Skocz do zawartości

Pochodzenie święta zmarłych


wrotycz

Rekomendowane odpowiedzi

 

Koniec października i początek listopada zawsze miały symboliczne znaczenie w dość zaskakującej liczbie tradycji odziedziczonych po dawnych czasach.

resize_1411385732.jpg

We współczesnym zachodnim świecie obserwujemy odrodzenie obchodzenia i świętowania Halloween, wywodzącego się z celtyckiego święta zmarłych[1] i pamięci o przodkach, którzy przyszli wcześniej. W swojej schrystianizowanej formie stanowi ono jedną trzecią tak zwanego Hallowmass Tridium[2], składającego się z Wigilii Wszystkich Świętych, Dnia Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego[3], trwającego od wieczora 31 października do 2 listopada. Współczesna perspektywa pozbawia Halloween jakiegokolwiek znaczenia poza pretekstem dla dzieci do objadania się słodyczami, a teraz także dla dorosłych, aby mieć pretekst do przebierania się w kostiumy i imprezowania. Pamiętam artykuł, który przeczytałem w magazynie Parade w 2010 roku, który dość skutecznie ilustrował ten redukcjonistyczny pogląd. Artykuł nosił tytuł "Lekcje z wielkiej dyni". Było to oczywiście odniesienie do wymyślonej postaci Linusa z komiksu Peanuts. Oto, co autor, Eric Konigsberg, miał do powiedzenia na temat Halloween.

 

"Prawdziwym geniuszem Wielkiej dyni może być sposób, w jaki wysyła ona inne świąteczne przypowieści poprzez to, że bohater szuka głębszego znaczenia w jedynym święcie, które nie ma prawdziwej lekcji do nauczenia. Czy jest jakiś inny dzień, który obchodzimy, a który jest tak pozbawiony moralnego lub historycznego znaczenia? Halloween istnieje dziś tylko po to, by dzieci mogły się przebierać, biegać po zmroku, jeść za dużo słodyczy i straszyć się nawzajem".

 

To wszystko, co ma do powiedzenia ten autor. Jednak z całym szacunkiem, jest on całkowicie pozbawiony pojęcia o prawdziwej historii tej starożytnej tradycji, ale najwyraźniej ma wrażenie, że wie wystarczająco dużo, aby mieć opinię, którą wyraża w krajowej publikacji. Jak się jednak przekonasz, jeśli wytrwasz w czytaniu tego artykułu i kilku innych, które nadejdą, jest o wiele, wiele więcej w tej sprawie, niż ten autor sobie wyobrażał.

 

Tak więc, dla kontrastu, chciałbym przedstawić pracę Roberta Granta Haliburtona (1831-1901)[4], XIX-wiecznego kanadyjskiego pisarza, antropologa i antykwariusza, założyciela Nova Scotian Institute of Natural Science i aktywnego członka towarzystw naukowych zarówno na kontynencie północnoamerykańskim, jak i europejskim. Napisał i opublikował liczne artykuły na temat nauki, historii i polityki. W świecie antropologicznym jest prawdopodobnie najbardziej znany z odkrycia nieznanego plemienia Pigmejów[5] żyjących w regionie Atlas w północno-zachodniej Afryce. Przez pewien czas był najbardziej znany z długiego artykułu, którego był autorem w 1868 roku, zatytułowanego Święto zmarłych[6]. Praca ta została w większości pominięta i zapomniana przez współczesną naukę, ale odkrycia w niej opisane nabrały nowego znaczenia dla naszych czasów.

 

W 1859 roku Haliburton odwiedził Anglię i postanowił przygotować referat, który miał zostać zaprezentowany przed londyńskim Towarzystwem Starożytności. Jako temat referatu wybrał zwyczaje związane z Dniem Zadusznym. Po spędzeniu pewnego czasu na badaniu i zbieraniu informacji Haliburton zdał sobie sprawę, że, jak to ujął:

"zbieżności w obchodzeniu tego święta przez różne narody były znacznie bardziej uderzające, niż przypuszczałem".

 

W wyniku tego uświadomienia sobie spędził wiele wolnego czasu w ciągu następnych 9 lat zaangażowany w badanie pochodzenia różnych festiwali i zwyczajów z całego świata związanych z datami od końca października do 2 listopada, a badania te zakończyły się jego artykułem z 1868 roku.

 

To właśnie wtedy, gdy doszedł do końca swoich przygotowań do artykułu z 1859 roku, Haliburton zdał sobie sprawę z czegoś, co najwyraźniej wywarło na nim bardzo silne wrażenie. Opisuje tę świadomość we wstępie do swojego Święta Zmarłych[7].

 

"... nowy i najbardziej zaskakujący fakt został odkryty, gdy przyszedłem przeczytać przygotowany przeze mnie artykuł... niezwykłe było to, że święto zmarłych wśród starożytnych Peruwiańczyków obchodzone było w tym samym dniu, co przez Hiszpanów, a mianowicie w Dzień Zaduszny, 2 listopada. Również uważałem to jedynie za ciekawy zbieg okoliczności; ale powszechnie obserwowano to w listopadzie zarówno na południe, jak i na północ od równika, co było tak niezwykłe, że było oczywiste, że cokolwiek może być przyczyną, musi to być coś dotychczas nieznanego. . ."

 

Czymkolwiek było to nieznane dotąd coś, co zainspirowało ten "ciekawy zbieg okoliczności" w odniesieniu do uniwersalności Święta Zmarłych, dalsze badania ujawniły Haliburtonowi, że święto to:

"... jest obecnie lub było dawniej obchodzone na początku listopada przez Peruwiańczyków, Hindusów, mieszkańców wysp Pacyfiku, mieszkańców wysp Tonga, Australijczyków, starożytnych Peruwiańczyków, starożytnych Egipcjan i północne narody Europy, i trwało przez trzy dni wśród Japończyków, Hindusów[8], Australijczyków, starożytnych Rzymian i starożytnych Egipcjan ".

 

Haliburton dokonał ważnego skoku koncepcyjnego, gdy zauważył, że

"Było oczywiste, że jednolitość nie mogła być spowodowana ani zachowana przez żaden znany nam obecnie kalendarz i że święto musiało być pierwotnie regulowane przez jakiś widoczny znak lub znak, który natura dostarczyła naszym przodkom i Peruwiańczykom".

 

Może to być jedyny racjonalny wniosek, chyba że jednolitość tradycji była w rzeczywistości tylko zbiegiem okoliczności. Jeśli jednak nie był to zbieg okoliczności, to pytanie, na które należy odpowiedzieć, brzmi: co mogło być widocznym znakiem lub znakiem dostarczonym przez Naturę zarówno Peruwiańczykom, jak i Europejczykom? Haliburton pyta:

"w jaki sposób ta jednolitość w czasie obchodów została zachowana, nie tylko w odległych częściach globu, ale także przez ten ogromny upływ czasu, odkąd ... Indoeuropejczycy po raz pierwszy odziedziczyli to pierwotne święto ze wspólnego źródła?"

 

Powołując się na ideę "wspólnego źródła", Haliburton wkracza na kontrowersyjne terytorium, nie tylko w jego czasach w latach sześćdziesiątych XIX wieku, ale także dzisiaj, ponieważ wspólne źródło implikuje dyfuzję kulturową[9], model prehistorii, którego unika większość współczesnych naukowców, ponieważ zbytnio sugeruje "zaginioną cywilizację".
Haliburton odniósł się do nienazwanego starego pisarza, który pyta:

"dlaczego przypuszczamy, że duchy zmarłych są bardziej obecne w Halloween niż w jakiejkolwiek innej porze roku?".

 

Odpowiedź na to pytanie jest pełna implikacji. Wskazówki można można znaleźć w różnych zwyczajach związanych z tą datą i jej obchodami. Istotne podobieństwo w różnych tradycjach obejmowało zapalanie pochodni i ognisk. Haliburton wspomina
Celtyckie korzenie Halloween oznaczają początek celtyckiego Nowego Roku.

 

"Halloweenowe pochodnie Irlandczyków[10], Halloweenowe ogniska Szkotów[11], ogniska Coel Coeth Walijczyków[12] i ogniska Tindle w Kornwalii[13], zapalane w Halloween, są wyraźnymi pamiątkami zwyczaju występującego niemal wszędzie podczas obchodów święta wszędzie podczas obchodów święta zmarłych".

 

Odkryto kolejne uderzające podobieństwa.

 

"Odkrywamy również, że pod koniec października Hindusi, podobnie jak my, mają trzy dni związane ze świętem zmarłych. W listopadzie miało miejsce pierwotne święto zmarłych, odziane w zasłonę egipskiej mitologii. Isia, uroczysta żałoba po bogu Ozyrysie . . trwała trzy dni i rozpoczynała się o zachodzie słońca, podobnie jak Lemuria Rzymian i święto zmarłych wśród Persów i innych narodów".

 

Dowiedział się, że w Persji istniało święto rolnictwa i śmierci oraz że w starożytnym kalendarzu perskim miesiąc tego święta, listopad, był poświęcony aniołowi rolnictwa i śmierci. Dowiedział się, że w Peru miesiąc odpowiadający listopadowi był "miesiącem noszenia zwłok". W obu przypadkach, jak zauważa Haliburton, festiwal "rozpoczynał się wieczorem od Halloween, które było uważane za szczególnie święte". Haliburton dowiedział się, że na Cejlonie odbywał się festiwal upamiętniający żniwa i zmarłych, który miał miejsce na początku listopada. Mówiąc prościej, Haliburton zdał sobie sprawę, że na całym świecie, na obu półkulach, kultury od czasów starożytnych do XIX wieku obserwowały porównywalne obchody zmarłych i przodków, z wieloma szczegółami tych uroczystości zaskakująco podobnymi w czasie i geografii.

Scorpio.jpg

Od 23 października do 22 listopada Słońce przechodzi przez znak Skorpiona. Znak ten tradycyjnie kojarzony jest ze śmiercią. Oczywiście w północnych umiarkowanych szerokościach geograficznych jest to znak, w którym następują żniwa i śmierć lub uśpienie królestwa roślin, co jest kwestią życia i śmierci dla społeczeństwa opartego na rolnictwie. Skorpion jest znakiem zodiaku przypisanym do 13. klucza głównych atutów talii Tarota: Śmierć. Obrazy na tej karcie odnoszą się bezpośrednio do symbolicznych znaczeń leżących u podstaw starożytnego Święta Zmarłych.

 

Jak można podejrzewać, aby wyjaśnić to symboliczne znaczenie, musimy zwrócić się do królestwa astronomii. I to właśnie zrobił R. G. Haliburton. Stawia pytanie, a następnie wskazuje kierunek odpowiedzi:

"Jak zatem można było uzyskać taki wynik? Było oczywiste, że festiwal musiał być regulowany przez jakiś widoczny znak lub znak, który dostarczyła natura - taki jak wschód jakiejś konstelacji".

 

"Jakaś konstelacja?" Odpowiedź została mu objawiona podczas studiowania starożytnych kalendarzy:

"Ale badając kalendarze starożytnych ras, znajdujemy w Persji, Indiach, Egipcie i Peru, że miesiąc, w którym przypada nasze święto pierwszego listopada, nosi w samej nazwie niezwykłe piętno dawnego związku albo z Plejadami, albo ze świętem zmarłych".

 

Tak właśnie było, tajemnica powszechnego Święta Zmarłych tkwiła "w samej jego nazwie". Haliburton zauważa ponadto, że

"W starożytnym kalendarzu egipskim to samo podobieństwo można prześledzić między nazwą Plejad, która wśród Hebrajczyków i Chaldejczyków brzmi Athor-aye, a nazwą egipskiego miesiąca listopada, czyli Athor. Arabska nazwa Plejad, Atauria, również sugeruje podobieństwo".

 

TauridsARTv2.jpg

 

Tak więc związek, wspólny element łączący różne kultury na całym świecie poprzez obchodzenie tego święta, był ukryty w samym języku, związek między nazwą Plejad a listopadem. Pod względem językowym Athor sugeruje oczywiście egipską boginię Hathor i wczesne powiązanie, a Atuaria odnosi się do Taurusa, Niebiańskiego Byka, którego ramię w klasycznych tradycjach astrologii zajmuje nie kto inny jak Plejady. W obliczu tych informacji Haliburton zadał oczywiste pytanie, do którego powrócimy w przyszłym miesiącu.

 

"Naturalnie nasuwa się pytanie, skąd wzięła się ta cześć dla konstelacji, która przynajmniej wśród nas nie jest już czczona". Odpowiedź na to pytanie konfrontuje nas być może z jednym z najgłębszych uświadomień dostępnych dla rasy ludzkiej w drugiej dekadzie XXI wieku. A wskazówka kryje się na widoku w być może najstarszym święcie znanym historii, zachowanym do dziś w wesołości Halloween, tradycji ostatecznie wywodzącej się ze starożytnego Święta Zmarłych i Przodków, którego początki sięgają najgłębszych rytuałów ozyriackich starożytnego Egiptu - i nie tylko - śmierci i zmartwychwstania duszy oraz śmierci i zmartwychwstania świata.

 

----

1. Samhain /ˈsɑːwɪn/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Samhain

2. Allhallowtide
https://en.wikipedia.org/wiki/Allhallowtide

3. Zaduszki
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zaduszki

4. Robert Grant Haliburton
https://en.wikipedia.org/wiki/Robert_Grant_Haliburton

5.
https://books.google.com/books?id=-M0TAAAAYAAJ&pg=PA16&dq=pygmies,+atlas+africa,+discovery,+robert+grant+haliburton&hl=en&sa=X&ved=0ahUKEwi-hLL344_KAhUU-mMKHZzJAXAQ6AEIHzAA#v=onepage&q=pygmies%2C atlas africa%2C discovery%2C robert grant haliburton&f=false

6. The Festival of the Dead
http://adsabs.harvard.edu/full/1920JRASC..14...19H

7. Haliburton - Festival of the Dead
http://dalspace.library.dal.ca/bitstream/handle/10222/10093/NSIS_v01_Pt01_Haliburton_Festival_dead.pdf

8. Durgapudźa
https://pl.wikipedia.org/wiki/Durgapudźa

9. Dyfuzja kulturowa
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dyfuzja_kulturowa

10.
http://media.ireland.com/index.php?p=n&mr=1&id=3868
11.
http://www.scotsman.com/heritage/people-places/halloween-s-scottish-connections-1-3929019
12.
http://www.sacred-texts.com/pag/boh/boh12.htm
13.
https://en.wikipedia.org/wiki/Allantide

14. Mit Ozyrysa
https://en.wikipedia.org/wiki/Osiris_myth

--
Automatyczne tłumaczenie (deepl) artykułu "Dzień umarłych, cz.1".

 

  • Like 6
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po odkryciu powszechności podobnego festiwalu odbywającego się co roku o tej samej porze w kulturach na całym świecie, odległych od siebie w czasie i przestrzeni, Haliburton naturalnie zapytał, co może być ostateczną przyczyną tego zjawiska, które, jak zdał sobie sprawę, było czymś nierozpoznanym przez naukowców jego czasów. Logicznie przypuszczał, że opiera się ono na "jakimś widocznym znaku lub znaku dostarczonym przez naturę - takim jak wschód jakiejś konstelacji".

 

Studiując starożytne kalendarze i etymologię egipskich, chaldejskich, hebrajskich i arabskich nazw miesiąca listopada, zrozumiał, że konstelacją, o której mowa, były Plejady, znane w świecie klasycznym jako Siedem Sióstr, wokół których istniała bogata mitologia. W rzeczywistości Plejady nie są zwykle uważane za konstelację samą w sobie, a raczej stanowią część Byka Byka, w szczególności zajmując pozycję ramienia byka w większości tradycyjnych przedstawień. Plejady to młoda gromada gwiazd znajdująca się w odległości około 444 lat świetlnych od Ziemi.

 

https://web.archive.org/web/20160128211625im_/http://sacredgeometryinternational.com/wp-content/uploads/2016/01/Pleiades_composite.jpg
Po lewej: deszcz meteorów Taurydów. U góry po prawej: Plejady znajdujące się na ramieniu Byka. U dołu po prawej: Mityczne 7 sióstr.

 

Na średnich szerokościach geograficznych półkuli północnej Taurus, a więc i Plejady, wschodzi o zachodzie słońca jesienią. Zazwyczaj to pierwsze pojawienie się Plejad na wschodnim niebie tuż po zachodzie słońca ma miejsce od połowy do końca października. Innym sposobem myślenia o tym jest to, że Słońce i Plejady znajdują się bezpośrednio naprzeciwko siebie na niebie, 180 stopni od siebie. Oznacza to również, że gdy Słońce wschodzi rano na wschodzie, Plejady zachodzą na zachodzie. Haliburton zrozumiał więc, że Plejady rzeczywiście służyły jako znacznik kalendarza w wielu starożytnych kulturach.

 

Ale Plejady to coś więcej niż ich stosunkowo prosta funkcja regulatora kalendarza rocznego. Jedną z oczywistych okoliczności, które wynikają z tego czasu, jest to, że około północy Plejady osiągają kulminację na lokalnym południku. Innymi słowy, dla obserwatora na półkuli północnej, pod koniec października i listopada, Plejady będą widoczne bezpośrednio na południe o północy, zajmując pozycję zwornika w łuku królewskim pasma zodiakalnego lub płaszczyzny ekliptyki. Można to łatwo potwierdzić, po prostu wychodząc o tej porze roku o północy i kierując się na południe. Dla obserwatora na średnich szerokościach geograficznych półkuli północnej Plejady będą znajdować się na wysokości od 60 do 75 stopni nad południowym horyzontem. Pod koniec listopada i na początku grudnia Plejady o północy będą znajdować się dalej na zachód, ale nadal wyraźnie widoczne.

 

Halloween_Astronomy.jpg
1. Od połowy do końca października, Słońce wschodzi w Pannie 2. I odwrotnie, Plejady zachodzą na zachodzie. 3. Plejady przechodzą przez lokalny południk około północy * zmienia się nieznacznie w zależności od długości geograficznej i epoki

 

Pleiades_Culmination_Local_Meridian.jpg

Niebo o północy w dzień zmarłych: Patrząc na południe od średnich szerokości geograficznych, zielona linia to południk lokalny

 

Ale co to ma wspólnego z Halloween lub Świętem Zmarłych?
Tutaj odkrycia Haliburtona wykraczają poza zwykłe zainteresowanie akademickie, ponieważ w trakcie swoich badań doszedł do zaskakującego wniosku. Jak relacjonuje:

"Niezwykły fakt ... został przypadkowo narzucony mojej uwadze: pamięć o potopie była przez Meksykanów, Egipcjan i Żydów związana z tą samą porą roku, a przez dwa ostatnie narody, a także w Grecji ... i z tym dniem znalazłem kilka bardzo osobliwych przesądów związanych, na wyspach Pacyfiku, a także wśród większości starożytnych narodów. Zarówno wśród Azteków, jak i Egipcjan, potop był upamiętniany na początku roku Plejad, tj. gdy konstelacja ta osiągała kulminację o północy".

 

Był to rzeczywiście niezwykły fakt. Pamięć o potopie była związana z tą samą porą roku i z Plejadami przez wiele kultur na całym świecie na przestrzeni tysiącleci. Jak można to wyjaśnić? Jak większość półpiśmiennych ludzi obecnie wie, historia wielkiego potopu niszczącego świat nie była w żaden sposób ograniczona do biblijnej historii Noego, ale była widoczna w takiej czy innej formie w całym starożytnym świecie. Jaki był związek między tradycją potopu a Plejadami?

Odpowiedzi na to pytanie udzielił astronom Stansbury Hagar w 1931 roku. W artykule opublikowanym w czasopiśmie Popular Astronomy w sierpniowo-wrześniowym numerze tego samego roku Hagar omówił tradycje z prekolumbijskiego Meksyku, które niedawno zwróciły uwagę świata akademickiego.

 

"Przed przybyciem pierwszych Hiszpanów do Meksyku, ponad 400 lat temu, a prawdopodobnie znacznie wcześniej, Meksykanie opowiadali o pewnych gwiazdach zwanych Tzontemocque lub Spadającymi Włosami[15], które spadały z nieba na ziemię wraz z Panem Umarłych. Ich upadek był corocznie upamiętniany podczas festiwalu Quecholli[16], który podobno odbywał się pod koniec października.  Festiwal ten i spadające gwiazdy były związane z końcem świata".

 

"Pewne gwiazdy zwane Tzontemocque lub Spadające Włosy, które spadły z nieba na ziemię wraz z Panem Umarłych!". Jeśli byłeś regularnym czytelnikiem tych kolumn w ciągu ostatnich kilku lat, powinieneś natychmiast dostrzec znaczenie tej tradycji. Odniesienie do spadających gwiazd związanych z końcem świata nie mogło być bardziej rażące! Możemy sobie przypomnieć, że wśród naocznych świadków wielkiego kosmicznego wydarzenia tunguskiego z 1908 roku było wielu, którzy wierzyli, że nadszedł koniec świata. Hagar ujawnia więcej szczegółów na temat znaczenia tych tradycji starożytnego Meksyku.

 

"Pan Umarłych zarządzał Świętem Umarłych poprzedzającym Quecholli, podczas którego duchy zmarłych miały powrócić na ziemię z Krainy Dusz na niebie. Bez wątpienia wierzono, że towarzyszyło im ich bóstwo, którego upadek jest wspomniany w rytuale. Na arkuszu 8 Mexican Vaticanus 3773, a także w Borgian i innych kodeksach, te Gwiazdy Spadających Włosów są przedstawione jako spadające z nieba na ziemię w towarzystwie wielu innych gwiazd, dodatkowo identyfikowanych przez konwencjonalne symbole gwiazd obok nich".

 

Myślę, że większość czytelników, którzy mają choćby minimalną świadomość astronomiczną, bez trudu dostrzeże tu nawiązanie do deszczu meteorytów. Obraz jest potężny. Pan Umarłych w towarzystwie wielu innych gwiazd, spadający na Ziemię, jest bardzo przekonującym przedstawieniem strumienia meteorów w połączeniu z jego kometą macierzystą. Należy pamiętać, że strumienie meteorów są produktem ubocznym rozpadających się komet. Hagar wskazuje, że Kodeks Watykański pochodzi sprzed pierwszego wejścia Hiszpanów i zachowuje tradycje, które były starożytne w czasie, gdy Kodeks został zapisany. W końcu dochodzi do wniosku, że

"Na podstawie tych faktów wydaje się dość pewne, że Tzontemocque były meteorami listopadowymi, których spadające włosy odnosiły się do ognistych śladów pozostawionych za nimi... Wydaje się jednak, że Meksykanie rozróżniali różne grupy meteorów, ponieważ odnoszą się do upadku Tzontemocque w dniu Pierwszego Orła, który odnosi się do Taurusa, a zatem wydaje się odnosić do meteorów Taurydów. Koniec świata byłby naturalnie związany ze wspomnieniem jednego z wielkich deszczów meteorów w listopadzie, kiedy wszystkie gwiazdy zdawały się spadać z nieba".

 

jgfjfdfg.jpg


Implikacje tych spostrzeżeń są ogromne. Jeśli weźmiemy pod uwagę oczywiste znaczenie tej tradycji, doprowadziłoby nas to do przekonania, że w festiwalu Quecholli zachowała się pamięć o ogromnym zniszczeniu dokonanym na przodkach prekolumbijskich Meksykanów przez wielki deszcz meteorytów. Ale jeśli tak jest w rzeczywistości, to co z innymi kulturami, które wiązały legendę o wielkim potopie z Plejadami?

Astronomowie rozpoznają wiele strumieni meteorów, które przecinają ścieżkę Ziemi w trakcie jej rocznego obiegu wokół Słońca. Meteory te są pozostałościami po kometach, które krążyły w wewnętrznym Układzie Słonecznym i z czasem rozpadły się, pokrywając swoją orbitalną ścieżkę szczątkami powstałymi w wyniku ich stopniowego rozpadu. Kiedy Ziemia przechodzi przez jeden z tych strumieni, powstaje deszcz meteorów, którego eliptyczna trasa prowadzi wokół Słońca i zazwyczaj poza orbitę Jowisza i z powrotem. Wiele strumieni meteorów wciąż ma powiązaną kometę na swojej orbitalnej ścieżce. Na przykład słynna kometa Halleya wygenerowała strumień meteorów Eta Aquarids, Perseidy są produktem fragmentacji komety Swift-Tuttle i tak dalej.

 

Obserwatorzy patrzący w kierunku zbliżającego się strumienia, czyli patrzący w górę rzeki, zauważą, że strumień wydaje się emanować z określonego punktu w przestrzeni. Punkt ten nazywany jest "radiantem", ponieważ wszystkie zbliżające się meteory sprawiają wrażenie, jakby promieniowały z tego miejsca. Ścieżki poszczególnych meteorów są w rzeczywistości równoległe, a wrażenie promieniowania z jednego punktu jest iluzją perspektywy, podobnie jak równoległe szyny torów kolejowych wydają się zbiegać w oddali. Nazwa konkretnego strumienia meteorów pochodzi od konstelacji, w której znajduje się punkt promieniowania, więc na przykład Leonidy są nazwane od konstelacji Lwa, ponieważ jest to grupa gwiazd, z której wydaje się emanować strumień. Geminidy są nazwane od gwiazdozbioru Bliźniąt i tak dalej. Oczywiście należy pamiętać, że strumień meteorów tak naprawdę nie pochodzi z żadnej konkretnej konstelacji, a raczej jego tor lotu jest zestawiony z tłem konstelacji. Tak więc, oczywiście, strumień meteorów Taurydów,
który Ziemia przecina dwa razy w roku, został nazwany na cześć gwiazdozbioru Byka (Taurus).

 

Ale tutaj zaczyna się robić ciekawie. Punkt promieniowania listopadowych Taurydów jest niemal bezpośrednio zestawiony z Plejadami, prawie jak "oko byka", tworząc iluzję, że strumień meteorów Taurydów emanuje z tej wyjątkowej gromady gwiazd. I to wydarzenie, gdy meteory roju Taurydów przecinają orbitę Ziemi na przełomie października i listopada, w czasie, gdy Plejady znajdują się wyraźnie nad horyzontem.

 

Co zatem astronomowie wiedzą o strumieniu meteorów Taurydów? Czy to możliwe, że ten strumień kosmicznych śmieci był odpowiedzialny za duże kosmiczne spotkanie? Czy to możliwe, że takie spotkanie mogło wywołać masową śmiertelność wśród ludzi? Czy możliwe jest, że pamięć o tym wydarzeniu zachowała się w postaci licznych festiwali i obserwacji z całego starożytnego świata upamiętniających zmarłych? Czy jest możliwe, że tradycja ta przetrwała do dziś w formie Halloween?

 

I ostatnia uwaga: po raz kolejny kosmos próbuje zwrócić naszą uwagę. W czasie, gdy pisałem pierwszą część tego artykułu, wprowadzając ideę dużego kosmicznego uderzenia przez kometę lub asteroidę stojącą za pochodzeniem starożytnego Dnia Zmarłych, a tym samym Halloween, obiekt 2015 TB145[17] nie został jeszcze odkryty. Do tej pory miliony ludzi widziały mroczne obrazy tej "martwej komety" z jej twarzą przypominającą czaszkę, gdy w Halloween, 31 października 2015 r., minęła Ziemię, przechodząc tuż poza orbitą Księżyca.

 

skull2015-TB145_620x400.jpg
“martwa kometa” Asteroida 2015 TB145

 

Obiekt TB145 o średnicy 650 m był około 60 do 70 razy masywniejszy niż obiekt tunguski z 1908 roku. Gdyby uderzył w Ziemię, poruszając się ze zmierzoną prędkością 35 km/s, życie dużego odsetka populacji Ziemi nagle drastycznie by się zmieniło. Siła uwolniona podczas uderzenia byłaby równoważna około 50-100 największym bombom wodorowym kiedykolwiek testowanym przez USA, które eksplodowałyby jednocześnie. Mogłoby to z łatwością spowodować śmierć dziesiątek milionów ludzi, gdyby uderzyło w zaludniony region lub spowodować poważne tsunami, gdyby uderzyło w ocean. Około 25 000 km kwadratowych lądu zostałoby całkowicie unicestwionych. Światowa gospodarka doznałaby szoku, po którym powrót do normalnego funkcjonowania zająłby lata.

Zagrożenie kosmicznym uderzeniem jest bardzo realne. Wiedzieli o tym nasi przodkowie, a Kosmos nieustannie nam o tym przypomina. To od nas zależy, czy wiedza ta zwiastuje katastrofę, czy szansę.

 

----

15. Tzontemocque or Falling Hairs
http://adsabs.harvard.edu/full/1931PA.....39..399H

16. Quecholli festival
https://www.wdl.org/en/item/6714/

17. 2015 TB145
http://earthsky.org/todays-image/images-asteroid-comet-2015-tb145-october-201
https://en.wikipedia.org/wiki/2015_TB145

--
Dzień umarłych, cz. 2

 

  • Like 4
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcześniej napisałem serię artykułów poświęconych niezwykłemu kosmicznemu wydarzeniu tunguskiemu z 30 czerwca 1908 roku[18]. W artykule z października 2015 roku napisałem:

"Badając zjawisko meteorytów i impaktów od wielu dziesięcioleci, mam wrażenie, że częstotliwość poważnych zdarzeń uderzeniowych w skali Tunguski i większych, z pewnymi wyjątkami, była rażąco niedoceniana przez większość społeczności naukowej".

 

Do powodów, dla których uważam, że jest to prawda, powrócę bezpośrednio. Ale zanim to zrobię, chciałbym zwrócić uwagę czytelnika na inne powiązanie, które dostarcza potężnej wskazówki do zrozumienia przeszłych wydarzeń, które doprowadziły do obserwacji na całej planecie festiwalu upamiętniającego nie tylko zmarłych przodków, ale także bezimienne masy, które uległy wielkiej powodzi niszczącej świat. Festiwal ten odbywał się powszechnie od końca października do początku listopada, co przypadkowo jest szczytem jesiennego deszczu meteorów Taurydów. Odwoływałem się do prac Roberta Granta Haliburtona i Stansbury'ego Hagara, którzy uznali centralną rolę meteorów Taurydów w motywowaniu starożytnych ludów do corocznego świętowania pamięci o głębokim wydarzeniu, które zakończyło jeden świat i zainaugurowało inny o tej porze roku, kiedy Plejady wzeszły o zachodzie słońca i osiągnęły kulminację o północy - wydarzenie, którego pamięć została zachowana w opowieści o potężnej powodzi, która pozostawiła tylko kilku
ocalałych, aby ponownie zaludnić świat.

 

Taurid_Infographic_2-2.jpg

 

Screen-Shot-2016-01-27-at-4.51.44-AM.png
Rój Taurydów i orbita Ziemi


Oto więc powiązanie: Ziemia, na swojej orbicie wokół Słońca, dwukrotnie przecina strumień meteorów Taurydów. Przejście na przełomie października i listopada ma miejsce, gdy strumień zbliża się do Słońca, a około 8 miesięcy później Ziemia przecina strumień pod koniec czerwca, gdy strumień oddala się od Słońca w kierunku orbity Jowisza. Oznacza to, że można zobaczyć meteory uderzające w ziemską atmosferę jesienią, ponieważ obserwator będzie patrzył z dala od Słońca, w kierunku gwiazdozbioru Byka i Plejad, który zajmuje punkt promieniowania strumieni Taurydów. Strumień meteorów latem jest generalnie niewidoczny, ponieważ aby zobaczyć meteory, trzeba patrzeć w kierunku Słońca. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy meteor jest znacznych rozmiarów. I prawdopodobnie tak właśnie stało się rankiem 30 czerwca 1908 roku, w szczycie letnich Taurydów, kiedy kosmiczny obiekt Tunguska był widziany emanujący z SE, zza wschodzącego Słońca! To sprawia, że najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem pochodzenia obiektu tunguskiego jest to,
że był on członkiem strumienia meteorów Taurydów, ponieważ pojawił się zarówno we właściwym miejscu na niebie, jak i we właściwej porze roku.

 

Pleiades_composite.jpg

Po lewej: deszcz meteorów Taurydów. U góry po prawej: Plejady znajdujące się w ramieniu Byka. Prawy dolny róg: Mityczne 7 sióstr

 

Isaac Asimov, w swoim wstępie do wydanej w 1976 roku książki "The Fire Came By" autorstwa Johna Baxtera i Thomasa Atkinsa, zachwycił się nie tylko czasem wydarzenia tunguskiego, podobnie jak Fred Whipple, którego opisałem wcześniej, ale także geograficznym umiejscowieniem tego wydarzenia. Wskazał, że "to był niesamowity upadek. Z jednej strony wyrządził ogromne szkody, ponieważ spadł w lesie i powalił wszystkie drzewa na dziesiątki kilometrów we wszystkich kierunkach. Z drugiej strony wyrządził bardzo małe szkody, ponieważ nie zabił ani jednego człowieka. Zastanów się, jakie to musiało być niezwykłe". (Teraz wiemy, że być może kilka osób zginęło lub przynajmniej zmarło później z powodu odniesionych obrażeń. Ale to nie neguje punktu Asimova). Omawia on fakt, że około 70 procent powierzchni Ziemi to woda, która nie zachowałaby dowodów tego wydarzenia, ale prawdopodobnie mogłaby wywołać niszczycielskie tsunami. Wskazuje ponadto, że około 15 procent powierzchni lądowej globu zajmują ludzie i wytwory naszej cywilizacji, a eksplozja nad którymkolwiek z tych obszarów mogłaby spowodować znaczne zniszczenia i śmierć.

 

Kolejne 10 procent planety pokryte jest lodem i gdyby eksplozja nastąpiła nad wielkimi lodowcami Grenlandii lub Antarktydy, mogłoby dojść do poważnego topnienia i sejsmicznego pękania lodu, co doprowadziłoby do katastrofalnych skutków w skali regionalnej. Gdyby zdarzenie miało miejsce tylko nieco dalej na północ niż miało to miejsce, miałoby miejsce nad wieczną zmarzliną, a wtedy nie doszłoby do zniszczenia lasów, które naukowcy mogliby badać. Asimov kończy swoje wprowadzenie dość interesującą myślą: "Być może nie więcej niż 5 procent powierzchni Ziemi mogło otrzymać uderzenie z 1908 roku bez żadnych szkód dla ludzkiego życia i mienia. Przy szansach dwadzieścia do jednego, upadek ten odbył się bezpiecznie (z ludzkiego punktu widzenia). Z tego samego powodu miejsce, w którym doszło do upadku, było niedostępne (w przeciwnym razie zostałoby zaludnione) i minęły lata, zanim można było zbadać okolicę. Dopiero wtedy zaczęła się prawdziwa tajemnica... weźmy pod uwagę, że upadek zdołał znaleźć jedno na dwadzieścia miejsc, w których nie wyrządziłby żadnych szkód, prawie tak, jakby ktoś humanitarnie próbował uniknąć...". Na razie nie będę śledził implikacji toku myślenia Asimova, poza podkreśleniem, że mamy tu do czynienia z podwójnym zbiegiem okoliczności. Po pierwsze, jak powiedział Fred Whipple zauważył, że gdyby zdarzenie miało miejsce nawet kilka lat wcześniej, nie byłoby sejsmometrów ani barografów, które od tego czasu zapewniły tak wiele dodatkowego wglądu i zrozumienia tego zjawiska, a po drugie, wyjątkowa lokalizacja na planecie, jak wskazał Asimov.

 

A teraz dowiadujemy się, że wielki bolid był najprawdopodobniej członkiem wielkiego kosmicznego systemu meteorów, który kiedyś mógł poważnie wpłynąć na Ziemię, dając początek mitom, legendom i uroczystościom o końcu świata!

 

Wróćmy teraz do kwestii częstotliwości takich zdarzeń i powodów, dla których uważam, że liczba poważnych uderzeń kosmicznych w najnowszej historii Ziemi została niedoszacowana.

Dowody, które przedstawię w tym i kilku następnych artykułach, ujawniają to, co uważam za największą niedocenianą i nierozpoznaną siłę napędową w historii ludzkości - wpływ domeny kosmicznej na świat tutaj na dole.

 

Cofnijmy się w historii do lat pięćdziesiątych XIX wieku. W tym czasie wielki brytyjski archeolog, znawca pisma klinowego, historyk sztuki, pisarz, polityk i dyplomata Sir Austen Henry Layard prowadził wykopaliska w ruinach pałacu królewskiego w Niniwie, obecnie na terenie dzisiejszego Iraku. Podczas tych wykopalisk Layard odkrył ogromny, zaginiony pałac z 71 pokojami i masywnymi płaskorzeźbami. Odkrył także ogromną bibliotekę Aszurbanipala z 22 000 zapisanych glinianych tabliczek. Ale to, co nas tutaj interesuje, to jego odkrycie glinianej tabliczki, która obecnie znajduje się w Muzeum Brytyjskim.


Assyrian_Meteor_Tablet-1.jpg


Ta okrągła tabliczka o średnicy około 6 cali zawiera dziwne oznaczenia, które od dawna są tajemnicą dla naukowców. Jednak w 2008 roku dwóm naukowcom udało się rozszyfrować znaczenie dziwnych glifów zapisanych na tym kamieniu. Brytyjski Telegraph z 31 marca 2008 roku opisał tę historię[21]. Korespondent naukowy Nic Fleming pisze:

"Brytyjscy naukowcy rozszyfrowali tajemniczą starożytną glinianą tabliczkę i wierzą, że rozwiązali zagadkę uderzenia gigantycznej asteroidy ponad 5000 lat temu. Teraz naukowcy twierdzą, że ich tłumaczenie symboli na gwiezdnej mapie ze starożytnej cywilizacji zawiera notatki na temat szerokiej na kilometr asteroidy, która później uderzyła w Ziemię - co mogło spowodować dziesiątki tysięcy zgonów. Tabliczka, wystawiona w British Museum, przedstawia rysunki konstelacji i tekst oparty na piktogramach, znany jako pismo klinowe - używany przez Sumerów, najwcześniejszą znaną cywilizację na świecie. Teraz Alan Bond, dyrektor zarządzający firmy Reaction Engines zajmującej się napędami kosmicznymi, i Mark Hempsell, starszy wykładowca astronautyki na Uniwersytecie w Bristolu, złamali kod pisma klinowego i wykorzystali program komputerowy, który może zrekonstruować nocne niebo sprzed tysięcy lat, aby przedstawić nowe wyjaśnienie. Uważają, że ich obliczenia dowodzą, że tabliczka - kopia wykonana przez asyryjskiego skrybę
około 700 roku p.n.e. - jest notatnikiem sumeryjskiego astronoma rejestrującym wydarzenia na niebie 29 czerwca 3123 roku p.n.e."

 

Mam nadzieję, że każdy czytelnik tych artykułów natychmiast rozpozna znaczenie daty 29 czerwca. Chociaż w tym momencie nie możemy udowodnić, że obiekt ten był członkiem strumienia meteorów Taurydów, z pewnością wydaje się to prawdopodobne. Należy docenić, że gdyby obiekt o szerokości kilometra faktycznie uderzył w Ziemię około 3123 r. p.n.e., byłoby to wydarzenie o implikacjach ogólnoświatowych. Ale jeśli obiekt kosmiczny uderzył w Ziemię jakieś 5100 lat temu, to gdzie to się stało? Do tego pytania jeszcze powrócę.


----

18. Tunguska - wielki syberyjski piorun
http://web.archive.org/web/20160114141642/http://sacredgeometryinternational.com/category/tunguska-the-great-siberian-thunderbolt

 

19. Austen Henry Layard
https://en.wikipedia.org/wiki/Austen_Henry_Layard

 

20. Niniwa
https://pl.wikipedia.org/wiki/Niniwa

 

21. Clay tablets hold clue to steroid mystery

https://www.telegraph.co.uk/news/science/science-news/3337909/Clay-tablet-holds-clue-to-asteroid-mystery.html

 

--
Dzień umarłych, cz. 3

 

Edytowane przez wrotycz
  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, przeleciałem wzrokiem i na więcej w tym temacie mnie nie stać, nie uważam żebym czegoś mądrego się nauczył z jakichkolwiek obrzędów czy wiedzy o nich, to taki umysłowy wirus - zajmuje moc obliczeniową a nic nie daje. 

 

Szkoda czasu na bajki, rzeczywistość jest jedna a moje modły cmentarne raczej jej nie zmienią.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Imiennik said:

Cóż, przeleciałem wzrokiem i na więcej w tym temacie mnie nie stać

 

Czyt. Nie wiem ale się wypowiem.

 

8 minutes ago, Imiennik said:

nie uważam żebym czegoś mądrego się nauczył z jakichkolwiek obrzędów czy wiedzy o nich, (...)

 

Szkoda czasu na bajki, rzeczywistość jest jedna a moje modły cmentarne raczej jej nie zmienią.

 

To nie jest o modłach. Przeciwnie, to jest o tym skąd kultury na całym świecie, na wszystkich kontynentach, świętują Dzień Zmarłych tego samego dnia. Niezależnie od kalendarza jakiego używają. Jest to w części pierwszej. Jak ci się nie chce czytać to obejrzyj albo posłuchaj filmu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.10.2023 o 17:39, wrotycz napisał(a):

To nie jest o modłach. Przeciwnie, to jest o tym skąd kultury na całym świecie, na wszystkich kontynentach, świętują Dzień Zmarłych tego samego dnia

Podkreślam jeszcze raz że ta wiedza jest dla mnie bezwartościowa. Żadne obchodzenie świąt nie jest do niczego potrzebne, tradycje i całe te ugułem. 

To jak pokoleniowa gra w głuchy telefon tylko dlatego że ktoś zaczął. Nie ma to żadnego znaczenia i jest podszyte zabobonami, bo wiarą ciężko mi to nazwać.

 

Kolejny zapychacz umysłu, nic więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wrotycz

To są zabobony i nadinterpretacja prostych ludzkich umysłów. Czy coś tracę nie obchodząc halloween/święta zmarłych? Bo nie postawie znicza na pomniku pod którym leży truchło kogoś zmarłego to moje życie jest "uboższe"? 

To są tylko ludzkie wymysły tak jak reszta świąt i religii. Szczerze mówiąc robienie na drutach jest więcej warte od tych pokrętnych ideologii, bo one nic nie wnoszą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Yaazadui napisał(a):

Lubie takie rzeczy poniewaz bardzo wiele tlumacza i dowiedzialem sie duzo madrych rzeczy

Podaj chociaż jeden przykład przydatnej rzeczy którą można zastosować dla poprawy życia?

 

44ebe6afb3c6e97c714ce1a6ef2c00db.jpg

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, Egregor Zeta said:

Podaj chociaż jeden przykład przydatnej rzeczy którą można zastosować dla poprawy życia?

 

Świadomość faktu, że coś nam może spaść na łeb może nam pomóc się przygotować. Możemy też to olać i odejść do krainy wiecznych łowów nieświadomi. Ale, jak każdy ignorant, szczęśliwi.

 

Nieprzypadkowo jest to w tym samym dziale co rozprawka o kometach.

To nie ma przypadków. Są tylko znaki. Takie jak wybuch 500kTTNT nad Czelabińskiem.

Ale co ty możesz o tym wiedzieć?

 

Edytowane przez wrotycz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, wrotycz napisał(a):

Tak tato.

Nie no w kolejnego dzieciaka nie dam się wrobić, akysz :D

9 minut temu, wrotycz napisał(a):

Świadomość faktu, że coś nam może spaść na łeb może nam pomóc się przygotować. Możemy też to olać i odejść do krainy wiecznych łowów nieświadomi. Ale, jak każdy ignorant, szczęśliwi.

Wow ludzie umierają, niesamowite. Rzeczywiście gdyby nie święto zmarłych to nikt by tego nie wiedział.

 

Z resztą jak chcesz się przygotować przed śmiercią? Jakiś rachunek sumienia czy coś? Nikt nie zna dnia ani godziny, więc mam się codziennie przygotowywać? Przecież to za gruby wjazd na psychikę, uśmiercanie się za życia i życie swoim końcem, śmiercią.

 

Ja sobie postanowiłem że będę żyć póki nie umrę, wolę krócej ale lepiej - taka myśl towarzyszy mi od najmłodszych lat. 

A jak już umrę to mogą mnie rzucić na pożarcie psom czy spalić, mi to i tak już będzie obojętne. 

 

Do tego mogę Ci wyjawić pewną tajemnicę co jest po śmierci - nomen omen gówno, tak jak przed narodzinami. 

 

Te wszystkie zabobony to tylko próba zaspokojenia tęsknoty i uciszenia sumienia osób którym umarli bliscy, jakaś forma zaspokojenia psychicznego.Tak, ludzie są tak głupi że nie potrafią zaakceptować pewnych faktów i do wszystkiego muszą dorabiać magiczne ideologię, zamiast zrozumieć że nic nie może wiecznie trwać. I ja wiem co mówię, nie jedną bliską osobę pochowałem. I nie mam najmniejszej potrzeby odwiedzać rozkładającego czy jedzonego przez robaki truchła bo to nic nie znaczy.

 

Już gościu który wynalazł czajnik, bo wątpię żeby to była kobieta, bardziej przysłużył się dla ludzkości niż oszołom wymyślający jakieś święta z dupy. Nawet zakupów normalnie zrobić nie można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minutes ago, Imiennik said:

Wow ludzie umierają, niesamowite. Rzeczywiście gdyby nie święto zmarłych to nikt by tego nie wiedział.

 

Przecież sam powiedziałeś, że nie czytałeś a teraz strugasz mądralę. To nie ma sensu. Nie interesuje Cię to, ok. Wyraziłeś swoją opinię, nie dałeś się przekonać. Tyle.

Mnie też tym swoim internetowym eksperctwem, czyt. Nie wiem ale się wypowiem, nie przekonasz.

 

Może ktoś inny się skusi.

 

Edytowane przez wrotycz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wrotycz

3 minuty temu, wrotycz napisał(a):

Przecież sam powiedziałeś, że nie czytałeś

Powiedziałem że przeleciałem wzrokiem, to taka forma szybkiego czytania by wyłapać kontekst.

5 minut temu, wrotycz napisał(a):

Wyraziłeś swoją opinię, nie dałeś się przekonać. Tyle.

No ale ja cały czas daję Ci szansę byś mnie przekonał, a odsyłasz mnie ciągle do kopiuj-wklej.

 

Jaką nową wartość ta informacja wprowadzi w moje życie? W kwestii wiary i wydumanych świat jestem bardzo cięty więc będę dociekał do końca. Co ma mi to dać i jak ma mnie przygotować na śmierć moją czy moich bliskich? A może to jest tak że niektórzy po prostu nie pojmują mechanizmów rządzących ich psychiką i potrzebują jakichś systemów filozoficznych czy też religijnych, bo sami nie są w stanie się ze sobą uporać. Jak zatem marny musi być taki człowiek? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, Imiennik said:

Jaką nową wartość ta informacja wprowadzi w moje życie? W kwestii wiary i wydumanych świat

 

Nie czytałeś, nie oglądałeś, to nie wiesz, że to nie jest o religii. A ja Ci tego streszczał nie będę, bo nie taka moja rola. Nawet gdyby była to by to zajęło więcej niż połowę całości.

 

Wystarczająco dużo mnie kosztowało tłumaczenie i sprawdzenie.

 

13 minutes ago, Imiennik said:

cały czas daję Ci szansę byś mnie przekonał,

 

Kandydowałem kiedyś do samorządu i, jajko jedyny, chodziłem  osobiście i ludzi próbowałem przekonać. To była ważna lekcja dla mnie. Nie da się ludzi przekonać jeśli tego nie chcą.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, wrotycz said:

To była ważna lekcja dla mnie. Nie da się ludzi przekonać jeśli tego nie chcą.

Pewna wiedza, wybrany jej zbiór, istnieje, i to jej wystarcza. Wystarczają jednostki, by trwała.

Ja popełniłem kiedyś wpis o chrześcijanach przed Chrystusem - a jaki to miało wpływ na masy tych, co co niedzielę powtarzają "nazywamy się Synami bożymi, i nimi jesteśmy..."? - żaden, statystycznie. Ale może zmieniła się jedna jednostka - a to już wiele.

 

Fale grawitacyjne i ich wpływ na trzęsienia ziemi w wybranych miejscach globu - wiedza zapomniana.

Tory przelotu kosmicznego śmiecia, i wiedza kiedy zbierać żniwa aby "na wszelki wypadek" nie zostawić ich na polu, jeśli znowu coś przywali w Ziemię. Podstawa rozsądku/przeżycia, a nie żadna religia/kult zmarłych. Zabezpieczenie na kolejne "trzy lata ciemności", kiedy wegetacja dosłownie wegetuje, i możliwość zgromadzenia ostatnich obfitych plonów zawczasu, może być jedyną możliwością przetrwania cywilizacji. Siedem lat tłustych, siedem lat chudych. Jeśli potem ktoś powiązał to z gwiazdozbiorami na niebie, to była to już wtórna metoda oznaczania konkretnego okresu czasu, a nie powód.

 

Yin/Yang jako symboliczne, graficzne przedstawienie podwójnej helisy DNA.

Oryginalny opis menory, jest opisem w więcej niż 3 wymiarach - to że dziś każda jest "płaska" to tylko niedoskonałość, mająca jednostki skłonić do szukania.

 

Kosmiczne przedszkole. Jeśli nie żłobek.

Test.

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Kespert said:

Fale grawitacyjne i ich wpływ na trzęsienia ziemi w wybranych miejscach globu

 

Fajkę grawitacyjne nie mają żadnego wpływu, bo oddziałują Tak słabo, że można je śmiało pominąć.

Grawitacja natomiast na. I to znaczny wpływ. Stąd w astrologii, czyli nauce o gwiazdach, takie znaczenie przypisuje się koniunkcjom, które są "soczewkami" grawitacyjnymi i takie wzmożone oddziaływanie grawitacyjne Jowisza i Saturna może wpływać na częstsze trzęsienia ziemi na Ziemi.

 

2 hours ago, Kespert said:

popełniłem kiedyś wpis o chrześcijanach przed Chrystusem

 

Masz na myśli Esseńczyków.

Gdzie ten wpis, tu na forum?

 

2 hours ago, Kespert said:

Yin/Yang jako symboliczne, graficzne przedstawienie podwójnej helisy DNA.

 

Bynajmniej to helisy nie przypomina.

Już prędzej Eskulap.

 

Rod_of_asclepius.jpg

 

I zbudowany wokół tego mit Asklepiosa.

 

315px-Asklepios.3.jpg

 

 

Choć to wcale nie jest pewne bo, przynajmniej w Afryce taki kształt ma, nie helisa DNA, nie eskulap, a a dracunculus, którego się usuwa nawijając na patyk.

 

only-way-to-remove-d-medinensis-is-by-ex

 

Robaki mogą osiągać metr długości. Jeśli ktoś po prostu oderwie wystającą głowę robaka, robak pęknie i wycieknie wysoki poziom obcego antygenu, co może prowadzić do wstrząsu anafilaktycznego i szybkiej śmierci żywiciela. Dlatego ważne jest, aby usuwać robaka powoli (przez okres kilku tygodni). Zazwyczaj odbywa się to poprzez nawijanie robaka na patyk (np. zapałkę), o kilka centymetrów każdego dnia.

 

Tak czy siak, starożytna wiedza nie jest bynajmniej przestarzała, jak twierdzą postępaki. A że jest ubrana w postać legend - jakoś musieli ją zapamiętać, a historie się lepiej pamięta niż suche fakty.

Jeszcze 500 lat temu nikt, poza wybranymi nie umiał czytać ani pisać, to jak mieli zapamiętać te wszystkie rzeczy? Opowiadając historie właśnie.

 

Edytowane przez wrotycz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Imiennik napisał(a):

.Tak, ludzie są tak głupi że nie potrafią zaakceptować pewnych faktów i do wszystkiego muszą dorabiać magiczne ideologię, zamiast zrozumieć że nic nie może wiecznie trwać.

I to jest na swój sposób fascynujące, że wszystko we wszechświecie ma swój kres. Nawet gwiazdy umierają.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11/2/2023 at 4:42 PM, wrotycz said:

Grawitacja natomiast na. I to znaczny wpływ.

Zależnie od wybranego modelu grawitacji, masz ją w postaci tzw. "fal" - które nie są tym samym, co aktualnie "legitymizowane naukowo" fale grawitacyjne.

On 11/2/2023 at 4:42 PM, wrotycz said:

Masz na myśli Esseńczyków.

Gdzie ten wpis, tu na forum?

Właśnie, że nie. Mam na myśli tych, którzy nosili (m.in.) miano "Synów Bożych", choć pod tą nazwą nie przeszli do historii. To na ich cześć dzisiaj chrześcijanie mówią "nazywamy się Synami Bożymi, i nimi jesteśmy..." (wersja dla kobiet - Córkami Bożymi, wersja wspólna - Dziećmi Bożymi).

Cóż, uprzedzam - każdy czyta na własne ryzyko:

Naszła mnie właśnie myśl, jak Synowie Boży obchodzili święto zmarłych. Nie wiem - ale to jest nowy trop.

 

On 11/2/2023 at 4:42 PM, wrotycz said:

Bynajmniej to helisy nie przypomina.

Jamesowi Watsonowi przypominała, co sam napisał w którejś z książek.

On 11/2/2023 at 4:42 PM, wrotycz said:

Tak czy siak, starożytna wiedza nie jest bynajmniej przestarzała

Tylko że przypomina śmietnik. Nie tylko nieuporządkowany, nie tylko w większości mało wartościowy - ale taki, na którym przez stulecia celowo co niektórzy rzygali i srali, by spod kupy łajna nie było widać "wiedzy aktualnie zakazanej". Takiej mogącej konkretnym grupom zagrozić.

On 11/2/2023 at 4:42 PM, wrotycz said:

Jeszcze 500 lat temu nikt, poza wybranymi nie umiał czytać ani pisać

W jednym z greckich muzeów jeszcze można chyba obejrzeć hełm z około 300r. n.e. Co w nim jest takiego niezwykłego? Bogato wysadzany klejnotami - nie. Prosty, użytkowy, masowo niemal wytwarzany przedmiot.

Ale ktoś go sobie podpisał. Nie szlachcic, nie magnat, nie ksiądz - tylko "zwykły" wojownik, który nie chciał się pomylić.

Pierścienie Etrusków często były opisane, ba - nawet zdarzały się zagadki słowne. Fakt, że złoto to nie był wówczas powszechny metal "biedoty".

Nawet Thietmar pisał, że w świątyni Swarożyca "wszystkie posągi były podpisane" - znaczy, "prosty lud" jednak - co którąś jednostkę, rzadko ale jednak - czytać umiał.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.