Skocz do zawartości

Samotny do końca życia?


Rekomendowane odpowiedzi

23 minuty temu, Pjotrek2912 napisał:

 

No nie i to jest smutne. Gdyby mnie zostawiła, to mnie już by na tym świecie nie było. Sam już nie wiem co robić. Po prostu chciałbym poczuć się kochanym i kogoś kochać.

 

11 godzin temu, Pjotrek2912 napisał:

Dopiero gdzieś tak koło 30stki po przepracowaniu tego i tamtego wziąć się za rodzinę. Chyba dobry plan? 

 

No to prawda. Mam bałagan i chyba nigdy już go nie uprzątnę. A wszystko przez ex

 

Troll alert.

 

Kolego @Pjotrek2912 dostałeś od Braci tyle sensownych rad, że powinieneś wiedzieć co u siebie poprawić.

 

A Ty nadal mielisz cudze odpowiedzi, zamiast wziąć się do roboty.

 

Przeczytałeś chociaż kilka - kilkanaście poprzednich wątków w świeżakowni?

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Pjotrek2912 napisał:

Fajne masz myślenie @Sztukmistrz :) jednak do Twojego poziomu mi daleko. Co to za człowiek żeby się z urlopu nie cieszył? Jeszcze rok temu nie do pomyślenia. Teraz mam masakrycznie zrytą psychę.

 

Bez przesady, chęć zmiany jest bardzo ważna, masz bardzo wiele tylko o tym jeszcze nie wiesz ;)

 

Ehh a takie dłuższe wolne to i ja bym chciał, poczytało by się pare fajnych książek, bylby czas na medytację, polutowało coś, jakiś fajny film wieczorem, rowerek, w jakaś gierę na kompie pyknelo bo dawno sie nie dotykalem, zadzwoniłoby sie po kumpla i schlało do porzygu (od czasu do czasu sie należy) :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, JoeBlue napisał:

Jesli nie wydmuszki to moze naucz sie ich uzywac?

Maja swoja wartosc, niektore dupy oddadza skóre i sprzedadza swoja mame za taki towar.

Taak? To wskaż mi które :)

Cytat

Moze sam nie doceniasz tego co masz bo nikt cie nie nauczyl ze to cos warte.

To prawda. Może czas najwyższy aby ktoś mnie tego nauczył.

Cytat

PS:

Dopoki nie nauczysz sie kochac sam siebie - nikt ci tego nie zastapi.

Czemu ktos ma cie kochac skoro sam nie uwazasz siebie za wartego kochania?

 

Jak pokochać siebie? Za co mam kochać siebie? 

 

Troll? Wiedziałem! Już wcześniej czytalem tu posty i tylko czekałem aż ktoś to napisze. Przykre, że tak jestem tu odebrany. Oczywiście, że czytałem. Niektóre bardzo smutne

Edytowane przez Pjotrek2912
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch Okej, widzę, że trzeba odkręcić kilka rzeczy. Źle zrozumiałeś sens moich wypowiedzi.

 

16 godzin temu, arch napisał:

Bo to nie od tego zależy. To zależy trochę od szczęścia, ale w większej mierze od Twojej siły widzianej przez nie NA TEN KONKRETNY MOMENT. Może było tak, że pojawiła się jedna, pozostałe przyuważyły i też się zleciały? (siła społeczna).

Napisałeś poprzednio, że jeśli odnajdzie się szczęście w sobie to nie ma się parcia na kobiety. Wtedy ja Ci odpisałem, że nie miałem parcia na kobiety, jeśli się wokół mnie kręciły. Dlatego wysnułem wniosek, że wyjebane na laski niekoniecznie ma związek z poziomem wewnętrznego szczęścia. Tak samo jak opisałeś, ze pracujesz i coś tam ze sobą robisz. Odpowiedz sobie szczerze czy kręca się wokół Ciebie laski czy nie? Jeśli żadne się niekręcą i mimo to masz wyjebane i nie szukasz kontaktu wtedy faktycznie można zakładać, że poziom wewnętrznego szczęścia moze mieć wpływ na wyjebanie. Chociaż parcie do samicy jest czymś naturalnie zaprogramowanym i nie wiem czy "szczęście" mogłoby tak po prostu wyłączyć tą potrzebę.  Cytat generalnie trochę nie na temat zważywszy, że źle odczytałeś sens mojej poprzedniej wypowiedzi. Opsałem po prostu mechanizm, że jak laski krążyły wokół mnie to nie czułem potrzeby biegania za nimi i parcia na szukanie innych. Nie czułem się wtedy jakoś specjalnie szczęśliwy po prostu wrzuciłem na luz bo już miałem potencjalnie dziewczynę, więc przekierowałem energie w inne czynności. A przyleciały dlatego bo byłem idolem w pewnej społeczności - muzyk (offline) ale to już znasz z własnej autopsji jak opisałeś podobnie z tym forum.

 

Cytat

 Śluby, itd. trochę zaprzeczają biologii, naturze.

Tak, ślub to rzecz wynikająca z kultury. Miał na celu wzbudzić konsekwencje prawne - podział majątku, sprawy spadkowe, ogólnie więzy prawne. Zapewnienie stabilności zobowiązań. Jeśli wszyscy kierowaliby się prawem natury to na świecie byłby burdel i wszystko rozjebane. Chociaż współcześnie małżeństwo to przeżytek i trzeba będzie wprowdzić coś nowego. Natura to zguba cywilizacji i vice versa.

 

Cytat

Niedawno czytałem o jakiejś aktorce która bierze ślub z jakimś 60-letnim joginem. Nie przypomnę sobie nazwisk, ale jakbyś odpowiednio wystukał w google, to znajdziesz. Czemu, spytasz? jak to? taki stary? Ano, bo jest on pewnym guru małej grupki społecznej, czyli siła - jak zwykle.

Wiem, widziałem tego gościa. Jak będzie starszy to zapewne urośnie mu poroże. Oczywiście dyskretnie aby kapitał, który zgromadził nie "przepadł".

 

Cytat

Waliła mi teksty, że marzy, że wezmę ją na dziko, na siłę. Nie chwalę się, bo tu się nie ma czym chwalić - to jest zwykła natura, tak to działa, pod tym względem

Możliwe, ale nie każdy ma takie fantazje.

 

Cytat

Zgadza się, wzrasta też niesamowicie parcie na dziecko. Ja w swoim najdłuższym związku poznałem ją gdy miała 18-19 lat. NAJLEPSZY WIEK U DZIEWCZYNY.

No dokładnie, biologicznie jest to okres w kwiecie wieku dla samicy. Są wtedy najbardziej płodne, energiczne i zdrowe. 

 

Cytat

Mnie jednak nie kręcą 20-tki bo nie chce mi się przechodzić tych samych tematów jeszcze raz z kolejną, jeśli wszedłbym w związek.

Moim zdaniem poważny związek można budować jedynie kopiąc fundamenty od samego początku. Jeśli chcesz budować związek z doświadczoną laską to tak jakbyś budował na wadliwych/ uszkodzonych fundamentach. Droga na skróty zawsze jest gorsza. Z innej beczki można sobie mówić, że nigdy nie będzie się w związku czy coś. Jednak życie pokazuje, że zawsze kieruje w tą stronę. Dlatego lepiej mieć lepszą laskę niż gorszą co jest logiczne. Chociaż z drugiej strony jak zostają same gorsze laski to mżna mieć wymówkę, że "związki nie są dla mnie". Poza tym im laska starsza i bardziej doświadczona tym bardziej niepokorna i chce "po swojemu". Wtedy to ona szuka sobie faceta pod siebie a nie na odwrót. Dlatego im później tym gorzej.

 

Cytat

Idealny wiek to byłby dla mnie teraz 23-24 lata.

Ja widze kolosalną róźnice między laską 20 a 24. Kompletnie są różne a to tylko 4 lata. Chyba, że tylko ja miałem takie doświadczenia. Oczywisce mówię o singielkach bo związku jest ciągłąść. Przeważnie laski się diametralnie zmieniają po rozstaniu i gdy szukają nowej gałęzi. 

 

Cytat

Nie ma takiego zjebania, manipulacji, ale siła już wtedy ma znaczenie. Moim zdaniem masz nierealne podejście.

Czemu nierealne? Ja nie zamierzam skakać po kwiatkach. Chce znaleźć raz a porządnie i dotrwać jak najdłuzej. Wiem, że są laski co lepiej się nadają do relacji jak i takie co zniszczą faceta kompletnie. Moja ostatnia laska poza rozstaniem to miałem z nią sielankę. Nigdy nie była w stosunku do mnie agresywna, nie krzyczała, nie przeklinała, nie robiła jazd. Była moją 7/10. Jak używała makijażu i dobrze się ubrałą to więcej (pod koniec). Więc jakie straty miałem z takiego związku? Ano nawet finansowo sama mi też pomagała. Jedynie ból rozstania był do przepracowania. Rozstaliśmy się z powodów ideologiczno-biologiczno-zegarowych. Dziewczyna ze wsi i miała parcie na ślub i dzieci, w dodatku rodzina ją naciskała. Ja powiedziałem twarde nie i wszystko poszło... Obecnie zapewne jest już dla mnie obca i vice versa jednak uświadomiła mi, że są też dobre dziewczyny o łagodnym usposobieniu. Nie wiem czy poznam drugą taką, ale próbować zawsze trzeba. Mówię, że to jednorożec, ponieważ nigdy wśród setek lasek jakie poznałem nie miałem do czynienia z kimś podobnym.

 

Cytat

Z czasem każda kobieta stanie się trochę cyniczna, a chyba nie chodzi Ci o to, żeby zmieniać kobietę co 3 lata - fajnie by było, gdyby to było takie proste, ale z wiekiem bywa trudniej :)

Chodziło mi o wiek zapoznania laski na związek. Nie 25+ tylko do 20-22. Równie ważne jest też to aby być jej pierwszą miłością. Laski zazwyczaj najbardziej szanują pierwszego chłopaka. Na następnych patrzą już tylko porównawczo i "co możesz mi dać". "Nie jesteś jak "x" on miał lepsze ciało i wszystko inne". Nie daj boshe aby pierwszy był bad boyem. Kolejni wtedy mają przejebane. Dlatego wolę pisać na świeżej kartce niż nadpisywać bazgroły. If you know what I mean. Poza tym jest komfort psychiczny i luz. Nie trzeba się martwić, że laska ma jakieś mroczne sekrety, akcje #zdupydomordy, z połykiem czy inne gang bangi. Chociaż wiem, że są tacy co powiedzą, że laska już jak się urodzi to jest kurwą co ciągnęła całemu miastu. 

 

Cytat

Poza tym chodzi zapewne Tobie też o 'miłość'.

Cały czas siedzi w Tobie trochę takie szczeniackie myślenie o partnerskim związku miłosnym.

Partnerskim niezbyt. Generalnie to zawsze miałem wywalone na takie rzeczy. W pierwszym związku po prostu było wygodne dla mnie, że laska robi różne rzecy za mnie. Nigdy raczej nie rozwazałem czy coś jest partnerskie czy nie. Teraz bardziej ja bym chciał wszystko kontrolować. Ogólnie coś takiego jak związek partnerski nie istnieje. Pod tą nazwą przykrywką kryje się związek oparty na dominacji przez kobietę. 

 

Cytat

 Musisz zrozumieć, że to nie tak działa. Szukasz świętego Graala. W każdym ZDROWYM wieloletnim związku jaki znam, facet w jakiś sposób miał siłę. Tego nie obejdziesz. Ty byś chyba chciał trochę takiego przyjaciółkowania ze swoją kobietą - być taką przyjaciółką z penisem.

Nie wiem skąd wywnioskowałeś te przyjaciółkowanie. Może pomyliłeś moje wypowiedzi z autorem wątku, nie mam pojęcia. Aż tak dokładnie nie śledze tematu aby stwierdzić. Nigdy nie bawiłem się w przyjaciółkowanie. W pierwszym związku jedynie laska narzekała, że nigdy nie mówię jej co czuję. Jak zacząłem mówić to się wściekała i obrażała. Potem stwierdziłem, że nie warto. Generalnie tak jak już gdzieś wspominałem nie bawię się w przyjaźnie a tym bardziej damsko-męskie. 

 

Cytat

Krótko mówiąc nie rozumiesz, że związek w pewien sposób jest transakcją i zawsze był - archetypowo, mężczyzna miał dawać przetrwanie i bezpieczeństwo, kobieta seks, dzieci i tworzyć społeczną, rodzinną atmosferę.

No tego właśnie oczekuję. Nie wiem gdzie ja pisałem inaczej. Albo przekręcasz albo mylisz moje wypowiedzi z kimś innym.

 

Cytat

 Forum uczy, żeby wchodzić w związki, ale z wiedzą jak to ma wyglądać. Siła, trzymanie zasad, jak trzeba zjebanie kobiety - to naprawdę działa. Ty byś natomiast chciał móc się jej wyżalić, rozmawiać wpatrując w gwiazdy - znam doskonale te pragnienia, jednak większość z nich musisz nauczyć się zaspokajać w sobie, poprzez siebie - to tam jest to szczęście.

Tutaj znowu chyba nie do mnie.

 

Cytat

 Wytłumacz mi, jak to się stało, że potrafiłem z moją laską siedzieć, gdzie ja robiłem jakieś raporty, coś analizowałem na necie, a ona mi 'przeszkadzała' chcąc bliskości i ją trochę odganiałem? Potem, gdy już związek mnie trochę rozjebał emocjonalnie, marzyłem żeby było jak dawniej. Widzisz, miałem od niej wtedy to, czego NIE POTRZEBOWAŁEM. Dlatego się odganiałem. Bo siłę, poczucie pewności siebie, szczęście - to wszystko miałem w sobie i ona to czuła.

Co jeśli źle wyciągasz wnioski? Ja bym powiedział tak jak opisałem na początku. Miałeś do czegoś dostep na zawołanie, więc wyluzowałeś. Nie trzeba było za tym gonić, więc więcej energii wziąłeś na coś innego. W rezultacie coś ogólno dostepne traci na wartości. Skoro miałeś w sobie te szcżęście i siłę to co się z tym stało kiedy odeszła? Może to nie była jednak kwestia szczęścia w sobie?

 

Cytat

Twój podstawowy błąd brzmi: szukasz rozwiązania swoich problemów emocjonalno/duchowych w kobiecie. Racjonalizujesz to tym, że masz potrzeby 'jak każdy człowiek', itd.

Nie twierdzę, że wszelkich rozwiązań należy szukać w kobiecie. Twierdzę tylko (znając życie), że prędzej czy później skończę w związku. Dlatego dobrze jest mieć jak najlepszą partnerkę. Z resztą często ci co mówili, że nie chcą się wiązać ostatecznie też kończą w relacjach. Wiązanie się w pary jest jak najbardziej naturalne (przynajmniej u większości). Ja kompletnie nie czuję tego jakbym miał być z kilkoma. 

 

Cytat

Te nauki Marka może brzmią 'zbyt prosto',

Przecież Marek sam by chciał samicę co często podkreślał w audycjach. Również korzysta z portali randkowych. Wątpie, że to w celach seksualnych.

 

Cytat

ale jest dokładnie tak, jak on mówi - szczęście jest w Tobie. Jak każdy człowiek potrzebujesz też jakiejś interakcji z ludźmi, ale zasadniczo, to poczucie spokoju i błogiego stanu - to wszystko jest w Tobie, to trzeba wypracować. Nie szukaj tego w innych ludziach.

Rozumiem ten punkt widzenia. Jednak nigdy nie słyszałem o ludziach, którzy żyli by samym tym "szczęściem". Jest nawet taki śmieszny mem.

1497347249_nsg4by_600.jpg

 

O ludziach żyjących samym szcżeściem słyszałem tylko w legendach himalajskich :)

Cytat

Bezsens - szukasz bezinteresowności a sam się przyznajesz, że preferujesz określony wiek, bo potem Pani przestaje być bezinteresowna.

Nie bezsens. To sie tyczy wieku wejścia w związek. Jednak trzeba też zwrócić uwagę na to jaka laska jest. Jeśli ja mam kierować związkiem to ja powinienem stawiać wymagania i mieć nad nim piecze. Nie wierzę w równość. Wiem natomiast aby dbać o szczęście mojej samicy, w dodatku ona musi wiedzieć o tym aby dbać o moje.

 

Cytat

Czyli sam wiesz, że ta bezinteresowność trwa tylko chwilę, a mimo to jej szukasz, pomimo, że deklarujesz, że chcesz wieloletniego związku. Wynika z tego, że masz wciąż życzeniowe myślenie, wierząc, że ta kolejna będzie inna :)

Poznałem sporo lasek i niemal każda była inna. Wygląd, charakter, doświadczenie, nawyki, zainteresowania wszystko inne. Szukam przede wszystkim mądrej dziewczyny, która wie, że dbanie tylko o swojego faceta jest jej życiowym interesem.

 

Cytat

Jeszcze rozumiem, gdybyś szukał takiej dziewczyny z premedytacją, wiedząc, że to się zakończy, jak bohater filmu Gorzkie Gody :).

A Ty wierzysz, że ta będzie bezinteresownie zakochana i taka będzie już całe życie.

Gdybyś czytał inne moje posty to tam wyjaśniałem, że niezbyt wierzę w stabilność/ trwałość jakiejkolwiek rzeczy na tym świecie. Chodzi mi o to, że dużo kobiet to Janusze biznesu, które myślą, ze jak będą oszczędzać i wyzyskiwac swój "biznes" (mężczyznę) to on przyniesie więcej zysków. Gówno a nie przyniesie, prędzej padnie. Każdy najefektywniejszy biznes opiera się na zaufaniu i dbaniu o dobre relacje z ludźmi. To nieustanna praca i wysiłek o dobro. Każda kobieta, która o tym wie zajdzie wysoko a związek przetrwa po wsze czasy. Wierzę, że są samice, które potrafią myśleć. 

 

Cytat

Samo to, że masz tak nierealne marzenia pokazuje, że nie przepracowałeś siebie po prostu - szukasz spełnienia w innych ludziach, czyli to co pisałem wcześniej.

No ale wiesz przecież wszystko jest niestabilne. Po co rozkręcać biznesy, poznawać laski, uprawiać sex, zarabiać forsę. Samo "szczęście" Ci nie wystarczy? I tutaj szlag trafia całą tą teorię o szczęściu :)

 

 

Edytowane przez Ksanti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Ksanti napisał:

@arch Okej, widzę, że trzeba odkręcić kilka rzeczy. Źle zrozumiałeś sens moich wypowiedzi.

 

Napisałeś poprzednio, że jeśli odnajdzie się szczęście w sobie to nie ma się parcia na kobiety. Wtedy ja Ci odpisałem, że nie miałem parcia na kobiety, jeśli się wokół mnie kręciły. Dlatego wysnułem wniosek, że wyjebane na laski niekoniecznie ma związek z poziomem wewnętrznego szczęścia.

 

No tak, ale czy ja temu zaprzeczałem? To oczywiste, że można mieć wyjebane na daną rzecz/obiekt z tryliarda powodów.

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Odpowiedz sobie szczerze czy kręca się wokół Ciebie laski czy nie? Jeśli żadne się niekręcą i mimo to masz wyjebane i nie szukasz kontaktu wtedy faktycznie można zakładać, że poziom wewnętrznego szczęścia moze mieć wpływ na wyjebanie

Nie kręcą poza okazjonalnymi 'parami' na tinderze - a mimo to mam wyjebane. Niekoniecznie, że wyjebane na zawsze, ale możliwe, że nawet i na rok albo kilka lat - nie wiem, nic sobie nie narzucam, w obecnej sytuacji w ogóle nie mam parcia na kobiety poza parciem seksualnym, które zaspokajam waleniem albo dziwkami - to drugie właściwie powoli staje się takim moim rytuałem, mniej więcej 2 razy w miesiącu chodzę.

Stwierdzisz, że wraz z dalszymi latami będzie gorzej o tzw. 'prawdziwą miłość' i masz rację - zgodzę się z Tobą, natomiast nie wierzę już w prawdziwą miłość, dlatego 'gównozwiązki' z samotnymi matkami itd jak najbardziej biorę pod uwagę gdy będę miał np 40 lat - z czasem praktycznie każdy związek z nawet najbardziej pasującą kobietą staje się gównozwiązkiem, bo kobiety mają swoje cele które muszą zrealizować, a które są sprzeczne z naszymi. Poza tym naiwnie szukasz tej z której będziecie sobie wyjmowali słowa z ust, ale nie rozumiesz, że nawet taka kobieta będzie oceniała Twoją siłę i odwalała dziwne akcje gdy nie będziesz trzymał ramy. Im dłużej myślę o moim najdłuższym, najpoważniejszym związku, tym bardziej dochodzę do wniosku, że tak naprawdę wiele rzeczy poleciało za tradycyjnym schematem. Samiec silny, niedostępny, bezkompromisowy jakim byłem, bez mrugnięcia okiem wypierdalając kobietę ze swojego życia za niespełnienie swoich oczekiwań - no i ona 'zakochana'. Owszem, było też głębsze zrozumienie od strony muzyki, poczucia humoru, postrzegania świata, dlatego uważam, że była laska do mnie bardzo pasowała, jednak z czasem nawet ona okazała się tylko kobietą. Właśnie dlatego próbuję Ci wytłumaczyć, że szukasz świętego Graala, szukasz magicznej niewiasty która nie ma zwykłych kobiecych mechanizmów patrzenia na siłę, odpierdalania krzywych akcji gdy Ty zaczniesz słabnąć, itd. 

Z tego co obserwuję, to każda tak ma - i nawet jeśli dziewczyna będzie do Ciebie bardzo pasować to wciąż będzie tylko kobietą - nie przeskoczysz nigdy na tę magiczną niesamowitą nić porozumienia w której ona będzie inna niż wszystkie.

Nie mówię, że nie da się stworzyć dobrego związku - zdaję sobie sprawę, że miałbym taki związek z byłą gdyby nie kilka 'błędów', ale z perspektywy czasu uważam, że gra nie była znowu taka warta świeczki. Ot, baba jak baba, znajdzie albo znalazła se nowego (nie wchodziłem na jej fejsa od pół roku i nawet mnie to nie ciekawi), facet strzeli jej dzieci - po prostu zwykła kobitka która spełni swoją życiową posługę.

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Chociaż parcie do samicy jest czymś naturalnie zaprogramowanym i nie wiem czy "szczęście" mogłoby tak po prostu wyłączyć tą potrzebę.

 

No bo zależy o jakiej potrzebie mówisz. Jeśli seksualnej - tak, ale ja już napisałem, że ją zaspokajam i mój sposób całkiem mi odpowiada.

Jeśli chodzi o bliskość, 'miłość' - uważam, że tylko w maleńkim stopniu, przynajmniej ja tak obecnie mam - jest to na tyle zminimalizowane, że w ogóle mi to nie przeszkadza.

Dużo większe mam parcie seksualne i gdyby nie dziwki to coraz ciężej byłoby mi tłumić wszystko waleniem patrząc jakie foczki chadzają w taką pogodę na mieście - stary, palce lizać :D

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Wiem, widziałem tego gościa. Jak będzie starszy to zapewne urośnie mu poroże.

Myślisz, że on sobie z tego nie zdaje sprawy? Co wolisz - mieć 60 lat i nic nie ruchać, czy mieć 60 lat i ruchać młodą zdrową dupeczkę?

Co go chuj obchodzi czy ona go zdradzi, teraz, gdy ma już 60 lat i jest doświadczonym facetem który pewnie z niejednego pieca chleb jadł? 

Taki gość to by się cieszył nawet jakby ona dawała także innym - co za różnica, grunt, że ją obraca.

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Moim zdaniem poważny związek można budować jedynie kopiąc fundamenty od samego początku. Jeśli chcesz budować związek z doświadczoną laską to tak jakbyś budował na wadliwych/ uszkodzonych fundamentach.

Masz tutaj sporo racji, jednak chodzi o kwestię pragmatyczną - mając np 40 lat trochę dużą i ryzykowną stratą czasu jest układanie się z 20-latką i budowanie z nią 'wielkiej miłości'.

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Czemu nierealne? Ja nie zamierzam skakać po kwiatkach. Chce znaleźć raz a porządnie i dotrwać jak najdłuzej.

Zasadniczo też mam takie podejście, bo zwyczajnie nie chcę mi się szukać kolejnej, należę do gości którzy nie lubią całych tych tańców godowych, flirtów i innych bzdur. 

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Moja ostatnia laska poza rozstaniem to miałem z nią sielankę. Nigdy nie była w stosunku do mnie agresywna, nie krzyczała, nie przeklinała, nie robiła jazd. Była moją 7/10. Jak używała makijażu i dobrze się ubrałą to więcej (pod koniec). Więc jakie straty miałem z takiego związku? Ano nawet finansowo sama mi też pomagała. Jedynie ból rozstania był do przepracowania. Rozstaliśmy się z powodów ideologiczno-biologiczno-zegarowych. Dziewczyna ze wsi i miała parcie na ślub i dzieci, w dodatku rodzina ją naciskała. Ja powiedziałem twarde nie i wszystko poszło... Obecnie zapewne jest już dla mnie obca i vice versa jednak uświadomiła mi, że są też dobre dziewczyny o łagodnym usposobieniu. Nie wiem czy poznam drugą taką, ale próbować zawsze trzeba. Mówię, że to jednorożec, ponieważ nigdy wśród setek lasek jakie poznałem nie miałem do czynienia z kimś podobnym.

Moja też taka była, introwertyczka, bez jazd, dziewczyna łatwo sterowalna, jednak była trochę z typu myszek 'nie wiem co czuję' - taka cicha woda. Być może u Ciebie nie zdążyłeś dojść do etapu, w którym trochę straciłbyś u niej na wartości jako 'nudny' i pojawiłby się jakiś rozrywkowy ekstrawertyk, a pamiętaj, że takie introwertyczki jak Twoja czy moja w naturalny sposób są 'przeznaczone' dla ekstrawertyków. 

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Chodziło mi o wiek zapoznania laski na związek. Nie 25+ tylko do 20-22. Równie ważne jest też to aby być jej pierwszą miłością. Laski zazwyczaj najbardziej szanują pierwszego chłopaka. Na następnych patrzą już tylko porównawczo i "co możesz mi dać". "Nie jesteś jak "x" on miał lepsze ciało i wszystko inne". Nie daj boshe aby pierwszy był bad boyem. Kolejni wtedy mają przejebane. Dlatego wolę pisać na świeżej kartce niż nadpisywać bazgroły. If you know what I mean. Poza tym jest komfort psychiczny i luz. Nie trzeba się martwić, że laska ma jakieś mroczne sekrety, akcje #zdupydomordy, z połykiem czy inne gang bangi. Chociaż wiem, że są tacy co powiedzą, że laska już jak się urodzi to jest kurwą co ciągnęła całemu miastu. 

 

No ok, ale znów informujesz mnie, że szukasz świętego Graala (nie przechodzonej niewinnej dziewicy która poleci na 30-latka) i znów nie bardzo widzę w tym jakąkolwiek logikę. Jeśli nie boli Cię to, że tracisz cenne lata swojego życia, niedługo będziesz miał 30-parę lat i dalej będziesz się łudził - Twoja sprawa. Ja życia nie lubię marnować, co kto lubi.

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Co jeśli źle wyciągasz wnioski? Ja bym powiedział tak jak opisałem na początku. Miałeś do czegoś dostep na zawołanie, więc wyluzowałeś. Nie trzeba było za tym gonić, więc więcej energii wziąłeś na coś innego. W rezultacie coś ogólno dostepne traci na wartości. Skoro miałeś w sobie te szcżęście i siłę to co się z tym stało kiedy odeszła? Może to nie była jednak kwestia szczęścia w sobie?

Tutaj to bez urazy, zadajesz trochę głupie pytania. Kobieta miękczy nogi - nawet jest takie porzekadło bokserskie. Był sobie silny tygrys i powoli stawał się kocurkiem. Po prostu coraz bardziej się angażowałem, szala coraz bardziej przechodziła na korzyść mojej kobiety.

Być może trochę wyluzowałem bo miałem coś na zawołanie, jednak faktem jest, że byłem wtedy bardzo silny psychicznie, poglądowo. Dziewczyna dosłownie tańczyła jak jej zagram - akurat ja trochę przesadziłem. Za dużo z czasem sobie pozwalałem i dostawała zjeby bez powodu - to spowodowało, że chciała odejść - poprosiłem ją wtedy o szansę i wróciliśmy do siebie jednak chyba trochę straciłem w jej oczach. Poprosiłem jednak, bo czułem, że maksymalnie zjebałem - zjebę dać od czasu do czasu kobiecie należy, ale to co ja robiłem to było jawne pogrywanie sobie. Uwierzyłbyś gdybym powiedział Ci, że potrafiłem ją poinformować, że wróciłem z dziwek tłumacząc, że Dostojewski też chodził i to takie artystyczne. Myślisz, że odeszła? Nie. Ale jednak przesadzałem i zdaję sobie sprawę, że mocno przyłożyłem rękę do popsucia wszystkiego.

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Nie twierdzę, że wszelkich rozwiązań należy szukać w kobiecie. Twierdzę tylko (znając życie), że prędzej czy później skończę w związku. Dlatego dobrze jest mieć jak najlepszą partnerkę. Z resztą często ci co mówili, że nie chcą się wiązać ostatecznie też kończą w relacjach. Wiązanie się w pary jest jak najbardziej naturalne (przynajmniej u większości). Ja kompletnie nie czuję tego jakbym miał być z kilkoma. 

Przecież Marek sam by chciał samicę co często podkreślał w audycjach. Również korzysta z portali randkowych. Wątpie, że to w celach seksualnych.

Chciałby, ale do tego stopnia czuje się on spełniony i z radością w sobie (jak mniemam), że przypuszczam, że ma on dokładnie to samo co ja - niby jakieś konta ma, ale zwyczajnie nie chce mu się, nie stara się. To trochę takie dawanie szansy losowi niech ta kobieta sama Cię znajdzie. Jest to niemały stopień wyjebania na kobiety.

To czy skończysz w związku zależy tylko od Ciebie - jeśli będziesz czuł się spełniony, to jedyne czego będziesz oczekiwał w związku, to żeby kobieta Ci zanadto nie przeszkadzała -DOKŁADNIE TAK JAK MIAŁEM JA Z TĄ BYŁĄ O KTÓREJ CI PISZĘ. Dlatego właśnie się potrafiłem odganiać bo mi czasem 'przeszkadzała' chcąc czułości.

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

O ludziach żyjących samym szcżeściem słyszałem tylko w legendach himalajskich :)

Jesteś tego taki pewien? A co powiesz np na francuską aktorkę Juliette Binoche - nigdy nie była w związku małżeńskim, nigdy nie miała też za bardzo stałych relacji. Czy ona wygląda Ci na nieszczęśliwą? Mi nie.

Co powiesz o Diane Keaton? 

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

Chodzi mi o to, że dużo kobiet to Janusze biznesu, które myślą, ze jak będą oszczędzać i wyzyskiwac swój "biznes" (mężczyznę) to on przyniesie więcej zysków.

Trochę tak, ale nie do końca. Dowiedziono naukowo, że przed erą nowożytną 40% mężczyzn udało się przedłużyć swój gatunek, podczas gdy wśród kobiet było to 80%. Wniosek - hipergamia. Po prostu zdecydowana większość kobiet nie dostaje mężczyzny o jakim biologicznie marzy i dlatego wewnętrznie gardzą mężami. Ile to ja się nasłuchałem kobiecych obraźliwych słów w stosunku do męża gdy go nie było. I to nawet w sytuacjach gdzie nie było patologii. Np moja matka potrafiła powiedzieć coś w stylu: 'A niech zapiernicza na mnie i córkę - takie jego zadanie'. One takie mają zdanie o mężczyznach bo TAK DZIAŁA HIPERGAMIA. Mam wrażenie, że z lenistwa nie przepracowałeś pewnych tez które masz na forum - nie chce Ci się po prostu analizować tego i wyciągać wnioski co logicznie jest spójne z tym, że szukasz wciąż świętego Graala i nie czujesz w sobie szczęścia.

Po prostu czas do pracy kolego.

 

18 godzin temu, Ksanti napisał:

No ale wiesz przecież wszystko jest niestabilne. Po co rozkręcać biznesy, poznawać laski, uprawiać sex, zarabiać forsę. Samo "szczęście" Ci nie wystarczy? I tutaj szlag trafia całą tą teorię o szczęściu :)

No nie do końca - jak ja zainwestuję w siebie i będę zarabiał pieniądze, to zakładając, że głupio nie wydam tych pieniędzy i nie stanie się dewaluacja/trzecia wojna światowa, co jest kilkadziesiąt razy mniej prawdopodobne niż odejście kobiety - to raczej na pewno BĘDĘ miał te pieniądze. Ale co do tego 'szczęścia' to przecież pisałem czym ono dla mnie jest. Rozwój siebie, kasa, zdrowie, hedonizm, czytanie, rozmyślanie. Nie założyłem z góry, że jestem jakimś pustelnikiem - buduję to szczęście z wielu rzeczy które są po prostu dużo trwalsze i zależne ode mnie niż posiadanie kobiety. Posiadanie kobiety w dzisiejszych czasach jest cholernie niestabilne, to już nie te czas co kiedyś - dziwne, że muszę Ci to tłumaczyć.

Natomiast kasa, rozwój zawodowy jak i intelektualny - to wszystko zależy ODE MNIE. Przede wszystkim ode mnie. To jest w mojej władzy dlatego to mi daje szczęście.

Natomiast myślisz, że szczęście mi daje ciągła niepewność, że moja ukochana może właśnie z kimś sobie pisze, albo ktoś w pracy ją zaczął podrywać?

 

W dzisiejszych czasach gdzie ponad 90% dziewczyn ma fejsbuki, zna doskonale portale randkowe, itd? WTF?

Edytowane przez arch
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.