Skocz do zawartości

Nocny Konwojent

Użytkownik
  • Postów

    153
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Nocny Konwojent

  1. Ale to moim zdaniem jest wypadkowa wielu czynników, nie tylko lenistwa kobiet, to może byłoby fajne i proste wyjaśnienie ale sprawa moim zdaniem jest bardziej skomplikowana. W moim regionie od lat wyjeżdża się za pracą do Niemiec- i fakt do niedawna w 9 przypadkach na 10 wiązało się to z wyjazdem mężczyzny jako tego pierwszego. Mężczyzna wyjeżdżał pierwszy bo przez wiele lat popyt był głównie na tanią siłę fizyczną- głównie budowy itd. wiązało się to z niezłymi jak na polskie warunki pieniędzmi ale i fatalnymi warunkami pobytu (tzw.lagry) przy okazji łatwo było o przemoc, łatwo było stać się ofiarą kradzieży, oszustwa itd. Mężczyzna przez swoją siłę fizyczną był postrzegany jako ten, który łatwiej da sobie radę, a historie o kobietach, które zamiast do pracy w gastronomii trafiały do pracy w burdelach skutecznie zniechęcały tez facetów do wysyłania swoich żon, partnerek do pracy zagranicznej, jako tych pierwszych. Ostatnio po uczywilizowaniu się trochę tych eskapad ( min.większego wachlarza możliwości pracy) wstąpieniu PL do UE, przynajmniej w moim otoczeniu przewaga wyjeżdżających jako pierwszych mezczyzn spadła, moje znajome (najczęściej pielęgniarki) często pierwsze (a nawet jedynie z pary) wyjeżdżają na Zachód za pracą
  2. Nie do końca się zgodzę. Wyciąłem to zdanie z Twojej wypowiedzi, bo jest ono dość charakterystyczne dla oceny postępowania pań w sytuacji wyjazdu... A wszystko to jest duzo bardziej indywidualne. Lata temu-zaraz po służbie w wojsku- byłem związany z panią weterynarz, ona krótko po studiach, ja zacząłem ogarniać tu życie- mieszkanie, praca itd.Myślałem, że pani poszuka pracy w jakiejś lecznicy,ja przymierzałem się do pracy w mundurówce i fajnie sobie życie ułożymy. Niestet pani była zakręcona na punkcie Azji, tamtejszej kultury itd. Postanowiła tam prowadzić życie i ciągnęła mnie ze sobą. Rozstaliśmy się, bo nie chciałem prostować przysłowiowych bananów w Tajlandii. Ona przez kilka lat pracowała w jakiejś szkole jezykowej gdzies tam w Azji, ja zostałem w PL. Rozstaliśmy się bo rozeszły się nam priorytety. Nie miałem jej w dupie ale rodzimy się i umieramy sami, w związku z drugą osobą też są granice, których większość nie przekroczy, bo instynkt podpowiada nam by nie zatracać samego siebie, nawet w obliczu miłości czyli tego haju emocjonalnego. I myślę, ze tu aż takiego znaczenia nie ma płeć- przekładając moją osobistą historię na przypadki kobiet- nie, nie zawsze odmowa wyjazdu z facetem oznacza, że pani ma go w dupie ale czasem po prostu babka, szczególnie taka która ma tu swoje pasje, pracę, możliwość rozwoju nie zostawi tego wszystkiego żeby zbierać truskawki Holendrowi, bo zwyczajnie są granice tego jak bardzo można zrezygnować ze swojego życia dla drugiej osoby.
  3. Ogólnie ja kolendy nie przyjmuje, z Kościołem zerwalem, ślub miałem tylko cywilny i nie rozumiem moich kumpli którzy cały rok psioczą na KK, księży itd.a łażą dalej na msze, kolendę przyjmują, biorą kościelne śluby... skąd ta niekonsekwencja? Brak odwagi cywilnej czy jak?
  4. Co chwilę czytam, że laski są durne, nie mają zainteresowań, pasji itd. że interesują ich tylko tipsy i pierdolenie głupot. Sorry, ja nie jestem żadnym Chadem, przez wiele lat nie śmierzdziałem groszem, a spotykałem się z dość ładnymi dziewczynami a co ważniejsze- kobitkami z pasją- a to z pielęgniarką, fanką zdrowego żywienia, zdrowego trybu życia, a to ze studentką ASP, fanką malarstwa, która wciągnęła mnie trochę w ten świat, a to z panią weterynarz- fanką Azji, instruktorką jogi itd. Zero szonów bez zainteresowań. To ja miałem takie szczęście czy wy źle szukacie??
  5. Moim zdaniem, nie zawsze ale zazwyczaj. Jeśli facet nie chce swojej lubej ściągnąć do wspólnego "baraku przyjaźni narodów" tzn.do nory w której mieszka z Wasylem z Rosji, Domagojem z Bośni i Miroslavem ze Słowacji, a chce i może dać im kąt, solidny zarobek i perspektywy, to taka panna powinna poważnie rozważyć taki krok... Oczywiście to zależy też od tego, co taka panna tu zostawia, bo np.urzędniczce czy tam nauczycielce może się nie uśmiechać opieka nad babcią w Bawarii albo zbieranie truskawek w Holandii... Ogólnie skomplikowana sprawa i mocno indywidualna...
  6. Pieniądze ogólnie zmieniają ludzi... niestety ale nie jest tak źle, bo nie wszystkich Ja z żoną jestem od prawie 20 lat, małżeństwo od 11 lat i zazwyczaj z kasą było krucho...Zmieniło się to kilka lat temu, w końcu zaczęliśmy zbierać plony i wyraźnie poprawiła się nasza sytuacja materialna ale poza tym, że kupujemy droższe rzeczy, jeździmy (razem) na droższe wakacje, to ani mnie, ani małżonce nie odpierdoliło. Naszymi najlepszymi znajomymi jest małżeństwo lekarki i urzędnika, pamiętam ich jak za studenckich czasów pili tanie wino na klatce schodowej mojej małży... dziś mają chatę, spory hajs, żeglują, grają w golfa itd.ale ciągle są fajnymi ludźmi, bez nadęcia itd. Tak że głowa do góry- trzeba być czujnym zawsze! Ale bez czarnowidztwa
  7. Wiadomo, powinieneś kupić coś lepszego, a nie jakiegoś jełopa magazynierkę albo nie daj Boże sprzątaczkę. Za konkretny szmal kupujesz konkretny towar. Oczywiście dziś o dobry towar trudno, kiedyś na targu chociaż zęby można było sprawdzić, a dziś? Masz chatę, szmal, judo, trzy fakultety a jełopa zmagazynu ci próbują wcisnąc. Panie, kiedyś to było!
  8. Ja też stanąłem przed wyborem: większy zarobek + mieszkanie w bloku w dużym mieście albo peryferia i swój domek ale kasa nieco mniejsza- a że z wiekiem coraz bardziej odpycha mnie tłum, hałas i coraz mniej potrzebuje dyskotek, klubów (choć to też u mnie na zadupiu jest ale wiadomo mały wybór), to długo się nie zastanawiałem ?
  9. Ja tam mieszkam w mieście 100k + otoczenie jeszcze mniejszymi miastami + wsie i jestem mega szczęśliwy, spokój, domek, ogródek, las blisko,do pracy 20 km.niestety ale to do ogarnięcia... Zarobki mniejsze niż w aglomeracji ale po 40tce bardziej zależy mi na spokojnym życiu niż na hajsie, gonitwie i lataniu po klubach, już się w życiu nagoniłem za kasą, babami i rozrywkami- starczy mi jedna kobieta + relax i spokój na własnym kawałku ziemi. Za domek w moim miasteczku miałbym 70m.mieszkanie w aglomeracji, a w bloku czy tam apartamentowcu mieszkać już nie chcę.
  10. Z jednej strony walenie po pysku gospodarza jest mega naganne, z drugiej "pojazd" w kierunku gości też jest ogólnie słaby... Jak to mawiała moja ciotka do mojego s.p wujasa, który takie pojazdy często uskuteczniał i tłumaczył je "waleniem prawdy"-Rychu, zrozum, że nikogo nie obchodzi twoja zakichana prawda! A już szczególnie na rodzinnych imprezach!
  11. Ja święta, jeśli nie wypadnie mi praca akurat, to spędzam z żoną i rodziną żony... i w sumie choć teściowa to "herod baba" a teść potulny miś, który wykonuje polecenia i lampi w tv, to względnie bezboleśnie przechodzę przez to rytualne spotkanie... Gorzej z moją rodziną, mieszkają 70 km. ode mnie i dość rzadko się widujemy i jak ktoś tu napisał: jeśli dlugo się z kimś nie widzisz, to więzy ulatują... smutna prawda- z czasem brakuje tematów do rozmowy i wszystko to takie wymuszone.. nawet w święta albo- zwłaszcza w święta.
  12. Ja też "byłym" nie składam, a w sumie z perspektywy czasu uważam, że były to "spoko babki", które sporo mi dały ? but... było, minęło, nie wracam do tego, życzeń nie składam, tym bardziej że z większością kontakt już się urwał.
  13. Nieee... jak laska 7/10 mówi mojemu kumplowi- kluchonowi 3/10: "miłego dnia" i "życzę smacznego" odwracając głowę do nastepnego klienta- jak ten nienażartek kupuje u niej ciastko i zaczyna wpierdalać je na miejscu, to nie powinien tego odbierać jako podryw. Gdyby było tak jak z innym moim kumplem, fakt ocierającym się o Chada, że laska (w mojej obecności) w sklepie trzepocąc rzęsami rzuca: "a wczoraj to pana u nas nie było" -taaak akurat wolne miałem -"tak myślałam, bo pan zawsze u nas przed ósmą kupuje" (trzepot rzęs), to to k... jest podryw! Trzeba umieć czytac takie subtelności i mieć choć częściowy kontakt z rzeczywistością...
  14. Te słowa spora część facetów powinna wypisać sobie nad łóżkiem i czytać przed snemi i zaraz po obudzeniu. To jak często faceci odbierają zwyczajnie sympatyczne zachowanie kobiet jako jawną chęć odbycia stosunku czy tam ojebania gały, to jest normalnie przerażające. Obok mojej pracy stoi sobie sklepik, w tym sklepiku sprzedaje pani lat 25-28, taka 7/10, bardzo miła, pyta: jak minął dzień? Życzy miłego dnia, smacznego itd. Po prostu miła laska. Po jakimś czasie okazuje się, że kilku gości z mojej pracy biegało do niej umawiać się na randkę, bo im się wydawało, że laska, skoro jest TAK MIŁA, to na nich leci... Straszne jak często spotykam się z tak skrajnie życzeniowym myśleniem... ?
  15. Moim zdaniem, to się łączy w całość- wygląd + to co sobą prezentujesz w bezpośrednim kontakcie. Tu można trochę nadrobić luzem, wygadaniem, inteligencją, wrażliwością czy tam wyczuciem sytuacji itd.
  16. Narzekamy, że baby to lecą na dzianych przystojniaków- tak ogólnie- ale na Boga, na kogo mają lecieć? Na biednego karakana? Mój kumpel- prawdziwy zdrój antybabskich poglądów i uprzedzeń nabawił się swoich zwichnięć poprzez szukanie księżniczki 8-9/10 choć sam był w porywach ledwo "czwórką"... ileż ja się to nasłuchałem o "złych babskach", które "poleciały jak tępe ćmy na tego Dżekola", a jego biednego olały. No ale brachu- myśle se- ten Dżekol ma kasę, jest przystojny, wygadany... a ty ku...nie! No nie! Co miały Cię wybrać z litości czy jak? Taki jest świat, ja też jak mogłem, to wybierałem najładniejszą laskę z towarzystwa i do niej podbijałem, a nie do największego paszteta... no i pasztety też pewnie wtedy utwierdzały się w przekonaniu, że "facet to takie zwierzę, co to mu w głowie tylko ładna dupa"... Takie życie, ładni, zaradni szukają ładnych i zaradnych i żaden to powód do hejtowania czy załamywania rąk nad ludzkością. Ja też dostawałem kosza, nie raz, nie dwa (i to pewnie częściej niż wynosi średnia, bo często w wysokie progi uderzałem), ale się nie załamywałem- jak w tym kawale o facecie proponującym sex nieznajomym paniom na ulicach, gdy go kumpel pytał czy nie dostaje za to po pysku, odpowiadał- ano często! Ale co podupczę to moje! Tak że najgorsze co można zrobić, to startnąć do księżniczki, a po porażce zamknąć się w sobie (przepraszam-skupić się na samorozwoju) i obrazić na cały babski ród. Bracia, nie idźcie tą drogą!
  17. Dokładnie. Jak to mawiał klasyk: tyle wiemy o sobie (i innych) ile nas sprawdzono,wszystko wyjdzie w praniu. Nie ma się co ekscytować jakimiś pierdoletami dziewczęcych smarków z forum, a już tym bardziej ustawiać sobie życia pod kątem internetowych "faktów". Życie jest dużo bardziej kolorowe, niejednoznaczne i zaskakujące niż to wynika z matryc i szablonów jakich niektórzy używają do tłumaczenia sobie rzeczywistości.
  18. Powiedziałbym też, że zależy jakie sztuki walki trenuje i jakie ma w tym efekty... dwóch moich kumpli po dekadzie trenowania karate, zdobywania pasów, jeżdżenia nawet na jakieś tam lokalne zawody dostawało totalny oklep na ulicy od schabów w dresach. I najlepsze były ich tłumaczenia gdy pytałem jak to jest że na zawodach wygrywają a pod EMPIKiem ich dresy pozamiatały- "ej ale na zawodach nikt mi z bańki nigdy nie wypłacił" ?
  19. U mnie w firmie to standardowy tekst facetów: ile jesteś ze swoją? 20 lat? To przecież już kazirodztwo! Generalnie w moim towarzystwie kobiety dość wstrzęmięźliwie krytykują swoich mężów czy tam ogólnie partnerów
  20. Cześć, mam na imię Tadeusz i jestem alko... a... to nie to miejsce... pomyłka... Więc jeszcze raz: jestem Tadeusz i chciałem się po prostu z wszystkimi przywitać!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.