Skocz do zawartości

Między słowami


mac

Rekomendowane odpowiedzi

Dodaj że ta "druga strona" strona też miała cycki. Wątpię żeby faceta obchodziło czy jakaś w sumie obca mu laska chce się rozmnożyć czy nie.

 

Dobra nie chce mi się z wami gadać (samicami), jadę do stadniny poobcować z naturą, Pa.

Edytowane przez red
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nuta, miałam koleżankę (…), otwarcie mówiła, że nie chce mieć dzieci, bo nie chce. (…) Do tego ja i inna koleżanka jak stawałyśmy w jej obronie zawsze przy takich dyskusjach (…) to my też miałyśmy lincz, że jeszcze do jej światopoglądu życiowego się przykładamy.

 

Zwróćcie uwagę, że teraz jest łatwiej niż np. 20 lat temu mówić o swojej samodzielnej, autonomicznej drodze życiowej.  Są różnice w społeczeństwie, w odbiorze innych spore na korzyść ludzi wybierającej życie w pojedynkę.

 

Pogodna, bez urazy oczywiście, ale nigdy nie należałam do kobiet instynktownie odwołujących się do tzw. 'solidarność jajników'. Powód jest dość prosty: nie wierzę w nią. Wiem, że zły to ptak co własne gniazdo kala i tak dalej, ale nie spotkałam kobiet, których wsparcie byłoby bezinteresowne. Dlatego na zachowania tego typu zawsze patrzę bardzo podejrzliwie, a z tyłu głowy zapala mi się czerwona lampka.

 

A odnośnie tego, że "teraz jest łatwiej mówić o swojej autonomicznej drodze życiowej (…)" - g***o prawda. Z pewnością nie jest łatwiej (całe forum wszak jest pełne przykładów) ani mężczyznom, ani kobiecie, którzy świadomie zaprzeczają ogólnie przyjętemu stereotypowi. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Red o dziwo agresywnie raz zostałyśmy zaatakowane przez kobietę, ale 3 razy przez mężczyzn. Jeden sprowadził moja koleżankę do roli inkubatora, że to zasrany jej obowiązek, że ma rodzic dzieci i tam parę innych, później już od wulgarności nie stronił. A taki ten pan był kulturalny, w trakcie tej rozmowy cała jego kultura, obycie towarzyskie, prestiż w ciągu kilku minut zniszczył swoją arogancją i brakiem szacunku dla wyboru drogi życiowej.

 

Nuta w ciągu 25 lat nastąpiły zmiany w społeczeństwie. Nie jest to takie oczywiste dla wszystkich, ale na pewno już łatwiej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogodna, niewielkie zmiany są może zauważalne w kwestii takiej, że przynajmniej o antykoncepcji już się otwarcie mówi (choć wciąż nie tak i nie tam gdzie trzeba, o dostępności jednak nie wspominam nawet, bo to wciąż masakra).

Ale na większą niż 25 lat temu otwartość ludzi w kwestii prawa jednostki do autonomicznego stanowienia o swoim losie bym nie liczyła. Fakty się liczą, konkretne ludzkie zachowania, a nie słowa i polityczna poprawność i dobry PR (na imprezie, po wódeczce, wszyscy chętnie przyznają, żeś odważna skoro nie chcesz dzieci ani męża, po czym nigdy już żadna mężata panienka nie zaprosi Cię na imprezę - takie są realia). Obalanie stereotypów kobiety i mężczyzny w społeczeństwie to taka sama orka jak kiedyś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla takich kobiet jak opisałaś w przedostatnim zdaniu stanowisz po prostu zagrożenie, bo ich mężowie mogą skupić swoją uwagę na Tobie, a nie na nich. Widzą w Tobie zagrożenie jako ewentualna kochanka, nie odnoś od razu tego do siebie, że ja Ciebie tak kategoryzuję, że tak postępujesz, tylko przekazuję jakie możesz stanowić zagrożenie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogodna, bez urazy oczywiście, ale nigdy nie należałam do kobiet instynktownie odwołujących się do tzw. 'solidarność jajników'. Powód jest dość prosty: nie wierzę w nią. Wiem, że zły to ptak co własne gniazdo kala i tak dalej, ale nie spotkałam kobiet, których wsparcie byłoby bezinteresowne. Dlatego na zachowania tego typu zawsze patrzę bardzo podejrzliwie, a z tyłu głowy zapala mi się czerwona lampka.

 

 

W najtrudniejszym momencie mojego życia największe wsparcie okazał mi mój brat i nigdy nic mi nie wypomniał, mimo, że znalazł się przez to w trudnej sytuacji. Za pomoc udzieloną mi w tym czasie przez kobietę MUSZĘ okazywać wdzięczność do dzisiaj. A najciekawsze jest to, że nie powie mi o tym wprost, tylko stosuje wobec mnie sztuczki na zasadzie "domyśl się" :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kryss, zgadzam się. Akcja w pysk byłaby przynajmniej jasnym postawieniem sprawy. Tymczasem za odmowę udziału w gierkach i za sprzeciw wobec wciągania we wspomnianą przez MiJę grę "we wdzięczność" i "domyśl się" zostaje się posądzonym o bycie pozbawionym uczuć cyborgiem (samice: o bycie kobietami wyzutymi z wrażliwości i empatii, że to niby ma nas - jako kobiety - wybitnie dotknąć). Czyli znowu wojna podjazdowa i próba gry na emocjach.

Ja pitolę, i tak całe życie????? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę to w następujący sposób.

 

Kobieta czegoś naprawdę chce. Nie poprosi jednak o to bezpośrednio. Nie powie prosto z mostu, ponieważ wejdzie w rolę proszącej, a ja przyjmującego prośbę i decydującego o jej realizacji. Stąd "domyśl się". Ona stawia się wtedy w roli łaskawie biorącej to, czego chciała. Niestety tego nie dostanie. Frustracja postępuje i prowadzi do degradacji związku. Kobieta jeszcze bardziej od mężczyzny boi się odrzucenia. Każdy się boi odrzucenia. Z tego powodu lepiej powiedzieć domyśl się i przenieść odpowiedzialność na mężczyznę niż narazić się na odrzucenie prośby i na odkrycie prawdziwej natury.

 

Kobieta nie lubi stawiać się w roli proszącego, tylko kocha brać - zawsze i nie chodzi tylko o pieniądze, ale przede wszystkim energię, żeby coś się działo. Niezależnie, ile właduję w kobietę i tak będzie za mało. Mężczyzna to energia dająca. Kobieta to energia przyjmująca.

 

Zatem praktycznie zaprzeczeniem natury kobiety jest proszenie o cokolwiek samca w związku.

 

Też przyznam nie lubię prosić (ego). Nie dziwię się w sumie kobietom, że stawiają w taki sposób sprawę.

 

Wielką sztuką jest wypracowanie właściwej komunikacji w związku, gdzie nastąpi rozmowa poza ego.

 

Moim zdaniem nie da się tego zwalczyć metodami doraźnymi. To jest głęboka warstwa ego, które boi się panicznie odrzucenia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kuzwa czy nie można rozmawiać wprost?

bez tego całego ceremonialu,pitolenia,domyslow,

później zawodow,.....bo on się nie domysla o co mi chodzi...

i masz racje mac.....wszystko się zaczyna sypać jak domek z kart

tylko do tego prowadzi to owijanie z nawijaniem samic,z elementami telepatii która powinnismy posiadac

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kryss, to cholernie trudne. Wyrazisz potrzebę bezpośrednio, dostaniesz odrzucenie, jedno, drugie i później w ogóle niczego nie powiesz i o nic nikogo nie poprosisz. 

 

Problem pewnie leży również w wychowaniu i złym podejściu rodziców do takich kobiet.

 

Potrzeba ogromnych nakładów cierpliwości, aby przełamać ten wzorzec.

 

Ja tej cierpliwości nie mam :)

 

Takie powiedzonka powtarzane cyklicznie niszczą nawet najfajniejsze relacje. Nie mam pomysłu na leczenie. Ewentualnie poczucie humoru non stop, ale z tym bywa trudno momentami :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przerabiałem to na własnym futrze w ostatnim czasie,masz racje to bardziej wina rodzicow

to strasznie destrukcyjnie wpływa na człowieka

już nie dalem rady i wycofałem się totalnie,schowalem w skorupe , zaspawalem wlaz i poczytywałem marka i forum

co budzilo jej wscieklosc i "Stalingrad"w domu,bo oczywiście kontrol było co ja czytam

tak przetrwałem ostatnie 8 miesięcy wspólnego mieszkania,

ja pierdole jak sobie przypomnę.....brrrrrrr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Red o dziwo agresywnie raz zostałyśmy zaatakowane przez kobietę, ale 3 razy przez mężczyzn. Jeden sprowadził moja koleżankę do roli inkubatora, że to zasrany jej obowiązek, że ma rodzic dzieci i tam parę innych, później już od wulgarności nie stronił. A taki ten pan był kulturalny, w trakcie tej rozmowy cała jego kultura, obycie towarzyskie, prestiż w ciągu kilku minut zniszczył swoją arogancją i brakiem szacunku dla wyboru drogi życiowej.

(...)

Same here. Na urodzinach kuzyna (libacja w morzu wódki) byłem wypytywany dlaczego, pomimo 30 na karku, nie mam dziewczyny, jakichś dzieci z rozpadniętego małżeństwa itp. Oczywiście nie docierało, że to świadomy wybór i przez kolegów kuzyna zostałem rozkminoiny jako gej. Pomogła w tym mężatka, która się do mnie dobierała, a ja do niej nie (skubana na kolana mi siadła, na siłę całuje i z textami, że coś chyba nie tak ze mną - no tak kobieto, twój mąż obok siedzi, ale to ze mną coś nie tegez...). Whatever - oni dalej przy byle okazji tankują. Ja mam inne priorytety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że ludzie lubią grzebać w cudzym życiu, a nie zajmą się własnym. Każdy ma prawo do życia takiego jakiego chce.

 

W Polsce, nie wiem jak w innych państwach, mocno szwankuje szanowanie cudzych wyborów, w ogóle szacunek do drugiego człowieka, jego pracy, jego własności.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Same here. Na urodzinach kuzyna (libacja w morzu wódki) byłem wypytywany dlaczego, pomimo 30 na karku, nie mam dziewczyny, jakichś dzieci z rozpadniętego małżeństwa itp. Oczywiście nie docierało, że to świadomy wybór i przez kolegów kuzyna zostałem rozkminoiny jako gej. Pomogła w tym mężatka, która się do mnie dobierała, a ja do niej nie (skubana na kolana mi siadła, na siłę całuje i z textami, że coś chyba nie tak ze mną - no tak kobieto, twój mąż obok siedzi, ale to ze mną coś nie tegez...). Whatever - oni dalej przy byle okazji tankują. Ja mam inne priorytety.

 

Myślę iż tacy faceci żyją w mentalnym matriksie, pchają innych w tą samą stronę, aby powielali ich błędy. Wtedy mają potwierdzenie, że wszyscy tak robią/ żyją więc nic nie zjebali w swoim życiu i są normalni. Takie pokręcone wciąganie kogoś w bagno żeby nie czuć się samotnym tonąc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę iż tacy faceci żyją w mentalnym matriksie, pchają innych w tą samą stronę, aby powielali ich błędy. Wtedy mają potwierdzenie, że wszyscy tak robią/ żyją więc nic nie zjebali w swoim życiu i są normalni. Takie pokręcone wciąganie kogoś w bagno żeby nie czuć się samotnym tonąc.

 

Taki jakby to powiedział Pikaczu żarcik sytuacyjny 

 

Jest Rusek, Niemiec i Polak na bezludnej wyspie. 
Nagle Rusek złowił złotą rybkę, no to rybka mówi jak mnie wypuścicie to spełnie każdemu po jednym życzeniu, wszyscy się zgodzili. 
Rusek: 
-Chcę wrócić do domu!!! 
Niemiec: 
-Chcę wrócić do domu!!! 
A Polak: 
-Trochę tu nudno, niech wrócą moi koledzy!
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac

"Kobieta czegoś naprawdę chce. Nie poprosi jednak o to bezpośrednio. Nie powie prosto z mostu, ponieważ wejdzie w rolę proszącej, a ja przyjmującego prośbę i decydującego o jej realizacji. Stąd "domyśl się". Ona stawia się wtedy w roli łaskawie biorącej to, czego chciała. Niestety tego nie dostanie."

 

Proponowałem naprawdę fajnej dziewczynie wspólne zamieszkanie (jakieś pół roku po tym jak Mała się wyprowadziła, bo nie akceptowała moich dzieci). Nie, bo ona nie chce się wiązać...OK, Twoja brocha.

 

Next kontakt - wiesz co? Chciałabym zmienić środowisko, wyprowadzić się tam, gdzie mnie nikt nie zna...

 

I teraz pytanie? Shit test? Stawiam na 90%, że tak z oczekiwaną reakcją z mojej strony - no przecież Ci proponowałem!

 

Po czym odpowiedź z jej najprawdopodobniej byłaby taka: już mówiłam, że nie chcę się wiązać.

 

Ego napompowane, Rysiek czeka w blokach a ja daję dupy po imprezach dalej.

 

Rysiek się zwinął, bo Rysiek ma resztkę urządzeń między nogami.  Nie tolerujemy takich gierek panowie nawet jak laska jest > HB8.

 

Oczywiście foty dostawałem jej z siostrzenicą na rękach, informacje jak tę małą dziewczynkę kocha itp. (wiedziała, że chciałem mieć zawsze córkę).

 

Przeciąłem to, ale dalej pluję sobie w twarz, że jej zaproponowałem relację i to na fajnych warunkach (płacimy za siebie proporcjonalnie do dochodów).

 

PS: Panowie! NIGDY ale to NIGDY nie proponujcie kobiecie żadnej gwarancji czegokolwiek między wami. Jeśli to wyjdzie od niej, to można rozważyć. Inaczej odczyta to jako waszą słabość. Napisałem to sobie kilka lat temu na flipcharcie a i tak qrwa się złamałem!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce, nie wiem jak w innych państwach, mocno szwankuje szanowanie cudzych wyborów, w ogóle szacunek do drugiego człowieka, jego pracy, jego własności.

 

 

Tutaj jest ogólnie przyjęty jedyny słuszny model: musisz być katolikiem (szkoda, że większość z nich jest nim tylko na papierze), pić alkohol przy każdej okazji i ożenić się w okolicach 25 roku życia, po czym zrobić dziecko (nie spłodzić, nie wcielić w życie swoje własne zamierzenia, swojego potomka, następcę - zrobić, mechanicznie, żeby ''ludzie nie gadali'') i pracować po 12 godzin na dobę. Dopiero wtedy jesteś 'w porządku'.

 

Ostatnio jeden gość w okolicach 40-stki mówił, że ma kilku sąsiadów w wieku 27-29 lat i ,,jeszcze żaden nie żonaty, nie wiem na co oni tyle czekają, to już najwyższa pora''. Chuj, że pewnie nie spotkali normalnej panny, z którą mogliby się ożenić gdyby CHCIELI - trzeba już, teraz, szybko! Na siłę! Bo sąsiadowi się nie podoba! TRZEBA! TAK WYPADA! - dlaczego? - Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie inaczej, niż ,,a kto ci poda szklankę wody na starość? do kogo się będziesz mógł odezwać? zamierzasz sam mieszkać?''.

 

Ktoś tym wszystkim ludziom wmówił, że ślub to jest sens życia, a oni łykają to gówno jak pelikany bez żadnej własnej refleksji. Armia klonów. Nie dziwota, że kraj w takiej kondycji, jak ludzie nie potrafią myśleć samodzielnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(..)Tymczasem za odmowę udziału w gierkach i za sprzeciw wobec wciągania we wspomnianą przez MiJę grę "we wdzięczność" i "domyśl się" zostaje się posądzonym o bycie pozbawionym uczuć cyborgiem (samice: o bycie kobietami wyzutymi z wrażliwości i empatii, że to niby ma nas - jako kobiety - wybitnie dotknąć). Czyli znowu wojna podjazdowa i próba gry na emocjach.

Ja pitolę, i tak całe życie????? 

 

W tą "grę we wdzięczność" jak to pięknie nazwałaś zostałam wciągnięta w bardzo perfidny sposób. To JA miałam początkowo być stroną UDZIELAJĄCĄ pomocy. Moja pomoc miała polegać bardziej na wsparciu duchowym i drobnych przysługach w domu (które urosły potem do dziwnych rozmiarów typu napisanie rozdziału pracy magisterskiej :lol: ) w zamian za mieszkanie i pomoc w znalezieniu pracy. Przez taką jazdę emocjonalną moja wrażliwość i empatia dłuuuugo siedziała zamknięta w skorupie.

 

Widzę to w następujący sposób.

 

Kobieta czegoś naprawdę chce. Nie poprosi jednak o to bezpośrednio. Nie powie prosto z mostu, ponieważ wejdzie w rolę proszącej, a ja przyjmującego prośbę i decydującego o jej realizacji. Stąd "domyśl się". Ona stawia się wtedy w roli łaskawie biorącej to, czego chciała. Niestety tego nie dostanie. Frustracja postępuje i prowadzi do degradacji związku. Kobieta jeszcze bardziej od mężczyzny boi się odrzucenia. Każdy się boi odrzucenia. Z tego powodu lepiej powiedzieć domyśl się i przenieść odpowiedzialność na mężczyznę niż narazić się na odrzucenie prośby i na odkrycie prawdziwej natury.

 

Kobieta nie lubi stawiać się w roli proszącego, tylko kocha brać - zawsze i nie chodzi tylko o pieniądze, ale przede wszystkim energię, żeby coś się działo. Niezależnie, ile właduję w kobietę i tak będzie za mało. Mężczyzna to energia dająca. Kobieta to energia przyjmująca.

 

Zatem praktycznie zaprzeczeniem natury kobiety jest proszenie o cokolwiek samca w związku.

 

Też przyznam nie lubię prosić (ego). Nie dziwię się w sumie kobietom, że stawiają w taki sposób sprawę.

 

Wielką sztuką jest wypracowanie właściwej komunikacji w związku, gdzie nastąpi rozmowa poza ego.

 

Moim zdaniem nie da się tego zwalczyć metodami doraźnymi. To jest głęboka warstwa ego, które boi się panicznie odrzucenia.

 

W moim przypadku są bezpośrednie prośby o przysługi ale kierowane w taki sposób, że przycisk "domyśl się" uruchamia we mnie program: "niespłacalny dług wdzięczności". I zaryzykuję stwierdzenie, że tylko kobiety to potrafią. Podobnie mam w pracy. Właściciele firmy to małżeństwo. Wiele mi pomogli w życiu i jako pracodawcy są super. Ze strony szefa nigdy nie odczułam, że powinnam być im za coś wdzięczna, wręcz przeciwnie, to on codziennie mi pokazuje, że jestem ważnym elementem firmy. Szefowa też niby ok ale wyczuwam w niej podświadome wymuszanie wdzięczności. Taki smaczek w relacjach z nią, który jest ledwo wyczuwalny i niesamowicie wpływa na moje emocje.

 

Ciekawa jestem, czy ktoś z Forumowiczów coś podobnego zauważył?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.