Skocz do zawartości

KatowickiKarol

Użytkownik
  • Postów

    84
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez KatowickiKarol

  1. Mam w rodzinie Land Rovery, bardzo fajne, niepsujące się sprzęty. Pytanie tylko czy chcesz takiego kloca na pierwsze auto?
  2. Popieram, byłem w tym roku na dwóch weselach i brak umiejętności tanecznych jest przydatny w towarzystwie. Także też podepnę się pod temat.
  3. @Carl93m Spoko. Jak coś to służę radą. Siędzę komercyjnie w IT już parę ładnych lat.
  4. KatowickiKarol

    Śląsk

    Najzabawniejsze jest to, że w momencie zakładania konta tutaj był to blef ;]
  5. Praca w moim wypadku pomogła mi wyjść z dołka. A jeszcze trafiłem na szefa, który przeżył podobne rzeczy w takiej samej kolejności, więc się rozumiemy. Ile już siedzisz w tym co chcesz robić? Może pora powoli szukać Juniorskiej pozycji? Możesz też pouderzać do małych firm pytając czy nie chcą kogoś poduczyć. Zanim poszedłem na swoje byłem w firmie, która raz na jakiś czas przygarniała takiego gościa, potem już na swoim zrobiłem dokładnie to samo. Siedzenie w domu i oglądanie seriali to zły pomysł kiedy jesteś hm. "niestabilny emocjonalnie". Wiem to niestety po sobie. Trzeba wbrew sobie zacząć wychodzić na spacery, na siłownie. Po paru tygodniach przestaniesz odczuwać niechęć i już jakoś pójdzie. Ważne jest też potem nie przestać, bo takie chandry lubią wracać. Do mnie szczególnie jesienią.
  6. @venom Wolę dopłacić to parę złociszy i mieć coś fajnej jakości.
  7. Robiłem tak w poprzednim związku i się całkiem nieźle sprawdzało. A potem zaczęły się tematy, że może mielibyśmy jedno bo ja to źle finansami zarządzam i w ogóle lepiej zarabiam to mógłbym więcej dokładać bo tak babcia mówiła.
  8. Przez 22 lata nie rozmiałem z ojcem o niczym innym niż "lekcje odrobione". Potem gadaliśmy o pierdołach, ale po padniętej firmie i rozstaniu pierwszy raz z nim gadałem jak z kumplem i pierwszy raz z nim piłem ;] Ojciec to dobra sprawa. Możesz być napruty, ale jak naprujecie się razem. Nawet starym koniom ojciec jest potrzebny
  9. Ale zajechało onetem. W tym konkretnym wypadku nie ma co gadać o aparatach represji, ACAB i wylewać żale, że mandacik za picie nad Wisłą ktoś komuś wystawił. Facet zginął spełniając chyba najbardziej podstawową rolę policji - bronił mienia i życia obywateli.
  10. Mieszkam w centrum, mam wszystko na miejscu. Nie potrzebuję auta. Ale za to uwielbiam swoje motocykle. Niektóre Panie lubią motocykle. Lubią w sensie - być na nich wożone. A po wożeniu lubią sobie najebać fotek w kasku, kubraku i z motocyklem.
  11. W moim wypadku moje lub nasze dokonania to były jej dokonania. Do abstrakcyjnego poziomu - myjemy auto ręcznie - ja popylam z myjką, czyszczę szyby i tapicerkę z przodu a ona odkurza. Wniosek? Ona umyła auto. Sprzątamy rzetelnie jak zawsze przed obiadem u Jej rodziny? "Dzisiaj rano posprzątałam mieszkanie" . Zwróciłem Jej kilkukrotnie uwagę, że świadomie lub nie próbuje mnie stawiać w złym świetle i ma tak nie robić. I chyba szczerze próbowała, ale zawsze po paru tygodniach wracała do starych nawyków. Oczywiście w typowo kobiecy sposób - co złego to facet ;]
  12. @Chciak @Łapinski Oddawania auta do banku się nie opłaca, bo wtedy w zasadzie tracisz auto a może się skończyć tak, że jeszcze Ci każą dopłacić, bo wartość zaniżona przez rysy, czy inne czynniki. Cesja leasingu. Autkiem cieszy się Paniusia, która je dorwała za okazyjną kwotę - chciałem się cholerstwa jak najszybciej pozbyć. Do tej pory jak widzę ten model na ulicy to mnie skręca. Uważam to za najbardziej debilny pomysł na jaki mogłem wpaść. Nawet kupienie Jej Galaxiaka siedem w dniu premiery mnie nie ruszyło. A to też nie były tanie rzeczy. Gdyby to samo się wydarzyło rok później to prawdopodobnie bym jej zdążył kupić motocykl, bo ją zacząłem uczyć jeździć. A skoro już przy tym jesteśmy. Strasznie lubiła się żalić babuni, że ja to Jej nic nie kupuję i kwiatków nie daję xD Nauczona, że tatuś to chodzący bankomat i tak jej zostało. Tak! Co prawda gdzieś tam jeszcze we mnie siedzi jakieś poczucie pustki, ale cóż. Pięć lat piechotą nie chodzi. Kumpel, o którym wspominałem idealnie mnie wyleczył z poczucia winy za to wszystko. Udało jej się wmówić mi, że to wszystko przeze mnie. Opowiedziałem mu mniej więcej to co Wam, a on TĄ JEDNĄ DZIWNĄ SZTUCZKĄ RETORYCZNĄ ZMIENIŁ MÓJ POGLĄD NA SPRAWĘ. Zapytał mianowicie - co ja bym zrobił na jej miejscu. Bez zastanowienia powiedziałem, że bym zjebał ją najpierw zjebał, a potem zaczął kombinować jak to razem naprawimy. No właśnie. Na tym etapie jestem zafascynowany tym co mi życie przyniesie. Szkoda tylko moich przyszłych partnerek. Bo nowej Tojotki nie dostaną ;] Kiedyś funkcjonowało tutaj określenie oczu zarośniętych sromem. Chyba moje były zarośnięte tak sprytnie, że wydało mi się, że widzę normalnie. Teraz w retrospektywnie zdaję sobie sprawę ze skali patologii, która miała miejsce.
  13. Najem długoterminowy. Fajna opcja tak obiektywnie ;]
  14. Czołem. Zapraszam na wpis będący moim strumieniem świadomości. Z braku lepszego działu wrzucam go do świeżakowni. Pamiętam jak ponad rok temu odkryłem Sektę - teraz Lożę Samców i zaczytywałem się, udzieliłem tu i tam - a także ściągnąłem tutaj jednego gościa, który bardzo mocno zyskał na lekturze forum. Pogadaliśmy chwilę też na temat relacji mojej partnerki z Jej ojcem, który spierdzielił z kraju przed długami. A potem forum olałem, bo przecież wiem wszystko, nie? Poznaliśmy się u schyłku mojej etatowej pracy, miałem ze dwaścia lat i ambicje, żeby wyciskać ze swoich umiejętności jak najwięcej, a jednocześnie być jak najbardziej wolnym. A, że IT w tej kwestii pozwala na wiele - korzystałem z tego wedle swoich możliwości. Po niecałym roku wprowadziliśmy się do siebie, sielanka jak ja pierdzielę. Mogło być tylko lepiej, i było. Zacząłem zarabiać bardzo fajne pieniądze jak na nasz wiek. Zaczęliśmy wyjeżdżać, organizować sobie wakacje, a mieszkanie było wypchane toną świeżej elektroniki. No i tak przeleciały sobie latka. W międzyczasie popełniłem głupotę, przez którą jaja mnie ściskają na samą myśl. Wziąłem Jej auto w leasing. Freelancerka się kręciła do tego stopnia, że postanowiłem wynająć biuro, zmontować ekipę i tworzyć więcej i lepiej niż kiedykolwiek - a przy tym golić hajs jak pojebany. I wiecie co? Dawało radę. Przez rok. Niestety górę wzięła moja nieumiejętność zarządzania zespołem złożonym ze znajomych, którym za bardzo folgowałem. Seria zaniechań i błędnych decyzji doprowadziła do tego, że położyliśmy jeden projekt. Inny - główny klient - stracił płynność finansową z dnia na dzień. A kuzyn, który polecił mnie swoim kontrahentom wpakował mnie w projekt, za który nie mieli zamiaru płacić od samego początku. Dbali tylko o to, żeby każdy z kroków milowych nie pozostawał bez poprawek. Nawet jeżeli byłby to wcześniej zatwierdzone rzeczy. Zanim się połapałem w co grają wrzuciłem w projekt większość własnych oszczędności, żeby utrzymać zespół i dokończyć co trzeba. I tutaj chciałem zacząć coś pierdolić o depresji, ale nie lubię. Faktem jest, że gdzieś na tym etapie straciłem "kręgosłup": pewność siebie, lekkość w rozwiązywaniu problemów i pozytywne nastawienie. Koniec końców pożegnałem większość zespołu i we troje próbowaliśmy coś jeszcze ugrać, ale bez żadnego skutku. W tym momencie oszczędności się skończyły a mi zostawały jakieś 800zł do rozdysponowania. Co nawet nie starczało na opłacenie biura. Wiecie co z tą kasą robiłem? Wspominałem o aucie? Ano właśnie. Wolałem, żeby miała czym jeździć na uczelnie i robić tego magistra prawa. Bo Jej przecież zależy, a ja też chciałem mieć prawniczkę. Koniec końców po dwóch i pół nieopłaconych czynszach wykopali nas, zajmując wcześniej zawartość owego biura. Tutaj popełniłem zasadniczy błąd, bo zamiast powiedzieć swojej partnerce na czym stoimy - nie wspomniałem o tym, że sprzęt został de facto zaaresztowany. Informowałem ją o kondycji firmy i tego, że się zamykamy ale o tym fakcie nie. Wychodziłem z założenia, że znajdę robotę i pierwszą wypłatą się spłacę - będzie po problemie. Zanim zacząłem szukać pracy matka partnerki załatwiła mi dość lukratywną fuchę na miesiąc, ale jak to bywa w takich sytuacjach, w czasie wynagrodzenia nie otrzymałem, tylko trochę po. W międzyczasie poleciała do ojca do USA, i tak się fajnie złożyło, że jeden z byłych pracowników postanowił do niej napisać o zaistniałej sytuacji, w celu nie wiem jakim - wszyscy byli spłaceni co do grosza. No i pewnego pięknego dnia dzwoni do mnie i mówi, że wie o biurze i mam się spakować i wyprowadzić - klucze zostawić u jej babci. Uniosłem się honorem, zrobiłem tak jak chciała lądując u rodziców, nieco załamany, i bez kurwa grosza przy duszy. Wspominałem już, że kiedyś ją złapałem jak pisała koleżance, że jeżeli nie zacznę szybko zarabiać to będzie mnie musiała zostawić? Jednocześnie byliśmy na dwóch weselach i zaczynaliśmy myśleć o formalizacji związku. Całe szczęście istnieją przyjaciele, którzy, a właściwie który pomógł mi się psychicznie z tego pozbierać. Zaś rodzice wyłożyli kasę na moje straszne długi. Łącznie z zaległym ZUSem wyszło mniej niż 10k zł. Chwilę później znalazłem pracę w firmie, w której szef - kiedy to parę miesięcy później razem jechaliśmy na delegacje - przyznał, że przeżył podobną rzecz, tylko, że dług miał sporo większy. Dobra moja - nie tylko ja jestem tak zjebany. Jak już miałem za co zatankować motocykl - śmiesznie się złożyło, że odezwały się do mnie stare znajome, które powoziłem sobie ostatkiem ciepła w tym sezonie, cośtam poruchałem na tinderze i znalazłem mieszkanie. W piątek drugi raz w życiu wyprowadzam się od rodziców. Ale tym razem nie do kogoś. A, no i bym zapomniał. Obudziłem się kiedyś w sobotę i pojechałem sobie do Zakopanego i z powrotem. Nie meldując się nikomu, nie tłumacząc, nie planując. Nigdy nie miałem takich ciarek na rękach, tak się dobrze czułem. A dlaczego powrót na sektę? Zanim się znowu wpierdolę w jakiś związek chciałem zająć się swoimi pasjami. Po tym wszystkim pierwszy raz pojechałem na wycieczkę motocyklową w lokalnej grupie, nigdy się tak dobrze nie bawiłem. Zacząłem znowu ćwiczyć, uczyć się hiszpańskiego. Zaczynam też powoli myśleć o jakimś kibordzie, żeby mieć co robić w długie, zimowe wieczory. Mam nieodparte wrażenie, że za 10 tysięcy złotych kupiłem sobie nowe, dojrzalsze i samodzielne życie. Tym razem na moich warunkach i moim tempem. A była? Poprzednie zaraz po zerwaniu blokowałem gdzie się da, tą też. Ponoć znalazła se kogoś, ale dalej na fejsie ma nasze zdjęcia.
  15. Kupuj. Nie będziesz żałować. Dużo Lasek nie lubi motocyklów. Moja obecna też nie. I tak kupiłem. LwG
  16. Ja za czasów noszenia długich włosów i równie lśniącej zbroi po złapaniu jej na gorącym uczynku właśnie zrobiłem to czego Ty nie zrobiłeś. Powiedziałem niedoszłej teściowej (do teścia nie miałem telefonu). I wiesz co. Teściowa mi przytakiwała ze skandal i, że ona już sobie z nią porozmawia. Na drugi dzień już była dziewczyna zadzwoniła z pretensjami, że wszystko Jej matce opowiedziałem. A potem dodała, że mama i tak trzyma jej stronę i mi nie wyszło podburzanie rodziny przeciwko jej. Sprawa skończyła się tak, że wpadła z gościem, z którym mi dorobiła rogi, i mieszkają w socjalnym - bo facet napierdziela za trochę ponad minimalną krajową. Poproś, żeby Twój najlepszy przyjaciel Ci przywalił w twarz za raczej w tym zdaniu. Dla Twojego dobra. Jak już to zrobicie to poproś go, żeby poblokował ją na Twoim kompie i telefonie. Im szybciej się odetniesz tym szybciej przestanie boleć i mądrzejszy o doświadczenia (chciałbym, żebym w czasach przytoczonej wyżej historii miał taką bazę wiedzy jak to forum) ruszysz przed siebie lepiej niż kiedykolwiek. Ja osobiście emocje z końców związków przekierowywałem na pracę nad sobą. Wykorzystaj to.
  17. Ja się ostatnio dorobiłem Blackberry Priv. Jeżeli ktoś jest psychotycznym fanem telefonów z fizyczną klawiaturą - polecam. Ale tylko pod jednym warunkiem. Trzeba mieć firmę i wziąć go na fakturę. Bez odpiski z dochodu przestaje być wart swojej ceny. No i jest dość ciężki.
  18. KatowickiKarol

    Patologie

    Wychodzi na to, że poza okolicznym pożarem i robieniem blokad drogowych z przewroconych kontenerów PCK - było dość spokojnie. Za mlodziaka kunplowalem się min. Z mniej radykalnym odłamem patologii i kilka razy dla hecy zdarzało mi się z ówczesnym kumplami otwierać wagony z węglem w jadących pociągach. Nie po to by kraść - dla przypału. Natomiast moim top 1 był moment kiedy odprowadzaniem ówczesna laskę na osiedlowy przystanek. W pewnym momencie zza zakrętu wyjechało z 5 suk i zatrzymało się w pobliskim bloku. Nie dalej jak parę sekund później z okna drugiego piętra wyleciał jegomość, który bez zbędnego przyciągania udał się śpiesznie do pobliskiego lasu. Nie wiem czy go złapali. Innym razem pod sklepem pobili mi kumpla. Jak już leżał na ziemi jeden z agresorow krzknal "kurwa, to nie ten". Po czym go podnieśli i przeprosił.
  19. Chwile się zastanawiałem w co tutejsza samcza brać może się zagrywać, ale jak zobaczyłem Arcanum - zostałem kupiony. Arcanum dla mnie jest jedną z tych gier, do których regularnie wracam, gram i nigdy nie udało mi się jeszcze skończyć. Inną taką grą wartą uwagi jest Jagged Alliance 2. Świetny tytuł z kategorii strategii turowych. Dowodzimy grupką najemników i naszym zadaniem jest wyswobodzić kraj spod tyranii żony naszego zleceniodawcy - Królowej Dedriany. Gra naciska na mocny aspekt ekonomiczny, ponieważ zaliczka jaką dostajemy na początku gry nie wystarczy na wykonanie wszystkich postawionych nam zadań. Dlatego w imię wolnego rynku możemy też przyjmować fuchy poboczne od lokalnej ludności. Z kolei moją najukochańszą grą jest Operation Flashpoint. To pierwsze, jedyne słuszne - i stworzone przez naszych sąsiadów z Czech. Głos odnośnie dlaczego ta gra jest warta tego miejsca pozwolę oddać gościowi z YouTube. Dodam tylko, że obecnie po perturbacjach z wydawcą sequele są znane jako ArmA. I są nie mniej warte uwagi. https://www.youtube.com/watch?v=OjdCWCjb_Lw
  20. Blokujemy na facebooku, wyrzucamy numery zaraz po tym jak zabierze swoje klamoty. Ja od swojego pierwszego związku trzymam regułę palenia wszystkich mostów i dróg komunikacji z byłymi i chryje typu "Ta szmata wrzuca sobie zdjęcia z jakimś kutafonem a dopiero co rozstaliśmy się miesiąc temu" nigdy mi straszne nie były. Czego o kumplach nie można powiedzieć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.