Skocz do zawartości

Waginator

Użytkownik
  • Postów

    234
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Waginator

  1. Środowisko może nas bardzo zmienić. Patrzymy teraz, że jest sporo słabych genów i ludzi nieprzystosowanych do życia, ale geny się tak szybko nie zmieniają. Jeszcze kilkaset lat temu przy tych samych genach ludzie ostro tyrali w ciężkich warunkach i dawali radę. Gdyby nas teraz przenieść w tamte czasy to większość by nie podołała. Geny genami, ale żyjemy teraz w świecie dobrobytu (mowa o Europie), pod kloszem. Nie mamy wyzwań, nie mamy zagrożenia życia, często nie mamy obowiązków ani problemów egzystencjalnych. Za to mamy mnóstwo zabaw, rozrywek i etyczno-moralnego patosu o równości społecznej. To nie jest środowisko do rozwoju charakteru i nie trzeba wielkiej spostrzegawczości, że ludzie w dzisiejszych czasach są bardzo słabi psychicznie. Ja zawsze nabieram szacunku do czynników środowiskowych względem genetycznych jak przypomnę sobie siebie sprzed 5 lat. To jest po prostu niebo, a ziemia. W tamtych czasach w życiu nie pomyślałbym, że mógłbym się w takim stopniu wyrobić. Fakt, że nadal są granice, których przeskoczyć nie potrafię, ale w tym momencie wiem, że to co wydaje mi się teraz barierą nie do przeskoczenia wcale taką być nie musi. Zwłaszcza, że wiem iż przez te 5 lat nie dałem z siebie wszystkiego. Kto wie, kim byłbym teraz, gdybym wylądował w środowisku, które wymagałoby ode mnie 100% poświęcenia? Niektórzy dostają to za darmo bez żadnego poświęcenia, ale to nie znaczy, że nie da się do tego poziomu zbliżyć albo nawet go przekroczyć.
  2. W swoim pierwszym poście skupiłeś się na zaletach i wadach właśnie bycia sławnym wśród mas, ale przecież można być sławnym w węższym gronie. Np. można być naukowcem, światowym specjalistą w jakiejś dziedzinie i być rozpoznawalnym wśród innych naukowców czy osób zajmujących się tą dziedziną, a przy tym być kompletnie nierozpoznawalnym wśród ludzi z otoczenia (chyba, że zacznie się pisać książki albo występować w mediach). W mojej opinii jest to lepsza opcja, nie jesteśmy wtedy nieosiągalną personą dla szerokiego tłumu, a raczej autorytetem w węższym kręgu z możliwością nawiązania bliższych kontaktów i wymiany poglądów w danej dziedzinie, co w przypadku masówki jest w zasadzie nierealne.
  3. @Messer Czyli podczas seksu z kobietą stosując tę praktykę trzeba wyciągnąć penisa, odczekać chwilę i dopiero potem móc kontynuować? Jaki jest cel trenowania mięśni Kegla w tantrze?
  4. @Messer W którym momencie "stopujesz" ejakulację? W momencie, kiedy nic nie robiąc dojdzie nieuchronnie do ejakulacji czy w fazie plateau?
  5. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, gdy przeczytałem ten temat to, że jest to niemożliwe, ponieważ sam od jakiegoś czasu próbuję coś takiego wdrożyć ze słabym skutkiem. Jednakże był pewien okres w moim życiu od lutego do czerwca na pierwszym roku studiów, gdzie pracowałem non-stop. W przerwie międzysemestralnej zdałem sobie sprawę, że ucząc się tak jak w pierwszym semestrze nie jest możliwe zdanie letnich egzaminów. Wtedy od nowego semestru, w dni wolne po wstaniu i zrobieniu śniadania od razu schodziłem do pokoju nauki w akademiku, gdzie siedziałem do około 14-15, wychodziłem coś zjeść i wracałem do nauki siedząc do 22, a później miałem godzinę na skorzystanie z fejsa (jako, że zajmowało mi to zwykle kilkanaście minut resztę czasu poświęcałem na robienie testów na komputerze), później kolacja i spać. Gdy miałem zajęcia to rozkład dnia był podobny tylko zaraz po powrocie z zajęć szedłem do pokoju nauki i siedziałem do 22. Czynniki, które bardzo mi pomogły w utrzymaniu tego stanu: - bardzo duża motywacja - egzaminu nie zdawała średnio 1/3 roku, a koszt powtarzania przedmiotu wynosił 6 tysięcy złotych, a uczciwie patrząc nie miałem szans jego zdania - możliwość nauki w odizolowanym miejscu, gdzie nie było żadnej elektroniki, komputera, komórki, tylko ja i książki (i inni ludzie) - nie lubiłem lokatora z którym wtedy mieszkałem i nawet nie miałem ochoty wracać do pokoju, więc to była dodatkowa motywacja, żeby siedzieć gdzie indziej (i się uczyć) - blokada, którą nastawiłem na komputer umożliwiająca korzystanie z niego tylko w godzinach 22-23, żeby przeglądnąć wiadomości, nie miałem zatem szczególnych interesujących zajęć w pokoju, żeby tam siedzieć Efekty: - zdałem z palcem w dupie i dostałem stypendium za ten rok - z pozycji jednego z najgorszych w grupie wybiłem się na najlepszego - byłem zawsze przygotowany na każde zajęcia, co jest dość przyjemnym uczuciem - nie zaobserwowałem jakichś depresji, złego samopoczucia czy przemęczenia w tym okresie aczkolwiek jak spadła presja po egzaminie to stare nawyki momentalnie wróciły Jeśli chciałbyś tak pracować to według mnie przede wszystkim trzeba wyeliminować czynniki rozpraszające, czyli wszystko to co jest przyjemniejsze od tej pracy. Tak jak alkoholik po odwyku nie powinien mieć alkoholu w domu w zasięgu wzroku tak osoba chcąca efektywnie pracować nie powinna mieć żadnych rozpraszaczy. Wypieprzyć telefony, laptopy, internet, telewizję i wszystko, co jest potencjalnie przyjemniejsze od nauki (łóżko też). Żeby lepiej to zobrazować to wyobraź sobie więzienie o zaostrzonym rygorze, gdzie siedzisz przez 22 godziny dziennie w ciasnej, pustej celi i nie masz kompletnie nic do roboty. Gdybyś dostał do czytania największe gówno w języku chińskim to byś się zaczytywał z pasją w tych znaczkach, bo nie miałbyś nic lepszego do roboty. I mniej więcej takie warunki trzeba sobie wytworzyć, żeby ta praca była największą przyjemnością na jaką sobie możesz pozwolić albo liczyć na swoją silną wolę, co jest wyjątkowo zgubne i zwykle się nie sprawdza, a przynajmniej ja się na mojej woli już wielokrotnie przejechałem.
  6. @MoszeKortuxy Nie ma, po 20 roku życia żadne substancje nie zwiększą Twojego wzrostu. Jedyne sposoby to założenie wyższych butów albo drogie operacje, które pewnie mają różne powikłania.
  7. Jakiś czas temu doszedłem w swoim przypadku do takiego samego wniosku. Tak naprawdę, w przeciwieństwie do innych cech, mamy bardzo mały wpływ na swój wygląd. Możemy zmienić fryzurę, dodać ewentualnie zarost, poprawić cerę, zrzucić wagę oraz zainwestować w ubranie. Koniec. Oprócz zmiany wagi można to ogarnąć w stosunkowo krótkim czasie, bez większych nakładów wysiłku. I warto to zrobić, zaakceptować fakt, że zrobiliśmy wszystko co byliśmy w stanie i zająć się bardziej pożytecznymi sprawami. Możesz suplementować beta-karoten i witaminę A albo wcinać marchewki. Nadaje ciemniejszy kolor skóry i według badań zwiększa atrakcyjność.
  8. Jest też inny, prozaiczny powód, który występuje nie tylko u kobiet tzn. chęć podbicia sobie ego i pokazania jakie to moje wesele było świetne i na bogato. Bardzo dużo ludzi wręcz żyje tym, żeby pokazać na każdym kroku, że jest się lepszym od innych. Drogie samochody, eleganckie mieszkania, fotki na fejsie. Często tylko po to, żeby inni zazdrościli, żeby być na chwilę w centrum uwagi i zdobyć atencję. Drogie wesele jest tylko jednym z wielu przykładów pokazywania swojego statusu, majętności i że "nie jestem gorszy od innych" i bycia przez chwilę w centrum uwagi.
  9. Kupiłem sobie dzisiaj 3 piłeczki tenisowe. Po godzinie treningu umiem już mniej więcej wykonać ósemkę, chociaż piłeczki jak na razie lecą, gdzie chcą i nie jest to zbyt płynny ruch. Dużo czasu mi zajęło ogarnięcie, żeby najpierw rzucać jako pierwszą jedną ręką, a potem drugą i na zmianę. Jak tylko na chwilę traciłem koncentrację to zaraz ciało się przestawiało, żeby rzucać tylko jedną ręką jako pierwszą. Może mi starczy wytrwałości do 3 piłeczek
  10. Widzę, że mamy podobne spostrzeżenia. U mnie dochodzi jeszcze do strzelania modelami samochodów jak z karabinu wraz z ich parametrami. Co więcej, rozmowa wydaje się bardziej urozmaiceniem czasu pomiędzy przeglądaniem postów na fejsie niż celem samym w sobie. Z drugiej strony nie ma co się dziwić, jak ktoś spędza połowę życia na kładzeniu paneli to będzie głównie o tym mówił. A jak druga osoba nigdy się panelami nie zajmowała to ciężko im będzie się dogadać. Dlatego najlepiej szukać znajomych w obrębie swojej branży albo jakiegoś zainteresowania, będziesz miał większą szansę na ciekawe dla Ciebie tematy.
  11. Waginator

    Piwo kraftowe

    Jak je gdzieś dorwę to spróbuję
  12. Waginator

    Piwo kraftowe

    Udało mi się znaleźć tego kormorana w mniejszym markecie. W sumie jest całkiem w porządku, łagodny smak z posmakiem jak dla mnie ziołowo-owocowym. Miła odskocznia od lagerów po dość przystępnej cenie (5 zł), a co dla mnie najistotniejsze jest to w zasadzie piwo bezalkoholowe, więc pewnie jeszcze po niego sięgnę w przyszłości. Piłem też portera z żywca, ale kompletnie mi nie pasują takie ostre, goryczkowe smaki. Może smak się staje bardziej przystępny z wiekiem konsumenta, ale na ten moment podaruję sobie ten rodzaj piwa
  13. Waginator

    Piwo kraftowe

    Doświadczenia dużego nie mam, ale pasowało mi bardzo ce n'est pas ipa (niebieskie) oraz koniec świata. Właśnie spojrzałem, że to drugie to sahti, @Icerock87 znasz jakieś inne piwa z tego stylu godne polecenia? @Endeg Gdzie takiego kormorana można kupić?
  14. Nawet jak się nie będzie kleiła i nie będzie widział zainteresowania to niech złapie ją za rękę. Będzie przynajmniej miał pewność na czym stoi. Mój największy błąd przeszłości, który sprawiał, że zawsze byłem orbiterowany polegał na tym, że czekałem właśnie na jakieś oznaki zainteresowania (które oczywiście nie następowały), a sam zaczynałem działać za późno. Od niecałego roku zmieniłem podejście i po prostu napieram jak burza odhaczając kolejne "checkpointy". Za rękę łapię już po 10-30 minutach rozmowy (zależy od okoliczności), bez żadnego tłumaczenia. I dopiero dzięki takiemu podejściu zacząłem osiągać pierwsze sukcesy po wielu latach prób. I przynajmniej na ten moment stwierdzam, że najgorszą rzeczą jaką można zrobić jest zwłoka. Jak tę rękę odrzuci to przynajmniej z góry wiadomo, że można już pannę skreślić, a nie się domyślać co i jak.
  15. Uważam, że to nic nie da. Brakuje Ci umiejętności prowadzenia rozmowy, a samo wystawianie się na sytuacje społeczne to będzie prawdopodobnie za mało, żeby je rozwinąć, ponieważ jest to kwestia niezwykle złożona. Na bycie dobrym rozmówcą składa się wiele czynników - odpowiednia mowa ciała, dobry nastrój, mówienie odpowiednio dużo, żeby rozmówcę zaciekawić i skłonić do kontynuacji rozmowy, umiejętne zadawanie pytań, poczucie humoru i inne. Jakby nie patrzeć to całkiem sporo. Zanim się porwiesz na poznawanie obcych osób radzę przećwiczyć wszystkie te aspekty. Obserwuj ludzi, którzy są duszami towarzystwa - czym się wyróżniają? I odwrotnie, czym się wyróżniają ludzie, którzy sobie w rozmowie nie radzą? Postaraj się znaleźć wspólne aspekty ze swoją osobą, w pierwszym przypadku postaraj się je wdrożyć, w drugim wyeliminować. Rozwiń powyższe aspekty o których pisałem, popracuj nad mową ciała, wprowadź w swoje wypowiedzi więcej emocji i ekscytacji. Jeśli chcesz więcej mówić zrób ćwiczenia przed lustrem - mów o jakimś aspekcie przez kilkanaście minut każdego dnia. Nie ograniczaj się do suchych faktów, ale do przemyśleń, emocji jakie w Tobie ten aspekt wywołuje, dygresji, historii itd. Rozmowy bardzo rzadko dotyczą suchych faktów. Do tego co mówisz postaraj się znaleźć pytania jakie mógłbyś zadać drugiej osobie, żeby podtrzymać rozmowę. Zapisuj sobie wszystkie Twoje doświadczenia, historie, które są warte opowiedzenia, śmieszne itd., również sytuacje z ostatnich dni o których możesz opowiedzieć. To co jest istotne, to żeby rozmówca Ci zaufał i chciał się z Tobą podzielić swoimi doświadczeniami. Jak się zaufa drugiej osobie to stajemy się bardziej rozmowni i gadka lepiej idzie. Żeby wzbudzić zaufanie musisz okazać zainteresowanie rozmówcy, tym co mówi, a już genialnie by było jakbyś odnalazł jego mocne strony i o nich rozmawiał. Błędne koło, ciężko być pewnym siebie i nie bać się kontaktu z ludźmi jak się nie potrafi z nimi rozmawiać. Generalnie zgadzam się, że najlepiej rozpoczynać niezobowiązującą rozmowę w neutralnych miejscach. Ale trzeba mieć jakieś fundamenty, jakiś pomysł na rozmowę, żeby rozmowa się nie wygasiła po minucie albo żeby nie zanudzić rozmówcy. Wszystko jest fajnie jak się jest wygadanym, ale jak się nie jest to tak naprawdę uzależnia się przebieg rozmowy od poziomu wygadania drugiej osoby.
  16. Super. Dam małą radę - zapisuj sobie w jakimś notatniku jak się wykonuje daną figurę (wiem, że ciężko to zapisać, ale z grubsza się da), bo bardzo szybko się je zapomina. Później tylko wrzucisz sobie taką rozpiskę na telefon, przed tańcami na szybko przeczytasz i możesz szaleć.
  17. W sumie ta historia pokazuje pewną różnicę w seksualności kobiet i mężczyzn. U facetów popęd do danej osoby stanowi swego rodzaju continuum, praktycznie co się nie zdarzy to ciągle jest i tak łatwo nie wygasa. Natomiast u kobiet popęd jest niczym przełącznik światła, pstryk i jest, pstryk i nie ma. Tutaj mamy starszego faceta, ustatkowanego, niedostępnego, a w dodatku kryminalistę, co włączyło popęd u kobiety i chęć dawania tyłka przez kolejne 4 lata. Nagle okazało się, że żona zdradziła gościa, ma do odsiedzenia kolejne lata wyroku, a co najgorsze stał się desperatem i bardzo szybko popęd się wyłączył, a facet stał się ciężarem u nogi i natrętem. Podobna sytuacja często się zdarza w tych wieloletnich "przyjaźniach" i orbiterstwie. Facet lata za panną, ale przez swoją desperację i białorycerstwo nie włącza u niej popędu i trafia na orbitę z której praktycznie nie da się wydostać w normalny sposób. Gdy nagle okazuje się, że znalazł sobie jakąś dziewczynę (najlepiej ładniejszą) pojawia się u tamtej panny zazdrość i poczucie utraty dóbr (włączniki emocji, a przez to popędu) i role mogą się odwrócić, że to kobieta lata za swoim dawnym orbiterem. Dlatego istotnie jest to co wiele razy powtarza się na forum - nie wiązać się emocjonalnie i nie mieć poczucia, że jakaś kobieta jest na stałe, bo wystarczy jedno "pstryknięcie" i kobieta kopnie faceta w dupę albo zaoferuje mu seks raz w miesiącu.
  18. Odnośnie punktu 3 to: https://kobieta.wp.pl/niewierna-jak-polka-dlaczego-zdradzamy-5982760402862721a Jak widać wyniki zależą od tego jakie źródło się otworzy. Nie jestem w stanie tego teraz znaleźć, ale doskonale pamiętam jak bodajże Lew-Starowicz podawał statystyki o około 25% zdradzających mężczyzn oraz 15% kobiet. Tylko taki mały haczyk, że w tej ankiecie ponad połowa kobiet nie chciała odpowiedzieć na pytanie czy zdradziła partnera
  19. Według mnie najistotniejsze, zwłaszcza w początkowych fazach znajomości z kobietą jest przejście z logicznego przekazywania informacji do rozmowy emocjonalnej. Tę kobietę tak naprawdę gówno obchodzi czy ten nowo poznany koleś interesuje się modelarstwem, zbieraniem znaczków czy historią sztuki. O takich rzeczach można pogadać, gdy już się wzbudzi zainteresowanie swoją osobą, stworzy się tę więź emocjonalną. A żeby tę więź stworzyć trzeba wzbudzić emocje, zaciekawienie, podniecenie. Jakie emocje może wywoływać rozmowa o standardowym hobby? Emocje za to świetnie wzbudza gra słowna, o której pisze @SennaRot. Osoby, które znam i dobrze sobie radzą z kobietami mają świetnie opanowane te aspekty i nie muszą opowiadać o żadnym hobby. Druga sprawa oprócz gry słownej to sposób wypowiedzi. Gdzieś był tutaj temat, że nasze dobre samopoczucie wpływa na nasz lepszy odbiór. Powodem tego jest chociażby to, że nasza mowa jest wtedy bardziej pewna, żywa, szybsza, mowa ciała staje się bardziej ekspresywna. Jeśli rozmawiasz z kobietą monotonnym, jednostajnym głosem niczym podstarzała nauczycielka na jakiejś nudnej lekcji w szkole to spalisz nawet najciekawszy temat. Jeśli będziesz rozmawiał jakbyś dowiedział się przed chwilą, że wygrałeś sporą sumę na loterii to nawet mówienie o tym przysłowiowym wyjściu do sklepu po bułki będzie ciekawe. Wiesz co łączy osoby z manią, po kokainie lub amfetaminie? Świetnie radzą sobie w kontaktach z ludźmi oraz w podrywie i bynajmniej nie z powodu rozmawiania o polityce/hobby/pracy etc, a z powodu przejawiania ww. cech.
  20. Może ja mam jakieś złe podejście, ale dla mnie klub i samotne gibanie się kompletnie nie kojarzą mi się z dobrą zabawą. Kluby są po to, żeby poznać (często dogłębnie) osobników płci przeciwnej. Jak już się tam wybieram to nie po to, żeby poznać przyjaciół, prowadzić dyskusje przy stoliku, relaksować się czy słuchać muzyki. Ani też nie po to, żeby samodzielnie tańczyć po nocach w dusznym pomieszczeniu, ścisku i przy muzyce o głośności uszkadzającej słuch. Mogę to zrobić w domu przy o wiele lepszych warunkach. Idę tam po to, żeby spełnić przynajmniej program minimum i zatańczyć z jakimiś kobietami. Więc pytanie autora jest jak najbardziej zasadne, bo opiera się o zwiększenie szansy na spełnienie celu w jakim przyszedł - kontaktu z kobietą. Przy moich obserwacjach mogę potwierdzić to co napisał @GluX, albo się podobasz i laska będzie chętna do tańca albo się nie podobasz i w ogóle się nie zgodzi albo z łaski swojej zatańczy jedną piosenkę i sobie pójdzie. Wynika z tego prosty, statystyczny wniosek - im więcej będziesz miał podejść tym większa będzie szansa powodzenie. A te, które tańczyć nie chciały trzeba po prostu olać i nie tracić więcej czasu, ostatecznie kobiet jest na tyle dużo, że nawet przy samych odmowach nie zdążysz wszystkich obejść
  21. To taka ciekawa sprawa, bo zauważyłem, że większość kobiet (w przeciwieństwie do facetów) ma lekkiego fioła na punkcie jedzenia. Nie trzeba długo szukać, bo już na profilach na fejsie można spotkać takie ciekawe opisy jak: "Zainteresowania - jedzenie" "Jeśli myślisz, że możesz mnie zdobyć jedzeniem, to masz rację" "Pizzzzaaa <serduszko>" itd. W rozmowach też przejawiają nadzwyczajne zainteresowanie sprawami żywieniowymi i stawianie ich niemal za cel życia. Myślę, że to jakieś zaszłości ewolucyjne, żeby utuczyć siebie i wszystkich dookoła.
  22. Jest nawet taki paradoks psychologiczny związany z dysonansem poznawczym, że często w momencie, kiedy otrzymujemy nagrody (np. pieniądze) za coś co lubimy to przestajemy to lubić. Ujmując to inaczej, gdy robimy coś za darmo i wkładamy w to wysiłek lubimy to bardziej, bardziej to cenimy i uważamy to za ważne, ponieważ racjonalizujemy to sobie, że gdybyśmy tego nie lubili i nie byłoby to ważne to byśmy nie poświęcali na to czasu. Natomiast w momencie, gdy dostajemy za to pieniądze racjonalizujemy sobie, że robimy to dlatego, bo dostajemy za to hajs. I w zasadzie przestaje się to różnić czymkolwiek od zwykłej pracy. Tak więc szukanie sobie pracy pod pasję może nie być do końca dobrym rozwiązaniem.
  23. To niewątpliwie jest jeden z czynników, ale uważam, że ważne jest też poczucie własnej skuteczności. Ono decyduje czy podchodzimy do czegoś na luzie, z przyjemnością i bawimy się tym czy też się spinamy. Jeśli kolejna kobieta z rzędu nas kopnie w tyłek to to poczucie tracimy. Możemy być człowiekiem zdającym sobie sprawę z własnej wartości i np. wziąć udział w grze w której nam kompletnie nie wychodzi. 1, 2, 10 raz. W końcu odczuwamy zniechęcenie i są 3 wyjścia: 1) Zaczynamy unikać tej gry 2) Bierzemy udział, ale z niepewnością i swego rodzaju spiną 3) Nadrabiamy nasze umiejętności, żeby dobrze nam szło i na spokojnie do tego podchodzimy po raz kolejny Uważam, że aby móc bez spiny podchodzić do kobiet trzeba właśnie wyrobić sobie umiejętności obcowania z nią, aby poczuć, że swoją osobą zainteresowało się tę kobietę, a nie być j.w. przedstawiłeś natrętnym akwizytorem. I uważam, że prowadzenie ciekawej rozmowy jest jednym z fundamentów skuteczności (poza statusem i wyglądem). Trochę tak, trochę nie. Wiedza z pewnością może pomóc w rozmowie, ale nie jest niezbędna. Znam ludzi, którzy mają bardzo szeroką wiedzę, a nie potrafią jej sprzedać oraz takich jak jeden z moich znajomych, który siedział prawie codziennie od rana do wieczora w łóżku z telefonem w ręku i przeglądał fejsa oraz różne memy. A gadkę miał naprawdę niezłą. Idąc dalej tym tropem jest cała masa ludzi, którzy skończyli zgłębianie wiedzy na poziomie liceum (albo dużo wcześniej) i bynajmniej nie są skazani na społeczną izolację. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że radzą sobie w relacjach społecznych często dużo lepiej. Tutaj istotna jest też kwestia wieku. Zauważyłem, że gdzieś od 25-30 roku życia ludziom zmienia się charakter prowadzenia rozmowy. Wtedy bardziej się skupia właśnie na przekazywaniu wiedzy, dołączają się dyskusje na tematy polityczne i światopoglądowe. W mojej grupie wiekowej (22 lata) czegoś takiego kompletnie nie ma. Wszystko skupia się na doczesności, płytkich, przyziemnych tematach, żarcikach, docinkach. Kiedyś biegałem razem z koleżanką, rozmawialiśmy na różne tematy i w którymś momencie opowiadałem jej o tym, że są różne rodzaje biegania (interwały, przebieżki itp.), a ona do mnie po chwili, że jest zaskoczona tą rozmową i że normalni (to chyba nawiązanie do naszych studiów jakimi to niby jesteśmy nerdami) ludzie na takie ambitne tematy nie rozmawiają! Jak to był ambitny temat to już sobie wyobrażam o czym powinienem rozmawiać ze studentami humanistyki. Jak czasami słucham ludzi to jestem zaskoczony ile to im się potrafi rzeczy przytrafić w drodze do sklepu. Myślę, że to jest kwestia tego, że niektórzy po zobaczeniu byle pierdoły mogą się nią emocjonować i o niej opowiadać. Inni z kolei (głównie faceci) mają nałożony filtr na takie rzeczy i kompletnie ich nie zauważają przez co wyjście do sklepu jest zawsze takie same, czyt. nic ciekawego się nie stało. Dopiero jak się naprawdę coś niecodziennego zdarzy (a z definicji się nie zdarza) to to zarejestrują i są skłonni się tym podzielić. W bardzo dużej mierze jest to kwestia charakteru i początkowego okresu wychowania.
  24. @Leonard Jednak w pociągu jest już nieco łatwiej o kontekst niż w takim standardowym wyjściu na ulicy. W pociągu i tak się siedzi i jest się skazanym na czekanie, można zaczepić o cel podróży, o to co czyta podczas jazdy itd. Kwestia ambitnych tematów też jest zależna od wielu czynników, wieku dziewczyny, kontekstu rozmowy i celu relacji. Osobiście nie wyobrażam sobie uwodzić 20-latki rozmową o dziełach Puszkina. Ogólnie z doświadczenia mam poczucie, że takie tematy wywołują raczej reakcję "jak tu uciec" niż rzeczywiste zainteresowanie. Ale może to też kwestia jak się o nich mówi.
  25. A w sumie to o czym chciałbyś rozmawiać z kobietą dopiero co poznaną na ulicy? Ambitne tematy czy z podtekstem seksualnym raczej nie pasują w tym kontekście. Chociaż ogólnie zagadywanie na ulicy jakoś nie kojarzy mi się z pasjonującą rozmową chociażby z powodu braku wspólnego punktu zaczepienia. Taka rozmowa jest w dużej mierze skazana na ciągnięcie na siłę. W mojej opinii to czego przede wszystkim należy się nauczyć to: 1) Umiejętność podejścia do kobiety, która nas interesuje (w dowolnych okolicznościach) bez jakiejś spiny i zbierania się w sobie przez 20 minut - wystarczy ogarnięcie kilku uniwersalnych otwarć i trochę praktyki, to akurat na takim kursie mogą nauczyć, ale żeby rzeczywiście móc podejść bez spiny potrzeba mieć poczucie, że się nie zrobi z siebie debila i nie zanudzi kobiety, czyli trzeba spełnić drugi punkt 2) Umiejętność prowadzenia ciekawej rozmowy - jak tego się nie ogarnie to w zasadzie facet jest w dupie i musi bardzo nadrabiać innymi aspektami, tego moim zdaniem na tych kursach nie nauczą, bo wymaga to długotrwałej praktyki i ćwiczeń, wyrobienia sobie poczucia humoru, przestawienia się z "logicznej" rozmowy jak facet z facetem na rozmowę na poziomie emocjonalnym, umiejętność pierdolenia o niczym, zahaczanie o tematy wzbudzające emocje, intymne, z kontekstem seksualnym Poza tymi dwoma istotnymi punktami jest oczywiście masa kwestii logistycznych, ale to jak wspominał @Jorund jest kwestią przeczytania kilku książek. Zwiększa to szansę powodzenia, ale jeśli nie ma ww. podstaw to szału nie będzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.