Skocz do zawartości

Rnext

Starszy Moderator
  • Postów

    10424
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105
  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rnext

  1. Toś mi przypomniał nasz eksperyment z @Długowłosy sprzed paru lat na badoo na potrzeby forumowego tematu (często wisi na głównej jak by co). Akurat podmieniłem fotę na której wyglądałem na nieco zblazowanego i niemal natychmiast zacząłem dostawać propozycje głównie od jakichś młodocianych gejów, że może dam się przekonać bo np. zrobią mi takiego loda że nigdy nie zapomnę Generalnie bardzo miłe chłopaki i człowiek nie czuł się taki odrzucony
  2. Zaproponował bym lasce, żeby narysowała na ścianie kółko fi20cm. Potem odeszła z pięć metrów, żeby się mu przyjrzeć a następnie wciąć rozpęd i przywalić, celując w nie czołem.
  3. Powiększającej się co jakiś czas listy czynności, rzeczy i bytów, których będzie mi brakowało po śmierci. No i boję się dnia, kiedy podejmę decyzję, żeby zakończyć żeglugę gdzieś w okolicach Barbados, wypływając na środek sztormowego Atlantyku. Oby choć z bujną, siwą brodą i po "ostatniej wieczerzy" wypieczonej resztkami sił na piaszczystym ognisku jakiegoś nabrzeża. Nie. Nie boję się w sumie. Zaledwie przeraża.
  4. Teraz dla odmiany spieracie się o oczywistość, którą ilustruje rozkład Gaussa. Nie jest tylko kategorycznie "tak i tak". Widziałem już chyba wszystko, brałem udział w wielu konfiguracjach i w różnych rolach. Wyłania się z tego pewien wzór - tak, najwięcej wystąpień jest na środku rozkładu w ramach jakiegoś niewielkiego odchylenia standardowego i takie zachowanie "układu" (relacji) można z największym prawdopodobieństwem obstawiać. Ale nie wyklucza to istnienia krańców. Gra w grę losową o dużym prawdopodobieństwie wygranej, wcale nie oznacza, że nie możesz zbankrutować. Tak, najwięcej rodzi się ludzi przeciętnych, więc największe prawdopodobieństwo jest że Wasz potomek urodzi się po prostu przeciętny. Ale przecież rodzą się i durnie i geniusze. Tylko rzadziej. Podobnie jest m.in. z bogactwem (większość jest mniej więcej tak samo biedna), spełnieniem (większość jest niespełniona a i tak robi to co wszyscy) itp. Grasz na giełdzie tak jak wszyscy - tracisz tak jak wszyscy, albo masz swój własny system, żeby oszukać rynek. Np. nie przystępujesz do gry
  5. Trochę dziwna momentami tu dyskusja, bo sprowadza się nieco do licytacji na osobiste preferencje i plany życiowe. A jedni głosują portfelem, inni nogami. Są ludzie, mający podejście pragmatyczne do wyboru partnera do "swoich" (cudzysłów nie bez znaczenia) celów (vide poniższy "brokuł", choć to nieco niefortunne określenie IMO), trochę jak do wyboru lodówki czy telewizora, spoko. Są i ci, którzy potrafią i chcą wyjść z tego schematu "konsumpcyjnego", przebierania i wybierania opcji optymalnych katalogowo, bo co innego im w duszy gra. Przy tym jednych cieszą zakupy same w sobie, innych świadoma "satysfakcja z korzystania z produktu". I tyle. Tylko kuriozalne jest przekonywanie "moje jest bardziej mojsze niż twojsze". Przecież nikt nie wie lepiej ode mnie, czego chcę, pragnę i potrzebuję. Jasne, niezwykle istotne jest w tym samopoznanie i zaufanie do samego siebie, co gdzieś zdaje się trafnie zauważyła bodaj @Lalka. A cały marketing, inżynieria społeczna (i społecznościówkowa) podcina nam zaufanie do siebie, podstawiając coraz nowe wzorce do podziwiania i wierzenia, żeby nas zdezorientować i wcisnąć niepostrzeżenie jakiś szajs. Jako posiadaczowi odprysku duszy romantyka, której nie zamierzam w sobie nawet mordować, urzekła mnie siostra od prądu Uroda? Dziś jest, jutro nie ma. Wiek? Dziś jesteś młody, jutro stary. A lodówka? Na 100% się kiedyś zepsuje, brokuł zgnije, możesz to z góry śmiało zakładać. Pięcioletni telewizor to już zabytek klasy zerowej. Wolę przeżywać życie w głowie/duszy, niż na ekranie, pełnym migoczącego blichtru.
  6. @Androgeniczna tak kontynuując cyniczny przekaz, spytam - kto płacił za te Twoje seryjne randki?
  7. I w tym kryje się ogólna odpowiedź dot. większości pań a nie w racjonalizacjach, które zarzuca lipnie @MotherOfCats Traktowanie cycków jako bonów żywnościowych, biletów do cyrku i karnetu na rozrywki. Ze dwa dni temu zadzwoniła do mnie kumpela, taka nieco starsza od bohaterek od tematu. Dokładnie ten sam typ z kolejką adoratorów swego czasu. Nie było faceta na ulicy, który by się za nią nie obejrzał, więc wymagania przerosły wieżę Eiffla. Obecnie uroda już nieco przebrzmiała a i przecież konkurencja na rynku zgrabnych tyłeczków jest imponująca. Więc dzwoni i zamiast co tam słychać, zaczyna od "ja to już zawsze będę sama". A to że relacje takie płytkie, facetom zaraz jakiś drobiazg nie pasuje itp. Jaki drobiazg na przykład? No że ona np. parę dni zapomni odpisać, że nie ma czasu na spotkania itp. Najlepsze jest, że ona wierzy że z nią wszystko w porządku tylko faceci teraz jacyś porąbani. Więc mówię jej, że skoro traktuje mężczyzn jak jednorazówki, to niech się nie dziwi że z wzajemnością, bo my nie stajemy się coraz głupsi, tylko skuteczniej się adaptujemy.
  8. A co? Źle? Darmowe śniadanie, obiad i kolacja Spoko, my tego nie ogarniemy że tak można czas tracić.
  9. Trudno o bardziej błędną tezę od powyższej. Różnica jest kolosalna, jak między możliwością wybierania/selekcji (kobiety) a nie zostaniem wybranym (mężczyźni). Chyba że się jest kimś pokroju choćby Anthony'ego Kiedisa. Ale nawet wtedy powody są dalekie od dokładnie takich samych. To znaczy że są źle zorganizowane. Tyle. Na cholerę komuś taka niezorganizowana partnerka? Taaa. I butelki wina. Często Cię przekonują jakie to są we własnym towarzystwie szczęśliwe?
  10. Artykuł sponsorowany, kryptoreklama polskiej viagry Reklama ma wiele twarzy (tą Greya też ;))
  11. Na codzień jestem raczej dość wewnętrznie pogodnym kolesiem. Bo żebym był szczególnie towarzyski i z tego czerpał to nie powiem. To wypadkowa wielu przeżyć, bycia samotnikiem (bardzo sobie chwalę jedynactwo) i stylu życia, który sobie wymyśliłem jeszcze w dzieciństwie, bazgrząc coś wśród rozłożonych na parapecie książek, siedząc przy tym na stole. Patrzyłem przez okno na szarą pogodę i ludzi albo idących do pracy albo o danej godzinie z niej wracających. I dotarło do mnie, że ja tak nie chcę, że przeraża mnie codzienna rutyna. Dopiero dużo później trafiły do świadomości słowa w pewnym sensie kojące niepokój niedopasowania do reguł i ludzi: "Wstajemy równo o godzinie DX A przedtem wszyscy śnimy równe sny Pod kranem program mycia nr 3 Centralny Wyrównywacz nadał mi Równe buty, równe zęby nos Równy w stronę baz produkcji krok". No i git, przecież jest to o co chodziło. O robienie czegoś ciekawego, kreatywnego i fajne przeżywanie codzienności po swojemu, bez nadmiernego zamartwiania się o byt. Nie potrzebuję żyć ekscesem, willami z basenem, wczasami w egipskim resorcie, przejmowaniem się zdaniem większości itp. Ale chandry są! Trafiają się i już. Zbiera się co jakiś czas kolejne ziarenko i dokłada do poprzedniego aż się przesypie i w miejscu górki zrobi się za chwilę dołek. Pozwalam się "dołkom" katalizować przez wybrzmienie. Wobec osób bliskich mojej duszy, nie kryję emocji (myślę że bywa to dla niektórych uciążliwe) wyrażania myśli i przekazywania swoich stanów. Dlatego w takich momentach staram się izolować. Dzień? Trzy? Tydzień? Różnie. Tak jest bezpieczniej dla wszystkich, zwłaszcza że, jak to uroczo określiła jedna znajoma - mam "ogólny, niski próg drażliwości" (pozdro Ivo). Samo przyszło, samo przejdzie. Żeby wiedzieć, że nie boli, trzeba mieć odniesienie do bólu, poczuć go. Byle się nie rozkoszować stanem "teraz to naprawdę czuję prawdziwe życie", bo chyba można się w tym zatracić. No i tak, nasila się częstotliwość wahnięć przy braku słońca. ...się mi od rana popłynęło
  12. Bóg się lubi czasami popisywać. Dowcipniś. Choć w "przywaleniu" - boska była Nosowska (z fenomenalną wówczas ekipą). I właśnie mi przywala(ją) rozpędzając turbiny.
  13. Ufaj sobie... i moderacji Autocenzura, to jest kolejna rzecz, której również nie toleruję (za dużo dziś mam osobisty wtrętów, cholibka). Różnie się na jej odrzuceniu wychodzi, ale przynajmniej w zgodzie ze sobą. Czy nie o to chodzi? To akurat oczywiste - słowo z języka pogardy z którą przecież się konfrontujemy na pięści.
  14. "Wjeździsz" się, nie pękaj, tylko musisz się wczuć przez obcowanie z maszyną. Jeździłem od Trabanta po Ghosta (nie, nie mój), każdemu adaptacja zajmie mniej lub więcej czasu, jakkolwiek to zabrzmi - zespolisz się i będzie git. Nawet mały kamyk pod kołem z czasem poczujesz. p.s. nie wiem czy dla mnie do przeskoczenia byłoby prowadzenie auta z miejsca pasażera, więc wiesz... już jesteś dobra
  15. Krytyka jest jeszcze tańsza od kibicowania. Osobiście nie przepadam za taniochą. Do niczego Cię nie przekonuję. Przybliżam Ci to, czego zdajesz się nie rozumieć.
  16. Przede wszystkim - panowie, spokojnie. Zanim zaczniecie rzucać kalumnie, zastanówcie się sami, dlaczego czujecie się upoważnieni do "rzucania kamieniem" a zwłaszcza, czy macie ku temu podstawy. Tu mamy proste założenia: a) każdy ma swój mózg i aparat poznawczy, żeby weryfikować to co czyta b) słowo pisane, tezy i opinie podlegają tutaj żywej polemice. Nie ma powodu pozostawiać ich bez merytorycznej miazgi jeśli masz argumenty. c) forum ma mieć również charakter pomocniczo-terapeutyczny a nie tylko poznawczy. "Wyrzyg" może być jak na kozetce u "psychola". d) nie wiecie ile i czego jest ukrywane i kasowane e) nie realizujemy jedynie słusznego programu ani PZPR, NSDAP ani AntyFemiNAZI f) duża swoboda wypowiedzi ma swoją cenę, płacicie ją albo nie, bez stękania g) jeśli ktoś nie chce czytać co komu w duszy gra, niech nie czyta, zawsze może iść na onet Jedynie słuszna linia partii już była. Wielokrotnie. Hehehe. Historia świata, to historia spisków. Sam nasz kraj było ofiarą kilku dotkliwych. Serio - nie nauczyłeś się tego z historii? Toż to szczyt naiwności. Nawet głupie kartele i trusty nimi są. A co dopiero syndykaty polityczne i inżynieria społeczna o zasięgu geo. Ale to może trzeba w czymś "zauczestniczyć" żeby zrozumieć, zamiast tylko teoretyzować, łykać propagandę dla naiwnych i dawać się robić w konia.
  17. Matrix się broni przed zmianami od wewnątrz. Jesteśmy dla niego wirusem. Czymś na kształt kontr-ewolucji. Przy takiej zmianie męskiego paradygmatu, jest dla ustalonego "porządku dziobania" sporym zagrożeniem. Dotychczasowy porządek da się utrzymać w ryzach, dopuszczając istnienie jedynie "wentyla bezpieczeństwa", czyli ruchu na na niezbyt dużą skalę. Coś jak tolerowane enklaw subkultur młodzieżowych za komuny, stanowiących kanalizatory buntu. Obawiam się, że dla ewolucji jesteśmy i tak ślepą odnogą i swoistym "folklorem". Świat jest zbudowany na poświęceniu i wyzysku mężczyzn z czego korzyści czerpią wszelkiej maści mind-masterzy, wspierający na różne sposoby mniej świadomych "pożytecznych idiotów". Zresztą podwójnie pożytecznych. Dając więc możliwość folgowania hejterom, pozwalają im realizować ich niespełnienia i zaburzenia, dzięki czemu ci są jeszcze w dodatku zadowoleni i mają poczucie "misji" i uczestnictwa w czymś ważnym, tak naprawdę ciężko pracując na dobrobyt architektów. Ale przecież każdy ma prawo zrobić ze swoim życiem co zechce, nawet spłukać je w kiblu. Nie liczę więc na masowość, jednak wymusimy (mam na myśli podobnie myślących) choćby drobne korekty systemowe. I pomyśleć, że tak naprawdę powinniśmy być za to wdzięczni feminizmowi. Oddał męskości sporą przysługę, chociaż nawet nie zdaje sprawy, że sobie - niedźwiedzią. Ale może właśnie o to chodziło architektom feminizmu?
  18. To są niestety dramatyczne historie. Opiszę tylko te, z którymi zetknąłem się dość bezpośrednio. Kuzynka, przekochana dziewczyna, dosłownie dobra dusza. Miała niestety cukrzycę typu 1, która ujawniła się wyjątkowo wcześnie. Wyszłą za mąż za chłopaka do szaleństwa w niej zakochanego. Nie wiedzieć czemu (a mnie to już na pewno wówczas nie, bo ja jeszcze licealistą byłem) zdecydowali się na dziecko. To były czasy prekambryjskie w polskiej medycynie i poroniła. Ona się jakoś pozbierała, była wyjątkowo religijną osobą i nawet trudno było po niej poznać jak głęboko przeżywa dramat. Zawsze na zewnątrz była tak samo pogodna, no a ja niestety gówniak byłem jeszcze. Z jej mężem też za bardzo kontaktu nie miałem, przepaść wówczas pokoleniowa, więc tutaj nie wiem. Ale miało go dobić coś jeszcze straszniejszego. Kuzynka się potem posypała zdrowotnie tak, że jak widziałem się z nią w wakacje gdy uśmiechała się do mnie siedząc przed domem w fotelu, tak na jesieni był już jej pogrzeb. Wierzcie lub nie, ale obrazy ze ścian spadały w domu jej rodziców w tym dniu. Jej mąż załamał się kompletnie, rodzina załatwiła mu wyjazd i pracę w Holandii żeby uciekł jak najdalej. Przypadek bliskiej przyjaciółki. Wyszła za mąż bo włączył jej się program "macierzyństwo". Pierwsze dziecko - pyk i już zadowolone na świecie. Chwilę potem druga ciąża ale już z defektem genetycznym - nie wykształcała się główka płodu, wskazanie na aborcję. Cios pierwszy. Cios drugi, resztki jej dziecka do zakładu medycyny sądowej, prokurator badający zasadność czy coś w tym stylu. Nie było z nią prawie kontaktu mentalnego do czasu możliwości pochówku, trwało to długie dni zanim wydali zwłoczki w kawałkach (tzn. na szczęście nawet ich nie widziała). Sam pochówek to już w ogóle dramat. Jak by to cokolwiek pomogło, sam bym jej wstrzykiwał heroinę. Ale zaraz szybko trzecia ciąża, radosna i bezproblemowa. Nie pozbierała się jednak tak do końca, wg. info sprzed miesiąca, raczej się rozwiodą. Chodzi regularnie na grobik synka. Kumpel z podwórka. On jakieś 5-7 lat starszy, był już w liceum jak uczył mnie układać kostkę Rubika, budowaliśmy radiotelefony z puszek po paście do butów łączonych żyłką wędkarską itp. Nie zdał matury, poszedł do lasu i znaleźli go wiszącego po tygodniu. Jego ojciec się rozpił do łachmanów, żona poszła w tango. Małżeństwo z 20 letnim stażem kaput, rodzice na szrot. Syn dalszej znajomej. Licealista. Odkrył swoje skłonności homo. Nie udźwignął tego. Wyłowiony z rzeki po jakichś dwóch tygodniach. Poszedł się wcześniej wyspowiadać. Jackowski był nawet zaangażowany w poszukiwania. Wyobraźcie sobie widok półprzytomnej kobieciny, która postarzałą się o 20 lat w dwa tygodnie, niosącej przytuloną do swojej piersi niewielką urnę. Od tamtej pory zadzwoniła tylko raz. Od paru lat - zniknęła z horyzontu jak kamień w wodę.
  19. Mało że nastrój, to jeszcze rozgrzewa po przemarznięciu, jak góralska herbata. Idealna przy okazji do ogarnięcia bajzlu w chacie.
  20. @Ewelina27 tematy forumowe to nie jest blueprint Boeinga 747. Dopuszczamy dygresje, dowcipne wtręty i tym podobne elementy, zwłaszcza, że użytkownicy nie są robotami tylko żywymi ludźmi z charakterem, emocjami i osobowością a nie zestawem szkiców, słupków i tabelek, niezależnie od tego jak bardzo chciałyby "gotowców" do rąsi panie, wynikających z męskich obowiązków wobec nich. Jeśli temat w naszym przekonaniu za bardzo dryfuje - reagujemy. Dopóki wpisy są elementem kolorytu - nie. Poza tym masz dostępną opcję "zgłoś" (ktoś z nas może przegapić) zamiast publicznie kręcić noskiem i tupać nóżką. Mam nadzieję że teraz to jest jasne? Właśnie tu leży problem, że nie dostrzegasz (już?) różnicy między prawdą a tym co napisałaś a co jest rodem z podręcznikowej definicji przemocy psychologicznej, odwołującej się do poniżania i zawstydzania.
  21. Równie merytoryczne zasadny komentarz jak te, które potępia. I bez takich babskich podjazdów i szantażyków proszę. Tym bardziej kuriozalnie brzmi w świetle niesłychanej dojrzałości i ogarnięcia życiowego większości pań, bo raczej zręcznego zarządzania waginą nie można do tego zaliczyć.
  22. Co Ty, wtedy dziewczyny między sobą grafiki układają Ty masz tylko być tam gdzie Ci akurat pasuje być.
  23. Jak @Bruxa zbierze do kupy Wasze fantazje erotyczne
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.