Skocz do zawartości

Szukanie wewnętrznej spójności


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie chłopaki,

 

Czytam forum od około 5-6 lat i teraz natchnęło mnie, aby jednak opisać moją drogę. Widzę że coraz więcej pojawia się tematów w których narzekamy na nasze położenie facetów, często spieramy się czy black pill czy red pill.

 

Trochę o mnie, Lvl 33, jestem normikiem, mam słynne 180cm, zawsze byłem szczupły, dosyć wysportowany, ale nie umięśniony. Liceum, dobre studia techniczne, teraz praca na etacie, dosyć dobra, atmosfera przyjazna, zarobki 7k pln, miasto wojewódzkie.

Wychowany w niepełnej rodzinie, samotna matka, dużo angażujący się dziadek, który dał mi pierwiastek męski.

 

Jako nastolatek, miałem kilka niedługich związków, ale to nie były poważne rzeczy. Na studiach przyszedł czas na prawdziwy związek. Trwał prawie 3 lata, rozstaliśmy się jak przyszła na studia do większego miasta. Standardowo, najpierw znalazła i zapewniła sobie lepszą gałąź, dopiero się rozstała ze mną. Jak drążyłem z nią powody jak pizduś, płacząc nawet przy niej to wpędziła jeszcze w poczucie winy, że za mało się starałem i w to uwierzyłem.

Podczas samego związku raczej dostarczałem emocje, zawsze byłem nerwowy, nie bałem się kłótni, miałem swoje zdanie i miałem krótki lont. Jednak przy rozstaniu, kiedy zdałem sobie sprawę, że będę odstawiony od seksu to już białorycerzyłem, popełniłem największe błędy z błaganiem o drugą szansę i właśnie płakaniem włącznie.

 

Mocno to przeżyłem, długo rozpamiętywałem, myślałem że już nigdy takiej nie będę miał – historia jakich wiele w świeżakowni. Wreszcie zacząłem szukać w internecie o rozwoju i natknąłem się na youtube na Marka wykłady „czarnego profesora” i nieźle mnie zainspirował.

 

Po roku znalazłem nową dziewczynę, z niższym smv niż moje, pokorną, z pełnego ułożonego domu gdzie ojciec nosi spodnie. Teraz jest moją żoną, czekamy na drugie dziecko. Tutaj muszę przyznać, że dosyć dobrze trafiłem na żonę, jeszcze wtedy moją dziewczynę, ale to wszystko (ułożony dom, ojciec rządzący w domu, jej mama która gotuje i sprząta) nie było jeszcze moim wyborem na podstawie wiedzy z forum czy wykładów Marka, po prostu tak padło.

 

Moja perspektywa ostatnich 5 lat – ustawiłem sobie cele rozwojowe, takie jak siłownia – dosyć regularna, ale też gra w piłkę, dlatego nie jestem bardzo umięśniony. Wiedziałem, że siłownia jest potrzebna, aby lepiej się czuć sam ze sobą, ale też być lepiej postrzeganym przez innych. Zmieniłem też swoje nastawienie w pracy, nie lenić się, tylko solidnie wypełniać obowiązki, bo to może dać mi korzyści, robi dobry nawyk, ktoś odchodząc z pracy może tez mnie wyciągnąć do lepszej.

No fap to też ważny aspekt, od kiedy pamiętam porno i masturbacja uczestniczyły w moim życiu, potem padały kolejne bariery. Na przykład mówiłem sobie że jak będę miał dziewczynę i seks to wtedy porno zniknie – to mit, regularny seks wcale nie zmniejszył u mnie potrzeby dopaminy z porno.

Teraz jest już z tym uzależnieniem dobrze, nadal zdarzają się wpadki, ale nie ma ciągów i seansów. Na mnie walka z porno i nofap miały bardzo dobry efekt.

Dodatkowo uczenie się angielskiego, który zawsze był moim kompleksem, wywalenie z życia gier komputerowych i praktycznie wyeliminowanie TV. Mogę powiedzieć że telefonu używam praktycznie tylko do dzwonienia, smsów i massangera.

 

Wiele piszemy na forum o szczęściu człowieka i jestem gotowy aby podać moją definicję szczęścia. Określiłem swoje cele, potrzeby i oczekiwania na najbliższe lata, cześć z nich wymieniłem wyżej. Nie chodzi tutaj o cele, że w weekend pójdę na imprezę, czy że pojadę na wakacje ze miesiąc, tylko o takie budujące swoją osobę, myślę, że czujecie o co chodzi. Dla mnie szczęście to kierunek, wektor kiedy zbliżam się do tych oczekiwań/celów. Kiedy podążam w ich stronę, idę tą ścieżką to odczuwam pewien rodzaj spokoju, szczęścia. Kiedy stoję w miejscu lub się oddalam to czuję się nieszczęśliwy. Dla mnie jest to podążanie wyznaczoną, dobrze w moim mniemaniu obraną drogą.

 

Odnośnie black pilla. Wiemy, że nie jesteśmy równi, rodzimy się inni, ktoś ma inny kościec, ktoś urodził się w biedniejszej rodzinie, ktoś ma wadę rozwojową. Nie mamy równych szans, ciężko się pogodzić z tym, że ktoś nie musi wiele chodzić na siłownię aby lepiej od nas wyglądać i być silniejszym, jest wyższy, jak jesteśmy z kumplami to to laski od razu na niego pierwszego zwracają uwagę. I wiemy, że choć byśmy na głowie ustali, medytowali i zapierniczali w różnych dziedzinach to on będzie miał łatwość w zdobywaniu dziewczyn, której my nie dostąpimy. Jednak to nie usprawiedliwia nas od lenistwa. Jesteśmy mężczyznami, każdy z nas dostał różne karty na starcie, ale jesteśmy zobowiązani, aby grać tą talią i starać się z niej coś wycisnąć ponad stan. Jeżeli zmieniamy coś w swoim życiu, zmieniamy ubiór na elegantszy, inwestujemy we fryzjera i zaczynamy chodzić na siłownię, nofap to robimy to dla siebie. Ale robiąc to, lepiej się czujemy, lepiej śpimy, stajemy się pewniejsi siebie, zaczynamy podejmować stanowcze i konkretniejsze decyzje, przez to w pracy czy na uczelni ludzie to zauważają i wychodzi ostatecznie na to, że robimy to dla siebie, ale też zmienia się nasz odbiór przez innych. Jak widzimy poprawę interakcji z ludźmi to od razu świat staje się bardziej pozytywny niż był wcześniej.

Nierówny start w życiu i gorsze geny nie mogą przekonać nas do piwniczenia, nie podjęcia walki o siebie, tutaj nie tylko chodzi o relacje z kobietami , ale ogólnie o swoją przyszłość i samostanowienie.

 

Red pill rozumiem że usystematyzowanie wiedzy o naturze i hipergamii kobiet. Jednak nie można przegiąć, dochodząc do wniosku że kobieta nasz wróg. Czasy niesprzyjają, social media i portale randkowe niszczą wiele dziewczyn, więc trzeba poznać mechanizmy, które nimi kierują, poznać zasady gry, wyciągnąć dla siebie dobre rady i je stosować, trzymać ramę i iść dalej. Nie rozkochiwać się namiętnie w redpillu i karmić filmami i newsami potwierdzającymi istnienie gadziego mózgu – to już wiemy i idziemy dalej z tą wiedzą.

 

Jeszcze na koniec dodam, że sam jakiś czas temu złapałem się na tym, że wyrabiając dobre nawyki zacząłem chłonąć dobre pożyteczne, budujące materiały, szczególnie podcasty. Mając czyste sumienie, że to właśnie są budujące podcasty spędzałem za dużo czasu nad nimi, tak dużo, że nie miałem czasu tego przenosić do mojego życia. Zamiast po jednym zacząć przekuwać to na praktykę, chłonąłem kolejne wygodnie siedząc przed komputerem. Musimy trzymać ramę, aby nie dać się oszukać kobiecie, odsiać zepsute propagandą kobiety od tych rozsądniejszych ale też nie dać się zjeść nienawiści która pozbawi nas radości życia.

  • Like 11
  • Dzięki 7
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, że większość moich celów to ograniczenie czegoś co zdiagnozowałem jak złe i niszczące.

 

Eliminacja porno i masturbacji to podstawa dla mnie była, temat o tym na forum otworzył mi oczy. Empiryczne dowody jak lepiej funkcjonuje bez porno to było coś otrzeźwiającego. Najgorszy nałóg, nadal upadam, ale wierzę, że uda się wyzbyć tego całościowo.

Gry komputerowe i tracony czas to też było słabe. Nie mówię o odstresowujących strzelankach czy fifie z kumplami, tylko o grach strategicznych, analitycznych, gdzie rozgrywki trwają po 20h lub dłużej. I tłukłem to, nawet jak kończyłem, to na spacerze czy w kinie myślałem o następnych ruchach, co zrobię jak wrócę drugiego dnia do gry.

Wszystko człowiek wiedział, że traci mnóstwo czasu, że może robić pożyteczniejsze rzeczy, że ktoś napisał program gry i stworzył fikcyjną rzeczywistość w której zapadam się godzinami, ale i tak podświadomość pchała do tego, to ta dopamina. Żeby już pokusy nie wracały z tymi grami to oddałem laptopa swojej mamie, a na służbowym nie mogę instalować innych rzeczy. Silna wola i racjonalnie rozpisanie plusów i minusów nie były finalizującym krokiem, musiałem uciec się do pozbycia prywatnego laptopa. Co też pomogło z porno, bo na służbowym nigdy bym nie oglądał, firma pewnie może go monitorować itp.

 

Kolejne eliminowanie nieproduktywnych rzeczy jak TV, scrolowanie komórki w pewien sposób mnie prostowało. Zrobiło się miejsce na siłownię, angielski, czytanie książek i lepsze ogarnianie codziennego życia.

Wszystko co powyżej to wyznaczona droga, coraz częściej z niej nie zbaczam.

 

Po narodzinach drugiego dziecka, celem jest dotrzymanie chodzenia regularnego na siłownię, szlifowanie angielskiego i efektywność w pracy, aby nadal dobrze się czuć w społeczności.

 

Z moich obserwacji, czytania forum i drążenia tematów, to co nas pcha w rzeczy, które nie są dla nas budujące i pożyteczne i robimy je zamiast tych, które powinniśmy robić to ta dopamina, chemia w mózgu dążąca do przyjemności, przyjemności za wszelką cenę i najmniejszym możliwym wysiłkiem. Mamy tak samo skonstruowane mózgi jak tysiąc lat temu, ale warunki życia, dobrobyt wystrzeliły.

Człowiekowi udało się osiągnąć zupełnie inne poziomy wystrzału dopaminy niż były przewidziane naturalnie (fast foody, alkohol, seriale, gry komputerowe, pornografia, TV, telefon, czytanie głupot w internecie). Żadna naturalna potrwa nie da takiej przyjemności jak nutella, chipsy, stworzone i zmodyfikowane przez człowieka i podobnie dla innych rzeczy.

Udało się je odłączyć od korzyści, kiedyś upolowałeś, osiągnąłeś coś, coś wypracowałeś lub wybudowałeś i był wystrzał dopaminy a te powyższe rzeczy są dostępne bez wysiłku.

Buduje się też tolerancja na bodźce, ten sam bodziec da już coraz mniejszą przyjemność, dlatego się uzależniamy do różnych rzeczy.

Ponadnaturalne wystrzały dopaminy, odłączenie ich od korzyści i tolerancja na dopaminę rozleniwiają nas i robią niemęskich.

 

Korzystajmy z dobrodziejstw świata, jednak jako odpowiedzialni samcy stawiajmy też sobie granice.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Tyrion napisał(a):

. Jak widzimy poprawę interakcji z ludźmi to od razu świat staje się bardziej pozytywny niż był wcześnie

Po tym zdaniu wnioskuje, że jeszcze trochę przed Tobą.

 

 

22 godziny temu, Tyrion napisał(a):

Nierówny start w życiu i gorsze geny nie mogą przekonać nas do piwniczenia, nie

Przeczytaj co wcześniej napisałeś w swoim poście 🤣.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Kiroviets napisał(a):
W dniu 16.01.2024 o 00:21, Tyrion napisał(a):

Jak widzimy poprawę interakcji z ludźmi to od razu świat staje się bardziej pozytywny niż był wcześnie

Po tym zdaniu wnioskuje, że jeszcze trochę przed Tobą.

 

Ale to jest prawda. Bo jedna sprawa nie oceniac siebie oczami innych, tak zaden czlowiek nie chce przebywac w towarzystwie smutnego i zmanierowanego indywiduum.

 

W dniu 16.01.2024 o 00:21, Tyrion napisał(a):

Nierówny start w życiu i gorsze geny nie mogą przekonać nas do piwniczenia, nie podjęcia walki o siebie, tutaj nie tylko chodzi o relacje z kobietami , ale ogólnie o swoją przyszłość i samostanowienie.

 

@Kiroviets, zacytowalem calosc. Ludzie zwalaja swoje spierdolenie na karby wychowania, genow, traum relacyjnych. Tak jest latwiej niz akceptowac, ze sami sobie to robimy. Ze robimy to poprzez wieczne myslenie w takich kategoriach. Czasami wystarczy zmienic sposob myslenia, by zmienic swoje zycie. Jak nabierze sie innej perspektywy to nawet moze okazac sie, ze ciezka choroba moze byc darem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Pater Belli napisał(a):

nie chce przebywac w towarzystwie smutneg

Z tym się zgodzę.

Niemniej opieranie swojego samopoczucia/ stanu psychicznego na akceptacji / jej braku od innych to droga na manowce.

 

Godzinę temu, Pater Belli napisał(a):

calosc. Ludzie zwalaja swoje spierdolenie na karby wychowania, genow, traum relacyjnych. Tak jest latwiej niz akceptowac, ze sami sobie to robimy. Z

A czy Ty czasem w swoim temacie czy o stylach przywiązania sam nie wspominałem o emocjonalnie niedostępnym ojcu?🤔

 

Edytowane przez Kiroviets
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że nie opieramy swojego stanu psychicznego tylko na akceptacji lub braku innych osób.

Napisałem, że kiedy zaczynałem wprowadzać dobre nawyki i eliminować rzeczy które uznałem za nieużyteczne/zbędne/marnotrawiące czas robiąc to dla siebie, zauważyłem że jednocześnie zaczynam być lepiej odbierany przez innych, łatwiej się rozmawia, jacyś lepiej nastawieni do mnie. Uważam ze to połączenie "wyprostowywania" swojej osoby, jak i rosnącej pozycji w oczach innych. Albo też mojego konkretniejszego działania i odsuwania od siebie rzeczy błachych. Wtedy sobie myślisz, że ten świat jest jednak taki pozytywniejszy, bardziej dostępny niż jeszcze kilka lat temu.

 

Był już temat o tym gdzie ktoś mówił, że atrakcyjni ludzie mają łatwiej w życiu, już od dzieciństwa w szkole nauczyciele przychylniej patrzą na Ciebie, zbierasz więcej pochwał, ludzie się więcej do Ciebie uśmiechają, są bardziej skłonni do pomocy i przysługi. Taki człowiek powie Ci że świat jest piękny, pozytywny, że kocha ludzi. I on ma to na easy mode, bo po prostu dostał dobre geny itp - nie musiał w to angażować dużo wysiłku.

No i teraz trzeba pogodzić sie z tym, że się rodzimy i nie jesteśmy równi i trzeba komuś więcej wysiłku aby uzyskać "lepszy świat" dla siebie. Nierówności na starcie są bardzo duze, i część ludzi nawet z ogromnym wysiłkiem nie doświadczy takiego "easy mode" jak mają Ci co się poszczęściło.  Ale trzeba trochę powalczyć, aby przynajmniej zobaczyć progres i ocenić że warto, niż poddawać się na starcie i powiedzieć że gorsze geny to ja kończę grę i piwniczę.

 

Jednak jesteśmy gatunkiem stadnym i opinia o nas innych jest jedną ze składowych. Jak we wszystkich sprawach, musimy znaleźć złoty środek, nie jedziemy tylko przy jednej bandzie lub drugiej.

Jak dla mnie nikt nie został powołany do samotności, wszystkie zasady, reguły których bym się kurczowo trzymał, byłyby o kant dupy gdyby ostatecznie izolowały mnie od innych, miłości, bliskości i tu nie chodzi tylko o miłość do kobiety.

I to jest mój ogląd na podstawie przeżytego życia, wiedzy, doświadczeń a nie jakaś prawda objawiona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu coś rozsądnego. To jest ta siła !!

O której zawsze powtarzam. Znać mechanizmy życia i nie bać się grzebać trybikami w tej machinie. Rzadko daje emotki pod postami ale ten zasługuje na uznanie.

Prawdziwy mężczyzna nie skamle tylko zaczyna grę od nowa jak mu nie wyjdzie.

 

Skrzat universe nie zawodzi nawet w tym temacie. Tak BTW.

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Optimus Prime napisał(a):

Skrzat universe

Hahaah fajne określenie.😅

Stawiam dolary przeciw orzechów że f2f nie odezwał byś się w ten sposób do mnie.

 

56 minut temu, Optimus Prime napisał(a):

nawet w tym temacie.

I to szukanie poklasku, nie mogę.😅

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Pater Belli napisał(a):

Wyjasnij mi swoj tok rozumowania?

Jeśli masz jakieś ułomności, to po prostu je masz i jesteś gorszy pod tym względem jakim ci przeszkadzają w życiu. Szukanie w tym jakiegoś sensu i błogosławieństwa to głupota i pocieszenie dla ludzi zbyt słabych aby to zaakceptować. Tacy zaś są najlepszą ofiarą/trzodą dla amoralnych cwaniaków którzy im wcisną różnego typu parapsychologie/religie/kursy motywacyjne. 

Rozumiem, że nie trzeba się poddawać, ale na litość niech taki człowiek stanie w prawdzie, że jest brzydki/niski/ma małego kutasa/jest debilem/ma cukrzyce/jest naturalnie słabszy fizycznie niż 90% populacji i zna swoje miejsce w szeregu, a nie snuje jakieś nierealne plany, bo rozczaruje tylko się i wkurwi otoczenie. Nie ma nic bardziej irytującego niż ambitna(odklejona) niedojda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Salius Ketman napisał(a):

Jeśli masz jakieś ułomności, to po prostu je masz i jesteś gorszy pod tym względem jakim ci przeszkadzają w życiu. Szukanie w tym jakiegoś sensu i błogosławieństwa to głupota i pocieszenie dla ludzi zbyt słabych aby to zaakceptować. Tacy zaś są najlepszą ofiarą/trzodą dla amoralnych cwaniaków którzy im wcisną różnego typu parapsychologie/religie/kursy motywacyjne. 

Rozumiem, że nie trzeba się poddawać, ale na litość niech taki człowiek stanie w prawdzie, że jest brzydki/niski/ma małego kutasa/jest debilem/ma cukrzyce/jest naturalnie słabszy fizycznie niż 90% populacji i zna swoje miejsce w szeregu, a nie snuje jakieś nierealne plany, bo rozczaruje tylko się i wkurwi otoczenie. Nie ma nic bardziej irytującego niż ambitna(odklejona) niedojda.

 

Wyczuwam czarna strone ;) , nihilizm i depresje odklejonej niedojdy? Lepiej sie polozyc i umrzec? Czy systematycznie pracowac i osiagac cos w zyciu? Nie lepiej wybrac bycie szczesliwym mimo przeciwnosci, a kazda "porazke" traktowac jako lekcje na przyszlosc? 

 

Imo debilem jest ten kto mimo mozliwosci zmiany akceptuje zycie w nieszczesciu. Debilem jest ten, ktory w podobnej sytuacji nie zwroci sie o pomoc specjalisty tylko bedzie stal i patrzyl jak zycie go mija. Debilem jest ten kto za swoje niepowodzenia obarcza swiat do okola. To jest ten twoj cope.

 

Znam historie, ze ludzie po diagnozie nowotworu w koncu zaczeli zyci i w ciagu roku przezyli wiecej niz inni w ciagu 50 lat. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Pater Belli napisał(a):

Wyczuwam czarna strone ;) , nihilizm i depresje odklejonej niedojdy?

Mocny wstęp.

 

4 minuty temu, Pater Belli napisał(a):

Lepiej sie polozyc i umrzec?

Niektórym tak

4 minuty temu, Pater Belli napisał(a):

Czy systematycznie pracowac i osiagac cos w zyciu?

Nikomu tego nie zabraniam.

5 minut temu, Pater Belli napisał(a):

Nie lepiej wybrac bycie szczesliwym mimo przeciwnosci

Szczęście to nie wybór

5 minut temu, Pater Belli napisał(a):

a kazda "porazke" traktowac jako lekcje na przyszlosc? 

Można tak robić, ale porażka a ułomność to dwie różne sprawy.

6 minut temu, Pater Belli napisał(a):

Imo debilem jest ten kto mimo mozliwosci zmiany akceptuje zycie w nieszczesciu.

To prawda, ale to taka sama prawda jak to, że debilem jest też ktoś kto nie akceptuje tego czego nie może zmienić. Jak to było?: ,,

Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę; daj mi cierpliwość, abym zniósł to, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, abym odróżnił jedno od drugiego.

 
"
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Pater Belli napisał(a):

Debilem jest ten, ktory w podobnej sytuacji nie zwroci sie o pomoc specjalisty tylko bedzie stal i patrzyl jak zycie go mija

Jeśli jeszcze dfo tego narzeka i obwinia wszystkich dookoła, to nieironicznie lepiej aby się zabił. Wkurwia mnie, wkurwia ciebię. Rozumiesz.

 

10 minut temu, Pater Belli napisał(a):

Debilem jest ten kto za swoje niepowodzenia obarcza swiat do okola

Obarczanie winą o niepowodzenia to słabość. Dobrze wiedzieć dlaczego jest jak jest, ale obarczanie winą to nieuświadomiona próba przekonania otoczenia aby mu pomogło/odpokutowało. Jest to słabe,żałosne i u dorosłego człowieka po prostu obrzydliwe.

12 minut temu, Pater Belli napisał(a):

To jest ten twoj cope.

Tak, tacy sa kołpiarze. Potem lądują w sekstach albo u innych Grzesiaków.

 

12 minut temu, Pater Belli napisał(a):

Znam historie, ze ludzie po diagnozie nowotworu w koncu zaczeli zyci i w ciagu roku przezyli wiecej niz inni w ciagu 50 lat. 

 

Ja mam  w rodzinie kobietę która od zawsze była twardą katoliczką i wyszła z raka bez leczenia samymi modlitwami. Dzisiaj jest zdrowa i będzie jeszcze długo żyła. Czy to coś oznacza? W sumie nic, zdarza się również niewierzącym i buddystom. Jeżeli potrzebowali diagnozy nieuchronnej śmierci aby zacząć żyć to dobrze o nich nie świadczyło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tyrion Czytając Twój wpis, dochodzę do wniosku, że Ty nie miałeś żadnych poważnych problemów, ani zaburzeń w życiu. 

 

Ot normalny chłopak, który chodzi do szkoły, gra w gry i wali konia. 

 

Potem znajuduje dziewczynę, rucha sobie, ona z nim zerwała, złapał mały dołek, ale się ogarnął i znalazł inną. 

 

Raczej to nie jest historia przegrywa, który został wygrywem. 

 

Masz dużo racji w tym co piszesz, ale widać, że masz siłę charakteru, której innym brakuje. 

Nie potrzebowałeś pomocy psychoterapeutów, leków, nie otarłeś się o próby samobójcze, uzależnienia od twardych narkotyków itp itd. 

 

Można powiedzieć, że przez swój charakter jesteś silną jednostką i przez to nie myślę po przeczytaniu Twojej historii "wow". 

 

Życzę Ci powodzenia i trzymania się swoich postanowień, bo 5 lat związku i drugie dziecko w drodze to Twoja historia ma dopiero swój początek. 

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Salius Ketman napisał(a):

wkurwia ciebię.

Nie denerwuje sie z takich powodow. 

 

20 minut temu, Salius Ketman napisał(a):

Grzesiaków

Zakladam, ze to jakis kolcz.

 

21 minut temu, Salius Ketman napisał(a):

Jeżeli potrzebowali diagnozy nieuchronnej śmierci aby zacząć żyć to dobrze o nich nie świadczyło.

Znaczy, ze niektorzy potrzebuja solidnego kopa, aby sie obudzic. 

 

5 minut temu, fruit napisał(a):

Raczej to nie jest historia przegrywa, który został wygrywem. 

 

Ludzie, przestancie sie etykietowac, o sami sie programujecie zlym kodem. 

 

Coraz bardziej uwazam, ze to forumto miejsce gdzie zamiast jeden drugiego podnosic, niszczy sie marzenia i sprowadza do piwnicy. Nie zachowujmy sie jak w tym kawale o Polakach w piekle i kotlach, co ich diabel nie pilnuje. Ja mysle, ze takich historii jak @Tyrion powinno byc wiecej, dla przeciwwagi. Masa uzytkownikow odeszla przez panujace tutaj zniechecenie do zwiazkow, kobiet i zycia w ogole. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Pater Belli napisał(a):

Zakladam, ze to jakis kolcz.

 

Tak, jest to kołcz.

26 minut temu, Pater Belli napisał(a):

Znaczy, ze niektorzy potrzebuja solidnego kopa, aby sie obudzic. 

 

To prawda, ale to znaczy że są gorsi pod tym względem od ludzi którzy zawsze mieli energię i chęci aby łapać życie garściami i brać sobie to czego chcą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, fruit napisał(a):

Twój wpis, dochodzę do wniosku, że Ty nie miałeś żadnych poważnych problemów, ani zaburzeń w życiu. 

To samo skleiłem.

 

38 minut temu, fruit napisał(a):

Raczej to nie jest historia przegrywa, który został wygrywem. 

 

 

26 minut temu, Pater Belli napisał(a):

, przestancie sie etykietowac, o sami sie programujecie zlym kodem

Chyba najśmieszniejsze jest to, że głównym kryterium odróżniającym jednego od drugiego jest ta mityczna tzyypa. Pomijając już to, że niezależnie od reprezentowanych przez siebie na forum poglądów w tej kwestii ( Black Pill/ red pill/ bycie forumowych alfa chadem- milionerem) - każdy zgodnie twierdzi aby nie stawiać jej na piedestale i być " zdrowym egoistą".🤔

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@fruit Zdecydowanie nie jest to historia jakieś kompletnej rewolucji życia, ale zwykłej ewolucji. Z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że kilka rzeczy należało zmienić lub wyeliminować, aby jakość życia bardzo wzrosła.

 

Po rozstaniu kompletnie się posypałem, czułem się źle widząc jak nie dociągam, zdałem sobie sprawę jak białorycerzyłem kiedyś, ale zgadzam się, że w rozumieniu forum nie byłem przegrywem, faktycznie nie miałem długów, nakrotyków, hazardu itp.

 

Tak jak w pierwszym poście, po kilku latach forum postanowiłem wreszcie się uzewnętrznić. Szczególnie, że wielu z Was znam z poglądów i opinii od dawna i czuje się pełnoprawnym członkiem społeczności.

Myślę, że też może być wielu jak ja normików na forum, którzy może też cos wyciągną dla siebie, tak jak ja wyciągałem i wyciągam.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.