Skocz do zawartości

Jak przekazać inicjatywę w łóżku?


deleteduser167

Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 tygodnie później...

Niezbyt mi się już chce udzielać na Forum, ale ten temat mnie nieco poruszył.

 

W dniu 19.09.2023 o 21:18, Lis95 napisał(a):

Potrafi zrobić niezły dym gdy coś się dzieje w rodzinie (czyt. teściowa odwala), jest decyzyjny. Ale właśnie to wszystko dzieje się w otoczeniu dalszym. W naszej relacji zawsze jest „jak Ty byś chciała” „kup sobie co chcesz” „zrób jak uważasz”… Powiem szczerze, zawsze mnie to delikatnie irytowało, ale od czasu czytania forum to już mnie to wku*wia na całego 😅 

 

Wlasciwie mój mąż zrobi dla mnie wszystko czego tylko bym chciała (to nie jest żart), ale gdy proszę o przejęcie inicjatywy to jest klapa. 

 

W dniu 20.09.2023 o 07:30, Lis95 napisał(a):

Z tego wynika, że ja dominuje w związku, ale nie do końca mi to odpowiada.

 

Kiedyś ja z żoną miałem bardzo podobny problem, tzn. ja uważałem, że z kobietą jest jak z kumplem, tylko z tzipą i cyckami. Bo jeśli przez 5 lat mieszkałem w akademiku z kolegą, z którym przez ten czas nie było ani jednej sytuacji konfliktowej,

 

to jeśli zamieszkam z kobietą ( w moim przypadku z żoną) i dojdzie jeszcze do tego "ajlawiu", to tym bardziej będziemy sobie fajnie żyli bez konfliktów. Oczywiście bardzo się myliłem😂.

 

W skrócie, też nie byłem decyzyjny, czym swoją kobietę doprowadzałem do szału, ja uważałem, że wszystko jest ok nie wiedząc zupełnie o co chodzi. Jakieś niecałe 30 lat temu trafiliśmy na tzw. terapię małżeńską prowadzoną w Gdańsku przez uwaga!, Zakon Domikanów. Moja żona była ultrasem katolickim, a ja jestem ateistą. Terapia polegała na rozmowach z panią doktor seksuolog i

 

spotkaniach z małżeństwami, które odniosły sukces związkowy i trwały już 30 i więcej lat.

 

Rozmowy z panią dr seksuolog polegały na tym, że najpierw ja odbywałem z nią pogawędkę, wychodziłem na korytarz, potem gadała z moją żoną, żona wychodziła na korytarz, ja wchodziłem itd. przekazywała mi co chciała mi powiedzieć żona. Po prostu gadaliśmy 

 

z moją żoną przez pośrednika😂. Komunikacja między nami była na dnie. Przy okazji dowiedziałem się, że w łóżku byłem beznadziejny

 

(jak większość mężczyzn w Polsce) i aby ten stan zmienić pani dr zdawała nam do domu dużo ćwiczeń bez "coitus vaginalis".

 

Jako, że z natury jestem kujonem, to jakoś to poszło. Mile mnie to zaskoczyło.

 

 

Wbito mi wtedy  do głowy jedną, podstawową zasadę. Mężczyzna jest głową rodziny i czy on chce czy też nie chce, ale musi być decyzyjny wobec żony, dzieci.

 

Jeżeli mężczyzna w związku (rodzinie) nie jest decyzyjny= głowa rodziny to skutek będzie taki, jak o tym mówi pan prof. Zbigniew Lew Starowicz, który jest nie tylko seksuologiem, ale też od wielu lat prowadzi terapię par. Czas zaznaczyłem i zwróć uwagę na dekorację ścian:

 

 

 

Reasumując, jeśli twojemu mężowi zależy na rodzinie,  małżeństwie to musi zmienić swoje postępowanie wobec Ciebie. Bez względu na to czy ma na to ochotę czy też nie.

 

Gdy dawno dawno temu chodziłem na tzw. nauki przedmałżeńskie, to ksiądz dobrodziej bardzo ładnie ujął istotę problemu. 

 

Miłość żony do męża polega na dbaniu o jego wszelkie potrzeby, w tym potrzeby seksualne.  Miłość męża do żony polega na dbaniu o jej wszelkie potrzeby, w tym potrzeby seksualne.

 

Podpisuję się obiema rękami pod taką definicją. Twój mąż ma obowiązek zająć się tym problemem i tyle. Inaczej jedziecie w kierunku 

 

katastrofy.

 

Mam za sobą jakieś 30 lat małżeństwa, i siłą rzeczy bywam na imprezach typu  rocznica 40 czy też 30 lat małżeństwa i zawsze zadaję pytanie kobietom o tajemnicę ich sukcesu (zdanie mężczyzn mnie nie interesuje).  Proszę przy tym o szczerą wypowiedż. Zdania są zgodne, udane życie seksualne to warunek absolutnie konieczny, ale nie wystarczający. Nie będzie udanego życia seksualnego, gdy facet jest niedecyzyjną męską tzipą. Drugim warunkiem koniecznym jest lubić ze sobą spędzać czas i się nie nudzić przy tym.

 

Rozmowa, ewentualnie tzw. terapia małżeńska w mojej ocenie jest dobrym wyjściem. jak nie pomoże to nie zaszkodzi.

 

 

Edytowane przez Stefan Batory
wykryty błąd ortograficzny
  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Stefan Batory napisał(a):

Niezbyt mi się już chce udzielać na Forum, ale ten temat mnie nieco poruszył.

 

 

 

Kiedyś ja z żoną miałem bardzo podobny problem, tzn. ja uważałem, że z kobietą jest jak z kumplem, tylko z tzipą i cyckami. Bo jeśli przez 5 lat mieszkałem w akademiku z kolegą, z którym przez ten czas nie było ani jednej sytuacji konfliktowej,

 

to jeśli zamieszkam z kobietą ( w moim przypadku z żoną) i dojdzie jeszcze do tego "ajlawiu", to tym bardziej będziemy sobie fajnie żyli bez konfliktów. Oczywiście bardzo się myliłem😂.

 

W skrócie, też nie byłem decyzyjny, czym swoją kobietę doprowadzałem do szału, ja uważałem, że wszystko jest ok nie wiedząc zupełnie o co chodzi. Jakieś niecałe 30 lat temu trafiliśmy na tzw. terapię małżeńską prowadzoną w Gdańsku przez uwaga!, Zakon Domikanów. Moja żona była ultrasem katolickim, a ja jestem ateistą. Terapia polegała na rozmowach z panią doktor seksuolog i

 

spotkaniach z małżeństwami, które odniosły sukces związkowy i trwały już 30 i więcej lat.

 

Rozmowy z panią dr seksuolog polegały na tym, że najpierw ja odbywałem z nią pogawędkę, wychodziłem na korytarz, potem gadała z moją żoną, żona wychodziła na korytarz, ja wchodziłem itd. przekazywała mi co chciała mi powiedzieć żona. Po prostu gadaliśmy 

 

z moją żoną przez pośrednika😂. Komunikacja między nami była na dnie. Przy okazji dowiedziałem się, że w łóżku byłem beznadziejny

 

(jak większość mężczyzn w Polsce) i aby ten stan zmienić pani dr zdawała nam do domu dużo ćwiczeń bez "coitus vaginalis".

 

Jako, że z natury jestem kujonem, to jakoś to poszło. Mile mnie to zaskoczyło.

 

 

Wbito mi wtedy  do głowy jedną, podstawową zasadę. Mężczyzna jest głową rodziny i czy on chce czy też nie chce, ale musi być decyzyjny wobec żony, dzieci.

 

Jeżeli mężczyzna w związku (rodzinie) nie jest decyzyjny= głowa rodziny to skutek będzie taki, jak o tym mówi pan prof. Zbigniew Lew Starowicz, który jest nie tylko seksuologiem, ale też od wielu lat prowadzi terapię par. Czas zaznaczyłem i zwróć uwagę na dekorację ścian:

 

 

 

Reasumując, jeśli twojemu mężowi zależy na rodzinie,  małżeństwie to musi zmienić swoje postępowanie wobec Ciebie. Bez względu na to czy ma na to ochotę czy też nie.

 

Gdy dawno dawno temu chodziłem na tzw. nauki przedmałżeńskie, to ksiądz dobrodziej bardzo ładnie ujął istotę problemu. 

 

Miłość żony do męża polega na dbaniu o jego wszelkie potrzeby, w tym potrzeby seksualne.  Miłość męża do żony polega na dbaniu o jej wszelkie potrzeby, w tym potrzeby seksualne.

 

Podpisuję się obiema rękami pod taką definicją. Twój mąż ma obowiązek zająć się tym problemem i tyle. Inaczej jedziecie w kierunku 

 

katastrofy.

 

Mam za sobą jakieś 30 lat małżeństwa, i siłą rzeczy bywam na imprezach typu  rocznica 40 czy też 30 lat małżeństwa i zawsze zadaję pytanie kobietom o tajemnicę ich sukcesu (zdanie mężczyzn mnie nie interesuje).  Proszę przy tym o szczerą wypowiedż. Zdania są zgodne, udane życie seksualne to warunek absolutnie konieczny, ale nie wystarczający. Nie będzie udanego życia seksualnego, gdy facet jest niedecyzyjną męską tzipą. Drugim warunkiem koniecznym jest lubić ze sobą spędzać czas i się nie nudzić przy tym.

 

Rozmowa, ewentualnie tzw. terapia małżeńska w mojej ocenie jest dobrym wyjściem. jak nie pomorze to nie zaszkodzi.

 

 



Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. 
 

Mam rozumieć, że stałeś się po terapii bardziej decyzyjny? 
 

Jak myślisz, z czego wynikała Twoja uległość względem żony? 
 

Czy Twoja żona jest typem „sama zrobię, sama zarobię, sama dam radę” ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lis95 napisał(a):

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. 
 

Mam rozumieć, że stałeś się po terapii bardziej decyzyjny? 
 

Jak myślisz, z czego wynikała Twoja uległość względem żony? 
 

Czy Twoja żona jest typem „sama zrobię, sama zarobię, sama dam radę” ? 

 

Nie ma za co dziękować, cieszę się, że jakoś tam pomogłem.  Masz powszechny i typowy problem, ale łatwy do rozwiązania.

 

Tak nie od razu stałem się decyzyjny, ale starałem się to zmienić i z czasem to się zmieniło, po prostu jeśli żona widziała jakieś moje zachowanie, które jej nie odpowiadało, to mogła śmiało mi  o tym powiedzieć bez obawy, że u mnie wystąpi tzw. "obraza majestatu".

 

W drugą stronę działało to tak samo. . Moja  uległość wobec żony brała się przede wszystkim z mojego braku doświadczenia, ja 

 

nie umiałem w kobiety i mojego zerowego (wcześniej przed żoną) powodzenia wśród kobiet. Bycie tzw. pantoflem i uległość 

 

wobec kobiet jest zachowaniem charakterystycznym dla mężczyzn "brzydkich", ale jak wiadomo jest to droga donikąd.  moja czcigodna małżonka twierdziła, że we mnie zakochała się dopiero po ślubie😂. Nie mogę wykluczyć, że jest to prawda.

 

 

"Czy Twoja żona jest typem „sama zrobię, sama zarobię, sama dam radę” ? "

Jest takim typem.

 

 

Moja żona była DDA, ojciec alkoholik, przemoc w domu itp. atrakcje. Najpierw skończyła liceum pielęgniarskie (aby mieć żródło utrzymania) i móc wybyć z domu, i będąc już pielęgniarką  cztery razy zdawała na medycynę, gdzie dostała się za czwartym razem.

To zawsze budziło mój szczery podziw i szacunek. No i ja bardzo lubię, gdy kobieta jest niezależna ode mnie finansowo. 

 

Co to mówi o jej charakterze? Mówi wszystko. U mnie w domu przez całe małżeństwo nie było ani jednej imprezy z alkoholem. Miałem

 

z nią taką umowę, że jeżeli chociaż raz przyjdę do domu w stanie "wskazującym", to się natychmiast rozstajemy. Ja wiem, że nie żartowała.

 

Ja zawsze byłem decydentem w podstawowych sprawach dotyczących rodziny (oczywiście z uwzględnieniem potrzeb żony).

 

Np. gdy szanowna małżonka nie mogła zajść w ciążę i in vitro okazało się nieskuteczne, to ja zdecydowałem, że adoptujemy, przy czym żona miała wybrać jakie (płeć itd.). Zdawałem się na kobiecą intuicję. Ja wybrałem szkołę dla dziecka, ja byłem od wywiadówek, odrabiania lekcji, egzekwowania obowiązków domowych itd.

 

Odkopałem historyjkę z mojego życia. Tak to mniej więcej wyglądało:

 

 

Edytowane przez Stefan Batory
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Stefan Batory napisał(a):

 

 

Tak nie od razu stałem się decyzyjny, ale starałem się to zmienić i z czasem to się zmieniło, po prostu jeśli żona widziała jakieś moje zachowanie, które jej nie odpowiadało, to mogła śmiało mi  o tym powiedzieć bez obawy, że u mnie wystąpi tzw. "obraza majestatu".

 

 

U nas tez bez obrazy ale skutek żaden :) 

44 minuty temu, Stefan Batory napisał(a):

 

W drugą stronę działało to tak samo. . Moja  uległość wobec żony brała się przede wszystkim z mojego braku doświadczenia, ja 

 

nie umiałem w kobiety i mojego zerowego (wcześniej przed żoną) powodzenia wśród kobiet. Bycie tzw. pantoflem i uległość 

 

wobec kobiet jest zachowaniem charakterystycznym dla mężczyzn "brzydkich", ale jak wiadomo jest to droga donikąd.  moja czcigodna małżonka twierdziła, że we mnie zakochała się dopiero po ślubie😂. Nie mogę wykluczyć, że jest to prawda.

 

Widzę dużo podobieństw. Również jestem pierwszą (a miejmy nadzieje ostatnią 🫠) partnerką mojego męża. 
Ale ja pokochałam męża na długo przed ślubem.

44 minuty temu, Stefan Batory napisał(a):

 

Moja żona była DDA, ojciec alkoholik, przemoc w domu itp. atrakcje.

 

Moj ojciec nigdy nie pił i do dziś ten stan rzeczy się utrzymuje. Ale jest hardcorowym religijnym frikiem. Bardzo mocno konserwatywny i potrafił tez siłą od dzieci egzekwować zasady. 

44 minuty temu, Stefan Batory napisał(a):

 

To zawsze budziło mój szczery podziw i szacunek. No i ja bardzo lubię, gdy kobieta jest niezależna ode mnie finansowo. 
 


Tez to lubię, choć aktualnie jestem „kurką domową” ale staram się żyć w trybie „przetrwanie”. Biorę na klatę to co jest i być musi.

 

44 minuty temu, Stefan Batory napisał(a):

 

 

 


Ciekawie nie powiem 😏

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.10.2023 o 17:14, Lis95 napisał(a):
W dniu 5.10.2023 o 17:14, Lis95 napisał(a):

 

 

 

U nas tez bez obrazy ale skutek żaden :) 

 

Moim zdaniem jest jedna dość istotna różnica. Ja wiedziałem, że jeżeli nie zmienię swojego postępowania wobec żony, to nasze małżeństwo nieuchronnie zakończy się rozwodem.

 

 

 

To o czym mówił pan profesor Zbigniew Lew Starowicz dotyczy przecież wszystkich związków (małżeństw). Wydaje mi się, że Twój mąż nie jest świadomy potencjalnych konsekwencji błędów popełnianych przez niego.

 

W dniu 5.10.2023 o 17:14, Lis95 napisał(a):
W dniu 5.10.2023 o 16:25, Stefan Batory napisał(a):

 

Moja żona była DDA, ojciec alkoholik, przemoc w domu itp. atrakcje.

 

Moj ojciec nigdy nie pił i do dziś ten stan rzeczy się utrzymuje. Ale jest hardcorowym religijnym frikiem. Bardzo mocno konserwatywny i potrafił tez siłą od dzieci egzekwować zasady. 

 

Mój ojciec nie tylko nie pił, ale nigdy w życiu nie miał w ustach papierosa. Był zatwardziałym ateistą. Twierdził,  ze człowiek uczciwy nie ma czego szukać w kościele katolickim😂. Tata wychował się w domu dziecka prowadzonym przez księży (gdzie przeszedł straszne rzeczy), co nie przeszkodziło mu zostać lekarzem, a to z kolei wymownie świadczy o Jego charakterze.

 

Najlepszy komplement, jaki słyszałem w życiu, to to, że jestem do ojca bardzo podobny (nie tylko chodzi tu o wygląd).

Ojciec zawsze w sytuacjach konfliktowych trzymał stronę mojej żony. Na religię chodziłem tylko dlatego, że Ojciec mnie o to poprosił, nie chciał aby moi katoliccy koledzy wyzywali mnie od Żydów i lali po mordzie.

 

Jestem dyplomowanym katolikiem i zarazem ateistą a moja żona była ultrasem katolickim- nie przeszkadzało nam to. Pamiętam jak moja córka wtedy lat 7 powiedziała do mnie pewnej niedzieli" Tatuś, nie idż z nami do kościoła, bo będziesz się nudził" 😂.

 

 

 

 

W dniu 5.10.2023 o 17:14, Lis95 napisał(a):

Ciekawie nie powiem

 

Moim zdaniem nie tyle ciekawe, co z perspektywy lat wydaje mi się to bardzo zabawne, ale tłumaczy skąd się brała moja uległość wobec żony.  postępowania z kobietami trzeba się jakoś nauczyć. Bez tego się nie da.

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.