Skocz do zawartości

Aur0n

Użytkownik
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Aur0n

  1. Mam rodzinę w tych okolicach i byłem tam w piątek i sobotę. Policji od groma, helipoter lata i ich szuka. Szczerze, to życzę im powodzenia, bo tam są same lasy i to całkiem rozległe. Imo sprawa musi mieć jakieś drugie dno - nawet sam fakt, że zwierzaka chcą zabrać do zoo w Poznaniu jak to jest śląsk - jest zoo w Chorzowie. Tam jeszcze niedaleko jest (ale nie wiem czy jeszcze działa) ferma strusi - można jaka sobie kupić, ba nawet buty. Ciekawe kiedy im odbiorą zwierzaki.
  2. @Libertyn Akurat psi fryzjerzy, styliści, influencerzy to jest promil gospodarki - bez wpływu na nic. Zawody będą takie, jakie będą wynikały z potrzeb pracodawcy, ale generalnie teraz wiem o co Ci chodziło, dam przykład będący wymysłem ostatnich czasów czyli specjalistę od RODO - to nikomu NIC nie daje, NIC nie wytwarza, nie ma zupełnie wpływu na jakikolwiek aspekt działalności przedsiębiorstwa. Taki czysty koszt, ale jak nie masz to karę może dostać, że hoho. Ale czy te nowe zawody będą stabilne? Wyjdzie w praniu. Zawsze zostają w miarę pewnie zawody jak piekarz albo pracownik domu pogrzebowego Widziałem automatyczną kontrolę jakości Zależy co produkujesz, w skomplikowanych rzeczach to nie przechodzi, chyba, że nastawiasz się na zwroty od klientów. Możesz mieć wytyczne, że np. jeden włos znajdzie się w partii i wszystko do zwrotu i utylizacji = koszty, koszty, koszty. Tak rotacja wynika głównie z szukania oszczędności tam, gdzie nie powinno jej się szukać. Ale masz też drugą opcję, wyśrubowane normy, nierealne wymagania - sam się zwolnisz wtedy albo padniesz. W tej pierwszej pracowało ok. 300, w tej drugiej ok. 1000. Pierwsza miała też wielokrotnie większe obroty. Mylisz się - jak masz wizję utraty pracy to nie kupisz nowego samochodu za 100k PLN. Zresztą widzę namacalnie na danych produkcyjnych z różnych znanych marek jak lecą im plany sprzedażowe. Wiadomo, że teraz sytuacja jest co najmniej dziwna, ale spadki są duże i to bardzo. Remonty tak, ale zakup mieszkania od dewelopera? Znowu możesz stracić pracę i jak nie masz gotówki to też możesz mieć problem z dostaniem kredytu teraz. Technologia tak od razu nie stanieje. Jakby to był tak super biznes do zrobienia to miałbyś w Chinach setki fabryk produkujących tanie roboty. Może za jakieś 50 lat i oby powstały one w Polsce, a nie w Chinach, Indii czy innym tego typu kraju. Odnośnie kurteczki dla psa, to miałem kiedyś koleżankę co sobie odmawiała wiele rzeczy, ale dla psa wszystko kupowała... Aż z ciekawości obejrzałem sobie proces produkcji cegieł - pieknie linie produkcyjne. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby ludzie przy tym stali i np, ręcznie przenosili cegły do wypalania i przenosili je po wypalaniu biorąc pod uwagę produkcję przemysłową.
  3. Cóż, w dawnych latach traktor na polu to też był szatan, bo cała wieś mogła skopać pole i każdy dzięki temu miał zajęcie. Świat się zmienia, zmienia się też szeroko rozumiany biznes zawody, które istniały 50 lat temu nie istnieją już teraz. Natomiast za 50 lat też pojawią się nowe zawody, o których obecnie nawet nikt nie ma pojęcia. Zresztą z czysto biznesowego podejścia pełna automatyzacja we wszystkich doprowadziłaby do globalnego krachu, bo mało kto miałby prace = brak konsumentów (nierealnie). Zresztą pełna automatyzacja nie jest możliwa - masz np. maszynę produkującą wyrobów z gumy = musisz mieć do niej formę, która podlega serwisowi/inspekcji przez człowieka, musi być człowiek, który zmienia formy (takie maszyny są nieopłacalne, człowiek jest tańszy), musisz mieć kogoś do usunie wypływki, kontrola jakości itp. itd. Fajnie jest mieć człowieka, który musi stać przy maszynie i tanecznym krokiem, dosłownie daje prawą nogę do przodu, wkłada komponent metalowy ruchem ręki jakby rzucał piłkę do kosza, naciska guzik, noga do tyłu, maszyna robi brrr i wypluwa wyrób oblany gumą. I pomyśl, że tak robisz jakieś 500 razy dziennie, 5 dni w tygodniu na 3 zmiany za jakieś 3500 brutto. Długo wytrzymasz? A rotacja pracowników to koszty zatrudnienia, szkolenia, początkowo niska wydajności i jakości. Nie ma co winić firmy, które chcą maksymalizować zyski, bo po to istnieją, za to niedopuszczalne jest maksymalizowanie zysków kosztem pracowników poprzez sztuczne podbijanie kosztów a potem udawanie, że firma jest w kryzysie. Tak jeszcze mi się przypomniało, jak byłem w jednej firmie na zachodzie Polskie, gdzie na produkcji ludzie zarabiali więcej niż pracownicy biurowi, ale mieli poziom – inżynierowie ale tez prości ludzie po szkołach zawodowych ale z taką widzą procesu produkcji, że aż przyjemnie się ich słuchało gdy opawiadali co i jak produkują – wiesz co było na hali? Roboty, proces w większości automatyczny, ale części wprowadzali do maszyn pracownicy przez co od razu była ich inspekcja, a poprawki robili ręcznie. Obok była druga firma produkująca inne komponenty dla tego samego dostawcy, hala rudera, stare maszyny, masa operatorów, syf, smród wulkanizowanej gumy i zarobki na poziomie 2800 brutto. Zresztą rozumiem awersję względem automatyzacji - miałem przyjemność parę lat temu brać udział w automatyzacji pewnej usługi w dużej międzynarodowej firmie. Do tej pory się dziwię jakim cudem nikogo z zespołu, w którym byłem nie zabili pracujący w tej firmie ludzie za to, że "kradniemy im pracę". Swoją drogą po skończonej pracy na tej automatyzacji w firmie za zaoszczędzone pieniądze zatrudnili nawet więcej ludzi, bo mogli wysłać ich na inne projekty. Mógłbyś rozwinąć które usługi najbardziej są wrażliwe na kryzys? W moim odczuciu na kryzys bardziej reaguje motoryzacja, budownictwo, przemysł ciężki a nie Pani Krysia fryzjerka (no chyba, że ją zamkną tak jak teraz, ale to raczej nietypowa sytuacja), co nie zmienia faktu, że może mi coś umyka, więc jeśli rozwiniesz to będę wdzięczny. Jako pracownik branży motoryzacyjnej powiem tak. Przeróbka prasy pod proces automatyczny to koszt ok. 20 tyś. Euro, ale oszczędność to 6 tyś. euro rocznie. Oczywiście im więcej robotów tym potem pojawia się konieczność zatrudnienia większej ilości mechaników, ale oszczędność i tak jest, ponieważ nie jest to relacja 1 do 1. Są też pozytywy, np. nanoszenie kleju - pracujesz i realnie nanosisz jakiś 7 godzin dziennie klej na części - smród okropny, płuca Ci padną od tej chemii - wprowadzasz automatyczną linię do nanoszenia kleju - wydajność wzrasta 500%, proces odbywa się w wentylowanej maszynie, więc masz minimalizację smrodu itp. itd. Ale jak wspomniałem w poście wcześniej - nie da się zrobić pełnej automatyzacji, bo to nierealnie obecnie - musiałbyś chyba produkować non stop to samo i tak samo, np. cegły, doniczki albo widelce.
  4. Roboty na produkcji nigdy nie doprowadzą do redukcji do zera pracowników produkcyjnych - zawsze musi być ktoś do naprawy, ustawienia maszyny itp, itd. Są też procesy wymagające precyzji - np. miałem przyjemność obejrzenia procesu produkcji jakiś fikuśnych elementów szeroko rozumianego zawieszenia do samochodów ciężarowych. Proces super, tu robot, tam robot ale np. niektóre elementy spawania odbywały się ręcznie pomimo tego, że były roboty spawalnicze, ot bo tutaj ramie nie sięga, tam ciężkie dojście. Zresztą u nas w kraju nadal bardziej opłacalny jest operator maszyny, niż zautomatyzowania linia za kupę kasy.
  5. Ja na pytanie ile chce zarabiać mam od ostatniego czasu taki wariant idący ponizszą ścieżką: 1) Konkretną kwotę podam po rozmowie z szefem działu (jeśli rozmowa jest na etapie działu hr), 2) Jesteśmy po rozmowie, więc czekam na państwa ofertę 3 dni (po rozmowie z szefem działu). Nikt mi jeszcze tak nie odrzucił kandydatury od momentu, kiedy stosuję to podejście a przynajmniej człowiek dostanie jakiś obraz pracodawcy. Miałem teraz w maju kilka rozmów i jasno było na nich widać, który pracodawca chce kogoś taniego, a komu pali się grunt pod nogami i szuka kogoś nie patrząc na koszty zatrudnienia. Oczywiście warto mieć rozeznanie w zarobkach w branży lub po prostu gotową kwotę i podać o 10-20% wyższą, żeby w przypadku negocjacji zbić do bazowej. Bardzo dobrze zostało napisane wyżej, żeby w kwestii wynagrodzenia stosować podejście tu i teraz. Pracodawcy zawsze obcują złote góry w przyszłości. Zresztą mogę powiedzieć z własnej działki jak w praktyce wygląda - robisz plan z którego wychodzi, że produkcja będzie droższa bo materiał drożeje to cyk wywalamy podwyżki. Wychodzi za dobrze? To podbijmy koszty, potem się najwyżej machnie jakieś rezerwy albo zrobimy inwestycje (samochody służbowe i podwyżki na produkcji 3% i panie jaki my mamy kryzys to łooooo, proszę się cieszyć, że macie pracę. Zresztą w mojej karierze zawodowej widziałem takie głupoty w kadrach zarządzających, że aż włos się jeży na głowie, czasami żałuję, że wybrałem studia i uczyłem się, bo mogłem zostać zwykłym pracownikiem fizycznym (których bardzo szanuję, bo to na ich pracy działają wszystkie duże firmy) i nie wiedzieć niektórych rzeczy. O wynagrodzeniach w korpo już nie wspomnę jako były pracownik big4, bo to jest parodia. Mam za sobą parę rozmów oceniających nowych pracowników, na których największe głąby i partacze w firmie zawsze chcieli wywalić tych najlepszych, bo „nie dogadywali się z nimi” albo „nie wiem dlaczego, ale jakoś źle mi się pracuje z tą osobą”. Słowem trzeci świat.
  6. Tej audycji już chyba nie ma na YT (była na starym kanale). Nie pamiętam tytułu ale motywem przewodnim było oddawanie przez misia wszystkiego w celu zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa ukochanej. Marek w piękny sposób udawał tam pod koniec płaczącą niewiastę "Miśśśśśśśśśśśś chlipppppppppppppp". Audycja nr. 2
  7. Ja zawsze zmieniałem prace jak wkurzało mnie szefostwo, współpracownicy lub obiecywano mi podwyżkę i potem odkładano to na później, bo kryzys, bo to, bo tamto (można powiedzieć, że wtedy zawsze sam "załatwiałem" sobie podwyżkę... gdzie indziej). Jeśli czujesz, że jesteś specjalistą w swoim fachu to zmień pracę, jeśli nie trafisz to znajdziesz i tak kolejną. I nie patrz na to, że mamy zawirowania przez wirusa - odpal portal z ogłoszeniami pracy, zobacz ile jest ofert z Twojej profesji, żeby mieć rozeznanie i działaj.
  8. Marzec to jeszcze nic. U mnie w firmie (automotive) spadek wyniósł tylko 20%, ale w kwietniu już 85%. Jedyna nadzieja na odbicie branży to przestawienia ludzi z komunikacji publicznej na samochody, jako formy transportu zmiejszającej ryzyko zarażenia wirusem. Już nawet jakieś artykuły o tym powstały, więc jest jakaś opcja, że nie będzie aż tak tragicznie.
  9. U mnie szykuje się to samo. Firma na postojowym, produkcja znikoma spadek przychodów 7-krotny. Perspektywa na kolejne miesiące już nie taka zła ale ogólnie łączny przychód w skali roku mniejszy o jakieś 3 pełne miesiące, niż planowo - a produkcja niskomarżowa... Awanse wstrzymane (co akurat osobiście mnie boli) i prognozuję redukcję załogi o jakieś 10% (a firma jest duża = dramat dla wielu rodzin).
  10. @Turop Walcz o swoje i nie oglądaj się na rodzinę.
  11. Podobnie, sprzedałem dolary ostatnio i część kasy z tego puszczę w akcje Polskich spółek (bardziej dla zabawy, lub raczej kupię i zapomnę, że je mam). Swoją drogą Panowie późno się obudziliście - w poniedziałek jak juz waluty szalały można było kupić tanio GBP i w perspektywie paru dni zarobić na tym biorąc pod uwagę spadki złotego. Teraz pozostaje wam raczej śledzenie sytuacji i zakupy jeśli zmienią się trendy a nie działania "łolaboga euro drogie to nakupię za wszystko co mam". Nie tak dawno temu podobna sytuacja była na złocie kiedy "ulica" kupowała je jak szalona.
  12. Sam odpowiedziałeś już sobie na to pytanie "No właśnie tu na dwoje babka wróżyła." Taki urok "zarabiania" na walutach/metalach szlachetnych/akcjach - nigdy nie masz pewności czy zarobisz bo osoba A powie kupuj to, a osoba B kupuj tamto. Ostatecznie to Twoje pieniądze, więc sam musisz podjąć decyzję co z nimi zrobić.
  13. Wybacz, źle zrozumiałem. Ale tu masz 100% rację, żeby nie trzymać kasy w banku teraz, nieważne jaka to kwota.
  14. Bitcoin - spadł teraz poteżnie - odbije czy spadnie dalej to spekulacja. Waluty - tylko GBP jest na jakimś takim poziomie teraz, reszta jest druga. Jeśli nie kupiłeś wcześniej to masz opcję przejechania się kupując np. franki czy dolary.
  15. "Wystarczy" zwolnić na jakiś czas wynagrodzenia pracowników ze składek ZUS i problem z głowy. Ale dla kasy państwowej hajs się musi zgadzać, a to że szary człowiek będzie miał przesunięcie wypłaty już mało kogo obchodzi. Ze swojego podwórka widzę jaka masakra jest. W praktyce zamówienia skoczyły do góry, tylko co z tego skoro jest problem z zakupem komponentów, żeby realizować pierwotne założenia. Większość pracowników na L4, więc i tak nie ma kto robić (nie dziwie im się, sam mam awersję chodząc teraz do pracy gdy widzę kogoś zakatarzonego).
  16. Panowie dam wam poprawkę bo mój szef okazał się niezłym jajcarzem (daję mu + 100 do pomysłowości). Znalazłem nową pracę w 3 dni (także, @rejdi spokojna głowa), koniec miesiąca zbliżał się szybko, wypowiedzenie gotowe - i w ostatnim tygodniu zostałem zaproszony przez szefa na rozmowę, która mniej więcej podumowanie miała takie "Auron fajnie się razem pracuje, ale musimy to zakończyć bo tak dłużej nie może być. Zostajesz wydzielony (i tutaj wyjaśnia się dlaczego nie "widziałem" siebie w kosztach bo warunki będziemy dopiero negocjować) jako osobny dział, w tym roku będziesz jeszcze sam, ale potem będziesz mógł dobrać sobie kogoś nowego". Wydzielenie = większa kasa, bo możliwości i tak mam na poziomie managerów. Celowo powiedział mi o tym przed końcem miesiąca bo negocjował to jeszcze z prezesem spółki a bał się, że się zwolnię do czasu przekazania wesołej nowiny. @ntech Ja swojego czasu dostałem podobną "szefową", dla zespołu skończyło się to odejściem prawie wszystkich ludzi (a było nas ok 40), zostali tylko "przyjaciele", którzy "ogarniali"
  17. Z góry uprzedzam, że temat ten będzie można odebrać jako emocjonalne wys... Dobra pomińmy takie określenia wiadomo o co chodzi. Mam pracę, która mi się podoba i to bardzo. Pierwszy raz w swojej karierze zawodowej odczuwam satysfakcję z wykonywanego zawodu, uściślając controlling. W firmie, w której teraz pracuję zaczynałem na innym stanowisku, ale tak jakoś się trafiło, że zostałem przeniesiony. Z jednej strony bajka, robię to co mi się podoba, mam wolną rękę do wprowadzania zmian (co robię z pozytywnymi efektami). Rozmowy z przełożonymi z pozytywnymi ocenami. Niedawno przygotowywałem plan na kolejny rok a plan jak to plan, niby nie jest napisane dosłownie, ale koszty mam rozbite szczegółowo. Podkusiło mnie zobaczyć mój dział - a tu zonk, po miesiącu, w którym kończy mi się umowa widzę, że plany już mnie nie uwzględniają. W teorii spoko, umowa czasowa więc brałem po uwagę niepowodzenie, ale szczerze po prostu mnie zamurowało. Jeszcze patrząc na dział w którym pracuje to ogarnia mnie pusty śmiech - wykształcenie -mam, dodatkowe kwalifikacje - jak najbardziej, doświadczenie - mam, techniczne umiejętności - przebijam spokojnie wszystkich za wyjątkiem głównego księgowanego, wprowadzone usprawnienia - już po miesiącu miałem zrobione automaty do wszystkich raportów, żeby nie marnować czasu na przerabianie dany, angielski do robienia analiz (pisany i mówiony) jest. A z kim przegrywam? Zresztą szkoda się porównywać do osób z działu, bo mi jeszcze bardziej ciśnienie skacze (ciekawi mnie jak będą aktualizować moje automaty które są napisane w vba, chyba będę musiał dodać do nich hasła tak na wszelki wypadek). Siedzę teraz w domu po pracy, piętrzą się obok mnie książki do CIMY i zamiast jechać dalej z tematem to mnie pierwszy raz od jakiś 12 lat chce się dosłownie płakać (haha jakie frajer popłakać chce, nie jak prawdziwy chłop) i nie mam chęci na nic. Człowiek się stara a wychodzi jedno wielkie nic. Szukaniem czegoś nowego jako specjalnie się nie przejmuję, bo pewnie w 1-2 miesiące będę miał kilka ofert ale bardzo boli mnie taka zawodowa porażka, gdzie nawet dzisiaj mój szef z uśmiechem na twarzy pytał się czy czegoś dodatkowo nie zrobię.
  18. Controlling jest dużo bardziej satysfakcjonujący, dla mnie księgowość zawsze była po prostu nudna.
  19. Tutaj też będziesz miał tylko 1 dzień zajęć na komputerze z Symfonią i tyle (chyba, że wprowadzili jakieś zmiany szkoleniowe w porównaniu do czasów kiedy ja robiłem tam kursy). Prawda jest taka, że programów księgowych nauczysz się w pracy jak będziesz z nich korzystać codziennie.
  20. @rejdiPraca w finansach ma to do siebie, że jak już złapiesz doświadczenie to potem już leci. Rozsyłam CV i nie patrz się na nic, najwyżej do Ciebie nie zadzwonią (co i tak "będzie miało miejsce" kiedy nie wyślesz CV). Ten zaawansowany excel to tylko chęć znalezienia kogoś kto potrafi (dosłownie) korzystać z funkcji SUM i wykorzystać VLOOKUP. Ja w księgowości takie cuda widziałem jak drukowanie wielkich tabel z danymi a potem sumowanie ich na kalkulatorze albo łączenie dwóch zestawień z jedną zbieżną kolumną poprzez ręcznie przepisywania ich. Że tak powiem standard. Ale jakbyś chciał podszkolić excela to ma Coursera masz kilkustopniowy kurs z niego od pwc (pomiń pierwszy poziom), oczywiście polecam je robić z opcją "audit" wtedy są za darmo. Nie wiem jakie skończyłeś studia, ale jeśli finanse i rachunkowość to strasznie się wynudzisz na kursie I stopnia. Swoją drogą pewnie będziesz się uczyć z tych oficjalnych książek, ale ja bardzo polecam książki ze sklepu SKWP z dopiskiem "ujęcie praktyczne", są o niebo lepsze i dużo bardziej życiowe.
  21. Aur0n

    Dylemat

    Nie ma sprawy i powodzenia
  22. Aur0n

    Dylemat

    Próg wejścia jest taki, że rekrutacje zaczynają się w marcu-kwietniu a pracę zaczynasz mniej więcej od sierpnia-września (oczywiście mówię o stanowisku stażysty, bp jak sam pisałeś doświadczenie będziesz dopiero budować). Oferty pracy do tych firm musisz śledzić jednocześnie na pracuj pl oraz na ich stronach w zakładce kariera. Unikaj jak ognia ich przybudówek - jakiś centrum wsparć działów itp. (strata czasu na taką pracę). Sam proces rekrutacji to zawsze test językowy ABCD (pwc ma teraz chyba inaczej na zasadzie masz pytanie po ang i nagrywasz swoją odpowiedź kamerką dla nich + jakieś krótkie streszczenie). Potem testy matematyczne/logiczne - mają taką konstrukcję, że nie zrobisz wszystkich zadań analizując je dokładnie więc trzeba wiedzieć kiedy "przyśpieszyć". Zadania z dużą ilością danych - tabelki, wykresy, diagramy i pytania pokroju o ile % coś wzrosło albo oblicz trendy zmian. Wyjątkiem był ey gdzie były jeszcze testy sytuacyjne (nie wiem jak to fachowo określić), np. jedziesz na urlop i dzwoni do Ciebie szef czy nie możesz zrobić jakiegoś projektu i musisz określić swoje emocje względem tego (masz 5 różnych opisów i ustawiasz je w kolejności). Potem już standardowo rozmowy w działach z managerami, potem kolejna z partnerem i zostajesz pracownikiem "najlepszej firmy w kraju" (nieważnej do której się dostaniesz...). Ale weź pod uwagę, że jest to korpo pełną gębą - zarabiasz ale też się narobisz i posterujesz. Teraz jak jest sezon to nie pracujesz 8 godzin... chyba, że w niedzielę. Odnośnie SQLa to i tak polecam odpalić sobie przynajmniej połowę pierwszej lekcji z kanału pasja informatyki, żeby wiedzieć jak zainstalować i obsługiwać mysqla - jest dużo przyjemniejszy w obsłudze a zrobisz w nim szybciej to samo co opisane jest w tej książce.
  23. Aur0n

    Dylemat

    I ta druga ścieżka jest świetna, powiedziałbym najlepsza biorąc po uwagę te na których sam byłem Polecam dodać do wachlarzu umiejętności SQL (ma YT masz kurs na kanale pasja informatyki, dobra jest też książka SQL rusz głową od heliona) - przyda się do szybszego zbierana danych z systemu + jest bardzo przyjemny w nauce (sam niedawno przypominałem go sobie po długiej przerwie). VBA - tu już większa górka ale kontrolling to w (też) dużej mierze raporty miesięczne, więc warto mieć umiejętność szybkiego przerobienia danych na to co chcesz z nich mieć (da się to też oczywiście zrobić normalnie formułami w excelu - to już zależy jak dobrze go znasz ale tak patrząc trzeźwo VBA w dłuższej perspektywie na pewno się przyda). Co do kursów to niestety nic Ci nie podpowiem, bo nie robiłem żadnego krajowego kursu z rachunkowości zarządczej (studia to nie kurs), ale jeśli wklikasz się w moją historię postów to zobaczysz, że na 2020 planuję ruszyć z CIMA - ale to jest droga, długa i na pewno niekoniecznie potrzebna na start zabawa... Właśnie spojrzałem na te ceglaste podręczniki: Fundamentals of Management Accounting 675 stron, gdzie pewnie nie nauczę się niczego nowego oprócz słownictwa fachowego, ale sam chciałem ruszyć z tym od zera rezygnując ze zwolnień właśnie ze względu na słownictwo angielskie. Sama praca w kontrollingu jest świetna, daje dużo satysfakcji, bo naprawdę trzeba dużo myśleć, spinać różne informacje z różnych działów, żeby wyciągnąć jakieś sensowne wnioski. A jeśli dostaniesz się to kontrollingu w firmie produkcyjnej to już jesteś ustawiony pod względem dobrego doświadczenia zawodowego, nawet jeśli finansowo będzie lipa (czyli w 95% firm produkcyjnych). Księgowość pełna też jest super, bo masz spektrum wszystkich procesów księgowych i musisz po prostu ogarniać całość, dodatkowo to opcja do własnej działalności gospodarczej. Co bym może nie odradzał ale tak bardziej patrzył jak na coś "gorszego" sortu to księgowość z konkretnej specjalizacji (należności, zobowiązania, itp.). Byłem w takiej i szczerze nie polecam, chyba że zależy Ci na pracy, gdzie jesteś i klepiesz ileś lat to samo. Oczywiście jeśli będzie to Twoje pierwsze poważne doświadczenie zawodowe to dużo lepsze coś takiego niż nic, bo zawsze możesz potem zmienić działkę księgowości i przeskoczyć na GLa. I najbardziej dochodowa droga, czyli audyt, big4 - idziesz pykasz 3-4 lata zarabiasz kokosy, potem rynek pracy jest przed Tobą otwarty. Tylko może się z Ciebie zrobić korpoludek, co dla firmy nawet pominie potrzeby fizjologiczne, byle by target wyrobić Ale nie będę ukrywać audyt to szkoła życia, gdzie też bardzo dobrze nauczysz się rozmawiać z innymi ludźmi wyjaśniając różnice z księgowością w badanej spółce. Ogólnie finanse są super i jeśli lubisz cyferki to ja szczerze polecam.
  24. Aur0n

    Dylemat

    Jeśli planujesz pracę w finansach i chcesz więcej niż minimalną na start to zawsze możesz iść do wielkiej czwórki (ale teraz raczej rekrutacji na stażystę nie uświadczysz, sezon tam w pełni leci - chyba, że interesuje Cię inne stanowisko niż w audycie). Same finanse mają to do siebie, że jest tam dużo stanowisk hmmm... do kitu Takie co nawet jeśli zarobisz to i tak merytoryki Cię nie nauczą wcale a wcale, np. księgowy od zobowiązań gdzie klepiesz faktury i odpisujesz na @/odpowiadasz na telefony czemu nie zapłacone. Daj znać co z finansów Cię interesuje w zakresie pracy (księgowość, analityk, kontrolling…) to może będę w stanie coś Ci podpowiedzieć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.