Skocz do zawartości

Wewnętrzne dziecko...


Assasyn

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie

Od jakiegoś czasu dochodze do wniosków iż mimo bycia dorosłym, wewnątrz drzemie we mnie małe dziecko które wciąz potrzebuje uwagi. Doszedłem do wniosku ze teraz w terazniejszosci próbuje robic wszystko aby zapełnic to dziecięca luke braku zainteresowania ze strony bliskich...

Robie to bardzo często podswiadomie, jestem jak niedojrzale dziecko w ciele dorosłego faceta...

Wiadomo, przeszlosci nie mam szans zmienic, nie cofne czasu. Najgorsze jest te ciagle " zapracowywanie" sobie na to...jak sie uwolnic z tego wewnetrznego przymusu? Zaakceptowac przeszlosc i puscic ją wolno?

Jak juz pisalem we wielu postach, niezbyt sie mna interesowana w dziecinstwie, dzieki czemu doszedlem do wniosku ze ze mna jest coś nie tak, zauwazylem tez czesto poczucie winy z tego powodu ze jestem jaki jestem.

Wazne ze uswiadomilem sobie to, czy jest sens zapelniac teraz to luke?

Czy poprostu odpuscic, majac swiadomość ze przeszlosci nie zmienie?

Łapie sie czesto na tym ze emocjonalnie zachowuje sie jak dziecko, szukanie uwagi w otoczeniu w innych ludziach, zawsze chce byc w centrum uwagi...

Co z tym zrobic?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli zostawić to wewnetrzne dziecko? Zaakceptowac swoja przeszlosc?

Co do kobiet podobnie, czesto byly tylko narzedziem, a jak cos nie szło po mojej mysli i nie dawaly mi tyle zainteresowania ile chcialem to sie wkurwialem, i robilem wiele głupich rzeczy. Podobnie jak i z reszta spoleczenstwa...

Wewnetrzne dziecko, nie dostalem czegos to tupalem nozka, w mysl zasady " Tak sie staram, wy macie mnie w dupie" .Nie skonczylem tego, walczylem jeszcze wiecej, szukalem w sobie mankamentom ktore moim zdaniem odpowiadaly za to ze mnie odrzucaja, wtym momencie wlaczalo sie poczucie winy za to jaki jestem...

Pojebana plątanina...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę ,że pierwsze co powinienieś zrobić to uporać sie z masą złych emocji z tamtego okresu ,z potrzeb i emocji które t tłumiłeś w sobie i teraz sie to odbija.Jak widzisz niezamknięte sprawy z dzieciństwa bedą cie gnębić więc na pewno jest sens zapełniać tą luke.Prawda że przeszłości nie zmienisz ale możesz zmnienić jak na nią patrzysz i czego cie nauczyła.Jednym słowem masa pracy przed tobą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Assayn, daj sobie prawo na popełnianie błędów, na bycie nie idealnym, przestań myśleć, o tym że w danej sytuacji na coś zapracowujesz, gdy np. spotykasz się z ludźmi, pierdol to, rób co chcesz, popełniaj błędy, baw się, szukaj, nawet po omacku, a jeśli chodzi o kobity to znajdź sobie taką, która lubi się cały czas przymilać i prawić komplementy ;)

 

Wbrew temu co Marek pisze, to jednak relacje z ludźmi (dobre relacje) budują lepszą samoocenę, niż gadanie do siebie w lustrze. Ja wiem, że to jest skuteczne, ale to długotrwały proces i na prawdę bardzo trudno przebrnąć do podświadomości, świadomie powtarzając jakieś zdania, do tego, żeby to przesiąkało w głąb, musi być odpowiednie natężenie emocjonalne, więc nawet jak się na chwilę wbijesz w taki stan, bardzo szybko coś z niego Cię wybije, dlatego to jest żmudna praca. A relacje z ludźmi i jakieś spontaniczne akcje wybijają ze świadomego odczuwania rzeczywistości, rozpuszczają blokady, bariery, intensyfikują odczucia i bardzo dobrze kotwiczą stany emocjonalne.

 

Siedząc samemu i pracując nad sobą, jednak świadomość blokuje, przez co cały czas jest stymulowana kora mózgowa sprzecznościami, gdzie niby jest ok, ale świadomie wiesz, że jeszcze nie. Wtedy ścieżki neuronalne budują korzeń, gdzie gdzie między szczęściem, a smutkiem budowane są również ścieżki neuronalne. Więc uważam, że spędzając czas z ludźmi, spędzając go miło, im więcej uciech, tym więcej jest budowanych ścieżek, związanych z odczuwaniem przyjemności, tak się rozbudowuje mózg, który ma bezpośredni wpływ na postrzeganie świata. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekst z książki

 

„Dopóki ulegamy złudzeniu, że nasze życie jest zależne od akceptacji innych, mogą oni manipulować naszymi zachowaniami, uczuciami i myślami.

Warunkiem obudzenia i rozwinięcia energii atmicznych (ducha), monadycznych (duszy) i boskich jest przekroczenie progu indywidualności. Ciało atmiczne to sfera woli, wolności i świadomego działania. Dopóki rządzi nami nieuświadomiony ból odrzucenia, nie jesteśmy istotami wolnymi. Upodabniamy się raczej do marionetek; ci, którzy potrafią pociągać za nasze “sznurki”, mogą manipulować naszymi uczuciami, myślami, zachowaniami, bardziej lub mniej świadomie i celowo. Dopóki ulegamy złudzeniu, że nasze życie zależne jest od akceptacji innych, dopóty ich oczekiwania (a właściwe nasze wyobrażenia na temat ich oczekiwań) faktycznie rządzą naszym życiem. Kiedy próbujemy zrobić coś wbrew owym oczekiwaniom, ogarnia nas obezwładniający lęk, poczucie winy, wstyd, apatia, depresja, ulegamy wypadkom, a czasem zaczynamy fizycznie chorować. Rozwinięcie w sobie sfery atmicznej oznacza uwolnienie się od nałogowego szukania oparcia w innych. Co więcej – im bardziej rozwijamy swoje ciało atmiczne tym wyraźniej inni zaczynają szukać oparcia w nas z powodu emanującej z nas wolności, autentyczności i mocy.

Przekroczenie perspektywy ego wymaga inicjacyjnej śmierci, czyli pełnego przeżycia naszej naturalnej samotności, związanej z tym, że choćbyśmy nawet w 100 % spełniali przez całe życie oczekiwania drugiego człowieka, to i tak nie może on uratować nas od śmierci. Przez doświadczenie śmierci wszyscy przechodzimy samotnie. Jest wtedy z nami tylko Bóg. Inicjacyjna śmierć to odosobnienie, w którym żegnamy się ze złudzeniami co do roli innych ludzi w naszym życiu, będące zarazem duchowym (atmicznym) odrodzeniem. […]

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

@Assasyn i jak Ci idzie praca z samym sobą/ wewnętrznym dzieckiem?

 

Ogólnie ponawiam ten wątek, ze względu na tematy o DDA poruszane tutaj coraz częściej no i też z potrzeb własnych.

Z Wewnętrznym Dzieckiem zacząłem się kontaktować długi czas po terapii gdy wiedziałem, że jeszcze co jest ze mną nie tak: że oczekuję od ludzi zbyt wiele i czuję, że czegoś nie przepracowałem w sobie. 

Zacząłem od pisania listów do małego Artema. Potem odpisywałem sam do siebie. I co? Pojawiały się emocje. Na początku wstydziłem się tego Wewnętrznego Dziecka, potem je obwiniałem aż w końcu pokochałem. Zacząłem korzystać z takiej oto wizualizacji dzięki czemu mój kontakt się polepszył. 

 

Teraz mam tak, że gdy jest mi źle lub coś mi nie pasuje to puszczam sobie właśnie ten filmik powyżej i kontaktuję się ze swoimi głębszymi emocjami. I co ciekawe, jak spotykam tego małego Artema czasami jest on na mnie obrażony, np. że się nim nie zająłem wcześniej. Można to nazwać inaczej blokadą emocjonalną. No i właśnie wczoraj tak miałem a dziś emocje mi się uruchomiły. U mnie jest tak, że wystarczy jakaś zmiana, np nowa praca i mi się uruchamia np. tęsknota za rodzicami. Bo mimo wszystko, że kiedys tam ranili to jednak dalej to są moi rodzice. Oczywiście przeżywam te emocje, do tego afirmuję sobie miłość i akceptację do samego siebie i nie staram nie być dla siebie krytycznym.

Bardzo polecam taką formę kontaktu z samym sobą ;)

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Artem powoli, ale do przodu...Układam siebie na nowo...A co do wizualizacji która zapodałeś, stosowałem ją i jestem zadowolony, wracam do niej :)

Dopóki nie pokochasz tego wewnetrznego dziecka, bedzies z miewał konflikty wewnetrzne która ro zjada Ci psyche...

Ból i cierpienie to tak naprawde wołanie tego małego ''assasynka'' o miłość...kiedy to akceptujesz, stajesz się wreszcie jednolity...

Oto, moje wnioski :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, ThePowerOfNow napisał:

A Co Wasze Wewnętrzne Dziecko ostatnio potrzebowało? Tak pytam z czystej praktyki?

np. Motor, żaglówkę itp. ? Z Waszego życia przykłady.

 

Popatrzenia się po prostu w lustro i poklepania po ramieniu oraz krzyknięcia na cały głos " Alfa stary, Ty to jesteś zajebisty gość jakich mało" :D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, ThePowerOfNow napisał:

A Co Wasze Wewnętrzne Dziecko ostatnio potrzebowało? Tak pytam z czystej praktyki?

np. Motor, żaglówkę itp. ? Z Waszego życia przykłady.

 

Kiedyś, jeszcze w trakcie terapii gdy zaczynałem się uczyć spełniać niektóre "zachcianki" małego Artema to kupiłem sobie chipsy. Paprykowe. Ale byłem szczęśliwy :D

Czego potrzebowało i potrzebuje teraz? Akceptacji, obecności kogoś dorosłego, przeżycia pewnych emocji, miłości. Mały Artem siedzi w pokoju, który jest połączeniem kilku pomieszczeń z mojej przeszłości. Raz go widziałem jak biegał po podwórzu i się bawił, w końcu pobiegł to mamy i ten obraz mnie rozpier...lił emocjonalnie :)

Często płaczę kiedy się z nim widzę. Albo się wzruszam i cieszę że go mam. Wyznaję mu miłość bo wiem że jej bardzo potrzebuje. Często czuję też smutek. Raz gdy wszedłem do pomieszczenia od razu skoczył mi na ręce (ma około 3-5 lat), wtedy się popłakałem z radości i wzruszenia. Bo pierwszy raz doświadczyłem takiej dziecięcej spontaniczności w kwestii okazywania uczuć. 

Właśnie jak pisałeś wcześniej @Assasyn to nie jest tak że raz powiesz "wybaczam" i sprawa załatwiona. Ja czuję niekiedy żal, smutek i tęsknotę, na przemian, niekiedy ze złością. Czasami wystarczą skojarzenia, jakaś piosenka, film, serial, aktorka z filmu i może mi się uruchomić od razu skojarzenie z domem. Często wtedy popadam w melancholię.

Ostatnio mam taki dość dziwny okres melancholijny właśnie. Wyjdę na nadwrażliwca ale czytam Wiedźmina i się wzruszam gdy widzę relacje między Geraltem a Ciri, miedzy dorosłym a dzieckiem. 

 

Zacząłem afirmacje a któryś z afirmacyjnych specjalistów mówił, że w związku z afirmowaniem siebie mogą sie pojawiać emocje. Możliwe że właśnie to jest reakcja emocjonalna na zupełnie nowe "polecenia" :) 

 

@Tramal bardziej chodzi tam o emocje niż o wystrój wnętrz :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tramal moje wewnetrzny ''Assasynek'' jest taki sam(logiczne) jak ja kiedy byłem dzieckiem..

Smutne, niekochane, odrzucone, zniszczone psychicznie...no i stało same...

Do niedawna planowałem sie mścić na swoich oprawcach fizycznych i psychicznych, ale nauczyłem się wybaczać, cos na

zasadzie ''wybaczam i spierdalać!'' to trudne, cholernie trudne, bo konsekwencje ich przemocy ponosze ja, nawet do dzis jak widze kogos kto zneca sie nad dzieckiem czy zwierzakiem, to potrafie podejść i likwidować tą osobe, teraz widac jak chec zemsty i tego by oprawcy

doswiadczyli podobnego bólu jak ja, dlaczego tak? bo wtedy budzi sie moje wewnetrzne dziecko, które kiedys było bezbronne w obliczu znecania się, dlatego Ono takie sytuacje pamieta, ale na 99% to słowna reprymenda z mojej strony...

...Ale wybaczenia daje jakos ulge, musisz pamiętać, podobnie jak @Artem ze nie staniesz sie silny dopóki nie wybaczysz, bedziesz wtedy tylko autodestrukcyjny i ogólnie destrukcyjny...ale nie wolny...

Nienawiść to emocja która trzyma Cie z oprawcą, bólem i tak dalej...

Ale mimo wszystko poddawac sie nie wolno! Ogolnie mam wojowniczy charakter, dlatego praktycznie nie odpuszczam...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oooj ale bym paru typom nastukał... ooooj.... :D:D:D Za te drwiny, krzywe spojrzenia, dokuczanie... Oooooj :D 

Za dzieciaka lubiłem bardzo film z Chuckiem Norrisem "Kumple", w którym Norris uczy takiego szkolnego fajtłapę sztuk walki no i tamten jest wymiataczem :) Prosty schemat w filmie nie sprawdza się zawsze w życiu. U mnie się nie sprawdziło. Ale wygrywam w relacjach z tymi typkami (bardzo rzadko niektórych widuję), a wygrywam pokazując im jaki teraz jestem zajebisty, ogarnięty, wesoły i w ogóle szczęśliwy :) I nie robię tego na pokaz przed nimi. Po prostu taki jestem :) 

 

@Assasyn Samo wybaczenie, głównie ma służyć Tobie a nie nikomu innego. Nie katu  bo on często ma to w dupie, zwłaszcza że może być nieświadomy tego że Cię rani. Co nie zmienia faktu ze mozesz być zły na ojca, na dręczycieli. No i wtedy chyba najlepiej tę złość przeżyć. I moim zdaniem właśnie teraz tak rozkminiłem że przeżywanie tych emocji i uwalnianie się od nich to jakby składowe procesu zwanego wybaczaniem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Od jakiegoś czasu pracuję nad swoim 'wewnętrznym' dzieckiem, ale to co się wczoraj stało to coś niesamowitego, przed snem wchodziłem sobie podczas wizualizacji do takich miejsc swojej podświadomości ze ogarniała po chwili ogromna fala euforii, uczucie które towarzyszyły mi były tak silne ze udało mi się zasnąć dopiero o 3 w nocy...

Wyzwalanie miłości do swojego 'dziecka' dawaniu mu tego czego nie miało, to niesamowita sprawa...:)

Polecm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam. Co ciekawe z rana nie jestem w stanie wprowadzić siebie w taki stan. Tylko wieczorem. Na koniec włączam sobie optymistyczną muzę. 

Ale nie czuje tego jako miłość do siebie lub wewnętrznego dziecka. Raczej taka lekkość bytu, radość z bycia, błogość i mega optymizm. Zajebisty stan.

Niestety z rana nie pozostaje po nim wiele...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Assasyn fajny kontrast stanowi Twój avatar i pisanie o zaspokajaniu dziecięcych potrzeb :D

Obecnie oglądam Rodzinę Sopranos i tam też jest motyw rozmowy o emocjach z typowym "twardzielem" :)

Ja znowuż kupiłem Technikę uwalniania i już nie kontaktuję się z Wewnętrznym Dzieckiem a skupiam się na emocjach, które odczuwam obecnie i je uwalniam. Może wkrótce poczuję potrzebę kontaktu z nim ale wydaje mi się, że zaspokajając aktualnie swoje potrzeby emocjonalne można wiele zdziałać dobrego dla Dzieciaka, który jest w środku. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Artem zrobiłem sobie tą wizualizację i zobaczyłem siebie w wieku 6-7 lat bawiącego się na podwórku. Było (dziecko) uśmiechnięte ale bez euforii, czysty spokój i żadnych gwałtownych-silnych emocji.

Jak zapytałem czego potrzebuje to wyszło na to, że pograć w Red Dead Redemption co zaraz uczynię. :lol:

 

Mam dobry kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem, bo opiekuję się nim od dawna, jeszcze zanim trafiłem na forum i dowiedziałem się, że tak trzeba. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brachy, robię sobie codziennie taki jakby trening samooceny 20-30 min + Markowa sztuka relaksu w ciągu dnia. Wszystko szło jak zawsze, czyli czułem się fajnie, uczucie ciepła od czasu do czasu, komplementowanie siebie i miłe emocje, aż do momentu gdy zamknąłem oczy i pomyślałem sobie o moim wewnętrznym dziecku. Ni z gruchy ni z pietruchy zaczęło mi się chcieć płakać lecz się nie pobeczałem, do tego lekko histeryczny śmiech + ruchy "jabłka Adama"- widziałem w lustrze.

Później czułem niepokój i z wielkim trudem na nowo wzbudziłem w sobie miłe uczucia.

No ale wewnętrzne dziecko to przecież dusza/podświadomość a te mam wychwalone i obdarowane miłością.

Co to mogło być? Stłumione negatywne emocje się wybiły? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mocny Wilk Mi też się chciało płakać, ale ze wzruszenia. Zobaczyłem siebie w wieku 6-7 lat i pomyślałem sobie, że przecież tamto dziecko nie zniknęło, tylko obrosło w wygląd dorosłego człowieka, a dalej jest w środku, dalej istnieje. 

 

Może coś w tym stylu? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na to są różne metody. Ja chyba poradziłem sobie z tym wszystkim już dawno. Najważniejsze jest to, aby wbić sobie do głowy, czym jest przeszłość. Tego nie da się już zmienić. Jest jedynie przyszłość i na nią możemy mieć wpływ.

Niektórzy polecają ćwiczenie z poduszkami. Jedna, to jest przyszłość, a druga - przeszłość. Przeszłości się kłaniamy, akceptujemy taką, jaka jest. Odwracamy się i idziemy do przyszłości. Tutaj można się przytulać i robić wszystko, co się tylko podoba ;)
Nie testowałem, ale podobno działa.

Chyba każdy ma jakieś problemy z dzieciństwa. Na każdego może działać co innego. Nie ma sensu żyć z tymi obciążeniami.

Niektórzy polecają ustawienia systemowe wg. Hellingera, ale są różne opinie na ten temat. Sprawa jest ciekawa i ludzie twierdzą, że to wszystko działa. Jak ktoś chce, to może spróbować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, niby łzy w oczach, śmiech ale do tego nieprzyjemny niepokój. Pierwszy raz coś tak dziwnego mi się przytrafiło. Praca z podświadomością to niezła jazda...

Od około 10 dni na serio się zabrałem za swoje emocje i budowanie pozytywnego spojrzenia na siebie i świat.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.