Skocz do zawartości

Messer

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1643
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    20
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Messer

  1. Wydaje mi się, że ten Pan być może wskoczył na wysoki poziom świadomości, natomiast to nie było oświecenie. Być może liźnięcie tego stanu. Bo to co mówią mistycy, stan jest tak porażający, że nie ma potrzeby nawet się ruszać - dlatego bez pomocy można zginąć. Tego doświadczył Ramana Maharishi - po paru dniach znaleziono go leżącego gdzieś w krzakach, całego pogryzionego przez robactwo. Gdyby nie pomoc z zewnątrz, ciało by umarło. Nie ma żadnej "osoby", która by się temu mogła oprzeć. Jak widzę, autor filmiku mówi całkiem składnie i zachowuje się stosunkowo normalnie, więc to oświecenie samo w sobie nie było. Oświecenie to jest jakby przekroczenie bycia człowiekiem, z warunkiem potrzeb ciała. Jak dla mnie tytuł clickbaitowy, powinno być: near enlightenment experience happening in real time.
  2. Powiem szczerze - nie wiem. Ale posłużmy się logiką. Ajurweda to jest indyjski system leczniczy, który w wielu przepisach/sposobach leczenia chorób wrzuca na temat właśnie..mleko. A oni wiedzą co robią - gdyby ten system nie działał, to już dawno by upadł i nie miałby tylu naśladowców w dzisiejszym, nawet zachodnim, świecie. Z tym, że jest mleko i mleko. Pierwsze mleko to jest sklepowy syf, który nastawiony jest na masową produkcję dla jak największej ilości ludzi w celu zwiększenia zysków. Wg. MNIE - nie jest istotne czy to mleko będzie z laktozą czy bez laktozy - sklepowe to sklepowe - krowy są inaczej karmione, żyją w innych warunkach i dodatkowo to mleko jest przerabiane ich różnymi metodami - to jest na pewno podgrzewane (mleko powyżej pewnej temperatury traci wiele właściwości dobroczynych, i staje się trującą breją) i wiele innych, o których nie wiem i wiedzieć nie chcę. Tu wchodzi jeszcze czynnik, że wiele ludzi po mleku ma problemy trawienne, które często znikają po wrzuceniu witaminy C. Witamina C poprawia rozkład tych wszystkich białek, więc będzie wszystko grało. Znowu jest grupa ludzi, którzy z różnych powodów (np. typy metaboliczne) mleka nie będą trawić i koniec. Być może dało by się to cofnąć w głębokiej hipnozie (sugestia), ale nie mam na ten temat badań i o tym nie wiem. Jeżeli chodzi o sam fakt usuwania przez człowieka części pokarmu (laktoza, odtłuszczanie) to nie sądzę, żeby to było dla nas dobre. Widziałem badania, które mówią że osoby po zjedzeniu odtłuszczonych pokarmów (ręką człowieka) podświadomie zaczynają szukać czegoś tłustego, i muszą to zjeść - mechanizm działania jest taki, że organizm dopomina się o tą część pokarmu, która została sztucznie usunięta bo jest mu potrzebna. Czyli założenie było takie, że odtłuszczone jedzenie miało odchudzać, a dzieje się całkowicie na odwrót. Znowu jest jeszcze mleko "od chłopa" - ja takie mam. Kupuję od osoby, która ma bodajże dwie krowy, które są humanitarnie traktowane i karmione, i z zwykłego mleka robię sobie zsiadłe i raz na tydzień kefir. Znowu, wyczytałem że mleko które nie zostało poddane tym sposobom (zsiadłe, albo fermentacja), organizm traktuje gorzej - nie znam procesów chemicznych z tym związanych, ale wiem że podczas robienia kefiru grzybki tybetańskie zjadają laktozę, a co się dzieje podczas zsiadania się mleka - tego nie wiem, ale doczytałem że podobno też ten cukier jest przekształcany do formy przyjaznej człowiekowi - widać mamusia natura nie jest dla nas aż tak surowa. Ciekawostka: w USA, w niektórych stanach, za handel surowym mlekiem możesz mieć wjazd mundurowych na chatę, i za to idziesz zwiedzać świat zza krat. Tymczasem korporacyjne świństwa są promowane jako jedyne najlepsze źródła wapnia - to, że to jest UHT, pasteryzowane, odtłuszczone i bóg jeden wie co z tym jeszcze robią - to się już przemilcza, bo pieniądz lubi ciszę, jak to powiedział bodajże Janusz Tracz. Podsumowując, sklepowego bym nie tknął - robię tylko wyjątki dla serów od czasu do czasu, bo to moja miłość. Natomiast jeżeli masz dostęp do mleka surowego, to śmiało. Tylko uzupełnij witaminę C (tu też trzeba mieć wiedzę jakiej użyć - w skrócie, nie bierz chemika tylko wyodrębioną np. z dzikiej róży - one są odpowiednio droższe, ja za 250g dałem ponad 100zł, a za chemika wit. C za 1kg płacisz coś koło 40zł), żeby nie mieć problemow trawiennych. Jeżeli masz ochotę poczytać- http://foodfacts.mercola.com/raw-milk.html
  3. Mnie interesuje przebieg choroby, a to jak się zmieniłeś. Zboczenie zawodowe. :> 1) IBS to przeraźliwie uciążliwa choroba. Czy miałeś ochotę zakończyć swoje życie w trakcie tej choroby? - jeżeli nie chcesz to nie odpowiadaj na to pytanie, bo jednak to jest Twoja osobista sprawa. 2) Czy choroba była Twoim zapalnikiem do rozwoju - duchowego, finansowego, fizycznego? 3) Czy choroba Cię dużo nauczyła o sobie, życiu a nawet o innych? 4) Jak zareagowali ludzie w Twoim otoczeniu, gdy wiedzieli z czym się borykasz? 5) Czy jesteś wdzięczny za to doświadczenie w Twoim życiu, i uważasz je za zaowalowane "błogosławieństwo" z góry - okazję, aby - jak to określają ezoterycy, przebudzić się? Dziękuję za odpowiedzi. I swoją drogą, gratulację że wygrałeś z czymś takim - kłaniam się w pas. Z tego co wiem, to trzeba nie lada jaj żeby to pokonać - większość zazwyczaj wybiera sznur, niż walkę z czymś takim.
  4. Proszę bardzo. https://www.odkrywamyzakryte.com/analiza-bioenergetyczna-ciala/ To była pierwsza wzmianka, potem czytałem inne artykuły na ten temat. Jeżeli chodzi o książkę, to stawiam piątaka że to jest ta - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/54635/duchowosc-ciala Jeszcze jej nie czytałem, bo czas, czas nagli i mam inne obowiązki, ale zamierzam. Myślę, że w niej będzie znacznie szerze rozwinięcie tego, co jest w tym artykule co podlinkowałem. EDIT: Teraz sobie przypomniałem, że również o tym wspomina terapia Polarity. To również bazuje na postawie ciała. Pozdro.
  5. Tyle ode mnie. https://media.giphy.com/media/l0MYrLAFex1R71l0A/giphy.gif
  6. Czytałeś No More Mr. Nice Guy? To jest prawdopodobnie książka o Tobie. Twój sposób myślenia jest mniej więcej taki (?): >jeżeli ja jestem dla nich miły, to znaczy że oni będą mili dla mnie, >jeżeli ja coś zrobię dla niego, to oczekuję że on coś zrobi dla mnie. Gdy się tak nie stanie, to się denerwujesz. To często ma źródło w dzieciństwie - tradycyjne wychowanie mężczyzny przez kobietę powoduje, że kobieta przekazuje przyszłemu wojownikowi cechy matki. Czyli robi z niego miękkiego kapcia. Zadaj sobie pytanie - nie odpowiadaj publicznie, jeżeli nie chcesz - czy Twój ojciec (jeżeli miałeś go w dzieciństwie) pokazał Ci jak należy postępować z kobietami - chociażby w praktyce - czyli czy Twoja mama włożyła go pod pantofel? Czy tata stawiał przed Tobą wyzwania typu, że masz zrobić coś lepiej od niego, masz pokazać, że jesteś już młodym wojownikiem? Czy chwalił za osiągnięcia i sukcesy? Czy raczej się Tobą nie zajmował? Druga strona medalu: ile cukru spożywasz - tak dobrze czytasz, cukier. Odstaw to świństwo. Następnie, oglądasz porno i marszczysz do tego? - chyba każdy "miły chłopak" jest uzależniony od tych dwóch rzeczy. Suplementujesz coś? D3, K2MK7, krzem, jod, cynk, miedź, bor, magnez, A, B12, B3, Omega 3 - cokolwiek? Tu nawet jeszcze wchodzi temat Twojej budowy ciała - inaczej myśli mezomorfik, inaczej endomorfik, a inaczej ektomorfik. Opisał to np. Alexander Lowen. Ale to jest już taki szczególik, pierwsze skrzypce gra to co napisałem wyżej.
  7. Jestem całkowicie wolny od cukru od ponad 4 lat (poza fruktozą, i laktozą z zsiadłego surowego mleka - podobno cukier mleczny całkowicie inaczej działa, jeżeli się go spożywa w postaci zsiadłego mleka albo kefiru (z np. grzybków tybetańskich)). Myśli się całkowicie inaczej - klarowniej, poprawia się wydolność fizyczna, siła, i pojawia się uczucie jakby przyjemnego ugruntowania w świecie. Ciekawe, że ostatnie badania sugerują że cukier uzależnia nawet mocniej niż kokaina. Cukier jest zakamuflowany pod tymi nazwami - uwaga na to świństwo: cukier inwertowany, laktoza, maltodekstryna, miód, maltoza, glukoza (szczególnie dużo w parówkach i kiełbasach - nosz kurw.) syrop słodowy, galaktoza, melasa, koncentrat soków owocowych, sorbitol, sok owocowy, cukier turbinado, fruktoza, agawa, dekstroza, odwodniony sok z trzciny cukrowej, syrok kukurydziany (lub syrop kukurydziany o wysokiej zawartości fruktozy), cukier trzcinowy, sucanat (cukier brązowy trzcinowy), słód jęczmienny. Życzę powodzenia z walką.
  8. Ale trzeba by mieć przejebaną karmę, żeby mieć takich rodziców. To uczucie dla dzieciaka, kiedy starsi od niego o 20 lat, patrzą na niego z szelmowskim uśmiechem, i mówią sobie w myślach: widziałem jak cię poczęli, mały. Linku nie otworzyłem, wszystkiego wolę na tym świecie jednak nie widzieć.
  9. @Metody To ma fajne uzasadnienie w procesach umysłowych. Gdy zbiera się podświadome poczucie winy, ono musi gdzieś wybić. U jednego to będzie choroba, może wypadek, kolejny koniecznie musi znaleźć sobie wroga. Kolekcjonowanie wrogów polega na tym, żeby kogoś zaczepić i nakręcić zamknięte koło obłędu, którego główną ofiarą jest prowokujący. To tworzy kolejne porcje poczucia winy, ponieważ ego czuje się podświadomie winne tego, że robi komuś krzywdę, a żeby tego do siebie nie przyjąć, to przerzuca to coraz mocniej na świat zewnętrzny. Sami widzowie bawią się w ten zwierzyniec, bo też podświadomie winni muszą kogoś dojechać - podniecając się przed komputerem czy może w komentarzach. Jak to sobie uświadomiłem, to zrozumiałem co mówili mistycy sugerując, że życie to jest kosmiczny żart. Jedna wielka kosmiczna patologia. Uświadomienie sobie tego daje wielką ulgę - już nie trzeba ich krytykować, oceniać czy z nich kpić. Rozumiesz, że podświadomie przerażone zwierzę, atakuje żeby się tego pozbyć. To jak kąsająca mucha, którą koń próbuje z siebie zrzucić, samemu robią sobie krzywdę bijąc się własnym ogonem. Dziwnie się żyje ze świadomością jak to działa. Wyzwala i sprawia ulgę, rodzi wobec innych współczucie, ale też zniesmacza i powoduje, że coraz przyjemniej spędzać czas samemu. Jakby coś za coś. Nie zapominaj, że to jest kobieta - może mówić cokolwiek, a i tak znajdą się rycerze, którzy będą przytakiwać każdej głupocie, która się wysączy z jej jadowitych ust. Dodatkowo ona ćwiczy na siłowni, to wystarczy że wystawi się w kuszącej pozie, i suby lecą w niebiosa. A na jej chamstwo można przecież przymknąć oko, kobietom takie rzeczy "wolno", bo ma coś innego między nogami.
  10. Myślę, że robią to dla szansy pokazania się, chwilowego ulżenia sobie poprzez wyrzucenie negatywnych emocji i perwersyjnej rozkoszy ego dojechania innej osoby. W rezultacie daje to jakiś fejm, reszta przygłupich również z dumą zacznie przyklaskiwać. Oznacza to tworzenie małej społeczności, która koniec końców może przełożyć się na pieniądze. Z Twojego punktu widzenia, i trochę mojego to jest dziecinada, dorosłe dzieci szarpią się między sobą na słówka. Ale ta szarpanina przynosi też z ich punktu widzenia wiele korzyści. Nie zapominajmy, że większość ludzi na tej planecie za pieniądze zrobi baaaardzo dużo, są wewnętrznie przeraźliwie cierpiący i to cierpienie przerzucają na świat zewnętrzny - niszcząc w ten sposób siebie, i wszystko dookoła. Mając wiedzę na temat tych procesów to widać, że jest to śmieszne ale też i tragiczne.
  11. Bodajże u Orwella to się nazywało dwójmyślenie. Nie wiem, ja znam statystyki pokazujące ile kobiet samodzielnie osiągnęło coś w biznesie, a ile mężczyźni. Statystyki są zatrważające, to wygląda jak dopiero co odpalony papieros - bibułka jest biała - to mężczyźni, a świeżo spopielona cześć - kobiety. Mało która kobieta jest w stanie sprostać czemuś takiemu jak bycie liderem, może dlatego to jest specjalnie adresowane dla nich, żeby uczyć je na nowo podejścia do bycia szefem - chociaż to może być przeplatane z praniem mózgu - "pokażcie facetom, że też na coś nas stać", "nie jesteśmy gorsze, a lepsze - tylko uciskane", "sukces ma kobiece imię" itd. Ciśnie mi się na język żeby napisać, że będą tam uczone jak dobrze klękać i w ten sposób na drabinie sukcesu zostać Panią Prezesową. Jednak tego nie napiszę, bo chcę być nowoczesnym, tolerancyjnym i postępowym mężczyznom. Statystyki również pokazują, że to jest bardzo popularny sposób na sukces, ale trzeba wiedzieć kiedy przymrużyć powieki na pewne fakty - bo po to się je dostało od dobrego Pana Boga, żeby udawać że pewnych rzeczy się nie widzi.. To tak pół żartem, pół serio.
  12. Mój faworyt to Boże Narodzenie, film wojenny z 2005. Film jak taran, skruszył twardą skorupę mego serca. http://www.filmweb.pl/film/Boże+Narodzenie-2005-204199
  13. Dokładnie myślę tak samo, ale nie mogłem się powstrzymać przed sarkazmem i żartem. Żyjemy krótką chwilę, nasze żywota to mrugnięcie powiek, a nie jesteśmy w Sali Obrad, gdzie wymagana jest formalność. Pozwoliłem sobie na trochę luzu. Nie mam pojęcia czy to co napisałeś to jest prawda, czy tylko Twoja projekcja - nawet o tym nie pomyślałem, może jakieś podświadomy myk. Muszę to przeanalizować na chłodno. Jutro, bo teraz zrobię to błędnie. Dumę, związaną z komunikatem: porzuciłem już dawno (albo mi się wydaje), poprzez próby wykształcenia poczucia humoru, żartowania z siebie, czasem celowe dawanie przeciwnikowi wygrać w jakiejś grze - może jakaś nieprzepracowana pozostałość - dzięki za uwagę, spojrzę na to szerzej. Lubię żartować, nie cierpię chodzić z kijem w tyłku i nie przepadam za takimi ludźmi bez poczucia humoru. Dlatego tak, przeprosiłem autora za sarkazm, i tak - można to podciągnąć pod spam, stąd przeprosiny bo zrobiłem to celowo, z nadzieją, że ten mały spam i offtop zostanie mi wybaczony. Dziękuję raz jeszcze za zwrócenie uwagi na tą "zajebistość" - może faktycznie coś w tym jest. Pozdrawiam serdecznie.
  14. Subkultury często niosą ze sobą wymóg specjalnego ubioru. To co Pelikan napisał nie jest niczym złym - może po prostu jest przedstawicielem owej subkultury, czuje się w tych ubraniach swobodnie i jest ok. Dopóki nie będzie mi wchodził w życie z butami, sugerując mi że coś jest ze mną nie tak, bo nie chodzę ubrany w taki sposób jaki on sobie życzy, to też jest ok. Może sobie chodzić nawet w kubotach, dresach od chińczyka, cottonwordach, i szelkach, i nic mi do tego. Może też tak chodzi na rozmowy o pracę, egzaminy, do teatru, czy na inne wydarzenia. Nic mi do tego. Swoją drogą, przedstawiciele tej kultury też dbają o szyk i klasę - młody mężczyzna, którego widać na początku filmiku, ma na sobie fajne lakierki, a w dalszej części filmiku jeden Pan w średnim wieku ma bardzo szykowną ciemnoczerwoną marynarkę. \\autorze tematu, przepraszam za sarkazm i mały offtop, ale nie mogłem się powstrzymać \\
  15. Kiedyś idolem młodzieży był Bruce Lee - fantastycznie szybki, rozciągnięty, mówiący w filmach o filozofii mędrzec-sportowiec. Dolph Lundgren, znający ponad 5 języków, czarny pas bodajże w karate kyokushin, sylwetką boga, dobry aktor. Van Damme, najlepiej rozciągnięty aktor jakiego znam, wybitny kopacz, tancerz- powodował, że nie jedna szczęka opadała ze zdumienia, i ludzie zaczęli się dzięki niemu ruszać. Arnold Schwarzenegger, wielokrotny mister Olympia, aktor, multimilioner, gwiazda bodybuildingu. To były ikony młodzieży dawnych czasów, które autentycznie coś sobą reprezentowały ciężką pracą i motywowały wielu ludzi. A dzisiaj bełkoczący w delirium tremens Rafatus, którego biceps objąłbym kciukiem i palcem serdecznym, pociesza lud tym, że robi z siebie śmiesznego debila za pieniądze. Swoją drogą, ciekawe kiedy jego wątroba wraz z całym ciałem powie: dość. Bo teraz niby ma fajne pieniądze, jest super i śmiesznie, ale takie coś nie trwa wiecznie. Znowu alkoholizm, którego się nie stara przezwyciężyć, "wieczny" już może być.
  16. Gratuluję Panowie! Życzę wysokich lotów w takim razie. Gdyby przyszło do ostrzeżeń i banów, to jak coś to ja nie jestem winny! Powodzenia!
  17. Marynarka i dobry podkoszulek to jest to - to zawsze dobrze leży. Jeżeli chodzi o mnie, to mój styl ubierania jest prosty - chodzę po sklepach, i kupuje to co mi się spodoba i dobrze na mnie leży. Następnie z całej puli ubrań jakie mam, łącze ze sobą różne ciuchy, żeby to wyglądało jakoś dobrze z butami, i jakoś ze mną rezonowało - współgrało. Często słyszałem, że mam bardzo dobry styl więc tej metody zmieniać nie mam ochoty. Z pełnych stylizacji bardzo lubię te z Johnnym Deppem, chociaż on ma styl ubioru taki, że w Polsce za coś takiego by mnie połamali na ulicy, albo chociaż głośno zaczepiali. Swoją drogą, tutaj jest stylizacji całkiem dobrych sporo: https://www.reddit.com/r/malefashion/ Zdjęcia. Zdecydowanie wolę taki luz, jak na zdjęciach u góry.
  18. Też kiedyś fotografowałem - ale tylko znajomych. Nie wiem, czy to wyglądało dobrze czy tylko słyszałem, że to dobrze robię ale byłem za to chwalony i nawet, ba! oznaczany jako fotograf na fejsiku :> Całkiem przyjemna zabawa. Jak zrobisz coś dobrego to wrzucaj, bo uwielbiam dobre zdjęcia. :> Swoją drogą, długo już się bawisz w fotografa? Nie żeby coś, ale wkrótce kupię sobie książkę "Fotografia bez tajemnic" - może dla picu, żeby się czegoś nauczyć - i badam potencjalnych kandydatów na rynku.
  19. Trzymam kciuki za sukces - może nie tak hardcorowy, żeby mieć szansę przywitać się z drugą stroną, ale za dobre okazje. :>
  20. Zdjęcia nie wyglądają źle! Odrobinę praktyki, i kunsztu pozazdrości sam Lyre Owerko!
  21. Niby tak. Ale to jest tylko odrobinę lżejsza robota, niż szukanie tej jedynej z Himalajów. Odrobinę. Patrz -> historie Szefa. Nie jest kolorowo.
  22. Nawiasem mówiąc, to o czym My to rozmawiamy to są jedne "z najbardziej życiowych" spraw jakie można poruszyć. To jest przerażające - z iloma osobami poza tym Forum możecie na takie tematy pogadać? Komu można o tym powiedzieć, nie narażając się na łatkę wariata, odludka, frustrata seksualnego i potencjalnego pacjenta szpitala psychiatrycznego? Ja mam tylko jednego kumpla - JEDNEGO! - którego swoją drogą wybudziłem, i po roku oświecania go powiedział: tak, Ty masz chłopie rację. Teraz egzystuje na fazie obrzydzenia do kobiet, ale i przez to go przeprowadzę. Po tych pytaniach zadałem sobie następne - dokąd ten świat zmierza? Nie potrafię sobie na nie odpowiedzieć.
  23. Messer

    Medytacja

    Przeczytaj sobie "Technika Uwalniania" Hawkinsa. To Ci pomoże usunąć zdenerwowanie u źródła. Książki możesz nie zrozumieć, bo podwaliny do tego o czym Hawkins pisze dał w "Siła czy Moc". Polecam strzelić na szybko "Siłę czy Moc" najpierw, a potem "Technika Uwalniania". Te dwie książki rozwaliły mi głowę. Polecam się zapoznać, bo to co chłop opisał, to ciężko opisać słowami. Myślę, że bardzo Cię to zainteresuje.
  24. Messer

    Medytacja

    Medytacja to jest iście cudowna praktyka. Kiedy będziecie medytować na tyle, że stracicie poczucie ciała (kiedyś chciałem wyjść z medytacji i nie byłem w stanie poruszać żadną częścią ciała - autentyk), a zacznie się doświadczanie czegoś, czego nie da się wytłumaczyć żadnymi słowami - traci się nawet iluzję tego, że jest ktoś "obserwujący" myśli, emocje, napięcia. Najdziwniejsze doświadczenie mojego życia. To nie jest codzienność, że medytujący mają jakieś dziwne bóle (niektórzy to tłumaczą, że np byli zabici w określony sposób w poprzednim wcieleniu i teraz czuć to jakby w aurze), doświadczanie głębokich zmian w życiu, spokoju, intuicji - mi najbardziej przeszkadza dogłębny ból podczas medytacji pomiędzy brwiami. @Byłybiałyrycerz pytałeś czy można przy zdenerwowaniu zacząć medytować. Powiem tak 1) nawet trzeba, gdy - wchodzisz dogłębnie w swoje zdenerwowanie i zaczynasz je dekonstruować od środka. To powoduje, że to co określane jest jako zdenerwowanie (wyparta energia albo wzorzec podświadomy -- nieistotne jak to nazwiesz) zaczyna "tracić życie" u źródła - trochę jest to dłuższy temat, ale jak chcesz to mogę Ci podesłać dwie książki na ten temat jak chcesz, tylko mi napisz. 2) nie - kolejna teoria mówi, że gdy wchodzisz w medytację możesz za pomocą wibracji (emocje to wibracje) ściągnąć coś na siebie paskudnego. Jakiegoś towarzysza z ciemnej strony. To się dzieje kiedy nic nie robisz z samym zdenerwowaniem, tylko pozwalasz żeby się utrzymywało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.