Skocz do zawartości

Życie to nie bajka? A może jednak?


Rekomendowane odpowiedzi

Chciałem przedstawić swoją historię, a  trochę tego wyszło, co mnie w sumie nawet zdziwiło.


Przerabialem cały wachlarz schematów, od pierwszej miłości gdzie po 5 latach kobieta której byłem jedynym partnerem seksualnym zrobiła skok w bok na wspólnych wakacjach, potem moje białorycerstwo prezentowałem innej pannie, również 5 lat... zrobiła skok w bok 3 miesiące przed zaręczynami (nic nie wiedziałem że wali w rogi) co ciekawe przejęła pierścionek... Ale na szczęście tuż przed ślubem wyszło szydło z worka. Po tym ciosie który ciężko przeżyłem miałem luźniejsze związki i właściwie ten czas najlepiej wspominam. 


Były koleżanki, fajne zabawy, dyskoteki, masaże i sex, ale później przychodził moment deklaracji, a ja uciekałem. W tym okresie zaliczyłem 5 panien i to na fajnym poziomie, co trochę mnie zaskoczyło, ale i podbudowało ego.


Ale bycie debilem ma swoje zasady, także znowu zachciało mi się stabilności, więc trafiłem na fajna 7/10... ale totalna kłodę. Kompletnie laska w ogóle nie czuła klimatu sexu. Kombinowałem na różne sposoby i nic. Nigdy nie miałem problemu żeby zaspokoić kobietę, czasami po kilka razy w nocy, a tutaj chyba przez pół roku tylko raz i pewnie udawane. Odpuściłem z żalem, bo potencjał był, a jej mocno zależało. Co ciekawe jej najlepsza kumpela zaraz po tym jak się rozstaliśmy (no może z miesiąca minął, może nawet mniej) wskoczyła sama na jedną noc (dla mnie szok, ale skorzystałem).

 

Oczywiście nic nie ucząc się na błędach wchodzę w roczny związek z ewidentną borderką z pracy, także sami sobie dopowiedzcie jakie combo sobie zgotowałem. Mało tego wprowadziłem się do niej... O tyle dobrze, że podświadomość coś mi tam podpowiadała, nie zrezygnowałem ze swojego mieszkania na rzecz kogoś innego i po prostu stało puste, dzięki czemu miałem gdzie wrócić pewnego pięknego dnia - 1 stycznia.


Potem znowu fajny czas, bzikalem sobie ale zawsze też byłem szczery z laskami, że nie chce żadnego związku, nic na stałe. Co ciekawe na początku się zgadzały i było mega. Ale później to wiadomo... Inne oczekiwania, czas na deklaracje i robiłem wtedy elo mając "usprawiedliwienie". 

 

Była też przyjaciółka z dawnych lat, która była zakochana kiedyś tam, ale jakoś nie mogliśmy wówczas się zgrać, potem los nas jakoś znowu spiknal. Świetna kumpela, z wyglądu mocne 6/10, ale pewnie wielu by dało jej więcej. Atrakcyjna, ogarnięta. Jednak nie czułem żeby ten związek miał rację bytu i mówiłem jej to, nie pasowaliśmy do siebie, a szkoda psuć przyjaźń ~15 letnia. Upierała się i poszliśmy do łóżka, było nawet spoko, ale wiadomo że później już tylko gorzej w relacjach (jej oczekiwania). Miałem też ciężko, bo jak ją kilka razy odprowadzałem to prawie striptiz zrobiła po wejściu na chatę i musiałem się mocno opierać, nie chciałem jej znowu zranić.

 

Ogólnie to pogodziłem się z tym że będę sam, raczej już nie widziałem przyszłości z jakąkolwiek laską, ja będąc 33 latkiem po prostu dałem sobie siana. Nic na siłę, jak była okazja pobzikac i laska zgadzała się na moje warunki to ogień i zabawa. Ale w tym wieku to już wiadomo że takich szans mniej, plus też usunąłem się z mediów społecznościowych i ograniczyłem kontakty na żywo (co muszę naprawić).

 

Demencja psychiczna dopadła mnie ~1.5 roku temu. Wiem, że usprawiedliwiam się, ale byłem w totalnym dołku, spadła mi taka z nieba od znajomych 6-7/10, dosłownie z polecenia. Przypadliśmy sobie do gustu w 5 minut spotkania na żywo, ten sam humor, te same klimaty dotyczące życia, bla bla bla. Wcześniej gadaliśmy na necie i też kleiło się. Straciłem głowę, ale też przechodziłem pewien kryzys (kłopoty zdrowotne w rodzinie, potężne problemy finansowe). Ogólnie covid, moje sprawy, także parę rzeczy pod górkę, ale mimo że laska średnio mnie wspierała bo wyszło że sama ma jakieś tam problemy, to dogadywaliśmy się nieźle.

 

Mega fajnie spędzaliśmy czas, no wersja demo - sielanka. Największy joke to że był to klasyczny LAT (każdy mieszkał osobno), taki w sumie związek na odległość. No i prawie nimfomanka - wysokie libido. Ja jakoś dawałem radę, ale nie zawsze - duuuuuzo stresu, problemy ze snem itp. więc nie zawsze byłem w super dyspozycji. Co ciekawe na wakacjach potrafiliśmy parę razy dziennie, właściwie w porze posiłków + noc ogień.

 

Ale odbiegam od tematu. Tutaj flag czerwonych było więcej niż na chińskiej paradzie wolności. Flashbacki jakie zaczęły wyskakiwać po rozstaniu (swoją drogą to rozstanie z mojej winy, przesadziłem z ilością imprez) to czułem się jak na dyskotece z lat 90' stroboskop walił po oczach co parę milisekund. Ogólnie u mnie sama rama bez dynama była tylko przez jakiś czas, i w większości finalnie dałem się zmanipulować, co pojąłem dopiero po czasie. Koniec końców wpadłem w małą depresje bo zostałem z całym shitem totalnie sam + rozwalony związek (z mojej winy) - wiadomo jak to przedstawiła, teraz to śmieje się sam z siebie. 

 

Ale, że trzeba walczyć i taką walkę podjąłem. Ponad miesiąc minął bez kontaktu (mój pomysł, jeden z niewielu mądrych z mojej strony w ostatnim czasie) i jest dużo lepiej. Praca nad sobą, ogarnięcie spraw które ciążą jeszcze, ale są bliżej niż dalej rozwiązania. Miesiąc temu prawie że płakałem, a dzisiaj się z tego śmieję. Jest jeszcze z tyłu głowy coś i przychodzą gorsze momenty, ale przeczekuje je zajmując się sprawami doczesnymi. Na szczęście ona uszanowała ten brak kontaktu, ale skacząc na bolcach wcale się nie dziwię hehe.

 

Podsumowując - rocznik z połowy lat 80', romantyk, ale taki w wersji książkowej, filmowej + dużo własnej kreatywności. Nie trafiłem niestety na żadną szara myszkę która by to doceniła hehe. Białorycerzyk w wersji hard. Nigdy nie byłem na divach, nie wyrwałem nikomu świadomie laski, nie pukałem mężatki, ani dzieciatej.

 

Ogólnie z natury introwertyk, cichy, spokojny, za młodego musiałem ćwiczyć w warzywniaku czy u fryzjerki small talki bo też nieśmiałość mocno.


Ogólnie siebie oceniam z wyglądu na minimum 6/10. W młodości miałem spore powodzenie, ale byłem "stały w uczuciach" (bialorycerskie niedojebanie), także trochę żałowałem tych długich związków, zwłaszcza jak się kończyły bo laski popuszczały szpary.

 

Nigdy nie zdradziłem, mimo że klasycznych okazji było dużo. Raz przeleciałem laskę w barze, a później wielokrotnie w chacie, a ona kończyła wtedy związek (bylem gałęzią), i teoretycznie była z tym gościem kiedy się pukaliśmy. Oczywiście nic mi o tym nie powiedziała w trakcie, dopiero po jakimś czasie wyszło. Gdybym wiedział, to bym nie ruszał. Co ciekawe czerwone flagi typu: jak laska w wieku 25 lat robi takie cuda w wyrku? W ogóle mnie wtedy nie interesowały. Ale kiedyś wpadła na chatę do mnie i zaczęły myć kuchnie to mi siadło i zrobiłem off.

 

Kurde, jak sobie podsumowałem teraz tak wizualnie - to dosyć dużo tego było.

 

Zastanawiając się ostatnio nad swoim życiem, miałem taką samą myśl, że jestem wdzięczny, bo wiele przeżyłem, oprócz poznania mnóstwa ludzi, zwiedzania kawałka świata, to w sferze sexu i kobiet byłem i jestem zadowolony i nawet wniosek, że mogę postawić kropkę.

 

Oczywiście liczę jeszcze na coś, właśnie po to znalazłem się na tym forum, żeby doszlifować i zaczerpnąć waszego doświadczenia.

 

Wracam do gry i może jeszcze przez 2-3 najbliższe lata bym chciał wrócić do swoich najlepszych chwil.


Finalnie jak tu napisał jeden z braci - kobiety zniszczyły nam (przynajmniej mi) cały duch romantyczności, wiadomo że dalej coś tam będę robił, ale przestałem już w wiele rzeczy wierzyć i się angażować. Dając z siebie wszystko (a uważam się za wartościową osobę), otrzymując w zamian sama tzipe - stajesz się pajacem dla samego siebie. Amen

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogarnij sobie pdf No More Mr Nice Guy. Jest po polsku. Ktoś z forumowiczów na pewno poratuje. 

Ruchac, jebać nic się nie bać.

W dniu 7.06.2022 o 17:36, Spokojnie napisał:

Zastanawiając się ostatnio nad swoim życiem, miałem taką samą myśl, że jestem wdzięczny, bo wiele przeżyłem, oprócz poznania mnóstwa ludzi, zwiedzania kawałka świata, to w sferze sexu i kobiet byłem i jestem zadowolony i nawet wniosek, że mogę postawić kropkę.

Mam to samo ale kropki nie postawię nigdy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, zuckerfrei napisał:

Ogarnij sobie pdf No More Mr Nice Guy.

Dzięki, mam już wgraną na czytnik, także czeka w kolejce, ale też lektura obowiązkowa. Śmieszne, że tę książkę jakoś 3 lata temu miałem czytać, ale wiadomo - brak czasu. I tu surprise, bo te parę godzin zaoszczędziłoby mi parę miesięcy jak nie więcej. 

 

Nie poddaję się, ale muszę najpierw ogarnąć siebie i przede wszystkim głowę. Chociaż ciśnienie jest + nofap wjechał, sam siebie zaczynam się bać hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, PoProstuMarek napisał:

Mam tylko nadzieję, że będziesz kontynuował ten wątek. I będę świadkiem jakiejś mega przemiany. Powodzenia. 

Dzięki. Mam dużo przemyśleń, pewnie nie wszystkie są dobre, ale od czegoś trzeba zacząć. Mam determinację i chęć zmiany, ale też nastawiam się że będzie to długi proces. Będę pisał co tam udało mi się ogarnąć za jakiś czas, zrobię podsumowanie. Taka mini zajawkę co już robię napisałem w poście u @zibex129

IMG_20220613_201613-min (1).jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.06.2022 o 18:36, Spokojnie napisał:

ale przestałem już w wiele rzeczy wierzyć i się angażować. Dając z siebie wszystko

Tak na początek z 'katalizuje' Ci ten frazes.

Wierzenie to postępowanie na podstawie obserwacji bez znania procesu.

Człowiek się angażuje bo chce wycisnąć jak największą sprawność układu.

Nie dałeś z siebie wszystkiego!

Oddałeś błędne przekonania A za nauki zapłaciłeś czasem.

TERAZ JEST CZAS!

NA ZAANGARZOWANIE/METODOLOGIE/NABIJANIE LICZNIKA I WYBRZYDZANIE!!!

....zresztą jak zaczniesz poczujesz pewną 'harmonię', której dawno nie odczuwałeś.

 

WYBRZYDZANIE jest miarą dostatku twoich przyszłych dzieci!  

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Tornado napisał:

bez znania procesu.

Właśnie pracuje nad tym, moja świadomość zwiększa się z dnia na dzień. Ale to dopiero początek drogi, także liczę się z tym że będą górki i pagórki po drodze. 

 

7 minut temu, Tornado napisał:

zresztą jak zaczniesz poczujesz pewną 'harmonię

Miałem już taki okres w życiu, jak wspomniałem - najlepszy. Ale byłem też młodszy. Mierze siły na zamiary, ale jestem optymistycznie nastawiony.

 

Dzięki cumplu za komentarz.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.06.2022 o 18:36, Spokojnie napisał:

 


Finalnie jak tu napisał jeden z braci - kobiety zniszczyły nam (przynajmniej mi) cały duch romantyczności, 

 

Bo to faceci są płcią "romantyczną". Kobiety potrafią z tego zrobić użytek gdy wielu mężczyzn nadskakuje im w sposób "romantyczny". Zachody słońca, ckliwość, komedie romantyczne. Facetom się wydaje, że jak tacy się staną to kobiety ich polubią. Niestety jest to błąd i one umieją to wykorzystać odpowiednio, zmanipulować żeby największych kozaków trzymać w ryzach. Smutne ale trzeba swoje przeżyć lub zobaczyć żeby zrozumieć.

 

Jesteś w świetnym wieku, korzystaj z wiedzy i działaj. Ważne żeby mieć jakieś cele, robić coś sprawiającego przyjemność. Brzmi jak banał ale pomaga w życiu. 

Edytowane przez EmpireState
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.