Skocz do zawartości

Stary_Niedzwiedz

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2070
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Stary_Niedzwiedz

  1. ...i wciąż ma skórę z zamordowanego cielaczka na kierownicy? 🙂
  2. Ach, dziękuję. Czy jestem w ten wysublimowany sposób podrywany? Się upewniam tylko... 🙂 A na serio - tu masz odpowiedź: Forum na pewnym etapie skręciło mocno w kierunku blackpilla/nihilistycznych tematów. Tematy są na jedno kopyto - "hórrr złe dupy, dórr, wezne se azjatkie bendzie dobrze hehe", "czad ze szczenkom zje mnie na śniadanie", "łeeeee p0lki", "jebać ukrów" itp iteracje. Plus wątki, gdzie masz 5+stron dyskusji, gdzie merytoryka kończy się w połowie drugiej strony, a dalej jest napierdalanie się na poziomie "a ty jesteś głupszy/a tobie wali z ryja". INTERESUJĄCE tematy, zwłaszcza prowadzące do ciekawych dyskusji - niestety - skończyły się jakiś czas temu. Tłumaczenie prostych (ale niełatwych) prawd spotyka się z życiem w zaprzeczeniu/wyparciu/atakiem na radzącego/roszczeniową postawą "dej mię magiczne abrakadabra, żebym nic nie zmieniał, a wszystko się zmieniło". Szkoda prądu. Ci co chcieli skorzystać - skorzystali, idą swoją drogą, nie chcą się szarpać z oporem materii. Możesz poprowadzić konia do źródła, ale nie napijesz się za niego wody. Konkludując: Jasne, zaglądam (a nuż coś się trafi...) ale bez przekonania...
  3. Przeczytałem Walczę od wczoraj z otwierającym się w kieszeni nożem... JPRDL.
  4. Wiadomo. Będzie dokładnie tak samo jak teraz. Bogacenie się społeczeństw NIE sprzyja zwiększeniu dzietności. Jest to bardzo (!) dobrze przebadane przez socjologów i wsparte danymi statystycznymi na bazie bogatych społeczeństw zachodu. My jesteśmy "w plecy" jedno pokolenie, więc i siłą rzeczy pewne zmiany zachodzą u nas później. Będzie. Częściowo sam sobie odpowiedziałeś - podstawowym sposobem działania jest... pasożytnictwo. Czyli imigracja do nas. Jest to pasożytnictwo, bo ci ludzie przecież skądś przyjadą. A skoro przyjadą - to tam zostanie po nich dziura. Ale - ta dziura nie będzie naszym problemem. Ot - pragmatyczne podejście. Paradoksalnie - WIELKĄ szansą dla nas jest wojna na wschodzie. Jest tam parędziesiąt milionów ludzi bliskich nam kulturowo, dla których Polska ma gigantyczną soft power. Analogicznie jak kiedyś dla nas rajem był tzw "zachód" - Niemcy, Wielka Brytania, kraje Beneluxu. Tylko należy wspiąć się ponad resentymenty ("kurłaaaa wołyyyyńńńń kurłaaaa") i idiotyczne myślenie tu-i-teraz ("kurłaaaa, sosjal ciongnom!!! Kurłaaaaaa kradnom robotem!!!"). Wszyscy OGARNIĘCI ludzie jasno mówią - po wojnie Ukraina będzie krajem w znacznej części nie-do-życia. Zdewastowana wojną infrastruktura, gigantyczne tereny zaminowane itd. Odbudowa tego to zadanie MINIMUM na jedno pokolenie. Zobaczcie - wojna na Bałkanach była 30 lat temu. DZIŚ mamy obrazki z pożaru wokół Dubrovnika, gdzie w płonącym lesie wybuchają miny z tamtych czasów. A to kraj, który - w porównaniu z Ukrainą - miał "drobną potyczkę, ot, dali sobie po liściu". To pytanie, ile lat zajmie rozminowanie takiego giganta jak UA? Jego odbudowa? Jakie nakłady są na to konieczne? Czy będzie to dobry kraj do życia? Ilu ludzi rzuci się na powrót do siebie, gdzie jest - i długo jeszcze będzie - dramat, zgliszcza, nie ma roboty? Podczas, gdy "w Europie" jest cisza, spokój i dobrobyt wręcz kosmiczny? No właśnie... Niestety, rządzący w naszym kraju bawią się w kradzież i rząd dusz, zamiast pragmatycznie podchodzić do sprawy i maksymalnie asymilować uchodźców, trzymając ich tu rękami i nogami. Alternatywa? Ano - niestety - możemy popatrzeć na Zachód. Z racji istnienia Żelaznej Kurtyny RFN sięgnęło po imigrantów z Turcji, bo nie mogło po Polaków/Czechów/Rosjan - byliśmy "za murem". Efekt? Minęło 50+ lat. 2 pokolenia. A ci ludzie (i potomkowie tych ludzi!) dalej uważają się za... Turków! I to nie w sensie "osoby o korzeniach tureckich". Nope. I zderzmy to z imigracją Polaków do Niemiec z tamtych czasów... Pewnych różnic zasypać się NIE DA. A teraz idziemy tym samym tropem i pojawiają się u nas ludzie z rozmaitych dalekich krain azjatyckich. Do czego to prowadzi? Proponuję popatrzeć na to, co się dzieje na ulicach w kontekście "juber/bolt/frinał". 30 lat temu (OK, nie 30 tylko 40) rysowaliśmy "świat w roku 2000". I były "latające samochody" i w ogóle pełne s-f. Jak jest? Wcale nie tak szokująco inaczej. Rewolucja nastąpiła tylko (albo i aż) w dziedzinie wyższych technologii i telekomunikacji. Czytaj: Internet. Czy za 30 lat będziemy mieli latające samochody (nie liczę Suzuki latającego nad rondem JP2)? No wątpię.
  5. Nie. Jedno z wielu okien wystawowych pań, które chcą dorobić jako modelki/fotomodelki/hostessy/etc. OCZYWIŚCIE - może się okazać, że jakaś z pań uzna za stosowne negocjować swój afekt w funkcji finansowej, ale... to pobocze, a nie główna droga. Miała warunki, więc chciała to monetyzować. Co tu dziwnego? Należy zważyć jedną rzecz: Pani na fociach pozuje na "luksusiarę" - oblepiona markami, foty z miejsc "na bogato" itd. Czytaj - kasa potrzebna na rozpierdolkę rozrywkowy styl życia. Ja wiem, że można kupić Korsa na bazarku w Słubicach, a fotę pod Lujem Witonem w LaGaleria to i ja mam (bosz, jakie tam influłęserskie zoo jest) a cały wyjazd kosztował mnie mniej niż kafla i bynajmniej LaGaleria nie była głównym celem focenia. I biorę pod uwagę, że ja mam obciążenia rodzinno-życiowe, a pańcia z "narzyczonym" niezbyt, więc dla mnie rzeczony kafel to także taka proza życia jak buty dla dzieciaka, czy koszyk zapełniony w lokalnej stonce, a dla pańci bez obciążeń inne rzeczy są priorytetem. JEDNAKOWOŻ Jak ktoś w wieku 27 lat jedzie "na saksy" do Grecji sprzątać w hotelu, to raczej dupsko groszem mu nie śmierdzi. I raczej należy wnioskować, że: - żyje z prac dorywczych - modelowanie/hostessowanie jest jedną z nich Stąd może być rzeczone publikowanie się na SH/etc. Zatem - na siłę bym się nie dopatrywał tu, że ur-dur-hur, KURWISZCZE. Skoro już zabrałem głos, to pozwolę sobie wyrazić swoją opinię. Bardzo spodobało mi się porównanie samochodowe przytoczone wyżej. Wręcz - z ust mi je wyjęto. Jak mam fajne auto, dające po oczach to nie parkuję go na Bałutach. Powiem więcej - jak mam fajne auto, to nawet pod lokalną Stonką parkuję je na drugim końcu parkingu, żeby jakiś chuj do szczania, czy inna madka z bombelkami mi go nie obili. Jak jestem kibicem ŁKSu, to nie zapierdalam po nocy w koszulce klubowej z szalikiem na szyi po Widzewie wznosząc okrzyki bojowe pod adresem oponentów, tylko zdejmuję ciuchy, pakuję do plecaka i palę głupa udając normika (a w duszy nucąc piosenki podające pod wątpliwość prowadzenie się mamuś wrażych przeciwników). To się nazywa fachowo minimalizacja ryzyka. Mimo, że tak kradzież samochodu, jak jego uszkodzenie, jak wreszcie pobicie i zostawienie nago pośrodku ulicy jest - uwaga, co za odkrycie - PRAWNIE ZAKAZANE. Do więźnia można pójść za tknięcie mnie palcem. I - zgodnie z literą prawa - MOGĘ chodzić w rzeczonej koszulce po Widzewie i drzeć japę, że "Widzew, Widzew, ja tej kurwy nienawidzę!" i jestem NIETYKALNY. Tylko że to są zachowania WYSOKIEGO RYZYKA. I takież zachowania podjęła rzeczona pańcia. Porównując: Założyła koszulkę Łódzkiego KS-u, wsiadła w swoje Lambo, pojechała na Widzew, zaparkowała śpiewając na cały gwizdek że "Jebaaać, jebać RTS", po czym dodała, że "Trelemorele, żydzew to kurwy i cwele", a na okrzyk "chodź no do nas, pogadamy tylko" pocwałowała radośnie do gości w czerwonych kubraczkach. I zdziwko, że dostała w dzban, bo przecież "prawnie nietykalna". Noszjapierdolę. O czym my mówimy? Zadziałała naturalna selekcja. Pańcia łbem przypłaciła swoją GŁUPOTĘ. Jasne, przykre to. Tylko nie szukajmy teraz tezy, że "łolaboga, CIAPAK ZŁY, bo jakby poszła z Polakami to jeszcze by ją na rękach do domu nieśli". No nie. Gdyby ją za dupę z ulicy zgarnęli gdy poszła za róg do Ropucha kupić fajki i Harnolda (czy co tam mają w tej Grecji) - zero jakichkolwiek uwag. Ale w tej sytuacji? Wali gołdę z jakimiś randomami pod sklepem, wbija się do jakiegoś obcego mietka w obcym kraju "bo on jej palenie da"? Kurwa, serio? Próba jakiegokolwiek umniejszania JEJ WINY w tym całym zdarzeniu jest niczym innym jak retoryką pańciową: "bo jemzdem kombiemtkom tom mniem siem nidz niem ztanie". Nojajebię... I BĘC - zdziwko. I jeszcze jedno: Zaprawdę, powiadam Wam: Najbardziej przejebane ma i miał będzie ten jej (już ex) "narzyczony". Jak tylko kurz opadnie - momentalnie zrobi się z niego kozła ofiarnego. "Bo gdzie on był?! Bo czemu nie obronił?! Bo ją zostawił!!". Już ten kwik julek słychać. Na razie przykryty tym, że jednak śniady książę Orientu/Afryki naodpierdalał. Nie zdziwię się, jak politycy, którzy już obiecali, że "ściągną sprawcę do PL, osądzą przykładnie i osadzą w pierdlu" w zderzeniu z rzeczywistością prawną (swoją drogą - to są podobno prawnicy.... Jacy to kurwa prawnicy, jak podstawowych pojęć nie znają? Od kiedy to PL jurysdykcja prawna sięga poza granice najjaśniejszej?) znajdą kozła ofiarnego i coś chłopakowi przyklepią. W końcu wybory za pasem, lud żądny krwi, głosy julek i starych bab się liczą... Strasznie chujowa ta sprawa... Echhh...
  6. Tja. Przecież liczy się wnętrze. Z ciekawości, wrzuć mi proszę jakieś sajty dla amatorek BBM (Big Beautiful Men). Bo takich dla fanów BBW to jest multum. Możesz też wspomóc się stronami afirmującymi męską ciałopozytywność. Oraz katalogami z odzieżą i bielizną plus size dla mężczyzn (sklepy "puszysty pan XXXXXL" się nie liczą). Dawaj. Zaskocz mnie.
  7. Nie. Absolutne ZERO szans. Tak. Szkoda prądu, szkoda życia. Z narcyzem NIE wygrasz. Dlaczego? Bo to jest wdrukowane w osobowość takiego człowieka. Nieusuwalne spierdolenie. Pchać się DOBROWOLNIE w taką relację? No nie. W długim okresie zniszczy Cię to do spodu. Nie warto.
  8. Tak Ułatwiasz sobie NIECO przejście przez pierwsze filry. Z pewnością nie przepchnie Cię to do grupy "brałabym/ruchałabym" i nie nastawiaj się na kalkę Operacji Klaudiusz, ale będzie... Nieco łatwiej Ad 'popacz na tjutory na jutub". Qrwa... Tak, to ma sens, aby robić lepsze zdjęcia codzienne. ale tu? Zanim dojdziesz do umiejętności dźgnięcia dobrego selfiaczka na tinda to Cię emerytura zastanie. Zderzenie koszt -> efekt oznacza, że warto wziąć profesjonalistę, a oszczędzony czas przeznaczyć na coś sensowniejszego. Dyskusje o "czadach ze szczenko, czasu szkoda"... Oesu...
  9. Pan Grzegorz jest dobrze zilustrowany. Ta piękna, LŚNIĄCA ZBROJA w tle... Też mi krindżometr wyjechał za skalę...
  10. Jeżeli masz na myśli "dowód empiryczny", to... Niewielu. Bezlitośnie tępię tego typu ludzi z mojego otoczenia. Bardzo ładnie podsumował to Rich Cooper: "misery loves company"- Nieszczęście kocha towarzystwo. Ludzie z chujowym życiem straszliwie lubią ciągnąć innych wokół siebie w dół, do swego poziomu. Czasem takie cięcia są drastyczne, czasem... Mega trudne. Zwłaszcza, gdy to ludzie, do których życie nas przywiązało (rodzina, tzw "bliscy"). A jeśli chciałbyś danych "twardych"... Moim zdaniem relatywnie niewielu ludzi jest aż tak nisko. Człowiek jednak z założenia jest dobry. Czasem tylko okoliczności uwalniają z nas tą (naj)gorszą stronę. Nie mówię tu o zjebach na poziomie relacji damsko-męskich, tylko ogólnie o ludziach, którzy wiodą chujowe życie i są... Ubodzy duchowo, że to tak dyplomatycznie określę 🙂
  11. Mam wrażenie*, że panowie to przynajmniej z otwartą przyłbicą stają w bój, a nie odpierdalają wojnę podjazdową/psychologiczną jak mają to w zwyczaju panie. Nie dotyczy zjebanych przegrywów, tu damskie metody wchodzą na mocno... *ok, raczej doświadczenie, więc dowód empiryczny, więc chujowy.
  12. Podpowiem: Jeden chuj. Dla mnie pojęcie "korpo" zaczyna się od 50+ osób zatrudnienia w jednym biurze. Gdzie masz hierarchię pionową itd. Czy to firma polska, czy zagraniczna, czy "rodzinna", czy administracja rządowa - chuj. To tylko warunkuje kapitał. Oczywiście zostawiam kwestie stylu zarządzania, bo kapitał nie warunkuje tegoż stylu. Może być szacowne, globalne korpo, gdzie jest "rodzina na swoim" i polskie piekiełko. Może być mała firma rodzinna z wysoką kulturą organizacyjną. Logo na dachu budynku nic nie gwarantuje. Bo zostawiasz po sobie miłe wrażenie. Nie w firmie, ale u LUDZI. Tylko i aż tyle. To bardzo, BARDZO mały świat. Przeszedłem przez parę firm i zdarza mi się spotykać te same ryje i/lub tzw "wspólnych znajomych". Pomijam już samą 'branżunię', gdzie jest ten sam zestaw ryjów od 20 lat. (Bezinteresowne) palenie za sobą mostów nigdy nie służy. Kupno kartona ciastek i 2 paczek mieszanki wedlowskiej i wystawienie w kuchni + mail p.t. "dziękuję uprzejmie za wspólne chwile" nie kosztuje nic, a po prostu - zostawiasz dobre wrażenie. Po to się to robi.
  13. A myślisz, że małpy tu i tam są inne? 🙂
  14. Korporacyjnie odchodzący to jest taki trochę "trędowaty". Albo "zdrajca" (bo znalazł coś "lepszego", nie docenił naszej rodzinnej atmosfery), albo "frajer" (bo przecież u nas najlepiej), albo "nie pasuje do nas, nie jest w naszej lidze" (czyt - zwolniliśmy go). Waflowanie się z takim delikwentem może być potem źle widziane. A wiadomix - trzeba dbać o swoje koryto. Czysty pragmatyzm. Jak u klasyka: "Sorry Winetou, ale biznes jest biznes". Oczywiście zgadzam się, że to dziecinada.
  15. Lubisz ryzyko, że tam włazisz... Poprawiłem Ci literówkę. I nie DWA dni. 1. Dzień madki 2. Dzień ojca (bo panie będące samodzielnymi samotnymi madkami to taki "ojciec+" 3. Dzień babci 4. Dzień dziadka (też jak w pkcie 2) więcej też by się pewnie znalazło... W PL całkiem sporo jest pań kierujących autobusami/tramwajami komunikacji miejskiej. Współcześnie nawet i maszynistki się trafiają. Tylko że szoferowanie dupowozem to jednak "inna liga", niż zawód "kierowca-ładowacz" (tak to sie fachowo nazywa). Otóż należy to gówno zawinąć w elegancki papierek. Nie "śmieciarka". USŁUGI ŚRODOWISKOWE (tak się fachowo ta branża nazywa). I już wszystko aligancko brzmi. Jest fejm na insta 🙂
  16. Otóż dziś byłem OBRZYDLIWYM trollem. 1. Zero życzeń. Nul. Nichuja. Żadnych. 2. Koleżanka w pracy próbowała wymusić życzenia (oczywiście standard, uderzanie w jakieś standardowe, chujowe nuty). No więc odpaliłem wewnętrznego skurwiela i w te słowa rzekłem: Ja: Lecę po wiecheć. ZARAZ. I paczkę czekoladek. I litra wyborowej + ogórki. Ale odpowiadasz na DWA pytania: Pierwsze: Kiedy jest dzień kobiet.? Ona: - No dziś! DZIŚ JEST!!! 8 marca!!! Ja: Aha. I drugie: Kiedy jest DZIEŃ MĘŻCZYZN? Ona: - yyyyy... A co mnie to obchodzi? No nie wiem!? Ja: No widzisz. To powodzenia życzę :-) Nie niepokojony oddaliłem się w kierunku wschodzącego słońca :-D
  17. Uwielbiam tą retorykę... Otóż nie, Marianie. Mieszkanie kredytowane jest własnością... właściciela 🙂 (niekoniecznie musi to być kredytobiorca). Bank chuja ma do tego. Nie stosuje się w PL przewłaszczenia nieruchomości na zabezpieczenie (jak choćby czasem stosuje/stosowało w kredytach konsumpcyjnych/samochodowych). Najlepszym zabezpieczeniem (o czym ciemny lud nie wie) jest OŚWIADCZENIE O PODDANIU SIĘ EGZEKUCJI (tzw 3 kosy - art 777 kc). Taki kwit daje się momentalnie (jak na warunki windykacyjne) przekształcić w przepustkę do wejścia na CAŁY MAJĄTEK wierzyciela. A wtedy szarpie się z tego, co najpłynniejsze. Nieruchomość jest uber chujowym zabezpieczeniem. To aktywo cholernie mało płynne i zanim skutecznie zwindykujesz delikwenta, to kredyt przekracza wartość nieruchomości. To tak gwoli wyjaśnienia.
  18. - Zdecydowana większość obywateli mieszka w PL w nieruchomości stanowiącej ich prywatną własność. Ergo -> o wynajmie wiedzą tylko ze słyszenia. - Wszelkie przywileje dla najemców obciążają ryzykiem wynajmujących, a finansowo najemców. - "jebać tych kurwuw co to wynajmujo!! KAPITELISTY JEBANE!!!" (bo on ma, a ja nie. Chyba, że to ja mam, wtedy nagle optyka się zmienia o 180st) - "jaki DOBRY ŻONT, DBA O BIDNYCH LUDZI, CO TO ICH NIE STAĆ A TE JEBANE WŁAŚCICIELE IH GNEMBIO!!!, chlip, chlip". I połącz te kropki. To nic innego, jak kiełbasa wyborcza, sfinansowana na ryzyko wynajmujących i koszt NAJEMCÓW (bo skoro ryzyko rośnie, to i oczekiwana premia też). Inżynieria społeczna poziom 8/10.
  19. "Miłość jest cierpniem, moja droga!" Albo wyssanymi z dupy zarzutami, że "znowu jakieś kurrrrrrrrwy będziesz tu przyjmował??!!" 🙂 Epatując swoją toksyczną męskością dokonałeś wykluczenia menstruacyjnego swojej myszki?? 😄
  20. Masz jasno napisane -> laska przypałętała się "z niespodzianką" (czytaj: wprosiła na ruchańsko). Kolega był dżentelmenem, więc pani nie pogonił. Po stronie koszt - zjebany jak pies cały następny dzień Po stronie przychód - spuścił z krzyża, ale nie miał ciśnienia. Przychód minus koszt = na minus, bo spust miał niższą wartość niż bycie zjebanym jak pies. No - qfa - proste 🙂 Serio, jak pierwszy raz u siebie zaobserwowałem taką prawidłowość (e, pierdolę, wolę się wyspać porządnie), to też aż siadłem z wrażenia i drapałem się po pustym łbie parę minut, że "Aaalejakto?!?!" Konkluzja końcowa: Ruchanie jest ważne, ale (w momencie, gdy masz go pod dostatkiem) NIE jest najważniejsze. Są fajniejsze sposoby spędzania czasu. No jak tak można, Na BIAŁOGŁOWĘ... Cham skończony. I prostak. Żadna go nie zechce.
  21. Czytam, rozumiem, bo też tak mam. W pewnym wieku - i przy pewnym poziomie nasycenia "pusią" - dobre spanko > zakiszenie ogóra Nawet, jeśli jest to jest całkiem spoko kiszenie. Trochę jak z najebką -> na pewnym poziomie nie daje już fajerwerków, zwłaszcza, jeśli potem masz syndrom dnia drugiego. Tylko do tego to trzeba dojrzeć i mieć po prostu więcej seksów i - nomen omen - szeroki dostęp do pusi. I tak oto wylazło, że coponiektórym ciśnionko się ulało, bo "jaktotak, można PROSTE CZYNNOŚCI FIZJOLOGICZNE i nie ujebanie się jak pies przedkładać nad święty spust z krzyża????" No - kurwa - MOŻNA. Nawet najsłodsza ambrozja na pewnym poziomie nasycenia wywołuje mdłości. Głodny sytego nie zrozumie. I zanim nastąpi incydent kałowy: po prostu dzielę się swoją obserwacją pewnej dynamiki społecznej w tym wątku. Nie wartościuję. Nie umniejszam/zwiększam. Komentuję. Też byłem po stronie 'głodnej' i nie mogłem zrozumieć, że nie trzeba żreć aż do zwrotu włącznie. Haute Cuisine > metrowy kebs XXL. A raczej dobre wyspanko > nażarcie pod korek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.