Skocz do zawartości

Przyjaciółka partnerki najgorszym wrogiem


Rekomendowane odpowiedzi

Panie, panowie,

 

Natchnęły mnie przemyślenia na temat tego, jak psiapsiółki (lub koledzy) i krąg znajomych może zburzyć dość dobrze się zapowiadającą relację. 

 

Czy zdarzyło się wam, że partnerka lub partner pod wpływem "życzliwych" znajomych zmienił negatywnie do was nastawienie, nie mając ku temu zdroworozsądkowych podstaw (mam tu na myśli nagłe akcje pozbawione logiki/sensu, a NIE np. zerwanie z patologiczną osobą dzięki radom)?

 

Czy zdarzyło się wam, znajomi/znajome partnera/partnerki pozytywnie wpłynęli na jego/jej zachowanie, można powiedzieć, ustawili go/ją do pionu, co przełożyło się na polepszenie waszej relacji?

 

Lew-Starowicz w książce "Seks partnerski" zasugerował, że przyczyną nadawania większej wartości uwagom koleżanek niż rozmowie z partnerem jest niedojrzałość, traktowanie drugiej płci jako zupełnie obcą, wręcz wrogą, z którą nie potrafi się prowadzić dialogu, nie czuje możliwości zbudowania porozumienia.

 

Co o tym myślicie? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka razy spotkałam się z sytuacją, gdzie moje znajome próbowały się bawić w "ciocie dobre rady" albo "doradczynie od spraw sercowych" same sobie nie radząc ze swoimi życiowymi problemami i partnerami. W większości przypadkach poprzez takie " pomaganie" chciały się po prostu dowartościować co tym bardziej mnie odpychało i brałam bardzo na dystans. Generalnie zawsze mnie drażniło to, że jak opowiadałam o swoich przeżyciach albo problemach automatycznie otrzymywałam rady, których w ogóle nie oczekiwałam. Większości z nich bardzo w formie "musisz tak zrobić, bo ja wiem najlepiej"... z takimi koleżankami automatycznie zrywałam kontakt i coraz bardziej izolowałam. Teraz całkowicie unikam tematów o moim związku bo spodziewam się właśnie tylko tych "cennych" rad, które mnie tylko irytują. 

Generalnie psiapsiółki "od serca", z którą gadałabym o nawet najintymniejszych sprawach nigdy nie miałam i teraz rozumiejąc lepiej prawdziwą naturę nas kobiet i do czego większość samiczek jest zdolnych tym bardziej mnie nie ciągnie do tego by takowe więzi mieć. 

Zawsze w takich kwestiach liczę się tylko na siebie i nie sugeruję się sugestiami i opiniami innych, bo nikt nie zna mnie tak dobrze jak ja sama. Tak samo nikt oprócz mnie i mojego partnera nie wie jaki jest nasz związek. Problemy w związku rozwiązuję bezpośrednio z moim partnerem bez żadnych wcześniejszych " konsultacji" i wyżalania się koleżankom.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie lubią niszczyć coś co jest dobre, po to żeby ktoś nie miał lepiej od nich.

Zazdrość, brak poczucia własnej wartości, kompleksy.

 

Zdarza się, że dobra psiapsiółka "dobrze" radzi innej po to bo ma chęć na jej faceta.

 

Zdarza się też tak, że młode matki widząc koleżankę pannę, bezdzietną itd czują zazdrość i zaczynają odczuwać potrzebę bycia "niezależną" i wprowadzają zmiany w swoim życiu. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Mężczyźni też się pouczają ale nie aż tak. No i nie mają ukrytego celu w tym a kobiety jak najbardziej. Parę razy widziałem, że kiedy para się rozeszła, niezależnie od powodu, koleżanki natychmiast zajęły się osamotnionym samcem. Akurat nie wiem czy pomagały koleżance w wysadzeniu związku ale zadziwiające jest jak szybko zabrały się za chłopa.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie raz to widzalem w wielkim skrócie: rozwódka podjudza inne do rozwodu, a potem w domu się hihra z tego i ma satysfakcję. Jej po rozwodzi miało się lepiej wieść ale nie pykło - ale dobra mina grana. 

 

Dziewczyny dobrze to zauważyły, nie raz to widzalem. A jak się dobiorą na swoim poziomie na spotkaniu towarzyskim to każda:

mój już mnie wkurwia...

 

I taka rozwódka już zaczyna działać.

Stać Cię na kogoś lepszego. Kiedy to zdanie padnie na podatny grunt...

 

Nie pogada, że swoim chłopem tylko jedze jak z burą suką. Chłopy raczej siebie wspierają. Chyba, że jest sytuacja, że jeden ruchal po drugim. A ona dalej rozgrywa obu z radami koleżanki. 

 

Tępe raszple z drutu. Przepraszam ale nie raz się nasłuchałem ja sam i z 5 bab. Trochę alkoholu. Kobiety są bezwzględne. Wobec samych siebie i wobec chłopów. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem koleżankę rozwódkę samotną matkę, która doradzała aby się rozwieść jeżeli tylko ktoś opowiadał o nawet drobnych problemach w związku. Grała silną i twierdziła że jest "nowoczesną kobietą bardzo zadowoloną z rozwodu".

Później okazało się że jest mocno sfrustrowana po rozwodzie, ma kiepską sytuację finansową, braki w wykształceniu i inne problemy. Desperacko zaczęła pobijać do kolejnych wolnych mężczyzn, w tym i do mnie, szukając nowego partnera. Tyle warte były jej porady o jej wielkim szczęściu po rozwodzie i niezależności.

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O stary ja o tym się w chuj przekonałem... Kobieta może cię kochać na zabój ale prędzej czy później przez przyjaciół i przyjaciółki zacznie się to jebać. Dla tego o ile zależy ci na relacji z twoją myszką to lepiej mieć dobre relacje z tymi ludźmi, a najlepiej być typem faceta żeby jej przyjaciółki były zazdrosne, a jeszcze lepiej jakby myszka nie miała przyjaciół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam. Jedna z moich byłych miała rozwodzącą koleżankę z pracy, druga z koleżanek też podejrzana. Wiele feedbacku o tym co mówiły nie mam, jednak wiem, że dużo wiedziały o nas i wiem, że dostałem kopa w d... od razu po tym jak wróciła z pracy.

 

Niestety kobicie nie wytłumaczysz, że jej psiapsiułki dbają tylko o swoje interesy (lub lepsze swoje samopoczucie po rozwodzie) a nie jej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.