Skocz do zawartości

Nigdy nie potrafiłem wzbudzać szacunku u kobiety.


Rekomendowane odpowiedzi

Bracia, refleksja na koniec roku.

Jak tak sobie myślę o tym wszystkich relacjach z kobietami, a były przeróżne i z przeróżnym skutkiem się kończyły to zauwazylem jedno: nie potrafię zbudować respektu u kobiety z którą się spotykam.

Na początku Pani jest mną  zainteresowana, pyta o różne rzeczy, oczy się błyszczą, fajnie, super, pięknie. Z ilością spotkań zaczynają się testy (czasami nawet trochę podłe teksty), widać, że ona rośnie nade mną a potem już fruuuuu. Nie potrafie nad tym zapanować, zahamować tego. 

Czemu? Po przemyśleniach stawiam przyczyny:

1. Duzo sie stresuję (taki typ osobowosci), mam dosyć słabą psychikę, wrażliwie odbieram bodźce z otoczenia - one to chyba widzą po mimice, gestach etc.

2. Klaaasyk - niestety rodzice mnie tego nauczyli - zawsze jestem w porządku, elegancki, taktowny, ustępujący, z uśmiechem na twarzy, przymykający oko, dopytujący. Wiem, wiem, sam szit najgorszy. Ale to jest tak zakorzenione, jak cholera. Pracuję nad tym i walczę z tym, żeby być:

1. Bardziej poważny (generalnie dużo gadam jak na faceta, plotę różne rzeczy jak baba).

2. Mniej GADAĆ ---> być bardziej tajemniczym.

3. Mam dużo nerwowych gestów i ruchów co wynika z nerwicowej natury - spokojne ruchy, spokojny chód, wyważona twarz.

 

Co byście Bracia polecili jeszcze? Początek przemiany już robię, ale poproszę o jakąś opinię na temat tego, co napisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, jankowalski1727 said:

nie potrafię zbudować respektu u kobiety z którą się spotykam.

Bądź sobą i nie staraj się wzbudzać respektu a go otrzymasz. Skoro nie jesteś silnym macho to już nim nie zostaniesz, a udawanie go tylko wzbudzi w kobiecie wesołość. Po prostu wyluzuj.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobne problemy jak Ty i wiem, że wyjście na prostą jest trudne. 

 

- zacznij chodzić regularnie na siłownię, ale nie tylko bieganie, joggingi tylko dźwiganie ciężarów i budowanie mięśni. Jak zaczniesz lepiej wyglądać, lepiej się poczujesz. Twój wygląd i samopoczucie wpływa na psychikę i postrzeganie samego siebie. W regularnych ćwiczeniach pomoże Ci książka „siła nawyku”. 

 

- przeczytaj książki Marka Kotońskiego, a przede wszystkim „No more Mr Nice Guy” Roberta Glovera

 

- zacznij zdawać shit testy, nawet ryzykując relację. Z czasem poczujesz się lepiej sam ze sobą.

 

- zwolnij, zastanów się zanim coś powiesz. Wyrażaj się w sposób głośny, klarowny i spokojny. Myśl nad gestami rąk, dłoni i twarzy. Powoli, codziennie, mały kroczkami 

 

- jak chcesz, aby Cię szanowano, szanuj sam siebie. Zwracaj uwagę nietaktownym, chamskim ludziom, gdy robią coś złego, np. są głośno w kinie, lub pchają się do drzwi w autobusie. Postaraj się powalczyć o swoje. 
 

powodzenia ;) 

Edytowane przez LSD
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli miałeś kilka związków, to nie może być aż tak najgorzej :)

 

Co do stresu - nie da się go w 100% wyelimimować, bo jest on reakcją fizjologiczną. Jest on jednym z czynników, które powodują że w ogóle nam się cokolwiek chce. Bez stresu, w błogiej radości, przespałbyś życie zamiast coś robić. Stres należy zaakceptować i oswoić. Obserwować swój organizm, zrozumieć jak to działa, nie walczyć z tym.

 

Co do tego, czy stres widać - śmieszna sprawa. Ja się często bardzo mocno stresuję przy co ładniejszych, interesujących mnie kobietach, szczególnie na pierwszych spotkaniach. Kiedyś zacząłem sobie zadawać te same pytania co Ty. No i zacząłem podpytywać panie. Pamiętam, że spytałem co najmniej 4. Odpowiedź była zawsze taka sama - nic nie widać. Nie sądzę żeby wszystkie kłamały. Może więc ten problem jest tylko w Twojej głowie?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia, dziękuję za merytoryczne wypowiedzi.

Domniemywam, że problem jest tylko w głowie. Co śmieszne, ludzie, którzy mnie znają mają mnie za pewnego siebie, inteligentnego gościa, który wie czego chce i wie jak dobrze żartować i kręcić temat. Paradoks. Gdzieś we mnie głęboko, w pokładach jest to ukryte...

Siłownia bracia leci u mnie od 6 lat. 190 cm/103 kg na facie 10-12 % więc nie ma tragedii. Na dodatek biegam tym 100 kilowym mięsem, bo cardio być musi.

Problem z szacunkiem do siebie. Nie szanuję siebie... Jem z brudnych garów, których mi się nie chce pozmywać, mam bałagan w mieszkaniu, żyję jak gówno czasami. Muszę zacząc od rzeczy prozaicznych.

 

Postaram się w 2020 wcielić te rzeczy w relacji z kobietami. Mam w rodzinie najbliższej charyzmatycznych, silnych facetów, więc gen jest. Tylko tam głęboko w podświadomości siedzi stresujące dzieciństwo, które wybija...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, jankowalski1727 napisał:

Tylko tam głęboko w podświadomości siedzi stresujące dzieciństwo, które wybija...

O bracie - wśród znajomych i kobiet jestem uważany za pewnego siebie faceta z charyzmą... a każdy mój związek kończył się fiaskiem - jak sądzę również przez "stresujące dzieciństwo". Jak stwierdził psycholog/psychiatra/psychoterapeuta do związków podświadomie wybieram osoby z zaburzeniami (niska pewność siebie), którym chcę pomóc - tylko one nie za bardzo chcą mojej pomocy. Syndrom ratownika,

Po każdym związku pewność siebie leci na ryj - branie na siebie winy - odbudowa - i znowu powtórka.

 

U mnie terapia, praca nad sobą, poprawa samooceny powoli zdaje egzamin. Chodzi o przeniesienie pewnych rzeczy, z warstwy "podświadomej" do "świadomej". Jeśli sądzisz, że możesz mieć problemy przez dzieciństwo - relację ze rodzicami - to idź do terapeuty / psychologa / psychiatry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, HumanINC napisał:

O bracie - wśród znajomych i kobiet jestem uważany za pewnego siebie faceta z charyzmą... a każdy mój związek kończył się fiaskiem - jak sądzę również przez "stresujące dzieciństwo". Jak stwierdził psycholog/psychiatra/psychoterapeuta do związków podświadomie wybieram osoby z zaburzeniami (niska pewność siebie), którym chcę pomóc - tylko one nie za bardzo chcą mojej pomocy. Syndrom ratownika,

Po każdym związku pewność siebie leci na ryj - branie na siebie winy - odbudowa - i znowu powtórka.

 

U mnie terapia, praca nad sobą, poprawa samooceny powoli zdaje egzamin. Chodzi o przeniesienie pewnych rzeczy, z warstwy "podświadomej" do "świadomej". Jeśli sądzisz, że możesz mieć problemy przez dzieciństwo - relację ze rodzicami - to idź do terapeuty / psychologa / psychiatry.

Bracie, mam psychoterapię za sobą. Kobietą wyjęła mi perfekcyjnie dzieciństwo, złe bodźcie, złe nawyki, utajoniony strach, ABSTRAKCYJNE lęki, które zakiełkowały kiedy miałem 5 lat, fobie przed ludźmi która jest rezultatem.

Pomału wychodzę z tego shitu. Pomału. Były momenty w zyciu kiedy szastałem pewnością siebie i ludzi mnie szanowali, w tym kobiety? A wiesz czemu? Bo zapomniałem o tych lękach i o tym szicie (dobrze mi wtedy szło w życiu). Teraz dążę zeby do tego wrócić. Pewnego siebie, bystrego, zdeterminowanego gościa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, jankowalski1727 napisał:

Teraz dążę zeby do tego wrócić. Pewnego siebie, bystrego, zdeterminowanego gościa.

I to mi się podoba! Ja jestem dopiero na początku drogi psychoterapeutycznej. Ale z każdą kolejną wizytą lepiej poznaję siebie, i żaden wstyd korzystać z pomocy terapeuty / lekarza.

Piona bracie i do góry łeb! :)

Edytowane przez HumanINC
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, HumanINC napisał:

I to mi się podoba! Ja jestem dopiero na drogi psychoterapeutycznej. Ale z każdą kolejną wizytą lepiej poznaję siebie, i żaden wstyd korzystać z pomocy terapeuty / lekarza.

Piona bracie i do góry łeb! :)

Ja nigdy nie miałem wstydu przed tym. Przyjaciele mnie wspierają i rodzina a resztę ru****m w dupę głęboko. Pannom nie musze się tłumaczyć.

Sporo hajsu poszło cięzko zarobionego, ale klapki się otworzyły.

 

Najgorsze Bracia w nas jest to, że my mamy power i siłę gdzieś tam utajoną z tyłu głowy, tylko warstwy, skorupy dzieciństwa, schematów, ideologii i wzorców to przykryły i często odwalamy kaszanę, której papierem lakmusowym jest dział Świeżakownia. Na szczęście jesteśmy już na pewnym etapie dalej, oby 2020 był fajnym odzwierciedleniem, że temat pchnął się (w przenośni i dosłownie) do przodu. ;))

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.