Skocz do zawartości

larry

Użytkownik
  • Postów

    149
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez larry

  1. Takie mnie naszły wieczorne rozkminy o sensie życia, jak je najlepiej przeżyć i dochodzę do wniosku, iż najlepiej mają względnie prości ludzie, bez chorych ambicji, żyjącymi tu i teraz według społecznego szablonu. Trochę słów o mnie: - nie wierzący (coś a'la agnostyk), który przestał wierzyć w wieku ok 11 lat, kiedy zacząłem zauważać iż religia jest nielogiczna - rodzina trochę pojebana, brak dobrych wzorców jak żyć szczęśliwie - genowo przeciętniak, ale z ambicjami, co mnie wprowadziło w pracoholizm, bo to była dla mnie pewna furtka, aby się spełnić jako ruchacz, co do pewnego stopnia działało - zawsze targało mnie tu i tam. Szukanie bardziej zielonej trawy, przez co trudno powiedzieć co to naprawdę jest dom - w życiu raczej już po drugiej strony wzgórza. Dupy już nie mają nade mną takiej władzy, więc i potrzeba pracoholizmu się zmniejszyła, przez co wytworzyła się pewna pustka w życiu, którą trudno zapełnić. Czasem chciałbym być jak Cypher, który chciał wrócić do matrix’a na swoich warunkach. Jak wyglądałby mój matrix? Urodzić się w jakiejś mniejszej miejscowości, gdzie ludzie się znają. Być konformistą. Być wierzącym, nie dewotem, ale takim typowym polskim katolikiem, który się za dużo się nie zastanawia nad dekalogiem, ale wierzy, że ma tego anioła stróża, wszystko dzieje się z jakiegoś powodu, przez co przechodzisz przez życiowe tragedie w łagodniejszy sposób, a na końcu czeka cie niebo. Poznaje swoją Halinę na dyskotece czy przez znajomych rodziców mając 22 lata. Ślub, 3 gówniaki, bo tak. Po chuj się zastanawiać czemu. Takie po prostu życie. I tak żona z pomocą rodziców i teściów się w większości opiekują dzieciakami. Nie mam potrzeby wychylania nosa poza swoje włości, bo po chuj. Wycieczka do Egiptu czy innej Chorwacji na 3 lata wystarcza, aby się pochwalić ludziom ze wsi. Żadnych rozkmin o karierze nie mam, bo pracuję u starych w ich małym biznesie, piekarni czy innym warsztacie samochodowym, no i i tak to będzie moje. Kręci się życie w kółko. Największa moja rozkmina to co kupić na grilla na weekend i czy nie będzie padać. I tak w kółko. To jest życie. Jest w pyte. A jaki jest Wasz wymarzony matrix?
  2. Ja dodam swoje 2 grosze i podsumuje co moi koledzy powiedzieli: - ustawiaj sobie cele, bo tak jesteśmy stworzeni. Chcesz bryke na 30 patyków? Charuj na nią, masz powody żeby ją mieć. Później znajdź sobie nowy cel. - nie zamykaj się na kontakty z kobietami. Może Ci się trafi himalajka, a szanse są większe jeśli poczytasz te forum. Uda się, będziesz szczęśliwy. Nie uda się, będziesz filozofem jak większość z nas tutaj. Musimy doświadczyć wszystkich emocji w życiu. Tych złych i tych dobrych - nie bądź biednym mającym tylko pieniądze. Pielęngnuj stan ducha, związki z najbliższymi i prawdziwymi przyjaciółmi. - pamiętaj, że kiedyś nastanie czas na nas. Może to będzie statystycznie i umrzesz za 60+ lat, czego Ci życzę, ale życie płata figle. Nie haruj 30 lat na wyimaginowaną emeryturę, gdzie będzie wszystko super. Żyj tu i teraz
  3. Niestety Twoja wypowiedź jest przedstawia wąski punkt widzenia, wręcz arogancki. Ludzie są różni i mają różne potrzeby, w różnym czasie. - Mam znajomą co siedzi po pół roku w jakiejś Ameryce Południowej czy innych Filipinach i zjeżdża się tylko gdzieś do Europy, żeby zarobić. Jej się to chyba podoba, dla mnie byłoby zupełne męczące. - Kolege mam co w ostatnich 15 latach zmienia kraj po raz 4ty na 3 kontynentach. Może tak lubi albo szuka swojego miejsca na ziemi. - Inny kumpel chciałby zjechać do Polin, ale mieszka z laską co pracuje w jakiejś wąskiej dziedzinie za granicą, więc póki co siedzi z nią. Ja przerobiłem większość chyba punktów z twojej listy (no oprócz bycia policjantem). Po prostu pod koniec, gdy zrobiłem wszystko co chciałem, pojawiła się emigracyjna pustka i napis w mojej głowie "życie zagranicą - mission accomplished". A tak naprawdę nigdy nie będziesz "swój". Ludzie będą mili, szef poklepie po plecach, ale jak się odezwiesz do obcego z akcentem, będzie czuć dystans. Wiele osób się zasiedziało i chciałoby wrócić, ale nawet nie wie jak i do czego. Życie na obczyźnie ma swoją cenę. Niektórym to nie przeszkadza, a innym tak.
  4. Ja wróciłem, bo chciałem być "u siebie" i stwierdziłem, że jednak życie "na wygnaniu" to nie moje klimaty. Zarobki niby mniejsze w Pl, ale jakoś na wszystko starcza i nie widzę dużej różnicy w kwestii materialnej (a prowadzę względnie skromne życie, bo nie mam potrzeby, aby szastać kasą). Czy życie jest dużo lepsze? Trudno powiedzieć, bo ciągle jesteś sobą i ciągle masz swoje problemy do rozwiązania, aczkolwiek powrotu nie żałuję. Nie wyobrażam sobie, aby znowu ruszać dupę zagranicę, no chyba, że z nudów i max. kilka mcy.
  5. Witam Braci, Zacząłem się trochę udzielać jakiś czas temu na tym forum po rozpadzie związku + później na inne tematy, bo fajni ludzie tutaj są. Nie jestem zbyt aktywny ostatnio, ale forum obserwuję. W związku z osobistą tragedią, która wydarzyła się niedawno, pomyślałem, żeby może tutaj się wyżalić na temat inny niż kobiety. Otóż niedawno straciłem bliską osobę w tragicznym wypadku i nie wiem co dalej. Nikt się tego nie spodziewał. Do tego to osoba młodsza ode mnie, której życie miało zaoferować jeszcze wiele dobrego. Jak czytam tematy nt. lochy co rzuciła bo coś, braku motywacji, problemów z brakiem perfekcyjnej pracy, planu na życie etc, nagle wydaje mi się to wszystko miałkie. Przed tragedią mogłem to zrozumieć, bo lubimy sobie robić problemy i szukać celu. Po, nagle to takie duperele, że nie wiem nad czym się użalacie. Dochodzę do wniosku, że życie to naprawdę osoby, które nas otaczają, czyli rodzina i najbliżsi przyjaciele, którzy nas kochają. Nic innego nie ma wielkiej wartości. Sława, pieniądze, ruchanie loszek dla zabawy, etc. nic nie znaczy. Sam jestem osobą co czasem ma dość, ale nigdy dobrowolnie bym się z życia nie „wylogował” z jedynego powodu: wiedząc, że moja śmierć sprawiła by ból innym, podobny do którego ja czuje teraz. Jaki z tego morał? Sam nie wiem. Po prostu cieszcie się z tego co macie, przyziemnych problemów, bo pomimo tego że myślicie, że wasze życie to chujnia to zawsze może być gorzej. Doceniajcie bliskich jak i siebie. Nie odkładajcie planów, starajcie się być w kontakcie z osobami na którym wam zależy, bo nikt tak naprawdę nie zna dnia ani godziny.
  6. @NiesamowitySzymi skoro pasi Ci styl minimalistyczny tryb życia, czyli min. pracy zarobkowej, max. własne sprawy, to czy nie byłoby ciekawym pomysłem rozwinięcia małego part-time biznesu na pokrycie swoich kosztów? Nie wiem czym się zajmujesz, ale dla przykładu, jeśli malujesz ściany, to robisz to od czasu do czasu kiedy Ci pasi. Klienci są, więc robisz to w terminie Ci dogodnym. A jak potrzebujesz większego zastrzyku gotówki to bierzesz jakieś większe zlecenie czy nawet jak mówiłeś, jedziesz na saksy na te 2-3 miechy. Po prostu sobie wyrób fach, który Ci pozwoli na dorywcze prace w Pl jak i za granicą. Wtedy robisz do chcesz, a jak brakuje Ci kasy, to robisz zlecenia. A jak Ci się znudzi nomadyczny tryb życia, to przynajmniej masz jakiś fach w ręku.
  7. Największa ściema ever. 8 mcy temu zerwałem z kobietą z tego właśnie powodu. Dopiero teraz powoli do siebie dochodzę. A zaczęło się tak pięknie. Romans, bez zobowiązań. Powiedziałem na starcie, że związki i bombelki to nie dla mnie bajka, a jednak tylko czekała aż mi oczy zarosną i zaczęła męczyć. Znajomy tak samo (który zresztą zrobił sobie wazektomie po 1szym rozwodzie). Poznał dupę, powiedział co i jak. Ona nie miała nic przeciwko. Rok później, kolega odwiązuje jaja, bierze ślub, 2 bąbelki. 5 lat pózniej, kolejny rozwód. Jak żyć?
  8. Zawsze istnieje alternatywa pośrednia... Możesz być w wolnym związku, wtedy jesteś z kobietą i nie zawieszasz sobie pętli. Oczywiście nie jest to najłatwiejsze do zrobienia, szczególnie jak oczy Ci zarosną, ale trzeba umieć zarządzać oczekiwaniami i wyznaczyć granice na początku (mówię teoretycznie, bo w praktyce sam popełniłem mnóstwo błędów na tym polu). A jak chcesz mieć dzieci, to możesz zawsze pozwolić "wpaść". Jak nie naobiecywałeś za dużo, to szansa się zwiększa, że się dogadacie w "miarę fair" w razie rozstania. Nawet znam jedną parę co mają dziecko i się rozeszli (nie było ślubu). Z zewnątrz wygląda, że się dogadują i załatwiają swoje sprawy bez sądów. No, ale statystycznie jest szansa, że też możesz trafić źle.
  9. Tylko wiesz, że osoba, która ma większy dochód, prawdopodobnie musi się znacznie bardziej najebać, zdobyć wykształcenie, stres związany z pracą, etc? Biorąc ten tok myślenia, wolę w takim razie pracować w biedrze wykładając towary na pókę i mieć wszystko w dupie. A jak kara mnie spotka, to zapłacę taki sam % za przewinienie.
  10. Akurat ja nie brałbym skandynawskich krajów jako jakoś specjalnie "cywilizowane". Skandynawia to raczej te troche lepsze socjalistyczne republiki, gdzie głowy nie można wychylić, bo będziesz osądzony o próbę bycia lepszym. Skandynawia jest to kraina, gdzie każdy powinien być szary i taki sam. Nażreć się i przeżyć spokojnie życie. Mandat powinien składać się gł. z punktów karnych. A kwota, którą trzeba zapłacić to skutek uboczny. Jeśli chcemy przyjąć, że mandaty powinny być obliczane w stosunku do zarobków, to pójdźmy dalej. Ktoś kto zarabia 10k, powinien zapłacić za iphone'a 5k, a osoba która zarabia 1k, powinna zapłacić 0.5k za tego samego phona. Czerwona sprawiedliwość. A o podatkach, szczególnie progresywnych to mi nawet nie mówcie... po co się wysilać, skoro każdy ma być taki sam.
  11. Ma większe jaja od Ciebie. Pewnie nie jesteś jedynym FWB. Czy czujesz się z tym ok, czy Cię zżera od środka?
  12. Da się. Pod warunkiem, że do Pani nie czujesz nic oprócz pożądania. No i jak koledzy mówili, wypada obracać więcej niż jedną, bo jak się wpierdolisz, to po Tobie. Jak jesteś Alvaro lub masz zasoby w postaci hajsów i czasu, to się baw w grę. I nie zostawaj na noc, nie przytulaj się, bo to wytwarza hormon "bliskości" zwany oksytocyną.
  13. Czas minie i tak, więc jeśli widzisz iż studia dadzą Ci katapulte do wyskoczenia w miejsce, w którym chcesz być, to za dużo bym się nie zastanawiał. Pytanie być może tendencyjne, ale też ważne... gdzie się widzisz za 5 lat? Sam ostatnio podjąłem się zmiany w dziedzinie profesjonalnej. Byłem "seniorem", a teraz jestem "juniorem" w trochę innej dziedzinie. 2x mniejsze zarobki, aczkolwiek za rok, max. dwa, powinienem więcej zarabiać + ciekawsza praca. Czasem trzeba wziąć krok w tył, aby zrobić dwa naprzód.
  14. Stworzyłbym harem jak król Salomon. Kobiety byłby chętne aby zostać jedną z moich kochanek + dałyby mi dzieci, którymi by się opiekowały za dożywotni finansowy support. Będąc ekstremalnie bogaty, mógłbym podjąć się posiadania potomstwa i zachowania wolności. Obecnie tego nie mogę zrobić, bo grozi mi stracenie mojego skromnego majątku i zostania potencjalnym niewolnikiem pani.
  15. Też jestem pracoholikiem i to nawet mi nie przeszkadza. Mógłbym przestać, ale musiałbym sobie znaleźć alternatywę, która jest ciekawsza od pracoholizmu, a takiej nie znalazłem. A jak nie pracuję i mam za dużo czasu to się pojawiają bezsensowne egzystencjalne pytania "po chuj to wszystko". Pracoholizm / biznes, jest jak gra komputerowa. Nakręca Cie jak zdobywasz nowe punkty (hajs), dlatego często bogaci nie przestają pracować, bo lubią zdobywać nowe punkty i nie znają alternatywy na inne życie. Może spróbuj zmodyfikować swoje podejście do robienia stron, gdzie zamiast skupiać się na nauce ciągle czegoś nowego, skupić się na czymś co można sprzedać. Czyli, oprócz developera, bądź też marketingowcem. Albo po prostu znajdź sobie na jakiś czas normalną robotę, gdzie będziesz chodził do biura, poznasz ludzi i robota się kończy po 17 i masz czas dla siebie. Z tego co czytam to jesteś młodszy i się nie wyszalałeś. Wyszalej się (wiem, łatwo powiedzieć), bo czas płynie, a życie ma się jedno. Ja kiedyś miałem kumpla, gdzie razem organizowaliśmy imprezy i nawet było spoko. Byłego kumpla poznałem w pracy (jak większość osób których mógłbym nazwać kolegami/przyjaciółmi). Więc jeśli pracujesz w domu i czujesz, że kiśniesz, to może odpowiedź właśnie leży w znalezieniu sobie roboty z ludźmi, w biurze, że z czasem poznasz kolegów z którymi się przy okazji powygłupiasz w pracy i może poza. Jak nic nie zmienisz, to nic się nie zmieni.
  16. W pełni rozumiem Cie @VanBoxmeer. Segzy z divą a wakacyjny romans to dwie różne sprawy. Po prostu w niektórych krajach jesteś o 3 oczka wyżej i loszki będą widzieć pewną fascynację w obcokrajowcu. Sam miałem pare romansów w podróżach (pomimo, że podróż sama w sobie była moim gł. celem). Poznałem młodsze, ładne dziewczyny co w Polsce na mnie by nawet nie spojrzały. Co ciekawe, bycie samym obcokrajowcem często wystarczy, bo akurat dziewczyny co ja spotykałem i się dogadywałem (po angielsku ofc), były z klasy średniej w ich krajach (np. studentka medycyny co podróżowała i była wcześniej na praktykach w Europie). Także nie miałem poczucia, że lecą na kasę (chociaż to pewnie wersja demo i po cichaczu miały nadzieję, że się zakocham i je zaimportuje do Europy). Z krajów co polecam to Peru. A jak chcesz bliżej to Białoruś (lepsza niż Ukraina, mniej konkurencji w postaci obcokrajowców, pewnie przez to, że trzeba zrobić sobie wizę).
  17. No ja dostałem życzenia od ex. I teraz pytanie mnie nurtuje, co ona kombinuje
  18. Pytanie... jeśli nie ucieczka to co . Każdy ucieka, aby nie zwariować. Od Elona Muska tworzącego co to nowe firmy do Marka, który buduję tę społeczność. Jedyne rozwiązanie to zostać mnichem buddyjskim :).
  19. Podobno niedobór witaminy D3. Łykam, ale nie wiele pomaga. Kureła, żeby mi się jeszcze chciało :). Może to jest przepis. Tylko komu pomóc mając swoje problemy? Ktoś ma doświadczenie? Czyli rozumiem, że zbierasz codziennie bawełnę i z tego powodu jesteś szczęśliwy? W końcu nie masz czasu pomyśleć po co zbierasz bawełnę?
  20. Stary, jesteś w czarnej dupie. Każdy z nas to przerabiał. Nie ma magicznego przepisu. Czas i tylko czas. Musisz odchorować swoje.
  21. Nie spinaj się stary Jesteśmy kim jesteśmy. Wybraliśmy wolność w tym całym matrix'ie i musimy sobie znaleźć odpowiedzi na pytania, które nie były zadane wcześniej.
  22. No to moim celem jest wyginięciem Mogłem się wpakować w związek, który by się kończył poczęciem i pewnie chujozą, włącznie ze stratą majątku. Mój system zachowawczy na to nie pozwolił, co oznacza, że jestem wadliwym towarem z punktu ewolucji. Pytanie jak żyć szczęśliwie będąc wadliwym towarem?
  23. mój penis nie jest mega rozmiarów, ale nie jedna zaczęła się ksztusić ale jak to ma się do wyższych celów życiowych?
  24. niestety masz chyba rację. Mój prehistoryczny mózg mówi mi dokładnie to. Pytanie, jak się od tego uwolnić?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.