Skocz do zawartości

Mąż zarabia więcej niż ja.


Rekomendowane odpowiedzi

40 minut temu, tytuschrypus napisał:

Serio chyba tylko jako surogatka i sprzątaczka matka dziecka.

A po co innego jest kobieta?

 

Tak wiem - przyjaciel, towarzysz życia, osoba, z którą przejdziemy przez życie, ktoś kto rozumie nas bez słów a jednocześnie można rozmawiać do bladego świtu, ktoś o podobnych zainteresowaniach ale też mający własną pasję. Oczekujecie od kobiety, że będzie waszym przyjacielem (w rozumieniu przyjaźni między mężczyznami) i się dziwicie, że coś tu nie działa. Nie działa i nie będzie działać.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Gr4nt napisał:

Oczekujecie od kobiety, że będzie waszym przyjacielem (w rozumieniu przyjaźni między mężczyznami) i się dziwicie, że coś tu nie działa.

Skąd ten wniosek?

 

Oczekuję, że kobieta wchodząc ze mną w związek nie będzie kulą u nogi w sensie finansowym i do tej pory na tym oczekiwaniu dobrze wychodziłem. Źle wyszedłem tylko raz, jak od tej reguły odstąpiłem i taki własnie "mezalians" popełniłem, bo różnica była zbyt duża, również mentalna. Nie odpowiada mi kobieta, której jest obojętne gdzie pracuje, ile zarabia - więc nie do końca marzą mi się rzeczy, które wymieniasz :) 

 

A jeśli wspominasz o mężczyznach i męskich przyjaźniach, to żeby było śmieszniej część moich rozeszła się po kościach właśnie przez dużą różnicę w statusie materialnym - coraz mniej wspólnych tematów, inna perspektywa dyskusji itd. Może stąd wynika mój pogląd. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, tytuschrypus napisał:
12 godzin temu, Ramzes napisał:

Może się okazać,że wszystkie rozsądne opcje są 7-10 lat młodsze. Bierzesz to pod uwagę?

Żebym mógł się jakoś odnieść, musisz rozwinąć "rozsądne" :)

Mając ok 30 lat i chcąc mieć dziecko po ok 5 letniej relacji. Rówieśniczki nie zgodzą się na tak długi okres docierania się, młode chcą się bawić i długie związki je nie interesują. Natomiast rówieśniczki chcą opcję instant. "Rozsądne" zakłada możliwość poznania kogoś w różnych sytuacjach i poobserwować czy za słowem idzie działanie. 

Wiadomo ,że nie rozpatrując opcji posiadania dziecka można tylko się puknąć w głowę. A z kolei 15 lat różnicy wydaje się zbyt dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ramzes rozumiem teraz, to faktycznie ciężka sytuacja, jednak myślę że wykonalne, pod warunkiem że nie trzymasz się sztywno tego okrągłego okresu. Moim zdaniem 3 lata żeby kogoś poznać też mogą wystarczyć. Wtedy poznajesz taką 27-latkę i widzisz już, czy ma potencjał na coś więcej zawodowo oraz ambicje a ciśnienia na dziecko jeszcze nie ma bo to ta magiczna liczba. Sam się z taką spotykałem, miała już calkiem rozsądnie prowadzoną karierę - wiadomo, że zarabiała mniej ode mnie, ale i tak zarabiała więcej niż swoje rówieśniczki.

 

Bo żeby była jasność - nie zawsze sama sztywna kwota jest tego wyznacznikiem. Jednak często jest skorelowana i chodzi o to, by dobrać sobie osobę ogólnie mówiąc "na podobnym poziomie". I jak ktoś ostatnio słusznie zauważył, Pani która też jakoś przejmuje się swoim życiem zawodowym, ma jakieś cele i ambicje oraz zarabia jakieś pieniądze ma szansę rokować - czytaj: nie będzie ciągle robiła sobie zakusów na cudzy (Twój) hajs. 

 

22 godziny temu, Gr4nt napisał:

w pewnym momencie zmieniasz pracę, poszczęściło ci się i zaczynasz o wiele więcej zarabiać. Wówczas przyjaciel ten przestaje być już przyjacielem bo dzieli was zbyt duża przepaść pod względem finansowym. Tak mam to rozumieć?

Prawie. Po pierwsze, stwierdzenie "poszczęściło Ci się" jest nie zawsze adekwatne, bo przecież o lepszej pracy niekoniecznie decyduje szczęście, ale włożona w to praca, rozwój zawodowy etc. Nazywanie tego szczęściem ujmuje nieco tym staraniom. Podam Ci z życia wzięty przykład, żebyś lepiej zrozumiał o co mi chodzi:

 

Zaczynasz karierę zawodową dajmy na to na call center sprzedażowym. Tam poznajesz kumpla, znajomość przeradza się w przyjaźń, spotkania, jakieś sporty razem, wyjścia z partnerkami etc. Mnóstwo wspólnych tematów, poglądów itd. Normalnie. Mija jakiś czas. Ty awansujesz  zostajesz najpierw liderem zespołu, potem specjalistą ds. marketingu. Wchodzisz do jakiejś niewielkiej firmy, rozkręcasz ją, robią Cię partnerem. Zarabiasz dajmy na to 10k. (kwota ilustracyjna). 

 

W tym czasie Twój kumpel i przyjaciel dalej pracuje na call center sprzedażowym. I dalej narzeka na to, jak go dymają i jak jest chujowo pracować w korpo. Kiedyś narzekałeś razem z nim, ale teraz już jesteś poza tym, bo wiesz że jak tylko chcesz możesz się stamtąd wyrwać. Kończą się wam powoli tematy do rozmów - no bo Ty rozkminiasz o inwestowaniu w nieruchomości albo myślisz o jakiś akcjach czy obligacjach (znów przykłady ilustracyjne), a on w tym czasie jara się promocją 10x 0% z ikei, bo mogli sobie z kobietą kupić szafy. Chciałbyś tak jak robisz ze znajomymi z pracy wyskoczyć gdzieś na miasto na obiad, ale on nie ma hajsu - za to możesz wyjść z nim na piwko w plener, bo to zawsze lubi no i tylko frajerzy płacą na mieście. Opera? Pffff..... Kino? No co Ty, szkoda hajsu, film można z neta ściągnąć. I tak dalej. Kończy się wspólna płaszczyzna. 

 

Dlatego tak jak piszę - nie chodzi o samą różnicę na koncie, tylko to co się z nią często koreluje albo jest skutkiem tej różnicy, że tak to zgrabnie ujmę. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Pani która też jakoś przejmuje się swoim życiem zawodowym, ma jakieś cele i ambicje oraz zarabia jakieś pieniądze ma szansę rokować - czytaj: nie będzie ciągle robiła sobie zakusów na cudzy (Twój) hajs. 

Byłem właśnie z taką kobietą, pięła się w górę, dostawała podwyżkę, nowe stanowisko, nawet zaczęła się niebezepiecznie zbliżać do moich zarobków, siana dużo odkładała, ale i tak nie przeszkadzało jej to mówić że mężczyzna powinien wykładać więcej siana, a w domyśle najlepiej jakby kupował prezenciki i sponsorował np obiady itp Wszystko zależy od człowieka (kobiety).

 

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

W tym czasie Twój kumpel i przyjaciel dalej pracuje na call center sprzedażowym. I dalej narzeka na to, jak go dymają i jak jest chujowo pracować w korpo. Kiedyś narzekałeś razem z nim, ale teraz już jesteś poza tym, bo wiesz że jak tylko chcesz możesz się stamtąd wyrwać. Kończą się wam powoli tematy do rozmów - no bo Ty rozkminiasz o inwestowaniu w nieruchomości albo myślisz o jakiś akcjach czy obligacjach (znów przykłady ilustracyjne), a on w tym czasie jara się promocją 10x 0% z ikei, bo mogli sobie z kobietą kupić szafy. Chciałbyś tak jak robisz ze znajomymi z pracy wyskoczyć gdzieś na miasto na obiad, ale on nie ma hajsu - za to możesz wyjść z nim na piwko w plener, bo to zawsze lubi no i tylko frajerzy płacą na mieście. Opera? Pffff..... Kino? No co Ty, szkoda hajsu, film można z neta ściągnąć. I tak dalej. Kończy się wspólna płaszczyzna.

Tutaj nie widzę jakieś problemu. Mam wielu znajomych, przyjaciół z którymi dzielę wspólny czas oraz wspólne pasje, a są oni o wiele bardziej zamożni, czy to po przez włożoną pracę i rozwój czy po przez pochodzenie rodzinne / koneksje. Przyjaźń to przyjaźń. Oczywiście można by powchodzić w detale i porozbijać to na czynniki pierwsze i znalazło by się jakies zgrzyty, ale tego raczej nie da się uniknąć przy obcowaniu z drugą osobą, wszystko zależy jak się do tego podchodzi.

 

23 godziny temu, tytuschrypus napisał:

A jeśli wspominasz o mężczyznach i męskich przyjaźniach, to żeby było śmieszniej część moich rozeszła się po kościach właśnie przez dużą różnicę w statusie materialnym - coraz mniej wspólnych tematów, inna perspektywa dyskusji itd. Może stąd wynika mój pogląd. 

To jest w sumie przykre co piszesz, ale w takim razie chyba nie można mówic tu o przyjaźni.

 

23 godziny temu, Gr4nt napisał:

Oczekujecie od kobiety, że będzie waszym przyjacielem (w rozumieniu przyjaźni między mężczyznami)

To nie oczekiwania, bardziej marzenie ściętej głowy ;) Od kobiet nie oczekuję że będzie tak jak z przyjacielem, sam nigdy tego nie zaznałem a historie braci to potwierdzają. Natomiast do przyjaźni męskiej podchodzę inaczej. Mam parę przykładów które pokazują mi że to może fajnie funkcjonować, nie ważne jaki jest status materialny czy etap w życiu w którym danan osoba aktualnie się znajduje.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Taboo napisał:

Wszystko zależy od człowieka (kobiety).

Masz rację, nie pisałem że gwarantuje to brak spierdolenia, ale z mojego doświadczenia znacząco ogranicza, w przeciwieństwie do dobrowolnego wzięcia sobie panny, która zarabia grosze, pracuje na podstawowym stanowisku i jest jej wszystko jedno. 

 

12 minut temu, Taboo napisał:

Mam wielu znajomych, przyjaciół z którymi dzielę wspólny czas oraz wspólne pasje, a są oni o wiele bardziej zamożni, czy to po przez włożoną pracę i rozwój czy po przez pochodzenie rodzinne / koneksje.

Jakie na przykład pasje dzielisz? Czy wszystkie mógłbyś dzielić, jakbyś pracować na CC sprzedażowym? I ja takich mam (tych mniej zarabiających, przez akurat różne koleje losu). Jednak tak jak pisałem nie chodzi tutaj o konkretną kwotę, a raczej o podejście do życia, które się zwykle z kwotą koreluje. Zauważ zresztą, że jest jakiś pułap, od którego mimo różnicy między Tobą a kolegą różnica w stylu życia nie powoduje takich różnic, jak te które opisywałem. Przykładowo - może nie pojedziesz na wczasy do 5 gwiazdkowego hotelu w Dubaju, ale gdzieś pojedziesz i możecie pogadać swobodnie.

 

13 minut temu, Taboo napisał:

To jest w sumie przykre co piszesz, ale w takim razie chyba nie można mówic tu o przyjaźni.

Albo drogi ludzi się rozchodzą, zwłaszcza gdy poznali się mając 20-24 lata, a teraz często są innymi ludźmi. Normalna kolej rzeczy, ja zauważyłem że jest z tym skorelowana. 

 

15 minut temu, Taboo napisał:

Mam parę przykładów które pokazują mi że to może fajnie funkcjonować, nie ważne jaki jest status materialny czy etap w życiu w którym danan osoba aktualnie się znajduje.  

Dla mnie to akurat podobna zasada, może dlatego że mam parę przykładów które to potwierdzają :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Jakie na przykład pasje dzielisz? Czy wszystkie mógłbyś dzielić, jakbyś pracować na CC sprzedażowym?

Muzyka, a tu pieniądze graja dużą rolę. To nie jest tak że przykładowo zarabiałem 2000 zł i nagle sobie strzeliłem że ok, kupię sobie gitarę. Wiadomo, pasja to jest coś czym żyjesz. Więc od najmłodszych lat, bodajże 13 roku życia inwestuję, kombinuję, poznaje ludzi, obracam się wokół tego wszystkiego i mimo że nigdy nie zarabiałem tej magicznej granicy 10k (nadal tak nie mam), to uzbierałem przez ten cały czas sprzęt warty dobry samochód. I to jest właśnie pasja gdzie dążysz do czegoś i poznajesz ludzi którzy robią to samo. Miałem taka sytuację że 2 lata temu nagrywałem płytę z ludźmi którzy właśnie finansowo stoją o wiele lepiej odemnie, a jak wiadomo bez sponsorów to musisz sam wyłożyc nie małe siano. Dla nich nie było problemu, ja trochę miałem gdyż miałem inne wydatki w tym czasie. Ale to też było moje marzenie, więc spiąłem się i ogarnąłem (mimo że miałem brynczącą kobietę nad głową na co ja siano wydaje, że to nie przyniesie mi dochodu, że będę musiał brać wolne na studio - taka mała dygresja). Mogłem równie dobrze powiedzieć że no sory panowie nie ogarnę, ale wiem że wtedy oni by wyłożyli, tylko i wyłącznie aby spełnić marzenie, wspólne marzenie. Nie wzięli by też innego basisty bo chcieli mieć to ze mną nagrane. Więc odpowiadając na Twoje pytanie - tą pasje mógłbym dzielić pracując na CC sprzedażowym, teorytycznie, bo sobie teoretyzujemy teraz w tej kwestii. Ale mówimy tu o prawdziwej pasji a nie mrzonkach i słomianym zapale.

 

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Przykładowo - może nie pojedziesz na wczasy do 5 gwiazdkowego hotelu w Dubaju, ale gdzieś pojedziesz i możecie pogadać swobodnie.

Wszystko zależy jakich ludzi dobierasz wokół siebie, jeżeli ktoś będzie chciał z Tobą spędzić czas to serio ale przecież nie ważne gdzie to będzie, ja nie mówię tutaj o ludzach pustych, tylko o ludziach z wartościami.

 

Inny przykład to właśnie kalistenika ;) Ale chyba nie muszę mówić jak to funkcjonuje, bo tu piniądz praktycznie potrzebny nie jest. I też - będąc CC workerem mogę to robić z innymi. 

 

Latanie do Dubaju to nie jest pasja ;)

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Albo drogi ludzi się rozchodzą, zwłaszcza gdy poznali się mając 20-24 lata, a teraz często są innymi ludźmi. Normalna kolej rzeczy, ja zauważyłem że jest z tym skorelowana. 

Oczywiście że się rochodzą, ale te które miały zostać to są. Mam taki przykład przyjaciela, dzięki któremu zacząłem grać na instrumencie. Teraz mamy zupełnię inną sytuację życiową, inne miasta, ale kontakt nadal jest, a relacja jakby nic się nie zmieniło. Oczywiście, to jest rzadkość, a takich ludzi mam w przeliczeniu na palce jednej ręki. Dlatego pisałem o PRZYJACIELACH, a nie znajomych. Ze znajomymi to jest właśnie tak jak piszesz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz mieć pasję. Często się to słyszy, tutaj na forum również. No więc muszę mieć pasję i muszę w nią inwestować. Pasjonujesz się sportem np. bieganiem, no to trzeba kupić semi-pro albo pro: buty, koszulkę bieliznę bidon itp. Pasjonujesz się motoryzacją? Nie nazywaj się pasjonatem jak nie wyszykowałeś własnoręcznie Mustanga z lat 70.

 

Rower, to samo, trzeba mieć jakiś konkretny sprzęt i odzież. Osobiście bardzo lubię jeździć na rowerze, często jeżdżę z tym, że mam stary kupiony jako używany rower, nie mam profesjonalnych butów ani reszty odzienia. Jeżdżę dla przyjemności. Czy to można nazwać moją pasją? Nie wiem. Mam znajomych, którzy również jeżdżą na rowerach ale oni mają rowery za kilka tysięcy a do tego cała reszta profesjonalnego wyposażenia, mają nawet więcej niż jeden rower bo na szosę co innego a na teren co innego. Ładują w to dużo kasy. Ja nie. Więc czy jeśli ktoś nie łoży szmalu w to co robi dla przyjemności to można to nazwać pasją?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gr4nt

 

Razem z pasją idą też wyniki które chcesz osiągnąć, to sie rozumie samo przez się. Jeżeli ktoś rozwija się w danej dziedzinie to też poświęca środki na to, nie tylko czas, ale też i pieniądze.  

 

Też lubię jeżdzić na rowerze, jeżdżę bardzo dużo i jest to podstawowy mój środek lokomocji. Ale nie jest to rzecz w którą pakuje pieniądze. Oczywiście, kupiłem sobie lepszą ramę, nawet spd mam, ale to tyle. To było moje marzenie z lat młodości, gdzie jeździłem na rowerze kupionym przez rodziców z ludźmi którzy mieli rowery wtedy dla mnie nieosiągalne. Ja nie miałem na to pieniędzy ale jeździłem. I to też była moja pasja. Bo teraz sam wiem jak zadbać o niego, nie muszę dawać do profesjonalistów.

 

Nie uważam że coś TRZEBA mieć. Jak chcesz osiągnać konkretne wyniki to patrzysz czy rower waży 8 kg czy 12 kg. To jest element pasji, a za tym niestety idą pieniądze. Pasja jest też od tego aby dawała Tobie szczęście, jak daje na podstawowym rowerze bez specjalnych ubiorów itp to spełnia swoja rolę. Szczęśliwi Ci którzy na swojej pasji zarabiają. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Taboo napisał:

Muzyka, a tu pieniądze graja dużą rolę. To nie jest tak że przykładowo zarabiałem 2000 zł i nagle sobie strzeliłem że ok, kupię sobie gitarę. Wiadomo, pasja to jest coś czym żyjesz.

No tak, ale to dalej nie jest zaprzeczenie tego, o czym piszę, tylko udowodnienie, że można się czymś pasjonować i nie trzeba wydawać na to dużo pieniędzy ;) Gdyby Twoi znajomi brali udział w rajdach Lamborginhi albo zaczęli się jarać polowaniem na tygrysy syberyjskie, to byłoby ciężej z pracowaniem na CC sprzedażowym i dotrzymaniem im kroku. Tak samo wiadomo, że niezależnie od hajsu możecie grać razem w planszówki, albo w jedną grę komputerową i dalej będziecie się świetnie bawić. Ale ja piszę o czymś szerszym.

 

3 godziny temu, Taboo napisał:

Wszystko zależy jakich ludzi dobierasz wokół siebie, jeżeli ktoś będzie chciał z Tobą spędzić czas to serio ale przecież nie ważne gdzie to będzie, ja nie mówię tutaj o ludzach pustych, tylko o ludziach z wartościami.

To jest idealistyczne podejście. Zgodzisz się jednak, że różni ludzie mają różne style życia, i te style są często związane z zarobkami? To po prostu może się zacząć rozmijać. 

 

3 godziny temu, Taboo napisał:

Latanie do Dubaju to nie jest pasja ;)

Nie. To styl życia. To Ty w tej rozmowie zatrzymałeś się na pasjach ;) Tak jak stylem życia jest to gdzie mieszkasz, gdzie wychodzisz i czy w ogóle, gdzie jeździsz, co jesz i tak dalej. Są takie aspekty, gdzie pieniądze nie grają takiej roli (kalenistyka), wiele jest takich, gdzie mają bo nie powiesz mi, że ludzie o diametralnie innych zarobkach żyją identycznie. Nie jest tak.

 

3 godziny temu, Taboo napisał:

Oczywiście, to jest rzadkość, a takich ludzi mam w przeliczeniu na palce jednej ręki.

O właśnie.

 

3 godziny temu, Taboo napisał:

Dlatego pisałem o PRZYJACIELACH, a nie znajomych. Ze znajomymi to jest właśnie tak jak piszesz :)

Patrząc na to na poły filozoficznie, z Twojego toku myślenia wygląda na to, że drogi przyjaciół nigdy się nie rozchodzą, bo jeśli się rozeszły, to znaczy że nie byli przyjaciółmi. A to mi coś zgrzyta trochę :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Nie. To styl życia. To Ty w tej rozmowie zatrzymałeś się na pasjach ;) Tak jak stylem życia jest to gdzie mieszkasz, gdzie wychodzisz i czy w ogóle, gdzie jeździsz, co jesz i tak dalej. Są takie aspekty, gdzie pieniądze nie grają takiej roli (kalenistyka), wiele jest takich, gdzie mają bo nie powiesz mi, że ludzie o diametralnie innych zarobkach żyją identycznie. Nie jest tak.

Ja nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób i nie otaczałem się takimi ludźmi. Teraz możemy sobie teoretyzować co by było jakbym nagle zaczął zarabiać gigantyczne pieniądze i jakby to na mnie wpłynęło. Ale tak nie jest i opisuje wszystko z mojego punktu siedzenia. Jeżeli dla kogoś styl życia to jedzenie w takiej a nie innej knajpie, latanie do Dubaju itp to to nie jest człowiek mego pokroju i wydaje mi się że nie znalazłbym z nim wspólnego języka. Zatrzymałem się na pasjach bo z tego składa się moje życie, nie z "latania do Dubaju", takich też ludzi mam wokół. Nawet Ci którzy mają konkretny pieniądz, jak kumple z zespołu, nie mają takich stylów życia. A to że jeden jeździ mustangiem to mi to lata, on też nie robi z tego stylu życia tylko po prostu lubi ten samochód i to jest jego drugi mustang. Whatever.

39 minut temu, tytuschrypus napisał:

To jest idealistyczne podejście.

  Tak jak pisałem to zależy od ludzi których spotykamy i którymi sie otaczamy, nie wiem co w tym jest idealistycznego :) Na siłę z kimś więzi nie będę utrzymywał. Rozumiem o co Ci chodzi bo też poznałem ludzi którzy właśnie latają do tego nieszczęsnego Dubaju, foty na IG itp ale no z nimi nie utrzymuje bliskich znajomości. 

 

Patrząc na to w ten sposób to jest tak jak mówisz:

56 minut temu, tytuschrypus napisał:

Zgodzisz się jednak, że różni ludzie mają różne style życia, i te style są często związane z zarobkami? To po prostu może się zacząć rozmijać.

 

Ale przecież ze wszystkimi się nie da, a nawet nie chce utrzymywać znajomośc, prawda? :) Tyle tylko że to nie jest reguła ani stwierdzenie że tak na pewno jest i będzie jak ktoś zarabia więcej. Oczywiście cały czas rozmawiamy w aspekcie przyjaźni, nie związku damsko-męskiego :)

 

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Gdyby Twoi znajomi brali udział w rajdach Lamborginhi albo zaczęli się jarać polowaniem na tygrysy syberyjskie, to byłoby ciężej z pracowaniem na CC sprzedażowym i dotrzymaniem im kroku.

Ale znajomości, bądź przyjaźnie nie opierają się tylko i wyłącznie na robieniu tego samego, nie muszę dotrzymywać nikomu kroku. A jak się rozmyje to trudno, każdy z nas ma swoje życie i idzie dalej. Z tym że ja mam takie a nie inne doświadczenia.

 

Powstał chyba mały offtop!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 30.07.2018 o 11:28, Kimas87 napisał:

Mądry mężczyzna jeżeli zarabia 8 tyś netto to nie mówi tego żonie, która zarabia 1500 zł. Mówi, że zarabia np 4 tyś a resztę chowa do skarpety dlaczego ?

 

Pancia przy byle spotkaniu z koleżankami zawsze będzie się mądrzyć ile to jej rycerz zarabia.

 

Przy takiej różnicy w dochodach pancia może mieć pretensje dlaczego ma ponad połowe wypłaty przeznaczać na utrzymanie a jemu aż tyle zostaje. 

 

Przy kłopotach w rodzinie finansowych jej facet jako gość zarabiający 8 koła będzie molestowany z kazdej strony. Porzycz mamusi, kuzynowi, bratu brata, bo Ty masz a ja mało zarabiam. 

 

Ja tu widzę same minusy tak więc jeżeli facet ma trochę oleju w głowie nigdy się nie przyzna, że zarabia 8 tyś, bo to oznacza same kłopoty. 

 

W 100% racja! Nigdy, ale to nigdy nie wolno podawać wysokości swoich zarobków. Nieważne czy wysokich czy niskich. Kobieta nie musi wiedzieć. W małżeństwie też. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.