Skocz do zawartości

Cortazar

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2052
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Cortazar

  1. Ojej, dziękuję bardzo... Doprawdy wzruszyłem się. Nie trzeba było.
  2. Ja to bym zalecał aborcję na odpisywanie użytkownikom ewidentnie olewającym regulamin.
  3. @Lalka Ten kanał u mnie ostatnimi czasy rządzi. Dania zarówno proste jak i bardziej wymagające do tego wyjaśnione w przystępny sposób i bez zbędnego gwiazdorzenia. No i jest w czym wybierać. https://www.youtube.com/results?search_query=oddaszfartucha
  4. Nie. Zobacz sobie jak się robi w saunie. Jesteś cały rozgrzany i spocony i nagle buch... lodowata woda. Właśnie o to chodzi żeby wywołać szok termiczny organizmu. Według mnie to nawet nie długość siedzenia w zimnym jest istotna jak właśnie różnica temperatur i wywołanie szoku termicznego. Oczywiście po jakimś dłuższym czasie eksperymentować sobie można ale dla początkujących nie polecałbym jednak dłuższych lodowatych kąpieli. Czasem nawet kilka sekund wystarczy i się micha cieszy. Sam mam trochę doświadczenia w temacie ale nie zdecydowałbym się np na taki kilkugodzinny trip na Śnieżkę w zimie jak w filmikach Wima Hoffa. Bez dłuższej praktyki bardzo łatwo się załatwić zdrowotnie.
  5. Na chwałę Jego Cesarskiej Mości Inceliusza IV, Imperatora Wielkiego Cesarstwa Incelskiego, Jego Eminencji fapieża Waledykta I i dla was zacni i poczciwi Incele te strony przedkładam do oceny historii. Panowanie cesarza Inceliusza IV niewątpliwie nie było dla mieszkańców Fapsburga ciekawym doświadczeniem. Było czymś zwykłym i normalnym czyli było chaotyczne i burzliwe podobnie jak cała historia Wielkiego Cesarstwa Incelskiego. Postawienie pomnika swojemu nieudolnemu poprzednikowi Inceliuszowi III mogło namieszać nieco w głowach poczciwych Inceli tym bardziej, że życie w ponad 100 milionowej stolicy i tak nie było proste. I to w dodatku na rynku. Fapsburski rynek był największy w całym Wielkim Cesarstwie Incelskim i poza stawianiem tam pomników cesarzy cieszył się popularnością odwiedzających. Kramy i stragany stawiane były w każdym dostępnym miejscu pod warunkiem uiszczenia stosownej sumki IncelCoinów do cesarskiej kasy i sprzedawano z nich niemal wszystko co tylko się dało. Sama uroczystość odsłonięcia pomnika wzbudziła niemało emocji i zgromadziła na rynku tłumy. Jeszcze przed uroczystością sam cesarz nie do końca był pewien czy słusznie robi stawiając pomnik swemu poprzednikowi więc kazał posłać po swojego nadwornego statystyka, niejakiego Fapjana Faparcha, żeby mu wyliczył czy poddani będą zadowoleni czy raczej nie. Faparch z zapałem i entuzjazmem zabrał się do wyliczeń. Rysował tabelki, wykresy i zastawienia, liczydła i komputery z najlepszymi procesorami IncelCore44 parowały od przegrzania, sam pocił się niemiłosiernie, aż w końcu rozradowany i dumny z siebie pognał do cesarza oznajmić mu wyniki. Gdy tylko cesarz zobaczył dane o mało nie spadł z tronu na którym siedział. Zawołał straże i powiedział: - Zabierzcie tego wywrotowca i heretyka sprzed moich oczu a te bazgroły skopiujcie i wywieście na miejskich murach w całym Fapsburgu, dla ostrzeżenia żeby każdy Incel zobaczył i więcej nie grzeszył bo fapieska inkwizycja tylko czeka na podobne przypadki, żeby się nimi zająć... A właśnie... - zamyślił się na chwilkę cesarz i pojawił mu się uśmieszek w kąciku ust - W sumie... Wtrącić go do lochu i zawiadomić inwkizytora Ignacego Incelbergera. Już lepiej nich on się nim zajmie bo jeszcze ten łapserdak Faparch ucieknie i dołączy do antyfapistów i tam będzie siał ferment przeciwko władzy i incelstwu. A po co mi kolejne problemy, wystarczy mi już tych z tym cholernym pomnikiem. - To ostatnie zdanie powiedział już tylko do siebie. Gdy tylko straże wyprowadziły krzyczącego coś i ciskającego się jak fryga Fapjana Faparcha, do komnaty wpadł kanclerz Fapio Incellini. - Wasza Cesarska Mość, tragedia! - wykrzyknął - Co znowu się stało? - Demonstracja antyfapistów sama sobie odsłoniła pomnik! - Kanclerz miał problemy z prawidłowym oddychaniem. - Co? Jak to sami? - nie dowierzał cesarz - No sami, weszli za ogrodzenie i zdjęli tą płachtę czy co to za szmata co był ten pomnik przykryty! - A straże? - No właśnie nie było ich! - kanclerz był cały spocony. - Niech Wielki Incel się zlituje... - cesarz odchylił głowę do tyłu i zrezygnowany dodał - Czy ja wszystko muszę robić sam!? - Już wezwałem dowódcę straży! - kanclerz nie wiadomo czemu każde słowo musiał wykrzyczeć. - Dobra to załatwiaj to, a ja muszę pogadać z fapieżem. - cesarz od niechcenia ruchem ręki kazał spadać Incelliniemu. 'Ledwie dwa księżyce temu objąłem władzę a już tyle problemów, było zostać kronikarzem, miałbym łatwiejsze życie, a tak to tylko Wasza Cesarska Mość to, Wasza Cesarska Mość tamto, jakbym miał jakąś czarodziejską różczkę, czy coś...' - pomyślał Inceliusz IV Strapiony zaczął gmerać z prawej strony oparcia tronu. 'No gdzie ten guzik? Aaa jest.' - Halo? Waledykt? Słyszysz mnie? - No halo... Musisz tak się wydzierać Incek? Przecież jeszcze nie ogłuchłem. - Jak krzyczę? Normalnie mówię. Co ci się stało? - No jak co? Incelskie czerwone wytrawne się stało. Chyba o dwa kielichy za daleko. - No tak, znowu to samo ochlaptusie jeden. - cesarz jakoś nie był zdziwiony. Znali się z Waledyktem jeszcze z czasów nauki w Akademii Incelizmu i na imprezach obecny fapież brylował jak mało kto. Najwyraźniej zostało mu tak do teraz. - A co się stało, że dzwonisz z tronu? Jakaś afera? - Ano niestety... Ktoś odsłonił pomnik beze mnie. - No to ładnie. - Waledykt gwizdnął - I co teraz? - Podobno to robota Twoich przeciwników, antyfapistów. - No jasne, jak nie wiesz co robić to zwalasz robotę na mnie! - fapieżowi faktycznie się to nie spodobało. - No co? Wyślij tam parę swoich przeszkolonych oddziałów 'Inceli w czerni' i niech załatwią sprawę. Ja nie mam czasu zajmować się wszystkim na raz. - Ech... No dobra - westchnął skacowany fapież - Ale wisisz mi przysługę. - Rety! Znowu to samo! Każdy tylko daj i daj, a od siebie to nic! - zaczął marudzić cesarz. - Na Wielkiego Incela, ale z ciebie maruda Incek. Jako, że przebiegu samej operacji zdradzić nie mogę ze względu na utajnienie procedur 'Inceli w czerni', a także ze względu na niechęć utraty niektórych części ciała, za co taka właśnie kara mogłaby mnie spotkać, napiszę tylko, że sprawa zakończyła się pomyślnie. Oczywiście nie dla antyfapistów.
  6. Cortazar

    "Zerżnij mnie na ostro"

    Najpierw 4, potem 2 a w końcu 5 i mówisz, że nie wiesz co czujesz.
  7. @deomi Nie rób! Albo czekaj... zrób se! Albo nie... jednak nie rób! Albo może zrób! Zrób sobie jednego na próbę.
  8. Z czystej ciekawości czemu nie... Ale jakiegoś parcia na to nie mam...
  9. Jakiś czas temu zrobiłem dokładnie tak samo. Ale nie wiem czy Saturn miał z tym coś wspólnego... jednak niewykluczone.
  10. Dzięki hojności i wyrozumiałości miłościwie nam panującego Jego Wstrzemięźliwości Cesarzowi Fapankrcemu III oraz Jego Eminencji Fapieżowi Inceuliuszowi XVI powstają oto 'Kroniki Incelskie'. Będzie to dzieło bardzo chaotyczne i burzliwe podobnie jak chaotyczne i burzliwe były losy Wielkiego Cesarstwa Incelskiego na przestrzeni eonów. I nadeszły oto czasy gdy się działo w państwie... znaczy źle się działo w Wielkim Cesarstwie Incelskim. Już dwa zodiaki upłynęły od wstąpienia na tron Fapankracego I a nic jeszcze nie zdążył postanowić. Już jako następca tronu po swoim jakże niezdecydowanym ojcu Fapliniuszu Niepewnym, którego śmierć zaskoczyła wszystkich, włącznie z nim samym, ponieważ spadł był z wieży zamkowej po nieudanej schadzce ze służką kuchenną i późniejszym spacerze, w czasie którego zwykł był rozmyślać nad różnymi sprawami, jednakże poślizgnął się był i zleciał wprost pod nadjeżdżający z dużą prędkością powóz pocztowy, Fapankracy lubił się zastanawiać. Zastanawiał się nad konfliktami trwającymi od wielu dziesiątek zodiaków wśród Inceskiego Duchowieństwa. Spory te burzyły ład i harmonię w cesarstwie, powodowały konflikty zbrojne, strajki i demonstracje ale przede wszystkim zmuszały cesarza do podjęcia jakiejś decyzji. Zastanawiał się także nad sytuacją polityczną na świecie. Myślał nad nowymi podbojami, poszerzeniem granic Imperium i ostatecznym rozwiązaniem sprawy Czadu. O tak, Królestwo Czadu graniczące z cesarstwem od południa było powodem wielu nieprzespanych nocy większości Incelskich Cesarzy. Fapankracy I na samą myśl o nich dostawał białej gorączki i lepiej było mu zejść z oczu w tym czasie, szczególnie jeśli dodatkowo dostawał ataku bólu pęcherza na kciuku. Niejeden się już o tym przekonał tracąc posadę, przywileje, włości czy też dostęp do incelnetu. Poniekąd był to temat tabu na dworze jednakże cesarz często na ten temat rozmyślał. Zastanawiał się również nad położonym na wschodnich rubieżach księstwem Incelskim, potocznie zwanym Incelistanem, rządzonym miękką ręką przez księcia Mieszka Inceleuviciusa zwanego Jednostrzałowcem. Nad wieloma kwestiami zastanawiał się cesarz jednak dziś jego uwaga skupiona była na pomocniku młynarza, niejakim Januszu Faperskim. Otóż przybył on jako jeniec i jeden z nielicznych ocalałych w bitwie pod Fapowicami, w której był ochotnikiem w armii no-fapistów pod dowództwem Kresimira Incelovicia i zdawał właśnie z niej relacje... - No więc jak do tego doszło Januszu? - spytał nieco poirytowany już cesarz. - Ja tam nie wiem Panie... - Do Jaśnie Cesarskiej Mości należy się zwracać Wasza Cesarska Mość albo zostaniesz ukarany grzywną, a jak to nie pomoże to będzie chłosta na gołe stopy a jak i to nie pomoże to kat utnie ci język... przy samej dupie! - Donośnie zaakcentował znajdujący się w cesarskiej komnacie kanclerz Fappollini. Janusz wytrzeszczył oczy i dość głośno przełknął ślinę jakby właśnie ta mieszanka dźwięku z cieczą była najskuteczniejsza na zamykanie ust w nieodpowiednim momencie. - No mówcie wreszcie - niecierpliwił się cesarz. - Yyy... a więc... Wasza Cesarska Mość! - zaakcentował Janusz kierując wzrok na kanclerza - w sumie to nie pamiętam dokładnie... - Tu szybko spojrzał na zmarszczone czoło i ściągnięte brwi kanclerza i postanowił jednak przyspieszyć swoją wypowiedź - Ale mam wszystko nagrane... Wasza Cesarska Mość! - Wytrzeszczone oczy Janusza szybko i miarowo spoglądały to na kanclerza to na cesarza. - Echh... No to odtwarzaj, na co czekasz głupcze! - cesarz miał już serdecznie dość. - Yyy... No bo jak zaczął się atak to ja się potknąłem, i się wywaliłem, i wpadłem głową w krowi placek. No ale tylko pół głowy miałem w tym placku a drugą pół nie. No i jednym okiem mogłem widzieć... Wojska No-fapieskie pod dowództwem Kresimira Incelovicia zajęły pozycje od wschodu natomiast armia fapieska dowodzona przez Wielkiego Mistrza hrabiego Fapigrodu od zachodu. Hrabia miał przewagę terenu jako, że przyprowadził armię wcześniej i zajął tereny na wzgórzu. On też jako pierwszy dał znak do ataku. Piechurzy ruszyli wolno maszerując frontalnie. Gdy byli w połowie drogi do linii obronnych no-fapistów z prawej flanki zaatakowali hakerzy Kresimira. Ruszyli z całym impetem atakując wirusami, malawaerami, wzmacniaczami sygnału i kodami PHP. Zaskoczony nieco hrabia skupił się na obronie online cały czas jednak atakując frontalnie piechotą. Co więcej podesłał tam trochę kawalerii i nakazał ostrzał artyleryjski na przednie linie obronne Kresimira. Ten nie był mu dłużny i poza coraz ostrzejszym atakiem z prawej flanki wysłał główne siły przeciw fapistom. Teraz już z obu stron leciały strzały, kamienie, czary, zaklęcia i sprośne filmiki. Wojska starły się w morderczym uścisku. Kresimir nakazał dodatkowy ostrzał artyleryjski i kilka pocisków ziemia-powietrze złamało pozycje fapistów, którzy zaczęli się pomału wycofywać. No-fapiści nie ruszyli za nimi na hurra lecz pozwolili im się wycofać i wysłali kawalerię wraz ze słoniami bojowymi żeby wycofujący się nie zdążyli dołączyć do głównego trzonu armii. Powolne lecz z zachowaniem szyku bojowego wycofywanie nagle przerodziło się w chaotyczną i bezładną ucieczkę na wzgórze. Goniąca ich kawaleria przyspieszyła zostawiając w tyle słonie bojowe. Na to czekał hrabia Fapigrodzki. Nagle ze wzgórza poleciały kamienne głazy masakrując no-fapieską kawalerię. Zatrzymały się jednak na słoniach bojowych. I w tym momencie w ruch poszła fapieska eskadra motocyklowa składająca się z kierowcy oraz harpunnika, która miała za zadanie wykończyć słonie bojowe oraz resztki spanikowanej kawalerii no-fapistów. Przypomnijmy, że cały czas z obu stron wytrwale atakowały katapulty, balisty, haubice, czołgi, łucznicy, kusznicy, druidzi, czarodzieje i wykwalifikowani programiści. Kresimir szybko w odwecie wysłał swoją eskadrę motocyklową i dodatkowo dorzucił resztę swoich sił szybkiego reagowania. Po chwili widać było efekty i zarysowała się przewaga no-fapistów. Widząc to Kresimir zdecydował się na frontalny atak trzonem armii oraz wirusowy atak z lewej flanki. Fapiści byli w defensywie ze wszystkich stron jednak cały czas utrzymywali zwarty i zorganizowany szyk bojowy. W pewnym momencie hakerzy Kresimira zrobili wyłom na lewej flance i małymi kroczkami zaczynali wdzierać się za fire-walla i wyłamywać defensywę hrabiego. Ten, nie mając innego wyjścia wysłał lotnictwo, które w szybkim tempie ostrzelało i zbombardowało główny trzon armii no-fapistów. Prawa flanka załamała się i kawaleria ruszyła do ataku masakrując po kolei kolejne oddziały Kresimira Incelovicia. Bitwa była rozstrzygnięta. - A jak to się stało, że wy Januszu wyszliście z niej cało? - zapytał cesarz. - Ano jak już mówiłem... - Janusz spojrzał niepewnie na kanclerza - Waszej Cesarskiej Mości... - zaakcentował nieco głośniej - Potknołem się, wywaliłem się i wpadłem głową w krowi placek. - Ale przecież mogliście wstać i dołączyć do bitwy, czyż nie? - spytał cesarz - No niby tak ale nie dało się z dwóch powodów... Po pierwsze nie wiem co ta krowa zeżarła, chyba jakieś zgniłe japka albo coś, bo miała strasznie lepkie gówno. A po drugie, jak już tak leżałem to miałem jedno oko wolne. No i jedną rękę wolną. Siengnołem więc tą wolną ręką po smartfona i wlazłem na incelnet, znalazłem streama z bitwy i zacząłem oglądać. - No i? - zdziwił się kanclerz. - No i nie mogłem się oderwać, zarówno od jednego jak i od drugiego. - wydukał Janusz.
  11. Przyznaj, że Ci się należało. A teraz do rzeczy... Najlepiej by było gdybyś miał jakiś plan co i gdzie chcesz mieć w przyszłości w mieszkaniu. Zazwyczaj najpierw robi się kucie ścian pod elektrykę. Trzeba rozplanować gdzie będą gniazdka, światła stałe i inne przyłącza elektryczne. Zrób sobie osobne 'esy' do każdego pomieszczenia. Do tego można podpiąć od razu wymianę okien i grzejników. (Grzejniki po zrobieniu ścian) W łazience też dobrze będzie rozplanować co gdzie w przyszłości będzie żeby porobić odpowiednie podłączenia - gdzie kibelek, gdzie wanna, gdzie światła, kontakty, pralka itd. To samo w kuchni - gdzie kuchenka, zlew, zmywarka żeby porobić odpowiednie przyłącza w odpowiednich miejscach. Później rozplanować szafki blaty i całą stolarkę, najlepiej z kimś z firmy tym się zajmującej. Po wymianie elektryki i okien czas na ściany i sufity. Gładzie, malowanie czy co tam Ci się zamarzy. W łazience wanny, umywalki, w kuchni zlewy, może podwieszane sufity, do tego kafelki czy inne wykończenia. Podłogi - tu też jest spory wybór. Pamiętaj żeby w łazience zrobili niewielki spadek w kierunku kratki odpływowej. Na koniec stolarka meblowa, w kuchni bym zrobił na wymiar bo pewnie mała. Jak masz duży przedpokój to zabudowa szafowa. Inną, trochę chyba droższą opcją jest wynajęcie architekta wnętrz, który ma własną ekipę. Ustalasz z szefem wszystkie szczegóły i on się wszystkim zajmuje a na koniec oddaje gotowe mieszkanie. Powodzenia.
  12. Chłopie, nie da się, bez siłowni miesiąc wcześniej nie ma sensu się nawet za to brać. Odpuść sobie bo i tak na pewno się nie uda, szkoda czasu i nerwów. No i co zrobisz jak w ekipie, którą wynajmiesz będzie czad? Dodatkowe kompleksy wciągną Cię w kolejną depresję. Daj se lepiej spokój. Lepiej se zmarszczyć na krzywą ścianę.
  13. Cortazar

    Zabawa w chowanego

    Druga część filmu braci Sekielskich (po 'Tylko nie mów nikomu') o ofiarach pedofilii w kościele. Warto przypominać ten problem bo on istnieje i jest cały czas aktualny. Księża bardzo często są nietykalni i unikają kar za swoje przewinienia. No chyba, że żal za grzechy... jakaś kpina. Chciałem się podpiąć pod wątek 'Tylko nie mów nikomu', ale został zamknięty. Uważam, że problem ten warto nagłaśniać i o nim rozmawiać, a kto wie, może się coś w tej sprawie zmieni. Dziś ofiary z filmów są dla nas anonimowe, jutro to mogą być nasze dzieci.
  14. III - Pułkowniku Oko, mianuję pana na dowódcę kwartału... Bla, bla, bla... gadaj zdrów dziadu! - irytował się pułkownik Oko. Wkurzały go już te wszystkie oficjalne formułki. Stał wyprostowany w idealnie skrojonym mundurze z czapką w prawej ręce na baczność i czekał aż generał skończy wygłaszać jego nominację. - Tak jest panie generale! - zasalutował pułkownik na zakończenie po czym odwrócił się na pięcie i skierował w stronę drzwi wyjściowych. Chciał jak najszybciej przystąpić do pracy, wiedział, że czas nagli. - Jeszcze jedno pułkowniku Oko... - głos generała zawahał się. - Niech pan zapomni o ostatniej naganie i robi po swojemu. Teraz tylko pańskie metody mają szansę powodzenia. Generał odwrócił się pozwalając pułkownikowi opuścić pokój. Jeszcze przez chwilę słychać było odgłos stukania jego butów o posadzkę. Na oddziale patologii panował spory harmider. W głównej sali zabiegowej zebrali się specjaliści mający przygotować raport o aktualnej sytuacji z medycznego punktu widzenia. - Dzień dobry państwu - powiedział pułkownik Oko wchodząc do sali z impetem. - Od dziś jestem tu nowym dowódcą, wszystkie raporty przechodzą przeze mnie, to samo z wszystkimi decyzjami i działaniami, liczę na współpracę i wsparcie. Kto zacznie? - popatrzył uważnie po zebranych wpatrzonych w niego z wytrzeszczonymi oczami. - Tak, yyy to może ja. Nazywam się Dariusz Żuk i jestem głównym patologiem... - Doskonale wiem kim pan jest! Nie traćmy czasu na pierdoły. Do rzeczy proszę! - Głos pułkownika był wystarczająco dosadny i nie uznający sprzeciwu. - Oczywiście - Darek nieśmiało się uśmiechnął i przeszedł do sedna. - Wśród zabitych stwierdziliśmy wiele podobieństw, jakby to była jakaś zorganizowana akcja. - Doktorze, domysły proszę odstawić na bok i skupić się tylko na faktach i dotychczasowych ustaleniach. Darek spojrzał niepewnie na pozostałych ale udało mu się zachować zimną krew i kontynuował. - Wydawać by się mogło, że niektórzy zginęli od upadku, w wyniku obrażeń, złamań itp ale zanim spadli i doznali tych wszystkich obrażeń coś zabiło ich wcześniej. Może dziwnie to zabrzmi ale wygląda to tak jakby wszystkim nagle zatrzymano akcję serca. Wszyscy spadali bezwładnie, ślady walki musiały być dużo wcześniej, znaczy na większej wysokości. Próbowali chwytać za linki i rozcinali sobie dłonie. We krwi wykryliśmy nieznaną substancję, próbujemy ustalić jej skład. - Przebadaliśmy też sprzęt, wszystkie spadochrony miały tą samą usterkę. Nie było szans na poprawne otwarcie i bezpieczne lądowanie... - Wtrącił się główny inżynier ale nie dokończył bo w tej chwili do sali wszedł żołnierz i szepnął coś pułkownikowi do ucha. - Przepraszam państwa ale musimy iść. Mamy żywego. IV
  15. Słyszeliście Panowie? Ustawiać się w kolejce, pani łaskawie będzie wybierać. A warto bo: Jak mówi, że poukładała to poukładała.
  16. @Adams Oczywiście masz rację, napisałem tak bo sam robiłem te rzadkie sytuacje jak je nazwałeś i jakoś mi tak zostało. Chodziło mi bardziej o to, że można więcej z większej odległości.
  17. @Hippie Przy tych lustrzankach co podałaś to obiektywy nie powalają. Ja bym kupił samo body i dokupił osobno obiektyw np. sigma 17-70mm. Ten jest spoko: https://allegro.pl/oferta/obiektyw-sigma-17-70-f2-8-4-dc-macro-os-hsm-canon-9245750737 Może i przekroczy budżet ale nie pożałujesz. Mój podobny zestawik ma już ponad 10 lat i się świetnie trzyma. Na początek wystarczy a później może dokupisz obiektyw typowy do macro lub do krajobrazów 70-200mm. Nie zapomnij o dokupieniu filtra polaryzacyjnego i kilku kart pamięci albo jakiegoś dużego banku pamięci oraz statywu. W Anglii jest sporo fajnych sklepów foto i na pewno kupując większy zestaw dostaniesz sporą zniżkę. Udanych łowów.
  18. Jest osobny dział 'Inwestycje i hazard', na pewno znajdziesz co najmniej kilka ciekawych wątków o inwestowaniu, trzeba tylko poszperać i poczytać. Będę trochę ironiczny ale w naukę pisowni mógłbyś coś niecoś zainwestować bo momentami ciężko się to czyta.
  19. W ogóle to po co inwestować w drugie mieszkanie jak się nie ma wystarczającej gotówki? Są lepsze formy inwestowania nadwyżek pieniężnych i wcale nie trzeba wchodzić w żadne spółki. Masz własne lokum to bierzesz tam panią i oznajmiasz, że mieszkacie tutaj razem. Jeśli ona chce mieć swoje to niech sobie sama kupi. A jak nie ma wystarczającej kasy to niech weźmie sobie kredyt w banku, zbiera dalej albo niech nie zawraca Ci gitary. Ja bym się w taką spółkę nie ładował.
  20. Taki mały tip: Porób sobie zdjęcia ścian z okablowaniem. Kiedyś może Ci się to przydać jakbyś chciał coś wbijać lub wiercić. Bo jak pójdą gładzie to będzie już za późno.
  21. @Hatmehit Zajście w ciążę powinno rozwiązać Twój problem niedowagi.
  22. Wiosna panie sierżancie. U mnie 40+ a maszt mimo sztormów stoi niewzruszony...
  23. @Piter_1982 Postaram się dać znać jak się sprawa zakończy bo sam jestem ciekaw.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.