Skocz do zawartości

Morgan86

Użytkownik
  • Postów

    230
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Morgan86

  1. Cały czas się coś dzieje, ale na razie mnie nic nie satysfakcjonuje. Kwestia, że tu widzę niezły zwrot z inwestycji, chociaż jak wspominam jakieś come backi to nie zawsze wyglądało to różowo. Ale taki system pozwoliłby niemal za jednym zamachem ogarnąć to wszystko. I takiego rozwiązania szukam. ? Możesz się podzielić.
  2. Fuck Friends lub One Night Stand, czyli było coś kiedyś, na bazie czego odkurzyć stare kontakty.
  3. Cześć, Jako, że okres wiosenny zbliża się wielkimi krokami, a chęci na chędożenie rosną chciałem zapytać w jaki sposób odkopujecie swoje stare znajomości z kobietami? Chodzi tutaj o różne poziomy zaawansowania. Zrobiłem sobie listę wszystkich +/- sensownych kontaktów i mam około 20-30 pozycji na liście. Zastanawiam się jednak jak to skutecznie odkopać. Relacje były na różnym poziomie: 1. FF/ONS - 2. Seks oralny 3. Jakaś krótka znajomość bez seksu, parę spotkań 4. Jedno spotkanie i olewka 5. Wzięty sam numer na ulicy lub imprezie Wiadomo, że każda relacja jest inna, jednak dzisiaj sobie pomyślałem, że chciałbym to w jakiś sposób usystematyzować, tzn. kupuje/załatwiam customowe bilety do teatru, po czym z mojej listy TOP10 obdzwaniam wszystkie koleżanki z informacją, że dostałem bilety od reżysera na dany termin i czy chcą. Jak nie odbierają to piszę SMS. Dzięki temu bukuje w swojej głowie jeden termin i cały tydzień mogę być zajęty naprawdę istotnymi rzeczami, a nie klikanie na Messengerze. Chodzi mi o zminimalizowanie ilości poświęconego czasu, przy jednoczesnej wysokiej szansie na konwersje. W ten sposób poświęcam przykładowo 1h max, a za jednym zamachem orientuje się we wszystkich relacjach. Może zamiast teatru powinno to być coś z lepszym boom, a mniej zobowiązującego? Jakiś event czy coś, ale nie może być to spersonalizowane zbytnio, bo przecież to jest za duża strata czasu. Dodam oczywiście, że standardowe "Hej. Co tam?" ssie... i nigdy tak nie robię. Pytanie numer dwa jak odkurzyć te kobiety, z którymi ta relacja była mglista. Większość z nich będzie się bała odebrać telefon, a prosty SMS może nie skonwertować. Znowu - chciałbym sobie zrobić jedną wiadomość na uruchomienie całego wianuszka, żeby od razu dostać odpowiedz w jakim miejscu jestem. Wolę na tym etapie poświęcić więcej czasu, niż później użerać się z pisaniem wiadomości etc. Zależy mi, żeby to było nienachalne, bo wiadomo, że wtedy moje akcje lecą w dół. Nie chce mi się też przesadnie urabiać. Jakie macie sposoby na takie działania? Dodam, że nie widzę się w trybie moich kumpli, którzy piszą z 5-7 laskami na raz. Ja zwyczajnie nie mam na to czasu i nie chcę poświęcać uwagi, a maksymalnie zoptymalizować proces. Dodam, że z większością z nich raczej nie utrzymuje kontaktu przez brak czasu.?
  4. Według mnie z giełdą jest jak ze wszystkim innym. Ci, którzy są dobrzy potrafią na tym zarobić. Zresztą - Ci, którzy są dobrzy potrafią na wszystkim zarabiać. Ja osobiście jestem na plusie i ludzie z mojego otoczenia również. Nie wiem z kim się zadajecie. Pamiętaj, żeby się otoczyć sensownymi ludźmi, bo często najlepsze informacje są zza kulis, tzn. jakie ruchy będą w spółce, czy będą cięcia etc. Informacja to władza. ?
  5. Też kiedyś Panne przeciągałem 2 tygodnie z dodaniem do znajomych hehe. A na instagramie nie zgodziłem się na obserwowanie... kto mieczem wojuje ?
  6. Daj sobie na luz. W takim trybie pracoholizmu nigdy nie wymyślisz niczego przełomowego, o ile nie jesteś geniuszem. Mi najlepsze pomysły przychodzą zawsze w nowym środowisku, w specyficznych warunkach. ?
  7. Morgan86

    Lód z połykiem

    Po co pytać o zgodę... ?
  8. Zawsze tak było. Nie zmienia się nic. Widzisz tego więcej, bo masz dostęp do większej ilości informacji i jest to bardziej hypowane. Nawet jak rozwód ma być za 10-15 lat to nie wyklucza, że można mieć fajne 10-15 lat życia. Nie pierdolcie.
  9. Dla mnie to był jeden z kluczowych red alertów. Świadomość tego z czym miałbym się bujać przez długi czas (tzn. wzorem równości z domu) sprawiła, że się zwinąłem stosunkowo szybko.
  10. Dramatycznie to tutaj wygląda. A ja dla odmiany napiszę, że mam fajną rodzinę, jest nas dużo, często się spotykamy i pykamy np. w planszówki. Przy spotkaniach rodzinnych sam nawijam jakieś ciekawe tematy, żeby same babki nie rozmawiały o pierdołach i jakoś się to kręci. Widzę, że to skarb. ?
  11. Byłem w podobnym stadium. To co się zapadłem życiowo na haju to jest dla mnie nieprawda. Na szczęście już jestem wolnym elektronem i posuwam życie do przodu wreszcie z taką prędkością jak ja chce. Ogólnie u mnie przez długi czas było tak, że miałem poczucie niezorganizowania. Na co dzień bowiem mam wszystko poukładane - pracę, spotkania, treningi, jedzenie, drzemki. I tu jak mi ktoś rozpierdala dzień to chodzę rozdrażniony. Próbowałem różnych rozwiązań, ale mimo wszystko kobieta nie zrozumie tych pewnych motywacji i zawsze będzie chciała, aby poleżeć/pobyczyć się. To, że przyjemność z ruchania coraz mniejsza to też swoją drogą... Mi kolejny raz świta, że człowiek jest okresowo monogamiczny. Fajny okres w związku, ale teraz się odpalam na innych polach życia i czuję się z tym bardzo dobrze. Myślę, że dzisiaj jest to o tyle trudne, że Netflix jest w modzie, a laski muszą być na topie. Moja ex to oglądała chyba z 4-5 seriali na raz.
  12. Internet to nadal jest świetne pole do zarabiania. Konkurencja jest duża, ale nisz jest jeszcze więcej. Kwestia tego gdzie szukasz. Możesz się odezwać na PW to porozmawiamy, bo ja mam aktualnie problem z przerobem pomysłów, a nie brakiem nisz.
  13. Hehe to nie takie proste, co opisywałem w swoim wątku. Gdyby nie świadomość to podejrzewam, że byłoby niesamowicie ciężko. Jak miałeś kiedyś laskę petardę to powinieneś zrozumieć. Wypisz, wymaluj moja ex. Też pozory świadomości i stabilności emocjonalnej, zajebiste frazesy na ten temat, książki, studia, szkolenia i... chuja, zero przyjemności z odczuwania życia i liczne problemy, które wyszły po czasie. Mimo wszystko w takiej się można zadurzyć, bo z niewielką liczbą możesz porozmawiać na takie tematy. Mi się najbardziej podobało ciągnięcie za język i słuchanie różnych wersji tych samych niby historii.
  14. Co Ty mówisz... ja tak nie miałem?
  15. Nie do końca. Zawsze sobie lubię dołożyć jakąś wartość to tego co było, a się skończyło. Łatwiej się akceptuje. Tutaj Cię zaskoczę - ale trochę tak. Chciałem wykorzystać nową wiedzę z forum i znajomość schematów, a do tego sprawdzić to w praktyce, bo jak mówiłem nastawiłem się na romans, a nie związek. To, że było fajnie i pokorzystałem to inna sprawa. W głębi siebie i tak wiedziałem, że nie jest to kobieta, z którą chciałbym spędzić życie, bo za dużo było znaków ostrzegawczych po drodze.
  16. Wiem, to jest ogólnie clue całego przedstawienia. Matka mnie całe życie mocno pilnowała też, żebym jak ojciec nie skończył, więc paradoksalnie miałem krótką smycz i dyscyplinę, ale co się pobuntowałem to moje. Ja już w wieku 16 lat chciałem robić firmę. Byłem wobec niej nieufny, bo po prostu nie była godna zaufania, jako osoba. To miał być tylko romans, ale odpaliły mi się hormony i nie zwinąłem się w odpowiednim czasie. Już pierwszego dnia wiedziałem, że będzie przejebane, ale chciałem pokorzystać, bo było fajnie. Przez cały okres intuicja mi mówiła, że jestem popierdolony, że przy tej porcji wiedzy i możliwości związuje się z kimś tak niepewnym/kruchym/nieprzewidywalnym, gdzie tylko czynników jest na "nie". Ona też nie chciała zakładać za bardzo rodziny, tylko adoptować dziecko... wyśmiałem ją, że nie będę wychowywał nie swoich genów. Więcej tego typu pomysłów było. Cały ten feminizm postrzegałem jako gigantyczny red alert, bo to się objawia na tak wielu polach, że można oszaleć. Wieczna kurwa potrzeba pomocy, gdzie ja pracuje czy jestem na nogach cały dzień, a ona trzy godzinki... bo parytet, bo 50/50. Ta kontrola z nią to też efekt, że związałem się z kimś nieodpowiednim, ale wiem, że ta relacja była po coś. Dzięki temu się mocno rozwinę na innych polach. Mimo wszystko mam jakiś feeling do ludzi i rzadko się mylę. Moja podświadomość jej nigdy nie zaakceptowała na pewnych polach, temu miałem wieczne poczucie blokady. Nie w odniesieniu do każdego tak mam. Kwestia jest posiadania odpowiednich cech osobowości. Przez cały czas czułem, że ona weźmie np. rozwód dla zasady, żeby pokazać, że jest niezależna, albo specjalnie mnie będzie zostawiać kiedyś tam z dzieckiem, żeby był efekt 50/50. Widziałem oczami wyobraźni to jak mogę sobie przepierdolić i zarządziłem kwarantannę. Jednocześnie na tym etapie mogę sobie wybrać z chłodną głową kobietę o innych wartościach i innej urodzie, bo pewne rzeczy sobie udowodniłem. Na pewno tak było między nami w rzeczywistości. W jej głowie jednak był parytet, chociaż sama się przyznała, że przez parę miesięcy czuła, że nie jest na moim poziomie. To jej podkreśliłem na końcu, bo tak było faktycznie i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie proceduralna potrzeba równości.
  17. Wiem, obserwuje co piszesz, dlatego nie powinno być dla Ciebie zaskakujące, że da się w tym wieku. Widać, żeś ogarnięty chłop, temu Cię wywołałem do tablicy. Co do samodzielności - masz faktycznie racje, trochę tutaj przeidealizowałem, a przecież sam skończyłem studia zaoczne i wiem, że wszyscy tam jechali z tematem pracy ostro. Ona też pracowała na cały etat, ale dołożyła drugi kierunek i byłoby to teoretycznie ciężkie... chociaż nie niemożliwe jak teraz myślę. Na pewno korzysta z możliwości jakie ma. Potrafi ojca urobić i mnie też próbowała, aczkolwiek ja się nie bawię w sponsorowanie czegokolwiek. Na pewno mnie to wkurwiało, ja na nogach 10-14h niemal cały czas w cugu, a ona po 3-4 godzinach pracy wymagania... W sumie ciekawy wgląd w mój sposób odbierania świata. Wezmę pod uwagę. Damn, jak zajebiście, że tutaj się rozpisałem. Nigdy bym się tych rzeczy nie dowiedział. Mimo wszystko - będę się spokojnie rozglądał za Himalajką, a na razie pewnie wrócę do starego trybu.?
  18. Nie mam motywacji, żeby ściemniać, bo po co? Przyszedłem tutaj teraz, żeby się rozwinąć na kolejnym polu i to co dostałem feedbacku to jest miód na moje serce. Niestety w swojej rzeczywistośći nie dostaje takich ocen, bo raczej jestem inaczej traktowany, a wiem, że takie zimne prysznice są dla mnie mocno motywujące i rozwojowe, dlatego założyłem ten temat. Może to też powód, czemu stosunkowo szybko ogarniam ciekawe rzeczy. Zawsze wkładam kij w mrowisko i nie inaczej jest tym razem. Co z tego miałoby być nieprawdą? Mam farta na loterii genowej, jak już mówiłem, ale miałem przejebany start. Nie miałem kompletnie nic. Do tego w genach odziedziczyłem ciężką pracę. Zacząłem zarabiać na siebie w wieku 16 lat i cały czas się rozwijałem w temacie. Kupiłem już w tym wieku sam laptopa za niecałe 2000 z własnej kasy. Później doszło mi drugie źródło dochodu, czyli sport. Obie te rzeczy nie absorbowały mnie +10-12h/dziennie, więc mogłem to łączyć i przede wszystkim się uczyć i rozwijać. Takich możliwości raczej nie mają osoby w moim wieku. Mogłem sobie pozwolić w wieku 20 lat na czytanie przez cały dzień książek, bo zrobiłem jeden dobry temat np. w jeden dzień i mogłem się później skupiać na innych rzeczach. Jednocześnie w swoim temacie stałem się ekspertem, a jakiś czas temu połączyłem siły z drugim ekspertem i zrobiliśmy drugą firmę. To nie jest nic niemożliwego, tylko zaplanowany proces rozwoju. Wiedziałem już w wieku 16 lat czego chce i szedłem w tą stronę stosunkowo konsekwentnie. Moi rówieśnicy raczej wtedy zajmowali się innymi rzeczami. Ja zresztą z nimi też, ale do czasu... Aha i co najważniejsze - od zawsze byłem oszczędny. Od samego początku oszczędzałem min. 30% tego co zarobiłem, tak, że w wieku 19-20 lat stać mnie było na spoko auto, ale zbierałem dalej i później inwestowałem. Nie zawsze skutecznie, ale percepcje już miałem określoną. Nie bałem się też podejmować ciężkich decyzji, np. w wieku 19 lat miałem pierwszą sprawę w sądzie o kwotę pięciocyfrową, którą udało mi się wygrać ostatecznie. Sam opłaciłem prawnika i sam wszystko ogarniałem. Zarobiłem. Szukałem różnych możliwości i górka rosła, a przy tym cały czas się rozwijałem. Dla mnie w tym wieku to już niektórzy budują start-upy z finansowaniem na poziomie milionów, więc to co robię... no chce więcej. Mam świadomość - co powtórzę - że na innych polach mam trochę do nadrobienia, dlatego zrobiłem ten temat i już wyciągam wnioski. Kwestia porównania. Jak masz 30+ to jest to dla Ciebie żart. Jak w Twojej orbicie są dziewczyny 20-25, gdzie większość studiuje dziennie i mieszka z rodzicami to ta percepcja jest trochę inna. To nie tak, że nie widziałem donejtów ze strony rodziny Często tym gardziłem, bo wiedziałem jak się to kończy. Niejednokrotnie też sugerowałem oszczędności i inne rzeczy, bo pod tym względem byliśmy z innych światów. Ja nigdy niczego nie miałem, ona niemal zawsze dużo, jeśli nie wszystko. Było zatem kilka tych rzeczy, które nas od siebie różniły, a puenta jest tego taka, że będę szukał kobiety w innych środowiskach, o innych cechach i wartościach, bo mimo wszystko mam ciężko się podporządkować komuś, ale też pewnych zachowań nie szanuje i tego się nie da zmienić na pstryk palcem.
  19. Już pisałem wyżej, że nie zdziwię się, jeśli tak będzie. Mimo wszystko pewne rzeczy będą dalej in minus i będę tego świadom. Wtedy będę już po terapii prawdopodobnie to będę miał na pewno inne podejście. Nie chodzi mi o same babskie jazdy, bo to jest dla mnie normalne. To też nie mój pierwszy związek i nie pierwsza kobieta. Ona jednak sama wie, że z nią jest coś nie tak, dlatego też będzie chodzić na terapię. W takim samym. Mieszka sama, pracuje na pół etatu i ogarnia dwa kierunki. Wiem, że nie jest to szczyt marzeń i samodzielności, ale jak na realia w tym wieku to całkiem przyzwoicie.
  20. Chodziło mi o aspekty wizualne, że nie były one najważniejsze, a jednak wielu z nas w ten sposób wybiera. Jakoś tak zakodowałem, że pisałeś, że mógłbyś mieć ładniejszą kobietę, ale zwracasz uwagę na inne rzeczy. Normalne rozkminy lekkiego schizofrenika ? Do pewnych rzeczy prowadzi, uwierz mi, że samo wypisanie tych rzeczy i feedback to są dobre fundamenty do dalszych działań. Inne rzeczy ogarnąłem to i to ogarnę, jestem pozytywnie nastawiony. Lekki punchline mi się przyda, bo w życiu raczej tego nie dostaje. Czy było podwójnie trudne? Było w chuj trudne, ale wiem, że bez takiego catharsis jak robię w tym temacie nie szedłbym tak szybko do przodu. Kolejny raz zatem dziękuje i jak pisałem - jadę dalej z tematem.
  21. Ja myślę o tym, jako jednym z kierunków rozwoju i wiem, że popyt jest. Kwestia zmiany mentalności w środowiskach. Dzisiaj wydaje mi się, że dobrym targetem są dzieci z profesjonalnych szkółek, gdzie rodzice wykładają masę siana na rozwój. Faktem jest też, że taki Tyson czy Ronaldo od małego bardzo intensywnie rozwijali się mentalnie. Na plus też możliwość przebywania blisko rodziny.
  22. Wstępnie chciałem powiedzieć, że bardzo się cieszę, że tutaj to opisałem. Nie jest to wiadomo łatwe, ale już czuje, że jest dużo dobrego feedbacku. Działam. W tym kontekście starałem się myśleć racjonalnie. Ona się leczyła na depresję, jak się zaczęliśmy spotykać to zażywała SSRI, później przestała i wiedziałem, że mogą być z tego problemy - sygnalizowałem jej to od początku. Od początku też byłem ostrożny, bo wiem do czego prowadzą tego typu zainteresowania i próby walki z całym światem. Nie robiła. Pilnowałem tego, żeby mieć dużo czasu dla siebie i rzeczywiście tak było. Kumple, pasje, sport, firma - miałem mogę powiedzieć dużo czasu, bo tutaj stawiałem granicę. W sumie nie jestem pewien czy jedna nie, ale jest to możliwe. Straszne ziółko, może to we mnie siedzieć. Działam też z tym na terapii. Racjonalnie wiem, że nie mam konkurencji, jednak tutaj piszę, bo chciałem się dowiedzieć co siedzi głębiej we mnie, bo sam to próbowałem długo rozkminiać. Tutaj się w pełni zgodzę, że mam lekkie poczucie, że tak może być, bo zawsze czuje, że może się trafić ktoś lepszy. Temu nad tematem pracuje, bo chce mieć normalną rodzinę. Nie jest tak do końca. DDA, problemy psychiczne w rodzinie, trauma, przyjmowanie SSRI, depresja, zainteresowanie psychologią, często apatia, bóle głowy, wieczne poczucie rozdrażnienia i brak siły na nic. To nie jest tak, że ona jest aniołem, ale chciałem jej pomóc część rzeczy ogarnąć, np. dietą czy sportem, bo wiem, że się da i nie jest to takie trudne. To jest trafne i na pewno siedzi mi to głowie. Ostre jazdy były, więc celnie. Gdzieś pod świadomie mam zakodowane ból odejścia i odrzucenie, jak mój ojciec zmarł. Tak mi mówiła terapeutka. Przeżyłem też kilka innych śmierci w rodzinie za młodu, więc to siedzi w głowie. Też to wiedziałem, ona to wiedziała. Od początku mówiła, że chce rozwiązać swój problem z ojcem min., bo też jest DDA. Bałem się na pewno tego co może być w przyszłości, bo te rzeczy wychodziły jak się spotykaliśmy. Dlatego przez cały czas się zastanawiałem czy nie wolę jakiejś "normalniejszej" dziewczyny, bez takich przejść, która uprawia jakiś sport, ma pasje, a nie interesuje się morderstwami i płatnymi zabójcami... Częściowo masz racje, ale podchodziła ogólnie do tematu całkiem racjonalnie. Fakt ten jednak mnie przerażał, bo wiem jak takie kończą koło 30. Kot, pseudokariera, stado kutangów i lament w poduszkę. Tego na pewno chciałem uniknąć. Mówiła o przejebanych rzeczach, ale i tak wydaje mi się, że coś jeszcze przede mną ukrywała, a nie chciałem sytuacji, w której się dowiaduje za 5 lat, że są jakieś zajebiste kwiatki na jej koncie. Część rzeczy się powieliła w rozmowach z ludźmi, którzy ją znali. To nie tak, że nie robiłem wywiadu środowiskowego... Rodzice, tzn. ojciec z macochą. Są zarobieni ogólnie mocno. Teraz finansują częściowo dwa kierunki studiów. Pracuje na pół etatu. Bazowo się zgodzę, bo przed tym okresem już myślałem, że chcę się sprawdzić w związku, więc świat mi to dał. ONS miało nie być od początku. Ona mi mówiła, że nie będzie seksu, ale chciała mnie sprzątnąć sprzed nosa innej lasce, która mnie chciała wziąć na chatę. Jednocześnie nie chciała wyjść na łatwą, bo wtedy bym wyszedł i chuja by z tego było. Urabianie wyczuwałem i wiedziałem, że w końcu kurtyna opadnie. Byłem przygotowany, więc cieszyłem się, że motylki spierdoliły stosunkowo szybko. Mówiłem jej o tym. Wiele razy nad tym myślałem i ilość informacji na nie sprawiała, że wydaje mi się, że miałbym taką wewnętrzną obawę o nią. Nie z każdą kobietą tak miałem co jest jasne. Mam świadomość jak jest z kobietami, jednak stworzenie czegoś normalnego mimo wszystko wymaga zaufania. Wiem, że można zaufać, bo ufam ludziom, z którymi współpracuje i na razie się nie zawiodłem. Może się to oczywiście zmienić. Trzy - de facto nie. Kontrola. Znam to i wiem jak to działa. Tu jednak tak nie było, miała bardzo dużo tytułów na koncie. To nie był przypadek. Mimo wszystko imponują mi ludzie oczytani, co nie jest dziwne. Sam sporo czytam, ok. 20-30 książek rocznie. Liczę na to. Pierwsze symptomy już są. Cieszę się z drogi, którą obrałem, bo wiem, że moje życie będzie lepsze, luźniejsze. Mam tego świadomość, dlatego nie dostaje pierdolca na tym punkcie. Kolejny element rozwoju. Możliwe, że masz racje. Dzięki za przedstawienie takiej perspektywy. Chce po prostu przepracować ojca, potrzebę kontroli itd. trochę tych rzeczy mam już zdiagnozowanych. Uwierz mi, że to są rzeczy, które pozwalają co prawda dużo osiągać (motywacja + samodyscyplina + wymaganie od siebie) ale nie raz dostajesz pierdolca. Chcę żyć luźniej, bo wtedy się dzieją najlepsze rzeczy (vide Hawkins czy Osho). Wiem, że mam. Niestety nie miałem wpływ na środowisko, w którym się wychowywałem. Dobrze, że miałem sport, bo tam były trochę inne zasady. Dzięki. To jest istotna perspektywa. Wkurwia mnie to, że widzę tylko w pewnym sensie jedną stronę medalu. To jest najbliższa definicja mojego problemu. Fajnie, że mam już ogląd tego co jest i co trzeba z tym zrobić. To dla mnie duże catharsis, bo zdarzało się, że miałem mocno przejebane przez to w życiu. Odpuściłem już trochę i są efekty pozytywne - na razie na stopie zawodowej, także dzięki za wniosek. Działam dalej z tematem. Terapie polecał mi też mój mentor, który mi trochę zastępuje ojca, czego ma świadomość.
  23. To już zacząłem powoli, bo może faktycznie wewnętrznie przez brak ojca jest coś nie tak. Przynajmniej takie diagnozy dostawałem zawsze, więc działam, bo o to tu chodzi. Miałem tak z poprzednią laską, z którą byłem - też nota bene niezłe ziółko, zawsze się ładuje w takie relacje, co też jest do przepracowania dla mnie - ona była takie 8-8,5/10 i też się śrubowałem o to co robiła za młodu. Niestety miałem racje, bo wyszło, że tam już tego trochę było przede mną, więc moje obawy w dużej mierze wynikają z tego, że popełnię/popełniam ten sam błąd, bo podświadomie wiem, że z taką kobietą ciężko jest coś zbudować. Dlatego tutaj dość mocno zwracam na to uwagę, bo wiem, że to rzutuje na przyszłość i wiele zachowań, czego też byłem świadkiem. Jako takiej konkurencji się nie boję, jako ja. Bardziej się obawiam, że przez jej możliwe obyczaje to ona po prostu poleci. Sam wiem na co dzień co robię i ona też to dobrze wie, więc dalej: 1. Tak, wiem, że być może za 3-5 lat będę miał te rzeczy w dupie. 2. Mniej mi zależało i tego pilnowałem, to na pewno. Jednak wkurwiało mnie to, że nie chcę się zaangażować w pełni przez ten hamulec. A może to głos rozsądku i dobrze, że tak robię/robiłem? Zazwyczaj się nie mylę co do ludzi, mam jakiś taki zmysł, wiele rzeczy mi się też udaje dlatego, bo poznaje fajnych ludzi i mamy o czym pogadać. 3. Już nie, tzn. po 4 miesiącach ona chciała związku, ja się też zgodziłem, bo ileż można ruchać bez relacji - znudziło mi się. 4. Mam inne opcje. Ja jestem tego świadom, ona też. Nie raz jak byliśmy na imprezie to mnie inne laski zaczepiały, ona to widziała. Schematy wywoływania zazdrości znam i wykorzystywałem. 5. Tak jest i mam tego potwierdzenie w życiu. Zazwyczaj mnie kobiety podrywały. Można powiedzieć, że ona też mnie bardziej wyrwała. Ona chciała związku, ona mi powiedziała, że mnie kocha etc. Też mam tego świadomość, że mam jeszcze czas, ale próbuje sobie jakoś wyciągnąć wnioski i ogarnąć pewne rzeczy na poziomie wyższym, żeby w przyszłości było łatwiej. Zawsze tak robię. Mnie kręci, ale na pewno mam coś z psychopaty. Nie o to mi chodzi, żeby się dowartościować tylko rozwinąć i zrozumieć pewne kwestie. Nie wstydzę się tego, że coś gdzieś jest nie tak, bo to jest absolutny fundament rozwoju, a że wiem, że zewnętrzny audyt jest zwyczajnie skuteczniejszy to pytam również tutaj, ale nie ograniczam się do tego. Może gdybyś Ty tak robił to byłbyś w innym miejscu, niż tym, z którego piszesz ten komentarz? Nie chciałem tutaj się przechwalać, ale te informacje są istotne dla ogólnego oglądu sytuacji. Możesz ogarnąć te same rzeczy, bo przecież nawet tutaj jest mówione na Forum, że ogarnięty gość lekko może zarobić 10-15k/mc jeśli tylko ruszy mózgiem i podejmie duży wysiłek. Wszędzie też jest pisane o rozwoju ciała i ducha. Robiłem to przez wiele lat, sam i teraz jestem tu gdzie jestem. Pisałem już wcześniej. W niektórych tematach nawet celnie doradzałem, więc to znowu nie to. Co do seksu to niektórzy lubią się powymieniać doświadczeniem. Rozmawiam też o tym z kumplami, nie widzę w tym nic złego. Znowu - dla niektórych są tematy tabu i ok, ja to rozumiem. Nic jednak nie daje takiego rozwoju i rozszerzenia percepcji jak rozmowa o danej sytuacji. Temu tutaj piszę. Z tego co pamiętam to @tytuschrypus ma chyba podobną percepcje, tzn. celowo wybrał kobietę nieco poniżej swoich możliwości, ale z lepszymi cechami, aby mieć po prostu lepszy związek, pomimo faktu, że mógłby wybrać - znowu DZIĘKI SWOJEJ PRACY - wybrać coś lepszego, bo ma takie możliwości. Mógłbyś rozwinąć temat? Nie chcę czegoś przekręcić. Bardziej zmierzam w stronę nie myślenia chujem, bo gdybym tak myślał to bym jej w życiu nie odpuścił.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.