Skocz do zawartości

Pożądane cechy mężczyzn i cechy niepożądane?


Oświecony

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Subiektywny napisał:

szalony ale odpowiedzialny

oszczędny ale sypiący podarkami

stanowczy ale uległy

dominujący ale ugodowy

wesoły ale poważny ..

 

1 skacząc na spadochronie zawsze ma zapasowy :lol:

2 oszczędza kasę ale daje dużo prezentów np. kucyki origami :lol:

3 stanowczy wobec kobiety, uległy wobec szefa :lol:

4 dominujący zawsze i wszędzie, ugodowy jak może na tym dobrze zarobić :lol:

5 wesoły prawie zawsze, poważny jak trzeba opierdolić samiczkę :lol:

 

Jak widzicie, panią zadowolić jest bardzo łatwo :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, parafianin napisał:

Być sobą to pic na wode, jeśli to bycie sobą nie przynosi sukcesów, a jeszcze gorzej gdy się samego siebie nie akceptuje. Nie masz jakichś cech naturalnie, a przeszkadza ci to, to musisz się nauczyć je mieć. Jak nic ci w sobie nie przeszkadza i wierzysz w siebie to tematu nie ma.

Nie da się być sobą nie akceptując siebie :) Właśnie o to chodzi, że większość ludzi udaje, zachowuje się tak aby społeczeństwo go akceptowało a nie on sam.

 

Tak jak piszesz dużo cech można nabyć, ale tylko niektóre, uniwersalne. Z introwertyka nie zrobisz ekstrawertyka... Znaczy... No ok, niby da się, ale to jest sztuczne i wygląda żałośnie. A co do całego tematu: w ogóle nie obchodzą mnie czyjeś oczekiwania wobec mnie, a tym bardziej głupiutkich babeczek... A jeszcze pracować nad sobą pod tym kątem? Bitch please...

 

Pozdro,

.d

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy baran słuchający tego typu rad i wprowadzający je wbrew sobie w życie będzie prędzej czy później sfrustrowanym wrakiem emocjonalnym, dążąc do nieosiągalnego ideału wykreowania siebie pod czyjś schemat czy widzi-mi-się.

 

Jeśli nie jesteś pogodzony i szczęśliwy sam ze sobą, jeśli nie akceptujesz siebie, to bez tej wewnętrznej harmonii i zdrowej miłości własnej nie jesteś w stanie być kimś innym, żyć dla kogoś, nie jesteś w stanie szczerze i bezinteresownie dawać. Jedna z podstawowych manipulacji kobiet i społeczeństwa, która nie jest zawsze świadoma, ale jest zawsze szkodliwa, to próbowanie wpływania na psychikę ofiary poprzez wpędzanie w fałszywe poczucie winy argumentem z dupy pod tytułem "nie jesteś taki, jakim chcę Cię widzieć".

 

Jeśli uda Ci się osiągnąć stan, w którym opinie innych spływają po Tobie jak po kaczce, a mimo to umiesz zmienić siebie kiedy sam tego chcesz, nawet jeśli jest to zmiana dla kogoś, np. przestajesz pić bo widzisz, że to Cię niszczy i przy okazji krzywdzisz swoim nałogiem pośrednio swoją rodzinę, dostrzec swoje własne błędy, przyznać się do błędu przed samym sobą i więcej ich nie popełniać, to wygrałeś - umiesz wszystko, co jest potrzebne do szczęścia. Jeśli znasz siebie samego i masz nad sobą władzę, jesteś królem życia. To w chuj trudne do osiągnięcia, ale możliwe.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większosc osob slyszacych hasło " badz sobą" wpadaja w jeszcze wiekszy dołek, ale zdaja sobie z tego sprawy dopiero po czasie...

Mianowicie, kiedy dany delikwent slyszy " badz soba" to w momencie kiedy jest zakompleksionym, psychicznie rozbitym człekiem, zdaje sobie sprawe ze byc soba jest wporzadku, w tym momencie przestaje analizowac siebie, poznawac siebie i zostaje ze swoim gnojem, tak sie konczy branie doslownie tego stwierdzenia...

Po jakims czasie laduje albo na sznurku albo w szpitalu...

To tak jak powiedziec mordercy badz soba, morderca na to, tak? No ok, i dalej idzie mordowac...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drizzt wszystko ma swoje przyczyny. Czasem naturalne, a czasem z powodu przeżyć i niskiej samooceny. Możesz naturalnie być ekstrawertykiem, ale być niepewnym siebie dzięki przeżyciom (np rodzice zaszczepili w tobie poczucie winy za wszystko, że jesteś gorszy) i dzięki temu nie ukazujesz pełni swojego potencjału. Nie jesteś sobą, ponieważ nie jesteś wolny od programowania.

Oświecony.
Słuchając kobiet można tylko zgłupieć. Ani to logiczne, ani wiarygodne, bo i tak co chwilę zmieniają zdanie. Oczywiście dlatego, że praktycznie każde ich zachowanie jest manipulacją. Mówi to co wygodne i co da interes w danym momencie, ale w życiu żadna się nie przyzna, że to robi.

Czynami kobiety zawsze zaprzeczają swoim słowom, więc cały ten ambaras służalczości wobec kobiecej głupoty jest żenujący. Wchodzenie w głębszą dyskusję także, ponieważ i tak logicznymi argumentami kobiety nie przekonasz. Zawsze będzie widziała winę w tobie, z tytułu m.in najprostszej manipulacji pod słońcem, czyli odwracania kota ogonem lub podnoszeniem argumentów ad personam, jakimiś domysłami typu "pewnie żadna ci nie chce dać, dlatego tak sądzisz".

Z resztą jeśli już tak patrzymy na damsko-męskie różnice w praktyce, to najlepszym męskim zachowaniem uzyskującym kontrolę będzie brak reakcji. Kobieta będzie piszczeć, płakać, obwiniać, musi być hiperreaktywna, by samiec zmiękł, albo inni mu wlali w towarzystwie. Ona to sprowokuje emocjami. Samiec uzyska plusa nie zauważając jej. Olewanie kobiety zawsze je wkurwia i stawia siebie ponad nimi.

3a30e2c4aa85c48b192e22a1342ec67a.jpg

Rozumiem czemu dano im prawa, czemu system społeczny dziś tak wygląda, ponieważ samoświadomych ludzi jest garstka. Nawet nie wiedzą kim są i z kim mają do czynienia. Nie umieją nawet charakteryzować płci dokładnie. A jak umieją to podnosi się koronny argument, że nie można generalizować, że to z podnoszącymi argumenty jest problem i takich osobników się eliminuje. Oczywiście tylko dlatego, że są zagrożeniem. Racja się nie liczy.

Dziś te normy są bardzo pobłażliwe dla kobiet, którym coraz częściej niczego się nie chce robić, a już na pewno nie dla innych. Sam przykład gotowania. 8 na 10 kobiet w wieku studenckim nie potrafi. Kiedyś nie do pomyślenia. To ja pytam a co dzisiejsza kobieta potrafi, co daje od siebie, by mieć takie wymagania?

Oczywiście kobiety powiedzą, że jak nie chcesz ich słuchać to jesteś egoistą, ale to typowa projekcja ich własnych wad na innych.

Wczoraj słyszałem ciekawą historyjkę oczywiście z kobiecym narcyzmem w tle.
Zatrudniła się jaśnie panienka w jakimś korpo, a za 2 miesiące wzięła ślub (oczywiście przez wpadkę). Przepracowała 3 miesiące i poszła na macierzyńskie. Wróciła i co zrobiła? Domagała się podwyżki. Za co? Czy posiada jakieś umiejętności? Przepracowany nienagannie i sumiennie dłuższy okres? Czy była lojalna? Czy dała od siebie jakiś wkład in plus? Oczywiście, że nie ale wpaja się kobietom by dziś były zarozumiałymi egoistkami, którym się należy nie z tytułu pracy, czynów, tylko z tytułu głośnego szczekania. Są niezależne, ale im się należy. Walczą o swoje, studiują więc uważają się za nie wiadomo kogo, ale umiejętności praktycznie żadnych nie posiadają, oprócz gadania i wyglądania.

To jest dobry odnośnik do ostatniego artykułu o wykształceniu kobiet. Jedyne co się podnosi to nie wartość kobiety, która daje innym, ale jej zarozumiałość. Wszędzie pokazuje jaką jest księżniczką, nawet w pracy. I nie rozumie prostych zależności, że musi się wykazać.

Raz, że kształci się, ma tytuł - zakochanie w sobie rośnie.
Dwa, że ogólnie promuje się kobiece stawianie na swoim, manie racji ponad wszystko - egoizm i zakochanie w sobie z natury, czy z programowania społecznego.
Trzy, że ma męża - zakochanie w sobie rośnie.
Cztery, że ma pracę - zakochanie w sobie przekracza absolutne granice.
Zaszła w ciąże - jest biedną ofiarą! Zakochanie w sobie eksploduje, a do tego jest ofiarą, więc musi mieć więcej pieniędzy i kto ma jej to zapewnić? Kierownik albo mąż! To ich wina!
Nie pracuje X miesięcy, zajmuje wolne stanowisko, a jak przychodzi to wcale nie z nowymi umiejętnościami by się postarać, tylko żeby stawiać nowe roszczenia. I to po ledwo po przepracowaniu okresu próbnego. Ważne tylko co kobieta chce. W związkach widzi się to samo.

W tym momencie domaga się podwyżki. Argumentami są wyżej wymienione. Szef ją wyśmiewa i zwalnia.

Jej reakcja? Szef to chu*, a ona taki świetny pracownik. Jak tak mógł? I nie przetłumaczysz, że brak jej argumentów za podwyżką.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh! Panowie! Brak słów na to wszystko. Dobre 10 lat temu mój kolega powiedział, że kobiety służą tylko do dwóch rzeczy. Pierwsza to rodzenie dzieci, a druga... wiadomo jaka. Rok temu biedak zaliczył wpadkę (na szczęście ze stałą partnerką), tak jak wszyscy moi koledzy. Ja już wrakiem człowieka raz byłem z powodu kobiety i drugi raz nie zamierzam nim być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie brak słów. Kobiety rozbestwiły się chyba już maksymalnie.

Wychodzą z założenia, że wszystko im się należy. Facet ma stanąć na rekach aby sprostać im wymaganiom, które zmieniają się co chwila. Sztukę wyrachowania i manipulacji opanowały perfekcyjnie. Armia białych rycerzy maszeruje dyrygowana przez Panie. Mało tego, jak rycerz nie spełnia wymagań albo zaniedbał się w jakiejś kwestii to usprawiedliwią zdradę a nawet odejście od takiego samca. Społeczeństwo zawsze jakoś z niewiadomych do końca przyczyn staje po stronie Pań, które zawsze w jakiejś podbramkowej sytuacji potrafią grać na litość.

 

Facet ma być taki a taki i taki. Dużo zarabiać i wszystko ogarnąć, ma zapewnić samicy wysoki standard, zajebiście się pieprzyć aby miała wielokrotne orgazmy, z ogromnym kutasem, prawdziwy facet ma nawet wybaczyć zdradę bo skoro zdradziła to coś musiało być z nim nie tak, prawdziwy facet zaakceptuje dziecko z innego związku bo to takie odpowiedzialne a facet musi być odpowiedzialny, ma rozumieć i tolerować jej humory i zachcianki bo przecież Ona jest kobietą, spędzać cza najlepiej tylko z nią no chyba, że akurat jest z koleżanką...... itp itd można wymieniać bez końca.

 

Powinno być zupełnie odwrotnie. To one powinny być oddane, całkowicie, do końca. Powinny ujarzmić swoje ego, czytać takie fora w których pisalibyśmy posty jaka ma być kobieta. Samca z którym jest ma mieć na piedestale do końca życia i tylko w niego patrzeć. Niezależnie jaki jest. Co to za kultura w której żyjemy, baba stoi dzisiaj nad chłopem, prawnie, społecznie, jakkolwiek, widać to niemal wszędzie. Nawet w ryj babie nie wolno dać.

 

Dobrze, że matka natura stoi chyba już dziś tylko po Naszej stronie i Loża Samców uświadamia coraz większe rzesze w rozpaczy szukających ratunku facetów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matka natura to akurat ciągle jest w grze, tylko trochę inaczej ukazuje swoje oblicze.
Społeczeństwo stoi po stronie kobiet, lituje się nad nimi, tylko dlatego że mężczyzna musi być silny by być nazwany mężczyzną. Kobieta jest silna jak interesują się nią wszyscy, żałują, współczują. Mężczyznie nie współczuje nikt, tylko będzie wzbudzał śmieszność.

Widział ktoś jaskiniowego chłopa który płacze za kobietą, albo narzeka, lamentuje? Jakie to kobiety złe i podłe są, jak ranią biedne uczucia jaskiniowca? Te słabe, kruche istoty? To niemożliwe. Powinien być zaradny i sobie w każdej sytuacji poradzić. Tak mówi instynkt - prawo społeczne co innego.

Jaskiniowiec który pisze wiersze? Rzuca kwiatkami pod jej stopy? Bawi nieswoje dzieci? Podporzadkowuje się? Czy szarpie zwierzyne jak swoją, a jak odejdzie to ją znajdzie i upoluje od nowa? Weźmie bez grama patrzenia na jej marudzenie i fochy? Jej wymagania nie będą miały znaczenia, bo to on rządzi.
A jak inny mu odbije ją to wejdzie z nim w pojedynek. Wyznaczy sam swój kierunek i będzie liderem liderów, a jak nikt za nim nie podąży to i tak sobie poradzi, bo jest łowcą, a nie petentem.

Jedna różnica to taka, że żyjemy w systemie, gdzie liczy się bardziej pieniądz i to naznacza głównie status, bo zapewnia najlepsze życie. Nie możemy robić tego co nam mówi instynkt, bo ogranicza nas prawo. Nas tak. Kobiety nie. Kobiety do maksimum wykorzystały swój instynkt, czerpania z innych zysków, wysługiwania się innymi, zakochania wyłącznie w sobie, wzbudzania zainteresowania poprzez m.in granie ofiary i usprawiedliwiania się.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, parafianin napisał:

Dziś te normy są bardzo pobłażliwe dla kobiet, którym coraz częściej niczego się nie chce robić, a już na pewno nie dla innych. Sam przykład gotowania. 8 na 10 kobiet w wieku studenckim nie potrafi. Kiedyś nie do pomyślenia. To ja pytam a co dzisiejsza kobieta potrafi, co daje od siebie, by mieć takie wymagania?

 

Raz fajną 20stkę ogarnąłem, 2-3 spotkanie, u mnie, dałem jej ziemniaki do obierania... załamałem ręce. Raz chleb masłem smarowała (akurat twarde było), kurwa takie dziury porobiła, że masakra :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, parafianin napisał:

Jaskiniowiec [...] Wyznaczy sam swój kierunek i będzie liderem liderów, a jak nikt za nim nie podąży to i tak sobie poradzi, bo jest łowcą, a nie petentem.

 

Sam sobie nie poradzi. Człowiek jest stworzeniem stadnym i w naturze większość zadań wykonuje w grupach. Jest zdolny do radzenia sobie przez jakiś czas samemu, ale jest to stan wyjątkowy, a nie zwyczajny. Człowiek nie ma tak ostrych zmysłów, jak wiele dzikich zwierząt - nie są mu potrzebne, bo zamiast tego ma współpracę w grupie, z osobami mającymi odmienne od niego mocne i słabe strony. Jeśli by próbował w czasach pierwotnych samotnie chodzić na polowania, wśród wielu groźnych dzikich drapieżników, długo by tak nie pociągnął.

 

Nie wierzę w darwinizm - i w to, że w czasach prehistorycznych jeden mężczyzna był rywalem drugiego, a nie przyjacielem. Raczej sobie wzajemnie kobiet nie odbierali, bo zależało im na utrzymaniu dobrych relacji z innymi mężczyznami - koniecznych do przeżycia.

 

Dopiero nowoczesna cywilizacja dała nam pozory niezależności od innych ludzi - i depresję, cierpienie, gdy wierzymy że indywidualizm to dobra droga - bo długotrwała samotność jest wbrew naturze.

 

Natomiast jeśli chodzi o to, jak jaskiniowiec mógł traktować swoją kobietę: myślę że zupełnie dobrze. Nie podejrzewam, by nadużywał przemocy, bo mężczyźni mają biologiczną blokadę przed biciem kobiet. Tyle że kobieta go dużo bardziej szanowała, bo nikt jej od urodzenia nie okłamywał, że może być niezależna... i pewnie odczuwała strach w czasie gdy go nie było. Strach na pewno działał.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może, ale też jedną z cech lidera jest umiejętność sprawiedliwej i efektywnej współpracy. I tu też lepiej wypadamy od kobiet, które stają się tymi niezależnymi kierowniczkami na siłę. Byle się zbuntować przeciw swojej naturalnej roli.

Jeśli dziś wygrywa najsilniejszy, to czemu kiedyś tak miałoby nie być? Jednostki słabe i mało użyteczne musiały ginąć, albo pełnić jakieś inne role. I tak samo dzisiaj widzimy to, gdy miękki beta samiec wychowuje dziecko alfa przed którym kobiecie miękły nogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, parafianin napisał:

Być może, ale też jedną z cech lidera jest umiejętność sprawiedliwej i efektywnej współpracy. I tu też lepiej wypadamy od kobiet, które stają się tymi niezależnymi kierowniczkami na siłę. Byle się zbuntować przeciw swojej naturalnej roli.

Jeśli dziś wygrywa najsilniejszy, to czemu kiedyś tak miałoby nie być? Jednostki słabe i mało użyteczne musiały ginąć, albo pełnić jakieś inne role. I tak samo dzisiaj widzimy to, gdy miękki beta samiec wychowuje dziecko alfa przed którym kobiecie miękły nogi.

 

Oczywiście, są liderzy wśród mężczyzn, natomiast kobiety tylko nieudolnie próbują naśladować to, co im się wydaje być cechą lidera - sądząc po zachowaniu kobiet na stanowiskach kierowniczych, często bezczelność - stosowaną w powszechnym, a nie tylko nadzwyczajnym przypadku - uważają za taką cechę.

 

Dziś wygrywa najlepszy kłamca, a nie najsilniejszy. A wygrywa dlatego, że gdy już jego otoczenie zdąży poznać z kim ma do czynienia, on może to otoczenie zmienić. W czasach prehistorycznych taki manewr by nie przeszedł.

 

A dlaczego nie wygrywali dawniej najsilniejsi? W jakimś stopniu wygrywali, bo mniej ich trapiły choroby, czy być może rzadziej zdarzał im się nieszczęśliwy wypadek. Natomiast ci słabsi fizycznie, to albo mieli role w których byli lepsi - np. słabo gonił zwierzynę, nie mógł nosić ciężarów, ale miał wyostrzony wzrok/słuch, czy lepszą orientację w terenie, albo jakoś się trzymali dzięki temu, że inni mężczyźni czuli z nimi więź i chcieli by jak najdłużej żyli razem z nimi - nie było wtedy pieniędzy i raczej nie było sposobu policzyć, że ten np. bierze od społeczności o 5% więcej, niż jej daje.

 

O tym, że przeżywali nie tylko najsilniejsi, wnioskuję po efektach: mamy ludzi zróżnicowanych - jedni o zdolnościach matematycznych, inżynierskich, inni literackich... i nie ma tak, że matematycy to wywodzą się z jednego plemienia, a literaci z drugiego - wszędzie mamy zróżnicowanie. Cechy uległego, cichego myśliciela, rozmyślającego w wolnych chwilach nad abstrakcyjnymi rzeczami, jakoś w populacji przetrwały! Na równi z osobnikami, dla których ulubione zajęcie to walka, czy z typowymi przywódcami.

Edytowane przez Ambroży
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zbyt szerokiego pojęcia na temat genetyki, ale spójrzmy, że całe wieki wszelkiego rodzaju pizdusiów, mięczaków czy też pedałów w jakiś sposób dyskredytowano, eliminowano czy to psychicznie czy fizycznie. Uśmiercano także. Nawet religia narzuciła pewne męskie ramy i zachowania które muszą być respektowane, a mimo to w naturze jest zróżnicowanie i to nie ginie. Musi tu być jakiś element wywoławczy. I jeśli nawiązywać do czasów jakiniowych to czemu oni mieliby być jakoś bardziej ucywilizowani, tolerancyjni wobec nich, a do tego jeszcze współpracowali? Jakoś to mi się kupy nie trzyma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, parafianin napisał:

Nie mam zbyt szerokiego pojęcia na temat genetyki, ale spójrzmy, że całe wieki wszelkiego rodzaju pizdusiów, mięczaków czy też pedałów w jakiś sposób dyskredytowano, eliminowano czy to psychicznie czy fizycznie. Uśmiercano także. Nawet religia narzuciła pewne męskie ramy i zachowania które muszą być respektowane, a mimo to w naturze jest zróżnicowanie i to nie ginie. Musi tu być jakiś element wywoławczy. I jeśli nawiązywać do czasów jakiniowych to czemu oni mieliby być jakoś bardziej ucywilizowani, tolerancyjni wobec nich, a do tego jeszcze współpracowali? Jakoś to mi się kupy nie trzyma.

 

Nie należy w tym wypadku stawiać w jednym szeregu ludzi słabych, oraz pedałów - bo ten pierwszy przypadek społeczności nie szkodzi, a drugi - szkodzi. Ja się tu skupię tylko na ludziach słabszych.

 

Niestety dość powszechne jest przeświadczenie, że wszystko co dobre w ludzkim zachowaniu bierzemy z kultury, a co złe - z natury. Tymczasem tu jest bardzo różnie: kultura może uczynić nas w czymś lepszymi, a w czymś - gorszymi.

 

Jeśli ja widzę mężczyznę słabszego fizycznie, to nie pojawia mi się automatycznie myśl: "o ale chętnie bym mu zajebał, tylko nie chcę pójść do więzienia". I w tej kwestii należę do większości a nie mniejszości. Jak analizuję, z kim mam/miałem bliższe relacje (męskie), to kryterium siły, agresji, łatwo dostrzegalnych męskich cech lub ich niedoboru - nie występowało. A przecież dobieraliśmy się odruchowo, a nie według wskazań jakiejś świętej księgi, czy państwowego kodeksu.

 

Nawet współcześnie, przy takim panowaniu teorioewolucyjnej religii, nadal pozostają znaki, że jednak to nie cywilizacja, a natura czyni ludzi dobrymi. Prosty przykład - pewne niuanse językowe - czym się różni zachowanie "niekulturalne", "niecywilizowane" od "nieludzkiego"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów wypaczono prawo doboru naturalnego. Przetrwają nie najsilniejsi a najlepiej przystosowane osobniki. Jeżeli warunki się zmieniają to i najbardziej przydatne cechy też. Czyli co kiedyś było w wuj przydatne dziś już nie musi być. Kiedyś przy mniejszym prohramowaniu społecznym jednostki zachowywały się bardziej zgodnie z instynktem i najbardzije ceniona była siła i wytrzymałość fizyczna zaraz potem psychiczna( aczkolwiek wszyscy byli wyposarzeni w te same instynkty etc, więc to fizyczna siła dawała najlepsze możliwości rozwoju siły psychicznej). Dziś kładzie się akcent na psychiczną siłe , choć seksualnie pociągaja nas nadal stare wzorce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Ambroży napisał:

Niestety dość powszechne jest przeświadczenie, że wszystko co dobre w ludzkim zachowaniu bierzemy z kultury, a co złe - z natury. Tymczasem tu jest bardzo różnie: kultura może uczynić nas w czymś lepszymi, a w czymś - gorszymi.

 

 

Ja bym wręcz powiedział (jeżeli rozmawiamy o mężczyznach), to że jest odwrotnie niż w tym "powszechnym przeświadczeniu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Odświeżam wątek. Panowie, przeczytajcie to i obejrzyjcie tę panią poniżej. Może ktoś kojarzy obie panie z YouTube? Piszę ten post w związku z niejaką panią Olfaktorią, która swego czasu wywołała szum w internecie.

 

http://karolinabaszak.com/cechy-prawdziwego-mezczyzny/

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest też chyba tak że kobiety dużo się zastanawiają jaki ten mężczyzna powinien być,  jakie ma mieć cechy itd. Same natomiast uważają że facet "chce tylko jednego".

I to w obu kierunkach. Czyli "nikt mnie nie chce bo mężczyźni chcą tylko jednego". Oraz "chca tylko jednego" więc nie muszę się nad sobą zastanawiać,  rozwijać się,  pracować nad sobą. 

Raz czytając na forum takie typowe kobiece narzekania, spytałem "a co jeszcze masz poza tym jednym do zaoferowania?". Dziewczyna nie umiała odpowiedzieć. 

Trochę jak w PRLu zakupy w mięsnym. Wchodzi facet, rozgląda się - puste haki, puste chłodnie. Widzi ocet. Mówi - poproszę ocet. A sklepowa "o ho ho, octu się zachciewa, nie ma tak łatwo,  ja każdemu octu nie sprzedaję. ."

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.