Skocz do zawartości

Czy samotność naprawdę zabija?


Rekomendowane odpowiedzi

Tyle sie słyszy duraczenia i zwyczajnego pierdolenia od słabych psychicznie ludzi, że samotność niszczy i zabija w człowieku wszystko... a co z mnichami buddyjskimi, są samotni (nie liczę tego, że jest ich iluś tam razem i mają siebie nawzajem, bo tak samo każdy singiel ma przyjaciół, kumpli, więc chodzi tu tylko chyba o związki, małżeństwa itp), a jakoś dożywają długo w spokoju ducha i zgodzie z własnym "ja".

 

Po prostu chodzi tu li tylko o stan psychiczny i percepcję rzeczywistości, plus często stopień podatności na presję społeczną. Jeżeli ktoś jest wystarczająco "wykształcony psychicznie", to dożyje szczęśliwej starości, nie ważne czy miałby jakichkolwiek znajomych czy nie. Ja tak właśnie chce przeżyć swoje życie. Na tą "mnichowską" modłę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vincencie, każdemu według potrzeb. Jeżeli czujesz, że Ci z tym dobrze, olej resztę. Mogę powiedzieć za siebie: czuje się zwierzęciem społecznym. I choć mam teraz bliżej nieokreśloną czasowo "żałobę", docelowo jakąś samicę znów będę miał.... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle sie słyszy duraczenia i zwyczajnego pierdolenia od słabych psychicznie ludzi, że samotność niszczy i zabija w człowieku wszystko... a co z mnichami buddyjskimi, są samotni (nie liczę tego, że jest ich iluś tam razem i mają siebie nawzajem, bo tak samo każdy singiel ma przyjaciół, kumpli, więc chodzi tu tylko chyba o związki, małżeństwa itp), a jakoś dożywają długo w spokoju ducha i zgodzie z własnym "ja".

 

Po prostu chodzi tu li tylko o stan psychiczny i percepcję rzeczywistości, plus często stopień podatności na presję społeczną. Jeżeli ktoś jest wystarczająco "wykształcony psychicznie", to dożyje szczęśliwej starości, nie ważne czy miałby jakichkolwiek znajomych czy nie. Ja tak właśnie chce przeżyć swoje życie. Na tą "mnichowską" modłę.

Dziś chciałem napisać podobny post...Ogladalem kiedys w monachijskim kinie piekny film "Die grosse Stille" (Wielka cisza) o francuskich kamedułach. W pamieci zapadl mi stary brodaty mnich pracujacy w ogrodzie. Jego twarz byla taka czysta i wypełniona łagodnością i szczęściem. Jestem przekonany (a wierzę w karmę i reinkarnację), że w przyszłym życiu ten człowiek będzie kimś bogatym w dobra świata zewnętrznego, bo duchowego dobra w tym świecie ma aż nadmiar :) (Łazariew mówił kiedyś o jakims bogatym człowieku, który w poprzednim życiu był pokorną zakonnicą) Ja jestem singlem w tej chwili trochę z wyboru (dziewczyna którą chciałem, nie chciała mnie, a więc...) W ostatnią niedzielę widziałem wiele młodych par na wrocławskim rynku. Wiecie, ładna pogoda, słońce, uśmiechnięte twarze. Wcale nie zazdrościłem tym ludziom. Jakoś dziwnie było mi dobrze samemu :) ale nie chciałbym być sam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ludzie gromadzą się wedle podobieństwa do siebie samych. Mądrych ciągnie do mądrych, głupich do głupich, uczciwych do uczciwych a łajdaków do łajdaków." To bodajże z "Idioty" Tołstoja.

 

Doszedłem do punktu gdzie ludzie są pieprzoną zawadą. Nie ciągnie mnie do nich. Oczywiście nie ustaję w poszukiwaniach podobnych do mnie, ale jakoś brak efektów poszukiwań.

Za każdym razem gdy jak mi się wydaje znalazłem kogoś podobnego do siebie okazuje się to fikcją, w najlepszym wypadku.

Samotność..., słówko jak z pieprzonego kolorowego pisemka. Każdy kuhwa jest samotny. Od tego nie ma ucieczki.

Można się łudzić, że tak nie jest bo cośtam, ale prawda jest bardzo banalna.

""Człowiek rodzi się i umiera sam"

kropka

 

 

Co oczywiście nie znaczy, że dragi, alk, bzykanie i samookłamywanie się nie pozwalają odpędzić, choć na chwilę, tej nieprzyjemnej prawdy B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle sie słyszy duraczenia i zwyczajnego pierdolenia od słabych psychicznie ludzi, że samotność niszczy i zabija w człowieku wszystko... a co z mnichami buddyjskimi, są samotni (nie liczę tego, że jest ich iluś tam razem i mają siebie nawzajem, bo tak samo każdy singiel ma przyjaciół, kumpli, więc chodzi tu tylko chyba o związki, małżeństwa itp), a jakoś dożywają długo w spokoju ducha i zgodzie z własnym "ja".

 

Ja też jestem zdania, że samotność człowieka wyniszcza, chociaż dopuszczam możliwość, że jakiś procent (głównie mężczyzn) jest do samotności stworzonych.

 

Przy czym twierdzenie, że jak ktoś nie ma kobiety, to jest samotny, to absurd. Mnisi buddyjscy, jeśli mają silne więzi między sobą, samotni nie są. A prawdopodobnie mają dużo silniejsze więzi, niż my mamy z naszymi przyjaciółmi/kolegami. Takie, jakie w cywilizacji europejskiej występowały jeszcze 100 lat temu, ale później je u nas zniszczono.

 

Po prostu chodzi tu li tylko o stan psychiczny i percepcję rzeczywistości, plus często stopień podatności na presję społeczną. Jeżeli ktoś jest wystarczająco "wykształcony psychicznie", to dożyje szczęśliwej starości, nie ważne czy miałby jakichkolwiek znajomych czy nie. Ja tak właśnie chce przeżyć swoje życie. Na tą "mnichowską" modłę.

 

Wcale bym się nie zdziwił, gdyby jakiś proces ludzkim organiźmie po prostu wymagał interakcji z innym człowiekiem, lub ciepłym, żywym zwierzęciem - np. psem, kotem, koniem,... Ja nie wierzę w to, że umysłem można pokonać wszystkie ograniczenia, jakie ma nasze ciało.

 

Oczywiście nie ustaję w poszukiwaniach podobnych do mnie, ale jakoś brak efektów poszukiwań.

 

A jaką metodą poszukujesz tych podobnych sobie?

Ja ostatnio doszedłem do wniosku, że w żadnym razie nie należy tego diagnozować na podstawie rozmowy. Żyjemy w sprzecznej z naturą kulturze... język mówiony jest w dużo większym stopniu odbiciem kultury, niż np. mowa ciała która w większym stopniu wynika z instynktu. Przy czym "naukę" czytania mowy ciała, poprzez czytanie rozmaitych tekstów, uważam za szkodliwą. Tylko instynkt - widzę człowieka, siedzę obok lub naprzeciw niego, i instynkt mi mówi - chcę się z nim zaprzyjaźnić, albo mi tego nie mówi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tym właśnie piszę Ambroży - o życiu wśród znajomych/przyjaciół. A nie o totalnym odcięciu od wszystkich. Mówiąc samotność, miałem na myśli brak żony/partnerki/rodziny/dzieci tak jak sam od lat planuje.

 

Myślę, że każdy ma inne predyspozycje. Niektórzy po prostu lubią życie rodzinne i w nim się realizują. Niektórzy lubią nawet być pod pantoflem. Każdy powinien poznać siebie i samemu odpowiedzieć szczerze na pytanie czego tak naprawdę chce.

 

A teraz pytanie do Ciebie: Skoro pytasz  - to czy tak naprawdę jesteś pewny swoich deklaracji? Bo ten kto jest 100% pewny nie szuka potwierdzenia a po prostu czyni.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że każdy ma inne predyspozycje. Niektórzy po prostu lubią życie rodzinne i w nim się realizują. Niektórzy lubią nawet być pod pantoflem. Każdy powinien poznać siebie i samemu odpowiedzieć szczerze na pytanie czego tak naprawdę chce.

 

A teraz pytanie do Ciebie: Skoro pytasz  - to czy tak naprawdę jesteś pewny swoich deklaracji? Bo ten kto jest 100% pewny nie szuka potwierdzenia a po prostu czyni.

Niczego sie nie jest pewnym. Też raczej bedę sam. Bo się do tego po prostu bardziej nadaję niż do bycia w związku. Ale mieć jakąś fajną przyjaciółkę (niekoniecznie do seksu) też byłoby fajnie. To też jakaś miłość...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś chciałem napisać podobny post...Ogladalem kiedys w monachijskim kinie piekny film "Die grosse Stille" (Wielka cisza) o francuskich kamedułach. W pamieci zapadl mi stary brodaty mnich pracujacy w ogrodzie. Jego twarz byla taka czysta i wypełniona łagodnością i szczęściem. Jestem przekonany (a wierzę w karmę i reinkarnację), że w przyszłym życiu ten człowiek będzie kimś bogatym w dobra świata zewnętrznego, bo duchowego dobra w tym świecie ma aż nadmiar :) (Łazariew mówił kiedyś o jakims bogatym człowieku, który w poprzednim życiu był pokorną zakonnicą) Ja jestem singlem w tej chwili trochę z wyboru (dziewczyna którą chciałem, nie chciała mnie, a więc...) W ostatnią niedzielę widziałem wiele młodych par na wrocławskim rynku. Wiecie, ładna pogoda, słońce, uśmiechnięte twarze. Wcale nie zazdrościłem tym ludziom. Jakoś dziwnie było mi dobrze samemu :) ale nie chciałbym być sam.

Podoba mi sie Twoj przyklad racjonalizacji (bycie singlem z wyboru bo dziewczyna Cie nie chciala)... :-) 

 

Singlem z wyboru bylbys gdybys mial trzy laski ktore by Cie chcialy, bzykalbys je ale nie chcialbys z zadna byc (pomimo tego ze by Ci sie podobaly)!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podoba mi sie Twoj przyklad racjonalizacji (bycie singlem z wyboru bo dziewczyna Cie nie chciala)... :-) 

 

Singlem z wyboru bylbys gdybys mial trzy laski ktore by Cie chcialy, bzykalbys je ale nie chcialbys z zadna byc (pomimo tego ze by Ci sie podobaly)!

Ja po prostu nie chce zadnej innej :) przynajmniej na razie, nigdy się nie jest niczego pewnym, to trochę z wyboru, trochę nie, może jestem nienormalny, wali mnie to :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Znalazłem piękny cytat i polecam krótką książeczke - "Siedem duchowych praw sukcesu" Deepak Chopra.

Franz Kafka powiedział kiedyś:

"Nie musisz opuszczać pokoju, siedź przy stole i słuchaj. Nie musisz nawet słuchać, po prostu czekaj. Nie musisz nawet czekać, naucz się wyciszenia, spokoju i samotnośći. Swiat dobrowolnie ofiaruje się tobie, abyś go odsłonił. Nie ma wyboru; potoczy się w  ekstazie do twych stóp".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.