Skocz do zawartości

Nie wiem, czy chcę chcieć.


Eredin

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie wszystkich tutaj zgromadzonych.

 

Tytuł jak się pewnie słusznie domyślam nic Wam nie mówi, co nie jest w ogóle dziwne, bo mi by też nic nie mówił, ale do rzeczy.

 

Po krótce (ta, ja i po krótce) opiszę o co mi chodzi: mniej więcej w wieku 12-14 lat zainteresowałem się ćwiczeniami siłowymi. Wcześniej oglądałem zawody strongmanów na TVN, jak jeszcze Pudzian uczestniczył. ''Zawsze'' mi się to podobało. W wieku opisanym wcześniej zacząłem się bawić w jakieś pompki, podciąganie na drążku, ekspander i takie tam. Nieco się wyrzeźbiłem i nabrałem siły, jeszcze tata mi dał hantla 4 kg :D i powiedział, że uczyni mnie najsilniejszym człowiekiem na świecie. ;) 

 

W wieku 16 lat zrobiliśmy sobie z kumplami mini-siłownię, sztangę, obciążenia i hantle kupiliśmy, ławeczkę zespawaliśmy i zaczęło się. Wsiąkliśmy na dobrę, a ja byłem wtedy najlepszy. Masa i siła rosła mi w oczach, praktycznie postęp był cały czas. Z 60 kg reklamy oświęcimia stałem się gościem ważącym 80 kg/175 cm, 38-39 cm w łapie. Każdy mi mówił, że przypakowałem i takie tam. Po prostu się diametralnie zmieniłem wizualnie. Pochłaniałem żarcie ile się dało i w miarę zdrowo - żadnych mcdonaldów, pizzy i innych tego typu rzeczy. 

 

Później nastąpiły różne zawirowania życiowe, o których nie ma sensu wspominać i wszystko spadło. Odbudowałem 60 %, po czym od jakiegoś czasu już nie trenuję. Albo się wypaliłem, albo mi się odechciało - nie mam pojęcia. 

 

Teraz stoję przed pewnym wyborem: 

 

1. iść w to dalej na całość

2. olać, wybrać sobie inną ''zabawę'' w życiu, tzn. nakierować się na inny styl wyglądu (np. zamiast ''byczej'' masy - coś jak Jason Statham)

 

Mój problem nie jest jednak nautury świadomej, a podświadomej. Do czego dążę?

Ile razy podsumuję sobie bilans zysków i strat, wychodzi mi na to, że robiąc masę zaspokajałbym tylko jakąś wewnętrzną zachciankę, która płynie sam nie wiem z czego. Na pewno nie to, co mówi Marek - dążenie do telewizyjnych ideałów itp., tym bardziej, że nigdy nie chciałem być pięknym wyrzeźbionym greckim bogiem, a raczej kimś takim 07508195541347ecab42ab06b8f4c9a3.jpg

 

Więc plusem jest zaspokojenie jakiejś tam swojej zachcianki, zaś do minusów zaliczam:

 

-koszt. Więcej żarcia, więcej pieniędzy, a jestem obecnie w momencie, gdzie duszę każdy grosz, bo chcę się odbić od stanu, w którym byłem do niedawna

-zdrowie. Więcej żarcia - objadanie się, czasem nawet na siłę, byle by tylko dopakować. Rozpychanie żołądka, większe obciążenie dla stawów itp.

-poświęcanie swojej energii życiowej i czasu na zachciankę. Siłownia to styl życia, albo się robi na 100 %, albo wcale (chyba, że się ćwiczy dla przyjemności a nie efektów, ale ja takiego czegoś nie preferuję).

Troszkę mnie odrzuca perspektywa ciągłego myślenia, czy wystarczająco zjadłem, kiedy godzina następnego posiłku, czy dziś będę miał czas na trening (a jak nie będę miał, to zacznę się denerwować i odczuwać negatywne emocje). 

 

Ile razy uświadomię sobie, że to nie ma sensu i lepiej przekierować umysł na coś innego, tak widzę jakiegoś koksa na ulicy lub przypomina mi się coś z udziałem tych, których już znam i coś w środku mówi mi ,,stary, to jest zajebiste, zrób to!''. Chwila euforii, a potem znowu dochodzę do wniosku, że nie chcę się w to bawić.

 

Chcę coś z tym zrobić. Albo idę na 100 % konkretnie w jednym kierunku, albo idę w drugim. Wkurwia mnie ten mój wewnętrzny młynek, bo nie mogę się na niczym skupić, ostatni miesiąc ciągle mam rozterki: robić tą pieprzoną masę, czy olać... Rozsądek każe olać, emocje każą robić. Współczuję w tym momencie kobietom, bo one coś takiego mają przez całe życie...

 

Wszystkie sprawy mam dopięte na ostatni guzik oprócz tej jednej. Panowie, co radzicie? Usłuchać głosu emocji czy pozbyć się ich - jeśli tak, to jak? 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby Twoje emocje (dusza/podświadomość) chciały masy, to byś z pakerni nie wychodził :) Widocznie Twoja dusza już jest starsza, i już nie chce inwestować swojej energii życiowej w rozwój ciała, które się i tak w proch zamieni. Chce coś więcej. Z drugiej strony ciągnie ją do masy i związanego z tym lansu i poczucia mocy jak grubasa do mcdonalda... to cudzy cel, nie Twój. Gdyby był Twój, miałbyś bezustanną motywację. Np. możliwe że dusza Pudziana chce pakować, stąd taki nieprawdopodobny napęd, ale Ty tego nie masz - dusza chce się spełniać gdzie indziej.

 

Moja rada - szukaj innego celu. W pakowaniu nie znajdziesz spełnienia ani zdrowia, każdy kogo znam i pakuje, jęczy o kolanach, operacjach, walniętych łokciach itd. na starość będą wyli z bólu na prochach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdystansować się do własnych emocji. I właśnie to Ci się udało. Oceniasz racjonalnie sytuacje i robisz bilans zysków i strat. Do tego musisz zrozumieć mechanizm tym sterujący.

 

Czy nie jest tak, że siłownia (chęć ciągłego powiększania masy) steruje Tobą a nie Ty nią?

Jeśli tak to droga do nikąd. Tego głodu nigdy nie zaspokoisz. Coś jak anoreksja u kobiet tylko w drugą stronę.

 

trening ma byc tylko elementem życia, dodatkiem a nie celem. Moje zdanie jest takie: szukaj innego celu.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 na starość będą wyli z bólu na prochach.

 

O właśnie - starość. Zapomniałem do minusów dopisać, że póki jestem młody - było by fajnie, szeroko, silnie i tak dalej. A na starość? Może mi się kiedyś odechce i co? Nie schudnę, żołądek rozepchany, wszystko sflaczeje i będę miał bęben na pół metra po 50-tce. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać.

 

Cytat

Czy nie jest tak, że siłownia (chęć ciągłego powiększania masy) steruje Tobą a nie Ty nią?

 

Najprawdopodobniej wcześniej tak było. Musiałem mieć większość życia dostosowaną pod siłownię (niektóre kwestie tak absurdalne, że nie będę nawet o nich wspominał :D) - wszystko poświęcane w celu zrobienia masy. Po jakimś czasie (czyli niedawno) przestał mi się taki stan rzeczy podobać. Nie uśmiecha mi się perspektywa przeżycia całego życia, poświęcając się temu. Mam trochę innych zainteresowań, mógłbym rozłożyć energię po równo na każde z nich, a o wygląd zadbać ale zdrowo - pompki, brzuszki, bieganie (co czynię ostatnio i jest super). Sporty walki amatorsko, rower i tak dalej.

 

Po prostu nie widzi mi się przekwalifikować swojego życia pod coś takiego - a mimo to emocje (i być może tyle lat pragnienia tego zrobiło swoje) nie dają mi spokoju. Wracają w różnych dziwnych momentach. Ostatnio np. podnosiłem ciężką rzecz i zauważyłem, że mam znacznie więcej siły od pewnego czasu (od razu skojarzyłem, że może to być pozytywny skutek zrezygnowania z onanizacji ponad 2 miesiące temu) - i od razu emocje ,,cholera, teraz to bym dopiero ciężary ciskał i masy nałapał!''. I już euforia na kilka godzin, że to jest to - a potem euforia znika i wraca rozsądek mówiący, żebym nie szedł tą drogą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie z siłownią. Niby uwielbiam ten stan jak po ćwiczeniu mieśnie są takie zmęczone, czujesz napuchniete całe ciało, jednak z dugiej strony myśle, że to takie puste. Zaletą jest napewno dobre samopoczucie po ćwiczeniu, a wadą całą ta otoczka z dietą, suplementami i kontuzje. Najgorsze jak jesteś w formie, łapiesz kontuzje, a mięśnie lecą w oczach ;/. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Vercetti napisał:

 

O właśnie - starość. Zapomniałem do minusów dopisać, że póki jestem młody - było by fajnie, szeroko, silnie i tak dalej. A na starość? Może mi się kiedyś odechce i co? Nie schudnę, żołądek rozepchany, wszystko sflaczeje i będę miał bęben na pół metra po 50-tce. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać.

 

 

Najprawdopodobniej wcześniej tak było. Musiałem mieć większość życia dostosowaną pod siłownię (niektóre kwestie tak absurdalne, że nie będę nawet o nich wspominał :D) - wszystko poświęcane w celu zrobienia masy. Po jakimś czasie (czyli niedawno) przestał mi się taki stan rzeczy podobać. Nie uśmiecha mi się perspektywa przeżycia całego życia, poświęcając się temu. Mam trochę innych zainteresowań, mógłbym rozłożyć energię po równo na każde z nich, a o wygląd zadbać ale zdrowo - pompki, brzuszki, bieganie (co czynię ostatnio i jest super). Sporty walki amatorsko, rower i tak dalej.

 

Po prostu nie widzi mi się przekwalifikować swojego życia pod coś takiego - a mimo to emocje (i być może tyle lat pragnienia tego zrobiło swoje) nie dają mi spokoju. Wracają w różnych dziwnych momentach. Ostatnio np. podnosiłem ciężką rzecz i zauważyłem, że mam znacznie więcej siły od pewnego czasu (od razu skojarzyłem, że może to być pozytywny skutek zrezygnowania z onanizacji ponad 2 miesiące temu) - i od razu emocje ,,cholera, teraz to bym dopiero ciężary ciskał i masy nałapał!''. I już euforia na kilka godzin, że to jest to - a potem euforia znika i wraca rozsądek mówiący, żebym nie szedł tą drogą. 

Vercetti zoladek to tez miesien. Jak przestaniesz jesc to wroci do naturalnych rozmiarow. Moj sasiad jest bylym pakerem po 60 stce. Pokazywal mi zdjecia za mlodu to naprawde wygladal jak grecki Bog a teraz jest jak wiekszosc 60 latkow. Chudy sflaczaly itd. Kiedys pytalem go czy warto bylo sie tyle mordowac uslyszalem ze on nie wyobrazal sobie bez tego zycia. Musisz tez wiedziec ze zeby stac sie koksem i csly czas rozrastac bedziesz musial siegnac tez po koksy bo na sucho z roku na rok masz mniejszy postep. Moim zdaniem jesli juz nie masz motywacji to chrzanic to. Po co sie meczyc jak jest tyle innych zajec. Wazne ze sprobowales wiesz z czym to sie jje. @Lukulus dla mnie puste jest to co robi wiekszosc ktorzy zaczynaja a mianowicie dojebac sie przez rok na mecie tylko po to zeby spuchnac na wakacje i poruchac jakies dyskotekowe szczawie

Edytowane przez hermes
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

zeby stac sie koksem i csly czas rozrastac bedziesz musial siegnac tez po koksy

 

To też mnie bardzo zniechęca - nie mam takiego zamiaru. Zdrowie na pierwszym miejscu. Co z tego, że będę miał swoje 5 minut, jak kiedyś przyjdzie mi za to zapłacić. 

 

Cytat

dla mnie puste jest to co robi wiekszosc ktorzy zaczynaja a mianowicie dojebac sie przez rok na mecie tylko po to zeby spuchnac na wakacje i poruchac jakies dyskotekowe szczawie

 

Ja znam takich, co zaczęli trenować i nawet dobrej diety nie liznęli, a już się kują. Jakoś tam wyglądają, ale co z tego... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli siłownia ma tylko zaspokoić twoją chęć przypakowania przez co zauważasz minusy takie jak problemy w późniejszym wieku czy wydawanie pieniędzy na michę to olej to po prostu znajdź coś innego.

Z drugiej strony możesz przekierować swoje myślenie na coś więcej niż tylko "masa" co mam na myśli? Dla mnie wysiłek fizyczny (siłownia, sw, sztuki walki) na rzecz polepszenia swojego wyglądu ale i kształtowania charakteru jest czymś niesamowitym jeśli potrafiłbyś zaszczepić coś takiego to nie będziesz się przejmować tym że za 30 lat będą kolana napierdzielać albo plecy. Tak więc jeśli to ma być tylko polepszenie wyglądu to nie warto lecz jeśli oczekujesz czegoś więcej od swojego ciała i od samego siebie to spróbuj kup karnet na siłkę pobaw się w dietę i przekonasz się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Vercetti napisał:

 

To też mnie bardzo zniechęca - nie mam takiego zamiaru. Zdrowie na pierwszym miejscu. Co z tego, że będę miał swoje 5 minut, jak kiedyś przyjdzie mi za to zapłacić. 

 

 

Ja znam takich, co zaczęli trenować i nawet dobrej diety nie liznęli, a już się kują. Jakoś tam wyglądają, ale co z tego... 

 

Czy ja wiem czy to jest 5 minut? Bębny mają tak wywalone (ponoć od insuliny?), że rzygać się chce na sam widok. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 

Czy ja wiem czy to jest 5 minut? Bębny mają tak wywalone (ponoć od insuliny?), że rzygać się chce na sam widok. 

 

 

 

 

Mnie to przeraża. Nie wyobrażam sobie ładować w siebie chemii, robić jakichś zastrzyków itp. Tyle poświęceń i ryzyka...

 

Cytat

Spróbuj innych aktywności, w końcu zlapiesz gdzieś ,,bakcyla". W dzisiejszych czasach jest tyle możliwości, że każdy odnajdzie coś dla siebie.

 

Dlatego chyba na razie ograniczę się do ćwiczeń z ciężarem własnego ciała, biegania, a jak będę miał możliwość (teraz niestety chwilowo nie mam), to sobie będę śmigał na boks do ulubionego klubu. Ale wszystko na luzie, żeby nie wpaść w taką obsesję, jak opisuję z masą. 

Cytat


Dla mnie wysiłek fizyczny (siłownia, sw, sztuki walki) na rzecz polepszenia swojego wyglądu ale i kształtowania charakteru jest czymś niesamowitym jeśli potrafiłbyś zaszczepić coś takiego to nie będziesz się przejmować tym że za 30 lat będą kolana napierdzielać albo plecy. Tak więc jeśli to ma być tylko polepszenie wyglądu to nie warto lecz jeśli oczekujesz czegoś więcej od swojego ciała i od samego siebie to spróbuj kup karnet na siłkę pobaw się w dietę i przekonasz się.

 

 

Dla mnie wysiłek ogólnie też jest czymś takim, uwielbiam go i nie umiałbym bez niego żyć, z samej siłowni jako takiej (mam w domu trochę sprzętu, tylko, że teraz mieszkam gdzie indziej tymczasowo) nie zrezygnuję. Ale to uporczywe pragnienie masy... Zaczęło mi to przeszkadzać. 

Edytowane przez Vercetti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam znajomego, lat 27, który w wieku 15-17 lat był w reprezentacji Portugalii w skoku w dal i sprincie. Koleś miał wszystko, pieniądze, sławę, kobiety, wyglądał jak najpiękniejsi modele z czasopism, jednak w którymś momencie jego ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa i miał coraz gorsze wyniki. W końcu stracił wszystko, ludzie się od niego odwrócili, a on z gigantycznymi problemami psychicznymi, psychozą i paranoją uciekł do UK. No i siedzi tu już kilka lat, stracił sylwetkę którą tyle lat budował, zamknął się w sobie, medytuje, interesuje się psychologią, samorozwojem duchowym i osobistym itd. Bardzo dużo do zrozumienia na temat swoich zachowań i swojej duchowości dały mu sesje z DMT, ayahuascą i grzybami.
Powiedział mi, że wcale nie lubił sportu, a robił to tylko dlatego, że był w tym dobry.

Moim zdaniem dobrze jest dbać o sylwetkę ale w granicach rozsądku. Najlepsza pod tym względem jest kalistenika/trening z masą własnego ciała. Ktoś na forum kiedyś polecił Freeletics - zacząłem ćwiczyć z ich programem, potem moi znajomi też się wkręcili i jesteśmy teraz fit maniakami. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja proponuję model życiowy polegający na robieniu wielu rzeczy ale bez spiny i na loozie, czyli chciałem jeździć na moto to kupiłem jakiś tani, nurkować? też po taniości, samochód to samo, kajak to samo itd itd ważne żeby czerpać radość z używania życia. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak masę bym sobie odpuścił sam też ostatnio mam takie przemyślenia utrzymaj to co masz i będzie to z pewnością wartościowe i dopracowane 

 

A dla kolegów co wiecznie o wieku mówią proszę taki 62 letni pan i do tego wegetarianin?

 

l_1377847500c7f41MP2k99244e8d171.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku wszystko jest przeciwko mnie - nie mam "genu" do ładnej sylwetki, mam ogromny deficyt siły w stosunku do gabarytów, moja dieta składa się z prawie wszystkiego, czego nie lubię, bardzo łatwo się otłuszczam, bardzo długo muszę pracować na jakiekolwiek efekty. Można by rzec, że to nie jest sport dla mnie. Ale nigdy nawet nie rozważałem, by to porzucić, i prawdopodobnie nigdy tego nie zrobię. Dla mnie trening siłowy to priorytet i zawsze znajdę czas na sesję. Jeśli masz wątpliwości, lepiej, abyś zajął się czymś innym. Wątpiący albo sięgają po wspomaganie, albo tracą czas. Wystarczy, że będziesz dbał o aktywność fizyczną.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O matko... Czytam to wszystko...ech, witki opadają.

 

Po pierwsze - opierajmy swoją wiedzę na faktach, a nie myśleniu które jest fikcyjne.

 

Twój brak motywacji wynika z tego, że nie masz efektów - to jasne jak słońce - nie jakaś tam dusza/podświadomość/Bóg itp - to są poważne sprawy egzystencjalne, nie mieszajmy w to siłowni.

Twoje ego nie ma pożywki "działanie -> nagroda" - To jak uprawianie seksu bez orgazmu na końcu.

 

Kolejna sprawa - jeśli robisz masę i jesz tyle, że aż musisz się zmuszać do jedzenia to zapewne wpierdalasz high carb i jesteś mega do tył w temacie robienia masy. Technologia poszła do przodu - a raczej zaczęto praktykować to co się robiło 30-40 lat temu. Czyli diety wysokotłuszczowe - które objętościowo są nawet 2-3 mniejsze od high carb.

 

Koks... Jeśli ktoś mówi, że sterydy są niezdrowe to jak mówić, że ogień jest niebezpieczny zawsze...Przypomnę Ci, że w kontrolowany sposób korzystasz z niego w gazówce. Sam powolutku przygotowuje się do dopingu, bo jestem świadom, że aby osiągnąć swój cel sportowy za 5 lat na sucho się nie obejdzie. Jeśli ktoś chce mi powiedzieć, że jestem kretynem myśląc o tym - to jeszcze raz przeczytaj tekst o ogniu. Bez głowy na karku nie można tego robić i trzeba to robić MEGA na trzeźwo.

Insulina, Deka itp - to jest wchodzenie do piekła po szyję. Mega łatwo coś spierdolić sobie. Polecam kanał YT "Druga Strona Medalu" - no i zainteresowanie SARMami.

 

Next.

 

Sport ma Tobie służyć, Twojemu zdrowiu, Twojemu celowi, Twojemu standardowi życia. Nie na odwrót. Wchodzisz na siłownię i cierpisz po to, aby uzyskać dane efekty.

Bycie formie to ogromna przewaga, np w pracy - gdzie uzyskujesz przewagę nad drugą osobą na jej gadzim poziomie. Jesteś w lepszej formie, standard wchodzenia po głupich schodach jest znacznie lepszy.

 

Nie wiem jakie zawirowania miałeś życiowe i nie jest to dla mnie ważne, bo one ZAWSZE będą - stabilizacja to mit życiowy, trzeba być tego świadomym.

 

Jeśli chodzi o stawy, kolejny mit - nie używanie ich w pełni oraz przeciążanie ich - stan na starość będzie ten sam - problem ze stawami. Jak myślisz, czemu tyle staruszków i tak ma problem ze stawami? Bo ostatni raz biegli w 70' podczas stanu wojennego. Odpowiednie wykonywanie ćwiczeń to podstawa. Sam się nauczyłem na własnej skórze.

 

Twoje uporczywe pragnienie masy to znak, że masz ogromne pokłady wstydu w sobie - warto to zrozumieć.

 

@Wstydliwy

 

Ty masz obowiązek w takim razie zrobić badania hormonalne: pakiet  tarczycy + testosteron + testosteron wolny + estradiol + kortyzol + SHGB + prolaktyna

 

@Farbowana Kita niehabilito - Od insuliny wywala bęben oraz od GH (ale nie jestem pewien). Pamiętajmy że IGF to najsilniejszy anabolik. Broń Boże to brać, jak się nie jest zawodowym kulturystą.

 

@Guliver Tak to jest jak chłopaki w wieku kilkunastu lat dostają taką sławę, a potem życie im to zabiera. Ale każda porażka to sukces w przebraniu. Zapewne sporo się nauczył dzięki temu.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polubienia mi się skończyły, jak ktoś nie dostał to dostanie później. Dziękuję za rady i wpis każdemu. 

 

Ogólnie to jest tak, że albo idę w masę i duże ciężary, przekształcając swój życiorys pod taki właśnie styl życia, albo nie robię masy i czasem sobie potrenuję siłowo jako sport jeden z wielu, ale bez jakiegoś straszliwego ciśnienia, wszystko na luzie.

 

Na poziomie świadomości wybieram to drugie, ale czasem bardzo silne emocje każą mi wybierać to pierwsze - i nie wiem, skąd mi się one wzięły i jak je usunąć. 

 

 

Cytat

Twoje uporczywe pragnienie masy to znak, że masz ogromne pokłady wstydu w sobie - warto to zrozumieć.

 

Możesz rozszerzyć swoją myśl? Zaciekawiło mnie to, może coś w tym jest - myślę, że nie, ale mogę się mylić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja teoria jest taka.

 

Czujesz wstyd z powodu swojej fizyczności (źródło wstydu nie ma znaczenia). Jest na tym zbudowane jakieś przekonanie - typu "Ja Vercetti to zawsze byłem sprawny i silny" (dokładne przekonanie nie jest ważne).

Najważniejsze, że Twoje przekonanie nie jest tożsame z rzeczywistością. Włącza się ego, które jest od tego, aby bronić Twojego obrazu samego siebie. Wtedy po przez użycie przyjemności lub cierpienia (sugeruję, że cierpienia, skoro to mocne uczucie), steruje Tobą w tą stronę, żebyś przeciwdziałał uczuciu - nagle maniakalnie chcesz robić masę - kupujesz żarło, rozpisujesz plan, kupujesz suple itp. Doznajesz katharsis i nagle robienie tego wszystkiego nie ma sensu i tracisz motywację. Bo ego uznało, że wstyd Cię już nie dotyczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę tak:

Ciało jest jedyną rzeczą materialną, o którą warto dbać (no może jeszcze o motocykl;)) ale nie ma się co oszukiwać to tylko narzędzie do realizacji naszych celów i pragnień.

Duże i piękne ciało jako cel główny nie sprawdzi się. Dla mnie cel musi być abstrakcyjny np wielka miłość:)

 

Z każdego Twojego postu bije rzeczowość i logika więc nie ma opcji abyś tego nie rozmontował, kwestia czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, GluX napisał:

@Wstydliwy

 

Ty masz obowiązek w takim razie zrobić badania hormonalne: pakiet  tarczycy + testosteron + testosteron wolny + estradiol + kortyzol + SHGB + prolaktyna

 

 

Jeszcze:

 

+ progesteron + FSH + LH

 

To byłby taki pełny pakiet, który powinieneś wykonać (tam powinno być SHBG, a nie SHGB).

 

Koszt ok 350-450zł łącznie za wszystko

 

Edytowane przez GluX
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dziękuję wszystkim, którzy się w tym temacie wypowiedzieli. Teraz coś ode mnie:

 

W 99,9 % na poziomie świadomości już podjąłem decyzję, że odpuszczam i zajmuję się czymś innym (zwyczajne zdrowe życie, wygląd tak przy okazji na poziomie jednego z moich ulubionych aktorów <zdjęcie poniżej>, skupienie się bardziej na kondycji, ogólnej sprawności, zakresie ruchów, zamiast przepakowywania się na siłę, za pewien czas powrót do sportów walki), jednak co kilka dni podświadomość wyrzuca mi te emocje (a więc dlatego nie napisałem wyżej, że to 100 %) ,,rób tą masę, to jest fajne'', po czym od razu widzę w głowie obrazy kafarów i czuję, że mi się to podoba. W międzyczasie zaczynam się czuć poddenerwowany i bez energii do życia, bo nie lubię być targany sprzecznościami w głowie... trwa to dzień-dwa i mija. Wracam do swoich świadomych decyzji i nie myślę o robieniu masy, a także zaczynam odczuwać spokój. 

 

Muszę się tego pozbyć. Albo temu ulegam i idę w coś, czego nie jestem pewien czy mi się niedługo nie odwidzi, albo pozbywam się - wybieram pobycie się. Coś muszę wymyśleć. Jak macie jeszcze jakieś rady, to z chęcią przyjmę każdą ilość. ;) 

 

Wspominany aktor: 

JS-3-19.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.