Skocz do zawartości

Negocjacje zarobków


elon

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, elon napisał(a):

3. Firma od której dostałem ofertę i tak nie zatrudniłaby mnie ze względu na długi okres wypowiedzenia. Musiałbym się zwolnić z aktualnej pracy, liczyć, że wypuszczą mnie dużo wcześniej, a przyszłemu pracodawcy kłamać, że będę u nich wcześniej, nie mając co do tego pewności. Duże ryzyko zostania na lodzie i stres. Poszedłem na szczerość, powiedziałem, że mogą chcieć zatrzymać mnie do końca. Szczerość w pewnym sensie się opłaciła - czytaj punkt następny. 

 

4. Facet który mnie rekrutował powiedział, że pozwoli sobie zapisać mój numer tel. i CV na przyszłość i gdyby kiedyś kogoś potrzebowali będzie się odzywał. Byłem pierwszy w kolejce tylko ten okres wypowiedzenia przeszkadzał. 

 

Cieszę się że udało Ci się uzyskać podwyżkę w obecnej firmie, bo od początku pisałeś że wolałbyś nie zmieniać. 

Masz kilka wniosków na przyszłość:

 

Jak chcesz coś załatwić dla siebie to rób to sam a nie licz na kierownika, który miał iść rozmawiać w waszej sprawie "po nowym roku".Prezes na urlopie do q6 stycznia, potem delegacje, może w lutym by pogadali, rok zapowiada się ciężko, zobaczymy w czerwcu jak sytuacja. Toż to standard. A tak masz temat załatwiony 5 grudnia.

 

Punkty 3 i 4 ja nie do końca rozumiem, ale wygląda że nic nie miałeś ogarnięte, dogadane, jakaś propozycja ale chyba palcem po wodzie. Stary tu trzeba konkretów mówisz że masz 3 miesiące o akceptują lub nie a tu jakaś popierdółka, niezła mina. Twoje szczęście polega na tym że prezes klepnął Ci bez walki ta podwyżkę bo okazuje się że nie bardzo w ogóle mogłeś w przypadku odmowy powiedzieć że w takim razie dziękujesz i papier na stół. 

 

Nie ogarniam dali Ci propozycje ale i tak by cię nie zatrudnili z uwagi na 3 miesiące? To nie mieliście tego dogadanego? To też jacyś dziwnie ludzie bo jak im na czasie zależy to by ogarniali temat na koniec listopada a nie początkiem grudnia. 

 

Teraz uważaj jeszcze na jedną rzecz, pisałeś że dział jest na twoich barkach i kolegi, który może się zwolnić. Jak to zrobi to ciśniesz kierownika, że trzeba szukać nowego gościa. Bo za chwilę prezes będzie się śmiać, że chciałeś podwyżkę, dostałeś to ogarniaj temat a on jeszcze na tym zyska bo tańszy pracownik nawet po podwyżce niż dwa etapy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.11.2023 o 01:43, Stary_Niedzwiedz napisał(a):

Pierwsze i najważniejsze. Zapamiętaj to sobie: FIRMA MA CIĘ W DUPIE. Każda. Jesteś pionkiem. Trybikiem. Zastępowalnym zasobem.

Napisałeś w tym poście wiele mądrych rzeczy, pod którymi mogę się podpisać :)

Ale pod tym nie mogę. To moim zdaniem nie jest aż tak proste.

 

Zacznę od anegdoty ;)

Kiedyś zapytano Kaczyńskiego, dlaczego wziął Expres Wieczorny w początkach lat 90-tych wesołej polskiej transformacji po dealach z Kiszczakiem. I odpowiedział - bez tego mogłem stanąć na ulicy z tubą.

 

Intencją pracodawcy jest maksymalizowanie zysku i minimalizowanie kosztów.

 

Intencją mądrego pracodawcy jest takie lewarowanie w tym obszarze, by nie skończyć na ulicy z tubą. Samemu ;)

 

Mądry pracodawca wie, że za damski chuj nie zbuduje dobrego zespołu i zaufania załogi. I zdania nie zmienię, bo pracowałem wiele lat z pracodawcami, którzy trzeźwieli z januszowego myślenia, gdy się zaczynało palić pod własnymi czterema literami. I polityka z początkowych lat istnienia firmy nie przynosi już rezultatów.

 

Zrozumienie tego, że mam problem i muszę go rozwiązać, bo będę tracił własne pieniądze przez swoje doktrynerstwo i zacietrzewienie  - to już naprawdę wiele.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, elon napisał(a):

 

Dla mnie to było bardzo ważne doświadczenie, cenniejsze niż te wynegocjowane pieniądze. 

Jak mówi Jacek Walkiewicz: "Idźcie i bądźcie odważni".

I jeszcze jedna ważna sprawa:

 

Szukaj nowej roboty.

STALE!!!


Od niechcenia, bez ciśnienia w dupie. Chodź na rozmowy rekrutacyjne. Trzymaj rękę na pulsie.

 

Traktuj to jak proces, nie jak jednorazowy strzał.

Z robotą jak z kobitą - kręć talerzami.

 

Dlaczego?
Bo:

- będziesz mieć własne rozeznanie w rynku. To BARDZO cenna wiedza.

- możesz się grubo zdziwić (ja na miękkiej dupie robiłem takie zarzutki, aż zupełnie z dupy zażarło powyżej najśmielszych oczekiwań. No to fru - tam pa, tu heloł i jedziemy)

- będziesz w pewnym momencie maestro rozmów kwalifikacyjnych. To - wbrew pozorom - ważniejsze, niż wiedza merytoryczna.

 

Koszty? Przelecenie powiadomień z "pracuja", puknięcie aplikacji, poświęcony czas na rozmowę. Traktuj to jako szkolenie z kompetencji miękkich.

 

2 godziny temu, Obliteraror napisał(a):

Ale pod tym nie mogę. To moim zdaniem nie jest aż tak proste.

 

Masz rację, przy czym - częściowo.

Jeżeli "czynnik decyzyjny" jest też właścicielem, lub ma poukładane pod garem, to owszem - nie będzie szedł na totalną eksploatację ludzi do spodu. Tu pełna zgoda.

 

Tylko że mi o coś innego chodzi -> ludzie są ZASTĘPOWALNI. I na koniec dnia nikt nie będzie się z danym człowiekiem pieścił (chyba, że "zawód-syn"), tylko nara. Jeśli człowiek stanie się "zbędnym assetem" to wyląduje za burtą, bo firma ma wyższe cele, niż myślenie o tym, co Malinowski ma do gara włożyć.

Po czym jak wyjdzie na prostą, to będzie mieć tyle bezczelności, że zadzwoni do Malinowskiego i zapyta "ej, chcesz coś z Ejwonu??"

Been there, done that.

Rynek siadł => zamówień brak => produkcja stoi => zwolnienia grupowe => setki ludzi na pysk => "dzięki odważnym, chociaż bolesnym decyzjom wykazaliśmy nawet w tym jakże trudnym roku zysk netto, którym po raz kolejny podzielimy się z akcjonariuszami poprzez dywidendę!"=> rok z grubym plusem mija, rynek odbił, nie ma kim robić => ej, chcecie wrócić?

Kurwa, szczyt bezczelności, bo de facto 'program naprawczy' został zrealizowany z kieszeni zwolnionych pracowników.

Dodam - branża specyficzna, a ludzie głównie "z okolicy" (środek wypizdowa, przecież fabryk nie stawia się w centrum miast), więc "wiodący pracodawca" w okolicy i dla zwolnionych ludzi to serio tragedia. I - serio - wielu wróciło po telefonie z pytaniem czy chcą coś z Ejwonu 😞

 

To był kolejny z wielu momentów w mojej karierze, który otworzył mi oczy i odarł mnie ze złudzeń.

 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.12.2023 o 00:07, Stary_Niedzwiedz napisał(a):

Rynek siadł => zamówień brak => produkcja stoi => zwolnienia grupowe => setki ludzi na pysk => "dzięki odważnym, chociaż bolesnym decyzjom wykazaliśmy nawet w tym jakże trudnym roku zysk netto, którym po raz kolejny podzielimy się z akcjonariuszami poprzez dywidendę!"=> rok z grubym plusem mija, rynek odbił, nie ma kim robić => ej, chcecie wrócić?

Wypisz wymaluj mój (prawie już) były zakład pracy. 

To chyba najważniejsza uwaga, jaką tu zamieszczono - nie ma ludzi niezastąpionych

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, zychu napisał(a):

To chyba najważniejsza uwaga, jaką tu zamieszczono - nie ma ludzi niezastąpionych

Ja ostatnio policzyłem na chłodno ile zajęło by zastąpienie mojego stanowiska kompletnie nowym świeżakiem progamistą, tak by wdrożył się w obydwie prowadzone przez mój zespół aplikacje, procedury i tym podobne.

Odliczając parę ról dodatkowych wyszło mi, że od momentu przyjęcia takiego gościa to zajęłoby zaledwie 3 miesiące.

Nie pół roku, nie rok. 3 miesiące. A to oczywiście zakładając, że zależy managmentowi bijącego tych niżej batem i popijającego czwarte Cappuccino w ciągu dnia na super przerwie obiadowej na efektywności, bo jak są gotowi to poświęcić to mogliby mnie wywalić na zbity pysk jeszcze jutro. Z tym ostatnim to przysłowiowy "no joke", gadałem z jednym kontraktorem podczas spotkania teamowego w biurze pod koniec tygodnia, po czym jak wróciłem w poniedziałek w następnym to się dowiedziałem, że go zwolnili.

Smutne to, ale lepiej przyjąć tą prawdę i się rozwijać poza pracą w kierunku spierdzielenia do następnej roboty, niż poświęcać się full jednemu zakładowi pracy i liczyć potem na "łaskę szefostwa".

Edytowane przez Hubertius
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
W dniu 29.11.2023 o 01:43, Stary_Niedzwiedz napisał(a):

1. Masz w ręku kwit od nowego pracodawcy. Minimum - list intencyjny (patrz wyżej)

Można by tu było dodać list intencyjny + zawarte obostrzenia finansowe w razie gdy któraś ze stron się "rozmyśli", mam tu na myśli sytuację w której jesteś zdecydowany odejść a chcesz mieć dupochron aby nowa firma czegoś nie od*ebała.

 

@Stary_Niedzwiedz Twój post to złoto 👏 - każda osoba pracująca na etacie powinna to sobie wydrukować i czytać ile razy się da aby wbić sobie te kwestie do głowy 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.01.2024 o 16:56, jol napisał(a):

Można by tu było dodać list intencyjny + zawarte obostrzenia finansowe w razie gdy któraś ze stron się "rozmyśli", mam tu na myśli sytuację w której jesteś zdecydowany odejść a chcesz mieć dupochron aby nowa firma czegoś nie od*ebała.

Niestety, to tak nie_do_końca działa.

Pojęcie "listu intencyjnego" nie bardzo znajduje umocowanie w prawie. Niby teoretycznie, jakbyś miał zapis, że "jak nie zatrudnimy to zapłacimy 100k", tylko że w praniu będzie to nieegzekwowalne. A na pewno - nieegzekwowalne bez batalii sądowej.

Tylko że w międzyczasie trzeba mieć za co żyć.

 

Na linii zwarcia pracodawca <-> pracownik to ten drugi z zasady jest słabszy. Trzeba mieć to zawsze (!) z tyłu głowy. I szacować indywidualnie swoje ryzyka.

Każda zmiana wiąże się z ryzykiem. Począwszy od ryzyka bycia wychujanym na wstępie, poprzez wdepnięcie w jakieś szambo (memy z cyklu "rekrutacja vs życie" nie biorą się z niczego...), po - najzwyklejsze - rozminięcie się z oczekiwaniami obu stron.

Nie na wszystko mamy wpływ. Co nie znaczy, że nie warto ryzykować 🙂 Po prostu - trzeba robić to tak, żeby ewentualny fuckup nas nie zabił.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.01.2024 o 21:24, nowy00 napisał(a):

Pytając o podwyżkę otrzymuję odpowiedź często, nic nie obiecuje na ten czas. Powrócimy do tej rozmowy za ileś tam miesięcy... 

Czytałeś posty w tym temacie ? bez problemu znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, jol napisał(a):

Czytałeś posty w tym temacie ? bez problemu znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie.

Warto też zadać pytania chat gbt. AI może dać jakieś mądre wskazówki.

Edytowane przez Druid
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.11.2023 o 17:25, elon napisał(a):

Byłem dzisiaj na rozmowie o pracę na stanowisko technologa/konstruktora. Wygląda na to, że mam duże szanse. 

 

Nowa praca jest o wiele bliżej i ok. 1500 zł netto lepiej płatna. Z tym, że to dużo mniej ciekawa praca, większość czasu przy biurku. Nie wiadomo jak atmosfera, i możliwości rozwoju.

 

W starej bardzo się rozwinąłem i nadal to robię. Mam możliwość wykazdów służbowych do ciekawych miejsc (Azja, Ameryka Południowa). Niestety regularne podwyżki są małe, nie wyprzedzają inflacji.

 

Zależy mi, żeby zostać w starej i równocześnie podnieść zarobki.

Pytanie jak to zrobić?

 

1. Uprzedzić kierownika, że mogę dostać zielone światło od nowego pracodawcy i wtedy będe składał wypowiedzenie?

Tak żeby nie był zaskoczony.

 

2. Czy lepiej nic nie mówić, do momentu aż nie mam zielonego światła, żeby nie uznał, że blefuje. Nigdy wcześniej nie chodziłem pytać o pięniądze. Zaskoczyć wszystkich wypowiedzeniem?

 

3. Może iść poprosić o podwyżkę, nie mówiąc że, mam inną ofertę? 

 

Dodam, że u mnie zarobki to dość drażliwy temat. Mimo wszystko chciałbym pozostać fair. Dzięki tej firmie dużo się nauczyłem. Mam tam dosyć pewną pozycję, ciężko będzie im znaleźć kogoś na moje miejsce.

 

 

Wszystko zależy od tego jak Cie postrzegają w firmie. Ja w poprzedniej pracy po prostu machnąłem wypowiedzenie HRowi na stół, po 30 minutach bylem już wzywany na pertraktacje do dyrektora, który z miejsca sie zapytał „co możemy zrobić, żeby Cie zatrzymać?”. W sumie bylo to moje ze 3, albo 4 miejsce pracy, nie przejmowałem sie jakoś zbytnio, nie bylem w mega potrzebie - mimo, ze nie mialem niczego w zanadrzu. Dzisiaj patrząc na to, nazwałbym to głupim ruchem ze swojej strony, bylem jednak na tyle pewny swego i siebie i było to widać, co w sumie tylko mi pomogło. Zgodzono sie niemal kompletnie na wszystkie moje warunki (od finansowych po większą decyzyjność na dziale), ale z lekkim przesunięciem czasowym. Na dzień dzisiejszy powiem Ci tak: bądź pewny siebie, musisz mieć decyzje podjęta całkowicie - 0 wątpliwości. Miej jednak pod ręką gotową alternatywę, monkey branching jak u kobiety. Jeśli postawisz kierownikowi swoje stanowisko to musisz sie go trzymac i wypelnic jesli odmówi. Najgorsze co mógłbyś zrobic to zażądać podwyżki, premii i po odmowie podwinać ogon, spuścić glowe i nadal pracowac jak wczesniej. Wtedy bedzie to sygnał, ze jestes miękki i nie trzeba sie z Toba specjalnie liczyc. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Druid napisał(a):

To już lepiej zwolnić się i znaleźć coś lepszego.


Tak. Dlatego napisałem, żeby facet mial w zanadrzu już coś drugiego. Wtedy bez żalu będzie mógł zmienić miejsce pracy, a i pokaże pracodawcy, że nie rzuca słów na wiatr. Z życiem zawodowym tak jak z prywatnym. Trzeba zaznaczać cały czas swoja pozycje, walczyć o swoje i nie dać sobie nikomu wchodzić na glowe. No chyba, ze jesteś kobieta, możesz wtedy liczyć na lżejsze traktowanie i knuć za plecami 😂

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisałem we wcześniejszym poście. Poszedłem do szefa z pytaniem czy da się podnieść moje zarobki o 25%. Powiedziałem, że inna firma daje mi tyle, ale jednak chciałbym zostać. Spytał czy 20% będzie ok - zgodziłem się. Spytał czy chcę podwyżke już od tego miesiąca (był początek grudnia) - powiedziałem, że tak. 

 

Minął miesiąc od wydarzenia.

Szef nie czuje do mnie urazy a ja od tamtego momentu kilka razy udowodniłem, że warto było podnieść mi zarobki.

Po moich negocjacjach również kilku innych ludzi dostało podwyżki. Na pewno było to związane z moim "incydentem".

Po decyzji, o pozostaniu w aktualnym miejscu pracy dostałem zaproszenie na jeszcze jedną rozmowę o pracę. Oczywiście poszedłem, wg. mnie wypadłem w miarę dobrze i po 2 tygodniach zadzwonili, że chcą mnie zatrudnić. Zgodzili się na moje oczekiwania finansowe (mniej więcej to co mam w aktualnej firmie po podwyżce). 

Odmówiłem im, ponieważ od początku chciałem zostać w aktualnej firmie ze względu na możliwości rozwoju.

 

 

 

Edytowane przez elon
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.