Skocz do zawartości

SławomirP

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1654
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez SławomirP

  1. Kiedy obraduje banda z wiejskiej twoje pieniądze nigdy nie są bezpieczne. Przecież już są przymiarki do opodatkowania nieruchomości, jeśli ktoś posiada więcej niż jedną.
  2. Prawdopodobnie jeśli życie ci nie przyciśnie dupy, żeby z jakiegoś powodu poważnie się za to zabrać, to gówno z tego będzie. Po prostu musisz zacząć ćwiczyć i koniec. Pierwsze dwa miesiące najgorsze, potem już leci z górki. Brak działania nakręca do dalszego braku działania. Wpierw przekładasz temat bez końca na następne kilka dni i tak, aż w końcu nigdy się za to nie bierzesz. Początek drogi boli jak wchodzenie do zimnej wody, wtedy jest najgorzej, ale jeśli wytrwasz później nawykowo lecisz dalej. Zwłaszcza jeśli widać już efekty pracy.
  3. Stary, siedzisz od lat na tych portalach i dalej jesteś zszokowany typowym gównem, które się tam odwala. Z jednej strony czady, z drugiej spermiarze, a jeszcze na ryj spuszcza ci bomby algorytm. Kompletnie się nie dziwię, że laskom na mózg się pojebało, szkoda tylko że potem taki zdezelowany towar wylewa się na ulice i już nie żyje z kobietami, tylko NOWOtworem dzisiejszych czasów.
  4. Odczucia kompletnie mają się nijak do rzeczywistości. Ja też nie czuje się bogatszy od młodzieży w krajach trzeciego świata, co wcale nie oznacza że tak nie jest. Na co dzień nie widzę, żebym był od nich w jakkolwiek lepszej sytuacji. Pewne rzeczy po prostu powszednieją i już nawet się ich nie zauważa, po prostu traktuje jako oczywistość.
  5. Po prostu już nie wiemy do czego się przyczepić i na siłę wymyślamy, bo już nam się z dobrobytu w dupach poprzewracało.
  6. To i tak dużo. U mnie ostatnim razem akcja trwała 10 minut.
  7. No i oczywiście nr 5, czyli chce tylko pogadać.
  8. Dwa miesiące temu założyłem na tydzień tindera. Dwa zdjęcia z przymierzalni, wleciało jakoś 80 par w 3 dni. Dziewczyny dzieliły sie z grubsza na kilak typów: 1. Nie odpisuję wcale 2. Odpisuję zdawkowo 3. Pisz tylko ciekawe wiadomości najlepiej zakończone jakimś pytaniem, żebym nie musiała myśleć co odpisać, albo spadaj. 4. Koniec rozmowy po 2 wiadomościach. Po kilku dniach dałem sobie spokój i póki co nie wróciłem.
  9. Transman by robili puku puku tranwoman. Aż strach by było w takim burdelu stróżować.
  10. Częściowo jest to uzasadnione. Wyobraźcie sobie co by się działo jakby taki Pan trafił pod cele.
  11. Ja już nie mam takich dylematów. Kierunek studiów wybrałem, który daje spore możliwości i sporo można zarobić, ale próg wejścia wcale nie jest znowu niski. Teraz jest budowanie wszystkiego pod dyplom, raczej ciężko powiedzieć, żeby to było podążanie w złym kierunku. Intuicji chyba żadnej nie miałem. Od gimnazjum/liceum miałem marzenia bardzo podobne jak aktualnie, wiedziałem że do ich spełnienia potrzeba pieniędzy. Z domu miałem zagwarantowane tyle, co daje stypendium socjalne na średnim poziomie. Już w liceum wiedziałem, że jeśli mam żyć tak jak każdy, to wole nie żyć wcale. I w sumie od liceum znajduje się w zero - jedynkowej sytuacji, albo się uda albo nie. To tak jakbyś uciekał przed niedźwiedziem. Albo ujdziesz z życiem, albo cię wpierdoli. Ja tak uciekam przed swoim aktualnym życiem. Dlatego moja motywacja nigdy się nie kończy i zawsze napierdalam do przodu, bo tutaj gdzie jestem, to nawet nie ma nad czym się pochylić i gdzie odpocząć. Zostawienie mojego życia na niesatysfakcjonującym poziome jest dla mnie gorsze niż śmierć, bo będę musiał na to patrzeć. Wiąże się to też z ogromną presją i nerwami, że mi się jednak nie uda.
  12. Też mogłem niektóre rzeczy zrobić lepiej, bo zawsze mogło być lepiej. Filar decyzji życiowych jednak raczej jest nie do ruszenia. Nie ma nic, co definitywnie mogłem zrobić inaczej. Zostają tylko inne, alternatywne drogi wyboru, które mają inne plusy i inne minusy. Na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że wybrałem najlepszą z zestawu. Oczywiście mówię to od momentu, kiedy miałem papier maturalny i mogłem się decydować. Ciężko od siebie wymagać, żebym już wtedy wszystko wiedział. Pierwszy rok studiów, to było rozeznanie o co tu chodzi. I od drugiego jest już pełne wdrożenie wszystkich rzeczy w miarę możliwości. Na drugim roku wleciała siłka i zgłębienie możliwości zarobkowych w przyszłości. Zebranie informacji, co warto umieć i co robić, żeby po studiach mieć lekkie lądowanie. Na trzecim wleciało zarabianie pieniędzy, ale siłka odpadła z powodu mocnego przeciążenia. Dalej to już upychanie wszystkiego w miarę możliwości. Martwię się tylko, czy dam radę nauczyć się angielskiego na zadowalającym poziomie, czy będę musiał mieć stopkę w karierze na ekspresowe kucie. Jakby moja doba miała z 10 godzin więcej, to wcisnąłbym rzeczy, których nie robię, a mógłbym. Po prostu masz do wyboru rozwijanie się w X Y Z, ja wybrałem te najbardziej sensowne i przystępne dla siebie, na więcej czasu nie ma.
  13. Od kilku lat moje decyzje z perspektywy czasu wydają się jako najlepsze możliwe, a przynajmniej na tyle mocno uargumentowane, że do teraz ciężko mi stwierdzić, czy mogłem coś zrobić lepiej. Wcale nie oznacza to, że jest dobrze. Po prostu z tego co dostałem od losu chyba ulepiłem najlepsze gówno jakie mogłem, zwłaszcza na mój stan wiedzy w momencie decydowania. Tak od 20 roku życia póki co mam dla siebie czystą kartę. Raczej nic od tamtego momentu nie spierdoliłem.
  14. Pożyczanie pieniędzy to syf. Nawet jeśli ktoś jest spoko kolegą na co dzień, to może się okazać że oddawanie pieniędzy przychodzi mu z dużą trudnością. Jeśli już to tylko sprawdzonym osobom, z którymi może nie ma się aż tak dobrych kontaktów, ale wiadomo że hajs zawsze oddadzą. A pożyczanie pieniędzy gołodupcom to już pchanie się w kłopoty. Ja już tak straciłem w życiu parę stówek, ale nauczyłem się że zazwyczaj ludziom, to nie można dać do ręki 10zł jeśli chcesz je odzyskać.
  15. Widzę powrót na forum z przytupem Still .
  16. Kiedyś jak grałem kolejny raz w Gothica 3, to już wiedziałem gdzie są ukryte zbroje, tarcze, hełmy, miecze. Dlatego rozłożyłem rozgrywkę tak, żeby zdobyć je jak najwcześniej i jak najdłużej mieć możliwość zabawy ciekawym ekwipunkiem. Co mi z fajnych umiejętności skoro gra już się kończy? Teraz takie samo myślenie przekładam na swoje życie. Wszystkie fajne zabawki trzeba sobie załatwić jak najwcześniej, a na trwanie w gównie szkoda lat. Roku tu, rok tam i zamiast cieszyć się czymś w wieku 26 lat, to zaczynasz jak masz 30.
  17. Jeśli będę narzekał na zbyt małe zainteresowanie stacjonarnie, to spróbuje. Nie wiem co mam powiedzieć. Takie mam myślenie, że wole przypakować. Za dwa lata wole dobrze wspominać nocne treningi niż, to że ale wtedy fajnie mi się tą lekcje dawało jak byłem wyspany. Teoretycznie wolnego, ale zamiast grzać dupę na plaży, to miałem 10 dni imprezy na chacie. Zakończoną po prostu wypierdolką do innego miasta. Miałem rok przerwy od treningu. Fizycznie to nie było możliwe, żebym ćwiczył i trzymał jakąkolwiek dietę. Przygotować indywidualne kursy maturalne jest o wiele ciężej niż przerobić listę zadań na studia. Dobrze jak mam możliwość odmówić spotkania w danym tygodnia jeśli jest zbyt ciężko na studiach, a jak ktoś ci przychodzi w abonamencie tydzień w tydzień, to nie ma takiej możliwości. Zmieniam. Wyprowadzam się do swojego pokoju, gdzie nikt mi nie będzie uniemożliwiał snu. Przenoszę siłownie pod łóżko, żeby łatwo było znaleźć czas na ćwiczenia. Własna kuchnia, żeby o dietę było łatwiej zadbać. Własny pokój do uczenia ludzi, a nie jak wcześniej świetlica. Już materiały szykuje, żeby być lepiej przygotowany na ten rok. Niestety kosztem jeszcze większego obciążenia kredytem. Jak zmieniasz swoje życie w pracę, to fajnie by było zobaczyć jakiś hajs na koncie, a nie tylko opłacony pokój i jakieś żarcie. Miałem pieniądze na jedzenie, tylko postanowiłem że utrzymam się na studiach sam, a hajs z kredytu który przychodzi na konto zostawiam nieruszony. Wtedy miałem przerwę od ćwiczeń. W sumie to chciałem jeszcze dorzucać do tego co jest na koncie, stąd aż takie restrykcje z oszczędzaniem. Ja spędzam ogrom czasu na myśleniu i planowaniu, tylko produkt finalny mnie nie zadowala i nie widzę sposobu na zmianę. Wszystko już w głowie rozbiłem ze 100 razy i próbowałem z tego ulepić coś lepszego. Dlatego zawsze mam jakąś wymówkę, bo każda sprawa była w głowie do znudzenia wałkowana, czy da się inaczej.
  18. Mam wrażenie, że cały czas coś robię źle skoro potrzebuje tych pieniędzy. @mac Codzienność mnie bombarduje jak schleswig holstein Westerplatte. Nie wiem czy jest jakieś wyjście z sytuacji niż przetrzymać.
  19. Koszty utrzymania znacznie rosną, bo trójka w aka jest dużo tańsza. Hajs idzie bardziej na wyprowadzkę z domu niż same praktyki. Ja już mam jeden rok w plecy i nie chce drugiego, żeby dorobić za granicą. Zresztą mam wypracowane znajomości na wydziale, bez znajomości nigdzie nie zajedziesz. Spadnę rok niżej i będzie mi się o wiele trudniej studiowało z nowymi osobami. Wole jeszcze chwilę przebiedować na kredyt i dorobić za granicą, ale z papierem w ręku.
  20. Nie, ale straciłbym rynek stacjonarnych. Ja to robię w 50% dla pieniędzy, w 50% dla obycia z ludźmi i rozwoju umiejętności miękkich. Nawet jakby mi się bardziej finansowo opłacało siedzieć w aka i nic nie robić, to nie chce. A co mi zostaje po wyspaniu? Tak to właśnie wyglądało. Do pierwszego tygodnia lipca miałem zajęcia, potem sesja, 10 dni wolnego i na praktyki. Teraz mam dopiero 3 tygodnie na odpoczynek. W mojej sytuacji większym byli studenci. Praktyki są profilowane z wydziału, niestety bezpłatnie. Wyśpię się i za 9 miesięcy będę dokładnie takim samym człowiekiem jak teraz, lub nie wyśpię się i przypakuje. Ja zawsze wybieram to drugie, bo skoro moje życie jest w tym momencie zjebane, to chyba powinienem robić wszystko, żeby jak najszybciej przestało. Priorytetem jest, żeby było lepiej niż teraz. Ja też mam swoje ograniczenia i nie zawsze robię wszystko tak, żeby w cyferkach było jak najlepiej. Jasne że po praktykach mogłem iść jeszcze do pracy w weekendy, bo fizycznie było to możliwe. Szkoda tylko, że masę czasu i energii musiałem palić na walkę z innymi problemami. Napierdalanka we własnej głowie, rozpierdol na chacie, mocna demotywacja do działania, zmęczenie materiału po całym roku. Mnie już nerwy atakują przy zasypianiu z przyzwyczajenia nawet jeśli nie mam akurat nic na głowie. Bo ciężko cały czas w głowie budować przekonanie, że jesteś super bez potwierdzenia w rzeczywistości. Lepiej stwierdzić, że masz niezłe gówno w życiu i tylko dlatego nie wychodzi. Najgorsze jest ciągłe kombinowanie i rozwodzenie się na co wydać, a na co nie. Ciągle się zastanawiasz, co będzie w przyszłości. Kalkulujesz czy się zepnie czy nie zepnie i co zrobić, żeby się może jednak spięło. I tak do połowy września nie wiedziałem co będzie z mieszkaniem i czy w ogóle będę miał możliwość zarabiać. Jak cokolwiek zaplanować i żyć w spokoju? Jak masz już wszystko ogarnięte, ale skromny budżet to sprawa jest nieporównywalnie lepsza. Mieszkam z jedną dziewczyną. A co do reszty to skoro nie mam nic, to mogę zaryzykować wszystko. Sprzętu dużo nie potrzebuje, nie wiem ile wydam, pewnie kilka stówek maks. @Imbryk Dwie hantle, sztanga, poręcze, wszystko z odzysku, może mnie nie zniszczy. Potem ławeczka jeśli jakiś hajs zacznie wpadać.
  21. @mac Lepszych warunków niż przy swoim kredycie nie dostanę. W sfinansowaniu studiów może pomóc stypendium oraz preferencyjny kredyt studencki. Taki kredyt jest wyjątkowo tani, ponieważ przez cały okres studiów i przez 2 lata po ich ukończeniu odsetki od zadłużenia spłaca Państwo. Później trzeba je już opłacać samodzielnie, ale są one bardzo niskie. Po ostatniej obniżce stóp procentowych oprocentowanie takich kredytów spadło do zaledwie 0,27 proc. Trudno o tańszy kredyt niż preferencyjny kredyt studencki. W skrajnym przypadku może on być zupełnie darmowy, a nawet można oddać mniejszą kwotę niż się pożyczyło. Chyba za bardzo się przejmuje, czy będę brał 6000 czy 8000 rocznie. Do spłaty będzie albo 24 albo 28k, więc i tak będę w bardzo podobnej dupie. Strasznie biorę to wszystko do siebie, chociaż nie miałem na to żadnego wpływu. Czuje jakby to zadłużenie, małe oszczędności, brak majątku to była moja osobista życiowa porażka.
  22. Dodatkowo moja sytuacja jest na tyle pechowa, że mój wydział nie jest w centrum tylko na skraju miasta. Szkoda że nie od tej strony od której do niego wjeżdżam. Dlatego muszę przejechać przez całe miasto, żeby dostać się na miejsce. Nawet teraz jak mieszkam w centrum, to dojazdy nie są krótkie. Raczej wezmę te 2 stówki więcej, ale i tak będę miał dylematy, czy pracować na maksa i odkładać na maksa, czy prowadzić umiarkowane życie. Znowu oszczędności przepuszczę na mieszkanie poza domem w wakacje. Już ostatnim razem covid mi dupę uratował, bo tak się udupiłem w nauce przez nadmiar pracy. Studia nie dają mi żadnej przyjemności, a wręcz przeciwnie. Co innego zarabianie pieniędzy. Tutaj z miejsca praca = efekt. Dlatego coraz bardziej próbowałem zepchnąć naukę w kąt.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.