Skocz do zawartości

deleteduser54

Użytkownik
  • Postów

    190
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser54

  1. 1. Nie, nie mierzę się. Oglądam się tylko w lustrze i brzydko się wyrażam. 2. Nie mam pojęcia. Staram się trzymać codziennie w okolicach 2200 kcal i tyle, 3. Nie rozumiem pytania. 4. Słyszałem, że jak się je gryubo poniżej zapotrzebowania energetycznego, to się nie chudnie, bo organizm robi tak czy siak zapasy. Ale czytałęm też,że wtedy właśnie uruchamia tłuszcz, więc już nie wiem, co czytać. 5. Chyba nie - tzn. nie czuję, żebym puchł. Czyli co? Budzę się, łuczek wody, buty i od razu przebieżka 30 min? Akurat z tym nie miałbym problemu, bo mam dom pod miastem, terenu i możliwości w bród. W moim rozkładzie dnia musialby wyglądać tak, że potem wracam do domu, jem śniadanie, odetchnę ze 30 minut i robię trening siłowy (wolę trenować rano). Może tak być?
  2. Dzięki za dobre słowo, ale to właśnie czynnik wieku powoduje, że nie chcę ciesyc się tym co mam teraz, ale bardziej chcę coś zmienić. W wieku 20-kilku lat myślałem (głupio), że mogę sobie bimbać i marnować czas, że zrobi się coś jutro, pojutrze, ogólnie luzik. Obecnie mając tyle lat ile mam chcę wreszcie mieć wymarzoną sylwetkę i cieszyć się nią jak najdłużej. Jutro już młodszy nie będę i czasu nikt mi nie odda. Obecnie poniedziałek i piątek FBW. Wtorek, środa, czwartek split. Każdą sesję kończę 5 min sprintu w interwale. Obecnie jadę trening z Mens Health rzekomo dla Daniela Craiga. Poniedziałek i piątek obwód, wtorek klata i plecy, środa nogi,czwartek ramiona (barki, bic, tric), piątek i sobota lekkie cardio. Raz -dwa rwazy w tygodniu ma też takie grupowy trening funkcjonalny. Dzięki za odpowiedź! A schodziłeś z dużego bodyfatu? Pytam, bo u mnie kiedyś było tak, że od lekkiego truchtu chudłem w oczach, a najgorzej jest teraz - twardy bastion sadła brzusznego gwiżdże sobie na mnie i ani myśli kapitulować.
  3. Na wstępie dziękuję za chęć porad, bo w zasadzie pytałem tylko o opinię co do diet z neta. ALE: z wielką chęcią wysłucham, co tam Ci Koksodiabeł do ucha szepce. O mnie: wzrost 173cm, 80 kg wagi, wiek 38 lat. Trening cały czas. Zdjecie sylwetki z sierpnia - poniżej.
  4. 2.300 kcal, białko 156,2 g, tłuszcz 78, 5 g, węglowodany 255,1 g.
  5. Czołem Panowie! Sprawa jest taka, że mam zamiar do wiosny odsłonić kaloryfer, bo wku***a mnie to, że na brzuchu i bokach zalega mi jeszcze tłuszcz. Porad z zakresu ćwiczeń nie potrzebuję, bo ten temat ogarniam sam/z trenerami. Sam od dawna pilnuję z kalkulatorem kcal, a sadło siedzi. Czy ktoś z Was korzystał z konsultanta internetowego? Chciałbym spróbować oferty Fabryki Siły. Z góry dzięki za uwagi i sugestie.
  6. Sam mam takie myśli i jak widzę, nie byłem pierwszy. No nic, to nie wyścigi. Ktoś tu pisał też- pardonnez moi, nie pamiętam kto, mam tu kilku często czytanych ulubionych autorów po przejściach - że zachowanie kobiety w związku jest pewnym barometrem. Pokazuje wady nas samych, kwestie do udoskonalenia by stać się NAJLEPSZĄ WERSJĄ SAMEGO SIEBIE. Ja jestem naprawdę wdzięczny za mój kryzys i mentalny wpierdziel, jaki dostałem od kobiety. To uruchomiło mnie, pokazało mi moją słabość i zaniedbanie. To bylo pierwsze poruszenie, zapalnik, dzięki któremu ja uruchomiony jeszcze bardziej uruchomiłem siebie, zacząłem korzystać z potencjału, przestałem rozmieniać się na drobne. "Mój przyjaciel problem" jak to ktoś napisał.
  7. Chłopaki, trzy strony ciekawego tematu, ale wiecie co? Nikt nawet tutaj nie polemizuje z konkretnymi tezami tego artykułu/wywiau/wypowiedziami jajogłowego z gazety. Idzie temat tak: - link - a bo kobiety to .............
  8. @Johnny Z dziwnie piszesz "dziękuję za poświęcony czas, ale w kilku punktach się nie zgodzę itd" ale spoko. Tak jak pisałem, udzielam się w Twoim wątku jako człowiek z jakimiś doświadczeniami, empiryk, nie zaś teoretyk. Psychologiem nie jestem, więc oceniłem Cię nieprofesjonalnie. Peace i powodzenia!
  9. Moja pierwsza myśl jest taka, że za bardzo rozkminiasz. Patrząc na Twój przypadek przez pryzmat moich osobistych przejść: za mało czasu minęło, odkąd wziąłeś red pilla. Zainicjowałeś zmiany, chcesz zmienić - ALE JESZCZE NIE ZMIENIŁEŚ SIĘ SAM! Twój tryb myślenia dowodzi, że prowadzisz z kobietą w związku jakiś proces, działanie (jak np. samodzielne sprzątanie jakiegoś starego mieszkania odziedziczonego po nielubianym krewnym, bo akurat nie stać cię na wyjnajęcie profesjonalisty ). Nie lubisz tego, robisz coś, wbrew sobie, przyjąłeś jakąś pozę, maskę - i czekasz wreszcie, kiedy skończy się ten cyrk i będziesz mógł być sobą., kiedy nadjedzie upragniony efekt. To coś, jakbyś był zaproszony na przyjęcie w ambasadzie Brunei, gdzie musisz być, ale atmosfera jest dziwna, nie znasz zwyczajów ani jezyka gospodarzy i wszyscy są dziwakami nie z twojej bajki i tylko czekasz, żeby stamtąd zwiać pod wygodnym pretekstem. Rozumiem Cię, bo sam miałem próby udawania kogoś, kim nie jestem, żeby dobrze wypaść przy mojej żonie. "Ciekawe czy już jestem taki czy śmaki?" " Czy jak teraz zrobię x to ona y". Sranie w banie. Dlatego właśnie polecam osobiste ogarnięcie. Bez kobiety (a wkażdym razie bez żony, hłe hłe, chociaż zostawiam to Twojemu uznaniu: nie namawiam do dymania na boku, możesz za to testować moce we flircie z innymi babkami). Musisz najpier wsam się czuć dobrze ze sobą, ze swoim systemem wartości i przekonań, ze swoim ciałem, być pewny siebie, żeby móc sobie powiedzieć coś takiego: "Jest źle, chcę to zmienić w określonym kierunku. Mam swoje zasady według których chcę żyć. Jeżeli będzie to możliwe z obecną kobietą, to dobrze. Jeżeli nie będzie możliwe, to nie ma tragedii, gdyż wiem, że są i inne kobiety i z łatwością zaproszę wybrane z nich do swojego życia. Jeśli będzie dobrze, to będzie dobrze, jeśli nie - to patrz wyżej. Nie będę żałował, że nie jestem w związku z kobietą, która się do związku ze mną nie nadaje. Nie zmienię swoich zasad, bo znam siebie, nie będę udawał kogoś innego." Zaznaczam, piszę to ma podstawie własnych doświadczeń (niektórych bardzo przykrych), jako mężczyzna, który popełnił wiele błędów - ale z nich, jak mi się wydaje, wyszedł.
  10. Śmichu hihu, ale wiecie co? Ja to bym przeczytał. Jako tutorial, dla jasności, co też te panie kręci. Sam W. Churchill przecież stwierdził, po 22.VI.1941, że gdyby Hitler zaatakował piekło, premier Wielkiej Brytanii z chęcią podpisałby sojusz z Lucyferem. Taka książka to może być niezły wziernik do babskiego mózgu. Oczywiście, ogólniki wszyscy znamy: zadbane ciało (ani chuderlak, ani koks), obycie, tajemniczość, egzotyka. Ale jestem ciekawy konkretnych sytuacji, obrazów i wizji, jakie się legną w gadzim samiczym mózgu.
  11. Wstukałem w google "Blanka Lipińska". Wyskoczyła mi jakaś w miarę dojrzała ponaciągana i zbotoksowana pani z malunkami na ciele i bardzo pożądająca uwagi (obok Don mASSimo, rzecz jasna). Jakoś nieśmiało myślę, że pisząc literaturę pani nie tyle chce trafić z edukacją i oświeceniem pod strzechy, ale i się trochę wypromować. Także ciut sceptycyzmu się też przyda (it's showbusiness, sex sells itd.).
  12. Dobrze gada! Najpierw związki, związki, związki. CAŁY CZAS trzymanie formy: siłka, mile widziane coś sprawnościowego: kalistenika, sport walki itd. Jak ktoś chce - małżeństwo, dzieciaki. Fajna sprawa - ja mam super dzieci, z żoną już gorzej . W czasie małżeństwa- trzymanie formy, mile widziane itd. Tym sposobem między 30-40 rokiem życia osiągasz: - spełnienie zawodowe i życiowe, - luz i ogar, - znajmość tematu i z czasem zdajesz sobie sprawę, że z czasem żona tylko traci na swojej atrakcyjności, a Ty zyskujesz. Przestajesz wierzyć, że jak wam nie wyjdzie, to już mogiła. Okazuje się, że jej cipka nie jest ze złota (genialne sformułowanie z tego forum) i jak się z nią rozejdziesz, to sobie poradzisz. Ona zaś - co najwyżej moze sobie znaleźć jakiegoś mniej ogarniętego gacha na krótko. Oczywis,cie geny i fart pomagają, ale na to wpływu nie mamy.
  13. Chodzi o kupno mieszkania, odremontowanie i sprzedaż z zyskiem? Masz jakieś doświadczenia w tej materii? Sam o tym przemyśliwałem nieraz, ale mam poważne wąty: - po pierwsze, w razie zbycia przed upływem 5 lat od dnia nabycia od dochodu jest PIT, - po drugie, moze to być uznane za działalność, czyli dostawę towrów, czyli kłania się VAT. No i wreszcie jaka jest zyskowność takiej operacji?
  14. Do standardowego gościa to uśmiecha się co najwyżej ekspedientka przy kasie. Albo-albo. Że koleżanki swojgo kochanego smrodka pogoniłeś, to dobrze, bo nie widzę zadnej korzyści, żeby - z tylu kobiet - akurat dymać się z tymi, które znają żonę. Jak widzę (stwierdzam fakt, nie ironizuję) uważasz, że jest spoko - więc spoko. A co do tej pomocy, to nie licz na innych, tylko na siebie. Kalkuluj tak, co Ty sam możesz ogarnąć zamiast liczyć, żę znajdzie się dobra dusza, która każdorazowo poda Ci pomocną dłoń. Sąsiedzi - ?!. Sąsiad przyjdzie przypilnować dzieciaki, czy może rozwiesi pranie i skosi ogródek? To nie należy do meritum,ale jako grammarnazi upraszam Cię o wrzucenie tekstu przed publikacją do worda - orotgrafia niszczy.
  15. @Pablo85 - a czy jest coś, co masz sobie do zarzucenia? Czy widzisz coś w sobie, co mogłeś robić lepiej, inaczej? Jak tam cielsko, sport uprawiasz, jest forma? Edit: i jeszcze jedna sprawa: jak widzisz sytuację po rozstaniu? U kogo będą dzieci? Czy masz jakiś problem z tym, że pewnie będziesz miał tylko określone kontakty, a nie będziesz miał nieogranicoznej możliwości przebywania z nimi 24/7?
  16. Bracie, jako mąż i ojciec, który w swoim małżeństwie różne rzeczy widział, słyszał i niestety też wyprawiał (nadal jestem żonaty, ze względów praktycznych) powiadam: szacun, szacun i po trzykroć szacun. Ja bym pewnie po 3 dniach już siedział na dołku, wyprowadzony w kajdankach po tym, jak prónowałem udusić żmiję. Co za gość!
  17. Napisałbym, żebyś się nie zesr*ł, ale już chyba za późno.
  18. Ja również! Ale panna zrobiła, jak zrobiła. Dobra, to była satyra. Ależ pewnie, że logiczna. Nawet atawistyczna, bo one takie są. Ale ty wypierdolenie go z chałupy to przegięcie. Zresztą, nacisk chciałem położyć na co innego: koleś wziął babkę zupełnie nie ze swojego świata, zbyt ładną, zbyt nieokiełznaną i zbyt księżniczkowatą i dzianą (kasą starych). O to mi chodziło, że on jej niczym nie kasował.
  19. Z podwózką kijowa sytuacja, ale niestety na miescu brata @Still też bym podwiózł. Dziecko jest obok, nie można jego matki w jego obecności poniżać. Pozwolę sobie na małą dygresję: właśnie dla uniknięcia takich i innych historyjek około i po rozwodowych - jak tutaj na forum - warto jest wg mnie być w nawet kulejącym małżeństwie i je trzymać tak długo, jak nie wchodzi w grę kurestwo żony (bo wtedy psycha już siada do reszty) czy przemoc. Jeśli zaś w grę wchodzi tylko proza życia, czy nawet brak seksu- da się i można wytrzymać, skombinować brakujące puzzle z innego zestawu.
  20. Zgadzam się z Tobą. Ale tutaj widzę zarazem przyczynę i skutek. Zmiana sylwetki i top forma buduje konkretne zmiany w postrzeganiu siebie i świata. Zaczynasz czuć się inaczej, otrzymujesz feedback (np. odzywają się do Ciebie różne znajome) który jeszcze bardziej Cię stymuluje. A wtedy też zmienia się mindset, następuje przewartościowanie. Polecam. Najtrudniejszy jest w tym wszystkim proces budowania, rozciągnięty na długie miesiące. Wiek powoduje, że regeneracja wymaga trochę wiecej czasu i metabolizm jest ciut wolniejszy niż u 20latka. Ale nagroda jest warta wszystkiego.
  21. Zawsze tak było, jest i będzie. Co to za fałszywy mit złotego wieku, słusznie - choć mało poetycko, wyrażony wyżej słowami "kurła kiedyś to było". Własne potrzeby są najważniejsze i to jest prawdziwy fundament. Przecież nawet gospodarz forum jasno i słusznie wykłada: ludzie są ze sobą dla swojego szczęścia, nie w imię pobudek altruistycznych.
  22. Jakaśtam jest. Dla koleżanki, co Cię zaprosiła pewnie też.
  23. Każdy kij ma dwa końce*. Nie ma co jojczyć ani się obruszać na bezpośredniość kobiet i bezpruderyjność w sprawach seksu. Pomyśl sobie tak: za czas jakiś znajdziesz sobie kobietę na stałe. Po kilku latach być może siądzie wszystko (bo tak zazwyczaj jest) a dzięki takim właśnie rozwiązaniom technicznym i mentalności znajdziesz sobie fajną partnerkę do seksu. *z wyjątkiem procy Zaruchałeś? Też włąśnie nie wiem, czy się kolega autor wątku żali czy chwali.
  24. Przeczytałem. Podobnie jak w wielu innych kwestiach, również i w sferach promęskich to podobnie jak w wielu innych kwestiach: nie ma partii, która wyrażałaby moją wizję Polski. Głosować oczywiście będę, ale nijakość tej kampanii i programów jest dołująca. Coraz mniej liczę na wyborców i polityków a coraz bardziej na siebie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.