Skocz do zawartości

tony86

Użytkownik
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez tony86

  1. O esu, pańci źle bo się jej przytyło i ludzie się z niej śmieją. W 24h nawalone 4 strony odpowiedzi. Laska ma fajnego faceta, ogarniętego, silnego, a przy tym wiernego i godnego zaufania. On basen siłka koledzy, ona wieloryb 100kg. A jednak na boki nie chodzi, choć pewnie by mógł stukać jak dzięcioł. Dalej, ma fajnych normalnych rodziców, w szczególności ogarniętego ojca. Ma mieszkanie z ogródkiem, zdrowego synka, spokojną robotę. Ma 27 lat, i kupę życia przed sobą. NO ALE JEST GRUBA WIĘC PRZEGRAŁA ŻYCIE To jest kurwa jakiś żart. I chłopaki z forum lecą pomagać, jeden przez drugiego, posty się sklejają prawie. Piszą wypracowania, diety rozpisują, programy treningowe, dieta taka śmaka owaka. Czekam z niecierpliwością na sprawdzony przepis na sałatkę z kurczaka. Chłop napisze że mu się całe życie spieprzyło i takiego wsparcia nie dostaje. A najlepsze, że pańcia pewnie nawet w te wasze mądrości super nie wnika - jak napisała, potrzebuje ojojania. Dalej, ojciec i mąż prowadzą ją przez życie jak po sznurku, bezpiecznie i wygodnie. I jak przez całe życie z tym nie miała problemu, to go widocznie nie ma. Jakby chciała życie spędzić inaczej, to pewnie by się tam gdzieś po drodze zbuntowała czy coś, ale widocznie jej pasuje. I spoko, nie ma w tym nic złego. Więc weźcie jej nie wkręcajcie jakichś nowych studiów czy innych życiowych rewolucji. Jak nie była gruba to jakoś z tym problemów nie miała, a teraz wszystko źle. A co do Ciebie, głupia babo. Sam schudłem 20kg, ale żadnych przepisów Ci podawać nie będę. Zamiast próbować 20 diet od 20 specjalistów, sama zacznij ogarniać temat. Zdrowe odżywianie i fitness to ma być Twoja pasja. A pasja nie jest katorgą. Masz się zainteresować, dowiedzieć, eksperymentować, a nie po tygodniu codziennie wagę sprawdzać. Możesz pójść do dietetyka, ale nie po dietę, tylko po wiedzę. I próbuj co Ci pasuje. Bo ze skazywania się na katorgę nic Ci nie wyjdzie. Masz nabrać takich nawyków, które będą dla Ciebie akceptowalne, które będziesz mogła potem kontynuować w normalnym życiu. Lubisz czekoladę, to czasem zjedz czekoladę, tylko z głową. Temat do ogarnięcia jakoś w pół roku, więc na lato możesz być już jako-tako. Koleżanek nie masz bo się sama odcięłaś. To się odezwij do ludzi. Koleżanki nie mają problemu z tym że jesteś gruba, to Ty masz problem w swojej głowie. Koleżanki to szybciej będą miały problem z tym że jesteś zbytnio fit niż za gruba, albo jak sobie cycki zrobisz. Jak wiszą do pępka to dla nich luz. Mąż ma beczkę i słusznie. Wsparcia to może Ci udzielić jak Ci się coś złego w życiu stanie, a nie jak nie możesz się od pączka powstrzymać. Za to jak najbardziej możesz się czasem odegrać. Wskocz mu tymi 100kg na kutasa, i zacznij się na głos zastanawiać ile kg potrzeba żeby kutasa złamać. Siądź mu na twarzy, całym ciężarem, i zapytaj czy dalej go ta waga tak bawi. Przestań być taką małą zahukaną dziewczynką. I rozmawiaj z nim o tym. Że czytałaś to, czytałaś tamto, ponoć mniej węgli, że trzeba tak, że może spróbujesz tego. Zapytaj co o tym myśli. Albo co by zrobił na Twoim miejscu. Zamiast bać się poruszać ten temat, daj mu możliwość żeby mógł coś z waszym problemem zrobić, wykazać się, wesprzeć Cię, ale nie ględzeniem i ojojaniem, tylko działaniem. Może np. możecie iść razem na siłkę albo basen.
  2. Dramat z jedną SM, wejście w RP i... znowu zabawy z SM, i to taką na sterydach. Dlaczego? Wchodząc w tę drugą relację, zakładam że byłeś już świadomy, zarówno konsekwencji relacji z SM jak i jej czerwonych flag. Keks taki dobry, że mózg był zbędny? No ale, pomiędzy keksem jednym i drugim ten mózg się jednak włącza. A nie piszesz nigdzie, że traktowałeś ją rozrywkowo, z ostatniego postu wnioskuję że nawet się już po części zaangażowałeś emocjonalnie. Jaki tu był proces myślowy w Twojej głowie? Odnośnie wsparcia. Osobiście, nigdy bym od kobiety wsparcia nie oczekiwał. Jak będzie to fajnie, jak nie to norma. Poszukiwanie wsparcia to oznaka słabości, i oczywiście zostałeś za to ukarany. W drugą stronę, wiadomo, Ty wsparcia udzielić musisz, no ale, w granicach swoich własnych potrzeb. Jak za bardzo będziesz się jej uczuciami przejmował, dając w ten sposób atencję, to tylko będzie ich więcej, i będą poważniejsze. Podejrzewam, że gdyby nie Twoje zachowanie, to ten jej trudny okres okazałby się jednak skromniejszy, i poradziłaby sobie i bez takiego zaangażowania po Twojej stronie. Smutno to przytul, ale bez takiej maniany. A potem rób swoje, jak masz inne zobowiązania tudzież plany, to one mają pierwszeństwo, a nie uczucia biednej pańci. A już olanie własnych dzieci dla pańciowych uczuć - no chłopie, to zasługuje tylko na pogardę. Ale nawet, gdyby nie chodziło o dzieci, tylko o zaplanowaną parę dni wcześniej najebkę z kumplami - to idziesz się najebać. Ktoś w innym wątku dał piękny pokaz obsługi takich zachowań. Autora już nie pamiętam. Ale jak panna przesadnie się rozklejała, to po prostu mówił jej że nie chce jej widzieć w takim stanie, i wychodził. I się laska nagle cudownie ogarniała. A z włosami, że wolisz brunetki, chamstwa nie widzę. Wolisz to wolisz, co masz kłamać, nie Twoja wina jakie masz gusta. Nie Ty tu byłeś chamem, tylko ona popisała się agresją, reagując z oburzeniem na to że możesz jakieś wymagania mieć względem jej wyglądu. Jakby jej zależało, to po prostu by się dla Ciebie przefarbowała.
  3. Przyznam, nie czytałem całego wątku, głównie wybiórczo, więc w polemikę nie wchodzę, odniosę się tylko do posta OPa. 1. To że masz takie myśli i fantazje to normalne, i żaden psychoterapeuta nie jest Ci do niczego potrzebny. 2. Oczywiście, zgadzam się z braćmi, seks z inną kobietą będzie podobny, prawdopodobnie gorszy, bez tej więzi emocjonalnej. Ale skąd Ty do jasnej ciasnej masz o tym wiedzieć? Takich rzeczy nie bierze się na słowo, to po prostu trzeba przeżyć. 3. Pomiń wszystkie mądrości starych ruchaczy o honorze i wartościach, i spójrz na sprawę racjonalnie. Zdrada z jakąś koleżanką to ryzyko rozbicia rodziny, nie warto. Pójście na divy to dyskrecja, nikomu krzywdy nie czynisz, o ile masz odpowiedni mental żeby tego potem nie przeżywać dekadę i w końcu się wysypać. Jak masz odpowiedni mental - to po prostu to zrób i miej z bani, zamiast przeżywać i się męczyć, co wpływa na wiele innych aspektów w Twoim życiu, domyślam się że przez te jazdy ileśtam tematów w życiu zaniedbujesz. 4. Seks z divą to fizjologia. Ona nie ma z tego emocji, Ty w sumie też. Spuszczasz z kija i idziesz dalej. Nie rób z tego wielkiego halo, nie przeżywaj. 5. Odstaw pornole, bo ryją Ci beret, wkręcają nierealne standardy i nierealne fantazje, efektywnie pozbawiają Cię przyjemności z realnego seksu. Wiem że to w chuj trudne. Byłem w temacie od nastolatka, widziałem jak ta branża się rozwija, aktualnie można znaleźć absolutnie wszystko co sobie wymarzysz, i nawet nie jest drogo. Ale dla Twojego naturalnej seksualności jest to ekstremalnie destrukcyjne. Szczerze, już lepiej czasem sypnąć jakieś coco niż siedzieć na pornolach. A jak trudno z tego zrezygnować sam się przekonasz gdy spróbujesz. 6. Jak już spróbujesz 2-3 div, i się kapniesz wewnętrznie, emocjonalnie, że to gówno i nie jest tego warte, zacznij urozmaicać seks z żoną. I to wcale nie jest takie proste jak się wydaje, samo się nie stanie, trzeba coś wiedzieć. Posłuchaj na YT poradników BDSM. Nie chodzi o pejcze i kajdanki, ale o dominację i uległość, to kręci obie strony, i zdziwisz się jak bardzo, nawet jeśli myślisz że to nie dla Ciebie. 7. Jak już i tutaj będziecie w miarę w temacie, poszukaj wśród imprezowych znajomych kogoś z dostępem do dragów. Kokaina, amfetamina, od biedy mefedron. Kup raz, i na tym poprzestań ale spróbujcie tego razem. Jeśli już będziecie w temacie BDSM, tutaj odpadną ostatnie hamulce, i będzie czysta jazda nagim instynktem. 8. Przypomnij sobie jak chujowo było z tymi divami, i jaki masz zajebisty seks teraz. Problem solved.
  4. Ani jedno, ani drugie. Blokada i next. Gdybyś nie był w to zaangażowany emocjonalnie, to możnaby się zastanawiać, żeby jeszcze jakieś punko z tego było. Ale jesteś, i musisz się z tego angażu katapultować, więc nie ryzykuj, nie baw się w żadne podchody, bo wkopiesz się tylko jeszcze głębiej, a jak potem panna uruchomi swoje odpały to będzie dramat.
  5. Dobrze od Ciebie słyszeć No kaman, przecież ta historia jest jasna jak słońce: Myszka ewidentnie myślała o Tobie poważnie, skoro opowiadała o Tobie całej rodzinie. Postanowiła bezpiecznie, czyli przez pośredników, przekazać Ci niemal wprost że masz otwartą autostradę, i gacha jakby co może zostawić. Po imprezie szybko pewnie zebrała feedback od cioteczek jak na to zareagowałeś, okazało się że kompletnie jesteś niezainteresowany i wtedy odpuściła. Podejrzewam też, że gdy pierwszy jej emisariusz wrócił z hiobowymi wieściami, w jej obozie musiała zapaść konsternacja, bo wszyscy spodziewali się innej odpowiedzi. I stąd potem, zapewne po szerszej naradzie, wysłanie drugiej cioteczki, która była już bardziej bezpośrednia, i nie tyle pokazała Ci otwartą autostradę, ale przede wszystkim starała się na Tobie wymusić deklarację że jest jakakolwiek szansa na to że zechcesz się nią przejechać, choćby na zasadzie że "nigdy tego nie wiesz". Kobieta musi wiedzieć, że ma jakieś szanse na relację, nawet jeśli jest to 1% [*]. Nawet jeśli to jest tylko ONS, i wiadomo że nic z tego nie będzie, to powiedzenie o tym wprost powoduje saharę. I Ty tutaj jasno i wprost to 0% zadeklarowałeś, więc skutkiem jest właśnie sahara. Gratuluję zdecydowania, zapewne nie było łatwo, zwłaszcza pod taką "miłą" presją. Ale jeśli chce się tego rodzaju emocjonalne rollercoastery przerwać, nie ma innej drogi, konieczne jest pełne zdecydowanie. No i git Pamiętam że Twoje obawy w tym temacie były kompletnie z tyłka, ale wciąż było to wyjście poza strefę komfortu, więc jakieś opory pokonać musiałeś. A siłka to świetna sprawa, kogoś zwykle w końcu tam poznasz, będziesz miał jakichś gym bros, popatrzysz na fajne łanie, podładujesz testosteron. Chodzi mi po głowie dorzucenie sobie kalinistiki jako uzupełnienie siłki, ale nigdy w drugą stronę. Daje dobrą mobilność, nie wątpię że jest bardzo satysfakcjonująca, ale jej podstawowe wady to słabszy efekt testosteronowy (do tego potrzebna jest praca z dużymi ciężarami) i słabszy potencjał do wzrostu mięśni (potrzebne jest progresowanie ciężaru). A na tych właśnie efektach ćwiczeń mi przede wszystkim zależy. [*] Raz kiedyś sam w ten sposób zepsułem bardzo fajnego ONS, to było jak zderzenie ze ścianą. A później miałem okazję o tym posłuchać, na kanale mynonleatherlife. Kanał bardzo polecam, kobieta koło 40ki mówi bardzo otwarcie o swojej kobiecości, seksualności, o tym co się jej podoba w facetach i dlaczego. Kwestię nie mówienia wprost o braku jakichkolwiek szans na relację, nawet w sytuacji gdy jest to w zasadzie oczywiste, porusza w materiale o mówiącym wszystko tytule "Don't kill her lady boner"
  6. Całkiem możliwe, że jego "toksyczność" polegała na tym, że "chciał ją kontrolować", czyli ograniczał jej możliwości zabawy z innymi samcami, gdy już miała w planach przeskok na inną gałąź. Generalnie z sumy tego opisu, po takiej pannie, wszystkiego się można spodziewać, poza tym że mogłaby się okazać dobrą kandydatką do LTR. Jak mawiają, więcej tu czerwonych flag niż na pochodzie pierwszomajowym. Angażowanie się w jakąś relację emocjonalną z taką osobą to po prostu robienie sobie samemu krzywdy. Olałeś ją, pokazałeś niezależność emocjonalną, i to obudziło w niej jakieś emocje. Zareagowała na siłę, po prostu. A czemu jej jeszcze oczywiście nie zablokowałeś? Zresztą, nieważne, jakich byś sobie wymówek nie wymyślał, jeśli chcesz to zamknąć emocjonalnie w miarę sprawnie to po prostu to zrób, już dziś. Uwagi braci o tym że zainteresowanie spadło po tym jak pokazałeś słabość, oraz że w ten sposób mogłeś ją przetestować, są oczywiście słuszne. Na co bym tu jeszcze zwrócił uwagę. Primo, nigdy tego testu nie powtarzaj. Ona akurat zareagowała w najgorszy możliwy sposób, a przy okazji sama się skreśliła z tej relacji, ale nawet jak trafisz na lepszą dziewczynę, i powiedzmy że będzie próbować jakoś okazać Ci wsparcie, to i tak w efekcie wytworzy to negatywny obraz Twojej osoby, i będzie powodować problemy później. Tak samo kwestia psychologa - potrzebujesz, to idź, ale kobiecie o tym nigdy nie mów. Kobieta nie jest od udzielania wsparcia, i nigdy tego od niej nie oczekuj, najczęściej tylko się zawiedziesz, a przy okazji stworzysz sobie tylko dodatkowe problemy. Zwróć też uwagę, na klasyczny wręcz pokaz solipsyzmu ze strony dziewczyny - Ty mówisz o swoich problemach, ona widzi w tym tylko skutki dla niej, więc głównym zarzutem stają się Twoje uczucia wobec niej, i oczywiście wina leży po Twojej stronie. Druga rzecz jaką tutaj dostrzegła jest oczywiście Twoja słabość, czego już Ci nie powiedziała wprost. I znowu, nawet jeśli spotkasz dobrą dziewczynę, to znowu będą dwa podstawowe wnioski jakie emocjonalnie wyciągnie z tej rozmowy. Dlatego właśnie nigdy nie warto.
  7. Sprawa jest jeszcze bardziej absurdalna. Prokurator wystawił nie jeden zarzut, a siedem, wypominając Bruanowi wszystko co się dało, z zabraniem głupiej choinki włącznie. Każdy z zarzutów był głosowany oddzielnie, i wszystkie przeszły. Mało tego, część zarzutów była jawną konfabulacją. M. in. jest tam zarzut ataku na tamtą panią która próbowała go powstrzymywać przed ugaszeniem świec, w treści zarzutu mamy stwierdzenie że Braun wycedził jej z gaśnicy w obojczyk. Kilkanaście milionów ludzi w Polsce widziało video z zajścia, żadnego przywalenia gaśnicą w klatę tam nie ma. Prokurator na pierwsze spotkanie komisji po prostu nie przyszedł, na drugie w końcu się stawił (Braun zażądał jego obecności), i bez cienia żenady stwierdził że no owszem, to nieprawda, ale takie miał zeznania i chuj. Dramat.
  8. Nie mówię żeby się nawalić, tylko walnąć drinka na rozluźnienie. Nie wiem czy Xanax to dobry pomysł, możesz się od tego zrobić zbyt spokojny, bez energii. To nie przynosi efektów bezpośrednio, tylko pośrednio. Podnosi testosteron (pod warunkiem pracy z dużym ciężarem), poprawia sylwetkę (pod warunkiem odpowiedniego treningu). Dieta oczywiście też jest bardzo istotna, ale na podstawowym poziomie wystarczy zadbać o odpowiedni poziom białka - jajecznica na śniadanie (najlepiej na maśle klarowanym, tłuszcze zwierzęce bardziej się lubią z męskimi hormonami), jakieś mięcho (najlepiej kurczak albo indyk) na obiad, odżywka białkowa wieczorem, i już jest nieźle. Odpowiedni trening też ma znaczenie - praca z dużymi ciężarami, 12-16 powtórzeń, spompowanie mięśnia do dętki, to optymalne warunki dla hypertrofii. Najlepiej byłoby wziąć kilka sesji z trenerem personalnym żeby pokazał Ci o co caman. Dobry jest też ebook "Najpierw wiedza, potem rzeźba", można nabyć albo pobrać z chomika. Generalnie - ćwiczyć warto z głową. Sam kiedyś po prostu "machałem żelastwem", i efekty były średnie. Od kiedy szerzej się tym tematem zainteresowałem, inne mam efekty i inną motywację. Oczywiście że seks płatny jest mniej satysfakcjonujący niż z chęci, ale przy ciśnieniu, braku doświadczenia, i jeszcze jakieś starej miłości w głowie to lepszy taki niż żaden. Tylko do tego też trzeba podejść z głową. Wspominałem, załóż konto na garsonierze, poczytaj recenzje. Większość panien oferuje usługę na niskim poziomie - tak jak to opisujesz. Ale znajdziesz też i dziewczyny oferujące GFE w miarę na poziomie, z całowaniem, pieszczotami oralnymi, i szerokim wachlarzem usług. Wtedy nie musisz się zastanawiać co wolno co nie wolno, a z dziewczyną można jakiś sympatyczny kontakt też złapać. A jak będziesz brał w ciemno, to w 9 przypadkach na 10 trafisz na lipę, taki to rynek. Od siebie polecę jeszcze jedną rzecz. Czytam polecaną także na forum książkę Atomowe Nawyki, i jest bardzo pouczająca w zakresie drobnych, stopniowych zmian na plus w swoim życiu. I fajnie inspiruje. Polecam. Znajdziesz i na chomiku.
  9. Wysoki sam jesteś (zwłaszcza jak na Azję), nad budową można popracować, no ale właśnie zostaje to co nazywasz męskością i aurą. Natomiast to również są kwestie do wypracowania. Badałeś sobie hormony? Testosteron, SHBG, prolaktyna, kortyzol, estradiol. Co to w ogóle znaczy. Bo biorąc pod uwagę że sylwetkę jak wspominałeś masz średnią, to nie widzę tego jako plus. Oczyma wyobraźni widzę chudego kolesia w pastelowych barwach, khaki i odcienie szarości. Może i dobrane, ale bez życia. Miesiąc to całe nic. Żeby realnie ocenić jakieś efekty trzeba pochodzić przynajmniej 3 miesiące. A taka przemiana materii to fajna rzecz - po nabraniu masy łatwo byłoby Ci i się dociąć, i ten efekt utrzymać, a to jest akurat w całej tej zabawie najtrudniejsze. Co do diety, jesz przecież i tak, kalorii pilnować nie musisz, wystarczy brać większe porcje i zwracać uwagę na zawartość białka. Kwestia czasu, nawet jeśli pracujesz po 12h, to możesz przecież zainwestować w hantle, wstać te pół godziny wcześniej i zrobić pomniejszy trening. W pół godziny można np. machnąć krótką rozgrzewkę, rozpiętki i jeszcze tricepsa zrobić, taki mini push. No to właśnie tymbardziej warto żeby przed wylotem do Japonii w tej Tajlandii zaczęło Ci wychodzić No raczej że nie inaczej. Podświadomości nie oszukasz. Jeśli takie dostajesz sygnały ze światy, to takim się widzisz, jak samosprawdzająca się przepowiednia. Nie wiem dokładnie gdzie tkwi problem, ale w pierwszej kolejności próbowałbym go rozwiązać, a potem uderzać w kobiety. Siłą rzeczy to też wpływa na Twoją pewność siebie. A skoro lekarze nic nie znaleźli, to tymbardziej wygląda na psyche. Albo niskie hormony - ale skoro tylu lekarzy kombinowało, to będę bardzo zdziwiony jeśli żaden tego nie zweryfikował. Co do psyche, w tej kwestii najprościej jest wziąć coś sidenafilem, pójść raz na divy żeby złapać pewność że ze wspomaganiem sprzęt działa bez zarzutu, i później po prostu nosisz zawsze jednego tabsa w portfelu na zaś. I wiesz z tyłu głowy że jakby co to dasz radę. A weryfikowałeś jakoś te marzenia, ma to napewno ręce i nogi? Bo może być tak, że tu gdzie jesteś Ci się nie podoba i wymarzyłeś sobie krainę ze snów gdzie napewno jest lepiej, a wcale być nie musi. Od znajomych którzy byli tam turystycznie słyszałem, że generalnie jest to bardzo zamknięte i nieufne społeczeństwo, fakt że nie jesteś Japończykiem będzie powodować problemy i przy zawieraniu znajomości, i przy poznawaniu kobiet. Do tego też bardzo zatłoczone, na dom myślę mało kogo tam stać, przestrzeń na zatłoczonej wysepce ceni się wysoko.
  10. Są plusy są minusy. Jeśli masz osobowość skłonną do uzależnień to pewnie nawet i próbować nie warto. Osobiście traktowałem to jako tymczasowy eksperyment, na jednej zakupionej działce i kilku użyciach się skończyło. Z większych minusów, primo mocno wykańcza to organizm, piątkowe wyjście odchorowywałem do poniedziałku. Secundo, brak oporów sprawia że po pewnym czasie zaczynasz gadać głupoty, albo rzeczy które wolałbyś zachować dla siebie. Więc ostatecznie na dłuższą metę nie warto. Natomiast jednorazowo taki eksperyment polecić mogę, wrażenie jest specyficzne, trochę jakbyś był w grze komputerowej, więc niczego się nie boisz. Jeśli jakaś dziewczyna Ci się podoba, to po prostu instynktownie podchodzisz, zaczynasz szyć na miejscu a potem dopiero włącza się myślenie. Przynosi to nadspodziewanie pozytywne efekty, i to jest akurat budujące. Że pewność siebie przy podejściach jest kluczowa to truizm, ale inna rzecz o tym słyszeć, inna rzecz to widzieć, a jeszcze inna tego doświadczyć.
  11. Coś w tej historii jest bardzo nie tak. Tajlandia słynie z łatwych kobiet, bracia potwierdzają swoimi doświadczeniami. I okej, pewnie jakieś błędy popełniasz, ale jeśli będąc Europejczykiem z komunikatywnym tajskim i >180cm masz taką posuchę i zlewki, to albo my nie rozumiemy Tajlandii, albo gdzieś w tym pokoju siedzi z nami słoń i nikt go nie widzi. Wspominasz że gościłeś czasem braci z forum, mógłbyś kogoś otagować żeby się wypowiedział? Rozmawiałeś z nimi o tym? Mieli jakieś wnioski? Piszesz, że dobrze się ubierasz i masz komplementy za dobry styl. Pytanie jeszcze, co znaczy dobry, bo można się ubrać niby elegancko, ale jednocześnie staroświecko i bardzo grzecznie, co będzie często zniechęcać. Skoro taki z Ciebie chuderlak, to nie rozumiem dlaczego poświęcasz tyle czasu na karate, podczas gdy mógłbyś chodzić na siłownię, co przy odpowiedniej diecie napewno znacząco by ten problem rozwiązało. Okej, może lubisz, ale wciąż, możesz po prostu chodzić rzadziej. Spróbuj też może wyjść na te Twoje tańce odpowiednio zrobiony. Dla mnie osobiście ciekawym doświadczeniem było wyjście do klubu po mefedronie, zdjęło to ze mnie wszystkie blokady i okazało się że bez kija w dupie za to w trybie godmode mogę mieć znacznie lepsze efekty. Dużo z dragami nie eksperymentowałem (zbyt wyczerpujące dla zdrowia), ale parę klapek w głowie mi to otworzyło, i to drogą na skróty. Dziwi mnie też ta decyzja o Japonii, która owiana jest sławą wprost przeciwną - tam Europejczykowi o kobietę znacznie trudniej. Trochę to brzmi jakbyś się w tym temacie poddał.
  12. No, to zależy. Normalnie, jak pada "nienawidzę Cię" to znak że już pora zwijać żagle, panna zapewne pozostaje w relacji z powodów innych niż emocjonalne a w tle i tak szuka kogoś innego, więc nie ma sensu tracić czasu. Piszesz jednak że jest mocno wybuchowa w takich okolicznościach z natury, więc to "nienawidzę" biorę w nawias. Ale ze "spierdalaj" jest już inaczej, bo obstawiam że nawet jak się w pracy z szefem pokłóci to takim mięsem nie rzuci. Nerwy nerwami, ale szefa szanuje. I kolega też powinien szacunku wymagać - przy pierwszej takiej akcji powinien zatrzymać całą dyskusję, i uświadomić jej że konsekwencją braku szacunku jest koniec związku. A jak na taką sytuację przyzwolił, to potem miał ją częściej.
  13. Rady typu nie "wchodź na jej profil" są dobre mniej więcej do trzeciego piwa, potem tracą moc. Dlatego kontakty się usuwa ze znajomych i do tego blokuje. Jest też na to wyjaśnienie neurologiczne - generalnie umysł potrzebuje mniej więcej pół roku na wymianę okablowania, zastąpienie starych ścieżek nowymi. Stąd ten sam okres podaje się jako przejściowy przy wychodzeniach z nałogów i zamykaniu relacji. Ale to pod warunkiem, że stare ścieżki nie są używane, w przeciwnym wypadku ten czas się wydłuża. Innymi słowy, każde wejście na jej profil lub pofolgowanie fantazji wydłuża ten proces na jego własne życzenie. Jeśli był wystarczająco dobry przez 6 lat, to jest dla niej wystarczająco dobry i w kontekście rodziny, a ona teraz takiego kandydata szuka na wczoraj. I jest to na tyle dla niej istotna sprawa, że schowałaby dumę do kieszeni, i wybrała pewną opcję w miejsce aktualnego znaku zapytania. O ile oczywiście kolega by się zadeklarował odpowiednio. Jak trzeba, to w takich tematach witaminki myśleć potrafią. Jak dla mnie, to nie jest jakiś bloker. Przy odpowiednim podejściu, zapewne da się takie jej ataki opanować. Na chłodno i ze spokojem, o ile kolega potrafi zachowywać zimną krew. Wręcz zakwalifikowałbym to jako flaga żółta, nie czerwona. Dla mnie w tej historii coś się nie spina, a kolega jakby nie wiedział do końca czego sam chce. Może po prostu się nią znudził, naszła chęć poskakać po kwiatkach, a teraz ma wątpliwości i stąd te perturbacje emocjonale.
  14. Pańcia jest dojrzałą kobietą, sama podejmuje swoje decyzje i jest za nie odpowiedzialna. Jeśli kolega przez ten czas ślubu jej nie obiecywał, a dla niej jest to istotne, to powinna była zreflektować się wcześniej i postawić odpowiednie warunki zawczasu. Ale, jak to witaminka - najpierw sama nie pomyśli, a potem winę zrzuca na faceta. Kolega nie jest jej nic winien. Że boli go z opóźnieniem, myślę w miarę normalne. Zawsze tak jest, jeśli to Ty kogoś opuszczasz, to w środku zostaje wrażenie że jak tylko będziesz chciał to możesz wrócić, więc niczego nie tracisz. Ale w pewnym momencie ból straty musi uderzyć, normalna reakcja psychologiczna. A czy kolega dobrze zrobił - to już pytanie do niego, czy z tą panną widział przyszłość czy nie. Z samego opisu wnioskuję, że gdyby zmienił zdanie i chciał z nią założyć rodzinę to przywitałaby go z otwartymi ramionami. No ale chyba nie chce. I skoro tak, to niech na tym się skupi - utwierdzeniu się w przekonaniu że tego nie chce, i dlaczego. Kolejny krok to poblokowanie jej wszędzie - minęło 5 miesięcy, a kolega patrzy na lajeczki pod jej zdjęciami, sam sobie tylko dokłada w ten sposób. To jest podstawowe BHP, i nie rozumiem na co czeka.
  15. Z rzeczy na już, żeby podnieść emocje na spotkaniu - obejrzyj na YT jak się z dziewczyną droczyć (ang. tease). Temat podbijania emocji na spotkaniu często porusza CoachKyle, mówi całkiem sensownie. Do tego, jak masz kija w dupie, to proponuję przed randką walnąć setkę czystej. A jak pozostałe tematy? Siłka? Dyscyplina? Na divach był? Co z tamtą małolatą? Pozdrawiam fellow big ass lover.
  16. tony86

    Team cycki czy team dupa

    My men! A już myślałem że tylko mnie jednego takim Pan Bóg stworzył. Autentycznie, obiektywnie ładne laski z tzw. jędrną pupą mnie nie kręcą. Musi być duża dupa, i już. A jak jest, to może być i twarz 5/10, i cycki mogą być małe (chyba nawet wolę, dla symetrii), i nawet lekka nadwaga mi nie przeszkadza. Kiedyś miałem z tego bekę, kumple mają do dziś. No ale, w pewnym momencie to faktycznie robi się problem, bo znacznie zawęża wybór. Spotykałem się kiedyś z pewną dziewczyną, ładna, obiektywnie 7/10. Zgrabna, szczupła, przyjemna twarz. Świetnie się dogadywaliśmy, podobne zainteresowania, dziewczyna na poziomie. I czuła do mnie miętę. Ale ni cholery nie mogłem się przemóc. Sorry, mała dupa, no-go, dla mnie nie jesteś kobietą xD. Także rozumiem laski z fiołem na punkcie wzrostu u facetów. Czy iść z tym do seksuologa? Nie sądzę, jest jak jest, takie gusta mamy i trzeba pod to jakąś pannę dobrać. No lekko z tym nie jest. Jak coś takiego wyskakuje od święta na radarze, to trzeba atakować bez żadnej zwłoki.
  17. tony86

    Klimaty BDSM - wskazówki

    Słuszna uwaga. Mógłbyś rozwinąć? Masz na myśli ogólny życiowy nieogar, rozwiązanie konkretnych problemów, czy też, hmm, coś w rodzaju leczenia alkoholizmu wódą? To nie żadne środowisko, raczej losowy odpał, ani ona nie ma w tym większego doświadczenia (wspominała że było to dla niej coś nowego), ani ja tymbardziej. Niemniej, ciekawy temat, mógłbyś rozwinąć? Mam do tego spory dystans, wydaje mi się że nie ma to dla mnie wpływu na jej ocenę. Z naciskiem na wydaje mi się. Ale długofalowo też tego nie widzę gdyż.... no właśnie. Imho w seksie najfajniejsza jest wymiana energii, przy czym nie jest to wymiana symetryczna, facet wkłada jej znacznie więcej. A w tym wypadku odpalasz dodatkowe nitro. W niedzielę moja energia seksualna osiągnęła poziom zero. Jako osoba doświadczona w temacie, masz może jakieś fajne tipy, pomysły, najlepsze wspomnienia?
  18. tony86

    Klimaty BDSM - wskazówki

    Śmiechłem z własnego podejścia. O karach pomyślałem, o nagrodach innych niż wiadoma wcale Także dzięki. Wiek myślę nie robi tu różnicy, chodzi o klimat. Temat małej dziewczynki jak najbardziej pasuje, w tym klimacie również wchodziłem trochę w ramach dirty talk, niegłupie więc pociągnąć to i poza łóżkowe klimaty. Jedną rzecz nadmienię - nie chciałbym wchodzić jej na psychę za bardzo, bo LTR z nią nie szukam. Teoretycznie można wydawać bardziej angażujące żądania, a z tego co czytam to nawet po trochu o to w tym chodzi - by dawać żądania które generalnie stawiają do pionu także życiowo, "discipline and structure". Natomiast ze wspomnianego powodu wolałbym jednak ograniczyć ten klimat do samych spotkań, i ew. komunikacji pomiędzy nimi.
  19. tony86

    Klimaty BDSM - wskazówki

    Poznałem pannę na mieście późną porą, wylądowaliśmy u mnie. Odpaliła mi się fantazja w klimatach dom/sub, panna wkręciła się mocno w temat. W trakcie seksu gadałem jej różne głupoty - opierdzielałem za to że idzie do łóżka ze świeżo poznanym facetem, mówiłem że ją zerżnę w dupę, że jest moją własnością, i może robić tylko to na co jej pozwolę, kiedy jej pozwolę. Generalnie to się po prostu odpaliłem - lubię takie dominujące klimaty, ale zwykle ograniczało się to u mnie do mocniejszej akcji (której i tu nie pominąłem), ale bez takiego wjazdu na psychę. I teraz ciąg dalszy. Napisałem, by może do mnie wpadła jakoś na tygodniu, i otrzymałem odpowiedź że skoro nie ma wyboru to będzie, i żebym żadał a nie proponuję. Trochę zdębiałem, tymbardziej że to taka laska w typie słodkiej dziewczynki. No ale okej. Napisałem kiedy ma być, jak ma się ubrać, i zakazałem jej masturbacji do końca tygodnia. Via SMS łatwo, ale ogólnie temat takiej dominacji nie tylko fizycznej ale też psychologicznej to dla mnie ląd nieodkryty, siedzę i myślę nad jakimiś urozmaiceniami. Jak ktoś ma doświadczenie w temacie, chętnie posłucham na co uważać. Za wszelkie pomysły na urozmaicenie również z góry dzieki. O dziewczynie - 30 lat (ja 37), mulatka z RPA, inteligentna, native speaker, 7/10, dla mnie osobiście 8/10. O jej życiowej sytuacji nic w zasadzie nie wiem.
  20. Spokojnie, bez paniki, jesteś na dobrej drodze. Skoro ogarnąłeś kwestię uzależnień, wychodzisz z długów, i generalnie z tej trudnej sytuacji potrafiłeś wyjść na prostą, to panny też ogarniesz, to nie jest rocket science, tymbardziej że jest czas, masz dopiero 30 lat. Że panna Cię po paru randkach odrzuciła a Ty już zacząłeś miętę czuć, normalne. Nie masz doświadczenia, gdzieś dzwoni ale nie wiesz gdzie, więc efekty są słabe. Jednocześnie masz potrzeby, i fizyczne i emocjonalne, więc na tym głodzie łapiesz się na pół ślepo. Co z tym robić, generalnie wiadomo, droga jest prosta i znana, ale pod górę, więc to nie powinno być dla Ciebie nic nowego. Zła wiadomość jest taka że pewnie jeszcze z rok Ci zejdzie zanim przyjdą efekty, dobra jest taka że będziesz konsekwentny to one będą. A zatem. 1. Siłownia, dieta, więcej ruchu, najlepiej sporty walki. Poprawi Twój wygląd, kondycję, samoocenę, podniesie testosteron i poprawi ogólny stan emocjonalny. 2. Jak już finansowo wyjdziesz na prostą, zainwestuj trochę w ciuchy, fryzjera, barbera. Koniecznie też musisz być samodzielny, tj. mam na myśli mieszkanie na swoim - możesz wynajmować, ale bez rodziców, i kolegów najlepiej też. 3. W międzyczasie, zgłębiaj redpilla, przesłuchaj Musisz Wiedzieć, poczytaj Kobietopedię. Żebyś wiedział czego się spodziewać, i jak reagować. 4. Przez cały ten czas rozwijaj się dalej, kontynuuj terapię, pracuj nad sobą. Żebyś stał na ziemi pewnie obydwoma nogami, miał kontrolę nad swoim życiem, i wiedział w jakim kierunku chcesz je prowadzić. 5. Ostatnia kwestia - seksualność. W pewnym momencie pornografię musisz rzucić. Na początek samą masturbację pod fantazje możesz sobie zostawić, z czasem i to ograniczaj. Jak już życiowo ogarniesz się lepiej, odpuść w ogóle, i zacznij chodzić na divy. Po to by trochę ten cały seks odczarować, i byś przestał się go bać. 6. A potem po prostu nabieraj doświadczenia i wprawy - poznawaj kobiety i spotykaj się z nimi, nie bierz od razu wszystkiego na serio i do siebie, baw się trochę. Z czasem złapiesz w tym luz, i dalsze instrukcje nie będą Ci już potrzebne, chyba że będziesz chciał sobie szlifować warsztat i szukać inspiracji. Powodzenia, jak się nie złamiesz gdzieś po drodze to będzie dobrze. Tak po prostu.
  21. Laska sama się odezwała, sama nakręcała spotkanie. Podobasz się jej, fajnie organizujesz czas, masz dużo zainteresowań, jeszcze winko sam robisz, i do Wiednia zabierzesz, i wyruchasz dobrze. I przy tych wszystkich atutach, i tak to przepierdzialasz swoją postawą. Twój post aż krzyczy jak bardzo jesteś potrzebujący, jak szalenie potrzebujesz kobiety w swoim życiu i że jesteś już na 100% przekonany że ją znalazłeś. Czwarta randka a Ty chcesz ją do swoich rodziców zabrać. Co będzie na piątej, wyjmiesz pierścionek zaręczynowy z kieszeni? Zachowujesz się jak jakiś frajerzyna, który jakimś fuksem zaczął się spotykać z laską z wyższej półki i chce ją zatrzymać na już. Wczułem się w tą laskę i mi się niedobrze zrobiło. Jej tekst że "za szybko" podajesz bez kontekstu, jako niezrozumiałe zachowanie, a ono jak najbardziej jest logiczne. Bo taką postawę o której mówię wyrażasz zapewne całym swoim zachowaniem, aż odczuła potrzebę żeby Cię zastopować. Gdybyś nie był taki fajny, to już dawno Cię zghostowała. A tak jeszcze daje szansę, ale emocje już nie te. Niby taki fajny, ale normalny atrakcyjny facet tak się przecież nie zachowuje, więc ewidentnie coś jest z Tobą nie tak, tylko jeszcze nie wie co. Nie musiałeś tego mówić, wyrażałeś taką desperacką potrzebę całym swoim zachowaniem. Będzie okej, jeśli chcesz już tę znajomość zakończyć. Tak. Ubzdurałeś już sobie jaka to ona nie jest wyjątkowa i jakim cudem będzie ją mieć. A to zwykła dziewczyna jakich wiele. Na bank Dziewczę lat 29, i dwóch partnerów seksualnych na koncie, bo dla niej seks tylko w relacjach. I po tych kilkunastu latach akurat dla Ciebie zrobiła wyjątek! Niesamowita historia, naprawdę. Żeby się nie gryzło aż tak że nawet idiota to przejrzy, dziewczyna wyjaśnia, że faktycznie jak na tak porządną dziewczynę jak ona to ten seks strasznie szybko i się nie czuje z tym komfortowo. I chciałeś to kupić więc kupiłeś. Ale weź choć przez chwilę pomyśl tą większą główką, spójrz na tę historię z boku. Czy dziewczyna która uprawia seks tylko w relacjach i jest tak święta że do 30ki miała ich raptem dwie, jedzie ze świeżo poznanym facetem z internetów na trzecim czy czwartym spotkaniu na wyjazd z noclegiem. I czy tak łatwo jej potem faceta tak istotnego w jej życiu (skoro tylko takich dopuszcza) olać, jak olewa teraz Ciebie. Przestać traktować tę laskę jak gwiazdkę z nieba, i zacznij się trochę szanować. Nie chce się widywać, to nie dawaj jej tyle atencji. Na cholerę Ci pisać codziennie z laską która od miesiąca nie ma dla Ciebie czasu, bo wszystko jest od Ciebie ważniejsze, plus w sumie to się jej nie chce. Ale żebyś ją smskami zabawiał i dopytywał co u niej to oczywiście chętnie. Jak pojawi się jakiś temat przyszłości, tempa rozwoju relacji, itp. to powiedz że fajnie że ona nie chce na razie wchodzić w związek, bo Ty w sumie też, jest fajnie i możecie się czasem widywać. I kropka. W kwestii poważnych deklaracji, to niech ona o nie zabiega, a nie Ty. Nie proponuj jej żadnych spotkań. Niech ona zaproponuje. Pierwszą propozycję terminu odrzuć, masz inne plany. Zrób coś fajnego, wrzuć zdjęcia na sociale. Zakładam że je do siebie macie. Nic jej na ten temat nie pisz, niech sama spyta. Powiesz - okej, ale to jest sztuczne. Otóż nie, tak po prostu zachowuje się normalny facet, który ma spoko życie, i spotkał kobietę która może jest okej a może nie. I zacznij tak na nią patrzeć.
  22. Ktoś kiedyś powiedział "nigdy nie trać okazji do konfrontacji". Nie chodzi o to żeby się naparzać na mieście z każdym kto krzywo na Ciebie spojrzy, ale żeby nie bać się mówić wprost gdy coś Ci nie pasuje. To ważna życiowa umiejętność, pracuj nad tym, bo bez tego niejeden związek Ci się posypie. Przerabiałem to w swoim pierwszym związku, machniesz ręką bo "a tam", a potem to się zbiera i wychodzi. No jak nie reagujesz na bieżąco to potem jest taki efekt. Problem nie polega na tym że w danej chwili nie utrzymałeś emocji, tylko na tym że pozwoliłeś by te emocje się zebrały. Nie zaufanie, tylko siano w głowie. Akceptowałeś jej orbiterów, a jak Twoja gwiazda przygasła to jeden z nich wskoczył na Twoje miejsce, koniec historii. I jak nie wyciągniesz wniosków, to następnym razem finał będzie taki sam. Kłócą to się kucharki. Co chciałeś w ten sposób niby osiągnąć? Jak jest przecież widziałeś. A że się nie przyzna też powinno być oczywiste, to by nie leżało w jej interesie. W ten sposób pokazałeś tylko słabość, po pierwsze pokazując że Cię to rusza, a po drugie takie jej zachowanie akceptując. Bo skoro tylko sobie pofukałeś, ale nie pokazałeś żadnych konsekwencji, poza swoją skwaszoną miną, to dałeś jej przyzwolenie. Tutaj potrzebna była spokojna rozmowa, w której tłumaczysz że takich zachowań u swojej kobiety nie akceptujesz, i jeśli ona zamierza nadal tak się zachowywać to Ty nie chcesz kontynuować takiej relacji. Ale widzisz - do tego trzeba mieć niezależność emocjonalną, i nie obawiać się konfrontacji. A zatem temat jest już definitywnie zamknięty i nie ma powrotu. I dobrze żebyś przynajmniej racjonalnie to przed sobą przyznał. Prawidłowo. Taki kolega, przez wielkie "CH". Traktuj ją normalnie, ale bez żadnej atencji. Bez złości, ale i bez większego zainteresowania. Cześć, co u Ciebie, aha, fajnie, muszę już lecieć. Zajmij się innymi. Albo to, albo będziesz się tak do roku kotłował, a da się i dłużej. Nie kombinuj że Ci się nie chce bo coś tam, to nie dla przyjemności tylko higieny umysłu. Nie musisz od razu wchodzić w nowy związek, pospotykaj się, porandkuj, wystarczy. Tylko miasto? Przecież wciąż może tam się pojawić przejazdem. Powinieneś zmienić kontynent, i nauczyć się nowego języka, takiego którego ona nie zna, i w nim tylko porozumiewać się na codzień. Do tego zmień imię, nazwisko, parę operacji plastycznych, nowe konta na socjalach. Że to żałosne? No właśnie. Ale widzę że w unikaniu konfrontacji celujesz w tytuł arcymistrzowski więc podpowiadam. Nie ma to absolutnie żadnego znaczenia. Kobiety gadają różne głupoty z sobie tylko znanych powodów, dziś mówi tak a jutro siak, jak będziesz się nad tym zastanawiać to tylko korby dostaniesz. Liczą się tylko czyny, a tymi pokazała Ci już jasno jak sprawa wygląda. Odpuść sobie, to są tylko wymówki by o niej myśleć. A z tym właśnie powinieneś skończyć.
  23. A widzisz. Ale będziesz dalej gadał że ćwiczysz owszem ale na masę i mięśnie to głupio i nie wypada, będziesz na siłę ćwiczył, bo tak godniej. Ćwiczysz owszem dla siebie, hormony dyscyplina pewność siebie, ale skoro już i tak ćwiczysz, to lepszy obwód przyda się bardziej niż to że możesz więcej pompek pyknąć. Be real. Przejdź na ćwiczenia pod hipertrofię i pompę, dorzuć kreatynę, więcej białka do michy i przestań strugać lepszego niż cała reszta. A poza tym - ależ masz niskie poczucie własnej wartości. Pewne aspekty Twojej kariery były istotne dla ścieżki i relacji, spoko. Ale dorzuciłeś ich sporo więcej, które dla sytuacji nie wniosły nic, ale pokazywały jaki z Ciebie twardziel. Brawo brawo. Ten sam twardziel widzi aktualnego partnera swojej ex, widzi że ten ma 10cm więcej w bicku i już dochodzi do wniosku że nie ma podejścia, niemożliwe by ona wolała go zamiast niego. Czizas fakin krajst.
  24. Mam mało doświadczeń w dłuższych związkach, więc chetnie posłucham co mają tutaj do powiedzenia bracia z lepszym stażem. Ciekawe, i myśle że rozsądne są uwagi @Ego, sprowadzają się do tego by utrzymywać kobietę w twardej zależności. Ale co jeśli ona już ma mieszkanie, ma samochód? Kobiety dziś też robią karierę. I nawet jeśli Ty materialnie stoisz lepiej, ona wciąż może być na wystarczającym poziomie by w razie czego poradzić sobie samej. Odnośnie tego materiału, znam tę panią, widziałem parę jej video, myślę że robi dobrą robotę. Natomiast, widzę tu pewne ograniczenia, i ten materiał jest dobrym przykładem. Autorka mówi o przełączniku seksualnym w głowach kobiet, który wyłącza im seks w momencie gdy otrzymały to czego oczekują. Że taki mechanizm funkcjonuje, w RP wiemy od dawna, Prawo Briffauta. Okej, powiedzmy że kobieta to obejrzy, przyjmie do świadomości, że problem leży po jej stronie. To go wciąż nie rozwiązuje. Może zacznie mniej ściemniać i wymyślać wymówki, ale od tej wiedzy nagle pożądanie w niej nie zapłonie, mechanizm pozostaje w mocy. Autorka w zasadzie nie daje tutaj oglądającym to kobietom rozwiązania. Uświadom sobie że problem leży po Twojej stronie, nie wymyślaj kocopołów, i co dalej? Rzuca jakieś ogólniki o staraniach, zmianie nastawienia, nic konkretnego. W innym filmie mówi o znaczeniu seksu dla mężczyzn, i że dla sprawnie funkcjonującej relacji seks jest obowiązkowy, znowu, ma tutaj rację. Jeśli połączymy kropki między dwoma video, to imho choć nie mówi tego wprost, to jej przekaz brzmi - dawaj mężczyźnie seks, jak nie masz na to ochoty to udawaj że ją masz. I to jest moim zdaniem świetna rada. Tylko współczesne witaminki nie zechcą jej słuchać. Do obowiązujących narracji ta rada ma się jak pięść do nosa. Przypomina mi się pewien ruski film jaki niedawno widziałem. Facet zostawia żonę z dzieckiem, idzie do innej. Kobiety rozmawiają po czasie. Była stwierdza, że od iluśtam miesięcy nie było miedzy nimi seksu, jej się nie chciało, myślała że on jakoś to przetrzyma. Po czym stwierdza - trzeba było dać mu dupy, i tyle, wystarczyłoby. Nowa - no, trzeba było. Osobiście wydaje mi się to idiotyczne, że kobiety niszczą związki w ten sposób. Divy obsługują po 6-8 typów dziennie, i jakoś żyją, a kobieta własnego faceta dla dobra związku dziś nie jest w stanie obsłużyć bo jej się nie chce. No ale, it is what it is. Moje osobiste przemyślenia - tresura. Ona zatrzymuje seks, Ty zatrzymujesz atencję. Stwierdza że to problem, Ty mówisz że dla Ciebie brak seksu to problem, i tracisz naturalnie zainteresowanie nią. Ona - mam się zmuszać? Ty - jak chcesz, ale skoro Ty się nie zmuszasz, to nie oczekuj że ja będę się zmuszał. Tak mniej więcej widzę tę dynamikę, ale to tylko luźne przemyślenia, nie zweryfikowane.
  25. A kobiety powinny kochać romantycznie i być wierne. Do tego każdy powinien mieć fajne auto, i mieszkać koło parku w którym biega jelonek bambi. No to jest takie właśnie myślenie. Media publiczne nigdy nie były, nie są, i nie będą bezstronne, w żadnym państwie. Media publiczne są mediami rządowym, i realizują narrację rządu. Dlatego nie mam pretensji, że PO przejmuje media, przejmuje rząd to przejmuje i media, naturalna rzecz, a te wszystkie Rachnie mogą się pocałować w tyłek. Inna rzecz, że robi to w sposób brutalny, z brakiem poszanowania prawa. A ja może i tego cyrku demokracji nie szanuję (czekam na powrót monarchii, albo przynajmniej jakąś sensowną dyktaturę), ale prawo i owszem. I jego chamskie łamanie przy świetle fleszy budzi mój niesmak. PiS był jaki był, nie moja bajka, ale nawet jak jakieś cyrki robił, to maksymalnie na granicy prawa - tam gdzie prawnicy się kłócą brał stronę tych co mu pasowało bardziej. Jak z publikacją wyroków TK - wchodzą w życiu od czasu publikacji, ale nie jest napisane kiedy publikować trzeba, to opublikujemy sobie za rok. A ci gangsterzy co przyszli do władzy dziś mają to centralnie w pompie, tak są przejęci swoją świętą misją że żadne prawo im na drodze stawać nie będzie. Obrzydliwa barbaria.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.