Skocz do zawartości

Alias

Użytkownik
  • Postów

    96
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Alias

  1. Prośba do tych, którzy twierdzą, że szczepionki to sama ambrozja dla ciała, spytajcie lekarzy o NOP-y albo skład szczepionek, jestem ciekawy, co wam powiedzą. Poziom rtęci w niektórych szczepionkach podawanych dla niemowlaków jest odpowiedni dla zwierzęcia pokroju słonia, czyli dawka przekracza normy o ponad 1000%. Tak czy inaczej, polecam zapoznanie się ze sprawą dr Wakefielda,a w USA sprawą szczepionek zajmuje się np. Brian Hooker. Kiedyś, będąc w liceum przyszły do nas na lekcje 2 babki, które zbierały pieniądze na dzieci o symptomach autystycznych, które dziwnym zbiegiem przypadku wystąpiły tuż po podaniu szczepionki, dziwne, nieprawdaż? Nie mogę oczywiście zweryfikować, czy była to w 100% prawda, ale daje do myślenia taka sytuacja. Teraz pomyślmy logicznie, potencjalny czas odporności uzyskanej po iniekcji wynosi 10-15 lat, nie całe życie, więc dlaczego dorośli ludzie nie padają jak muchy, żadna epidemia nie występuje, cisza i spokój. Parę przykładów: Szczepionka na polio w Indiach, fundatorem Bill Gates - około 40000 dzieci zakażonych względem 250, które rocznie zapadały na tę chorobę. Rok 1940 - szczepionka przeciw grypie dla amerykańskich żołnierzy - 60000 zmarło Epidemia polio w województwie poznańskim w 1973 roku ok 400 zakażonych, bodajże 17 zmarło. Taka ciekawostka, Polska to jedyny kraj w tej części Europy, w którym szczepienia są obowiązkowe, cały ten syf ściągają do nas, głównie te szczepionki, których data ważności kończy się albo te najbardziej kontrowersyjne np. MMR. Wiedzą, że ludzie w Polsce mają wysoki poziom zaufania do lekarzy, postrzegają ich stereotypowo, jako znawców od spraw wszelakich, a to nieprawda, bo poziom edukacji medycznej sukcesywnie obniża się na uczelniach. Tworzy się coraz częściej sprzedawców, zamiast specjalistów pomagających ludziom. Także zanim wypowiecie się na temat szczepionek, zapoznajcie się z kontrargumentami, aby wyrobić opinie opartą na wielu relacjach, bo odpowiedź taka jak ta, nic nie wnosi do dyskusji. Ps. Jak ktoś chce, mogę na priv podrzucić źródła informacji na temat szczepionek i ogólnie biznesu farmaceutycznego.
  2. http://mnq-planet.pl/obrazek/268/Krotka-rozprawa-o-karlach-na-ramionach-gigantow
  3. Z mojej strony polecę twórczość Philipa.K.Dicka, na początek najlepszy będzie zbiór opowiadań "Ostatni Pan i Władca", żeby zapoznać się ze stylem i sposobem układania historii. Dick przez niektórych jest nazywany Dostojewskim science-fiction, po prostu warto. W niektórych książkach zostawia czytelnika na pustyni pytań i wątpliwości, zamiast dać satysfakcjonujące odpowiedzi, co chcąc nie chcąc, zmusza do myślenia. Być może wynika to z tego, że eksperymentował z narkotykami przez długie lata, zagłębiał się w liczne szkoły filozoficzno - mistyczne, samemu usilnie poszukując odpowiedzi na trapiące go pytania. Jak zapewne niektórzy z was wiedzą, Raport Mniejszości oraz Blade Runner 2049 są ekranizacjami jego powieści. Ogólnie jego twórczość jest mało popularna, z tego co zauważyłem...może to dobrze, że tak jest . Również "Future" Glukowskiego to świetna książka, jakby napisana przez staruszka z ogromnym bagażem doświadczeń, dużo bardziej dojrzała historia i lepsza stylistycznie niż w Metro 2033. Jak przeczytałem na okładce: " Metro napisał młodzieniec, Future jest zasługą dojrzałego mężczyzny o ugruntowanym światopoglądzie."
  4. Jeżeli rozpatrujemy życie jako kontrakt o ograniczonym czasie, to według mojej logiki dusza towarzyszy człowiekowi od początku życia aż do śmierci, bez względu na okoliczności. Transfer dusz w takim ujęciu nie jest możliwy, bo mamy jedną przypisaną na konkretne życie, która doświadcza różnych stanów, aby móc się rozwijać. Z naszej ograniczonej perspektywy wygląda to na tortury, jednak czy z perspektywy duszy, która ma zadania do zrealizowania w życiu, które trwa zaledwie kilkadziesiąt lat, co w skali wszechświata jest niczym, taka sytuacja jest odbierana podobnie, sądzę, że nie. Mam też hipotezę ,według której dusza przed podpięciem pod ciało zna główne punkty kontrolne w danym życiu, a w jej gestii zostaje sposób, w jaki je osiągnie, jak zareaguje itd. , a wymazanie pamięci pozwala skupić się na realizacji tych założeń.
  5. Co, jeśli mózg to tylko przekaźnik informacji między duszą, a światem materialnym, więc świadomość pozostaje wraz ze wspomnieniami w duszy, lecz ze względu na uszkodzony rejestrator, nie można poprawnie odczytać informacji składowanych w duszy/ podświadomości, która według mnie pełni rolę banku pamięci, emocji, uczuć i być może świadomości? Fanatyczna, ślepa z pewnością, wystarczy sięgnąć do historii, choćby spalenie Giordano Bruno na stosie przez pobożnych, bogobojnych chrześcijan obrazuje ten rodzaj wiary. Jednak wiara w ideę, która dopiero kiełkuje lub jest niekompletna,nie odpowiada na zadawane przez nas pytania w sposób satysfakcjonujący, stwarza możliwości do poszukiwań i rozwoju, zarówno osobistego, jak i danej idei.
  6. @Ksanti W końcu my też jesteśmy pewnego rodzaju komputerami, tylko że biologicznymi, które działają według algorytmów na zasadzie sprzężenia zwrotnego, a komputery są stworzone na nasze podobieństwo. Zastanawia mnie jednak dalej, co jest tą praprzyczyną, impulsem, który sygnalizuje: "Zamykamy system operacyjny." Biochemia ludzkiego organizmu to jedno, lecz podane przez ciebie przyczyny to tak naprawdę skutki, które moim zdaniem są wynikiem działania nadrzędnego programu.Jak taki program można zdefiniować? Wgłębiając się dalej, powstaje pytanie, czy każde ciało ma niezmienny, wyznaczony czas działania zapisany w postaci informacji, np. w DNA, czy też głównymi czynnikami określającymi długość życia są te środowiskowe i nieustannie nasz czas się zmienia. Tutaj zaczynamy powoli wchodzić w sferę filozofii, czyli determinizm, indeterminizm. Moim zdaniem nie jesteśmy w stanie przynajmniej na razie zbadać, czy podlegamy z góry narzuconym algorytmom, czy też one ciągle się zmieniają. Głównie mam na myśli kwestię: " Co lub kto jest bytem organizującym hierarchię wykonywania poleceń w systemie np. zakładając strukturę fraktalną rzeczywistości?" W pewnym momencie stwierdzimy, że nie mamy odpowiednich narzędzi, żeby to rozsądzić, więc nieustanne poszukiwania trwają. Matematyka pozwoliła uporządkować wiedzę, ale z tego co mi wiadomo, informacje o fraktalach pojawiły się w języku dużo wcześniej:"Jak na górze, tak i na dole." Odnośnie duszy, jak zbadamy fizycznie coś, jeśli wymyka się ludzkim zmysłom, być może nie podlega powszechnie znanym prawom fizyki, więc może się okazać, że strzelamy z opaską na oczach do tarczy wielkości jabłka z 500m. Wtedy trzeba będzie wymyślić nowe narzędzia poznania, które w kulturze tak naprawdę istnieją od tysiącleci, ale czy są odpowiednie, nie wiem, jednak warto szukać. Na tym polega cały galimatias, w istocie nie jesteśmy niczego pewni, bo wszytko ulega dynamicznym zmianom, lecz nasz umysł, żeby funkcjonować, potrzebuje jakiejś podstawy, z której będzie mógł korzystać, inaczej zawiesi się z nadmiernego obciążenia. Ps. Zakorzenienie wzorców wiary w podświadomości powoduje, że można rozważać wiele odmiennych idei, nie tracąc przy tym na jakości tej jednej, przewodniej wiary.
  7. Lubię takie tematy, na długie wieczory idealne. Nasuwa się zatem niezwłocznie pytanie. Jaka jest różnica między człowiekiem żyjącym, a tym, który dopiero co umarł? Co "utracił" w chwili swojej śmierci, że nie jest w stanie dalej żyć. Chodzi mi o to, że np. taki staruszek 80 letni wczoraj jeszcze chodził, aż nagle umarł w śnie, mówię teraz o tzw. śmierci naturalnej ze starości. Jaka jest zatem różnica między stanem egzystencji, a jej brakiem, co jest pierwotną przyczyną? Poproszę o naukowe wyjaśnienie, jeżeli owe istnieje. Ja obstaję przy koncepcji duszy, ponieważ jak założył Pascal: : " Lepiej wierzyć, niż nie wierzyć ze względu na potencjalnie większe korzyści." Poznałem parę teorii na temat tego, co może być po śmierci, z wiadomych względów żadnej nie ufam, ale w najkorzystniejszą dla mnie wierzę, ot co. Brzmi ona następująco: Nasz duch trafia tam, gdzie panuje podobny klimat, czyli do strefy o podobnych "częstotliwościach" (?), gdzie możemy wymienić się doświadczeniami z innymi bytami, przejrzeć swoje wcielenie i lecieć dalej, ewentualnie polawirować po poziomach, żeby zobaczyć, że na niższe nie warto wracać. Cel tego wszystkiego jest jeden, czyli stać się energią na tyle silną, żeby tworzyć własne światy. Zastanawia mnie tylko to, czy boska istota, która tę rzeczywistość stworzyła albo stworzyli, nieważne, pozwoliłaby działać według własnej woli bez ograniczeń, podobnie do mitycznego Lucyfera, czy też mielibyśmy zawężone pole działania. To taki mój mały kolaż w wyobraźni. Drugą opcję też czasami biorę pod uwagę: Nie ma po śmierci nic( chociaż nic to też coś, abstrakcja do kwadratu) i rozpływamy się w ziemi, a nasze truchło zasila matkę Ziemię. Nie martwi mnie to, bo nieraz, jak patrzę na ludzi i siebie( nie żebym był idealny), to się odechciewa wszystkiego...no dobra, to żart podszyty prawdą, ale tak czy inaczej shit happens, nuda tak naprawdę. Trzecia opcja, którą też biorę pod uwagę: Żyjemy w jakimś bliżej nieokreślonym hologramie( naukowcy podobnież przekonują się coraz bardziej do tej wersji), w którym światy są ukształtowane niczym cebula, czyli każdy niższy poziom nie może nic wiedzieć o tym powyższym i panuje ogólnie jeden wielki burdel, nie wiadomo, kto nad kim pieczę sprawuje. Może ta łączy się z pierwszą, kto to wie. Znalazłbym w odmętach mojej pamięci zmiksowanej z wyobraźnią jeszcze parę teorii, ale wierzcie mi, czasami lepiej trochę odpuścić i po prostu żyć, zamiast zastanawiać się nad tym, co będzie. Co będzie, to będzie, zobaczymy stosunkowo niedługo. Chwytać dzień i do przodu.Amen.
  8. Ciepło wspominam jedną akcję z podstawówki, chyba w 3 klasie wydarzyła się. Mieliśmy zajęcia w sali zastępczej, a z tyłu sali stała szafa, o szerokości całej sali. Za szafą była wnęka na jakieś graty. Na długiej przerwie z kolegami z ciekawości postanowiliśmy zwiedzić tę wnękę. Po krótkim czasie stwierdziliśmy, że to dobre miejsce do zabawy, nikt nie widzi, wprost stworzone do niecnych czynów. No i wymyśliliśmy. Zabawa nosiła tytuł alfonsi i dziwki. W rolach głównych sami faceci. Dodam, że role były przemienne. Do dzisiaj nie wiem, jak tak młode umysły mogły coś takiego wykombinować. Zaczęła się zabawa, lekka szamotanina, bo istota zabawy polegała na tłuczeniu dziwek przez alfonsów, także ten. Rozkręciliśmy się na dobre, aż w końcu jeden z kolegów huknął o tę szafę, a szafa wywróciła się na podłogę, łomot był całkiem głośny, ale nauczycielki w sali nie było, parę koleżanek zostało, także zmyliśmy się jak najszybciej, niczym skrytobójcy, do łazienki, żeby ochłonąć. Po przerwie zaczął się sąd. Oskarżycielami oczywiście wspomniane koleżanki , sędzia główny - nauczycielka, skazani pod tablicę i bura, broniliśmy się zaciekle, ale nic to nie dało, wszyscy zostali schwytani i osądzeni.
  9. Ja również jestem zdania, jak przedmówca @Grzesiek, jakąś jedną rzecz sobie zostawić, reszty się pozbyć, żeby nie korciło wracać do tego. Nie ma sensu trącać kijem przejrzałych emocji, chyba że rozstanie nastąpiło w dobrym nastoju. Polecam metodę symbolicznego spalenia pamiątek, niech płyną w eterze, tak jak tłuszcz po ex, po zamążpójściu.
  10. @JoeBlue Mądrzy ludzie mówią też, że sprytny kot nie przywiązuje się do dziur,woli polować na wróbelki, bo to ciekawsze zajęcie.
  11. Klasyk w reżyserii genialnego Stanley'a Kubricka.
  12. Według mnie 2 związki na raz to działanie, któremu hołd złożyliby kamikaze. Ile energii trzeba zmarnować na utrzymanie takiej relacji, którą można by wykorzystać efektywniej, a to wszystko w imię popędu seksualnego. Chyba, że taki układ zapewnia wymierne korzyści dla nas, które występują chyba jedynie w brazylijskich telenowelach.
  13. Mam dla ciebie prostą metodę: Ze względu na to, że my, jako faceci z reguły jesteśmy generatorami energii, a kobiety tę energię pobierają łapczywie, proponuję ci uzupełnić zapasy i po prostu połóż odrobinę większy nacisk na swoją osobę, intensywnie zajmij się swoją pasją, przeczytaj kilka treściwych książek itd. , w ramach detoksu od tego narkotyku. Poczujesz się pewniej po niedługim czasie, bo mając własny, intymny świat, nie jesteś w takim stopniu zależny od środowiska i tym samym uspokoisz się trochę, bo przecież ona jest dodatkiem do twojego życia, a nie główną jego częścią, dlatego zdrowa dawka egoizmu nie zaszkodzi, a wątpliwości powinny zniknąć. Nabierz głęboko powietrza i działaj, samymi słowami tego rozrabiaki - podświadomości raczej nie przekonasz.
  14. @InsightfulTym, że konferencję TedX może zorganizować każdy z odpowiednią licencją, a do Ted zapraszają uznanych ekspertów w swoich dziedzinach, co nie oznacza że te z TedX są gorsze, chociaż istnieje większe ryzyko na słabej jakości audycję.
  15. https://www.ted.com/talks/steve_jobs_how_to_live_before_you_die Ten wykład Steve Jobs'a swego czasu poruszył mnie, szczególnie fragment, w którym mówi o swoim codziennym rytuale przy lustrze, kiedy to powtarzał sobie: "Nie mam nic do stracenia, mogę tylko zyskać, tak czy inaczej kiedyś umrę" - mniej więcej tak brzmiał. Naprawdę świetne, wciągające nagranie, które skłania do zastanowienia się nad swoim życiem, priorytetami, celami, marzeniami i tym co wewnętrznie czujemy.
  16. Witam Was tego wieczora, mieliście do czynienia z audycjami na Tedzie? Jeśli tak, piszcie w komentarzach o interesujących audycjach. Na trop Teda wpadłem jakiś rok temu, szukając materiałów do osłuchania się z angielskim, ale finalnie po przerwie wracam do niego łowić perły, żeby móc czerpać z nich moc w postaci często intrygującej wiedzy. Ogólnie zachęcam do przyjrzenia się dokładnie contentowi na tej stronie, wiele merytorycznych treści można znaleźć, które z powodzeniem da się wykorzystać w codziennym życiu. Za przykład posłuży mi wykład Simona Sinka na temat idei oraz przeszkód jakie stoją na drodze wynalazców, co według mnie stanowi idealne uzupełnienie do niedawnej audycji Marka o wierze w swoje marzenia i ucieczce od nieudaczników. https://www.ted.com/talks/simon_sinek_how_great_leaders_inspire_action Genialny Ken Robinson ze swoim poczuciem humoru, czy Amy Cuddy albo Tony Robbins. Kopalnia wiedzy, inspiracji i pomysłów, chociaż chyba mi przemknęło parę audycji przed oczami poprawnie politycznych, ale to nic, trzeba wybierać te najbardziej wartościowe. Jeżeli ktoś nie zna angielskiego, nic nie szkodzi, do wielu audycji są polskie napisy.
  17. Jeżeli mam polecać internet mobilny, to Plusa. Obecnie posiadam, jestem w pełni zadowolony, prędkość pobierania rano, przed południem w granicach 3MB/s realnego transferu, nawet dochodzi do 4MB/s, w godzinach 15-20(większe obicążenie sieci itd.) trochę mniejszy, ok 1,5 MB/s, czasami spada poniżej 1mb/s, ale rzadko. Za 67 złociszy mam niby 40 GB podstawowego limitu + tak naprawdę nieograniczony LTE, tylko trzeba mieć zasięg, ale chyba nikt nie kupuje internetu LTE dla standardu 3G. Co miesiąc cisnę +- 100-150 GB, prędkości jak dotąd nie zmniejszyli, posiadam od roku ponad. Tylko jedna uwaga z mojej strony, modem musi być porządny. https://www.ceneo.pl/40529333;pla?se=2ZQcKLYGoVjvA22AahkvjfUL_WUc7rQs&gclid=EAIaIQobChMI7tGJ2pul1gIVD5SyCh3ROwn-EAQYASABEgK1qPD_BwE#tab=spec Mam taki, działa bez zarzutu, jedynie wi-fi z krótkiem zasięgiem może być uciążliwe (w promieniu 5m sobie radzi, potem niekoniecznie). Pewnie obecnie można razem z internetem dostać lepszy, także warto dopłacić parę złotych i potem nie wyrywać włosów z głowy. Co do T-mobile, najgorszy operator komórkowy na rynku, z słabą ofertą i kuriozalnymi sytuacjami. Mając u nich internet przez 3 lata, naliczyli mi dodatkowe 700 zł z płatnych sms-ów, wiadomości przychodziły na numer karty sim i zalegały w skrzynce na internetowej poczcie, po prawie roku coś mnie tknęło, żeby ją sprawdzić i wpadłem w szok. Czytałem o tego typu praktykach na kilku forach, tysiące osób zostało oszukanych w ten sposób, podobno mają jakieś porozumienie z firmą - widmo z Warszawy, która owe sms-y wysyła, naliczając opłaty, a to wszystko w ramach prawa. Ps. Plus chyba oferuje 7 dniowy okres testowy, po czym można zwrócić sprzęt, jeżeli prędkość nie spodoba się klientowi.
  18. @Rayan Widocznie niewiele wspólnego miałeś z kalisteniką, bo twój post jest opinią stricte stereotypową, czyli ogólnie według ciebie kalistenika jest be. Ćwiczenia na kółkach gimnastycznych, dziesiątki rodzajów pompek, zwisy, wznosy, na ile tylko pozwala wyobraźnia i owe ćwiczenia przy odpowiedniej technice dają znaczące efekty, tylko trzeba trochę pomyśleć,ułożyć sobie optymalny dla siebie trening i regularnie ćwiczyć. Co do artykułu, nie wiem, co autor chce w nim udowodnić, wyższość treningu na siłowni z ciężarami? Jeżeli tak, to po tych kilkunastu latach treningu jest bardzo ograniczony i ma ogromne klapki na oczach. Te porównania street workoutowców do strongmenów i kulturystów są według mnie "z dupy". Czemu? Ano dlatego, że każdy przedstawiciel z poszczególnej grupy ma inne cele do osiągnięcia w trakcie swojej kariery sportowej. Po co street workoutowiec ma dźwigać 300kg(bez sensu z perspektywy treningu) albo strongman podnosić się na drążku 30 razy, przecież to brzmi absurdalnie. Owszem, niektórzy street workoutowcy kreują się na "wielkich siłaczy", ale z pewnością stanowią promil ogólnej liczby wszystkich osób mających do czynienia z kalisteniką. Artykuł pisany dla psycho fanów siłowni, z wygodną tezą, którą wystarczy poprzeć paroma "chybotliwymi" argumentami. Voila! Oto paździerz. Ps. Sam chodzę na siłownię,ciężary też czasami dźwigam, ale mój mózg nie został ściśnięty do rozmiaru orzecha włoskiego przez to, polecam myśleć bez uprzedzeń.
  19. @Imali Wszystkie elementy można opanować, ponadprzeciętny wzrost, owszem nie pomaga, sam mam 190 cm, ale trzeba chcieć i odpowiednio dużo pracy włożyć, aby uzyskać pożądany efekt. Także wzrost to słaba wymówka. Na obecnym etapie wykonuję trening pod back-lever'a, myślę, że za ok 3 miesiące będę go bez problemu robił, ponieważ już teraz niewiele mi brakuje. Dodatkowo ćwiczenia pod siłowy muscle-up, z tym trochę dłużej zejdzie, a potem human flag i front lever. Do dynamiki zamierzam się przyłożyć na wiosnę, jako że szybciej można ją opanować. Zależy sporo od progresu, dlatego że przez ostatnie 2 miesiące na siłowni nabrałem wyraźnie siły, czego wcześniej aż tak nie zauważyłem ćwicząc na drążku w domu. Wzrost intensywności i różnorodności uważam za znaczny. Tak naprawdę wymagające treningi zacząłem w tym roku, wcześniej przez parę lat "bawiłem się" na drążku/ w domu, a niedługo 20 lat skończę. Zatem do boju bracie, bez narzekania na kaprysy natury, da się ją ujarzmić. Ps.Z drugiej jednak strony co jakiś czas się zastanawiam, czy warto poświęcać tyle czasu i energii na wyćwiczenie danych elementów, ale na razie sprawia mi to fun, zobaczę jak później będzie.
  20. Ja również należę do sympatyków kalisteniki, mam z nią do czynienia od circa 3 lat, od 2 miesięcy już na poważnie, na siłowni robię treningi i widzę wyraźnie, że ogólną siłę i zręczność metodami kalistenicznymi można wypracować naprawdę do niebywałego poziomu, gdzie stanie na rękach, czy też salto nie będzie stanowiło problemu i cieszyć się taką sprawnością przez wiele lat. Zostaje jedno "ale".Podobnie jak w innych sportach siłowych, wyczynowe uprawianie kalisteniki, takie jak zostało ukazane w powyższym filmie, prowadzi do ogromnego obciążenia stawów, szczególnie łokciowego i barkowego, więc zdrowia na tym nie przybędzie, chociaż ryzyko można ograniczyć w znacznym stopniu porządną rozgrzewką przed treningiem. Także rozgrzewka przed zaawansowanymi ćwiczeniami to podstawa, 10-20 min rozciągania, obowiązkowo dynamicznego. W moim przypadku sprawdza się dobrze połączenie treningu kalistycznego z ciężarami(hantle, brama itd.), więc polecam wypróbowanie takiej mieszanki. Tylko bez przesady, 2,5 godzinne treningi nie są zbyt rozsądnym rozwiązaniem, wiem ze swojego doświadczenia, potem przez resztę dnia ciężko nie usnąć. Najlepiej według mnie sprawdza się tryb:ok1h intensywnego treningu + 20 min rozgrzewki + ewentualnie jakaś bieżnia po, jeśli na siłowni, na wyrównanie tętna lub lekki trening ABS. Szczególnie polecam ćwiczenia na kółkach gimnastycznych.
  21. Naprawdę wartościowa audycja, aż zdziwiłem się, sporo merytorycznej treści, którą można przełożyć na codzienne działanie, godna polecenia każdemu, kto zmaga się z nawracającymi lękami, może odnajdzie jakiś sposób wśród wymienionych na poprawę sytuacji. Fragment traktujący o wychowaniu dzieci w oparciu o otwartą rozmowę na temat własnych uczuć oraz niezatruwanie ich poczuciem strachu przed każdym postawionym krokiem, powinien moim zdaniem być przepisany każdej parze planującej mieć dzieci. Co do wspomnianej metody z tańcem i śpiewem, robiłem tak bezwiednie przez parę lat i nadal praktykuję, pomaga w moim przypadku niezawodnie. Wydaje mi się, że tłumione lęki z podczepionymi, emocjami z innych stresowych sytuacji "kumulują się" w podświadomości, aż następuje zwolnienie blokady i szambo wywala na raz z całą mocą lub też pryska na nas cyklicznie, wtedy dochodzi do nieprzyjemnych sytuacji. Człowiek na zdrowiu podupada, może zdarzyć się "przypadkowy" wypadek albo depresja i reszta psychicznych schorzeń. Codzienna higieny swoich emocji, oczyszczanie z napięcia w miarę możliwości, żeby po prostu zadbać o swoje samopoczucie i jak najmniej spaczone stereotypami postrzeganie świata, to ważne czynniki w kształtowaniu własnej osoby, jako pewnego siebie mężczyzny, osiągającego zamierzone cele. Ps. @Stulejman Wspaniały, z pewnością ja jak i inni słuchacze ucieszyli by się, jakbyś poświęcił parę chwil tej kwestii, jeżeli nie będziesz miał pomysłu na temat audycji. Sądzę, że warto tę kwestię poruszyć,pomimo że pojawiała się już wiele razy.
  22. Idealny kandydat mówisz...nie ma takiego, co by jakiejkolwiek dogodził, nawet w przypadku posiadania milionów, niezłomnego charakteru i mądrości zawsze na horyzoncie może pojawić się ktoś bardziej pożądany, który spowoduje te słynne: " Misiu, nie wiem, co czuję" Z racji tego, że w jaskiniach już nie mieszkamy, a stada ludzkie są trochę większe niż powiedzmy 100 osób, pozycję samca alpha utrzymać jest ciężko, a ci znający się na rzeczy nawet nie będą w tym kierunku dążyć, tylko cierpliwie rozwijać talenty, którymi zostali obdarzeni, zamiast próbować przypodobać się w imię wyższego dobra, jakim z wielką wątpliwością jest duży popyt na własną osobę i dostępność tylko dla wybranych.
  23. Dekalog wkurwienia: 1. Ludzie, którzy roszczą sobie prawo do posiadania monopolu na prawdę, tzw. mendrcy. 2. Wszechobecne pozerstwo, czyli udawanie choćby gówna, żeby przylepić się do jakiejś grupy, towarzystwa dla zysku. 3. Brak wychowania, szczególnie nieużywanie tak prostych słów jak: " Dziękuję" , "Proszę", "Przepraszam" itd. w imię wydumanej godności albo honoru + opryskliwe zachowanie. 4. Przemiany społeczne:Męskie kobiety i kobiecy mężczyźni. 5. Fałszywi znajomi,rodzina,przyjaciele, którzy tylko czekają, by wbić nóż w plecy. (na szczęście u mnie ten problem nie występuje, ale odrobinę słyszałem i tutaj przeczytałem) 6. Brak zasad i powszechny, skrajny hedonizm: chlaj, ćpaj, ruchaj. 7. Bombardowanie przez media wiadomościami o kataklizmach, wypadkach itd. ,zamiast sukcesach i ludziach z pasją. 8. Coraz mniejszy szacunek młodych w stosunku do swoich rodziców( pomijam przypadki patologiczne). 9. Ci, którzy wymagają wykonania na wzór Heraklesa 12 prac, nie oferując nic w zamian. 10. Sklepy z ubraniami, kiedy nieraz pasuje na mnie rozmiar XL, a M jest zbyt duża. Tak naprawdę unikam jak mogę rozwścieczenia emocjonalnego, bo w niczym nie pomaga, a energia umyka sobie przez rureczkę bystrym strumieniem. Wolę się uśmiechać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.