Skocz do zawartości

Waginator

Użytkownik
  • Postów

    234
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Waginator

  1. Do 5 lat od zdania matury możesz napisać dodatkowo matury z innych przedmiotów, których wcześniej nie zdawałeś. Po tym czasie, żeby napisać maturę np. z biologii lub chemii potrzebujesz jeszcze raz zdać polski, matematykę i język obcy. Przynajmniej tak kiedyś czytałem. Co do tematu - nie powiem czy to ma sens, ale chciałbym zwrócić uwagę na kilka aspektów. Po pierwsze, jeśli rozpoczniesz w wieku 30 lat to studia skończysz, przy optymalnym założeniu, że nie będziesz powtarzał roku, w wieku 36 lat. Potem rok stażu z oszałamiającą pensją na ten moment - 2900 brutto + kilka stów z dyżurów. Potem 5 lat rezydentury za około 5 brutto + kilka stów z dyżurów. Masz wtedy 42 lata minimum, kiedy dopiero zaczynasz coś znaczyć. Druga sprawa to przyszłość zawodu i wysokości zarobków w Polsce. W obecnej chwili można nieźle zarobić na dyżurach w szpitalu/POZ/NPL z powodu niedoborów kadrowych, ale to się raczej zmieni w najbliższych latach, ponieważ istotnie zwiększono liczbę ludzi na kierunku medycznym. W tym roku absolwentów było 3500, za 5 lat absolwentów będzie 5500. Oznacza to, że głównie osoby z wysokimi kompetencjami i niszowymi specjalizacjami będą mogły konkretnie zarabiać. A żeby się na takie dostać będziesz musiał ostro zapierdalać, ponieważ miejsc na takie specjalizacje jest w województwie średnio 0-1, a chętnych sporo. Po trzecie - przeceniasz prestiż tego zawodu. Prestiż mają ponownie tylko niektóre specjalizacje, trzeba mieć też wysokie kompetencje, umiejętności interpersonalne i doświadczenie. Reszta skończy na internie w powiatowym szpitalu albo w POZ, gdzie będzie się zmagała z pijakami na sorze i obywatelami, którzy uważają, że się lepiej znają na medycynie, bo przeczytali kilka artykułów na poradnikzdrowie. Poziom wypalenia jest wysoki, warunki pracy często gówniane. W tym zawodzie jest dobrze jak dużo zapierdalasz na początku drogi i masz plan na siebie, inaczej słabo to wygląda.
  2. Widziałem kiedyś badanie w USA, że 20% lekarzy po studiach nie podejmuje się pracy w zawodzie. I o ile nie znam wśród znajomych przypadków, że ktoś chciałby zrezygnować z dalszej kariery (aczkolwiek pewnie takie osoby będą) to stawiam, że około 1/2 uczy się języka niemieckiego. Ubezpieczają się na wszelki wypadek. Niektórzy otwarcie mówią, że po dyplomie się zwijają. Więc poziom emigracji będzie na pewno znaczny. W sumie się nie dziwię, w Niemczech płacą na start 5x tyle w lepszych warunkach. Lekarze, którzy nas uczą nierzadko mówią wprost - gdybym był młodszy, nie miał rodziny - to bym wyjechał. Inna kwestia pozostaje co do preferencji wyboru specjalizacji po studiach. Bardzo oblegane są specjalizacje "bezpieczne" - np. w ostatnim postępowaniu na specjalizację z radiologii w moim województwie wzięło udział ponad 30 osób, to jest 10% roku. W kręgu zainteresowań znajomych podobnie - radiologia, pediatria, psychiatria, rodzinna. Prawie nikt nie mówi o internie, ratunkowej czy specjalizacjach zabiegowych. Szykuje się w tym miejscu prawdziwa zapaść. I znowu często chirurdzy sami mówią - nie pchajcie się w to, nie warto.
  3. @TheFlorator https://www.spiked-online.com/2020/03/27/chloe-middleton-the-coronavirus-death-that-wasnt/ Chciałbym zwrócić uwagę odnośnie przejmujących wiadomości o śmierciach 20-30 latków, że nie muszą one mówić całej prawdy: 1. Rodzina może nie zdawać sobie sprawy, że dana osoba miała inne choroby, których im nie ujawniała albo sama osoba mogła nie wiedzieć, że ma np. nadciśnienie. 2. Rodzina może chcieć zataić niewygodne i pogrążające fakty np. o alkoholizmie czy narkomanii. 3. Rodzina może zatajać fakty o chorobach przewlekłych, żeby zyskać odrobinę fejmu i łatkę tych, którzy ostrzegli społeczeństwo jaki wirus jest groźny. Takie posty mają tysiące wyświetleń i udostępnień. Oczywiście może to być też całkowita prawda, ale zważywszy na powyższe - radzę podchodzić ze sceptycyzmem.
  4. Mnie ciekawi, co sprawiło, że z równolatkiem nie uprawiałaś seksu przez ponad rok pomimo, że jak piszesz byłaś zakochana i że to w znacznym stopniu przyczyniło się do rozpadu tej relacji, a z nowym partnerem zdecydowałaś się na to w poniżej pół roku pomimo, że jak gdzieś pisałaś jakoś bardzo podniecona nie chodzisz. Co teraźniejszy robi inaczej od przeszłego, że Cię do tego "przekonał"?
  5. @Tornado Masz na myśli wyrażenie z "jakoś"? Żeby nie przeciągać relacji tylko zrobić wojnę totalną, wóz albo przewóz? Raz tak w sumie zrobiłem, pewnie poza schematami w jakich się dziewczyna obracała, bo wyglądała na mocno zaskoczoną bezpośredniością. Efekt słaby, bo zaproponowała następnego dnia koleżeństwo, ale przynajmniej nakłady pracy i czasu minimalne. Jak nie o to chodzi to na ten moment nic innego nie wymyślę albo będę błądzić wokół dziwnych teorii.
  6. Wiem, że dużo jest osób bez powodzenia, żyło się parę lat w akademiku to widziałem i notorycznie odrzucanych i zlewanych facetów i facetów w białych związkach. Natomiast tym drugim jak najbardziej się zajmuję, jednak to wszystko przyjdzie z czasem, niektórych rzeczy się nie przeskoczy, ani nie przyspieszy. To jest ciekawy punkt widzenia, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć na to. Trudno mi powiedzieć, czego się po mnie spodziewały, mogę tylko przytoczyć to co mi powiedziały, a to nie musi być wcale zgodne z prawdą. Chociaż nie sądzę, żebym zachowywał się później inaczej niż to jak wyglądam przy pierwszym wrażeniu. Co do miejsc, w które zabierałem te kobiety to ogółem były różne (chociaż nigdy nie udało mi się żadnej tam, gdzie zawsze chciałem je zabrać - często dlatego, że nie zdążyłem) - kawa, piwo na mieście, kino, jarmark na rynku, bilard, noc muzeów, jakieś spacery. A co do samego zachowania to znowu ciężko mi ocenić - raczej nie jestem zbyt rozrywkowy, więc karuzeli emocjonalnej nie wywoływałem. Jak tak sobie pomyślę to ta moja druga też była dość obojętna na cycki, więc w sumie może trafne spostrzeżenie. Ją akurat całowałem po ciele, z tą ostatnią jakoś mi to w ogóle nie wpadło do głowy - może dlatego, że tamta była ubrana od pasa w górę, a ta zawsze w jakichś bluzach. Ale raczej by to dużo nie zmieniło w tym przypadku. Jak sobie chwilę nad tym pomyślałem to przy założeniu, że nie będę na haju hormonalnym to faktycznie raczej niczego. Natomiast drugiej części nie łapię, rozumiem, że chodzi o cytat z moją wypowiedzią, aczkolwiek nie potrafię znaleźć w nim rozwiązania.
  7. Panowie, żadna Oaza, 2 panny z mojego kierunku (młodsze) i jedna z uniwerka. Nic mi nie wiadomo o tym, żeby jakakolwiek z nich uczestniczyła w takich zabawach. Nie pisałem, ale pocałunki oczywiście były i to dużo wcześniej. Poza tą drugą, która się uchylała i tylko po alko była w stanie je przez chwilę tolerować. Generalnie to wszystkie pogoniłem, ale to nie rozwiązuje problemu, że kobiety chcą niby wchodzić w jakieś związki, a po miesiącu zdziwienie, że przytulanki i całowanie to mi nie wystarcza. To nie było wcale od razu. Tą trzecią dobry kawałek czasu wcześniej zacząłem dotykać po brzuchu plecach (pod ubraniem) i to jej jakoś nie przeszkadzało. Też nie było tak, że złapałem od razu tylko właśnie powoli przeszedłem z brzucha na biust. Teraz mnie traktuje (widzę ją codziennie) jakbym jej co najmniej dom podpalił. Z pierwszą działałem stosunkowo szybko, z drugą na początku też. Akurat miałem taki krótki okres, że jakieś powodzenia z kobietami miałem, więc byłem na fali wznoszącej. Dopiero jak za dużo tych negatywnych reakcji było to zwolniłem, bo stwierdziłem, że może za bardzo takie zachowanie desperacją wali i lepiej na spokojnie. Jak widać jednak nie. No właśnie się głównie nad tym aspektem zastanawiam. Ciężko mi siebie ocenić, sylwetkę mam dobrą, twarz nie wiem. Powodzenia raczej nie mam, a większość kobiet nie ma też szczególnej ochoty ze mną rozmawiać, stąd też średnio z tymi radami o masówkach na zasadzie trzech randek, chociaż domyślam się, że to jest optymalne. Tak naprawdę to właśnie średnio raz na rok widzę od kobiety jakieś sygnały zainteresowania, wtedy podbijam bardziej na pewniaka i wychodzą później takie kwiatki jak w temacie. Przy braku sygnałów nigdy nic nie wynikło, więc już nawet nie próbuję. No i przy takim braniu ciężko zastosować się do tej zasady, bo jak nie odpali po tych 3 randkach to kolejna, która wyśle jakieś sygnały będzie średnio za rok. Chyba, że zacząłbym szukać na tinderze to przy założeniu, że będzie więcej niż kilka okejek będzie można coś popróbować. Mnie chyba najbardziej mierzi, że z początku są jakieś sygnały, idzie to względnie dobrze, przechodzę przez kolejne etapy, a po miesiącu dostaję bombę na ryj, że za wcześnie, religia nie pozwala czy potrzeba głębszych więzi. Strata czasu dla mnie i dla niej, nie wiem na co one liczą, że jak wyskoczą z tym po miesiącu, a nie na początku to na to przytaknę? EDIT: Z tego co pamiętam to zwykłe, obcisłe gacie Te włosy oczywiście nie są jakimś 100% wyznacznikiem, ale wydaje mi się, że jednak większość kobiet jak się na coś szykuje to goli tę sferę.
  8. Witajcie Bracia. Czytając dzisiejszy, wyżej wymieniony temat, nie sposób było, żebym nie dostrzegł analogii pomiędzy opisaną kobietą, a moimi dotychczasowymi relacjami z kobietami. Dlatego prosiłbym o jakieś porady, spostrzeżenia, doświadczenia związane z tematem, co można zrobić, żeby nie dopuścić do takich sytuacji jakie mnie spotykają. Mianowicie ogólnie nie mam i nie miałem powodzenia u kobiet, zdarzały się pojedyncze sytuacje na imprezach, gdzie się z jakąś całowałem, ale na co dzień raczej stypa. Udało mi się do teraz wejść w 3 "dłuższe" relacje z kobietami - każda trwająca około 1,5 miesiąca. Każda była poprzedzona jakimiś mniejszymi lub większymi sygnałami zainteresowania kobiety, które podjąłem i jakoś się to rozwijało. Jednak z żadną z nich nie było jakiegokolwiek kontaktu seksualnego i każda wynajdywała jakieś wymówki, żeby do niego nie doprowadzać. Pierwsza po kilku tygodniach spotkań stwierdziła, że dla niej religia jest ważna i ona teraz nie chce uprawiać seksu. Po kilku próbach złapania za cycka stwierdziła, że to nie ma sensu i powiedziała, że możemy zostać przyjaciółmi. Po mojej gorącej aprobacie (co jej nieco zwarło styki) więcej nic się nie działo, a pół roku później jak się skończył kurs tańca, na który razem uczęszczaliśmy kontakt się urwał. Druga po bodajże trzech spotkaniach na mieście sama mi zaproponowała, że kolejne spotkanie to będzie wino u niej. Myślę sobie, że już sprawa załatwiona, a tu jednak nie. Udało mi się co najwyżej potarmosić cycka i robić udawany "seks w ubraniach", gdzie później ona "zasypiała". Stwierdzała, że dla niej to "za wcześnie". Miesiąc i kilka spotkań później, w tym jedno z większą ilością alkoholu dalej było za wcześnie. Nie sądzę, że w ogóle planowała taką okoliczność, bo przy próbie wsadzenia ręki w gacie wyczuwałem, że nie goliła w ogóle łona. No i całować się praktycznie nigdy nie chciała, stwierdziła, że tego nie lubi. Ostatecznie pojechała robić magisterkę do innego miasta i po jakiejś kłótni na fejsie wyjebała mnie ze znajomych i tyle z tego było. Z trzecią już trochę uprzedzony poprzednimi doświadczeniami postanowiłem się zbytnio nie śpieszyć. Kilka spotkań na mieście, kilka imprez, codzienny kontakt i po 1,5 miesiąca znajomości zaprosiłem ją na sylwestra. Po takim czasie stwierdziłem, że już najwyższy czas pokierować relację trochę dalej i złapałem ją na tym sylwestrze za cycka, ręka oczywiście od razu zabrana, próbuję drugi, dobra, nie chce to nie, odpuszczam. Po kilku dniach widzę, że już kontakt zgrzyta, dziewczyna kompletnie urwała kontakt, więc się pytam o co chodzi. Dowiedziałem się, że relacja za szybko się rozwija, ona nie jest dziewczyną jaką szukam i wypomniała mi to złapanie za biust, co podkreśliła, że ją uraziło, a także wypomniała mi to, że na pierwszym (nie do końca pierwszym, bo widywaliśmy się i rozmawialiśmy wcześniej) spotkaniu ją za rękę złapałem. Jak trochę podpytałem to dorzuciła na deser tekstem, że ona była wcześniej w 4-letnim związku (ma 21 lat), że się z typem bzykała, ale strasznie tego żałuje, bo nie było głębokiej więzi i teraz ona szuka tejże głębokiej więzi i duchowości w relacji, a nie prymitywnych kontaktów seksualnych. To w zasadzie jest zakończone, ale to historia z ostatnich dni. No i myślę sobie, raz niewypał, drugi raz pech, do trzech razy sztuka, ale jak już 3 raz powtarza się sytuacja w zasadzie taka sama tylko z lekko zmienionymi okolicznościami i usprawiedliwieniami to już coś nie śmiga. Ciężko mi uwierzyć, że mam takiego pecha do kobiet. Może ryj się nie zgadza i jestem na start przyporządkowany do szufladki "zabawiacz"? Może coś z zachowaniem moim nie trybi, nie robię za nie wiadomo kogo, ale też nie nazwałbym się betą w kontaktach z kobietami. Macie z tym jakieś doświadczenia?
  9. Stres i przepracowanie są raczej czynnikiem spustowym zawału/udaru niż przyczyną ich rozwoju. Tzn. na skutek wieloletnich zaniedbań własnego zdrowia dochodzi do rozwoju miażdżycy, a okres zwiększonego wysiłku po prostu przełamuje możliwości organizmu i dochodzi do uaktywnienia się choroby, która była bezobjawowa przez wiele lat. Jak zapobiegać? Po wpisaniu w google frazy "zdrowy styl życia" jestem przekonany, że można znaleźć wiele cennych informacji, ja tylko w skrócie napiszę o najistotniejszych czynnikach zmniejszających ryzyko chorób sercowo-naczyniowych: 1) niepalenie papierosów 2) ruch, najlepiej aerobowy, zalecane co najmniej 30-60 minut dziennie 3) prawidłowa masa ciała, niska ilość tkanki tłuszczowej 4) dieta: - bogata głównie w warzywa i nieco owoców - mało mięsa, więcej ryb i strączków - niska ilość kwasów tłuszczowych nasyconych, duża ilość nienasyconych (ryby, orzechy!, oliwa) - niska ilość cukrów prostych (słodycze, cukier) - mało przetworzone produkty - produkty pełnoziarniste, bogate w błonnik - ewentualna suplementacja wit. D i omega-3 5) w ostatnim czasie wskazuje się, że przewlekła ekspozycja na smog może mieć też negatywny wpływ 6) i na koniec badania okresowe ciśnienia i cholesterolu jako najistotniejszych czynników ryzyka
  10. Waginator

    Nicość

    Bierzesz wciąż te leki od psychiatry? O ile wiem to dość typowe objawy dla SSRI. Jeśli tak to należałoby się zastanowić nad odstawieniem albo zmianą na inne leki. Jeśli uważasz, że Twój psychiatra jest niekompetentny to skonsultuj się z innym odnośnie tego co powinieneś zrobić.
  11. Jestem od Ciebie kilka lat starszy, ale podobny stan odczuwam już od kilku lat, mniej więcej od połowy studiów. W moim przypadku odpowiedzią jest rosnąca świadomość odpowiedzialności za swoje decyzje oraz rzeczywistości w jakiej się obracamy. Przychodzi moment świadomości, że dorosłość nie wygląda jak sterylne życie w wieku młodzieńczym i nie wygląda tak jak to za młodu obiecywano. Okazuje się jak wyżej wspomniano, że prawdopodobnie przepracujesz większą część swojego dnia i wolnego czasu zostanie Ci kilka godzin. Dodatkowo będziesz pracował w stresie, a pracodawca będzie wymuszał na Tobie nadgodziny, być może będziesz zabierał pracę na "wolne godziny" do domu. W zamian dostaniesz jakieś ochłapy za które ledwo opłacisz wynajem i jedzenie. Jak chcesz własne mieszkanie to musisz się liczyć z kredytem na kolejne 30 lat. W międzyczasie obserwujesz jak Twoje pieniądze idą na utrzymanie madek, a rząd szykuje coraz dziwniejsze ustawy. Ceny rosną do góry, a Ty dalej otrzymujesz gównianą wypłatę. Martwisz się o swoje zaoszczędzone przez lata pieniądze, żeby nie przepadły w ciągu kilku miesięcy. Słyszysz o konfliktach na arenie międzynarodowej, ludzie straszą wojną, na forum pojawiają się tematy o broni do przetrwania. Może warto jakąś kupić, żeby mieć czym bronić siebie i rodzinę? Docierają do Ciebie pierwsze informacje o zgonach Twoich rówieśników. Zaczynasz patrzeć co jesz, czujesz wyrzuty sumienia z każdą wypaloną fajką, zjedzoną kiełbaską z grilla i wypitym piwem. Nie pijesz już tak dużo jak kiedyś i nie zachowujesz się tak spontanicznie. Wiesz, że jedna przypałowa akcja może spieprzyć Twoje dalsze życie. Z każdym rokiem rosną wymagania wobec Ciebie. Rodzice chcą, żebyś zrobił remont, bo oni są za starzy i nie mają już siły, ani pieniędzy na fachowca. Pracodawca chce żebyś zwiększył swoje kompetencje poprzez szkolenia i naukę (oczywiście na Twój koszt). Partnerce się zamarzył wyjazd do Egiptu, a Ty sam sobie stawiasz wymagania wobec siebie w swoim hobby, bo duma Ci nie pozwala być słabszym od innych. A mogą dojść jeszcze inne problemy - choroba rodziców, awaria auta, patologiczni sąsiedzi. Do pełni szczęścia brakuje tylko pozytywnego wyniku testu ciążowego partnerki. Zastanów się czy część powyższych twierdzeń Cię nie dotyczy albo czy nie masz negatywnych myśli odnośnie swojej przyszłości i teraźniejszości. Ciężko być spontanicznym, pewnym siebie i czerpać przyjemność z życia, jeśli towarzyszą Ci ciągle troski i obawy. Wtedy człowiek najchętniej wraca do przeszłości, czyli tam gdzie tych problemów nie było (albo nie pamięta się już, że były).
  12. Nie wiem ile masz czasu na opanowanie tego i jaki jest Twój akutalny poziom wytrenowania, ale wymogi są dość wysokie. Do biegów poleciłbym interwały 2x w tygodniu (sprint 20s i 40s trucht na przemian, 5-10x) i 2x w tygodniu bieg na 3-4 km szybkim tempem na 80% możliwości, czyli bez życiówek, ale też żeby się zmęczyć. Mi taki trening znacząco zwiększył kondycję w dość krótkim czasie. Brzuszki bym trenował po prostu robiąc brzuszki 2-3x w tygodniu po kilka serii. Podciąganie w zależności od tego co teraz potrafisz, jak możesz się podciągnąć >4 razy to trenowałbym w ten sposób 1-2 razy w tygodniu po 5 serii. Jeśli nie dajesz rady to trenowałbym w odciążeniu z gumą albo na maszynie. @Figurantowy dobrze pisze, masa jest bardzo istotna w podciąganiu i biegach, jeśli masz nadwagę to skup się na zrzuceniu wagi. Inne ćwiczenia raczej nic szczególnego nie wniosą, jeśli chcesz tylko to zaliczyć, co nie zmienia faktu, że wskazane jest ćwiczenie całego ciała niż pojedynczych partii.
  13. Sprawdziłem, faktycznie nogi drżały, ale żadnego rozluźnienia nie poczułem. Nie widzę w tej metodzie niczego szczególnego, jak mięśnie się zmęczą to po prostu drżą. Zróbcie sobie np. planka. Po kilkudziesięciu sekundach ciało będzie drżeć jak mięśnie się zmęczą od bycia w ciągłym skurczu. W liceum jak nam nauczyciel od wfu robił ciężki trening to niektórym pod koniec zajęć przy lekkich ćwiczeniach całe ciało drżało, jak mawiał wtedy nauczyciel "jakby go do prądu podłączyli". A te napięcia w miednicy to nic innego jak drżenie przywodziciela uda, który jest w ciągłym napięciu przez kilka minut, a jest to mięsień u większości ludzi słaby i nietrenowany. Nie sądzę, żeby ta metoda miała jakieś zalety, fakt rozluźnienia można wytłumaczyć, że jest to stan podobny do medytacji - skupienie na oddechu i utrzymaniu mieśni w określonej pozycji.
  14. Parę razy się w to bawiłem, najdłużej nie fapałem bodajże przez 2 miesiące. Nigdy nie odczułem żadnych korzyści z tym związanych, ani lepsza koncentracja, ani decyzyjność, pewność siebie, większe powodzenie u kobiet, absolutnie nic. Jedyne co odczułem to znacznie zwiększone czucie w penisie i desperackie pragnienie kobiety przez co wszystkie działania były ukierunkowane na zdobycie ruchania, więc o żadnej większej sile woli i koncentracji nie mogło być mowy, wręcz przeciwnie. Znacznie lepiej czuję się przy regularnej masturbacji, raz dziennie i znika presja, mogę skupić się na swoich sprawach, a nie głowić się nad tym jak tu sobie ruchanie załatwić. Problemów z porno też nie odczuwam, bo w akademiku możliwości jego oglądania są ograniczone, więc zwykle raz na 2 miesiące przyjeżdżam do domu, patrzę sobie na 1-2 sesjach co nowego się dodało, a że zwykle jakieś gnioty to i później wracam do wyobraźni.
  15. @Ace of Spades "Bombarding love". Dokładnie takiego samego sformułowania użyli na jednym z forów jako metody na werbowanie nowych członków. Na początku wszyscy mili, otwarci, aż wszystko wygląda zbyt pięknie, żeby było prawdziwie i powoli dochodzą nowe fakty.
  16. Trochę Was rozczaruję, ale spotkania nie będzie, chociaż i tak pewnie nic by z niego ciekawego nie wynikło. Na początku myślałem, że ta yoga to po prostu jakiś odłam medytacyjny, ale zacząłem szukać i doszedłem m.in. do takich artykułów: http://www.kheper.net/topics/gurus/sahaja_yoga.htm?fbclid=IwAR1d6qsITUtKJMFr2UGzdffiSCJnq4JryZXr0L2S5Ln-ZEKOMIsaWPU177I http://www.sahajacult.com/?fbclid=IwAR1PRBNLHGIDfQXxz7_xdPHkspFvs0bLvE37RzgH3K9l56WbTW4x2OuoAUg I stwierdziłem, że na cholerę mam pakować się w jakiś syf, tylko dodatkowych kłopotów mi brakuje w życiu. Wygarnąłem jej ten fakt, trochę się burzyła, ale po pokazaniu tych artykułów zmiękła i stwierdziła, że się przez ostatni rok studiowania "oddaliła" od tej grupy. Stwierdziła także, że napisała do mnie, bo ona "nie chce znajomego na jeden raz tylko na poważnie", czyli szukała sobie bety, który dobrze rokuje. Powiedziała też, że jest osobą, która chce uczynić każdego szczęśliwego i nie ranić innych ludzi. Czyli indoktrynacja działa. Jednakże gdyby było tak super to nie szukałaby chłopa przez facebooka. Dzięki Bracia za pomoc Chociaż czuję, że nie da za wygraną i jeszcze będzie pisać.
  17. @Posejdon @zuckerfrei Kurwa, faktycznie teraz czytam więcej o tej grupie i są jakieś powiązania z sektą. Teraz zaczynam myśleć czy jednak się nie wycofać, Niezależnie od tego jaka by nie była nie chciałbym w przyszłości ściągać na siebie jakichś bolków, bo coś pannie nie pasowało. https://en.wikipedia.org/wiki/Sahaja_Yoga#Cult_allegations @zuckerfrei Możesz coś więcej opowiedzieć o tym koledze?
  18. To nie jest ta sama osoba. Moja ma inne inicjały (EH). To już byłby niezwykły zbieg okoliczności, gdyby napisała do dwójki ludzi z forum.
  19. @Marek Kotoński Niestety, ale prowadzimy rozmowę w "systemie mailowym", czyli wysyłamy po 5-10 wiadomości na różne tematy co kilka godzin, więc będzie mogła to sprawdzić. Mogę jednak spytać się o to na żywo to będę miał wtedy czarno na białym czy faktycznie tam studiuje. @SaiyanPrince Pierwsze zdjęcia były wstawione 7 lat temu, więc wątpię, że ktoś znajomy sobie jaja robi. Nie przyjedzie no to adios. Akurat napalony szczególnie nie jestem, nie widziałem jej, a także ta cała sytuacja niepewności jakoś nie wpływa pozytywnie na popęd w jej kierunku.
  20. Generalnie myślę, że dyktafon w życiu mi się jeszcze niejednokrotnie przyda, ale może faktycznie lepiej kupić coś lepszego niż jakiś złom na prędko. Jeszcze mi przyszedł do głowy taki scenariusz, że jej matka pracuje w centrum medycznym, prawdopodobnie dobiera tam okulary i ma kontakt z wieloma lekarzami tam pracującymi. Być może nagadała córce, żeby znaleźć sobie studenta medyka i ustawić się w życiu. Ale tego już nigdy nie potwierdzę. Spotkam się i dam znać w czwartek wieczorem czy coś szczególnego z tego wynikło.
  21. Dobra rada. Wiesz, gdzie można na szybko kupić taki dyktafon? Z internetu nie zdążą mi dosłać, a z komórki w kieszeni ledwo co słychać w pokoju, a co dopiero na mieście. Pewności nigdy nie ma, że to nie jest postać fikcyjna, ale raczej wątpię. Ma dużo zdjęć swojej osoby od 2012 roku, a jej matka pracuje w salonie optycznym w jej mieście, nawet dawała wywiad do jakiejś gazetki internetowej. Ona i matka mają też konto na nk. To na pewno, ale nawet z wyglądu przypomina taką szarą myszkę. Trochę z wyglądu jak te bogobojne dziewczyny na górskich wycieczkach religijnych - uśmiechnięte, ze skromnym makijażem. Aczkolwiek żadnych religijnych treści mi nie przemycała. Myślałem nad tym, ale nic nie wspominała o bachorze. Ze zdjęć też ciężko stwierdzić, bo wysyłała w spódnicy. Zastanawiam się też czy sobie po prostu nie zrobiła castingu i nie napisała w ten sposób do np. 5 gości. Świadczyłoby o tym to wielokrotne powtarzanie się o tym jak się jej super gada, chyba z raz lub dwa spytała się o coś o co pytała wcześniej i ogólnie jej odpowiedzi czasami zalatują takimi truizmami, poprawnością i brakiem wychylania się z opinią, że na początku się zastanawiałem się czy to nie jest jakiś wyrafinowany bot. Jak uważasz, posuwać relację do przodu czy tylko jakaś gadka i bez szaleństw? No właśnie niepokoi mnie jej motywacja, żeby jechać 2 godziny do obcego typa w jedną stronę. Sam bym się na to nie porwał, nawet gdybyśmy się mieli spotkać w połowie to z pewną niechęcią bym na to poszedł. Z niską samooceną by sama pisała do gościa na fejsie? I też nie wierzę w zdesperowane laski w wieku 20 lat - wygląda wystarczająco dobrze, żeby mieć dziesiątki chętnych na tinderze.
  22. Potwierdzam. Rok temu jak zaczynałem pić mleko sojowe to smakowało jak tektura, a bardzo smakowało mi mleko krowie. Teraz mleko sojowe mi bardzo smakuje, a krowie jak kiedyś próbowałem smakowało jakby ktoś łyżkę cukru tam wsadził, było dla mnie za słodkie.
  23. Kiedyś jadłem chleby pszenno-żytnie. Potem powoli zacząłem kupować chleby pełnożytnie i żytnie bez drożdży. Kolejnym etapem był chleb razowy, a ten co teraz jem to razowy bez drożdży i był on strzałem w dziesiątkę. Jest tak dobry, że mogę pół bochenka zjeść na sucho na raz. Pozostałe żytnie i z drożdżami już takie średnie w smaku. Niby mógłbym do nich wrócić, jak i do białego, ale zwyczajnie nie czuję potrzeby, ten razowy mi wystarcza. Tak więc w dużej mierze to kwestia przyzwyczajenia i dobrania właściwego chleba, który smakuje. Aczkolwiek do bułek czasem mnie ciągnie.
  24. Bracia, potrzebuję spojrzenia z zewnątrz na pewną sytuację. Mianowicie jakieś 2 tygodnie temu napisała do mnie na fejsie panna. Nigdy jej wcześniej nie widziałem, żadnych wspólnych znajomych, inne studia, ale to samo miasto studiowania. Napisała coś w stylu "hej, pojawiłeś mi się w propozycjach znajomych (jakim cudem patrząc na powyższe?), zaintrygował mnie twój profil, więc pomyślałam, że napiszę". Okej, ja tam sytuacji nie marnuję, więc w to wchodzę. Dziewczyna 3 lata młodsza, studiuje prawo, zwyczajna z urody (na podstawie zdjęć), ani dupy nie urywa, ani tragedii nie ma, z charakteru i tego co opowiada wydaje się taka szara myszka. 2 tygodnie gadki szmatki, niby wszystko fajnie, ale... Cały czas mam poczucie, że coś nie pasuje, idzie wszystko za prosto. Jak przez całe moje życie laski miały na mnie wywalone, a ostatnie dłuższe rozmowy z kobietami na fejsie miałem ze 3 lata temu, tak teraz wypisuje do mnie przez cały dzień randomowa laska, która oględnie mówiąc wchodzi mi w dupę. Ciągle mi przytakuje, komplementuje wygląd, napisała 4 albo 5 razy jak to się jej super ze mną rozmawia (według mnie zwyczajna rozmowa, może nawet trochę zbyt sztywna i poważna, ale to raczej ona ją prowadzi, ciągle jakieś pytania zadaje). A nawet mnie na żywo nie widziała. Generalnie jest to tak jaskrawe, że aż jebie po oczach, a ja mam zwarcie styków. W czwartek mam się z nią spotkać, ona przyjeżdża specjalnie w tym celu jadąc 150 km ze swojej miejscowości. Sama to zaproponowała. Jeszcze zrobiła wywiad mniej lub bardziej bezpośrednio o to czym się zajmuję, czy mam dziewczynę i ile mam wzrostu. Co więcej, przeglądając jej profil odkryłem dodatkowe dziwne fakty. Niby studiuje to prawo, ale w zasadzie nie znalazłem u jej znajomych innych studentów prawa. Ma też na profilu całą masę wpisów od jakichś Hindusów, połowa jak nie więcej życzeń urodzinowych czy lajków pod profilowym jest od Hindusów. Wypisują oni ciągle w komentarzach i wstawiają zdjęcia jakiejś Shri Mataji, która jest guru jakiejś hinduskiej jogi. Trochę to jak kult wygląda. Jak się spytałem o jej powiązania z tymi ludźmi to powiedziała, że kiedyś dużo podróżowała i poznała ich na jakichś wycieczkach, ale to raczej prawda nie jest, bo ma zdjęcia z nimi już jak była mała, a matka też coś z tym ma wspólnego. No i matka ma na profilu wpisane, że singielka. Nie wiem, może szukam dziury w całym, za dużo się forum naczytałem, ale po prostu sytuacja jest dziwna, okoliczności też, jej zachowanie także przesadzone. Ktoś się kiedyś spotkał z podobną sytuacją? Napisała do kogoś kiedyś randomowa laska na fejsie czy innym portalu?
  25. Skąd założenie, że osoby tutaj piszące nic nie robią i nie próbują? To, że ktoś nie ma powodzenia i winy upatruje w wyglądzie nie oznacza automatycznie, że siedzi całymi dniami przed laptopem, a z kobietą ostatnio rozmawiał w zeszłym miesiącu, bo musiał bułki kupić. Ja sam byłem wczoraj na imprezie kończącej rok akademicki, obtańczyłem kilkanaście dziewczyn, z wieloma rozmawiałem, ale i tak gówno z tego wynikło jak na większości imprez. Nie zmienia to faktu, że się dobrze bawiłem, ale bawiłbym się lepiej, gdybym nie miał poczucia, że tańczą ze mną z przyzwoitości, nie spierdalały po pierwszym utworze i chociaż przez chwilę się popatrzyły na mnie, a nie na boki. Jak nie widziałem oznak zainteresowania nigdy nic z takiej relacji nie wynikało, z kolei jeśli takowe było widać to dosłownie można sięgnąć ręką po wszystko czego się chce od kobiety, a cały "podryw" jest prosty, przyjemny i nie trzeba żadnego super charakteru (inna sprawa to sfinalizować taką relację w postaci ONSa, gdzie często trzeba już trochę ogarnięcia). Po prostu są tu na forum osoby, przyjmijmy umownie 7/10 i dostają takie zainteresowanie od 1-2 dziewczyn na każdej imprezie, a są osoby, powiedzmy 4/10, które dostają takie oznaki raz na rok (jak np. ja). I niewiele z tym faktem można zrobić. Ja stosuję taktykę, którą kiedyś ładnie opisał brat @Bonzo, czyli wystrzelaj cały magazynek uzi, któryś pocisk w końcu trafi Tak więc bywam w różnych miejscach, imprezach, wydarzeniach, zagaduję i poznaję ludzi i ogólnie się rozwijam (może na koniec studiów założę zbiorczy temat o tym jak dużo można osiągnąć w ciągu kilku lat studiowania). Ogólnie chuja to daje, ale póki co jestem za młody, żeby olać temat, a jeśli się nie uda i zdążę się wypalić to zawsze zostają divy i kobiety, które polecą na mój przyszły hajs. Inna sprawa to znam ludzi charakternych, przebojowych, których określono by tu mianem "alfa", którzy wcale szczególnego powodzenia nie mają. Ale jak pewna dziewczyna nazywała jedną z tych osób "brzydki Adam" to w sumie przestało mnie to dziwić. Jeszcze inna kwestia to życzę powodzenia w ewentualnej zmianie charakteru. Nie znam osoby, która się jakoś szczególnie zmieniła na przestrzeni lat. Imprezowicze dalej są imprezowiczami, wygadani goście są dalej wygadani, a cisi dalej są cisi. Istotne zmiany w tej materii wymagałyby potwornej ilości czasu i wysiłku, a korzyści są dość kontrowersyjne. Mamy tak naprawdę mały wpływ na takie aspekty jak wygadanie, nastrój, emocje (czyli potencajalne czynniki, które mogą uatrakcyjnić naszą osobę). Gdyby to było takie proste to ludzie nie ćpaliby, nie pili na każdej imprezie dużych ilości alkoholu, nie zażywali masy antydepresantów, a PUAsi mieliby świetną skuteczność. A okazuje się, że naturalsi radzą sobie lepiej, czemu w takim razie PUAsi nie popracują nad tym charakterem, żeby ich doścignąć? W końcu z tego żyją, powinni być jak najlepsi. Ale może to nie jest takie proste. Tak więc mówienie, żeby wziąć się za siebie i poprawić coś też niewiele wnosi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.