Skocz do zawartości

samiec_twój_wróg

Troll
  • Postów

    102
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez samiec_twój_wróg

  1. "Dwuczłonowe nazwisko oznaką braku szacunku do męża i większe prawdopodobieństwo zdrady" A to sorry, źle zrozumiałem tytuł wątku.
  2. Wszystkie zdradzające mężatki, jakie poznałem, przyjęły nazwisko męża. Jedyna znajoma mi zamężna kobieta z nazwiskiem panieńskim, żona kolegi, pomiata nim i traktuje jak śmiecia. O ile mi wiadomo, pomiatany kolega uważa, że istnieje związek pomiędzy nazwiskiem żony a swoją marną sytuacją.
  3. Serio? W takim razie część ulotki, którą zacytowałem: "Przy stosowaniu dokładnie według zaleceń bez pominięcia jakiejkolwiek tabletki, prawdopodobieństwo zajścia w ciążę wynosi poniżej 1% (tzn. mniej niż 1 ciąża na 100 kobiet stosujących preparat przez rok). Średni wskaźnik niepowodzeń wynosi 5% w ciągu pierwszego roku stosowania" ...oznacza, że...hmmm...no co właściwie Twoim zdaniem oznacza? Bo moim zdaniem oznacza, że "ochrona" przed ciążą nie jest 100%. Ale wyprowadź mnie z błędu :-)
  4. Pierwszy lepszy przykład: Cilest. "Skuteczność działania doustnych preparatów antykoncepcyjnychPrzy stosowaniu dokładnie według zaleceń bez pominięcia jakiejkolwiek tabletki, prawdopodobieństwo zajścia w ciążę wynosi poniżej 1% (tzn. mniej niż 1 ciąża na 100 kobiet stosujących preparat przez rok). Średni wskaźnik niepowodzeń wynosi 5% w ciągu pierwszego roku stosowania. Prawdopodobieństwo zajścia w ciążę zwiększa się z każdą pominiętą tabletką w danym cyklu miesiączkowym. " (cytat z ulotki) Poza tym mnóstwo kobiet używa w celach antykoncepcyjnych środków, które nie są w zasadzie do tego przeznaczone, czyli klasyk dermatologów Diane :-)
  5. Zastanów się i dokładnie określ, czego oczekujesz od kobiety. Zwłaszcza, jakich zachowań nie chcesz. Wydajesz się być rozsądnym człowiekiem, więc wystarczy, że będziesz się trzymał swoich przekonań. Dobrym przykładem jest to, co napisałeś o jeżdżeniu do dziewczyny - Ty zasuwałeś po 50 km, ona nie. Nie podobało Ci się takie zachowanie, więc w przyszłości nie popełniaj tego błędu. Z moich doświadczeń wynika również, że nie warto się śpieszyć. Co nagle, to po diable. Jeśli poznasz wartościową kobietę i zainteresujesz ją, nie musisz się śpieszyć. Znajomość może rozwijać się powoli, bo zbudowanie rzeczy trwałych wymaga czasu. Nie warto przedkładać towarzystwa kobiety ponad wszystko, tak samo jak i kobiety nie przedkładają towarzystwa mężczyzny ponad wszystko. Nie zawalaj pracy z powodu kobiety - jak to mówią, najpierw praca, potem przyjemność. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, żeby kobieta zawaliła pracę z powodu faceta, a wielokrotnie widziałem jak faceci zawalają robotę z powodu kobiety. Nie rezygnuj z powodu kobiety ze swoich pasji, znajomych, przyjaciół, rodziny. Jeśli wymaga tego od Ciebie - nie będziesz szczęśliwym człowiekiem. Prędzej czy później zaczniesz odczuwać te braki i szukać szczęścia poza związkiem. No i nigdy nie pozwól na to, aby ktoś realizował swoje szczęście Twoim kosztem. Jeśli czujesz, że tak jest, kończ taką znajomość. Niezależnie, czy to jest znajomość z kobietą, przyjaźń, stosunek pracy czy dowolna inna umowa cywilno-prawna. Jeśli Ty sam nie zadbasz o swoje szczęście, nikt inny tego dla Ciebie nie zrobi :-) Nie ma za co ;-)
  6. Powiedz swojej Pani, że jej tabletki hormonalne nie zabezpieczają w 100%, a Ty jesteś dojrzałym i odpowiedzialnym mężczyzną, więc dodatkowo założysz gumkę. Dobro waszego związku jest dla Ciebie ważniejsze, niż kilka miłych chwil w uniesieniu miłosnym, a Ty jako dojrzały i odpowiedzialny mężczyzna nie możesz zachowywać się jak egoista ryzykując ciążę, przed którą Pani przecież chce się zabezpieczyć tabletkami. I tego się trzymaj ;-) Przy odrobinie szczęścia Pani straci panowanie nad sobą i może naocznie przekonasz się, z kim naprawdę masz do czynienia :-) Dzieci to nie zabawa. Poczęcie ich z nieodpowiednią kobietą może zrujnować Twoje życie. No i bardzo trafna uwaga Tornado - środki hormonalne nie zabezpieczają od razu, skoro masz zdjęcie to zbadaj w internetach, jak działają. A dla świętego spokoju zakładaj latex ;-) Dopóki Ty świadomie nie zdecydujesz się na potomstwo :-)
  7. Niedźwiedziu, ja wiem, że za prawie wszystko można zapłacić kartą VISA ;-) Ale uśmiechu moich dzieci nie kupię za żadne pieniądze, i radości moich rodziców kiedy widzą swoje wnuki też nie kupię w Biedronce. Jakby Ci to wytłumaczyć...? Ja po prostu kocham swoją rodzinę. A pieniądze to tylko...pieniądze :-)
  8. @Stary_Niedzwiedz - rozumiem Twój tok rozumowania...;-) Tylko kilka zdań w kwestii opieki nad starszymi ludźmi - po tym, jakie przejścia w domu opieki miała moja samotna ciotka, zdecydowałem już, że moi rodzice nigdy tam nie trafią. Mam spory dom i jest w nim miejsce dla rodziców, kiedy przyjdzie na to czas. Jeśli opieka nad starszymi rozwinie się przez następne 30 lat tak, żeby dało się tam żyć, a nie tylko umrzeć, niech mnie dzieci oddadzą. Na razie uczę je szacunku dla starszych ludzi - dziadków i babć. Mogłem wyjechać z partnerką na kontrakt za granicę i jeździć mercedesem, ale wolałem zoatać w Polsce i jeździć oplem. Tak też da się żyć :-) Zostałem tylko dlatego, że chciałem, żeby moi rodzice mieli kontakt z wnukami, bonuważam to za bardzo ważne. Co zrobią moje dzieci - nie wiem. Uważam jednak, że działa prosta zasada - jak dbasz, tak masz ;-) Moi rodzice są już dawno na emeryturze. Jestem u nich prawie codziennie. Pomagam, jak tylko mogę. Kiedy przyjdzie czas, będę pomagał bardziej. Tak zostałem wychowany - rodzina wspiera się nawzajem.
  9. Zobaczymy. W mojej rodzinie starzy ludzie umierali szczęśliwi. Może to się po prostu dziedziczy w genach ;-)
  10. Zgadzam się Twoim stwierdzeniem, że w Polsce małżeństwo stanowi większe ryzyko finansowe dla mężczyzny, niż dla kobiety. Zgadzam się, że z powodu patologii prawnych w Polsce była żona może udupić męża alimentami i blokowaniem kontaktu z dziećmi. Z powodu patologii prawa, kobiety mogą sobie pozwolić na pomówienie męża o czyny pedofilskie i brak odpowiedzialności za to jest mocnym argumentem za tym, aby unikać zarówno małżeństwa jak i dzieci. Mam w sumie bardzo podobne zdanie na temat rzeczywistości, jak Ty, a różni nas głównie ocena skali ryzyka. Piszesz, że nie ma znaczenia przyczyna rozwodów, tylko jego skutki. OK, ale skoro przywołujesz argument, że zbyt wysokie jest ryzyko rozpadu rodziny, bo aż 45%, to ja na to mówię: z tych 45% rozwodów pewnie za połowę odpowiadają faceci, więc rozsądny facet zmniejszy ryzyko rozpadu związku o połowę. Więc po pierwsze, szansa na utrzymanie rodziny nie wynosi 55%, tylko blisko 80%. No i nie jest to skok ze spadochronem, który nieudany musi skończyć się zgonem. Wykazując dobrą wolę i chęć utrzymania związku masz blisko 80% szans na sukces. Czy to mało? Moim zdaniem dużo. Piszesz, że małżeństwa, które się nie rozpadły, męczą się ze sobą. Niektóre tak, inne nie. Ja znam wiele przykładów związków, w których były wzloty i upadki, a na starość ludzie wzajemnie sobie pomagają i są naprawdę szczęśliwi, że mają do kogo odwzwać się na co dzień i ma im kto przynieść szklankę wody. Np. moi rodzice, ale nie tylko. Piszesz o eskpozycji na ryzyko, stopie zwrotu...można i tak analizować związki. Ale ja chcę zwrócić uwagę niektórym młodszym użytkownikom, że można na związek spróbować spojrzeć inaczej, niż na inwestycję, ryzyko, danie dupy raz na rok, jak to określił Marek w innym wątku. To jest też wsparcie, pomoc w potrzebie, starość, która kiedyś nastąpi, bo nikt z nas nie będzie wiecznie młody. Pomoc i opieka otrzymana od dzieci, jeśli dało im się w rodzinie wzorce pomocy i wsparcia. Wnuki, które teraz dają moim rodzicom mnóstwo radości, a szczególnie mojemu ojcu. Sukces w życiu zależy od 3 czynników: talentu, pracy i szczęścia. Sukces w życiu prywatnym również. Moim zdaniem ryzyko istnieje, ale nie jest tak wysokie, aby nie próbować. Kto nie ryzykuje, nie wygrywa. To, czy dokonaliśmy dobrych wyborów w życiu, okaże się, kiedy będziemy umierać. Jeśli ktoś jest pewien, że małżeństwo i rodzina jest nie dla niego - niech jej nie zakłada. Nie mam zamiaru przekonywać wszystkich, że każdemu przynosi to szczęście. Nie każdemu. Uważam jednak, że decyzję należy podjąć świadomie, rozpatrując wszystkie aspekty. Biorąc pod uwagę i sytuację prawną, i własne potrzeby, i plany na przyszłość. Ja podjąłem decyzję o założeniu rodziny i nie żałuję. Nie mam seksu raz na rok, nie muszę o to prosić, nie muszę za to płacić. Partnerka wnosi do majątku więcej niż ja, bo ma wyjątkowo dobry zawód. Mimo to okazuje mi szacunek i nie szuka innej, lepszej gałęzi. Może dlatego, że seks jest satysfakcjonujący i grubszy bolec jej niepotrzebny. Mamy fajne dzieciaki i choć często jestem zmęczony, to jednak równie często jestem szczęśliwy, że są. Po co to piszę? Bo może przeczyta to ktoś, kto wszedł tu na forum i pisze "przeczytałem forum, posłuchałem audycji Marka i już wiem, że nigdy nie założę rodziny". Może ten ktoś wpadnie na mój wpis i pomyśli "a nie, może jednak warto spróbować, może się uda?". Bo ja życzę wszystkim z forum, żeby im się udało życie z kobietami. Bo choć kobiety potrafią dopiec, to potrafią też dać wiele szczęścia, i to nie tylko te, które liczą sobie 200 zł/godzinę. Powiedziałbym, że zwłaszcza nie te ;-)
  11. Tak, dlatego uważam, że słowem klucz jest umiar. Umiar w ocenie kobiet, umiar w ocenie mężczyzn. Popadanie w skrajności nigdy nie daje dobrych rezultatów.
  12. Tak, jest 45% rozwodów. Ale ile z tych rozwodów jest z winy facetów? Naprawdę uważasz, że każdy przypadek rozpadu rodziny jest z winy kobiety? Przeżyłem już 20 lat dorosłego życia i widzę, jak wokół mnie rozpadają się związki. Czasami z winy kobiety, całkowicie bez winy faceta, czasami z winy faceta. Znam mężatki, które się puszczają i znam mężów, którzy kupę hajsu przepieprzają w agencjach towarzyskich. Bywałem na wieczorach kawalerskich, gdzie przyszły pan młody zaliczał prostytutkę i nie widział w tym nic złego, bo przed ślubem to nie zdrada? Tak na forum jedzie się po niewiernych mężatkach, a ilu znas zna facetów, którzy zdradzają żony? Tradycyjny model rodziny faktycznie jest pieśnią przeszłości i jeśli ktoś nie wyobraża sobie innego modelu rodziny, to rzeczywiście nie powinien rodziny zakładać. Ale co to jest w ogóle tradycyjny model rodziny? Kiedy ten model był w Polsce powszechny i w jakich okolicznościach? I czy naprawdę miłośnicy tego modelu zdają sobie sprawę z tego, jakie są jego konsekwencje. Bo z jeśli tradycyjny model rodziny to mężczyzna zarabiający pieniądze i kobieta zajmująca się domem, to ja mam pytanie: ilu facetów z tego forum stać na to, żeby kobieta nie pracowałaa zawodowo? Stać ich, czyli zarabiają tyle kasy, żeby kupić/wynająć mieszkanie/dom, a potem utrzymywać partnerkę i dzieci? Ilu facetów naprawdę CHCE to robić, nie wyzywając partnerki od nierobów i pasożytów? Jak to jest, że mam problem, żeby zapłacić za kawę na randce, ale chcę tradycyjnego modelu rodziny, w którym mężczyzna utrzymuje kobietę i dzieci...jakaś gruba niekonsekwencja. Poza tym kiedy ostatnio w Polsce przeważał tradycyjny model rodziny? Przed II wojną światową na wsi, gdzie mężczyzna orał pole, a kobiet najpierw stała przy garach a potem nie raz i nie dwa brała worek ziemniaków na plecy. Kto ma wiejskie pochodzenie wie, jak wyglądały wiejskie kobiety. Jak to się ma do częstego wśród facetów przekonania, że "loszkę" 5/10 to wstyd kijem dotknąć i kolegom się przyznać. W tradycyjnym modelu rodziny w miastach i w wyższych sferach również kobieta siedziała w domu i kwitła, bo majętny mąż płacił za kucharkę i niańkę. Za takim modelem tradycyjnym tęsknisz? Po drugiej wojnie światowej kobiety musiały iść do pracy i od tamtej pory w Polsce mało która rodzina może pozwolić sobie na utrzymanie tylko z pensji faceta. A jeśli kobieta pracuje, to o tradycyjnym modelu rodziny nie ma mowy, trzeba dzielić obowiązki domowe i tyle.
  13. Jak kto miał trochę 'do naczynia' z mężczyznami, to wie, że słowa mężczyzny jako treść, są warte równe i okrągłe zero. Umawia się na kawę a zastanawia się tylko, kiedy i jak kobieta da mu tyłka. Podlicza koszt biletu tramwajowego jadąc na spotkanie z kobietą, a kobiety wyzywa od materialistek. Itd itp etc. Wyczuwam rychłego bana za trolling. No bo jak to, żeby facet nie uważał wszystkich kobiet za tępe blachary z pianią na pysku na widok grubego portfela...:-D
  14. Pełna zgoda. Przerażające jest, jeśli każdy aspekt relacji międzyludzkiej dorosły mężczyzna sprowadza do problemu "kobieta da dupy albo nie". W takim przypadku rzeczywiście prostytutka najlepsza.
  15. Nie odebrałem tego materiału jako negatywnego w ocenie Polaków. Że dziewczyna parsknęła śmiechem? Kiedy mówiły, że Gruzin zdradza, też parsknęły śmiechem. W kilku innych momentach też. Moim zdaniem trochę je nerwy zjadały, niełatwo też przychodzi im wysławianie się po polsku. Jeśli skupimy się na treści, to jasno powiedziały, że: - Gruzini starają się tylko na początku - ...ale mają ogromne problemy z utrzymaniem wierności - Polacy w "podrywie" są mniej aktywni - ale jako stali partnerzy bardziej się starają - dlatego Gruzinki z Polakami tworzą udane związki częściej, niż Gruzini z Polkami. W sumie pozytywna o Polakach opinia. Jedna uwaga o pasywności przy podrywie nie świadczy o pizdowatości w ogóle. Wprost przeciwnie - podejście "nie chcesz to twoja strata" hańby nie przynosi. A że wolą bardziej wiernych facetów? A panowie z forum to co, może uważają, że jak kobieta nie zdradza, to pizdowata jest? No chyba na odwrót... Każdy normalny człowiek chce mieć w domu wiernego partnera, a kobieta męża a nie dziwkarza. Nke róbmy kurwy z logiki a frajerów z samych siebie. Jeśli sami nie będziemy się cenili, to nikt nas cenił nie będzie...
  16. Moim zdaniem nie da się mieć wyj....e na rodziców zachowanie. Ja od dawna nie mieszkam ze swoimi, mam swoją rodzinę, ale czasami zachowanie rodziców potrafi dobić mnie tak samo, jak w młodości. Postaw sobie cele i konsekwentnie je realizuj, a jednym z tych celów powinna być wyprowadzka od rodziców. Staraj się nie siedzieć w domu, jeśli nie musisz. Może jakaś praca dorywcza? Zarobisz kasę, powoli odłożysz, trafi się za jakiś czas lepsza robota, wyprowadzisz się. Może siłownia? Nie będziesz siedział słuchając ojca, zrobisz sylwetke, sylwetka=dziewczyny...;-) I tak krok po kroku do przodu.
  17. A co jedno z drugim ma wspólnego? Konieczne w związku kompromisy nie oznaczają udawania. Nie lubię pomidorowej, ale czasami zjem, bo partnerka lubi a gotować drugiej nie będzie dla mnie. Jedząc tę zupę nie muszę jej chwalić, bo partnerka wie, że nie lubię. Dzięki temu nie jem cholernej pomidorówki codziennie. Na tej samej zasadzie wie, co sądzę o jej rodzicach, czy ich lubię, czy nie. Udawanie czegokolwiek spowoduje tylko to, że będę musiał częściej znosić to, czego nie lubię. Obustronna szczerość pozwala wypracować kompromis
  18. Nie kłam, że nie chodzisz do kościoła, skoro już masz chrześniaka/chrześnicę. Kłamstwo prędzej czy później wyjdzie i będzie kicha. Spróbuj szczerze wyjaśnić, że boisz się finansowo pociągnąć, bo masz już chrześniaka. Może zrozumieją. Wiesz, teraz nie jest tak łatwo znaleźć chrzestnych, bo pół polski żyje na kocią łapę. Rodzice czasami mają z tym problem, a z drugiej strony czasy, kiedy chrześniakom sypało się złotem, też powoli odchodzą do lamusa. Rodziców stać na wszystko i często naprawdę nie oczekują nie wiadomo jakich suwenirów, czasami nie ma żadnego wyboru i szuka się chrzestnych żeby tylko byli, a potem nie muszą się angażować. A odpowiadając na Twoje bezpośrednie pytanie: nie uważam, że odmowa to coś złego. Nie chcesz - odmów. I pamiętaj: prawda Cię wyzwoli! ;-) Odwagi! ;-)
  19. Jakbym cokolwiek miał udawać w związku z kobietą to wolałbym zakończyć związek. Po cholerę komu taki udawany związek?
  20. Jeśli pani wspominała o fajnym tyłku Żanetki, to taką uwagą zaplusujesz, bo udowodnisz pani, że słuchasz tego, co mówi ;-)
  21. 30% to dużo, jeśli nie przesadzasz i tak faktycznie jest, to facetowi trudno znieść taką dawkę. Skoro nie dajesz rady, to działaj, bo związek to nie obóz pracy przymusowej. Moim zdaniem spróbuj to po prostu ograniczyć. Śledź wątek i jeśli pojawi się szansa zmień temat na bardziej dla Ciebie interesujący. Może uda się nie wrócić do tematu pracy. Jeśli jesteś zmęczony wieczorem, zaproponuj wspólną kąpiel, w miłych warunkach można pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji niezauważenie ;-) No i jest możliwość przejścia do zupełnie innych czynności niż rozmowa ;-) Dużo zależy od tego, jaki charakter i temperament ma pani. Jeśli jest bezpośrednia i sama potrafi wprost powiedzieć, że coś ją nudzi, i Ty nie bój się jej powiedzieć wprost, że przynudza. Powinna zrozumieć, a jeśli nie, cóż...hipokrytek nie lubimy. Jeśli jest raczej wrażliwa i Twoich opowieści o wałach korbowych też może słuchać godzinami, wtedy zastosuj subtelniejsze metody, np. zamknij usta pocałunkiem, albo walnij znienacka "zmieńmy temat. Wyglądasz dziś mega seksownie" i czekaj na reakcję. Może sama porzuci nudy o robocie. Generalnie trochę daj się dziewczynie wygadać, w końcu związek to nie tylko seks i tv. Rozmowa wzmacnia więzi emocjonalne. Co nie znaczy, że masz pół życia słuchać o Żanetce z pracy. Podejdź do sprawy kreatywnie ;-)
  22. Amen! Znałem mężatkę, której mąż zapowiedział, że za zdradę wystawia walizki za drzwi. Zdrada była za plecami, a walizki stoją w szafie i się kurzą.
  23. Bardzo różne bywają motywy działania tych "złych ludzi", specjaliści piszą opasłe tomiszcza na temat psychiki takich ludzi. Żył kiedyś w Polsce pewien mężczyzna, który zgwałcił i zabił kilka kobiet. W czasie śledztwa, już po jego schwytaniu, okazało się, że miał bardzo konkretne kryterium wyboru ofiar: płaszcz damski określonej długości i barwy. Ów mężczyzna miał bardzo dominującą żonę, która mówiąc wprost, pomiatała nim psychicznie i fizycznie. W chwilach skrajnego napięcia wywołanego zachowaniem żony, wychodził na ulice i popełniał zbrodnię na kobiecie ubranej podobnie do jego żony. Człowiek ten nie wykazywał agresji w stosunku do innych ludzi. Dlatego nie dziwią mnie wcale dobre czyny złych ludzi. Te złe czyny są najcześciej skierowane nieprzypadkowo, np. w kierunku prostytutek, homoseksualistów, dzieci, a z "resztą" społeczeństwa zabójca może żyć całkiem dobrze. Bardzo ciekawy temat, który można zgłębiać całe życie. Osobom zainteresowanym polecam trudno dostępną książkę "Profil mordercy", autor Paul Britton. Prawdziwy, zawodowy profiler opisuje swoje sprawy. Żadne tam CSI ;-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.