Odpowiedź - ewolucja, która stworzyła nas na przestrzeni setek tysięcy lat. Co kobietę obchodzisz Ty, twoje cele, ideały itp. skoro nie dożyje przyszłego miesiąca jak nie ogarniesz jej i ekipie jedzenia, bezpiecznego miejsca itp. Oczywiście teraz czasy się zmieniły, ale naturalne odruchy i programowanie biologiczne zmienia się wolniej i wymaga przetasowania się wielu pokoleń w nowych warunkach. Dziś oczywiście każdy ma potrzeby niższego rzędu względnie zaspokojone bez względu na partnera przez państwo opiekuńcze, więc kobiety patrzą wyżej. Teraz masz dostarczać status w oczach innych, otwierać jej nowe drogi do "samorozwoju" (cokolwiek by to nie znaczyło w jej mniemaniu), ładnie wyglądać i wynosić jej ego na wyżyny, reprezentując "niesamowitego mężczyzne, którego ONA zdobyła", pod warunkiem że uznała że będzie to wszystko spełniać jeden . Wiadomo, teraz nie traci się już raczej życia w walce o zasoby (przynajmniej nie tak często), ale za to ogrom konkurencji sprawia że z każdym rokiem jest coraz trudniej sprostać takim wymaganiom.
Swoją drogą bardzo zazdroszczę kobietom takiego "obycia praktycznego" w relacjach. My mężczyźni mamy tendencję do patrzenia na kobietę jak na "wyższą istotę", odklejając się nieraz od rzeczywistości w swoich fantazjach o niej, podczas gdy kobieta poznaje faceta praktycznie od razu: myk do szufladki: "fajny jest, koleżanki na niego lecą, może się zgodzi spotkać, pokręce się koło niego" albo "nudziarz, ale ma prawko, może mnie odwiezie z jakiejś imprezy", albo "dużo ludzi zna, przykleje się żeby może kogoś poznać", albo "koleżanka go lubi, poznam sie z nim bliżej jakby kiedyś mnie czymś zdenerwowała" .... itd.itd. Takim sposobem kobieta tylko samymi znajomościami potrafi poruszać się w życiu.