Skocz do zawartości

Ksanti

Starszy Użytkownik
  • Postów

    4998
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ksanti

  1. @SzatanKrieger Czytałem kiedyś, że były kobiety ninja, które nasączały swoją pochwę trucizną. Potem dochodziło do stosunku seksualnego z ofiarą i ciach, chłopu zostaje kilka godzin życia (przy optymistycznym wariancie). Nie ma potem śladu zbrodni ani winnych. Oczywiście taka kobieta od dziecka musi przyjmować różne trucizny w małych dawkach aby się uodpornić.
  2. O to ja również się dołączam. Skoro już mowa o Japonkach - czy mają krzywe zęby? - czy dogada się polsku... wróć angielsku, ewentualnie kalecząc japoński? - jak to jest z urodą w tamtych rejonach/ gdzie widziałeś najładniejsze laski? - czy łatwo wyrwać młodą dziewczynę? - jakim powodzeniem cieszy się średnioklasowy gaikokujin z Polski? - nie wiem o co jeszcze spytać ale chętnie bym się dowiedział jak najwięcej. W przyszłości rozważam trzy kierunki łowów. Japonia, Tajlandia i Nepal (ciapata piękność z himalajów :p).
  3. U mnie tęsknota potrafi trwać do roku czasu. Oczywiście to się zmniejsza po 3 miesiącach od rozstania. Jednak na koniec tego okresu (roku czasu) coś pęka i mam doła ale potem jest już normalnie. Z ostatnią rozstałem się ok. 2 lata temu. Haha zacząłem wtedy świrować i bawić się w PUA. Raz wbiłem do knajpy i podrywałem obcą laskę przy kilkunastu jej znajomych. Sam nie wiem czy to była desperacja czy mi coś odwaliło. Teraz bym tak nie zrobił, bo ogólnie jestem w stronę introwertyzmu a wtedy musiałem udawać w chuu ekstrawertyka po alko aby ogarnąć całą grupę obcych ludzi w pojedynke. Generalnie tego typu przygody na chwile pozwalaly zapomnieć o byłej. Jednak to jest mało skuteczna metoda. Od pół roku jedynie raz coś poczułem jak zobaczyłem na zdjęciu jak zrobiła się na bóstwo xd Uff ale najgorsze już za mną Łatwiej się odkochać jeśli laska nie była zbyt atrakcyjna albo nie miała zbyt dużo zalet. Poza tym trzeba mieć inne samice w orbicie (oczywiście powinny być lepsze od eks) sprawiają, że zmienia się percepcja.
  4. Jakby sam sobie odpowiedziałeś czemu nie chciała "per pani" Niektóre kobiety chcą zmniejszać dystans aby je adorować i podbijać ego. Poza tym są uczulone na punkcie postarzania i wieku. Swoją drogą sama użyła formuły "per pan" co faktycznie moze potwierdzać regułę Tak swoją drogą czy to przypadek, że napisałeś pani z dużej a pana z małej?
  5. Samice alfa podrywają, ale to groźny gatunek
  6. No dokładnie kultura zawodu powinna wymagać z góry formuły per pan. Sprzedawca ma się starać skoro się mu płaci a jak nie to niech zwija biznes. Strasznie to chujowe jak przed chwilą taka kasjerka sama mówiła komuś starszemu dzień dobry a Tobie nic. Oprócz tego nie czuję się na tyle z kimś blisko aby mówił do mnie na ty. Równolatek jeszcze ujdzie od biedy (chociaż budzi to zażenowanie i świadczy o braku profesjonalizmu) ale jeśli wyczuwam w głosie brak szacunku i tym bardziej ktoś jest starszy lub dużo młodszy to narusza moją sferę osobistą. Chyba, że pewne okoliczności, miejsca sprawiają, że należy być mniej formalnym. Generalnie mam dwóch starszych sąsiadów ja im mówię dzień dobry a oni mi zwykłe cześć. Czuję się wtedy jak ktoś mniejszej rangi bo nie wypada mi odpowiedzieć cześć do sąsiada starszego o ponad 20 lat. Dzień dobry to formalne i oficjalne powitanie i jest rangą wyżej niż zwykłe cześć. Nie jesteśmy też ze sobą blisko, stąd jest to dosyć niezręczne. Nie ma tu żadnej mowy o skracaniu dystansu, skoro nie było na to oficjalnej zgody. Można to odebrać jako pozycje lekceważącą np. z racji wieku. W sklepie tak jak wspomniałem zauważyłem taki rodzaj dyskryminacji. Amerykańska kultura, która na siłę chce kolonizować świat nie jest najlepszą kulturą i tyle. Też generalnie śmiesznie mówić o tym, że ludzie po 40-stce przesiąknęli amerykańską kulturą. W Japonii trzeba okazywać każdemu szacunek, dzięki czemu jest tam atmosfera życzliwości. Każdy zna swoje miejsce i wie jak się zachować. Nie ma pola do powstawania konfliktu. Kultura amerykańska jest w mojej ocenie nachalna i narzuca postawy hiperekstrawertyczne czy się tego chce czy nie. To od nich pojawił się zawód akwizytora czy domokrążcy.
  7. W pewnej sieci sklepów osiedlowych nigdy nie mówią do mnie dzień dobry ani do widzenia. Zauważyłem, że do starszych mówią, więc ja też nie mówię pierwszy. Jest taka niezręczna cisza, rachunek - dziękuję i idę sobie. W korporacji z Portugalii zawsze kasjerka mówi, pełna kulturka. Nawet w trosce pyta o kartę i czy się zbiera punkty xD W przychodni kiedyś do mnie jakaś stara baba na rejestracji mówiła na ty to ja też do niej zacząłem. Chociaż dosyć ryzykownie jest podpaść osobie przez, którą jest się obsługiwanym zwłaszcza jeśli to placówka państwowa. Może z zawiści nie zarejestrować albo coś zrobić i nawet nie powie.
  8. Ale ja nie odbiegałem po prostu byłem spokojny i wrażliwy. Chciałem mieć przyjaciół i bardzo dziewczynę. Widocznie ktoś to uznawał za okazanie słabości a że miał problemy, które chciał odreagować to tak się kończyło. W gimbazie była dzicz. Albo byłeś we frakcji "królów życia", albo dresów i patusów, albo gnojonych. Ewentualnie uchraniali się ci co mieli dobre przyjaźnie. Ja zdecydowanie wraz z innym kolegą byliśmy we dwójkę przegrywami klasowymi. Mi nawet znajomości nie pomogły bo też się przyłączali i dokuczali. Dla nich to była zabawa. Niby lubie cię frajerze ale jednak złośliwości i szydera przez 5 dni w tygodniu i cały okres szkolny to zbyt wiele dla młodego wrażliwego chłopaka. Taki był poziom zapewne w wielu gimbazach. Też co do tej ciętej riposty zgadzam sie z Tobą w 100% Słowa są silniejsze od mięśni. Przykładowo taki Rafonix patologia ale podziwiam gościa za to, że zawsze potrafi komuś przepalić styki ripostą. No i często śmiesznie to wychodzi stąd zapewne jego duża popularność na yt. U mnie w klasie w gimbie nie było dresów ale byli tacy właśnie kujony-badboye jak Rafonix z dobrą ciętą ripostą. Bardzo łatwo było przegrać z nimi na tym polu i wyjść na błazna przy wszystkich. Między sobą luźno sobie cisnęli. Nawet jedna laska się w nich bawiła. Co najlepsze jej mama była naszą nauczycielką. Miła kobieta w przeciwieństwie do córki z adhd, złośliwej i grubej. Ich podejście pochodziło od tego, że jak napisałem wcześniej uważali się za "królów życia". No dużo było w tym też ekstrawersji. Były to zachowania rynsztokowe tyle, że w ładnej otoczce. Przypomniało mi się, że w międzyczasie miałem w dwóch przeciwnych klasach też dwóch gości, którzy już bardziej szli w przemoc fizyczno-wulgarno słowną. Jeden z nich to był kompletny kretyn z patologicznej całej klasy (tam ludzie otwarcie sobie cisnęli i była często przemoc fizyczna - jprdl np. na wf-ie piłką lekarską w siebie rzucali i kopali), a drugi taki z zadatkami na dresa, cwaniak. Trochę pomagała legenda, którą rozsiewał o mnie znajomy z podstawówki, że kiedyś pobiłem takiego największego kozaka. No zasłużył bo codziennie mnie wyzywał i prowokował, aż pewnego razu nie wytrzymałem i impulsywnie się na niego rzuciłem. Trenowałem karate, więc ręce same się rwały do przodu. Dostał strzały i nie wiedział co się dzieje. Stłukłem go przy wszystkich w klasie. Tak swoją drogą jak go w tamten czas pobiłem to później zrobił się wobec mnie miły... Stety lub nie w gimbazie często dochodziło do momentów walki ale się wycofywałem z powodu strachu przed ośmieszeniem. Tego jednego patusa bez problemu bym stłukł gdybym wpadł w szał (mojej postury). Drugiego już nie wiem bo był wysportowany i czuć było od niego brutalną ulicą. Ten pierwszy to po prostu był zwykły psychol i degenerat. Chory człowiek. Jednak co tu dużo gadać słowa ranią bardziej niż cios w twarz. Taka mała dygresja w dawnych czasach słowa posiadały dla ludzi magiczną moc. Stąd przekleństwa, czyli klątwy były brane dosłownie. U Arabów (przed islamem) każde plemie posiadało swojego poetę (maga), który rzucał wiązankami na wrogów. W trakcie bitwy osłabiało to morale wrogiego plemienia. Słowa i pismo do tej pory dla muzułmanów są święte i mają magiczną moc gdyż pochodzą od Boga.
  9. Nooo dokładnie. Niech za sułtana kosmitów się biorą
  10. Trochę rozumiem o czym mówisz też byłem wyszydzany w młodości. O ile w podstawówce jeszcze potrafiłem się pobić o honor. Tak w gimbazie kiedy doszedł ogromny wstyd przed dziewczynami czułem paraliż i bezradność. Bardzo się bałem tego, że mnie dziewczyny wyśmieją zwłaszcza ta, która mi się podobała. Miłość platoniczna i strach przed złą prezencją. Jakoś tak się składało, że zawsze się zakochiwałem w najładniejszych dziewczynach w szkole. Przez cały okres edukacji co oznaczało kłopoty. O ile w szkole średniej pozostawało mi jedynie podziwiać taką gwiazdę na odległość to na wcześniejszych etapach edukacji miałem niemiłe interakcje. Pod koniec podstawówki na zielonej szkole po raz pierwszy miałem taką sytuację. Spotkałem laskę z klasy niżej oczywiście blondynka (chyba stąd moja fascynacja blondynkami), która się mocno wyróżniała urodą na tle innych (możecie pomyśleć przecież to jeszcze dziecko no ale serio mówie). Nawet do dzisiaj jest zjawiskowa i na zdjęciach z innymi ładnymi laskami się wyróżnia. Co do charakteru nie wiem ale w tamtym okresie trochę księżniczkowata. Przypadkowo dowiedziała się, że mi się podoba i chciałbym z nią być (w zasadzie to podsłuchała tą rozmowę wraz z kilkoma innymi osobami). No ale była beka potem... Zostałem specjalnie podpuszczony do takiego wyznania, taka głupia zabawa. Moi współlokarorzy (głupkowaci koledzy z klasy) robili mi na złość. O ile normalnie było to coś zwyczajnego tak kiedy robili to przy tamtej dziewczynie czułem się okropnie. Podczas gdy inni ją zaczepiali i drażnili na luzie ja się spinałem w jej obecności. Ona sama mówiła do mnie po nazwisku i robiła jakieś docinki z koleżanką sam do dzisiaj nie wiem czemu. W gimbazie byłem w klasie z dziewczyną trochę podobną do tamtej. Znowu pojawił się problem i w myślach trauma. Poza tym była to niby "elitarna klasa", zauważyłem oprócz tamtej z 2 inne ładne dziewczyny. Ja się spinałem w chuu.. zwłaszcza w sytuacjach przed tablicą albo jak mi inni robili na złość. W tej klasie było mnóstwo złośliwości i każdy sobie dogryzał. Mi się chyba dostawało najwięcej bo nie umiałem się bronić. Było kilka osób, które się uważały za "królów życia". Raz poszedłem do odpowiedzi z narysowanym kutasem w zeszycie. Oczywiście teraz bym się nie przejmował takimi rzeczami ale wtedy byłem młodym chłopakiem, który się ekstremalnie wstydził dziewczyn i uważał je za istoty lepsze. Bałem się stawiać czy bić aby się nie ośmieszyć. Z resztą i tak już nie byłem tak silny w porównaniu z innymi jak wcześniej. Wyzywano mnie i ośmieszano w internecie co ostatecznie przechyliło szalę goryczy. Poczułem się tak jak jakby cała klasa była moim wrogiem. Ostatecznie pod koniec zamknąłem się w sobie i nie odzywałem prawie do nikogo. Odpuścili i miałem łatkę dziwaka. Czułem się skompromitowany. Laska, która mi się podobała znowu była złośliwa. Jej koleżnka się mną chyba brzydziła. Nauka poszła w pizdu a moje oceny spadły do średniej 4.0 podczas gdy większość miała paski. Podostawali się do dobrych szkół a ja jak się potem okazało byle gdzie... Pod koniec szkoły średniej zacząłem się ogarniać. Niektórzy mi mówili, że nie potrafię wyrażać emocji i jestem jak robot. Spokojnie dzisiaj jestem normalnym chłopakiem, który zna swoją wartość i nie ma już depresji. Jednak wciąż ponoszę konsekwencje tamtych lat + byłych związków w postaci zrujnowanego zdrowia (opisywałem kiedyś).
  11. @Hippie, @Głodny Prawdy Widać nie zaglądacie do sekcji klubów na forum. Klub muzyków założyłem ponad pół roku temu. Ja obecnie też jestem na emeryturze muzycznej. Nie mam czasu na granie bo nauki i pracy mnóstwo. Ostatnio siedzę po nocach i się uczę. Gitarę elektryczną sprzedałem, ale chyba będę przymuszany do grania ogniskowego... No dobra pochwalę się, założyłem swoją mini społeczność i oprócz studiów będę rozwijał ten projekt. Może jakieś fajne laski przyjdą i a też poznam spoko ludzi. Zobaczymy bo pewnie nie będzie tak kolorowo. A nie mam zbyt dużego doświadczenia w marketingu i zarządzaniu.
  12. Rozumiem, że codziennie będzie zakładany nowy temat o takim samym tytule? No chyba, że "dzisiaj" trwa wieczność Co mnie uszczęśliwiło... No cóż od roku jest chu... ale stabilnie. Kiedyś większość dni w roku miałem stan emocjonalny na minusie. Teraz jest lekko na plus, czyli neutralnie. Dlatego jakieś to osiągnięcie jest. Gdyby jeszcze było zdrowie i normalne spanie to byłbym chyba permanentnie szczęśliwy. A tak w ogóle to "So close no matter how far" Skoro grasz na gitarze to czemu nie jesteś w klubie muzyków Hipisko?
  13. W zasadzie to nic. Nie wyspałem się (ok. 3-4h słabego snu w dzień). Nie mam siły dzisiaj się na nic wkurzać ani złościć.
  14. Według religioznawczych koncepcji mecze piłki nożnej to co$ w rodzaju celowego burzenia ładu społecznego aby budować go potem na nowo. Taki sam cel mają wszelkie święta typu "nowy rok", "wielkanoc" czy nawet wojny. Odnośnie wojen dochodzi też element dostępu do różnorodnej puli genowej - kopulowanie z kobietami podbitych nacji. W tym czasie życie na chwilę odrywa się od codzienności a zwyczajowe zasady moralne przestają istnieć. Tutaj można kojarzyć bachanalia czy masowe orgie w starożytności. Dodatkowo w kontekście piłki wykorzystuje się elementy nacjonalistyczne. Człowiek doznaje mentalnej odnowy i "ma możliwość narodzić się na nowo". Jeśli wszelkie religie to element sztuczny i wgrany a nie naturalna tendencja psychiki człowieka to tak jest to matrix.
  15. 0:54 Uprzedzę pytanie nigdy nie goliłem @Magician A Amanda już wie, że nie wkłada się głowy do paszczy lwa
  16. @Maxxx Edukacja przede wszystkim. Jak wszystko pójdzie po mojej myśli to będę spokojnie zarabiał na dobrym poziomie bez większego stresu i problemów. Moja pierwsza wylała mi kubeł zimnej wody na głowę. Trafiłem na tzw. wdowę po alfie, która celowo szukała sobie miłych chłopaków. Jednak w takim układzie wiadomo kto zawsze rządzi. Ja miły ale buntowniczy chłopak to nie wyszło. Od tego czasu powoli przestałem ufać samicom i wszystko musi być na moich zasadach. Generalnie jest coraz lepiej ale aby tylko jeszcze zdrowie było to do wszystkiego się dojdzie
  17. @dobryziomek Spoko, ja teraz już też bo nie mam czasu. Jednak chodzi o ogólne wartościowanie
  18. Kurła brunetów się zachciewa. Hiszpanów, Arabów i innych ciapaków. Oni przeważnie mają gęste włosy i brody. Wiesz są też tacy co nic nie musza robić i wygladają dobrze. Natura nie jest sprawiedliwa. No ja też na krótko ale bardziej zostałem do tego zmuszony przez biologię. No pewnie, lepiej sobie grę kupić xD
  19. Ooo zapowiada się kolejna gównoburza. To ja lepiej pójdę się pouczyć...
  20. @Magician Opieram się na swoich codziennych obserwacjach a żyję w dużym mieście. Połowa jak nie więcej mężczyzn, których widuje na ulicy nie ma wcale owłosienia lub minimum. Takie geny widocznie są dobierane przez kobiety Albo wszyscy się deplują tak, że wygląda to jak naturalne.
  21. Myślę, że klaty nie ma co depilować chyba, że jest się owłosionym jak małpa. Wtedy wszystko lepiej pojechać. Spotkałem się nieraz z opinią wśród dziewczyn, że nie lubią jak chłopak jest włochaty. Nastały czasy, że w depilacji nie ma nic dziwnego. Myślę, że conajmniej połowa mężczyzn ma małe lub wcale owłosienie ciała. Za to do bani jest jak się jest całym owłosionym a głowa łysa. Czy to jakiś błąd natury?
  22. @Tomko Nie, miałem jedynie rentgen płuc (nic nie wyszło). Kto zleca tą spirometrie?
  23. @Les Nie no da się, ale wymaga to dużo pracy i też szczęścia. Jest pewna część Azjatek, która chciałaby się wyrwać za granicę.
  24. Te instagramowe panny mają ego wywalone w kosmos jak modelki. Zwykły kopacz piłki jest dla takiej kimś mało poważnym bez zawodu. Dopiero jak widać fejm i profity coś się zmienia w jej myśleniu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.