Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Rzucam palenie
Pierwsze 24h bez nikotyny za mną. Liczę, że do końca tego tygodnia będzie już jasne, czy się wyrwę. Nie odczuwam jeszcze skutków odstawienia. Paliłem 9 lat, ostatnie 3 lata epapieros, zmniejszając dawkę nikotyny.
Zapisuje sobie w telefonie kiedy i w jakich przypadkach myślę o paleniu. Póki co rano trochę szok, zamiast zapalić szybka kawa na pobudkę, w drodze na tramwaj wyjątkowo nie wyciągnąłem fajki, mimo, że miałem ją jak zawsze obok portfela z biletem. Najbardziej ciągnęło w pracy na przerwach i jak współpracownicy mnie lekko dziś zdenerwowali... akurat dziś, ale ok, wszystko pod kontrolą, rzadko się to zdarza, więc nie powinno być ważnym czynnikiem wywołującym chęć palenia.
Mam też spotkanie z zarządem w tym tygodniu, po ostatnim sporo nerwów, myślałem, że będę chodził po suficie, więc mam nadzieję, że to będzie najważniejszy test.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi dzień już prościej, dużo mniej napadów chęci zapalenia, najgorzej jest mi się przestawić z myślenia, że jednak efajka nie jest aż tak szkodliwa, więc można by zrobić sobie przerwę na wyjście, ale jednak nikotyna to nikotyna i jeszcze nie wtopiłem. Najlepszą motywacją jest dla mnie myśleć o fakcie, że są osoby które zrezygnowały z tego z dnia na dzień, więc wierzę że też mi się uda. Im mniej czynników tym lepiej. A dużo rzeczy się kojarzy z wyjściem na fajkę, czy to spacer z psem, czy czekanie na tramwaj. Dziś akurat nikt mnie nie zdenerwował, najbardziej chodziło po głowie jak dostałem spore zadanie w robocie, a zawsze przed rozpoczęciem szedłem się przewietrzyć. Następne zwierzenia dam po jakimś czasie, bo nie ma sensu tu robić dziennika ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza ostrym zjazdem po odstawieniu nie miałem już od ostatniego wpisu ochoty zapalić.

Jak to wygląda? W pracy siedziałem cały tydzień, a praktycznie nie odezwałem się słowem do nikogo, nie chciało mi ani się pomagać, ani w ogóle gadać z nikim innym niż z kierownikiem, mam swoje zajęcia. Pracę wykonuje normalnie, w sumie to na tym się tylko skupiałem, bo wszystko inne mnie wyprowadzało z równowagi.
Kij do dupy mi wszedł, bo żarty i śmiechy kolegów z zespołu mnie zaczęły irytować, nawet koleżanka, na której biadolenie myślałem, że się uodporniłem tak mi po uszach daje, że myślałem, że wyjdę z biura (ale nie na fajkę).
Po pracy wracam i idę spać, nie mam energii na nic. Nawet odpisywać na fejsie mi się nie chce (o dziwo tu na forum mam jakoś większe chęci to opisywać). Jestem ciągle wkurzony i boli mnie łeb, czuje smutek jak na pogrzebie, aż się chce płakać momentami. Apetyt się nie poprawił, ale np. głód odczuwam bardziej.

Nie wiem czy to efekt uboczny odstawienia, ale nie mam energii na nic, po pracy nawet z psem nie chce mi się wychodzić, idę spać bo mnie to aż męczy, jakbym miał doła, najchętniej bym się zaszył w domu. Gdybym wiedział, że odblokuje się jakaś moja ukryta nerwica albo depresja (bo tak chyba patrząc z boku właśnie się zachowuje) to bym nie zdecydował się tego rzucać. Albo nie tak gwałtownie, bo taka inicjatywa wyszła w jeden wieczór.
Ja chyba serio potrzebuję jakiegoś psychologa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliża się drugi tydzień. Dalej chodzę poddenerwowany, ale to już raczej z wyniku tej innej sytuacji. Nie paliłem, ochota jest, bo dziwnie się tak lekko oddycha, czegoś brakuje, kontroluję to, przy takim zjeździe wątpię czy będzie mi się chciało wracać, chcę to przetrwać do min. miesiąca, a później powinienem wiedzieć, że jak zapalę to mogę się w to wkopać ponownie, kolejny raz takiej męki jak teraz nie będę przeżywał by rzucić, więc jak się wkopię znowu to albo na dobre, albo się nie wkopię w ogóle wiedząc o konsekwencjach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.