Skocz do zawartości

Apocalypse

Samice
  • Postów

    250
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Apocalypse

  1. Psychologia ma dosć jednoznaczne stanowisko wobec osób pozbawionych empatii A miewasz wyrzuty sumienia? Ten słynny wewnętrzny głos, określany jako super ego?
  2. Przeczytaj to sobie na głos i... czy słyszysz, jak to brzmi? Jeśli Cię rzuci, bo masz problemy z siecią, to tym lepiej - będzie to swego rodzaju selekcja naturalna. Obserwuj - jeśli utrzymają się przesłanki do takich podejrzeń, nie brnij w to. Czasami fajni faceci okazują się świrusami. A wtedy - "wiecie co z nim zrobić". To, co piszesz i jak piszesz o tym panu, brzmi jak byś wyidealizowała sobie jego obrazek i chciała, z lekką pomocą uczestników forum, przekonać samą siebie że ten idealny obrazek wcale nie ma rys. Jednak te rysy widzisz, i bardzo dobrze. Daj sobie na wstrzymanie, pozwól sytuacji się rozwijać. I jak zauważysz, że facet umysłowo nie rokuje no to nie rób sobie krzywdy.
  3. Apocalypse

    Morsowanie

    @ewelina nie mam wielkiego doświadczenia, pojawiły się przeciwwskazania zdrowotne. Za to przez wiele lat stosowałam zimny prysznic (rano i wieczorem) i były efekty, przede wszystkim świetny stan skóry i znakomita odporność. Zimny prysznic jako dodatek do regularnych treningów (mam na mysli głównie trening interwałowy + cardio) to świetny pomysł. Próbuj z chłodną wodą. Nie mówię żeby w niej się moczyć w wannie ani żeby od razu polewać się wodą lodowatą. Ale jeśli zaczniesz powoli, stopniowo stosować - na początek kąpieli, potem można sobie podlać cieplej - coraz chłodniejsze strumienie wody, w końcu woda zimna przestanie robić na Tobie wrażenie. Do wszystkiego można przywyknąć.
  4. Apocalypse

    Morsowanie

    @ewelina tak.
  5. Apocalypse

    Morsowanie

    Zdecydowanie zimne kąpiele mogą być korzystne dla zdrowia (choć warto się wcześniej upewnić, że nie ma preciwwskazań zdrowotnych). Jeszcze fajniejsza jest kriokomora
  6. Przy listowaniu pojedynczych słów / nazw (np. lista zakupów) faktycznie nie trzeba nic stawiać. Przecinek lub średnik należy postawić, jeśli listujesz zdania lub równoważniki zdań. Ostatni wiersz kończymy wówczas kropką.
  7. @Androgeniczna już przestań pompować ten balon, jesteś jak zdarta płyta... Myślę, że wszyscy znają już Twoje zdanie. Mamy takie czasy, że wiele rzeczy możemy sobie "poprawić" - przemodelować facjatę, odessać tłuszcz, farbować włosy itd. Wzrost jednak nie należy do rzeczy korygowalnych, kobieta może sobie dodać centymetrów obcasami, ale mężczyźni raczej na niewiele mogą sobie na tym polu pozwolić. Uważam, że szkalowanie kogokolwiek - bez względu na płeć - z powodu wzrostu jest mocno słabe. Ok, jasna sprawa, jedną kobietę będą pociągali wysocy mężczyźni, inna będzie wolała w miarę równego sobie (tak, są takie kobiety). Ale wypisywanie dziesiątek postów o jednakowym wydźwięku, że mężczyzna poniżej iluś tam centymetrów wzrostu jest niemęski - to jakaś kpina. To nie wzrost decyduje o męskości, tak samo jak nie rozmiar biustu decyduje o tym, czy kobieta jest kobieca. Męskość i kobiecość leżą serio zupełnie gdzie indziej.
  8. Ja, podobnie jak @Daenerys, zdrabniam czasem imiona kilku bliskich mi osób. Nie na zasadzie infantylnych tworów jak nie wiem, "Czesiunio", ale zwyczajnie z nutką czułości. Nie ma w tym manipulacji czy chęci umniejszenia, do głowy mi to nie przyszło, że jak powiem do mojego partnera dajmy na to "Krzysiu", to jemu będzie przykro. Choć w sumie byłoby, bo takie imię oznaczałoby, że z kimś go pomyliłam Dokładnie tak. Jeśli np. kobieta mówi tak do męża to: a) robi to na co dzień i taki ma sposób okazywania czułości b) albo robi to tylko czasami i kto wie, może jest w tym manipulacja Kto co lubi. Ja nie widzę nic złego w używaniu zdrobnień wobec moich bliskich, wytłumaczyłam już dlaczego. Ale robię to w stosunku wyłącznie do mężczyzn mi najbliższych, nie uważam za stosowne mówienia tak do kolegów. Choć też zależy o jakim poziomie zdrabniania mówimy, no bo na przykład w "cześć Jurek!" wypowiedzianym do znajomego nie widzę nic nie stosownego. Co innego "cześć Jureczku" i tak się do nikogo nie zwracam. Wg mnie wszystko zależy od kontekstu oraz tego, jakie zwyczaje panują w danym kręgu osób. Jeśli powiedzmy przyjeżdża ciocia w odwiedziny i wita się z dzieciakami to naturalne, że zdrobni ich imiona i dla mnie będzie to ok nawet, gdy minie parę dekad i ciotka ma 90, a "chłopcy" są po 60tce Ale zgodzę się z Tobą, że w kręgach rówieśniczych jest to rażące. Ja też mam uczulenie na kobiety, które tak się odzywają powiedzmy do kolegów w pracy. Uważam to za protekcjonalne i faktycznie ujmujące mężczyźnie. Pytanie też, czy adresat takiego zdrabniania coś z tym zrobi, jeśli czuje się z tym źle. tutaj jasna sprawa, dlaczego tak było.
  9. @Obliteraror znam taką sytuację. Mąż i żona, ona była jego pierwszą i jedyną, on dla niej chyba drugi lub trzeci. Szczęśliwy związek, po kilku latach wzięli ślub, dwójka małych dzieci. Po jakimś czasie pana ogarnęła ochota na seks poza związkiem, za obopólną zgodą związek otworzył swoje granice. Oboje dali sobie prawo do seksu z innymi, ustalili zasady. Przez bodajże kilkanaście miesięcy szło im jak po maśle, nawet wymieniali się uwagami o tym jak było, z kim itd. Aż dnia pewnego ona się zakochała w jednym ze swoich kochanków, a on, tzn jej mąż, usłyszał że "tak w sumie to ja cię nie kocham, jestem z tobą z przyzwyczajenia, dla dobra dzieci". I się rozstali. Morał z tego może płynąć taki, że trzeba wziąć pod uwagę nadejście niebezpieczeństwa z innej strony. Bo czy masz na względzie, że Twoja potrzeba "szukania przygód" (nie zrozum mnie źle, nie oceniam Cię) może rozwalić Twój związek i to wcale niekoniecznie dlatego, że to Ty pójdziesz za daleko? Ciekawa jestem przebiegu Waszej rozmowy i postawy Twojej żony. Sprawa jest ekstremalna, bo ryzykujesz duuużo. Podoba mi się, że grasz w otwarte karty z żoną, że ona wie co chodzi Ci po głowie. Nie chciałabym być w jej skórze ale jeszcze gorzej by było dla niej, i zapewne dla Was, gdybyś działał za jej plecami. Bo tak robią tchórze i egoisci. Ty jesteś, w całym trudzie tej sytuacji, uczciwy wobec żony. Choć myślę też, że ona może inaczej to przyjąć w teorii, a inaczej w praktyce. Możliwe jest przecież wsystko.
  10. Srsly? Nie lepiej (a na pewno subtelniej) było go strzelić z liścia w papę? Brawo! Dołączyłaś do licznego grona związkowych manipulantek. I to z grubej rury. Właśnie tak. Nie każdy to jednak zrozumie, bo... punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ciekawe, jak autorka tematu zachowałaby się, gdyby role zostały odwrócone i sama, na skutek jakiegoś przewinienia (czegoś, czego chłopak nie pochwala) dostała takie smaczki od niego.
  11. Spoko luz! A co w sytuacji, kiedy inicjatywa jest moja? Nie odpisałam wcześniej, dopiero teraz zauważyłam Twoje pytanie @StatusQuo. Intercyza zabezpiecza oboje partnerów, nie tylko mężczyznę. Ok, przeważnie to mężczyzna zarabia więcej, ale i od tego są wyjątki. Tu nie chodzi (w moim punkcie widzenia) tylko o finanse. Pieniądze i status majątkowy za nimi idący to rzecz nabyta, zatem i drugorzędna wobec ważniejszych dla mnie wartości. Rozdzielność majątkowa jest dla mnie klarownym dowodem na to, że nie żenię się / nie wychodzę za mąż za "bankomat". Że mam do zaoferowania coś więcej niż podpięcie się pod koryto. Jestem zwolenniczką związków formalnych, ale ma to być dla mnie związek zawarty szczerze i z miłości. Z miłości do człowieka, a nie do jego stanu posiadania. Fajniej jest mówić o swoich Ukochanym, po latach spędzonych razem, per Mąż niż per Chłopak Uważam, że te krzykaczki przeciwko intercyzie (no bo to są zwykle kobiety) to zgraja nie do końca udacznych pań, które, tak jak tu się na forum powszechnie uważa, moszczą się w związkach z mężczyznami jak kurki na grzędzie: ciepło i wygodnie. Jak nie mają inicjatywy do zarabiania, to w sumie co się dziwić, że chcą żeby wszystko było NASZE. Dla takiej baby wyjście za mąż to inwestycja życia. Po co (na miłośćbosko) miałaby rezygnować z przywilejów majątkowych, skoro w świetle prawa należeć się jej może każdy grosz z portfela męża? A niech się tak szczęśliwie zdarzy, że małżonek ma forsy jak lodu, no przecież to wszystko jest do podziału! Ale ok, ja mam na to dosyć radykalny pogląd. Mam mocno kiepskie zdanie o takich osobach. Z kobietami generalnie nie trzymam, ich obrzydliwa roszczeniowość to jeden z powodów.
  12. Nie czuję potrzeby przekonywania nikogo do mojego zdania. Moje jest moje, ktoś inny może mieć inne, własne. Tu na forum każdy ma jakieś doświadczenia, wiem, że ze związków można wyjść tak poranionym, że trudniej o to zaufanie w kolejnej relacji. Mimo tego uważam, że wspaniale jest je mieć. Równie wspaniale jest z pewnością nie być dymanym, w każdym razie wbrew swojej woli... Bardzo fajnie to napisałeś. Dopiszmy do tego, że partner/ka ma prawo wiedzieć, że taki ktoś ma problem z zaufaniem. Autorka tematu wie, że chłopak grzebie jej w telefonie i może wybrać, co z tym dalej chce zrobić. Grzebanie komuś na zapas dla mnie jest nie fair. Nie chciałabym być w związku, w którym ja jestem uczciwa, a ten ktoś drugi mimo braku powodów przegląda moje rzeczy w poszukiwaniu "skarbów". Nie miałabym nic do ukrycia, a mimo tego czułabym się niekomfortowo. A chciałabyś z nim być nadal? (Znowu dochozimy do clou tego forum...) Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc oprę to na gdybaniu. Cóż, w sytuacji, gdy jestem w szczęśliwym związku, pełnym zaufania i bez trupów w szafach, trudno mi sobie wyobrazić że mężczyzna ma wątpliwości - bo to znaczy, że mi nie ufa, a jeśli ja nie dałam mu powodo, to o co mu chodzi? Na pewno byłabym rozczarowana taką postawą. Z drugiej strony, skoro ktoś czuje "mus", no to też ma prawo żeby móc się upewnić. Trudny temat, ale na pewno bym nie mordowała za to. Ale ja jestem dziwaczna, bo jestem też za intercyzą.
  13. @StatusQuo podobnie to widzę. Przede wszystkim, naprawdę mnie to brzydzi. Skoro wchodzę z kimś w związek, to nie po to, żeby przejmować nad nim kontrolę. Ufam, a kiedy to się rypnie, to trzeba to przegadać i cos przedsięwziąć. W lewo albo w prawo. Nie miałabym ochoty trwać w relacji, w któej czułabym potrzebę kontroli nad tym, co i do kogo pisze mój partner. Tak szczerze - uważam, że trzeba mieć coś nie tak pod kopułą, żeby widzieć związek w taki sposób że mogę spać spokojnie tylko wtedy, kiedy pogrzebałam w telefonie mojej "połówki". Jesteśmy razem, jetsem uczciwa i ufam, że druga strona również - tak to widzę. Gdybym zauważyła, ze coś jest nie tak, to sobie pogadamy. Bardzo cenię sobie uczciwość i zaufanie w związku, naprawdę uważam to za absolutne podstawy. Jeśli tego nie ma, to nie widzę szans kontynuacji. Ale jeśli to zaufanie jest, to nie wpieprzam się z butami w nieswoje smsy. A jeśli go nie ma, to przeważnie prowadzi to donikąd.
  14. Uśmiałam się, aż podskoczyłam Nie ma sprawy, gdyby tak się "zdarzyło" nie miałabym najmniejszego problemu, żeby ojciec mojego dziecka sprawdził sobie czy jest ojcem. Bardzo mnie ciekawi, z czego wysnułeś taki wniosek, @PUNK. Mam odmienne zdanie - bardzo fajnie jest ufać. Jest to w jakimś sensie luksus. Bardzo niewiele osób darzę zaufaniem, ale partnera owszem. To dla mnie podstawa związku. Jeśli z jakiegoś powodu stracę zaufanie do mężczyzny, natychmiast z nim o tym porozmawiam i wierzę, że zadziała to w dwie strony. Ale skoro mu ufam, nie daje mi podstaw żeby było inaczej, to po co mam tracić czas na grzebanie w jego rzeczach? Kim się stanę, jeżeli będę to robić? Brzydzi mnie to. Serio, bardzo daleka jestem od chęci posiadania poroża. Ale nie tknę telefonu, nie będę "na zapas" podglądać jego bilingów ani główkować nad złamaniem hasła do maili. Zresztą, spodziewam się, że ktoś, kto jest nieuczciwy i np. romansuje na boku, raczej kasuje takie wiadomości, niż je kolekcjonuje.
  15. Czyli co, "ufaj" = grzeb w telefonie partnera? Po kij mam grzebać, skoro UFAM? Po kij mam być w związku, skoro nie ufam?
  16. Nie bardzo rozumiem zależność. Przede wszystkim - dla mnie metody na "brak seksu" to równorzędna ohyda z grzebaniem komuś w telefonach i innych komunikatorach. Równorzędna w sensie bycia poniżej pasa. Z góry powiem - to tak nie działa. Człowiek, którego trzeba uczyć elementarnych zasad szacunku w związku, to dupa a nie partner. Będziesz, za przeproszeniem, sterować pupą, żeby wymóc na nim zmianę zachowań? Po pierwsze, to na dłuższą metę nieskuteczne, nie wierzę że tak się da funkcjonować. Po drugie - to wyjątkowo niesmaczna zagrywka. Nigdy bym nie korzystała z takich "rad". Więc w takim razie możesz: a) zaakceptować b) zrobić mu awanturę i liczyc się z tym, że będzie robił doktoraty z metod krycia się ze swoim szpiegowaniem c) wziąć się za "granie seksem" i tym samym stać się związkową manipulatorką
  17. Czasami ponoć bywa tak, że dużą potrzebę kontroli mają ci, którzy sami mają coś za uszami - mierzą innych swoją miarą. Może warto i to wziąć pod uwagę, jeśli sama - tak szczerze - nie dałaś mu powodów do nieufności. Widzę, że masz do tego ostry stosunek - masz do tego prawo. Jeżeli nie masz nic za uszami, a facet robi to wyłącznie hobbystycznie, czyli z nadmiernej potrzeby kontroli - niestety nie wróżę temu związkowi przyszłości. Sądzę, że osoba kontrolująca tylko wtedy się "oduczy" takich zachowań, jeśli głęboko do jej świadomości trafi ordynarność i niestosowność tego, co robi. Przypuszczam, że zdecydowanie częściej prośby zaprzestania takiej działalności kończą się wspinaniem się takiej osoby na coraz wyższy level robienia tego z przyczajki, czyli - będzie się z tym lepiej kitrał.
  18. Ależ pewnie, wszystko zależy od przypadku. Ja widziałam takie Panie o jakich Ty piszesz, ale widywałam też dziewczyny o ładnych, gładkich buziach, ale "zapuszczone" (to nie tylko damska domena oczywiście, no ale o kobietach jest ten wątek). Ciało wylewające się ze spodni nie jest dla mnie efektem dbania o siebie i najpiękniejsza nawet buzia (najpiękniejsza w znaczeniu: zadbana) nie naprawi takiego wizualnego stanu rzeczy. To moja ocena.
  19. Czynników mających wplyw na syfiastą cerę jest mnóstwo i w sumie chyba wszystkie już zostały tu wymienione Natomiast na twarzy człowiek (płci dowolnej) się nie kończy, całe to odżywianie + tryb życia (aktywność) + jakość kosmetyków + hormony + "szczęście" >> mają też wpływ na całe ciało. Bo co komu po zadbanej buzi, jeśli poniżej jej zaczyna się inna bajka. Wbrew wszechobecnej w mediach gadce, że "każda kobieta ma cellulit" - no nie, nie każda. Jeśli dba się o ciało, można mieć skórę bez żadnego zarzutu, gładką, sprężystą, piękną. I to również po magicznej 30-stce Mówiąc - dba o ciało, mam na myśli aktywność fizyczną, ale nie w formie porannego skoku po bułki. Efektem ubocznym jest lepsze samopoczucie, wzrost pewności siebie, ogólna sprawność, bla bla bla. Byle by nie latać na lunch do "maka" Aha, i jak ktoś mówi "o, ale to nie dla mnie, nie mam czasu!" - to ja mu powiem, skończ waść pieprzyć
  20. Po śmierci Johna Wayne'a Gacy'ego, seryjnego mordercy, psychopaty, jego mózg poddano badaniom naukowym. Naukowcy dziwili się, że jest taki sam jak inne mózgi ludzkie, niczym się fizycznie nie różnił. Różnice pokazały się, gdy zbadano "elektrykę" mózgu, była kompletnie odmienna.
  21. Ciekawostką jest, że nasze możliwości intelektualne są ściśle związane z odpowiednimi hormonami. Udowodniono, że kobiety w różnych fazach cyklu są w różnym stopniu wydajne intelektualnie.
  22. @Chandler gorąco polecam Ci (i innym zainteresowanym) lekturę książki "Neuronalny świat mózgu" pod red. Krzysztofa Jodzio. Tak w kwestii tego, co potrafią nasze mózgi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.