jej: bydło, płazy i dzikie zwierzęta” pojawia się na Ziemi, gdzie szczytem i końcowym aktem stworzenia jest człowiek.
 
W ramach zaprowadzania nowego, boskiego porządku na Ziemi Marduk „spowodował, że zjawił się boski Księżyc [...]; wprowadził go, by zaznaczał noc, określał dnie każdego miesiąca”.
Kim był ten niebiański bóg? Tekst nazywa go SHESH.KI („bóg niebiański, który ochrania Ziemię”). W eposie nie ma wcześniej wzmianki o planecie tak określonej; aczkolwiek znajduje się tam, „pod jej niebiańskim przymusem [w polu grawitacyjnym]”. Ale kim jest „ona”: Ziemią czy Tiamat?
Odniesienia do Tiamat i Ziemi oraz ich role wydają się wymienne. Ziemia jest reinkarnowaną Tiamat. Księżyc okrzyknięto „obrońcą” Ziemi; dokładnie tak nazywała Tiamat Kingu, swojego głównego satelitę.
„Epos o stworzeniu” wyraźnie wyklucza Kingu z „armii” Tiamat, która została rozbita, rozproszona i wprawiona w odwrotny ruch wokół Słońca jako komety. Po swoim pierwszym okrążeniu i powrocie na pole bitwy Marduk wyznaczył Kingu odrębny los:
 
„A Kingu, który wybił się wśród nich na wodza,
Marduk umniejszył;
Uważał go za boga DUG.GA.E.
Odebrał mu tablicę przeznaczeń,
Nie należała mu się”.
 
Marduk zatem nie zniszczył Kingu. Ukarał go, odbierając mu niezależną orbitę, jaką Tiamat przyznała mu, kiedy dorósł. Sprowadzony do mniejszego rozmiaru, Kingu pozostał „bogiem” – ciałem planetarnym Układu Słonecznego. Nie mając orbity, mógł stać się ponownie tylko satelitą. Gdy górna część Tiamat została rzucona na nową orbitę (jako nowa planeta Ziemia), Kingu, naszym zdaniem, zmuszony był podąży za nią. Sugerujemy, że nasz Księżyc to Kingu, dawny satelita Tiamat.
Przeobrażony w niebiańskiego duggae, Kingu został odarty ze swych „życiowych” elementów – atmosfery, wody, radioaktywnej materii; skurczył się i zmienił w „masę gliny pozbawionej życia”. Te sumeryjskie określenia trafnie opisują nasz pozbawiony życia Księżyc, jego odkrytą ostatnio historię oraz los, jaki spotkał tego satelitę, który zaczął jako KINGU („wielki posłaniec”), a skończył jako DUG.GA.E („garnek ołowiu”).
L. W. King (The Seven Tablets of Creation) poinformował o istnieniu trzech fragmentów tablicy astronomiczno-mitologicznej, która przedstawia inną wersję bitwy Marduka z Tiamat; są tam wersety dotyczące sposobu, w jaki Marduk obszedł się z Kingu. „Kingu, jej małżonka, niewojenną bronią odciął [...], tablice przeznaczenia ode brał, chwycił w swoje ręce.” Dalszy wysiłek, podjęty przez B. Landesbergera (w 1923 roku w Archiv für Keilschriftforschung) w celu pełnego przetłumaczenia i wydania tego tekstu, dowiódł wymienności imion Kingu-Ensu-Księżyc.
Teksty te nie tylko potwierdzają naszą konkluzję, że główny satelita Tiamat stał się naszym Księżycem; wyjaśniają też wyniki badań prowadzonych przez NASA odnośnie potężnej kolizji, „kiedy ciała niebieskie wielkości dużych miast i małych państw zbombardowały Księżyc”. Zarówno wnioski NASA, jak i tekst odkryty przez L. W. Kinga, opisują Księżyc jako „planetę spustoszoną”.
 

Pozbywszy się Tiamat i Kingu, Marduk raz jeszcze „przepłynął niebiosa i zlustrował okolice”. Tym razem skupił uwagę na „mieszkaniu Nudimmuda” (Neptuna), by ustalić ostateczne „przeznaczenie” Gagi, niegdysiejszego satelity Anszara/Saturna, obarczonego misją „wysłannika”.
Epos opowiada, że jednym z ostatnich czynów Marduka w niebiosach było wyznaczenie temu niebiańskiemu bogowi „ukrytego miejsca”, nie znanej dotychczas orbity, zwróconej ku „głębi” (przestrzeni kosmicznej poza Układem Słonecznym), i powierzenie mu „doradztwa w kwestiach wodnej głębi”. Odpowiednio do jej nowej pozycji, ta najdalej położona od środka układu planeta otrzymała nowe imię, US.MI („ten, który wskazuje drogę”), nasz Pluton.
Według „Eposu o stworzeniu” Marduk chwalił się kiedyś: „Drogi bogów niebiańskich przemyślnie pozmieniam [...], na dwie grupy będą podzieleni”.
Rzeczywiście to zrobił. Wyeliminował z niebios pierwszą partnerkę-współpracowniczkę Słońca, Tiamat. Powołał do istnienia Ziemię, lokując ją na nowej orbicie bliżej Słońca. Wykuł „bransoletę” na niebie – pas planetoid, który oddziela grupę planet wewnętrznych od zewnętrznych. Z większości satelitów Tiamat utworzył komety. Jej głównego satelitę, Kingu, wprowadził jako Księżyc na orbitę wokółziemską. Przeniósł satelitę Saturna, Gagę, by stał się planetą Plutonem, przekazując mu niektóre właściwości swojej orbity (takie, jak inna płaszczyzna orbitalna).
Zagadki Układu Słonecznego – wnęki oceaniczne na Ziemi, spustoszenie Księżyca, odwrócone orbity komet, osobliwe cechy Plutona – rozwiązuje całkowicie rozszyfrowany przez nas mezopotamski „Epos o stworzeniu”.
Wyznaczywszy w ten sposób pozycje planetom, Marduk obrał sobie „pozycję nibiru”, „przepłynął niebiosa i zlustrował” nowy Układ Słoneczny. Układ był teraz złożony z dwunastu ciał niebieskich, z dwunastoma odpowiadającymi im wielkimi bogami.

 

Marduk podczas zderzenia z Tiamat przekazał jej życie kiedy przez chwilę wody obu planet się zmieszały...

 

 

Za zasłoną tajemnic Sumerów.

 

W ciemnościach unoszą się bąbelki wody tak jakbyśmy byli w wodzie i wydychali tlen. Każdy bąbelek to wszechświat. Miliony wszechświatów unosi się w kosmosie.

 

Spójrzmy na jeden bąbel wszechświata. Przeniknijmy do środka.

 

Wielki uczony przetransportował do granicy swojego wszechświata ogromną jałową planetę, w której zamknął szkatułkę ze spakowaną materią. Do tej szkatułki wsadził gwiazdy i planety. Były złożone tak jak składamy naszą odzież w kostkę. Wielki uczony potrafił o wiele więcej, potrafił złożyć planetę tak aby była wielkości ziarenka. Szkatułka była zamknięta za pomocą niewidzialnej siły oraz dodatkowo domknięta wnętrzem planety aby nie otworzyła się.

 

Uczony odleciał na bezpieczną odległość od planety na swoim shem i wyszeptał magiczną inwokację, która rozerwała planetę uwalniając potworną moc drzemiącą w niej.

 

Stała się światłość!

 

Rozpakowująca się materia spowodowała wydęcie się boku w bąblu wszechświata. Wydęty bąbel rósł i rósł aby w końcu oderwać się od starego wszechświata.

 

Uczony wleciał do środka zanim bąbel nowego wszechświata odłączył się od starego.

 

Materia przewalała się w bąblu jak woda w piłce. Shem stwórcy był miotany z kata na kąt nowego wszechświata, był wytrzymały i nie spalił się od gniewu szkatułki.

 

Minęły lata, rozbłysły się narodzone gwiazdy, powstały planety. Stwórca oglądał to wszystko. Wybrał jedną na swoją siedzibę.

 

Jego wykonawcą woli stał się GANZU (chrześcijanie znają go jako Gabriela), który na rozkaz Stwórcy zasiewał życie na wybranych planetach bądź ciskał kamieniami z nasionami życia na wybrane planety. Ganzu czasami interweniował w życie istot inteligentnych.

 

Sumerowie opisali interwencje GANZU na Ziemi.

 

1. Podczas potopu.

2. Podczas ataku na Sodomę i Gomorę.

 

Takie były dzieje Stwórcy Wszechświata.

 

Mało tego, Stwórca Wszechświata to nie jest ten Stwórca nad stwórcami!

 

Istnieje Pierwszy Stwórca, Pierwsza Myśl, Słowo. To On stworzył WSZYSTKO, te miliardy bąbelek wszechświatów unoszących się w gargantuicznej, czarnej przestrzeni!

 

Stwórca Życia wtyka tak zwane "Korytarze Zmarłych" w bąble wszechświatów, przez które umieszcza dusze  i odbiera je do siebie! To wyjaśnia fenomen tunelu światła widziany przez niektórych, którzy przeżyli śmierć kliniczną.

 

STWÓRCA NAD STWÓRCAMI posiada przepastną bibliotekę dusz (system reinkarnacyjny) oraz magazyn ciał dla wybranych dusz, które zasłużyły na życie z Nim. Stwórca podchodzi do biblioteki, bierze duszę w swoje dłonie i umieszcza je w nowym ciele leżącym na łożu. Gdy dusza budzi się w nowym ciele widzi uśmiech STWÓRCY NAD STWÓRCAMI, oraz czuje jak Jego ręka głaszcze go po ramieniu.

 

Podsumowanie:

 

STWÓRCA NAD STWÓRCAMI stworzył cały kosmos z milionami bąbelek różnych wszechświatów. Dusza może dostąpić zaszczytu zamieszkania z Nim!

 

STWÓRCA WSZECHŚWIATA stworzył nasz wszechświat odrywając go od starego.

 

Życie zostało zasiane na Marduku. na rozkaz STWÓRCY WSZECHŚWIATA.

 

Na Marduku rozwinęli się ANUNNAKOWIE.

 

ENKI, syn planety Nibiru/Marduk stworzył CZŁOWIEKA.

 

 

Dopisek:

 

Czy takie istoty pół miliona lat temu były w stanie podjąć wyprawę międzyplanetarną?

 

 

Pierwsze pytanie dotyka bardziej fundamentalnej kwestii: czy życie, jakie znamy, istnieje gdzieś poza Ziemią? Naukowcy wiedzą obecnie, że istnieją niezliczone galaktyki, podobne do naszej, gdzie roją się niezliczone gwiazdy, podobne naszemu Słońcu, z astronomicznymi liczbami planet, dostarczających każdą z możliwych do wyobrażenia kombinacji temperatury, atmosfery i składu chemicznego, oferujących życiu miliardy szans.

 

 

Odkryli też, że przestrzeń międzyplanetarna nie jest próżnią. Są w niej na przykład drobiny wody, pozostałości czegoś, co, jak się uważa, było chmurą kryształów lodowych, otulającą gwiazdę w jej wczesnych fazach rozwoju. Odkrycie to potwierdza ciągłe wzmianki mezopotamskie o wodach Słońca, które zmieszały się niegdyś z wodami Tiamat.

 

Znaleziono też proste molekuły materii organicznej „pływające” w przestrzeni międzyplanetarnej, a zatem przekonanie, że życie może istnieć tylko w pewnych atmosferach czy zakresach temperatur, zostało także zanegowane. Co więcej, odrzucono mniemanie, iż jedynym dostępnym dla żywych organizmów źródłem energii i ciepła jest Słońce. Statek kosmiczny Pionier 10 odkrył, że Jowisz, choć o wiele bardziej oddalony od Słońca niż Ziemia, jest tak gorący, że musi mieć własne źródła energii i ciepła.

 

 

Planeta obfitująca w radioaktywne pierwiastki nie tylko generowałaby ciepło; byłaby także aktywna wulkanicznie. Taka aktywność wulkaniczna tworzy atmosferę. Jeśli planeta jest wystarczająco duża, żeby wywierać znaczną siłę ciążenia, utrzyma swoją atmosferę prawie w nieskończoność. Taka atmosfera z kolei wywoła efekt cieplarniany: ochroni planetę od zimna Kosmosu, zapobiegając rozpraszaniu własnego ciepła planety w przestrzeni – w bardzo podobny sposób ubranie zatrzymuje ciepło naszego ciała, chroniąc nas przed zimnem. Mając to na uwadze, starożytni, opisując Dwunastą Planetę jako „ubraną w aureolę”, objawiają coś więcej niż bogactwo poetyckiej wyobraźni. Wzmiankowana była zawsze jako promieniująca planeta – „jest najbardziej promienny ze wszystkich bogów” – a jej wizerunki ukazywały ją w postaci ciała emitującego promienie. Dwunasta Planeta mogła wytwarzać własne ciepło i zachowywać je dzięki atmosferze.

 

 

Naukowcy doszli też do niespodziewanego wniosku, że życie nie tylko mogło ewoluować na innych planetach (Jowisz, Saturn, Uran, Neptun), ale prawdopodobnie tam się rozwijało. Te planety złożone są z lżejszych pierwiastków Układu Słonecznego, pod względem składu są bardziej spokrewnione z Kosmosem, a ich atmosfery zawierają bardzo wielkie ilości wodoru, helu, metanu, amoniaku i prawdopodobnie neonu oraz pary wodnej – to wszystko wymagane jest do budowy cząstek organicznych.

 

Dla rozwoju życia, jakie znamy, konieczna jest woda. Mezopotamskie teksty nie pozostawiają wątpliwości, że Dwunasta Planeta była planetą wodną. W „Eposie o stworzeniu” lista pięćdziesięciu imion zawiera grupę sławiącą jej wodne aspekty. Imiona te, oparte na epitecie A.SAR („król wodny”), „który ustalił poziomy wód”, określają planetę jako A.SAR.U („wysoki, jasny król wodny”), A.SAR.U.LU.DU (wysoki, jasny król wodny, którego głębia jest przeobfita”), i tak dalej.

 

Sumerowie nie wątpili, że Dwunasta Planeta była planetą życia, pokrytą zielenią; a nawet nazywali ją NAM.TIL.LA.KU, „bogiem, który utrzymuje życie”. Był on też „dawcą rolnictwa”, „stwórcą zbóż i ziół, który sprawia, że roślinność kiełkuje [...], który otwiera studnie, rozdzielając wody obfitości” – „nawadniaczem nieba i ziemi”.

 

Naukowcy doszli do wniosku, że życie nie ewoluowało na planetach podobnych do Ziemi, z ich ciężkimi składnikami chemicznymi, lecz na peryferiach Układu Słonecznego. Z tych peryferii weszła w nasz środek Dwunasta Planeta – czerwonawa, płonąca blaskiem, promieniująca wytwarzanym przez siebie ciepłem, dostarczająca z własnej atmosfery składniki potrzebne życiu.

Jeśli istnieje zagadka, jest nią pojawienie się życia na Ziemi. Ziemia została uformowana jakieś 4 500 000 000 lat temu i naukowcy uważają, że kilkaset milionów lat później proste formy życia były już na niej obecne. Jest to wręcz niepokojąco wcześnie. Parę rzeczy wskazuje też na to, że najstarsze i najprostsze formy życia – te sprzed 3 000 000 000 lat z okładem – były zbudowane z cząsteczek pochodzenia biologicznego. Inaczej mówiąc, życie pojawiające się na Ziemi tak szybko po jej powstaniu było pochodną jakiejś poprzedniej formy życia, a nie rezultatem kombinacji nieożywionych chemikaliów i gazów.

 

Wszystko to sugeruje zbitym z tropu badaczom, że życie, które mogło z łatwością ewoluować na Ziemi, nie ewoluowało na Ziemi. W artykule zamieszczonym w naukowym magazynie „Icarus” (wrzesień 1973), laureat nagrody Nobla Francis Crick i dr Leslie Orgel przedstawiają teorię, że „życie na Ziemi mogło powstać z drobnych organizmów pochodzących z odległej planety”.

Odskocznią w ich badaniach były znane kontrowersje wśród zakłopotanych uczonych, próbujących ustalić teorię pochodzenia życia na Ziemi. Dlaczego jest tylko jeden kod genetyczny dla wszelkich form życia na Ziemi? Dlaczego molibden odgrywa kluczową rolę w reakcjach enzymatycznych, tak istotnych dla życia, skoro molibden jest pierwiastkiem bardzo rzadkim? Dlaczego pierwiastki znajdujące się w obfitości na Ziemi, takie jak chrom i nikiel, nie mają znaczenia dla reakcji biologicznych?

 

Osobliwa teoria, proponowana przez Cricka i Orgel, głosi, że wszelkie życie na Ziemi nie tylko mogło rozprzestrzenić się z organizmu pozaziemskiego, lecz że powstało w efekcie rozmyślnego „zasiania” – wysłania przez inteligentne istoty z innej planety „nasienia życia” na Ziemię w statku kosmicznym, mającym za zadanie zainicjować na niej łańcuchową reakcję życia.

Nie korzystając z danych zawartych w tej książce, tych dwoje sławnych naukowców zbliżyło się do realnego faktu. Nie było planowego „zasiania”: była niebiańska kolizja. Życiodajna planeta, Dwunasta Planeta i jej satelity, zderzyła się z Tiamat i rozszczepiła ją na dwoje, „stwarzając” Ziemię z jej połowy.

 

Podczas tej kolizji życiodajna gleba i powietrze Dwunastej Planety „zasiały” Ziemię, przekazując jej biologiczne, złożone, początkowe formy życia; tak wczesnego pojawienia się życia na Ziemi nie można inaczej wytłumaczyć.

 

Gdyby życie na Dwunastej Planecie zaistniało nawet o 1 procent wcześniej niż na Ziemi, zaczęłoby się tam z wyprzedzeniem jakichś 45 000 000 lat. Nawet w tym krótkim okresie na Dwunastej Planecie żyłyby już istoty na poziomie rozwoju człowieka, gdy na Ziemi pojawiły się dopiero pierwsze, małe ssaki.

 

Startując wcześniej do życia, mieszkańcy Dwunastej Planety byli w stanie przedsięwziąć podróż kosmiczną zaledwie 500 000 lat temu...

Edytowane przez Martius777
  • Like 3
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W gimbazie i licbazie się interesowałem tym. 
Teraz żałuję, że nie interesowałem się matematyką, fizyką, zadankami z infy czy głębszym uczeniu angielskiego gdy mózg najszybciej się uczy, to teraz po 10 latach miałbym jakikolwiek wpływ na otaczający świat, bo może bym założył firmę, może byłbym specjalistą w danej branży lub miałbym ciekawsze życie. 

Wam polecam zająć się czymś pożytecznym by potem nie żałować, że w wieku X (waszym) się tym nie zajmowaliście. 

 

Polecam, nie nalegam.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Strusprawa1 napisał(a):

W gimbazie i licbazie się interesowałem tym. 
Teraz żałuję, że nie interesowałem się matematyką, fizyką, zadankami z infy czy głębszym uczeniu angielskiego gdy mózg najszybciej się uczy, to teraz po 10 latach miałbym jakikolwiek wpływ na otaczający świat, bo może bym założył firmę, może byłbym specjalistą w danej branży lub miałbym ciekawsze życie. 

Wam polecam zająć się czymś pożytecznym by potem nie żałować, że w wieku X (waszym) się tym nie zajmowaliście. 

 

Polecam, nie nalegam.

 

Dzięki, warto jednak nie mierzyć innych swoją miarą, i o ile to dobra rada dla studentów którzy powinni ją docenić pamiętaj że często na forum są osoby 30+ czy 40+ które swoje w życiu osiągnęły ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Strusprawa1 napisał(a):

Teraz żałuję, że nie interesowałem się matematyką, fizyką, zadankami z infy czy głębszym uczeniu angielskiego gdy mózg najszybciej się uczy

Informatyka i nauka języka obcego przepadły mi bezpowrotnie. Odpuściłem, a wystarczyło być mniej leniwym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, jackn napisał(a):

 

Dzięki, warto jednak nie mierzyć innych swoją miarą, i o ile to dobra rada dla studentów którzy powinni ją docenić pamiętaj że często na forum są osoby 30+ czy 40+ które swoje w życiu osiągnęły ;)

Oczywiście, no to jak się jest już na emeryturze, to można cieszyć się życiem. Zazdroszczę ;) 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Strusprawa1 said:

Oczywiście, no to jak się jest już na emeryturze, to można cieszyć się życiem. Zazdroszczę ;) 

Wiem, że to śmieszne trochę ale on też trochę na rację.

Pewnych rzeczy można się nauczyć tylko w okresie krytycznym, to znaczy wtedy kiedy materialnie się tego uczysz. Potem jest ciężko. A im później tym ciężej. Czasem jest to zupełnie niemożliwe.

Do tego, w pewnym wieku nie masz już motywacji żeby się uczyć, tym bardziej że to idzie jak orka na ugorze a efektów nie tylko nie widać ale ich nie ma.

Do tego jeszcze dochodzi talent, którego jak nie masz to ci ani 100 tys. godzin nie pomoże.

 

Warto się nauczyć programować w jakimś języku, bo to Cię uczy logiki ale jak nie masz talentu z matematyki to wyżej de nie podskoczysz, programisty z Ciebie nie będzie.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, wrotycz napisał(a):

Wiem, że to śmieszne trochę ale on też trochę na rację.

Pewnych rzeczy można się nauczyć tylko w okresie krytycznym, to znaczy wtedy kiedy materialnie się tego uczysz. Potem jest ciężko. A im później tym ciężej. Czasem jest to zupełnie niemożliwe.

Do tego, w pewnym wieku nie masz już motywacji żeby się uczyć, tym bardziej że to idzie jak orka na ugorze a efektów nie tylko nie widać ale ich nie ma.

Do tego jeszcze dochodzi talent, którego jak nie masz to ci ani 100 tys. godzin nie pomoże.

 

Warto się nauczyć programować w jakimś języku, bo to Cię uczy logiki ale jak nie masz talentu z matematyki to wyżej de nie podskoczysz, programisty z Ciebie nie będzie.

 

 

Z szacunkiem do wszystkich stron akurat ja siedzie w tej branży 15 lat, znałem języki które już de facto nie istnieją np flex od adobe z actionscript. Panowie jak popracujecie jak ja pond dekadę po 10 h dziennie to będzie uciekali w jakiekolwiek tematy inne niż IT bo człowiek by zwariował. Serio myślicie że tu ludzie siedzą i nie mają nic do roboty tylko nostradamusa czytają. Jeżeli bym tylko robił IT bez odpoczynku mentalnego to bym się wypalił i to Wam daje jako radę. Jasne jak ktoś zaczyna jako student to rozumiem, ale sam z czasem nie jeden zobaczy że nie tylko it człowiek żyje. Bo takie osoby działajace na 100% wypalą się po kilku latach w branży i koniec zabawy, gdyż jest zmęczenie materiału.

Emerytura jeszcze nie, ale bliżej niż dalej.

Edytowane przez jackn
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspominałem w kalendarium o tym, że ma być wojna między Anglią a Francją w trakcie III wojny światowej.

 

Anglia ma napaść na Francję jak Henryk Szczęśliwy zacznie wyzwalać Francję z muzułmańskiej  okupacji. Gdyby nie ta wojna między Anglią a Francją to III wojna byłaby krótsza!

 

Oto co napisał:

 

W '628 roku liturgii Wielki Chiren,

Nakaże bezczelnym pijawkom wielki odwrót,

Dumna wyspa przez posłannika przypomni mu nieszczęsny Los,

Wielkiego Zwodziciela, I Antychrysta N`Polleona!

Bezbożnego prześladowcy rzymskiego kościoła Apostołów,

Wredni Anglicy staną się niby obrońcą nie swojej wiary!

 

Henryk Wielki Odtwórca i Zbawiciel Kościoła,

Jak Wilhelm stanie u brzegów starego Albionu!

O! Brytanio nastąpił czas kary i wielkiej pokuty,

Dla rozbestwionego i zatraconego w dumie narodu,

Nieustraszony kogut pomści swoje wielkie krzywdy,

Które spotkały go na ojczystej ziemi i na wodach oceanu!

 

W wielkiej bitwie kaletańskiej flota Francji zwycięża,

Podwodne łodzie wpływają z liliami Burbona na wody Tamizy,

Londyn i białe brzegi Brytanii pod obstrzałem ognistych strzał,

Dwieście nocy i dwieście dni okrutnej śmierci zgotowanej pijawkom,

Dowódca pojmany i zakuty w kajdany staje przed obliczem Henryka,

Chrześcijański Władca daruje życie i wolność pokonanemu w wierze!

 

Przez nagły atak zaskoczone pijawki opuszczą Akwitanię i Normandię,

Ich powolny odwrót zamieni się w Wielką Ucieczkę żołdactwa,

Namaszczony i Niezwyciężony Henryk V Burbon pomści przodków dynastii,

Przed inwazją koguta Król i parlament emigrują na północne wyspy Atlantyku,

W duchu Wielkiego Miłosierdzia Wielki Król Francji przyjmie rozejm od Anglików,

Trzy dni po wielkim zwycięstwie we krwi umoczy wielkie powstanie półksiężyca w Marsylii!

 

O! Londynie stałeś się tak jak Paryż miastem ruin i umarłych,

Nowa stolica na nowo zbudowana w okolicach Coventry,

Przyjmie nazwę dawnego Albionu stając się twoją marną namiastką,

Niezwyciężony Henryk nie usłucha zdradliwych: Szkotów i Irlandczyków,

Darując wolność pokonanym pokaże dobroć prawdziwego Chrześcijanina!

Pokonany Anglik poprosi Brata o przyłączenie, ale na razie nie wyrazi on zgody!

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, jackn napisał(a):

najlepsze naukowcy nie wykluczają że w naszym układzie słonecznym są dodatkowe bardzo odległe planety, zresztą nawet plutona zdegradowano do planety karłowatej

Plutona zdegradowano do planety karłowatej, bo inaczej mielibyśmy chyba ze 20 planet w układzie słonecznym a  voyager nie opuściłby granicy układu słonecznego chyba do XXII wieku xD. Niektóre z planet w pasie kuipera a nawet za nim mogą być większe o plutona(ale dalej mniejsze od merkurego).

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 12/23/2023 at 10:57 AM, Strusprawa1 said:

W gimbazie i licbazie się interesowałem tym. 
Teraz żałuję, że nie interesowałem się matematyką, fizyką

 

On 12/23/2023 at 10:57 AM, Strusprawa1 said:

Wam polecam zająć się czymś pożytecznym by potem nie żałować, że w wieku X (waszym) się tym nie zajmowaliście. 

 

Przeczytałem "Dwunastą planetę" jak miałem 12 lat, przeczytałem też parę innej książek, w tym "Katastrofę Tunguską, obce ślady" Znicza.

Czym się może interesować 12, 13 latek?

Raczej nie matematyką ani fizyką. Nie ma w nich nic ciekawego, serio, a w tym wieku się nie myśli o przeszłości za 20 lat bo to jest, prawie dwa razy więcej niż się przeżyło i trzy razy więcej niż się pamięta.

 

Gadasz tak teraz, z twojej, dzisiejszej perspektywy. A co myślałeś wtedy? Czy ktoś ci to powiedział, wytłumaczył? Założę się że nie, a nawet jeśli to powiedział to tonem rozkazującym albo "wszytkowiedzącym", ale na pewno nie tak żebyś zrozumiał i żeby do Ciebie dotarło.

 

Do tego tak rodzina jak, państwo, i jego instytucje - szkoła, media, kształciły na posłusznego robola a nie na myślącego człowieka. Im wszystkim myślący logicznie mały człowiek, a logika jest częścią matematyki, nie jest potrzebny.

 

Tak że nie osiadł takich głodnych kawałków, o tym że trzeba było się uczyć matematyki.

Matematyki się uczą ludzie którzy mają do niej talent, jak nie masz talenty, i Ci nie idzie to, cokolwiek by to nie było, to masz awersję do tego a lubisz to co Ci wychodzi.

 

To taki argument jak by ci rodzice albo nauczyciele powiedzieli b to rób, bo ją Ci tak każe, zobaczysz, że ci się przyda. A potem, jak się przez przypadek przydaje, to mówią "a nie mówiłem?". Tylko jakoś, tak się składa, że nic nie mówią jaj ich rady są chybione i się, w najlepszym razie, nie przydają, albo wręcz szkodzą. Gdzie wtedy jest, tu też twoje, "a nie mówiłem?"?

 

  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróćmy do głównego tematu dyskusji.

 

Czytam tego pdf-a i w zasadzie wynika z tego że będzie spora migracja do Polski gdy zaczną się większe ruchy. To w zasadzie może napędzić wzrost gospodarczy, tym bardziej że tam wspomina się też o bodajże Egipcjanach i to paru milionach którzy mięliby przyjechać do pracy, chyba budowlanki. Natomiast minusem będzie dalsza lewicowość utrzymywana przez dyktatora. 

Ciekawi mnie też rozłączenie połączeń po katastrofie kosmicznej między USA a Europą, oczywiście pewnie jakaś militarna komunikacja będzie, ale reszta usług padnie typu gmail, youtube, facebook itd. No chyba że będą osobno utrzymywane serwery w Europie, ale jak stracą kontakt z firmą matką to raczej długo nie potrwa, inna sprawa że sabotaże w Europie mogą wogóle odciąć ludzi od internetu, ba nawet od samego prądu. Zatem może się okazać że o ile będzie internet w Polsce to raczej mocno cenzurowany bo ma być dyktatura ale może okazać się że lokalne alternatywne strony zyskają na popularności np zamiast youtube cda.pl itd 

 

Podkreślam że traktuję to jako intelektualną rozrywkę, jedni aby odpocząć czytają książki czy budują lego albo oglądają filmy, czasem jednak potrzebuje innej odskoczni. Wracając do rad by się wziąć do pracy uważam że to dobra rada dla młodych mimo wszystko, bo większość młodzieży jest leniwa, wolą zostać youtuberami niż wziąć się do pracy :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 12/21/2023 at 9:50 PM, wrotycz said:

Trzymanie jest nieciekawą, niekorzystna liczba pierwsza, która nie ma żadnego praktycznego zastosowania.

Trzynaście miesięcy po 28 dni, daje idealnie 13 równych 28-dniowych miesięcy, każdy o długości idealnie 4 tygodni. I ogryzek, o którym potem.

Każdy dzień miesiąca przypada w ten sam dzień tygodnia - zawsze np. 10 dzień miesiąca to środa, niezależnie który to miesiąc. Czy to nie jest bardziej "praktyczne" niż nasz misz-masz? Na inny przykład, co roku wielki piątek przypada w piątek, tego samego dnia - tego samego miesiąca...

On 12/21/2023 at 9:50 PM, wrotycz said:

nigdy nie było 13 znaków zodiaku

https://tvn24.pl/tvnmeteo/najnowsze/internet-huczy-bedzie-trzynascie-znakow-zodiaku-powracajacy-mit-o-decyzji-nasa-ls4902719

https://astrofan.pl/granice-gwiazdozbiorow/

Cały bałagan oparł się o "ustalenia demokratycznie głosowane" na zjeździe astronomów w 1930r. Przed ta datą, sam gwiazdozbiór (bez ekliptyki) Wężownika rysował już Ptolomeusz i inni...

 

On 12/22/2023 at 9:06 AM, Martius777 said:

Naukowcy są zdania, że system dwunastkowy jest "nienaturalny", że Ziemianie prędzej powinni byli stworzyć system dziesiętny...

System dwunastkowy jest/był do tego stopnia zakorzeniony, że nawet istnieje teoria o pochodzeniu "cyfr rzymskich", wskazująca na ich źródła w "cyfrach" pokazywanych na palcach... uwzględniających trzynaście cyfr możliwych do pokazania na 5 palcach jednej dłoni. Rzymianie "rysowali" istniejący dużo wcześniej system, który dla każdego wówczas był "oczywisty", nawet jeśli nie umiał czytać! Wtedy rzymskie IV powstaje przez obrócenie dłoni pokazującej III (jak widzisz grzbiet dłoni i trzy palce, masz III, a jak widzisz wnętrze dłoni masz I i V - bez zmiany układu palców). VII to cztery palce, i kciuk na wnętrzu dłoni. Odgięty kciuk i widoczne wnętrze daje VIII. Skrzyżowanie wskazującego i środkowego, wnętrze dłoni widoczne i odgięty kciuk daje już IX... i tak dalej.

 

Zupełnym zbiegiem okoliczności, w tym systemie znak XIII (skrzyżowany kciuk i wskazujący, pozostałe odgięte) jest uznawany dziś za "666" i "znak Szatana/Węża".

(A na zupełnym marginesie, znak "fuck" jest czasami uznawany za "-1" i historycznie, pokazywanie tego znaku wrogim wojskom po oddaniu strzału z łuku, staje się "oczywiste").

 

On 12/22/2023 at 9:06 AM, Martius777 said:

Nostradamus pisał, że po przebiegunowaniu Ziemi przez przelot Nibiru będzie nieco dłuższa doba i stąd ma być 13 miesięcy po 28 dni

13*28=364.

Co oznacza że brakuje "ogryzka" o długości 1,24 dnia.

Tylko że już dziś np. budowa tamy 3 przełomów, zmieniła długość obrotu Ziemi (długość dnia) o mierzalną wartość - bodajże 7 mikrosekund. "Mała" wojna atomowa może wystarczyć, by 365,24 zmienić do 364... W drugą stronę, "teoretyczne" wyliczenia pokazują różne wersje wyznaczania okresu, kiedy "rok" rzeczywiście wynosił 364 dni, i w zależności jak komu teoria pasuje, wyniki wychodzą od 1.25 miliona lat do... 7 tysięcy lat. Ale to już fantastyka.

 

On 12/23/2023 at 9:43 AM, Martius777 said:

Teraz nakowcy szukają tej planety.

Mój problem z aktualnymi teoriami o "Nibiru" jest ten sam, co z teoriami o Smoleńsku. Za dużo "teorii spisku" pokazuje "palcem" na wszystko inne, tylko nie na to, co najważniejsze i podstawowe.

"Lansowane" są teorie pokazujące na planetę ekscentryczną, Plutona, "boskie interwencje"... i niemal nikt nie pokazuje najprostszej, podstawowej kwestii. Z czego powstał "pas asteroid" pomiędzy Marsem a Jowiszem? Gdyby był planetą, jak wpływałby na ruch pozostałych? Do jakich katastrof doprowadziłoby "rozerwanie" tej planety na kawałeczki? Skąd pochodzi warstwa "gruzu" na ciemnej stronie Księżyca, czy jest zgodna ze składem pasa asteroid, i czy jej masa jest wystarczająca, by po rozerwaniu "brakującej planety" Księżyc zmienił orbitę... i ostatecznie wszedł na orbitę Ziemi, przenosząc "życie"?

 

Prywatnie zdaniem Kesperta - teoria, że po "katastrofie" resztki "starożytnych" przetrwały na księżycu, i następnie z księżyca podążyły na Ziemię, w czasach "gdy królestwo zeszło z nieba", jest bardziej "wiarygodna" niż Sitchin i wędrujące planety. Tłumaczy też "Adamu", niską liczebność i dziwne pomieszanie "pierwszych ludzi", dziwne przyporządkowanie do specjalizacji i hierarchię "bogów", teorię "potopu", latające wimany niezdolne do lotów międzygwiezdnych a jedynie do atmosferycznych i krótkiego zasięgu (orbita), wiek pierwszych władców Sumeru, istnienie olbrzymów, Nefilim pojmujących "lokalne kobiety" za żony, wszelkie teorie przyspieszonej/sterowanej ewolucji, nagłe pojawienie się homo sapiens równolegle z neandertalczykami, czy nawet "bunt aniołów" czy "wygnanie z raju" - skończyły się zapasy i trzeba było zacząć zapierdalać na roli ;) (wyobraźcie sobie że zamiast "drukarki do żywności" produkującej cokolwiek zechcecie na żądanie, nagle musicie chwycić za pług, by coś zjeść - a ten "gość z płonącym mieczem" co was wygnał, zostaje w "raju", gdy wy jesteście "strąceni na dół").

 

On 12/23/2023 at 9:43 AM, Martius777 said:

Startując wcześniej do życia, mieszkańcy Dwunastej Planety byli w stanie przedsięwziąć podróż kosmiczną zaledwie 500 000 lat temu...

Ma to sens, jeśli założysz że "brakująca planeta" orbitowała sobie za Marsem, i tylko odrobinę szybciej przebiegał na niej proces stygnięcia.

"Kłującym cierniem" takiej teorii jest oczywisty punkt, że to nie Ziemia była "kolebką życia" - nawet jeśli jesteśmy sami we Wszechświecie.

  • Like 1
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Kespert said:

Trzynaście miesięcy po 28 dni, daje idealnie 13 równych 28-dniowych miesięcy, każdy o długości idealnie 4 tygodni. I ogryzek (...) Czy to nie jest bardziej "praktyczne" niż nasz misz-masz?

 

Ten miszmasz to nie jest starożytny a nowożytny wynalazek. Kiedyś było 12 miesięcy po 30 dni, i 5 dni świątecznych na koniec roku.

Nie było tygodni, nie było środy, ani niedzieli, nie było problemu.

Sumerowie uważali, że kiedyś, kiedyś, rok miał 360 dni ale coś się popsuło i trzeba było dołożyć 5. Nie zmieniło to jednak długości miesiąca, który miał 30 dni. Tak więc rok miał 360 + 5 dni, i 12 miesięcy, wszystko, w ramach tego samego, sześćdziesiątkowego systemu. To znacznie bardziej logiczne niż 13 + 1, które są niedzielne w żaden sposób. Nawet 28 nie jest w żaden sposób logiczną liczbą - to 4 · 7, co się na nijak do niczego. To, że miesiąc księżycowy ma 28 dni, nie znaczy że ma jakikolwiek wpływ na życie na Ziemi. I, tak księżyc, sam w sobie na wpływ na życie na planecie ale jego ruch obrotowy nie ma żadnego.

 

To Żydzi sobie wymyślili 7 dniowy tydzień, tak jak wymyślili całą swoją "historię" (de facto mitologię, bo żadnej historii nie mieli).

Chrześcijaństwo, stworzone przez Żyda, Szawła, przejęło wszystko co żydowskie, włącznie z ich głupimi zwyczajami, także dotyczącymi dat.

A wystarczyłoby się wrócić do pewnych założeń i byłoby prosto, jasno i logicznie. Ale logika nie jest domeną żydów - oni są jak baby, emocje, manipulacja i kasa to ich bogowie.

 

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Kespert said:

to nie Ziemia była "kolebką życia" - nawet jeśli jesteśmy sami we Wszechświecie

 

Dwunasta planeta ma mieć okres obiegu 3600 lat i eliptyczną orbitę. To oznacza ok 400 jednostek astronomicznych długa orbita elipsy (234 średnia)' To jest 10 razy dalej niż Pluton.

Tam nic nie żyje bo nie ma światła i jest zimno. Nie ma wody w stanie ciekłym. Jeśli cokolwiek tam żyje, to tylko pod ziemią, w pobliżu "wulkanu" który dostarcza ciepło.

Tak że nie, nie ma żadnych "bogów" na Nibiru.

 

Do tego, żadne życie nie przeżyłoby zderzenia z taka prędkością, energią in temperaturą.

 

Jedyna panspermia jaka jest możliwa, to w postaci aminokwasów z komet, które nie zostały całkowicie odparowane i zniszczone przez temperaturę, vide meteoryt Czelabiński.

W momencie dotarcia do ziemi, uderzenie odparuje i zniszczy każde życie. Każde. Zniszczy nawet aminokwasy.

 

Edytowane przez wrotycz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 12/27/2023 at 10:07 PM, wrotycz said:

ale jego ruch obrotowy nie ma żadnego

Polecam obserwować kobiety. Konkretnie ich "cykl miesięczny".

Dziś żywność i stres to rozregulowuje, ale nadal statystyczne zależności są... "ciekawe". Ale to tylko na marginesie.

On 12/28/2023 at 12:49 AM, wrotycz said:

Tam nic nie żyje bo nie ma światła i jest zimno

Przecież pisałem, że teorie "nibiru" nie są dla mnie wiarygodne, i wolę teorię o "brakującej planecie" w miejscu obecnego pasa asteroid. Między innymi właśnie dlatego, że "wędrujące planety" byłyby przez większość czasu lodówką, o temperaturach kilku stopni w skali Kelwina.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Kespert said:

Przecież pisałem, że teorie "nibiru" nie są dla mnie wiarygodne, i wolę teorię o "brakującej planecie" w miejscu obecnego pasa asteroid.

 

Tą "brakującą" planetą jest wg Sitchina Ziemia, która dostała cios, została rozbita, z części utworzył się Księżyc i zmieniła orbitę, a ze szczątków pas planetoid za Marsem, gdzie była jej pierwotna orbita.

I to wszystko na podstawie zapisów sumeryjskich. Brzmi sensownie, bo wyjaśnia to czego nauka wyjaśnić nie potrafi, i to bez odwoływania się do jakichś cudów i ciemnych materii.

 

Edytowane przez wrotycz
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Tomek said:

Panowie jakiś czas temu natknąłem się na ten art., z racji tego że się w tych tematach nie bardzo orientuję podaje link żebyście rzucili na to okiem i sami ocenili.

 

Co za bzdury. Nie ma żadnej "konfiguracji polarnej" ani żadnej "teorii" na ten temat. Po pierwsze to nie ma żadnych dowodów, po drugie, i wynika z pieszego, to nie jest "teoria" a, w najlepszym razie hipoteza, i to niesłuszna.

 

Złoty wiek ludzkości skończył się, definitywnie 11600 lat temu i nie był to kult śmierci.

 

Współczesne przedstawienia, szczególnie masońskie, są  bardzo  symboliczne. Przedstawiają gościa z kosą, ale nawet w epoce brązu nie była znana. Wynaleźli ją Scytowie, a to już w tzw. epoce żelaza. Jest to więc nowy wynalazek i w dodatku symboliczny, nie oznacza kultu śmierci ale ostrzeżenie przed śmiercią. Śmiercią z rąk "boga", zwykle Jowisza, bądź odpowiednika, a Jowisz to planeta, i jak dziś wiemy nic nam nie robi. Nic a w zasadzie "nic", bo w rzeczywistości ma przemożny wpływ na Ziemię przez swoje oddziaływanie grawitacyjne na Słońce i Ziemię, oraz na komety w pasie planetoid. To Jowisz je często "wystrzeliwuje" w kierunku Słońca, ale jednocześnie swoją masą zgarnia większość, a na pewno wiele z tych, które przylatują z odleglejszych obszarów jak pas Kuipera czy obłok Oorta.

Jowisz (bóg) jest tu antropomorfizacją prawdziwego Jowisza.

Można by tak długo, ale poczytaj, i pooglądaj mitraistyczne rzeźby i malowidła a zobaczysz tych symboli jeszcze więcej.

 

Tak samo Lucyfer, i wszystkie diabły i anioły to antropomorficzne symbole, zwłaszcza w Mitraizmie.

 

Edytowane przez wrotycz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.12.2023 o 10:57, Strusprawa1 napisał(a):

żałuję, że nie interesowałem się matematyką, fizyką, zadankami (...) teraz po 10 latach miałbym jakikolwiek wpływ na otaczający świat, bo może bym założył firmę

A może byś jebał w korpo i nie miał wpływu na nic?

Skąd to przeświadczenie, że jesteś stworzony do Większych Celów, ale po drodze zjebałeś i nie pykło? Trochę jedzie od ciebie narcyzem, i to takim niespełnionym.

A poza tym - wciąż się nad sobą użalasz, a i tak potem podniecasz się jakimiś tłitami bez znaczenia albo wypisujesz analizy, z których nikt nic nie ma, włączając ciebie. Jeżeli lubisz sobie podywagować na forum, to się za to nie katuj i nie rób sobie wyrzutów - "oj, powinienem teraz programować automat do podcierania tyłka, ale gełopolityka odciąga moją uwagę". 

Chcesz coś zmienić - bierz się do roboty. Świata może nie podbijesz, ale przynajmniej zajmiesz się czymś produktywnym i zaczniesz zarabiać fajne pieniądze. Na początek zacznij mieć wpływ na swoje życie, a potem myśl o reszcie świata.

 

Przepraszam za offtop.

 

 

 

Edytowane przez zychu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, zychu napisał(a):

A może byś jebał w korpo i nie miał wpływu na nic?

W sumie jebię, ale wmawiam sobie, że mam wpływ. Został miesiąc umowy, może przedłużą (ale zamiast zwiększać szansę pracując pisze teksty motywacyjne jak te przytoczone). Szczególnie, że sufit tu jest wysoki, więc ciężko mówić o typowym j/banku w korpo.

 

6 godzin temu, zychu napisał(a):

Skąd to przeświadczenie, że jesteś stworzony do Większych Celów, ale po drodze zjebałeś i nie pykło? Trochę jedzie od ciebie narcyzem, i to takim niespełnionym.

Każdy człowiek podświadomie to ma,  że albo chce robić coś pożytecznego (jak się zarabia, to się zaspokaja potrzeby z definicji, choć oczywiście są i dziwne prace, które tego nie robią). W sumie dokładnie jest tak jak napisałeś. Przez wiele lat byłem dziwnie optymistycznie na temat przyszłości nie czyniąc ją lepszą, jak to typowo u pokolenia Z i wyszło takie zryte pierdzielenie.

 

6 godzin temu, zychu napisał(a):

. Jeżeli lubisz sobie podywagować na forum, to się za to nie katuj i nie rób sobie wyrzutów - "oj, powinienem teraz programować automat do podcierania tyłka, ale gełopolityka odciąga moją uwagę". 

W sumie dokładnie mam takie myśli. Jestem uzależniony od takiego sposobu myślenia. Przez cały 2023 z tym walczyłem.

 

7 godzin temu, zychu napisał(a):

Chcesz coś zmienić - bierz się do roboty. Świata może nie podbijesz, ale przynajmniej zajmiesz się czymś produktywnym i zaczniesz zarabiać fajne pieniądze. Na początek zacznij mieć wpływ na swoje życie, a potem myśl o reszcie świata.

W porządku, dzięki za dobrą radę. Wdroze to w tym roku. Teraz np. o 5:00 wyjechałem pociągiem mimo że mogłem 2 h potem. Także już postaram się zamknąć gdy w takich wątkach ludzie próbują odpocząć 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.