Skocz do zawartości

Laxman

Użytkownik
  • Postów

    49
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Laxman

  1. Nie wiem, czy ta uwaga będzie słuszna i trafna, ale chciałem nawiązać w tym kontekście do tych nieszczęsnych pseudodokumentów (głównie) TVN. Po prostu czy to młode dziewczyny w "Szkole", czy też cały przekrój kobiet w np. "Ukrytej prawdzie", zauważyłem jedno - z jaką łatwością przychodzi im właśnie ,,strzelanie" min i udawanie, manipulacje, to wszystko co ukazuje się na twarzy. Widać, że mają to zwyczajnie w naturalnym pakiecie, zwłaszcza widać to w tych wstawkach, kiedy mówią same do kamery, zwracają się do widza. Te wszystkie gimnazjalistki knujące na przerwach - to wypada zaskakująco naturalnie, jakby im to przychodziło z łatwością. To bardzo zastanawiające, niemniej nie wiem, czy można na tej podstawie wyciągać jakieś wnioski. Może to tylko moje subiektywne odczucie.
  2. Świetny wątek.. i ten tytuł, jak gdyby Biblijny czy z jakiejś innej świętej księgi:)
  3. Prowadzący jak "przyrycerzował", przeprasza w imieniu wszystkich facetów za nasze chamstwo... Tak, szkoda że te cechę kobiety uwielbiają, choć inaczej nazywają.
  4. Trudno wyrokować o powodzie zachowania owej narzeczonej, być może rzeczywiście chodziło jej tylko o gierkę względem narzeczonego. Niezależnie jednak od powodu, jest to po prostu przykre - przeczytałem już ,,całe" to forum, wiele rzeczy sam w życiu widziałem, lecz taka - wydawałoby się - drobnostka opisana przez autora jakoś mnie mocno zdołowała. Niby do niczego nie doszło, ale czego dobrego może spodziewać się po tej pani przyszły mąż? Może to tylko jednorazowe zdarzenie, ale rzeczywistość pozamatrixowa raczej wskazuje na nieodpowiednią partnerkę.
  5. Heh, chyba dobra decyzja:). Autorka napisała też uzupełniającą wersję - ,,Mózg mężczyzny" - lecz ta książka nie jest nam raczej potrzebna. W końcu jesteśmy już uświadomieni!
  6. Chciałbym przytoczyć dwa cytaty z książki ,,Mózg kobiety" L. Brizendine. Z pewnoscią wielu z Was zna ten tytuł, pewnie też same słowa dla wielu nie będą niczym nowym. Sądze jednak, że warto je tutaj umieścić. Książka podzielona jest na rozdziały, z których każdy opowiada o stanie mózgu/ hormonów w danym okresie życia (np. tytuły ,,mózg dziewczynki", ,,mózg matki" itp.). Poniższe cytaty pochodzą z podrozdziałów o jakże znamiennych tytułach: ,,funkcje orgazmu u kobiet" oraz ,,biologia kobiecej niewierności": ,,Zapewne większość kobiet wolałaby wierzyć w tę piękną hipotezę, jakoby orgazm najłatwiej było osiągnąć z czułym, kochającym partnerem. Rzeczywistość jest jednak bardziej złożona. Najwyraźniej wyróżniamy 2 kategorie mężczyzn - tych od ostrego seksu i tych od czułości, bezpieczeństwa, wygody i chowania dzieci. Co prawda większość kobiet marzy zapewne o wariancie ,,dwa w jednym" ,ale, niestety, naukowe dowody są bezlitosne: tak się nie da!". (s. 86) ,,W sumie wszystkie przytaczane badania zdają się wskazywać, że prawdziwą funkcją kobiecego orgazmu nie jest podtrzymywanie więzi z tym miłym facetem, za którego chciałoby się wyjść za mąż, lecz raczej sprytna i oszukańcza - choć, rzecz jasna, nieuświadomiona - manipulacja. To po prostu narzędzie do selekcji nasienia. Kobiety nie zostały stworzone do monogamii bardziej niż mężczyźni. Ewolucja zaprogramowała je tak, by potrafiły wykorzystać wszelkie nadarzające się okazje. Natomiast udawanie orgazmu to podstęp służący zamaskowaniu niewierności". (s. 89). To niby wszystko wiemy, z audycji Marka, z forum i z pozostałych źródeł. Niemniej jakoś te słowa mnie uderzyły. Zwłaszcza to sformułowanie: ,,tak się nie da". Słowa te są mocne, nie pozostawiają wątpliwości, są zdecydowanym wyjściem z Matrixa. Nie spodziewałem się po tej książce aż tak bezkompromisowych osądów, lecz za to należą się autorce brawa. To dobra naukowa rozprawa o imponującej bibliografii (ponad 50 stron!). Zresztą wystarczy zerknąć po recenzjach, by zobaczyć, że z jej powodu wręcz rozpadały się związki. Według mnie, pozycja ważna na równi z - dajmy na to - ,,Ewolucją pożądania" czy ,,Wojnami plemników".
  7. Wielkie dzięki za taki szczery, intymny plan, który jednocześnie może nam posłużyć wszystkim. Niby o tych wszystkich rzeczach człowiek wie, ale jak zobaczy się taką szczegółową rozpiskę, to od razu widzę, gdzie mam luki w dziennym planie.
  8. Laxman

    Zakola

    Przede wszystkim trzeba iść do dermatologa. Sam DX i Loxon 2 nie dadzą rady. Ja stosuję od 3 lat zestaw: - rano Loxon 2 - tabletka Nezyr w ciagu dnia - wieczór Loxon 5 albo Alopecia 5 (to nowa pozycja, tańszy zamiennik loxona) Z pewnoscią zatrzymałem łysienie, a mam takie stadium, że problem jest tylko ze skroniami. Tył w porządku, nie ma gniazdka. Przy dobrym uczesaniu zakola są mało widoczne. Póki co jest dobrze, hormony współpracują, badania robione regularnie. Za jakiś rok, dwa będę się zastanawiał, co dalej.
  9. Jakaś wartość poznawcza by była, ale język i postawa autora ją przekreślają. W ogóle może tak rozpowszechniać wizerunki obcych osób?
  10. Laxman

    Homoaktor

    Kevinowi zaczął jarać się grunt, musiał wystosować jakieś oświadczenie na temat rzekomego molestowania, jakiego się dopuścić. Postanowił podpiąć do tego ,,coming out", by złagodzić wymowę całej sprawy. Poprzez ujawnienie nie tylko zyskał poparcie środowisk LGBT, ale i ruszył podświadomość ludzi: no tak, biedny, musiał się ukrywać tyle lat, pewnie nie molestował, tylko poszukiwał miłości w drugim mężczyźnie... Moim zdaniem, przy całym szacunku, nieeleganckie zachowanie, mógł to wziąć bardziej na klatę.
  11. W tym tygodniu miałem możliwość podejrzenia kilku odcinków tvnowskiego ,,Szpitala". Nie wiem, czy sam do tego dążyłem podświadomie, ale niepokojace fakty są takie, że jak już usiadłem, to z umiarkowanym zainteresowaniem obejrzałem 3 czy 4 odcinki - oczywiście z dystansem i ku celom badawczym. To, co szokująco rzuca się w oczy, to sam fakt, ile w ciągu zaledwie kilku dni upchano tematów, które są kluczowe w sprawach damsko-męskich i ...Matrixa. Krótko opiszmy 3 wątki będące przedmiotem luźnej analizy. 1 odcinek: do szpitala trafia 45 - letnia kobieta, żona rolnika, prowadzą też gospodarstwo agroturystyczne. Typowa zażywna kobieta ze wsi. Jest wartościowana pozytywnie - uległa wypadkowi wskutek awansów 50-letniego gościa z Ameryki. On sam też zjawia się w szpitalu, następuje konfrontacja jego i męża - twórcy stoją po stronie letnika. Nagabuje on kobietę na seks w ubikacji (!) i ona na to się zgadza. Później dochodzi do rozczarowania, ponieważ wbrew zapewnieniom, gość nie zamierza brać kobity ze sobą do USA. Wymowa jest prosta. Krytyce w tym odcinku podlega mąż, który wydaje się dbać tylko o gospodarstwo, a zapomina o swej żony (stereotyp rolnika). Kobiecość dojrzałej gospodyni łatwo ulega wpływom zawadiackiego letnika, lecz jej zdrada nie podlega napiętnowaniu. Ostatecznie wszystko w miarę dobrze się kończy, rolnik wybacza, letnik wraca do USA. Wniosek jasny - dojrzała, niezaspokojona kobieta ma prawo do chwili zapomnienia z ,,obcokrajowcem" w szpitalnej łazience. Dodajmy, że rolnik traktowany jest jak fajtłapa itp. 2 odcinek: do szpitala wskutek niegroźnego wypadku trafia 10-latek. Szybko pojawiają się jego opiekunka i ojciec. Matki nie ma, gdyż jest na zakupach albo u kosmetyczki - narrator jasno mówi, że to jest jej codzienne zajęcie (wartościowana negatywnie). Okazuje się, że ojca i opiekunkę łączy romans, ojciec chce się rozwieść. I tutaj niespodzianka - rzeczywiście egoistyczna żona zostaje przez twórców napiętnowana. Co najlepsze - okazuje się, że zaradny mąż-biznesmen podpisał intercyzę! Kiedy żona dowiaduje się o tym wpada w szał, bo wie, że zostanie jedynie z mieszkaniem. Tym razem zdrada męża z opiekunką jest w toku narracji usprawiedliwiona, oboje są przedstawiani pozytywnie (syn uwielbia opiekunkę). Finał dosyć interesujący z punktu widzenia Matrixa. 3 odcinek: do szpitala trafia 44-letnia kobieta, która musi mieć wycięty średnio groźny krwiak. Przy łóżku czuwają jej koleżanka oraz... 24-letni kochanek, który szczerze myśli o oświadczynach (!). Tu zaczyna się zabawa - okazuje się, że ,,Pani MILF" tylko udaje gorące uczucie, podczas gdy chodzi jej ,,tylko" o nasienie i spełnienie marzenia o potomku, dzięki któremu nie będzie sama. Finał - kobieta z ,,radością" przyjmuje prowizoryczne oświadczyny, dochodzi do wartościowania pozytywnego; twórcy sugerują świetlaną przyszłość związku. To najgorszy przypadek z punktu widzenia Matrixa. Owszem, starszą panią, której ,,estrogen wali po glacy" (wybaczcie, nie pamiętam kto jest autorem tego cudownego określenia z forum) twórcy krytykują z okłamywanie młodego kochanka, lecz później zostaje usprawiedliwiona. W końcu dąży do reprodukcji i ma prawo do tego i szczęścia w każdym wieku. Biedny kochanek nie wie, w co się pakuje. Pesymistyczna wymowa, niebieska pigułka jak nic. Niesamowite jest to, że widz tych paradokumentów chłonie niewyobrażalną ilość wątków/ problemów społecznych itp. W ciągu tygodnia moze zaznajomić się z motywami potraktowanymi w sposób czysto mechaniczny, grubiański, spłycony - ale jednak z nimi obcuje, co w przypadku mniej wyrobionego widza pewnie skutkuje silnym wpływem. Pamiętajmy, że wykorzystanie elementów filmu dokumentalnego ma na celu zwiększenie autentyczności i choć absurd goni absurd, sama forma wpływa na odbiorcę, sugeruje mu istotność. Powyższe przypadki są problematyczne. Raz serial zdaje się rozbijać utarte schematy i ujawnia prawdę, jak w wątku słusznie napiętnowanej wyrodnej matki. Z drugiej strony, jak w 3 odcinku, niepokojąco wspiera szkodliwe społeczne przekonania i egoizm kobiet. Pozostaje jeszcze 1 odcinek, który mimo wszystko należy potraktować jako szkodliwy i propagujący niewłaściwe zachowania kobiet. Jak więc traktować wartość poznawczą tych dokumentów? Czy taka niska forma może wpływać na odbiorców? Wydaje się, że tak. Tutaj liczy się ilość odcinków, stereotypizacja i zaspokojenie „głodu” widza, nie zaś ich jakość. Każdy rodzaj tych seriali wrósł już na stałe w przestrzeń wielu domów, jest naturalne to, że lecą sobie w tle, ale są jednak śledzone. Śledzone - a więc zapisywane w głowach, które nie przesiewają tych treści. Nieograniczony dostęp do pustej rozrywki, tabloidyzacja, konsumpcjonizm, wyimaginowana sensacja i nadmierna fascynacja cudzym życiem z pewnością będą narastać.
  12. Temat rzeka, i to rwąca. Cytuję - dosyć topornie - artykuł Katarzyny Księżopolskiej Między szokiem a nudą, czyli o wartości paradokumentów i programów typu reality show w ujęciu teorii krytycznej i kultury obnażania Kultura masowa (nie mylić z kulturą popularną) to kultura wykorzystująca słabości jednostki w niezwykle złożonym i wysoce sfunkcjonalizowanym społeczeństwie, czyniącego z niej przypadkowy egzemplarz tego samego gatunku. Jedną z głównych tez krytycznego spojrzenia na kulturę masową stanowi stwierdzenie, że film, radio i telewizja stały się obszarami, które nie muszą już dłużej udawać, że są sztuką. Powoduje to zaspokajanie standardowych potrzeb w standardowy sposób, a taka jedność przemysłu może doprowadzić do ujednolicenia również i innych sfer życia społecznego, jak choćby polityki. W przemyśle kulturalnym chodzi głównie o to, aby nikt nie był w stanie oprzeć się jego ofercie. Dziś film jest dobry, o ile widzowi uda się w nim „zatonąć” pozostając w skupieniu, którego nie trzeba aktualizować (a byłoby to konieczne, gdyby została odciągnięta jego uwaga). Obrazy nie zostawiają obecnie zbyt dużego pola dla wyobraźni, ponieważ stając twarzą w twarz z „dziełem” jednostka nie dość, że nie powinna analizować tego, co widzi na bieżąco, to jeszcze oczekuje się od niej, że wyłączy myślenie o wszystkich innych aspektach swego życia. Ciągłe powtarzanie reklamowych haseł przywodzi na myśl hasła totalitaryzmu, niemniej jednak stale poszukuje się nowych dróg dotarcia do konsumentów, a prym wiodą w tym oczywiście producenci, starający się zmusić każdego do poddania się obiegowym wzorom konsumpcji i zmusić do kupna towaru. Ten z kolei, bez względu na okoliczności, ma uderzać, zaskakiwać, a zarazem sprawiać wrażenie swojskości, ma być lekki, ale zapadać w pamięć, ma być wyrafinowany, ale prosty; chodzi o to, by zawładnąć klientem, uważanym za roztargnionego lub opornego. Czyż opis ten nie pasuje idealnie do programów typu reality show lub paradokumentów produkowanych obecnie niemalże na masową skalę? Niezaprzeczalnie współczesna kultura, to nie tylko kultura przesycona erotyzmem, ale także kultura ekshibicjonizmu emocjonalnego i konfesyjnych programów typu reality show. Za przesunięcie granicy między tym, co publiczne a prywatne odpowiada w dużej mierze rozwój mediów i nowych technologii, w tym w szczególności także olbrzymi wpływ portali społecznościowych, wśród których prym wiedzie Facebook. Seriale paradokumentalne wypełniają dużą część ramówek stacji prywatnych, jak również telewizji publicznej. Stanowią odpowiedź na ekonomiczny, a być może i kulturowy kryzys, z pewnością jednak starają się odpowiadać na potrzeby telewidzów szukających szybkiej i banalnej rozrywki w sensacyjnej i wzbudzającej zainteresowanie formie. Warto przy tym podjąć refleksję na temat tego, na ile widz jest w stanie uciec od tego typu rozrywki, która w ujęciu myślicieli reprezentujących nurt teorii krytycznej byłaby wyborem nie tyle dobrowolnym, ile koniecznym.
  13. O tak. Właśnie poznaję tego człowieka, poprzez ,,Przebudzenie". ,,Chwila zgody na wszystko, co istnieje, jest lepsza niż tysiąc lat pobożności" ,,Niczego się nie wyrzekać, do niczego się nie przywiązywać"
  14. Nie tylko zdarza, ale jest to wręcz najlepsza opcja. W ciągu dnia, w samochodzie itp.... jakoś nie ,,siedzą" audycje Marka czy jakieś inne. Nocą jest najlepiej, by mózg pracował, ale jednocześnie się uspokajał i powoli usypiał. #z Markiem do poduszki
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.