Skocz do zawartości

Herbu Mizogin

Starszy Użytkownik
  • Postów

    200
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Herbu Mizogin

  1. Ludzie, którzy już w młodym wieku są nauczeni wiązać przyjemność łączącą się z tak złożonym fenomenem jak życie wyłącznie z ,,hajsem'' i zaliczaniem panienek na ogół kończą bez pieniędzy i dostępu do atrakcyjnych kobiet. A to dlatego, że zarówno w biznesie jak i w relacjach między płciami o skuteczności decyduje pewien patos dystansu, poczucie, że ,,niczego nie muszę''. Tak w jednym jak i drugim przypadku szczególnie istotne są dwie umiejętności - negocjacji i wyczekiwania. Matrix, któremu uległeś młody padawanie uczy czegoś przeciwnego. Zresztą nawet te Twoje obsesje stłumił już do czegoś akceptowalnie przeciętnego, bo przecież:
  2. Z mojej strony podziękowania dla Ciebie Długowłosy za mnóstwo wartościowych spostrzeżeń, którymi dzielisz się tutaj z Braćmi. Uczysz jak nie podchodzić do życia od dupy strony.
  3. Takie były, są i będą reguły tej gry. Wystarczy jedynie się do nich dostosować co oznacza, że jeśli jesteś samcem spełniającym warunek użyteczności nie powinieneś schodzić poniżej pewnego progu w ocenie tego co tobie należy się jako adekwatna do twoich zasobów przyjemność. Czyli jeśli pod względem zasobów jesteś np. na poziomie 7 czy 8/10 nie ulegaj pokusie schodzenia poniżej tego poziomu w doborze Pań, a jeśli posiadasz jakieś dodatkowe atuty celuj nawet wyżej. Nie pozwól sobie wmówić, że powinieneś dawać jakieś bonusowe punkty samicom za sam fakt, że urodziły się kobietami - pamiętaj Bracie, że 5/10 przez samo to, że się ładnie do ciebie uśmiechnęła, a ty właśnie pościłeś przez 2 tygodnie nie stała się nagle 7/10.
  4. Prawdopodobnie jeszcze jeden, który sprzedał się za garść srebrników. Sądząc po wieku osobnika i amatorszczyźnie wykonania była to dosłownie garść,
  5. A mnie ich nie szkoda. Bez żartów, dramatem to można nazwać pierwszą miłość jakiegoś młodzika prowadzącą do totalnego emocjonalnego kolapsu, a nie narzekania 40-letniego mężczyzny, który ubolewa nad stanem swojego konta uszczuplonego przez związanie się z dzieciatą Panią. Czy tych ludzi zajmował los biologicznego ojca, kiedy zaczynali te relacje? Czy próbowali poznać rzeczywiste przyczyny, dla których rodzina się rozpadła? Raczej nie, dopóki Pani dawała dupci, gotowała obiadki i wszystko było cacy grali rolę tego lepszego ojca, kochanka i pojemniejszego bankomatu byle zadowolić Panią. Mam dwóch znajomych, którzy bez skutku walczyli o opiekę nad dziećmi i z ich relacji wynika, że konkubenci ich byłych byli w tej walce równie bezwzględni co ex żony. Jeden już zresztą poszedł w odstawkę na rzecz kolejnego i teraz też ponoć jojczy, że to jednak suka była... Powiem dosadnie: trzeba mieć dużo cech kobiecych w sobie żeby w wieku 40 lat wiązać się z dzieciatą.
  6. Panie Subiektywny, gdzie tam szata i Empik. Ja swojego czasu zaobserwowałem tę zależność w formie bardziej wulgarnej w pobliskim monopolowym, który odwiedzałem kiedyś codziennie po godzinach pracy. Otóż reakcje ekspedientek zmieniły się z chwilą, kiedy zaczęliśmy z wspólnikami wypłacać większość zysku w gotówce, a nie jak wcześniej w formie przelewów i siłą rzeczy w moim portfelu zaczął się ukazywać ich oczom pliczek banknotów dwustuzłotowych. Facet niby ten sam, ubiór niby ten sam, stały bywalec ergo alkoholik... Sprawcą cudownej przemiany nie był nikt inny jak Zygmunt I Stary, a ściślej jego podobizna skopiowana zapewne z jakiegoś nieudanego konterfektu.
  7. Były o tym przekonane, bo błędnie interpretowały przejawy okazywanej im atencji ze strony innych samców, gdzie w dziewięćdziesięciu pięciu przypadkach na sto chodziło tylko o jedno/kilkurazowe zaliczenie. Tutaj już sami jesteśmy sobie winni tworząc swoistą bańkę spekulacyjną na tak niepełnowartościowym towarze... Ale co kto lubi, mnie np. mężatki w ogóle nie interesują - pomijając już wszystko inne stanowią zbyt łatwy, niewymagający w sensie wyzwania cel. A jak mi się trafia taka zaobrączkowana Pani 28-35 lat, która dupą chce uzyskać jakiś rabat przy zakupie to może być pewna jednego - że żadnego rabatu nie dostanie.
  8. Telewizor, gry, zioło, pizza... Gdyby katalog moich zainteresowań był równie ubogi to pewnie też bym stawiał na pierwszym miejscu kobiety. A tak są gdzieś tam jako numer 3-4, który wiosną/latem na parę miesięcy w roku przesuwa się na pozycje 2-3. Mówię tu o sumie czasu i środków finansowych jaką na poszczególne rozrywki poświęcam.
  9. Nieśmiało zauważę, że u wielu gatunków samiec ,,inwestuje'' w przekazanie swoich genów życie, którego utrata jest tożsama z definitywną anihilacją jego możliwości przekazywania genów. Dotyczy to wszystkich gatunków, u których rywalizacja samców o samice wiąże się z walką prowadzącą do śmierci, trwałego okaleczenia czy odrzucenia przez stado przegranego samca. Istnieją gatunki owadów, gdzie zapłodnienie samicy jest wręcz równoznaczne ze śmiercią samca. Rozmaite wyobrażenia w kulturach pierwotnych, które antropologia ujmuje wspólnie jako ,,vagina dentata'' powstały z dużym prawdopodobieństwem w oparciu o te właśnie dane czerpane przez naszych dalekich przodków z codziennych obserwacji świata przyrody. Na marginesie: nie ukrywam, że z zainteresowaniem będę śledził jak ,,zasada ewolucjonistyczna'' sprawdzi się w odniesieniu do zapładniania przez użytkownika Waginator umysłów Braci na naszym forum. Niejaki Ryszard był równie oświecony.
  10. Są do śmieszności poważne w błahych sprawach i, odwrotnie, potrafią żartować w wulgarny sposób ze spraw domagających się jakiegoś, choćby i pozoru, powagi. Najogólniej: brak umiejętności rozróżniania między komicznym, a tragicznym. Z tego wynika, że ciężko dzisiaj przy kobiecie odpocząć - utraciły kompletnie zdolność prowadzenia lekkiej, dowcipnej rozmowy, a jeśli chodzi o rozmowy z Paniami to więcej nie wymagam. W ogóle to, mając świadomość naturalnych ograniczeń, niewiele od kobiet wymagam - oczywiście jeszcze poza tym żeby były młode, ładne, zgrabne i zadbane. Może dlatego tak uderza mnie, że już im się nawet nie chce dzisiaj ćwiczyć w tej upadającej powoli sztuce jaką jest flirt (zastąpionej przez ,,dziubkowanie'' na facebooku czy instagramie).
  11. Po pierwsze to mądrości Pana Sonika należy słuchać z dystansem biorąc pod uwagę jakie były początki jego ,,prywatnej'' inicjatywy w latach 80-tych i jak wyglądają jego obecne, manifestowane publicznie, polityczne sympatie. Większym autorytetem w dziedzinie doboru kadr jest dla mnie dowolny, drobny 35-40 letni przedsiębiorca zatrudniający kilkanaście osób i zarządzający firmą na miejscu - ktoś kto odczuwa w sposób bardziej bezpośredni każdy błąd w obsadzie personelu (bo nie liczy zysku w setkach tysięcy, ale w dziesiątkach) i ma możliwość poczynienia codziennych psychologicznych obserwacji na pracownikach. Kobieta w pracy nie przestaje przecież być przede wszystkim kobietą, a więc istotą, która pozór nauczyła się cenić wyżej od rzeczywistych, twardych danych. Wyraża się to w relacji czynności widzialnych do ich efektywności. Panie potrafią stworzyć wrażenie tytanicznej pracy, a odbywa się to często przy pomocy plotek, śmiesznych malutkich intryg, których rezultaty mniej wytrawny obserwator dostrzega poniewczasie albo i nie dostrzega wcale. Odpowiedzialność kobiet w pracy to kolejna wersja bajki o cnotliwej księżniczce. Mam to okazję obserwować na co dzień w miejscu, gdzie prowadzę swoją działalność, a gdzie znajduje się jeszcze kilka innych firm. Po ,,fajrancie'' (a więc punkt 16:00 albo 17:00) Panie w pośpiechu opuszczają miejsce pracy, podczas gdy widok mężczyzn zostających ,,po godzinach'' jest czymś normalnym. Pan Sonik odpowiedziałby zapewne, że to dlatego, że są bardziej efektywne. Co innego, kiedy właściciel jest na miejscu, wtedy potrafią się ,,poświęcić'' i zostać dłużej. Każda bez wyjątku loszka traktuje swojego szefa, o ile zasobność jego portfela idzie w parze ze znośną prezencją , jako potencjalną gałąź, a mechanizmy są te same co w tzw. życiu prywatnym. Dopóki będzie dostrzegała, choćby i urojoną szansę, na skuteczne przeskoczenie na tę gałąź będzie się ,,starała''.
  12. Przecież już to zdanie jest wyrazem nie czego innego jak...poprawności politycznej. Widzisz, wielka polityka to co innego - w niej nie chodzi o to żeby ..wiedzieć'' post factum, ale żeby przewidywać i zapobiegać. Demokratyczne obłaskawianie rzeczywistości zostawmy wszelkiej maści neomarksistom, których system myślenia politycznego, jak przypuszczam zupełnie nieświadomie, podzielasz. Tylko nie zdziw się jeśli kiedyś będziesz zmuszony, podobnie jak to czynią co 10-20 lat geniusze lewicowej myśli politycznej, do kolejnej teoretycznej rewolty i mowy o ,,wypaczeniach'' kiedy już Saraceni się u nas na dobre zadomowią.
  13. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale ja mam niestety (a raczej do niedawna miałem, bo ostatnio rzadko wychodzę do miasta) częsty kontakt z tymi ,,studentami'' w klubach. I to co obserwuję to, że zachowują się w większości tak jakby przebywali w tych miejscach na szczególnych prawach. Zresztą w wielu lokalach rzeczywiście te dodatkowe prawa posiadają - bramkarze reagują kiedy odpierdoli coś Polak, ale jak to samo zrobi jakiś ,,sokrates'' czy ,,erazmus'' to jest OK - obcy mogą np. bezkarnie tłuc szkło i prowokować bójki. Coś co jeszcze 10-15 lat temu było nie do pomyślenia, ale w końcu lata pracy różnych onetów i TVN-ów zrobiły swoje - żaden właściciel lokalu nie życzy sobie wizyty ekipy telewizyjnej, która nakręci materiał o ,,rasistowskiej'' selekcji w jego klubie. Swoje dokładają też loszki, z których ok. 50% to grupa pozwalająca śniadym na zachowania za jakie Polak z miejsca oberwałby z liścia. Nieważne jest przy tym, że wspomniane niewiasty razem ze swoimi śniadymi adoratorami generują sumarycznie góra 10-15% weekendowego obrotu. One przychodzą ze względu na egzotykę, a nasze białorycerstwo wydaje kasę ze względu na to, że one w ogóle przychodzą (nie dla nich) i tak się to kręci. Co do ostatnich wydarzeń to wyobraźmy sobie jakie podniosłoby się larum gdyby sytuacja była odwrotna, tzn. jakiś Zdzisiek ze Stefanem prowadzący bar pt. ..Obiady Domowe'' zasztyletowaliby Araba za to, że wrzucił do środka ich lokalu petardę. Już widzę te nagłówki na onecie: ,,Świętujący Nowy Rok student z Tunezji zabity w Ełku''. I dalszy opis: ,,Grupa studentów z Tunezji postanowiła spędzić Sylwestra zgodnie z polską tradycją. Niestety, nie wszystkim uczestnikom sylwestrowej zabawy w Ełku się to spodobało''.
  14. Dla mnie osobiście zawsze najbardziej absurdalnym elementem współczesnego świata był samochód jako przedmiot sprowadzony do roli fetyszu i emblematu statusu społecznego zarazem, a to dlatego, że we wszystkich zdrowych, męskich kulturach i epokach powożenie było uznawane przez elity za czynność hańbiącą (skoro autor tego świetnego wątku powołał się na słowa Marka Aureliusza warto wspomnieć o jego zniewieściałym synu Kommodusie, który powoził zaprzęgami w cyrku, godząc tym samym, w opinii rzymskich historyków, w cesarski majestat). Sam przez długi czas byłem przez przedstawicieli matrixa (rodzina i znajomi) wręcz dręczony pytaniami: ,,dlaczego nie zrobisz prawa jazdy i nie kupisz sobie jakiegoś auta'', ale tylko do czasu dopóki nie zacząłem zarabiać tyle, że stać mnie było na coś dużo lepszego niż Skoda na gaz. Przypuszczam, że ta przemiana w ich myśleniu jest powiązana z przeczuciem, że gdybym teraz ten samochód kupił to mógłby się okazać ,,za drogi'', ,,za dobry'', co stanowiłoby dla nich podwójne upokorzenie, jako że zmaterializowałby się niejako w tej postaci triumf wszystkich moich uznawanych przez lata za dziwactwo przekonań nad obranym przez nich popularnym modelem życia. Na to jestem jednak zbyt wygodny i zbyt mało złośliwy... Podobnym do ,,powożenia'' faktem współczesnej kultury jest ,,aktor'' - zawód niegdyś hańbiący, co było poparte powszechnym w świecie starożytnym i słusznym skądinąd rozumowaniem, że ktoś kogo profesją jest udawanie, naśladowanie powinien z konieczności wzbudzać nieufność w sferze stosunków cywilno-prawnych i w codziennym życiu prywatnym. Nie wspominając już o bliższych nam czasach i o tym jaką jeszcze rolę, poza tymi przedstawianymi na scenie, pełniły aktorki w życiu mężczyzn. Współczesne wywyższenie ,,aktora'' stanowi zresztą tylko etap do wszelkiego rodzaju portali społecznościowych, gdzie najordynarniejsze oszustwo, wszelki ,,retusz'', dobrze podany ,,fake'' zostało wreszcie uświęcone jako cnota. A rozpatrywany w wymiarze ekonomicznym taki facebook jest tylko próbą zupełnego utożsamienia człowieka ze sprzedawanym produktem...
  15. Problemem nauki jako teorii jest właśnie, że wierzy w ,,te same'' pojęcia. Przynajmniej gdzieś tak od czasów Oświecenia (niektórzy historycy nauki twierdzą wręcz, że dopiero wtedy nauka w ogóle powstała), bo wcześniej była ona bliska starożytnej ,,techne'' rozumianej jako pewna praktyczna ,,umiejętność''. Co do Younga to osobiście myślę, że jego rozważania i co najważniejsze DOŚWIADCZENIA byłyby niemożliwe gdyby nie nasiąknął atmosferą angielskiego, specyficznie sceptycznego nurtu filozofii w osobach Hume'a i Berkeleya. Podejrzewam, że znał też Kanta.
  16. XYZ w poście powyżej bardzo dobrze ten mechanizm ujął, przynajmniej ja też tak to widzę.
  17. I to jest myśl. Zawsze mnie ciekawiło co znane mi divy robią w święta.
  18. Chyba nie wymagasz ode mnie żebym streścił Ci ,,Krytykę czystego rozumu'' i wszystkie odniesienia do niej w filozofii Nietzschego w jednym poście? Ale mimo wszystko spróbuję. Już Kant dostrzegł, że to co ,,poznajemy'' i uznajemy za ,,prawdę'', ,,wiedzę'' jest zależne od naszych, czysto ludzkich, gatunkowych form poznania (tymi formami są przede wszystkim czas i przestrzeń). Przerażony konsekwencjami dokonanego odkrycia stworzył pojęcie ,,rzeczy samej w sobie'' - niepoznawalnego bytu, który byłby jednak ,,prawdziwy'' niezależnie od dających się zrelatywizować form poznania. Natomiast Nietzsche wyciągnął ostateczne konsekwencje z dokonanego przez Kanta odkrycia i uznał każde jednostkowe poznanie za ,,perspektywiczne'', tzn. stanowiące tylko interpretację i nie dające się sprowadzić do żadnego wspólnego mianownika. Kontynuacją tych tropów są m.in. XX-wieczne teorie epistemologiczne, które badając język nauki dochodzą do wniosku, że każda bez wyjątku teoria naukowa jest osobną narracją zbudowaną w oparciu o twierdzenia a priori nie powiązane żadnym związkiem logicznym z poprzedzającymi ją teoriami (uściślając to każda teoria naukowa TWORZY od podstaw swoją własną logikę). Wittgensteina doprowadziło to do rozważań nad naturą języka w ogóle, Goedla do obalenia arytmetyki, a fizyków-praktyków do uwzględnienia ,,wpływu'' obserwatora na zachowanie obserwowanego obiektu. To tak w baaardzo dużym skrócie. A co do ,,genów'', to co to jest ,,selekcja'', co to jest ,,ewolucja''? W jakiej czasowej (naszej, subiektywnej) perspektywie ją rozpatrujemy? I czy jednostkowej czy gatunkowej? Najprostsze organizmy przetrwały setki tysięcy lat , z naszego punktu widzenia nie ewoluując...
  19. Bernard Mandeville - ,,Skromna obrona domów publicznych albo rozprawa o porubstwie''.
  20. To Ja ze swojej strony zadam Ci bardziej fundamentalne pytanie: co to znaczy ,,opisać w sposób naukowy'' i co różni ,,naukowy opis'' od jakiejkolwiek innej ,,nienaukowej'' wypowiedzi? Zakładam przy tym, że zapoznałeś się z epistemologią Kanta i jej krytyką w postaci nietzscheańskiego perspektywizmu, a także z pracami Kuhna, Heisenberga, Goedla i Wittgensteina.
  21. Georg Christoph Lichtenberg - proponuję zapoznać się z jego dziełami i biografią. Wielki duchem człowiek w marnym ciele. A że naszło mnie jakoś dzisiaj na ,,filozofowanie'' to podzielę się następującą myślą. Może największym paradoksem historii jest, że epoka, która wynalazła ,,gen'' i ,,prawa doboru naturalnego'' wyrosła z nizin społecznych, na gruncie ekscesu, choroby psychicznej jej twórców i hałaśliwej demokracji jej wyznawców. Teraz pytanie: czy to co genetyka wartościuje (bo są to de facto tylko wartościowania, a więc osądy czysto moralne) jako pozytywną selekcję nie jest w odniesieniu do gatunku ,,człowiek'' raczej opisem wynaturzenia, upadku, powszechnej choroby? (To zagadnienie dręczyło u schyłku świadomego myślenia Nietzschego, który z perspektywy estetyczno-politycznej uważał po prostu ,,darwinizm'' za wcielenie ideałów socjalistycznych w naukę).
  22. Do tego co napisał Sledgehammer dodam zaobserwowaną przez siebie zależność: otóż o ile wraz z wiekiem rośnie zainteresowanie moją osobą ze strony młodszych, często dużo młodszych kobiet o tyle spada proporcjonalnie zainteresowanie ze strony rówieśniczek albo starszych. Czy może inaczej, gaśnie ono nagle z chwilą, kiedy mają już jakiś, choćby i powierzchowny, ogląd mojej osoby, tzn. stylu myślenia. Krótko mówiąc, takie Panie 30+ są już dobrze wyćwiczone w rozpoznawaniu oznak uległości bądź jej braku i zarzucają przynętę tylko tam, gdzie zdobycz jest pewna. I dotyczy to nie tylko osobników, z którymi wiążą jakieś długoterminowe plany, ale również kandydatów na kochanka (nie mówię tu o jednorazowych przygodach, bo tam obowiązują odwrotne prawa).
  23. Herbu Mizogin

    Star Wars

    Zdecydowanie warto udać się na ,,Łotra''! ( Po gniocie za jaki uważam ,,Przebudzenie'' też byłem pełen obaw ). Jest kilka nowych ciekawych postaci, nie tak plastikowych jak te z Przebudzenia zarówno po stronie Rebelii jak Imperium (Dyrektor Krennic). Dużo nowych lokacji i nowych ras. Pojawia się kilku dobrze znanych bohaterów z właściwej sagi (obecność przynajmniej dwóch była dla mnie, jako że unikałem spoilerów, totalnym zaskoczeniem), ale co ważne wszelkie nawiązania do filmów Lucasa nie są nachalne. Do tego świetnie nakręcone sceny batalistyczne plus scena z udziałem Vadera, którą można śmiało uznać za jedną z lepszych w całej serii. Pewną nowością jest, że nie ma tu aż tak prostego podziału na ,,dobry'' Sojusz/ ,,złe'' imperium - przez co film może być troszkę nieczytelny dla najmłodszych fanów sagi. W ogóle jest on raczej przeznaczony przede wszystkim dla dorosłych MANIAKÓW Star Wars. Ale mój Syn i tak był zachwycony, może dlatego, że chociaż nie dorosły to spokojnie można nazwać go znawcą Uniwersum. Warto też podkreślić, że autorom scenariusza udało się świetnie wkomponować - dzięki znakomitym ostatnim scenom - ,,Łotra'' w serię. Tak naprawdę ciężko nawet mówić w tym kontekście o spin-offie, a raczej o Star Wars 3.5 jako prequelu ,,Nowej nadziei''.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.