Skocz do zawartości

Utrudnianie kontaktów z dzieckiem. Jak walczyć?


raven

Rekomendowane odpowiedzi

@Still, znam ten ból, ale co zrobisz, pojedziesz wytargać byłą za kudły? Pokażesz jej, że ma na ciebie skuteczny sposób, to będzie z niego korzystać. Zacznij grać jej kartami. Wiesz do czego jest zdolna i nie ma sensu organizowanie krucjaty, tylko zrobić słodką minkę, jebnąć jej komplementem i udać, że się nic nie stało. Od walki się tylko "wykrwawisz", a na przypały nie ma rady. Ich argumentacja w wielu sprawach to często "nie bo nie i chuj", ty stajesz na głowie, spuszczasz się a je to zwyczajnie bawi i nie ważne, że ktoś cierpi.

 

Co do papug (nie obrażając nikogo), to unikam jak diabeł święconej wody. Tylko ich cieszą nasze konflikty, bo kasę mogą szarpać. W ogóle nie różnią się od naszych byłych.

 

Ja bym zmienił taktykę. Jest niechęć do byłej, ale trudno, to baby rozdają karty i bez obłudy z nimi nie wygrasz.

Edytowane przez PUNK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Grajek napisał:

Nie możesz tego zgłosić na policję?

Dla mnie to ostatecznośc. Nie chcę narazie, aby syn na to patrzył. Po weekendzie umówiony jestem z prawnikiem. Dalej będę działać. Dziś złożyłem oficjalną skargę na przedszkole w kuratorium oświaty. 

 

25 minut temu, PUNK napisał:

Pokażesz jej, że ma na ciebie skuteczny sposób, to będzie z niego korzystać. 

Jak odpuszczę dam jej argument aby większe jazdy robiła. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still, może coś ze mną jest nie tak, ale im bardziej okazywałem wkurw, tym bardziej dostawałem w dupę. Zacząłem być milutki i grzeczny i matka mojego dziecka zaczęła mieć bałagan w główce. Naprawdę szkoda energii na walkę. Ja bym zadzwonił do byłej (rozmowa nagrywana), grzecznie się przywitał, zapytał co słychać i się poskarżył lekko na przedszkole (żadnych pretensji do byłej). Następnie cieplutko pożegnał i powiedział, że zawsze może na mnie liczyć. Nie dawałbym się prowokować, nawet przytakiwałbym małpie i wspomniałbym jakąś milutką chwilę. Chuj z dumą, u mnie to przyniosło efekt. Baby to chuję, bezwzględne. Jak teraz gadam przez telefon z byłą to jej się gęba nie zamyka, odnoszę nawet wrażenie, że ona do mnie poerdoli jak do jakiejś psiapsiółki.

 

Nie chodzi o odpuszczanie a o kamuflaż i pozorację.

Edytowane przez PUNK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, PUNK napisał:

Nie zaostrzałem konfliktu, obracałem kota ogonem. Bolało na początku w chuj, ale później taktyka przynosiła pozytywny efekt.

To prawda.

Boli, człowiek jest wewnętrznie rozsypany ale po dłuższym czasie metoda ta przynosi pozytywne rezultaty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro mam widzenie z dzieckiem dziś SMS od mamusi że to ojciec ma jeździć do dziecka a nie odwrotnie, ze ona nie ma czym go przywieźć i że ogólnie to jest zdania że widzenia mają być u niej od jutra choć od orzeczenia odbywały się u mnie (odległość od jej miasta do mojego to może 59 km). Ale w orzeczeniu sądu pisze wyraźnie widzenia co dwa tygodnie 15-18 w miejscu zamieszkania ojca i przez rok odbywały się w ten sposób.

 

Moje pytanie do was bracia jest co począć, mianowicie od pierwszego nieodbytego widzenia lecieć do adwokata a z nim do sądu żeby ukarał krnabrną mamusie? Czy zaczekać aż nie odbędą się dwa trzy spotkania z dzieckiem? Czy może jeszcze inaczej, jechać na widzenie do niej tak jak ona proponuje  wbrew temu co stanowi orzeczenie sądu? Proszę odpowiedzcie co robic.

 

Edytowane przez EricCantona
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, EricCantona napisał:

Czy może jeszcze inaczej, jechać na widzenie do niej tak jak ona proponuje  wbrew temu co stanowi orzeczenie sądu?

Ale jak jest dokładnie w orzeczeniu sądu? Bo widzenia w miejscu zamieszkania ojca nie jest jednoznaczne z tym kto ma przywieść lub kto przyjechać po dziecko.

Znajomy rozpoczął walkę sadową i sąd mu określił, że to on ma zabierać i odwozić dziecko - liczył, że ex mu przywiezie a on odwiezie. Przeliczył się.

 

 

Edytowane przez Normalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny w orzeczeniu sądu jest że to matka ma odwieźć i przywieźć dziecko bo widzenia są w jej obecności. Natomiast miejscem zamieszkania dziecka jest inna miejscowość niż ta w której mieszkam a w momencie jak była sprawa to mieszkaliśmy w tej samej miejscowości. Nie oznacza to oczywiście że orzeczenie traci ważność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@EricCantona orzeczenie nie traci ważności ale ciężko jest je w obecnej sytuacji realizować - matka dziecka jakoś zawsze się wytłumaczy przed sądem bo mamy inną sytuację niż w momencie wyroku. A to, że nie ma czym przywieść a to że nie ma auta lub się zepsuło - na pewno coś wymyśli.

Nie mam pomysłu. Możesz wystąpić o nowe zasady kontaktów z dzieckiem ale nie sądzę, że ponownie uzyskasz to, że matka będzie przywozić i odwozić dziecko.

Notabene coś się musiało "wydarzyć", że widzieć się z dzieckiem możesz tylko w obecności matki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, rozumiem. Sorry za to "wydarzyć".

Rozważ uwzględniając obecny wiek dziecka w jaki sposób teraz mogą odbywać się twoje spotkania z dzieckiem. Może kontakt z lokalnym prawnikiem od spraw rodzinnych, który opowie jaka jest praktyka i jakie orzecznictwo w twoim sądzie rejonowym. Nie sądzę, że w nowym wyroku o kontaktach to matka będzie ci przywozić i zabierać dziecko.

Znajomy w województwie mazowieckim w wyroku dostał, że to on ma zabrać i oddać dziecko. Sąd wyznaczył mu standardowo co drugi weekend i co drugą środa po południe. Jeśli nie zabierze dziecka spotkanie przepada.

 

W trące coś o sobie - może się przyda innym.

Jesień-zima miałem problem z kontaktem z dzieckiem. Nerwy, wymiana złośliwości z ex, grożenia sądem. Pomyślałem, że odpuszczę. Ex mściła się na dziecku. Obłęd a i ja nie miałem ochoty,czasu i kasy na walki, adwokatów, sądy.

Emocje przycichły, przygasły i wróciła normalność co do relacji z dzieckiem. Samo się ułożyło.

Edytowane przez Normalny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, EricCantona napisał:

jechać na widzenie do niej tak jak ona proponuje  wbrew temu co stanowi orzeczenie sądu?

Tak bym zrobił - czyli bym pojechał. W całym tym problemie chodzi o to, że tobie ma zależec na kontakcie z dzieckiem. U mnie sąd na dzień dobry wyszedł z założenia, że oleję dziecko (na jakiej kurwa podstawie to nie wiem do dziś). Masz się angażować, nie robić afer tylko "zmęczyć" ją swoim byciem w życiu dziecka. Jeśli będziesz autentyczny w tym co robisz, to z czasem sama będzie ci kazała zabierać dziecko a nawet będzie je podrzucać, bo będzie chciała mieć czas dla siebie i podświadomie będzie wiedziała, że lepszej niańki nie znajdzie. Dla niej będziesz niańką a dla dziecja ojcem. Z babami tylko przebiegle, niestety nic za free.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 11.02.2019 o 07:05, RealLife napisał:

@Normalny

 

Mam hienę w domu. Jeszcze jesteśmy małżeństwem a już gra dzieckiem jak zawodowa ex (np. szantażuje mnie, że jak odejdę to da dupy byle komu a mój syn będzie pomiatany przez innego faceta, albo leży na kanapie 2-3 godziny, syn biega, woła jeść ale ona udaje że nie widzi tylko zerka czy ja to widzę; tak jak jakby chciała mi pokazać - "będę odgrywać się na twoim synu żeby zrobić tobie na złość"). 

 

Piszę to bo w razie rozwodu mogę zapomnieć o widzeniu dziecka bez przeszkód. Więc taki drobny pomysł przyszedł mi do głowy -proponuję nagranie filmu dla dziecka. Opowiedz mu w filmie jak faktycznie sytuacja wygląda, jak wyglądają twoje starania i jak utrudnia matka.

 

Ex powiedz, że taki film nagrałeś i pokażesz synowi za lat 10.

 

 

 

Moim zdaniem ten argument z filmem do niej nie trafi. Jeżeli ona nie przejmuje się że dziecko chodzi głodne to tym bardziej nie przejmie się jakimś filmem. Po pierwsze dlatego że to przecież Ty jesteś ten zły i możesz sobie mówić co chcesz to i tak nieprawda. Po drugie za 10 lat to tak odległa przyszłość że Twoja hiena na pewno o nią się nie martwi. Po trzecie pamiętaj że "one" myślą zupełnie innym "logarytmem". Co dla Ciebie jest jest czarne dla niej jest białe. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podepnę się pod ten temat bo jest związany.

 

Pierwsza taka sytuacja, nie wiem jak do tego podejść - z nadzieją liczę na jakieś mądre podpowiedzi.

 

Z ex mamy oboje pełnię praw rodzicielskich, mała 9 lat oczywiście zasądzone przez sąd przebywa pod opieką matki, mam (obecnie chyba się okazuje - niestety) nieustalone i nieograniczone przez sąd widzenia z małą.

Zwyczajowo jest tak, że mała spędza u mnie co drugi weekend - od piątku wieczora do niedzieli wieczór. Zazwyczaj nie było z tym kłopotu, nawet jeśli coś komuś wypadało, ona miała jakieś urodziny w rodzinie czy cokolwiek - mała na kilka godzin lądowała u niej.

 

Dwa tygodnie temu w weekend niestety miałem kłopot w pracy, nie miałem jak małej odebrać na swój weekend (wyjazd). Mała awantura.

 

Teraz - robi mi problem. Poinformowałem ją godzinę - dwie temu że odbiorę małą w piątek po szkole a ona na to jak świstak "Niemożliwe", twierdzi że nie, ma już plany i jakieś bilety kupione. Że mogę sobie wziąć kolejny weekend.

 

Opcje?

 

Nadmienię, że normalnie bym to jeszcze jakoś przegryzł ale: nie widziałem małej od miesiąca właściwie, dzisiaj byłem u niej rano w szkole i już zrobiliśmy jakieś wstępne plany na dzień dziecka, jeśli zmienimy kolejnośc to znowu stracę weekend w czerwcu (kolejny wyjazd).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Vishkah napisał:

dzisiaj byłem u niej rano w szkole i już zrobiliśmy jakieś wstępne plany na dzień dziecka

I jak córka się zaopatruje na te plany? To już w miarę spore dziecko, potrafi wyrazić swoje zdanie.

 

Miałem podobne sytuacje, pierwsza myśl to sąd. Ale ochłonąłem i postanowiłem poczekać, nie gonić do sądu po pierwszych spięciach. Może i ty poczekaj. U mnie się ustabilizowało i napięcie wygasło. Może rzeczywiście coś ex córce zorganizowała i razem gdzieś chcą iść skoro mają bilety. Może córka chce tam iść.

 

Tęsknisz bo przepadł ci jeden weekend. Ale poczekaj. Córka też zatęskni i kolejny miejmy nadzieję będzie wasz.

A jeśli nic się nie zmieni co do spotkań to podejmiesz kolejne decyzje jak rozwiązać problem. Nie podejmuj decyzji w gniewie i nerwach.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to ona - wszystko super i wspaniale. Zwłaszcza że pogoda już jest na tyle dobra i chciałem ja wprowadzić w spanie pod namiotem (na razie w ogródku) i zobaczyć jak by się odnajdywała  we wspólnych wypadach gdzieś nad jeziora czy morze. Nie wspominała o planach z matką, ale cóż -  mogło jej wypaść z głowy.  

 

Raczej trudno mnie wyprowadzić z równowagi,  jednak wziąłem zimny prysznic bo sprawy związane z małą rozwalają mnie na łopatki. W sumie zamiast iść na noże wydaje mi się że zaproponuję że w porządku, niech sobie bierze ten weekend, ale potem dwa pod rząd byłyby dla mnie i dla małej.. i tu mnie zgrzyt dopada bo oczywiście może powiedzieć "nie" - boli takie rodzicielstwo a właściwie jego brak czy właściwie "cień". Temat który za mną chodzi od dłuższego czasu, chyba się powoli zbiorę żeby się "wylać" na forum bo jakoś przed nikim innym nie mam jak.. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O widzę że odkopałem trochę martwy temat więc czuje się w obowiązku jakoś się do niego odnieść. 

 

Na początek powiem że jestem dopiero na początku "wojny" o dziecko i dopiero zaczynam poznawać to od strony praktycznej więc za dużo nie pomogę ale może chociaż trochę. 

 

Jestem po studiach parwniczych więc trochę łatwiej mi zrozumieć te mechanizmy. Chociaż nie wykonuje zawodu prawniczego to z konieczności zgłębiam temat teoretycznie i praktycznie. Tylko jak narazie bardziej zaawansowany w tej tematyce jestem od strony prawa karnego. Dodam jeszcze że rada zawsze służy mi siostra która nie dość że jest kobietą to i radca prawny. 

 

Ale przechodząc do sedna. 

1. Kwestia pełni praw rodzicielskich.

Zacząć należy od tego samo określenie "prawa rodzicielskie" jest trochę mylące. Przysługują Ci one od momentu urodzenia (poczęcia) dziecka  i właściwie bardziej trafnym opisaniem tej konstrukcji prawnej byłaby nazwa "obowiązki rodzicielskie". 

Jako rodzice dziecka nie przysługują nam "prawa" które możemy wykonywać a obowiązki które musimy. Obowiązki te znajdują swoje źródła głównie w prawie cywilnym ale też i karnym. 

Dlatego pozbawienie praw rodzicielskich nie jest takie proste jakby się mogło wydawać. Żeby je ograniczyć to jednak trzeba się "zasłużyć".

 

Prawa rodzicielskie są jednak pojęciem szerokim w skład którego wchodzi prawo  do opieki. To już jest łatwej ograniczyć i nie musi być do tego specjalnych przesłanek bo tu wyznacznikiem jest "dobro dziecka". 

 

2. Kwestia ustalenia przez sąd miejsca zamieszkania przez dziecko przy jednym z rodziców.

Wydaje mi się że tej konstrukcji chyba nie do końca rozumieją niektorzy prawnicy. 

Jest to czynność materialno-techniczna niemająca wpływu na zakres władzy rodzicielskiej. Ma to podobny sens jak zameldowanie dla osoby dorosłej ( w sporym uproszczeniu opisując). 

Warto na to zwrócić uwagę, gdyż ustalony przez sąd miejsca zamieszkania dziecka przy matce ona sama jak i jej prawnicy mogą podnosić jako argument większych czy mniejszych praw do opieki a to nie ma ze sobą nic wspólnego.

 

3. Odniesienie tej podstawowej wiedzy do Twojej sytuacji. 

Z tego co napisałeś to jesteś w takiej samej sytuacji prawnej jak Twoja ex. 

Równie możesz pojechać w każdym momencie pojechać po dziecko i nikt Ci tego nie może zabronić. Jednak nie polecam tego bo wiadomo prawo prawem a sprawiedliwość musi być po stronie kobiety. 

Chociaż nawet wezwana policja odeśle Twoja ex do sadu jeżeli nie będziesz naruszał prawa karnego czy wykroczeń. 

 

4.Co ja bym Ci radził w Twojej sytuacji. 

Piszesz że do tej pory dogadywaleś się w kwestii kontaktów. Ja spróbowałbym w jakiś sposób dojść do porozumienia. Wiadomo kobiety nie zrozumiesz ale może to jakiś chwilowy "foch".

Jednak gdy "pokojowe" rozmowy nie przyniosą skutku możesz skierować wniosek do Sądu Rejonowego właściwego miejscowo dla miejsca zamieszkania dziecka ( tu ma znaczenie wspomniane wcześniej miejsce zamieszkania przy matce) o zabezpieczenie kontaktów z dzieckiem. Sąd w trakcie posiedzenia prawdopodobnie będzie nakłaniał do zawarcia ugody między stronami. W tym momencie radził bym żebyś wyszedł z propozycją kantaktow tak jak do tej pory się odbywały i tak też to uzasadnił. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, popatrz - @Świeżonka skoro Cię tu mam to pozwól że powtórzę pytanie które zadałem w innym temacie a piwem odwdzięczę się w miarę okazji jeśli będzie kiedyś dane się spotkać: 

 

 

Cześć i czołem Bracia,

tworzę temat bo przekopałem się przez różne strony w internecie i nie znalazłem wprost odpowiedzi na pytania.

 

Otóż:

 

Jakie obowiązki spoczywają na matce sprawującej opiekę nad dzieckiem po rozwodzie? Żeby uściślić - nie tyle jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem jako takim ale na przykład jakiś obowiązek informacyjny wobec ojca?

Mnóstwo artykułów o odpowiedzialności jaka spoczywa na ojcach (oczywiście główny powód - alimenty) ale obowiązki matek - ni chu chu.

Więc na przykład: Czy matka ma obowiązek na przykład powiadomić ojca o zmianie miejsca zamieszkania? Jeśli tak - w jaki sposób i w jakim terminie? Czy prawo jakoś to reguluje? Czy ma obowiązek / jak informowac ojca o zmianie szkoły? Wizytach u lekarza?

Co jeśli się z tego "obowiązku" (jesli tak to można nazwać) nie wywiązuje?

Oczywiście - obydwoje rodziców pełnia praw rodzicielskich.

 

 

 

 

Edytowane przez Vishkah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli nie masz ograniczonych praw rodzicielskich ani ustalonego sposobu opieki to Tobie i żonie przysługują takie same prawa i obowiązki. 

Napewno przysługuje Ci prawo do informowania Ciebie o istotnych kwestiach dotyczących dziecka. 

Tylko widzisz prawo to taka dziedziną że można to zrobić żeby było prosto, jasno i zrozumiale ale wtedy dużo mniej ludzi by na tym zarobiło. Ja na swoim przykładzie widzę że Ci " profesjonalni" pełnomocnicy mają Cię w nosie i łapią kupę roboty pisząc gnioty bez ładu, składu, sensu i logiki. Na szczęście dotyczy to jeszcze mojej żony.

 

Wracając do tematu. Jak napisałem przysługuje Ci prawo do "istotnych" informacji. Tylko nigdzie nie jest napisane co to są te istotne. Znowu jedna rzecz dla Ciebie jest istotna dla kogoś nie. Nie mogą zrobić też listy i w prost napisać w punktach o czym Ciebie informować a o czym nie. Było by to nawet groźniejsze bo życie niesie takie przypadki co się nawet filozofom nie śniły tym bardziej prawnikom. Żeby to zrozumieć to najprostsza analogia to narkotyki i dopalacze. Była ściśle określona lista substancji zabronionych jako narkotyki to cwaniaki wymyślili że wzór chemiczny różnił się szczegółem co doprowadziło że nie można ich było ukarać. 

 

W tej sytuacji cały szkopół polega na tym żeby powołując się na dany przepis właściwie uzasadnić daną sytuację faktyczną. Podam teraz bzdurny przykład ale żebyś zrozumiał o co chodzi. 

Na przykład domagasz się od ex żeby informowała Cię o każdym zakupie lodów orzechowych dla dziecka bo masz podejrzenie u dziecka uczulenie na orzechy. Niby informacja mało istotna ale w odpowiednim kontekście i odpowiednio uzasadniona może mieć znaczenie. 

A niestety prawo to taka dziedzina że każdy profesor może ten sam przepis interpretować inaczej. Tak samo różne sądy mogą różnie interpretować i orzekać. I najśmieszniejsze że wszystko jest cacy. 

Odnośnie informowania o takich rzeczach jak miejsce zamieszkania, szkole a nie mówiąc już o sposobie leczenia to bezdyskusyjne. A egzekwować to można w sądzie cywilnym (rodzinnym) w drodze pozwu. 

Formy i terminów jak sąd nie wyznaczy to nie ma. Ale to raczej jest w jej interesie żeby Ci poinformować w taki sposób żeby mieć dowód że wywiązuje się z tego obowiązku. 

Tylko nie traktuj moich postów jako porady prawnej. Jak mówiłem nie jestem profesjonalnym pełnomocnikiem nie mam ukończonej żadnej aplikacji. Skończyłem tylko prawo i to dość dawno więc mogę się mylić. Jak podejmiesz jakiekolwiek kroki prawne skonsultują się lepiej z profesjonalista. Ja tylko nakreśliłem Ci kierunek w którym możesz się udać 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, to nawet nie chodzi o to żeby się ciągać po nie wiadomo jakich sądach ale:

1) żeby napisać pozew do sądu rodzinnego to w sumie muszę mieć jej adres

2) chyba jednak prawo chociażby wiedzieć gdzie dziecko mieszka mam?

3) już nie wspomnę - co by było gdybym chciał złożyć wniosek o ponowne rozpatrzenie chociażby wizyty kuratora czy jak go tam zwał który ocenia warunki mieszkalne dziecka? Jak nakreślę w pozwie adres do dostawy dla byłej i lokal który dziecko zamieszkuje? Bo było nie było teraz się chyba wprowadziła do kolesia na salony do domu w stanie remontu i córka wspominała że w trójkę śpią w jednym łóżku..

 

Chodzi po prostu o tą rozbieżność.. Facet (w domyśle - ja) ma obowiązek - alimenty. Jak się nie wywiąże - nikogo nie obchodzi powód: brak pracy, choroba, uje&*^ mi nogę czy cokolwiek innego - przelew ma by do 10go, bo jak nie to potem odsetki ustawowe, teraz jeszcze jak nie będzie przez 3 miesiące - to pudło.

A ze strony "księżniczki"? Wychodzi na to że trudno nawet oczekiwać jakichś podstawowych rzeczy.

 

Najgorsze w tym wszystkim jest to że czytając to forum, słuchając różnych historii - wiem że nie mam najgorzej w całej tej sytuacji. Ba, wręcz niektórzy pewnie z chęcią by się zamienili i chcieliby mieć chociaż tyle żeby mieć szansę zobaczyć się z dzieckiem raz na dwa tygodnie w niekontrolowany sposób.

 

Ku&*^*ski świat..

 

 

Edytowane przez Vishkah
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja Ciebie rozumiem i mam takie samo zdanie na ten temat. Jestem też przykładem gorszej sytuacji ale to długo by opowiadać. 

Jasne że masz prawo do informacji o miejscu zamieszkania dziecka. Mi się wydaje że jeżeli matka twojego dziecka to nie jakaś patologia to zacząłbym od metod najładniejszych a jednocześnie zbierając dowody że twoja ex nie wywiązuje się ze swoich obowiązków wobec Ciebie.

To znaczy wysłać na stary adres za zwrotnym potwierdzeniem odbioru napisane przez ciebie takie "wezwanie" w którym napiszesz że domagasz się przestrzegania swoich praw i obowiązków z jej strony to jest informacji o zmianie miejsca zamieszkania dziecka, stanie zdrowia, wyników w nauce, określenia zasad Twojego widywania się  z dzieckiem i tak dalej. Na końcu napisz że w przypadku dalszego naruszania Twoich praw skkierujesz sprawę na drogę sądową. 

 

Jak nie dostarcza tego pisma przyjdzie Ci zwrot to masz dowód że nie wykonuje swoich obowiązków o informowaniu Ciebie o miejscu zamieszkania dziecka. 

I jak nie poda Ci tego adresu na przykład przy przekazywaniu dziecka na wizytę u ciebie to ja bym kierował wniosek na stary adres z dolaczona ta zwrotka z tego pisma co wysłałeś. Zaargumentuj że wysyłasz na ostatnio znany Ci adres zamieszkania dziecka a to ex nie wywiazuje się że swoich obowiązków o informowaniu cię o zmianie miejsca zamieszkania. 

 

Spróbowałbym też pogadać w opiece społecznej. W starym adresie i jeżeli wiesz gdzie mniej więcej może mieszkać terazto może i w nowym miejscu.

 

Powiedz poprostu jaka sprawa z warunkami. Że boisz się o zdrowie dziecka. Możesz jeszcze trochę "ubarwić" historie żeby z opieki bardziej się bała o własną dupę w razie jakby coś się stało a ona nie sprawdziła. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiany prawne udupione:

 

https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1412125,kontakt-z-dzieckiem-jaka-kara-za-utrudnianie-prawo-rodzinne.html?fbclid=IwAR20WWWPg_9IJ3J3TK4HDtuECQKELYXMcPifAlvzxZLRsysbK1Up3pgGIgM

 

Pojawiły się jednak także głosy krytykujące pomysł penalizacji utrudniania kontaktów z dzieckiem – i to już po tym, gdy projekt trafił do Sejmu. Taką ocenę zawarło w swojej opinii Biuro Analiz Sejmowych. Autorki dokumentu – dr Izabela Bień, specjalista ds. oceny skutków regulacji, oraz Justyna Osiecka, specjalista ds. społecznych – twierdzą, że „propozycja ingerowania za pomocą środków karnych w relacje rodzinne może nieść ryzyko działania na szkodę dziecka poprzez dalszą eskalację napięć, antagonizmów i konfliktów”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I gdzie tu szukać sprawiedliwości? Uchybienie się od obowiązku alimentacji jest penalizowane w KK a kontakty szkodziły by dziecku. Czyli wiadomo o co chodzi. To tylko potwierdza większość teoria z tego forum. 

Jednak należy zwrócić uwagę na wyroki sądów cywilnych które powoli zaczynają nakładać zobowiązania za ograniczanie sądownie wyznaczonych kontaktów. 

Jeżeli ktoś ma wolę to spróbuje w wolnym czasie znaleźć przykłady.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.