Skocz do zawartości

Okazja?


Marek Kotoński

Rekomendowane odpowiedzi

Jak nie zobaczysz na żywo, nie posłuchasz silnika nie przejedziesz się to nie wiaodmo czy warto. Kiedyś znalazłem piękną Audice, na zdjęciach lala, przyjechałem silnik chodził równiótko, ładna fela, dobry lać, kiera nie wytarta, w środku igła, zawieszenie igła. I co? I dupa jechałem 800 km, kupiłem a wracając poszła uszczelka pod głowicą. Dramat :D i już trzeba było dopłacić do tego interesu..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to przygoda jak się patrzy :) A ja kombinuję jak zadziałać, jechać autobusem nie dam rady, pociągiem może? Ale musiałby sprzedawca podjechać pod stację, bo gdzie ja w obcym mieście będę jechał pod Wrocław. Autem z kimś znajomym bardzo duże koszty, zmęczenie, później wracać 500km nowym autem którego nie czuję. Chyba nic z tego nie wyjdzie :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazje się zdarzają, ja swoje wozidło kupiłem w grudniu od HANDLARZA (ale taki bardziej 'prawidłowy' ten handlarz - kasa fiskalna, te sprawy, nie jakiś Mietek co golfy w stodole maluje), sprowadził go z Niemiec (niestety nie od dziadka-lekarza który jeździł nim do kościoła, a od jakiejś kobity...). Samochód ma tyle przejechane ile podano w przebiegu (a przynajmniej wygląda na to, jeśli był kręcony to niezbyt dużo, albo po prostu zadbany), oprócz standardowych pierdół które się wymienia w każdym aucie nic nie doskwiera, także źle nie trafiłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek, najlepiej jechać z kimś samochodem, a co jeśli fura na miejscu okaże się chujowa? Pewnie będziesz wyjebany po podróży pociągiem lub autobusem i nawet jak z autem bedzie coś nietak to bedziesz szukal na sile argumentu zeby nim wrócić :

Bierz kogoś kto ma dieselka 5l/100 km to nie majątek. Za bilet na pociąg czy autokar też musisz zapłacić, no chyba ze jedziesz w nocy polskim busem za 1 PLN :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek, doradzam. Prześpij się z problemem!

 

Zawsze tak robię aby uniknąć zakupów pod wpływem emocji. Okazje jeszcze będą!

 

Albo umieść ogłoszenie w dziale: kupię sam. osobowy, określ parametry i czekaj. W dzisiejszych czasach 10k na używane auto to dużo.

 

Zrób tak żeby mieć wybór z "okazji".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że ja nie mogę sam jechać autobusem. Może się to skończyć "bólem brzuszka", delikatnie mówiąc. mam znajomego co ma auto na benzynę, żadnego z gazem czy dieslem. Pociąg jedzie z 9h a autobus 5h, ale autobus odpada :( A na miejscu może się okazać, że auto nie jest takie jak w ogłoszeniu. Szkoda cholera, bo samochód zacny. Kopyta nie ma, ale na trasę idealny. Cichutki, bezpieczny, dać jakieś audio żeby brzęczało coś i można śmigać. 

 

Mechanicy mówią że to samochód nie do zajebania - leganza z ulepszonymi blachami, części za grosze, stary silnik z opla. Jak nie walnięty to nie do zajebania. I tego właśnie potrzebuję. Złodzieje nie kradną bo mało ich, nie psuje się, wygodny. Pali dużo, ale ja mało jeżdżę.

 

Byłoby do jazdy nad morze, bo chciałem we wrześniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci tak:

 

Żałuję, że wcześniej nie przeczytałem, bo bym podjechał do gościa jako ewentualny kupiec i mu pomarudził. Auto poza przebiegiem wydaje mi się całkiem w porządku ale:

 

1. Jeżeli kupujesz auto- nie patrz na przebieg w tak starym aucie. Przyjmuje się, że średnio zwykły kierowca robi około 17 tys rocznie samochodem. Czyli w przybliżeniu to auto pominno mieć jakieś 280 tys. km. plus minus uważam, że licznik jest skręcony o uczciwe 50 tys. km.

 

2. Silnik to jednostka niedoprężona, więc powinien posłużyć Ci długi czas. Co bym zrobił na Twoim miejscu? Wydał 50 zł na paliwo i:

1). Zapalił silnik i poczekał aż się rozgrzeje do temperatury pracy. Jeżeli będzie sam utrzymywał temperaturę, to znaczy że jest ok. Jeżeli będzie cały czas chodził wiatrak na chłodnicy na wysokich obrotach (to na pewno usłysz bo zaczyna niesamowicie szumieć), to wiedz że coś się dzieje z układem chłodzenia.

2). Gdy silnik rozgrzeje się do temperatury pracy, wkręcił na wyższe obroty- 4-5,5 tys obrotów (krzywdy mu nie zrobisz, jeżeli nie będziesz trzymał przez pół godziny!) i obserwował czy nic nie wydostaje się z rury wydechowej. Jeżeli wydostaje się biały obłoczek lub mgiełka- oznacza problemy z uszczelką pod głowicą- przepuszcza "wodę". Jeżeli siwy lub niebieski- przepala olej- oznacza że pierścienie na cylindrach niedługo do wymiany, więc rezygnuj.

 

3. Dużo możesz zrobić z domu. Jeżeli faktycznie serwisowane w ASO i oferta prywatna, to facet powinien podać Ci nr VIN i w każdym ASO sprawdzisz. VIN nie jest nr-em poufnym. Jeżeli facet zarzeka się, że bez wypadkowe- poproś o historię ubezpieczenia. Dane osobowe przecież można zamazać lub wyciąć.

 

4. Co wzbudziło moje zainteresowanie: Fotel kierowcy- lewy dolny bok jest nadmiernie "wyciągnięty", mimo że welur nie zdarty. To potwierdza, że auto ma większy przebieg, oraz zdjęcie nr 5 przy plastikowej nakładce od strony tylnego koła jest biała szrama. Nie wiem czy to brud czy coś poważniejszego.

 

5. Silnik- jeżeli jest wymyty, to znaczy że już przepuszcza uszczelkami olej.

 

Naprawdę żałuję, że nie doczytałem wcześniej, bo właśnie zbieram się na wyjazd do Hiszpanii i nie będzie mnie ze 2 tygodnie. Jakbyś znalazł jeszcze jakieś auto w moich okolicach (czyt. Wrocławia), to nie ma problemu- mogę podjechać, zobaczyć i napisać co sądzę o samochodzie. A na razie to mi przykro, bo nie uda się :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No szkoda, dzięki bardzo. Wczoraj z tym panem rozmawiałem, wydał mi się plus minus uczciwy - chociaż dziwnie nerwowy. Nie wiedział kiedy wymieniał rozrząd, mówił że książka serwisowa nie była prowadzona do końca. Opony prawie nowe, zawieszenie zrobione, sprzęgło roczne - ponoć kupił nowe auto i już je ma. Sprzęgło robił poza aso bo darli z niego - no to się zgadza. Kupiony u karkosika powiedział, czy jakoś tak. Wydał mi się gościem, co jak jeździ to wszystko musi mieć na tip top.

 

Chyba jednak zrezygnuję, po prostu taka podróż 500km w jedną stronę to nie dla mnie. 

 

Dzięki i miłych wakacji, fotki jakieś zrób :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To znaczy wiesz, ja do Hiszpanii zawodowo :P Dokładnie to Barcelona :D

 

To już Ci odpowiadam. Facet kręci. Być może auto ma od początku, z salonu, ale kręci. Ta okazja nićmi szyta że hej...

 

Wrocław i okolice na tyle dobrze stoi finansowo, że nikt nie będzie rezygnował z serwisu do końca. Przynajmniej ja nie znam takiej osoby, która brałaby nowy samochód w salonie. Stawiam na to, że skoro książka nie była prowadzona do końca to:

 

1. Auto miało zdarzenie wypadkowe i to coś poważniejszego. Coś takiego zawsze w serwisie jest odnotowane, bo muszą. A takie naprawy, zwłaszcza z Twojej winy to już potężne pieniądze. Poza tym teoretycznie powinien mieć AC wykupione... Coś mi śmierdzi.

2. Być może blacharz poskładał dobrze auto (jak mój mesiek- o czym zostałem przy zakupie poinformowany, gdzie co i jak) i podejrzewam, że wytrzymałoby kilka lat- ale pewnie stąd taka okazja, bo chciał szybko auta pozbyć się.

3. Każdy pamięta, gdy wymieniał rozrząd. Musi Ci wciskać kit, bo takie rzeczy zapisuje się jak się nie pamięta. Pewnie położył krzyżyk na auto po wypadku i nie pchał w niego kasy bo ma już inne- sam bym tak robił, ale nie oszukiwałbym aż tak.

4. Wymiana sprzęgła przy tym przebiegu jest możliwa, lecz o ile wiem i znam pojazdy. Stawiam, że to już raczej druga wymiana. Poza tym ASO w takich naprawach nie odbiega cenowo od zwykłego mechanika. Poza tym serwis Chevroleta we Wrocławiu miał opinię raczej uczciwego i solidnie robiącego. Nie mieli jakiś większych wtop

 

5. Wiesz, to moja dywagacja i wolna fantazja, ale troszkę pozwolę sobie na przypuszczenia.

 

Facet jeździł Evadą, faktycznie miał ją z salonu. Raczej kasiasty, więc nie żałował silnikowi. Raczej z tych Januszy polskich dróg i któregoś razu przegalopował i w kogoś przyrżnął. Wina jego, więc koszty napraw olbrzymie. A że nowe auto i zapewne w kredycie, to ruszenie AC to ogromne koszty. Poza tym salon zapewne wymagałby naprawy u siebie. Facet z automatu traci gwarancję, salon go po kieszeni bije i koszty ogromne. Znalazł więc sobie jakiegoś Janusza-bacharza, który mu to dobrze zrobił. Poskładał do kupy by wyglądało jak oryginał. I pewnie chwilę ciągnął jeszcze gwarancję. Ale auto bite, to auto bite. W serwisach aż tacy głupcy nie pracują i pewnie zaczeły się trudne pytania i dociekania. Została końcówka serwisu, zapewne spłacił kredyt i zerwał umowę serwisową. A że kasę ma, to pewnie drugie auto kupił a to troszkę podpicował i sprzedaje za niską kwotę, byle pozbyć się problemu. Gdybyś zaczął drążyć temat, zapewne zaczął by odpowiadać, że kupił drugie nowe "i na chuj mu stare, skoro nikt tym jeździć nie chce", a jak byś zaczął drążyć temat, że coś Ci w blacharce nie pasuje, to powiedziałby, że gdzieś tam kiedyś delikatnie na parkingu albo on, albo żona- nie pamięta. 

 

W moim odczuciu patrząc na auto, wiele nie straciłeś a może zyskałeś spokój ducha z powodu złości na szmelc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zazdroszczę, może zabrałbyś mnie kiedyś na taką wycieczkę tirem :)

 

No cóż, może masz rację - dziwi jego nerwowość delikatna. I faktycznie, brak pamięci o wymianie rozrządu zastanawiający. Coś zaczał na głos gadać że rozrząd to co 60 tysięcy, zaczynał liczyć sobie w głowie to - może zapomniał? No ja np. pamiętam ze dwa lata temu wymieniałem, a pamięć mam kiepską.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego też pewnie nie straciłeś na tym a zyskałeś. Jak to się mówi- "Tanie mięso psy jedzą". Rozumiem Cię, że możesz być w potrzebie kupna jakieś auta, ale naprawdę nie ma co się spieszyć. Uwierz mi. Lepiej stracić 2 tygodnie niż 10 tys.

 

Co do wyjazdów- zapraszam. Dwa łóżka mam, stacji benzynowych i kibelków bez liku, więc nie masz co się martwić o problemy zdrowotne. Lodówka jest. Wina i dziewczyny w Hiszpanii są i nie wiadomo co tańsze... :D Do tego słońce i trochę inna perspektywa podróży.

 

Jak to u Niemców nauczyłem szanować siebie w swojej pracy:

Wersja dla Pań- " Bez transportu nie ma Maca i Coli Light- bo jestem na diecie!"

Wersja dla Panów- "Bez transportu nie ma ligi mistrzów i browarka" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ta cena jest nawet zbyt wysoka jak na ten rocznik, a ten pan powiedział że wszystko sobie sprawdzi, zapisze i jak zadzwonię następnym razem to mi powie. Może bałaganiarz - ale jednak powinien być przygotowany do takiej rozmowy, wszystko wiedzieć. No ale tak czy siak, taki kawał drogi jest dla mnie zaporowy, więc rezygnuje.

 

A co do wyjazdu podjarałeś mnie tą propozycją na maksa :) Zawsze byłem ciekawy jak się jedzie w tirze tak wysoko, chociaż i strach trochę pewnie :) Kibel, wódeczka, tanie dziewczynki, czy jest coś piękniejszego? :) Może spróbujemy kiedyś na jakiejś krótszej trasie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadku W202 wiek jest mało istotny, tak jak pisze Rysiek liczy się FAKTYCZNY stan techniczny.

Utrzymanie Mercedesa jest jednak dosyć kosztowne, wymiana elementów takich jak tarcze hamulcowe czy też elementy zawieszenia to spore wydatki w porównaniu do tego co chciałeś pierwotnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.