Skocz do zawartości

deleteduser61

Starszy Użytkownik
  • Postów

    687
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser61

  1. Kto wie, może kiedyś się spodobają, tak jak spodobał się ten, który kiedyś się nie podobał, a teraz się podoba. Niechaj żywi nie tracą nadziei.
  2. @Imbryk nie wiem, ale grunt to się nie poddać, wypadając z helikoptera.
  3. Tak czytam, czytam i się zastanawiam, jakich dowodów potrzebujesz, żeby nabrać podejrzeń i zacząć działać. No bo dzieciak mówi wprost, jak krowie na rowie, co się dzieje. Dziwnie się zachowuje. Być może chłopak zmyśla. I tak nie masz wyjścia i musisz założyć, że dzieciak mówi prawdę. Bo pomyłkę w tę stronę jakoś obaj przeżyjecie. Ty zrobisz z siebie debila i pieniacza sądowego, a dziecko wyjdzie na manipulanta. Ale sumienie będziesz miał czyste, dziecko będzie wiedziało że na ojca może liczyć, z czasem doceni, sytuację wyjaśnisz, będziesz spał spokojnie. Zrobienie z siebie kretyna to niewielka cena za powyższe korzyści. Ale jeżeli pomylisz się w drugą stronę, będziesz miał pozamiatane po całości. Stracisz relację z dzieckiem, bo zlekceważenia takich sygnałów, nikt, tym bardziej dzieciak, Ci nie daruje. A syn będzie miał zwichrowaną psychikę do końca życia w wyniku kontaktów trzeciego stopnia z "wujkiem". Więc nie za bardzo wiem, nad czym się głowisz. Wg mnie musisz na ten moment przyjąć wersję syna. Najwyżej się dzieciak nauczy, że tatusia się nie okłamuje, bo potem jest afera na sto dwa. A Ty tak. Dziecko coś tam gada, na dedektywa nie masz, ogólnie pełen luz. Nie wiem, telewizor może sprzedaj, pożycz te pieniądze od kogoś, no nie ma ważniejszej sprawy na ten moment niż wyjaśnienie tej sytuacji. No ale jeżeli ty wolisz ryzykować zdrowie psychiczne swojego dziecka, żeby tylko wujkowi bezpodstawnym oskarżeniem kłopotów nie zrobić, to buziaki, pa.
  4. Na chłopski rozum. Jeżeli prawdą jest, że na no fapie masz wyzszy poziom teścia, a wiadomo że testo jest afrodyzjakiem dla Pań, to chyba zagadka rozwiązana. Pewnie na podobnej zasadzie zdarzało się niejednemu zaobserwować zwiększone zainteresowanie np po powrocie z jakiegoś treningu. Albo po podjęciu jakichś ryzykownych decyzji zawodowych/życiowych zakończonych sukcesem. Dotyczy to również myszek, które nie mają zielonego pojęcia, że tego dnia miś odniósł jakikolwiek sukces. No chyba że tak naprawdę chodzi o osobowość i dobre serduszko.
  5. Wiem, mody kulinarne zmieniają się jak w kalejdoskopie. Kieruję się tu własnym wyczuciem, jak próbuję słodzika, to mnie wykręca. Jakaś taka chemiczna goryczka na końcu. No ale każdy jest inny.
  6. Mam wrażenie że mają więcej kalorii niż cukrowy oryginał; na pewno chemii; cola zero jest słodsza niż cola 2 kcal. To jest jakiś kanał moim zdaniem, te słodziki. @Quo Vadis? polecam przerzucić się na owoce. Banany, dojrzałe pomarańcze, gruszki, arbuz, to jest słodkie w cholerę. Po jakimś czasie organizm się przestawi na naturalny cukier i na tamto g...o Cię będzie mdlić jak na Pepsi. A przy okazji dostarczasz wiele wartościowych składników.
  7. Ciemnoskóra transwestyta najlepiej. A zamiast M będzie L. LQBT.
  8. Skop dupę temu czemuś. Tylko pamiętaj, nie jesteśmy ideałami, nie jesteśmy wszechmocni, urodziliśmy się i pomrzemy jako debile. Odpowiadasz tylko za wysiłek włożony w realizację zadania, z rezultatami bywa różnie. Skoncentruj się na zadaniu, nie na efektach. No ale tak ogólnie, nakop temu czemuś ostro do dupska. ?
  9. Mnie właśnie w tej opowieści też to najbardziej przeszkadzało. Już nawet pozorów nie zachowują. Ona się trochę mentalnie jak facet zachowuje - ośmiu zaliczyłam, nic dla mnie nie znaczyli. To przez te korpo, wykresy i prof. Środę tak im się porobiło w głowach. Generalnie przy opisie, jaki zamieściłeś trudno znaleźć jakikolwiek argument "za". Bo wynika że: 1) nie jest dla Ciebie super pociągająca 2)jest łatwa i wygląda na to, że jest z tego dumna 3) ma nierówno pod sufitem.
  10. Rozwaliło mnie to. @Taboo spoko luz;) nawet się domyślam z czego to mogło wyniknąć.
  11. @Taboo to nie mój wątek, nie mój cyrk, nie moje małpy ? Przy okazji szacunek dla autora za szybkie zakończenie tematu.
  12. Znaczy nie pamiętasz, czy wątek: Dotyczy tego gościa. Świetnie. Mam nadzieję że z innymi rozmawiasz bardziej otwarcie. Pytałem, bo jeśli to ten sam to mi się układa ogólnie w nieciekawy obrazek.
  13. To ten sam co miał przyjechać w piątek, ale miał coś tam i odezwał się dopiero w sobotę?
  14. Ja bym zadał sobie jeszcze inne pytanie. Ilu takich rozmów z "kolegami" wcześniej nie wyłapałem. I ilu jeszcze nie wyłapię w przyszłości.
  15. @Lalka, @Adolf jak rzucałem, to bodaj drugiego dnia złapałem się na tym, że mam ochotę pobić prezentera w telewizorze. Bo gadał, ja rzucam palenie, a ten drań gada jak na złość. U mnie najgorsze pierwsze trzy dni, potem przez trzy tygodnie trochę ćmi, po trzech miesiącach właściwie luz. Ale pilnować się trzeba cały czas, dwukrotnie wracałem po 1,5 roku przerwy. Trzymam kciuki.
  16. Jednym słowem, była inna niż wszystkie. Jak wszystkie. Dlaczego oszukałeś osobę, którą uważałeś za wyjątkową? Co by się złego stało, gdybyś okazał zainteresowanie nią jako kobietą, zamiast nią jako człowiekiem? Łał. Dostałeś numer telefonu od laski z internetów. Mam nadzieję, że zapamiętałeś tę wiekopomną datę i złożysz wniosek do Pana Prezydenta o ustanowienie tego dnia świętem państwowym, wolnym od pracy, a może nawet do Episkopatu o ustanowienie święta kościelnego. Mieszkała, nie mieszkała, latała Zeppelinem, co Cię to właściwie obchodzi. Co spowodowało, że do niego nie doszło? No jak to co. Nie spotkałeś się. Najpierw trujesz lasce dupę opowieściami o braterstwie dusz, a jak przychodzi co do czego, wycofujesz się. j.w. Warto uprzytomnić sobie, że kobiety również zainteresowane są wyglądem facetów. I te wyjątkowe, inteligentne też. Tu już nastąpił proces powolnego spławiania kolesia. Rozczaruję Cię. Raczej nigdy nie było takich kobiet. Szukasz jednorożca, którego nie ma. A może i są, tylko źle się do tego zabierasz. Nie ma sensu wierzyć w to co kobiety mówią, natomiast jest możliwość oceny zaangażowania kobiety, po tym, co robi. Także nie musisz uciekać w całkowitą nieufność, wystarczy zmienić dane, w oparciu o które wyciągasz wnioski. Nie ufaj kobietom, ich teatrzykowi, zaufaj swojej ocenie ich zachowania. NIE. Chcesz się schować do grajdołka i wycofać z życia po jednym błahym incydencie internetowym. To co widać po Twoim poście nawet z Księżyca: 1. Idealizujesz kobiety, występujesz w relacjach z nimi z pozycji petenta. Uważasz, że wielkim zaszczytem jest to, że kobieta z Tobą rozmawia, chce się spotkać. Tymczasem to jest absolutnie NORMALNA sprawa, że będziesz w swoim wręcz życiu potykał się o kobiety, z których duża część będzie chciała się z Tobą spotkać. 2. Coś co moim zdaniem jest klasycznym błędem wielu mężczyzn obecnie, to już jest plaga. Dajesz za dużo zaangażowania emocjonalnego a za mało czysto męskiego zainteresowania. Mężczyzna jest interesujący dla kobiety, jeżeli jest niezależny od niej emocjonalnie. Natomiast zainteresowanie fizyczne może i powinien kobiecie okazać. To nie Twoja wina. Padłeś ofiarą literatury romantycznej, antykultury feministycznej i kobiecego chowu wsobnego najprawdopodobniej. Problemem nie jest nawet to, że podjąłeś z Panią tematy romantyczne, tylko to, że rzeczywiście oczekiwałeś mitycznego braterstwa dusz. Próbujesz budować relację z kobietą poprzez budowę więzi emocjonalnej, zamiast fizycznej. Przykręć kurek z zaangażowaniem emocjonalnym, lekko odkręć z seksualnym, powinno być lepiej. W każdym razie będziesz znacznie bezpieczniejszy emocjonalnie. 3. Mężczyzna działa bardziej bezpośrednio, domeną kobiet jest działanie pośrednie. Zadaniem faceta jest przenoszenie relacji na kolejne poziomy, odwalanie za kobiety brudnej roboty, której się boją (jeszcze bardziej od nas). Na pewnym etapie Ty powinieneś zaryzykować i zaproponować spotkanie. Skoro ona to zrobiła, oznacza to, że okazja ku temu była już dawno wcześniej. Niedoszacowałeś swoich szans. One są bierne, najczęściej tylko czekają, albo zachęcają, albo zniechęcają. Ale tu się jeszcze nic złego nie wydarzyło, wielbłądem było to, że nie pociągnąłeś tematu i nie doprowadziłeś do spotkania. Na którym znów inicjatywa należeć będzie do Ciebie, bo ona będzie tylko siedzieć, piłować paznokcie i chcichrać się z Twoich dowcipów. Nawet jeżeli przeszarżujesz i z czymś wyskoczysz za wcześnie, ryzyko jest niewielkie. Najwyżej Cię delikatnie stonuje. Ale jeżeli nie wykorzystujesz nadarzających się szans, prawdopodobieństwo wystrzelenia na orbitę graniczy z pewnością. Jeżeli natomiast wykażesz wobec zainteresowanej Tobą kobiety inicjatywę w odpowiednim momencie (albo nawet trochę wcześniej), to w międzyczasie możesz robić co Ci się żywnie podoba, opowiadać o tym, że samochód został wynaleziony przez braci Wright, a pierogi ruskie przywiózł Marco Polo z Chin i nie powinno to znacząco wpłynąć na rozwój znajomości i nawiązanie "braterstwa dusz". Co nie znaczy, że ona nie wie, że gadasz pierdoły. 3. Nie ufaj nigdy temu co mówi kobieta. Jednym uchem wpuszczaj, drugim wypuszczaj. Patrz tylko na to, co robi. 4. Rozwijaj męskie zainteresowania, męski sposób patrzenia na świat. Znajdź jakąś męską grupę, w której się będziesz dobrze czuł. Jakiś sport, wszelkie formy rywalizacji pożądane. 5. Przeczytaj "No more Mr Nice Guy", czytaj spokojnie forum. Skonfrontuj swoje wyobrażenie o kobietach z tym co czytasz tutaj i przede wszystkim tym, co widzisz w rzeczywistości. 6. Popracuj nad niezależnością emocjonalną - to co pisze brat @mac jest właściwie kluczem do wszystkich Twoich problemów. 7. Jak Cię najdzie ochota, wejdź sobie w internety, pogadaj z kilkudziesięcioma laskami (na luzie) i poproś zwyczajnie o numer telefonu. To nie może być święto lasu, że dostałeś numer od dziewczyny. W końcu po coś siedzi na tych internetach. Po coś z Tobą gada. Staraj się szybciej przesuwać relację na kolejne poziomy, szybciej ją kończyć, jeśli nie rokuje. Gada, że kocha, ale zamiast telefonu da Ci maila? Out, do widzenia, następna. Patrz punkt 3.
  17. Ja też tak uważam, z tego co się pobieżnie orientuję (jakby co, poprawiajcie) buddyzm jest tu bardzo radykalny i postuluje całkowite pozbycie się osobowego ja (czyli chyba tego ego też), celem uniknięcia tego cierpienia. Ubocznym skutkiem praktykowania chrześcijańskiej pokory jest, że takiego człowieka trudno trafić emocjonalnie. Tak rozumiem sens powiedzenia "diabeł nie umie walczyć w parterze". W każdym razie ja dostrzegam silną korelację pomiędzy stopniem zdrowej pokory a odpornością psychiczną. Co ciekawe, tej zależności zdaje się nie rozumieć duża część psychologów, którzy usiłują grzebać wprost w emocjach, tak jakby nie dostrzegali, że jeśli człowiek zmieni swoje wewnętrzne przekonania na temat świata, siebie i innych ludzi, z automatu ma zmienione reakcje emocjonalne. Może zresztą krzywdzę psychologów i psychoterapeutów, w każdym razie najgłupsze pytanie jakie może usłyszeć pacjent od terapeuty, to "jak się Pan/Pani z tym czuje". @YoloPełna zgoda, inny jest cel tego zabiegu w obu systemach. Bo w ogóle cel jest skrajnie inny.
  18. Bardzo dobra definicja. W 90 % przypadków tak jest. Szczególnie w dzisiejszych czasach dobrobytu, kiedy podstawowe potrzeby są zaspokajane. Dlatego jak się chce mieć mniej cierpienia, to trzeba sobie rozstrzaskać ego. Do tego momentu jest chyba wspólna myśl pomiędzy chrześcijaństwem i buddyzmem.
  19. Oraz bezpiecznych napojów bez "firmowej wkładki", po której klient budzi się po 15 h nie pamiętając co się działo za to bez 10 tys na koncie ?
  20. Podobno nawet taka była jego geneza - tj. chęć Buddy, żeby nie odczuwać cierpienia.
  21. Jakaś życzliwa grupa rówieśnicza, najlepiej męska. Inaczej psycha może siąść. Ostatecznie psycholog. Też raczej facet. Najważniejsze to postawić psychikę na nogi, nie może zostać z tym wszystkim sam. Reszta działań zależnie od okoliczności. Jak jest twardy, niech walczy. Oni czują się silniejsi, pytanie czy tylko w grupie czy też pojedynczo. Jeżeli on jest wyraźnie słabszy, to bym sobie sceny walk rodem z karate kid odpuścił. Nie ma sensu, żeby chłopak obskakiwał bęcki i jeszcze zaostrzał konflikt. Sport jak najbardziej tak. Dobra odskocznia dla każdego. Jeżeli zależy na nagłośnieniu sprawy można spróbować zwrócić się do prorządowych polskich mediów. Pani problem doskonale wpisuje się w obecną retorykę tych ośrodków. Może się zajmą. Rzecznik Praw Dziecka. Nie wiem wprawdzie czy zajmuje się problemami obywateli polskich za granicą, na logikę powinno moim zdaniem tak być. Upewnić się czy przy gnębieniu syna nie padają treści antysemickie, homofobiczne, antyimigranckie. Jeśli tak, próbować eksponować nie tyle antypolonizm, co wredny niemiecki odradzający się faszyzm.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.