Skocz do zawartości

Powrót do Ex - efekt przemyśleń czy jedynie chwilowy kaprys?


Rekomendowane odpowiedzi

No i jak oceniasz @marcopolozelmer, sobota mija, lepiej, że nie dala znać?

A wiesz, ze gdy wczoraj czytałam twój watek, to jeszcze miałam pisać żebyś szedł, a co tam. Ale teraz jak to wszystko napisałeś, to jednak zwątpiłam.

Wiesz sama jestem po 40 tce i nie jestem już taka kategoryczna w wyborach. Rozumiem Cię. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, marcopolozelmer said:

Moim zdaniem zachodzą tutaj zupełnie inne okoliczności przyrody i jeśli już się zdecydowała do mnie odezwać, to musiało ją to wiele kosztować,

Twoje zdanie to męskie zdanie a jako takie błędne jeśli chodzi o kobiety.

Sądzę, że to jej nic nie kosztowało.

Po prostu dała ci dłuższy czas na odparowanie, a teraz może znowu trzeba coś przewieźć albo naprawić.

Albo i bzyknąć się gdy jakaś inna relacja się rozleciała.

Czas się nie liczy i w teorii względności jest jak z gumy.

Kobiety wracają gdy im się tak ułoży.

Mnie jedna znalazła po paru dekadach.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, JoeBlue said:

Kobiety wracają gdy im się tak ułoży.

Mnie jedna znalazła po paru dekadach.

 

To prawda, znam kilka przykładów, tyle że z różnymi finałami. Mnie moja exgf znalazła po 18 latach. I chociaż po roku poszła dalej (a ściśle - wróciła do swojego środowiska, kompletnie odmiennego od moich klimatów), nie skreślałbym z góry takich scenariuszy. Nas akurat zbyt wiele dzieliło po tych latach i tak wyszło (i w sumie bardzo dobrze), ale naprawdę różnie w życiu bywa. Moja matka zeszła się z chłopakiem z wczesnego dzieciństwa po półwieczu i gdyby tamten nie zmarł na zawał pół roku przed ślubem, byliby dziś razem, bo bardzo się spasowali. A color-pille nie dają odpowiedzi na wszystkie zawiłości ludzkiej psychiki, naprawdę.

Edytowane przez Feniks77
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Colemanka napisał:

No i jak oceniasz @marcopolozelmer, sobota mija, lepiej, że nie dala znać?

No na dzień dzisiejszy uważam, że lepiej, ale jeszcze przedwczoraj miałem jakieś tam wątpliwości co do motywów, które mogły nią kierować.

Przez te kilka dni zdążyłem przemyśleć na spokojnie to i owo, poprzypominało mi się to i tamto, zasięgnąłem dodatkowo języka tu i ówdzie... 

W przeszłości mieliśmy już takie sytuacje, gdzie po hucznym zerwaniu ona się odzywała proponując spotkanie i wyglądało to mniej więcej tak,

że po przybyciu na miejsce ona siedziała nabzdyczona z kołkiem w dupie i wielką łaskę mi robiła, że dostępuję zaszczytu obcowania z jej wysokością, 

nawet jeśli to ona sama ewidentnie zjebała doprowadzając do rozstania i to ona pierwsza wychodziła z propozycją wszczęcia negocjacji pokojowych.

 

Pewnego razu, a też było to latem, zadzwoniła nagle w weekend z pytaniem czy może wziąłbym młodego i o tej i o tej przyjechał na plażę. 

Będzie ona, będą jej dzieci, może spędzimy miło dzień, to chyba była niedziela o ile dobrze pamiętam. No dobra, kurwa, jak dzwoni to mogę pojechać. 

Przyjechaliśmy (ja i mój syn, bo weekendy spędzamy razem) trochę się poszukaliśmy, bo to nie tam gdzie miało być, tylko gdzieś indziej, no ale nic,

jakoś ich znaleźliśmy, dzieciaki od razu zajęły się sobą i zostaliśmy na tej plaży sami. No i teraz czas na poważną rozmowę, a tu się zaczyna kabaret...

Posiedzieliśmy jak dwa debile w milczeniu, aż w końcu mnie to znudziło i chciałem już stamtąd spierdalać, jedyne co mnie przed tym powstrzymywało,

to to, że obok latają nasze dzieciaki i nie chcę robić gnoju przy moim, którego tam ciągnąłem, bo miało być fajnie, no więc zaciskam zęby i siedzę dalej. 

Ona siedzi obok czy tam leży i nic, albo bawi się telefonem, albo przywołuje te swoje dzieciaki, albo coś tam pierdoli do koleżanki, którą przywiozła.

Patrzę na to wszystko z lekkim zażenowaniem i sobie myślę co ja tu kurwa właściwie robię, odsiedzieliśmy tak chyba ze dwie albo może trzy godziny 

i w końcu rozjechaliśmy się do domów pod pretekstem, że dzieciaki się wymoczyły w wodzie, to teraz trzeba coś zjeść, no i nara nara, cześć spierdalaj.

Byłem tak na siebie wkurwiony, że masakra, ale przed dzieciakiem nic nie pokazuję, dopiero po powrocie do domu napisałem do tej koleżanki na fejsbuku

 

- I że co to miało być przepraszam?

- Wiesz co, ja sama nie wiem. Pogadam z nią.

- Przestań. Po prostu o tym zapomnijmy.

- OK

 

To takie jedno z moich wspomnień, które jako pierwsze przychodzi mi na myśl, kiedy się zastanawiam jak to nasze spotkanie mogłoby dzisiaj wyglądać,

dlatego poza ciekawością o co mogło jej chodzić, nie analizuję już zagadnienia pod tytułem "spotkanie" a tym bardziej jakiegoś tam do siebie wracania.

Raczej wątpię aby jeszcze się odezwała, no chyba że ja coś do niej napiszę i może odpowie, a może i nie. Tak czy inaczej na dziś dzień mało mnie to obchodzi.

Oczywiście mógłbym coś tam napisać, sprawdzić reakcję i ewentualnie pociągnąć temat, doprowadzić do tego spotkania myślę też nie byłoby trudno, ale... 

Nie wygląda na to, żeby miała mi coś do powiedzenia, ja jej również mam niewiele, więc w sumie w jakim celu mielibyśmy się spotykać?

Gofry mogę sam sobie zrobić.

2 godziny temu, JoeBlue napisał:

Czas się nie liczy i w teorii względności jest jak z gumy.

Kobiety wracają gdy im się tak ułoży.

Mnie jedna znalazła po paru dekadach.

Mógłbyś rozwinąć i przybliżyć co nieco? Znalazła i ???

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, JoeBlue napisał:

Twoje zdanie to męskie zdanie a jako takie błędne jeśli chodzi o kobiety.

Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego chciałem skonsultować sprawę z kobietami, stąd właśnie ten wątek w tym, a nie innym dziale forum.

Poza tym, że założyłem tutaj ten temat, poruszyłem kwestię z innymi kobietami, tymi które znają mnie najlepiej, a i ją przynajmniej kojarzą.

To jest między innymi moja własna mama, oraz obie moje osobiste byłe żony. I wszystkie trzy zapytane z osobna, stwierdziły jak jeden mąż,

że teraz to ja powinienem do niej się odezwać i zaproponować te jebane gofry. Choć każda z nich tłumaczy to na swój własny pokrętny sposób, 
to w kwestii zasadniczej są zgodne - ona już wykonała ruch, teraz twoja kolej - tyle że to nadal nie przybliża mnie do odpowiedzi na moje pytania.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, marcopolozelmer said:

Mógłbyś rozwinąć i przybliżyć co nieco? Znalazła i ???

Za dużo nie, ale główne punkty - owszem.

To było sporo ponad 100 km ode mnie, byłem u rodziny.

Zaczęło się od wspomnień dawnych czasów, po 3 godzinach skończyło się w łóżku.

Tak szybko jak to było możliwe zorganizowałem 2 dni wolnego i znów ją odwiedziłem.

Cztery dni u niej urzędowałem. Jeść, pić i reszta na P.

Za jakiś miesiąc powtórka i zaczęło być coraz ciekawiej.

Do czasu, gdy przypadkiem spotkała na ulicy swoją kolejną miłość, późniejszą niż ja, i nastąpił nawrót do tamtej.

Na kolejnym spotkaniu trzymała się na dystans więc wiedziałem, że coś się zmieniło.

Zaaplikowałem sobie inną samicę jako odtrutkę a wkrótce poźniej podczas rozmowy temat się wyklarował.

Wysunięte na podstawie objawów przypuszczenia okazały się słuszne. To był koniec tego epizodu.

Zabawa się skończyła tak nagle jak się zaczęła, ale swoją rolę spełniła, nieźle wzmocniła moją psychikę a ta wtedy potrzebowała zastrzyku wiary w siebie.

 

A propos tego:

Quote

"Choć każda z nich tłumaczy to na swój własny pokrętny sposób, to w kwestii zasadniczej są zgodne - ona już wykonała ruch, teraz twoja kolej"

Słuchaj dalej kobiet...

 

Zamiast słuchać zadałbym im pytanie:

Niech podadzą choć jeden powód dlaczego w ogóle masz wykonywać jakieś ruchy?

Nie masz żadnego obowiązku kiwnąć nawet małym palcem w bucie.

Twój ruch to będzie gra w jej grę a w tym ona na pewno jest lepsza.

Jedyna metoda wygrania to być nieprzewidywalnym i niech to ona gra w TWOJĄ grę.

To jednak jeszcze musisz poćwiczyć.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, JoeBlue napisał:

Nie masz żadnego obowiązku kiwnąć nawet małym palcem w bucie.

Twój ruch to będzie gra w jej grę a w tym ona na pewno jest lepsza.

Jedyna metoda wygrania to być nieprzewidywalnym i niech to ona gra w TWOJĄ grę.

To jednak jeszcze musisz poćwiczyć.

 

 

No tak, tylko widzisz, bycie nieprzewidywalnym ogranicza się do dwóch opcji - nawiązać kontakt lub dalej milczeć -

obie te wersje mnie zdążyła już poznać na tyle, że zarówno jedno jak i drugie jest dość przewidywalne, a trzeciej możliwości nawet ja nie znam. 

Nadal nic się nie zmieniło i tkwimy w tym samym punkcie. Jest dość ładnie na dworze, wczoraj też było, no ale w kwestii formalnej nie zmienia to nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, marcopolozelmer said:

No tak, tylko widzisz, bycie nieprzewidywalnym ogranicza się do dwóch opcji - nawiązać kontakt lub dalej milczeć -

Nie wiem jak ale musisz zmienić swój sposób myślenia.

Przewidywalne będzie to, że po jej ruchu następny zrobisz ty.

To było oczywiste dla twojej matki i byłych żon.

Czyli bardziej nieprzewidywalne będzie, że się nie odezwiesz,

I Tak Dalej.

Jeśli nie wygrywasz przez nokaut wygrywasz na punkty.

Jednak w obu przypadkach dajesz się wciągnąć w grę.

Mało tego.

Sam przegrywasz tę grę w swoim umyśle zanim się rozkręciła.

 

Zakładam, że w życiu zajmujesz się jeszcze czymś prócz planowania ruchów w stosunku do swojej ex a to robisz tylko tu, dla roz(g)rywki.

Jeśli nie - jest bardzo źle, tym bardziej, że już masz w życiorysie dwie byłe żony.

Czas zmądrzeć choć oczywiście to szeroki temat.

Może tobie jest pisany taki los, że będziesz się bujał tam i z powrotem?

Gdyby nie był - nie byłoby tego co było i co się dzieje.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, JoeBlue napisał:

Przewidywalne będzie to, że po jej ruchu następny zrobisz ty.

To było oczywiste dla twojej matki i byłych żon.

 

No proste, aż głupio że sam na to nie wpadłem...

 

9 godzin temu, JoeBlue napisał:

Sam przegrywasz tę grę w swoim umyśle zanim się rozkręciła.

 

Może nie aż tak, po prostu analizuję możliwe warianty rozwoju sytuacji, próbując przewidzieć konsekwencje, tak te bliższe jak i dalsze. 
Póki co wszystko wskazuje na to, że całkiem niepotrzebnie się tym zajmuję, bo raczej nie sądzę, żeby miała zamiar jeszcze się odezwać.

W międzyczasie pewnie już znalazła kogoś bardziej chętnego do współpracy i już dawno zdążyła zapomnieć, że coś do mnie pisała :)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, marcopolozelmer said:

Może nie aż tak, po prostu analizuję możliwe warianty rozwoju sytuacji, próbując przewidzieć konsekwencje

Tłumacząc na polski znaczy to, że o niej myślisz.

I dokładnie o to chodzilo.

Więc nieprzewidywalnie przestań myśleć i zajmij się czymś sensownym.

Gwarantuję, że tamto wszystko wyjaśni się bez jednego kiwnięcia palcem w bucie.

Cały czas chodzi o ten palec, żebyś kiwał nim tylko wtedy kiedy trzeba a nie zużywał bez potrzeby.

Nic mądrzejszego już nie wymyślę, dostałeś tyle wskazówek, że możesz się żenić trzeci raz, dasz sobie radę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.