Skocz do zawartości

A może by tak edukacja domowa?


Rnext

Rekomendowane odpowiedzi

51 minutes ago, Libertyn said:

Ludzie nie głosują za tym co dla państwa dobre a za tym co dobre dla nich samych.

 

Mówisz jak rasowy kapitalista, czy raczej kapitalistyczny ekonomista. Chyba Ci się strony pomyliły.

 

52 minutes ago, Libertyn said:

A ludzie są leniwi i roszczeniowi. 

 

A widzisz, od razu lepiej. Tu masz rację - tak się zachowują rasowi socjaliści.

 

Oczywiście, że ludzie głosują w swoim interesie, tylko tak się składa, że interes socjalistów to pasożytować na innych i głosują oni za tymi, którzy im to umożliwiają.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, wrotycz napisał(a):

 

Mówisz jak rasowy kapitalista, czy raczej kapitalistyczny ekonomista. Chyba Ci się strony pomyliły.

Ja stwierdzam fakty

18 minut temu, wrotycz napisał(a):

 

 

A widzisz, od razu lepiej. Tu masz rację - tak się zachowują rasowi socjaliści.

Tak sie zachowuje każdy. Nie tylko socjaliści. No chyba socjaliści zasiadali w sejmie w RON

18 minut temu, wrotycz napisał(a):

Oczywiście, że ludzie głosują w swoim interesie, tylko tak się składa, że interes socjalistów to pasożytować na innych i głosują oni za tymi, którzy im to umożliwiają.

Każdy chce na kimś pasożytować. X chce na Y, Y chce na Z a Z chce na X.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.12.2023 o 09:32, JoeBlue napisał(a):

Chyba przegapiacie jedną rzecz.

Wiedza książkowa to jedno a życie z innymi to drugie.

W szkole dzieciak uczy się interakcji z różnymi typami ludzi, w tym również z tymi gorszymi i te rzeczy procentują w dorosłym życiu.

Przyjaźnie z młodych lat trwają całe życie, później jest już tylko (zazwyczaj) wspólnota interesów.

W domu nie poderwie chłopak dziewczyny, nie będą razem się uczyć a uczą się nie tylko matematyki.

Gdzie później ma się tego dowiedzieć?

Jeśli się nie przejdzie pewnych etapów rozwoju czegoś brakuje a to się mści.

Bardzo dobrze napisane. 

Podobnie rzecz ma się ze studiami dziennymi i zaocznymi. 

Nic nie zastąpi tej burzy mózgów, dyskusji, kontaktu z profesorami. 

Ach, czasami brakuje mi życia akademickiego. Tych beztroskich czasów, kiedy moim jedynym problemem było wygłoszenie gównianego referatu na forum. A wracając do tematu,

nie wyobrażam sobie edukacji domowej. 

Cieszę się, że posłałam swojego żłobowicza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JudgeMe bez urazy, ale brzmi jak głęboka racjonalizacja własnej wygody filtrowana przez trudy ogarnięcia własnego dziecka, jako efektu impulsu realizacji instynktu.

Na tej właśnie słabości żeruje w zasadzie cały aparat i systemy kontroli na wzór Huxleya. 

 

Przy okazji - akurat studiowałem dziennie i zaocznie (aaa, bo robiłem dwa kierunki, się mi zachciało) i Twoje...

1 hour ago, JudgeMe said:

Podobnie rzecz ma się ze studiami dziennymi i zaocznymi. Nic nie zastąpi tej burzy mózgów, dyskusji, kontaktu z profesorami. 

...zakwalifikował bym do kategorii tez fałszywych w większości przypadków. Mniejszość bowiem jest w stanie wyciągnąć więcej z braku kontaktu i jałowej burzy mózgów ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w temacie, bo akurat mam dziecko w zerówce i jeszcze dwójkę młodszych, dla których tez będzie trzeba wybrać drogę edukacyjną. I powiem tak - nie ma jednego dobrego wyboru dla każdej rodziny, niestety, nawet dzieci z jednego domu mogą być różne i czego innego potrzebować. Dla jednego presja, oceny będą działać motywująco a innemu mogą złamać psychikę. Obecnie szkoła publiczna to dramat - oczekiwanie że dziecko wpasuje się w wąskie ramy przygotowane dla niego przez System. Ma być karne, posłuszne, nie musi za dużo myśleć, powinno nauczyć się wykonywać przez długi czas nudne zadania i wykonywać polecenia bez pytania o ich sens. W większości szkól prywatnych "systemowych" jest podobnie, tylko zazwyczaj trochę ładniej jest to opakowane i dzieciaki dostają w pakiecie więcej materiału i nudnych zadań do zrobienia.

Edukacja domowa to fajny pomysł, ale po pierwsze dobry dla bardzo wąskiej grupy rodziców - którzy mają czas, ale przede wszystkim kompetencje, żeby dziecko wszystkiego nauczyć. Po drugie wadą takiego rozwiązania jest jednak to że dziecko dostaje tylko jeden przekaz - ten od rodzica, zatem ciężko wykształcić zdolność krytycznego myślenia, wyrabiania własnego zdania. Po trzecie oczywiście aspekt społeczny jest tu bardzo trudny - dzieci w wieku 7-12 lat zaczynają definować się z grupą i potrzebują rówieśników, aby kształtować swoją osobowość. 

 

Osobiście za najlepsze rozwiązanie, gdzieś pomiędzy tymi dwoma skrajnościami uważam szkoły alternatywne, których niestety wciąż jest bardzo mało, ale jednak są (przynajmniej w dużych miastach). Ja moje dziecko posłałam do szkoły Montessori i uważam to za świetny wybór jak na razie. Fajne jest też to że np szkoły Montessori są naprawdę różne - od mega katolickich po totalnie neutralne światopoglądowo. Od bardzo zasadniczych do bardzo wolnościowych. Idea edukacji jest jednak wszędzie taka sama i opiera się na naturalnej ciekawości i chęci do rozwoju u człowieka. Z tych szkól wychodzą dzieci naprawdę bardzo świadome, pewne siebie i umiejące sobie radzić z wyzwaniami. Jednocześnie nie ma tam ocen, prac domowych ani lekcji w pruskim rozumieniu tego słowa. Nie siedzi się w ławkach, nie ma kartkówek i sprawdzianów, a nauczyciel jest mentorem, prezentuje treści, zasiewa ziarno informacji i służy pomocą, ale nie wkłada do głowy tego co dziecko ma wiedzieć i myśleć. To naprawdę fascynujące patrzeć jak te dzieciaki funkcjonują i jeśli ktoś tutaj szuka miejsca dla swojego dziecka to gorąco polecam rozejrzeć się za tego typu szkołą. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.