Skocz do zawartości

Jak się ludzie zmieniają - szczególnie żony


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie moi Drodzy,

 

Napiszę wam moją historię i postaram się skondensować 10 lat mojego związku i tego jak byłem elegancko aczkolwiek skutecznie posuwany w mięsień gwiazdkowy przez osobe za którą bym oddał życie. Przepraszam ale wyjdzie tego troche. Muszę to wyrzucić z siebie, chyba też troche jako forma terapii.

 

Zaznaczam na początku, że nie jestem typem samca alfa, nie jestem modelem, nigdy nim nie byłem i przyznam się, że dałem sobą manipulować.

 

Pisarzem też nie jestem, więc jeżeli ciężko się czyta moje wypociny to wybaczcie.

 

Żone poznałem jak miała 18 lat, ja miałem 20. Ja byłem takim typowym średniakiem jeżeli chodzi o umiejętności na płaszczyźnie damsko-męskiej. Myślę, że bardziej zwróciła uwagę na fakt, że miałem 190cm wzrostu, wyglądałem nie straszłem jak Gerard Depadieu i byłem na uczelni wojskowej - jako cywil, ale zawsze jakoś to na dziewczyny działało. Ona mi wpadła od razu w oko bo była szalenie atrakcyjna i jak się później okazało o wiele bardziej wyrachowana niż mi się wydawało - a ja jak to 20-letni facet, w takich sytuacjach myślałem moim towarzyszem a nie mózgiem. Na początku było jako tako, ale po jakimś czasie coś ruszyło i zostaliśmy parą. Małżonka wyczaiła, że po moim kierunku można dobrze zarobić i widziała, że przykładam się do studiów więc coś z tego może być i postawiła wszystko na jedną kartę. I tak było - już po licencjacie bez doświadczenia miałem podwójną minimalną krajową - a to był dopiero początek kariery. Nie zrozumcie mnie źle, ona też nie była głupią osobą - po prostu pochodziła z rodziny gdzie tylko ojciec pracował i najzwyczajniej w świecie nie było ich stać na opłacenie studiów daleko od domu. Chodziła na lokalną małą uczelnie a kierunek nie dawał dobrych perspektyw. A dla mnie jej status materialny nie miał znaczenia - była ładna, miała dobre cyce i dawała mi - chociaż na to kazała trochę poczekać ale tutaj trafiłem jak w lotka bo byłem pierwszy (dumny) ? nie wstydźmy się tego głośno powiedzieć panowie - jak mamy 20 lat to wygląd to jest wszystko i myślimy naszym małym ?

 

Przewińmy dalej - ja kończe studia, ona pracuje i zarabia tak, że jej brakuje mimo, że mieszka u rodziców. Wyjeżdżam z kraju, urządzam się i ściągam ją do mnie. Mieszkanie wynajęte i urządzone, dałem jej czas na zaaklimatyzowanie się - nie kazałem jej od razu do pracy iść. Przyznam, że dom był tak prowadzony jak każdy facet by sobie życzył. Tutaj przyznam, że jako gospodyni była pierwsza klasa. No ale po jakimś czasie kazałem jej iść do pracy bo ja gosposi nie potrzebuje. Już były opory przed pracą - i tutaj powinna mi się zapalić czerwona lampka. Jak nie znajdywała pracy przez dłuższy czas to wziąłem dzień wolny i chciałem z nią pochodzić po agencjach. Jak byliśmy w drodze to stanęła na chodniku jak wryta i powiedziała, że ona pójdzie sama a nie ze mną. Pokłóciliśmy się trochę i powiedziałem jej, że jak do tygodnia czasu nie znajdzie pracy to odsyłam ją do domu bo nikogo nie będe utrzymywał. Następnego dnia pogadałem z szefem i zapytałem czy mają jakąś pracę którą osoba bez kwalifikacji może wykonywać - kazał jej przyjść na następny dzień i tak poszła do pracy. Nie miała wyboru. Oczywiście minimalna krajowa - ale zachodnia minimalna - można żyć kiedy ja już zarabiałem na tyle, żeby wszystko opłacić i jeszcze odłożyć.

 

Jednego roku wysłałem ją na kurs językowy. Ja zapłaciłem. Drugiego roku poszła na kolejny kurs językowy i już kurs zawodowy żeby poszła do lepszej pracy - oczywiście ja zapłaciłem i tutaj już nie było oporów. Szef tak jej dostosował grafik w pracy, że chodziła do pracy i na kursy bez problemu. Było to na pewno wyczerpujące dla niej fizycznie ale opłaciło się. Ona dostała prace w zawodzie wyuczonym na tych kursach. I tutaj zaznaczę, że bez niczego - nawet CV nie wysłała - wystarczyło, że miała papier że skończyła kursy i to że już w tym czasie nosiła moje nazwisko. Tak panowie - znajomości cholernie ułatwiają życie a ja sobie do tego czasu wyrobiłem odpowiednie znajomości. Sama ciężka praca nie wystarcza - trzeba poznać odpowiednie osoby i dobrze z nimi żyć.

 

I tutaj zaczęły się schody - żona zaczęła lepiej zarabiać - nadal mniej ode mnie, ale więcej niż zdecydowana większość polaków na emigracji. Nigdy nie uważałem się za osobe bogatą i nadal się nie uważam za taką. Klasa średnia wyższa bym to nazwał. Ale mojej żonie powoli zaczęła sodówa odbijać do głowy i to na tyle stopniowo, że nie zauważałem tego. I to z mojej winy bo jej pozwoliłem. Szczególnie po tym jak zmieniłem pracę (przeszedłem na freelancing) i po raz kolejny moje zarobki poszły do góry i dodatkowo mogłem odliczać wiele rzeczy od podatku. Wziąłem w leasing nowe BMW 4 na firme (jeszcze nie miałem 30 lat a ona tym bardziej) i dałem żonie żeby jeździła bo szczerze - nie zależało mi aż tak na pokazywaniu się a chciałem mieć szczęśliwą żone. Jeździłem swoim starym sztruclem i było ok. I zaczeły się drogie prezenty ale oczywiście ode mnie dla niej. iPhony, restauracje, biżuteria, wyjazdy. Nasz styl życia był wyższy niż normalnie można sobie pozwolić bo z racji mojej pracy i firm dla których pracuje mam duże zniżki na wiele rzeczy. Nawet na auta niektórych marek mam do 40% zniżki (zależnie od kwartału, bo oferty się zmieniają kwartalnie). Takim sposobem mogłem sobie pozwolić na BMW. Zniżki też mam na ubrania niektórych firm, na wyjścia do restauracji, ubezpieczenia aut, itp. Lista jest długa. I też ludzie których znam się do tego przyczynili - oni mają różne posiadłości rozsiane po świecie i to działa na zasadzie - ja Ci dam moją zniżke na jakieś auto a Ty mi udostępnisz swoją wille w Hiszpanii na dwa tygodnie. Więc uwierzcie mi, że niskim kosztem żyliśmy jak szlachta.

 

To wszystko się złożyło na to, że sodówka uderzyła jej tak, że przestała się liczyć z moim zdaniem - robiła sobie tatuaże, mimo, że wiedziała, że mi się nie podobają i się nie zgadzałem, robiła mi wyrzuty o wiele rzeczy - np, że nigdzie nie jeździmy (WTF??? Naprawde??? a wczasy dwa razy do roku???), kupowała niesamowite ilości kosmetyków, ubrań i butów mimo moich zastrzeżeń. Kosmetyczka dwa razy w miesiącu, wypady z psiapsiułami, itp.

 

Podliczyłem i w 3 lata od momentu kiedy przeszła na wyżej płatne stanowisko na same ubrania wydała równowartość 50k PLN!!! do tego doliczcie inne koszta, które wymieniłem. Głupi ja, że się zgodziłem na wspólne konto. Porozmawiałem z nią, pogroziłem jej i w końcu na chwile zmniejszyła wydatki. Ale tylko na chwile. Później wróciła do swoich starych przyzwyczajeń i na moje kolejne prośby wydarła się na mnie jaki to ja jestem zły, niedobry i że jak chce to możemy rozdzielić konta - i tak zrobiłem. Kazałem jej płacić połowe za wszystko. I zaczęło jej brakować - w rok jej konto się uszczupliło drastycznie. Generalnie kase by wydała całą - co do grosza. Nie ma takiej kwoty której by nie przepierdoliła. Po zapłaceniu połowy kosztów utrzymania domu miała więcej niż minimalną krajową zachdonią do dyspozycji na przyjemności - więc wyobraźcie sobie poziom przepierdalania pieniędzy. Chyba nie muszę dodawać, że poziom agresji wzrósł niesamowicie po tym jak musiała płacić za wszystko i jaki to ja jestem straszny i w ogóle.

 

Kolejny punkt - dom. Chciałem kupić dom do generalnego remontu w bardzo dobrej cenie. Wyszedłbym na tym ekstra. Ale żona nie, że ona nie będzie mieszkała przez rok na workach z cementem. Trudno, przepadło. Szukamy domu, ale ona chce dom taki ekstra - powiedziałem, że nie ma problemu. Stać nas. Pozbędę się BMW, przytniemy wydatki na wczasy i inne i w 5 lat spłace na tyle żeby raty były niskie i wrócimy do stanu wyjściowego. Czyli będzie nas na wszystko stać i będzie fajny dom z niskimi ratami - NIE, ona nie będzie z niczego rezygnowała. Ona chce i auto i dom i wczasy i wszystko. Poddałem się. Tłumaczenie, że aż na tyle nie zarabiamy, nie działało. W tym momencie wiedziałem już że nie ma co tego kontynuować i dałem sobie spokój. Zacząłem przygotowywać plan ewakuacji. 

 

Jak byliśmy na wczasach to dowiedziałem się, że małżonka ma romans z pewnym panem. Typowy ruchacz. Nie zrobiłem awantury tam i wtedy tylko poczekałem aż wrócimy do domu. Zapytałem się co to za pan, bo widziałem wiadomości o tym jakby on ją ruchał a ona nie odrzucała zalotów tylko kontynuowała. Ona oczywiście się wyparła, że to nic takiego i o co ja mam w ogóle problem. Czyli zero skruchy i jeszcze o co ja mam problem. Oznajmiłem jej że ma się wyprowadzić. Poszukałem dobrego prawnika od rozwodów i mi poradził, że te wiadomości działają na moją korzyść i może być orzeczenie o jej winie. Druga porada, nie wyrzucaj jej na bruk - masz penisa, przegrasz w sądzie. Pomóż jej znaleźć mieszkanie, urządź jej to mieszkanie i wtedy ją przenieś. Poniesiesz mniejsze koszta niż batalie sądowe.

 

Ok, to gdzie moja wina? Pozwoliłem sobą manipulować i pozwoliłem jej moim kosztem stworzyć otoczkę kobiety sukcesu. A prawda jest taka, że wydoiła mnie przez te lata z pieniędzy a ten sukces odniosła dzięki moim znajomościom. Nie zrozumcie mnie źle, nie chce całkowicie jej umniejszyć bo musiała włożyć sporo pracy w skończenie tych kursów, które dodatkowo były w obcym języku, ale to ja zapłaciłem za wszystko na początku i w momencie kiedy jej sytuacja się ustabilizowała, szacunek dla mnie się drastycznie zmniejszył. Ja wszystko robiłem z dobrego serca a ona z wyrachowania i tak mi się odpłaciła, że miała innego za moimi plecami. Tyle dobrego, że nie mieliśmy dzieci to nie będzie alimentów.

 

Wszelkie komentarze są mile widziane - nawet te krytyczne. Czasami trzeba dostać z liścia w twarz, żeby coś zobaczyć.

 

 

  • Like 10
  • Dzięki 3
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę czytać tych tematów. 

 

Nie zrozumcie mnie źle. Ale kobieta to nie przystań ani żadna oaza. Jak mówiłem swoim byłym że są osobami które mogą mi jedynie towarzyszyć to były fochy. A sex ? Lepszy niż w wieku 17 lat na domowce.. no bo jak to towarzyszyć? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, nie obrażam się za krytyczne komentarze. Teraz ja to wiem i zgadzam się z Tobą. Jak będę szukał partnerki to będę zaznaczał, że szukam partnerki a nie utrzymanki. A jak zechce wejść w stały związek to przedstawie jej papierek do podpisania który potwierdza, że to jest miłość i nie będzie się upominała o pieniądze później w razie rozstania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My mężczyźni uważamy, że jak kochasz to chcesz, aby miała dobrze, kupujesz, opiekujesz się. I liczysz, że ta druga strona również tak rozumuje, doceni to, postara się. 

 

Charakterystyka białego rycerza do kwadratu. 

 

To nas gubi, ten szczery romantyzm, wiara w coś więcej u kobiet. 

 

A tego nie ma i nigdy nie będzie. Trzeba "niestety" działać zupełnie odwrotnie.

 

Poznałeś, jakie są kobiety na własnej skórze, a teraz się ucz i zmień życie na lepsze. 

 

 

  • Like 7
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro czytać taką historię, jednak po sposobie formułowania zdań widzę, że nie jest z Tobą źle w tej sytuacji wręcz dobrze! tzn. nie sprawiasz zupełnie wrażenia załamanego, świat się zawalił itd. - to bardzo dobrze.

Pani ewidentnie jak wspominasz sodówka uderzyła do głowy bo z biedy przeskoczyła kilka poziomów wyżej i sytuacja ją przerosła - to już był ten pułap, że ma być high-life pełną gębą na już, teraz i bez dyskusji. Za dużo zainwestowałeś w tą kobietę w pewnym momencie - tak to widzę.

 

Mawiają, że władza, pieniądze i alkohol są dla ludzi mądrych... :)

 

Masz pomoc adwokata, forumową, oraz odpowiednie zaplecze aby nie wyjść nadmiernie poturbowanym z tej sytuacji, będzie dobrze, powodzenia.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Still napisał:

Pieniądz, pieniądz, pieniądz. Ciągle o kasie piszesz. Dziś pieniądze masz, jutro ich nie masz. Pamiętaj, zawsze możesz się odkuć, a zdrowia i życia nie kupisz. 

 

Takie jest moje podejście. Może szczęścia nie daje, ale cholernie ułatwia życie. Nie gonie za nim na złamanie karku. Po prostu pare dobrych decyzji w młodości pozwala mi dzisiaj czerpać pewne korzyści i zamierzam to zutylizować w 100%. I uwierz mi, że jest to niesamowicie budujące kiedy możesz wrócić do domu i starym rodzicom zapewnić, że nigdy im niczego nie braknie bo jeżeli coś się stanie to masz wystarczająco dużo środków żeby im zapewnić ciepło i pożywienie. Oni we mnie inwestowali całe życie i ja teraz mam możliwość zwrócenia im tej przysługi.

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Stephen napisał:

Ok, to gdzie moja wina? Pozwoliłem sobą manipulować

No właśnie.

 

40 minut temu, Stephen napisał:

robiła mi wyrzuty o wiele rzeczy - np, że nigdzie nie jeździmy (WTF??? Naprawde??? a wczasy dwa razy do roku???)

Typowe.

 

24 minuty temu, Stephen napisał:

Jak będę szukał partnerki to będę zaznaczał, że szukam partnerki a nie utrzymanki

Partnerki do czego? Co ma robić i jak to ma ten układ wyglądać?

 

42 minuty temu, Stephen napisał:

Tyle dobrego, że nie mieliśmy dzieci to nie będzie alimentów

Ty lepiej spytaj prawnika co dalej. Może dostać  alimenty na nią.

 

43 minuty temu, Stephen napisał:

poziom agresji wzrósł niesamowicie po tym jak musiała płacić za wszystko i jaki to ja jestem straszny i w ogóle

Przygotuj się z prawnikiem na jej ataki i przeróżne oskarżenia oficjalne, czego Ci nie życzę.

 

Jak jest sprytna i do tego awanturnica to Cię będzie podpuszczać, nagrywać i pójdzie na policję. Znęcasz się ekonomicznie nad nią, mocium Panie. A może i psychicznie, a może fizycznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, mac napisał:

My mężczyźni uważamy, że jak kochasz to chcesz, aby miała dobrze, kupujesz, opiekujesz się. I liczysz, że ta druga strona również tak rozumuje, doceni to, postara się. 

 

Taki wyniosłem przykład z domu. Ojciec zawsze robił co trzeba było, żeby rodzinie wszystko zapewnić. Ja chciałem mieć szczęśliwą rodzinę. A że jeszcze dzieci nie było to zapewniałem żonie na tyle ile mogłem sobie pozwolić. Ale dostałem porządnego liścia w twarz od życia.

 

Nie oczekiwałem Bóg wie czego od żony - ja wychodziłem do niedawna z założenia że jako facet mam obowiązek zapewnić rodzinie środki, zająć się żoną i bronić jej gdy trzeba. Ale w momencie gdy żona przestała się liczyć z moim zdaniem i nie robiła sobie nic z tego co do niej mówiłem i robiła co chciała to szybko zweryfikowałem swoje podejście.

Edytowane przez Stephen
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Imbryk napisał:

Partnerki do czego? Co ma robić i jak to ma ten układ wyglądać?

Do życia. Nie czarujmy się, mieszkanie samemu jest fajne przez jakiś czas, ale na dłuższą metę każdy ma potrzebę bliskości z inną osobą.

Nie zamierzam być sam do końca życia. Po prostu wyciągnę wnioski i kolejny związek będzie bardziej przemyślany.

4 minuty temu, Imbryk napisał:

 

Ty lepiej spytaj prawnika co dalej. Może dostać  alimenty na nią.

Już poruszałem ten temat - nie może dostać alimentów. Za dużo zarabia. Musi cierpieć biedę żeby dostać alimenty. Czyli dopóki ma na rachunki i jedzenie to jest ok.

4 minuty temu, Imbryk napisał:

 

Przygotuj się z prawnikiem na jej ataki i przeróżne oskarżenia oficjalne, czego Ci nie życzę.

Szykuje się, ale wydaje mi się, że może uda się ugodowo to rozwiązać. Jej ojciec zachował się honorowo i stanął po mojej stronie w tej całej sprawie.

 

10 minut temu, Wolverine1993 napisał:

Ładne kobiety nie są idealnymi kandydatkami na żony ?

Dokładnie to samo powiedział jeden z moich kolegów. Jak on to stwierdził. Najgorsze związki miał z najładniejszymi dziewczynami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam miałem ładną dziewczyne i wiem doskonale z czym to się je. One mają zaburzenia psychiczne i na punkcie swojej urody i myślą że wszystko im wolno bo są ładne. Prędzej czy później znajdzie sobie lepszego, to tylko kwestia kiedy jej będzie czegoś za mało. 

One tylko sie nadaja na pokaz przed innymi. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Raivo napisał:

Przykro czytać taką historię, jednak po sposobie formułowania zdań widzę, że nie jest z Tobą źle w tej sytuacji wręcz dobrze! tzn. nie sprawiasz zupełnie wrażenia załamanego, świat się zawalił itd. - to bardzo dobrze.

Pani ewidentnie jak wspominasz sodówka uderzyła do głowy bo z biedy przeskoczyła kilka poziomów wyżej i sytuacja ją przerosła - to już był ten pułap, że ma być high-life pełną gębą na już, teraz i bez dyskusji. Za dużo zainwestowałeś w tą kobietę w pewnym momencie - tak to widzę.

 

Mawiają, że władza, pieniądze i alkohol są dla ludzi mądrych... :)

 

Masz pomoc adwokata, forumową, oraz odpowiednie zaplecze aby nie wyjść nadmiernie poturbowanym z tej sytuacji, będzie dobrze, powodzenia.

 

 

 

To się nie stało wczoraj, także miałem trochę czasu żeby dojść do siebie i poukładać sobie wszystko w głowie. Miałem też wsparcie od kolegów. Nie pozwolili mi siedzieć samemu w domu, bracia do mnie dzwonili cały czas także było dobrze. Zacząłem czytać książki o związkach, tzw. Red Pill Theory. Ale powiem wam, że siedzi to w głowie i to długo. Dlatego fajnie, że znalazłem to forum. Takie wygadanie się naprawde pomaga. I czasami krytyczne komentarze też pomagają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Taboo napisał:

Ja tam nie widzę minusów mieszkania samemu, jeszcze dojdziesz do pewnych wniosków, jeśli będziesz chciał ;)

Nie neguje - każdy ma swoje preferencje. Ja póki co też czerpie z tego przyjemność ale jestem pewien że prędzej czy później zacznie mi to przeszkadzać ? jestem ze sobą szczery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Stephen napisał:

Wszelkie komentarze są mile widziane - nawet te krytyczne.

A ja Ciebie krytykować nie zamierzam. 

Bardzo fajnie, że sam zacząłeś zauważać, że z małżonką jest coś nie tak i kapnąłeś się, iż ma romans z jakimś gachem, Wielu facetów wątpi w to i wierzy w tłumaczenia swojej innej niż wszystkie myszki, że to nic takiego, że to kolega. 

 

Bardzo chwali się samodzielny plan ewakuacji ze związku, wynajęcie dobrego prawnika jest bardzo ważne, jeśli udało się z jej winy to tym lepiej.

 

Mimo błędów młodości, które każdy z nas popełniał, czyli myślenie przyrodzeniem, a nie głową, ogarnąłeś się i przestawiłeś na myślenie właściwe.

 

Jeśli przejdzie Ci przez myśl kolejne małżeństwo, jesteś już mądrzejszy o wcześniejsze doświadczenia i mam nadzieję, że nie popełnisz tych samych błędów.

1 godzinę temu, Stephen napisał:

Nie ma takiej kwoty której by nie przepierdoliła.

Tu jest bardzo ważna rzecz. Dajmy paniom więcej praw, przywilejów, możliwości i Bóg wie czego jeszcze. Świat pójdzie do przodu.

Im się przecież należy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stephen

 

Wyciągnij wnioski z Twoich doświadczeń - nigdy, powtarzam NIGDY nie dopuszczaj kobiety do interesów / pieniędzy.

Może zapamiętasz na przyszłość. 

1 godzinę temu, Stephen napisał:

Tutaj przyznam, że jako gospodyni była pierwsza klasa. No ale po jakimś czasie kazałem jej iść do pracy bo ja gosposi nie potrzebuje. Już były opory przed pracą - i tutaj powinna mi się zapalić czerwona lampka. Jak nie znajdywała pracy przez dłuższy czas to wziąłem dzień wolny i chciałem z nią pochodzić po agencjach. Jak byliśmy w drodze to stanęła na chodniku jak wryta i powiedziała, że ona pójdzie sama a nie ze mną. Pokłóciliśmy się trochę i powiedziałem jej, że jak do tygodnia czasu nie znajdzie pracy to odsyłam ją do domu bo nikogo nie będe utrzymywał.

Do tego momentu miałeś kontrolę. 

 

1 godzinę temu, Stephen napisał:

Następnego dnia pogadałem z szefem i zapytałem czy mają jakąś pracę którą osoba bez kwalifikacji może wykonywać - kazał jej przyjść na następny dzień i tak poszła do pracy.

Tu był punkt w którym zacząłeś spierdolinę. Kobieta której załatwisz pracę - nie doceni tego. Przerabiałem to kilka razy, zawsze ten sam schemat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minutes ago, Wolverine1993 said:

Ładne kobiety nie są idealnymi kandydatkami na żony

Oraz te, które kiedyś były ładne. Wysoka samoocena im zostaje a uroda przemija.

 

@Stephen jest tak niestety, że gdy status kobiety zmienia się na lepszy to ona szuka nowej gałązki bo stara była adekwatna i potrzeba do poprzedniego niższego statusu. Małżeństwa naszych rodziców były tak trwałe bo wszyscy mieli po równo czyli nic i status zmieniał się ewentualnie tylko w związku ze ślubem. Teraz wystarczy, że kobieta znajdzie lepszą pracę i to już wystarcza żeby związki się rozlatywały.

 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.